Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Remont starego mieszkania + jak je znalazłam i na co zwracałam uwagę

Remont starego mieszkania krok po kroku

8 listopada zostałam dumną właścicielką mieszkania. Konkretniej – niespełna 50-metrowej ruderki po prawej stronie Wisły, którą znalazłam na portalu ogłoszeniowym jakieś dwa tygodnie wcześniej.

To brzmi bardzo sprawnie i poukładanie, ale te dwa tygodnie wypełnione były stresem, wątpliwościami i zastanawianiem się, czy wyląduję pod mostem, czy może jednak nie. Nigdy nie kupowałam żadnej nieruchomości i żyłam w przeświadczeniu, że:

a) to na pewno jakiś przekręt i tuż po podpisaniu aktu notarialnego odkryję w mieszkaniu jakieś straszne wady (jedyne co odkryłam, to zepsute okno, którego pewnie nikt nie zauważył, bo mieszkanie długo stało puste)

b) na pewno tuż po zakupie zaraz za rogiem znajdę MIESZKANIE IDEALNE, do tego za półdarmo

c) w bonusie do mieszkania dostanę sąsiadów z piekła rodem

d) nastąpi krach na rynku nieruchomości i ceny mieszkań spadną o połowę, oczywiście tuż po tym, jak kupię swoje

I tak dalej, i tak dalej.

Wszystko wskazuje na to, że żadna z tych tragedii nie nastąpi. Przeglądanie ogłoszeń na portalach z nieruchomościami tak weszło mi w krew, że robiłam to jeszcze parę tygodni po zakupie, tak żeby się trochę potorturować. Nie znalazłam żadnego mieszkania, które podobałoby mi się bardziej niż moje – oczywiście z pominięciem stumetrowych apartamentów przy Łazienkach, z tarasami na cztery strony świata.

Co prawda w międzyczasie zaliczyłam jeszcze epizod “omg, co ja najlepszego zrobiłam, trzeba było kupić barkę i przeholowywać ją do innego miasta za każdym razem, kiedy zacznie mi się robić nudno!”, ale możemy uznać, że wyszłam już na emocjonalną prostą i jestem w stanie opowiedzieć o tym całym doświadczeniu z dystansu.


Jak szukałam mieszkania


Bardzo często dostaję od Was pytania o to, jak znalazłam moje mieszkanie. Nie mam tu żadnych magicznych sztuczek do zdradzenia. Po prostu przeglądałam Otodom, Gumtree i inne portale, umawiałam się na oglądanie mieszkań i czekałam, aż pojawi się coś spełniającego moje oczekiwania.

Jak widać nie były jakoś niesamowicie wyśrubowane, bo szukanie zajęło mi dwa miesiące. Moje mieszkanie było piątym, które obejrzałam na żywo. Wcześniej prawie zdecydowałam się na mieszkanie w kamienicy przy Wileńskiej na Pradze Północ, ale ostatecznie nie dogadaliśmy się z właścicielem co do ceny i zrezygnowałam. Patrząc z perspektywy czasu, jestem z tej decyzji zadowolona. Moje obecne mieszkanie jest o jeden pokój większe, jaśniejsze i w bardziej zielonej okolicy, a wcale nie było dużo droższe.

Mimo, że starałam się nie napalać, to całe to oglądanie (najczęściej z oddechem innych potencjalnych kupujących na karku) i negocjowanie było jednak i czasochłonne, i emocjonalnie wyczerpujące. Postanowiłam więc nie szukać w nieskończoność i zdecydować się na mieszkanie, które spełni moje kryteria i w którym poczuję, że to jest to. Wyszłam z założenia, że nie ma mieszkań idealnych. Każde ma jakieś swoje zalety i wady, w dodatku nie wszystkie jesteśmy w stanie ocenić w momencie zakupu.

Nasłuchałam się historii o ludziach, którzy szukali mieszkania przez dwa lata, by potem frustrować się każdym drobnym defektem. Pomyślałam, że ja nie chcę być tym człowiekiem i że postaram się sprawnie podjąć decyzję. A w najgorszym scenariuszu po prostu to mieszkanie dość szybko sprzedam.


