Od dosyć dawna nie wrzucałam wpisów z serii „klasyka szafiarstwa”, pokazujących co mam na sobie. Zwyczajnie dlatego, że nie miałam na nie zupełnie ochoty i nie wydawały mi się mieć większego sensu – szerzej pisałam o tym tutaj. Do tego strasznie nudziły mnie ciągle takie same zdjęcia i pozy.
Ostatnio stwierdziłam jednak, że znów mam ochotę pokazywać zawartość swojej szafy w zestawach, które noszę na co dzień. Przekonały mnie do tego przeglądy garderoby na minimalistycznych blogach, które z zainteresowaniem oglądam. Doszłam do wniosku, że nie chcę już wałkować tego samego typu zdjęć i zamiast marudzić mamie czy Szymkowi, że te zdjęcia to są jakieś krzywe i ciągle takie same, skorzystam z usług kogoś, kto fotografuje profesjonalnie. W rezultacie dogadałam się z Tolą, która raz na jakiś czas będzie mnie wspierać swoim obiektywem. Bardzo się cieszę, mam wrażenie że wniesie to na bloga sporo świeżości.