Jakie miałam kryteria


Źle się czuję na nowych, zamkniętych osiedlach, dlatego brałam pod uwagę raczej rynek wtórny, ewentualnie jakieś kameralne inwestycje typu “budujemy jeden nowy budynek, który ładnie wpasowuje się w okolicę”. Tych drugich jest jednak niewiele i nie znalazłam takiego, który by mi się spodobał. Poza tym nie uśmiechało mi się dopłacanie dużych pieniędzy za miejsca parkingowe, obowiązkowe schowki lokatorskie i płacenie za mieszkanie, które nie istnieje i czekanie na nie przez dwa lata, w czasie których mogę się już dorobić piątki dzieci. Nie wiem jak jest w innych miastach, ale mieszkania w Warszawie są tak rozchwytywane, że gdy budynek zbliża się już do bycia gotowym, zostają same “wybrakowane” mieszkania – wciśnięte w róg, z sypialnią nad wjazdem do garażu i tak dalej.

Nie chciałam też mieszkać w wielkiej płycie ani w pastelowych budynkach z przełomu XX i XXI wieku. Z drugiej strony, bałam się przy pierwszym mieszkaniu porywać na dziewiętnastowieczne kamienice z niespodziankami w stylu “przegniły strop”. Stanęło więc na moim ulubionym typie budownictwa, które nazywam “muranowskim” – ni to kamienice, ni to bloki z lat pięćdziesiątych, budowane z cegły, z wysokimi sufitami, miejskim ogrzewaniem, zaokrąglonymi narożnikami i często pięknym parkietem.

Co chciałam mieć w mieszkaniu koniecznie:

– miejskie ogrzewanie (jest!)
– jasne, duże okna (bingo!)
– ciche, żadnych wielkich ulic pod oknami (jest! przerabiałam już tramwaj pod domem, 2/10, nie polecam)
– zadbany budynek (jest!)
– dojazd do centrum w 15 minut (jest!)
– zieleń w okolicy (jest!)

Mile widziane:

– piękny i cichy balkon albo taras (za niepiękny i niecichy nie chciało mi się dopłacać, bo jak obliczyłam, z takich sobie balkonów w moich czterech warszawskich mieszkaniach skorzystałam dokładnie… 0 razy, nie licząc trzymania tam ziemi do kwiatków) – tego boxu nie udało mi się odhaczyć
– oryginalny parkiet, który nadaje się do odnowienia (jest, a efekt przeszedł moje oczekiwania)
– osobna kuchnia (jest, i to całkiem spora, za to mało ustawna)
– okna na minimum dwie strony świata (są!)

Szukałam też mieszkania do całkowitego remontu. Wiedziałam, że chcę je urządzić całkowicie po swojemu i nie chciałam dopłacać za czyjeś panele, które będę zrywać i podwieszane sufity, które będę skuwać – czy co tam się robi z podwieszanymi sufitami.

To mocno ograniczyło liczbę ogłoszeń, które mnie interesowały. Częstą praktyką jest kupowanie ruder, remontowanie ich najniższym możliwym kosztem i wystawianie z powrotem na sprzedaż w znacznie wyższej cenie. Dlatego też szukając norki dla siebie konkurowałam z profesjonalistami, którzy na bieżąco monitorują portale. Nie raz zdarzyło mi się dzwonić gdzieś kwadrans po publikacji ogłoszenia, tylko po to, żeby usłyszeć, że mieszkanie zostało już sprzedane.


Na co zwracałam uwagę przy oglądaniu


Naczytałam się artykułów o tym jak negocjować cenę, jak brać sprzedającego na przetrzymanie, jak rozważać wszystkie za i przeciw. A potem zderzyłam się z gigantycznym popytem na małe mieszkania i wszystkie te rady mogłam wyrzucić przez okno.

Nikt nie chciał ze mną negocjować, bo stała za mną kolejka chętnych. I to całkiem dosłownie, oglądając mieszkania najczęściej przepychałam się przez tłum innych zainteresowanych. Z tego samego powodu nie było też czasu na głębokie analizy.

Pilnowałam się jednak, żeby obejrzeć okolice mieszkania o różnych porach dnia, również wieczorem. Na każde spotkanie przyjeżdżałam sporo wcześniej, żeby się przespacerować i bezwstydnie powypytywać napotkanych potencjalnych sąsiadów, jak się im mieszka. Polowałam szczególnie na tych wynajmujących mieszkania, bo ich opinie wydały mi się bardziej obiektywne. Zaglądałam w szafki pod zlewem (rybiki!), przedeptałam każdy metr kwadratowy parkietu (wybrzuszenia!) i odkręcałam krany (ciśnienie wody!).  Zaprzyjaźniłam się też z panem ze spółdzielni i wypytałam go o szczegóły remontów. Kiedy byłam już właściwie zdecydowana na zakup, przyprowadziłam ze sobą pana fachowca od remontów, żeby ocenił czy w mieszkaniu nie ma jakichś zamaskowanych niespodzianek typu grzyb na ścianie. Oczywiście musiałam mu za to zapłacić (była to inna osoba niż ekipa, która ostatecznie robiła mi remont), ale to 150 zł to nic w porównaniu z ceną mieszkania.


Jak było wcześniej


Moje mieszkanie składa się z niewielkiego przedpokoju, małej łazienki, sporej kuchni, sypialni i dość dużego salonu.Jego ogromną zaletą jest stary, dębowy parkiet, którego nikt wcześniej nie odnawiał i nie cyklinował.Zresztą całe mieszkanie wyglądało, jakby nikt się jego stanem jakoś szczególnie nie przejmował, od wielu, wielu lat. Kiedy je oglądałam, właściwie nie miało już mebli, ale do takich wniosków doszłam po plamach na ścianach i podłogach, dziwacznych rozwiązaniach w łazience i ogólnej prowizorce. Jedynym z niewielu elementów wyposażenia był świstak z kokosa.


Remont starego mieszkania – jak jest teraz


Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam po zakupie mieszkania, było wysłanie maila do Magdy Milejskiej z Odwzorowania. Magda jest projektantką wnętrz i od początku jestem fanką jej prac. I tutaj mała zapowiedź – Magda zgodziła się opowiedzieć mi o swoim zawodzie, odwiedziłam ją na jej pięknym krakowskim poddaszu i przepytałam do kolejnego odcinka Zawodowych Dziewczyn.

Estetyka to jedna rzecz, ale nigdy nie robiłam też żadnego większego remontu, nikt z mojej rodziny się na tym nie zna, czułam się jak dziecko we mgle i zdecydowanie potrzebowałam pomocy. Wiecie coś na temat odpływów liniowych albo planowania punktów światła w pomieszczeniach? Bo ja zupełnie nic.

Zarówno Magda, jak i polecona mi ekipa remontowa mieli sporo zobowiązań i nie mogli z dnia na dzień zająć się moim mieszkaniem, więc przez pierwsze kilka tygodni nie działo się nic. A potem ruszyła machina!Na początku wymieniliśmy instalację elektryczną. To element, który wspominam jako najgorszy punkt remontu, bo wymagał ode mnie wielowątkowej batalii z operatorem sieci energetycznej. Myślałam że opowieści o koszmarnej obsłudze klienta są przesadzone. Nie są ani trochę, nadal walczę, trzymajcie kciuki.

Potem panowie wyrównali ściany, wyregulowali okna, tu coś zamurowali (okienko z kuchni do łazienki), tam coś dobudowali (przesunięcie drzwi do łazienki, bo wchodziło się prosto na grzejnik). Obyło się bez wielkich rewolucji i przestawiania ścian.

Pan parkieciarz odnowił parkiet i efekt przeszedł moje najśmielsze wyobrażenia.

Po długich tygodniach oczekiwania przyjechały kafelki i dorobiłam się podłogi również w kuchni i w łazience.Ściany mam już wstępnie pomalowane. Podobnie jak przy moich poprzednich wnętrzarskich przygodach, tutaj też korzystam ze wsparcia farb Śnieżki i Magnata, które wcześniej w 100% spełniły moje oczekiwania. Na razie po prostu położyliśmy na ścianę Śnieżkę Prestige White, ale po ostatnim remoncie moim życiowym mottem stało się “wszystko da się pomalować”, więc spodziewajcie się dziwnych przeróbek z malowaniem w roli głównej. Posty DIY we współpracy ze Śnieżką czy Magnatem przygotowywało mi się fantastycznie i już nie mogę się doczekać na dalszy ciąg!

Czeka mnie jeszcze ostateczne malowanie (w przedpokoju, sypialni i łazience postanowiłam zaszaleć z kolorem), montaż kuchni i łazienki, prace stolarskie (szafa, szafka w łazience, zabudowa pod parapetem w kuchni) i… gotowe. Mam nadzieję, że jeszcze w tym miesiącu będę mieszkać u siebie. Może bez wszystkich krzeseł czy lamp, ale u siebie.


Remont starego mieszkania – jak będzie


Śmiałyśmy się z Magdą, że motyw przewodni mojej kuchni to paryskie bistro, ale takie, w którym podają nieświeżą rybę, żeby pożenić to z lamperią a’la gabinet szkolnej pielęganiarki w sypialni i przedpokoju. A więc słowo klucz to ból brzucha.

W międzyczasie okazało się, że parkiet wyszedł w cieplejszym odcieniu niż to sobie wyobrażałyśmy i zieleń higienistki na ścianach została zastąpiona burzowym niebieskim.

Tak naprawdę nie mam żadnego nazwanego tematu i niezbyt dobrze czuję się we wnętrzach, w których wszystko jest takie “matchy matchy” – dodatki w jednym kolorze, meble w jednym stylu i tak dalej.

Moim filtrem jest raczej “to co mi się podoba i zostało zaakceptowane przez policję estetyki w postaci Magdy” albo w drugą stronę – to, co zasugerowała Magda, znając mój styl, a ja stwierdziłam, że pasuje. Zdarzyło się, że podrzucała mi tapetę, zainspirowana wzorkiem na mojej sukience.

Zaznaczyłam tylko, jakich kolorów nie lubię, jakich mebli nie chcę (zabudowa a’la Tetris!) i do czego mam bliżej nieuzasadniony wstręt (imitacje drewna, drzwi przesuwne).

Pokażę Wam, jaki mniej więcej jest zamysł poszczególnych pomieszczeń, ale ze szczegółami wstrzymam się, aż wszystko będzie mniej więcej gotowe. Tym bardziej, że sama jeszcze nie wszystko mam poukładane. Czekam z wyborem krzeseł, aż zobaczę cały salon, nie jestem pewna, czy mój stary stół zmieści się w kuchni i tak dalej. To też swoją drogą ważna kwestia – staram się wykorzystać jak najwięcej mebli, które już mam i lubię.


Kuchnia


Główną ozdobą kuchni jest jej a’la paryska podłoga. Zaszalałam też przy kolorze frontów – nie chciałam mieć białej czy innej jasnej kuchni, zamarzyło mi się też coś innego niż granaty, szarości czy zielenie. W końcu stanęło na rudawym bordowym. Kuchnia będzie standardową kuchnią z IKEI, ale fronty są z FRØPT – polskiej marki tworzącej stylowe fronty do mebli z IKEI. Jej współwłaścicielką jest Magda Milejska z Odwzorowania, czyli moja projektantka wnętrz, więc proces projektowania i zamawiania był wyjątkowo płynny i naturalny.

Kiedy kupiłam moje mieszkanie, pod parapetem była typowa dla budownictwa z lat 50 drewniana szafka. Niestety była w stanie nie do uratowania, ale postanowiłam ją odtworzyć, choć w nieco innej, ratanowej wersji.

Na stół nie mam zbyt wiele miejsca, ale mam nadzieję, że uda mi się tam wygodnie zmieścić mój okrągły, drewniany stolik z desek, który wyszperałam przy poprzednim remoncie na OLX.


Salon


W dużym pokoju nie przewiduję żadnych szczególnych szaleństw. Białe ściany, okrągły, drewniany stół, moja stara etażerka, wygodna kanapa, fotel albo dwa. Ozdobą pomieszczenia będzie duże, oparte o ścianę lustro, ale jeszcze nie znalazłam ideału. Planuję też wyczarować komodę z szafki kuchennej z IKEI, z pomocą frontów FRØPT i lakierów z linii Moje Deko. Dam znać, jak mi poszło!


Sypialnia


Sypialnia sama w sobie nie jest za duża, a planuję do niej wcisnąć jeszcze szafę na całą ścianę i Biurko Prawdziwej Pisarki. Nic więcej już się tam nie zmieści, ale sama szafa powinna być ciekawą przygodą, bo planuję zrobić ją trochę w wersji DIY, z użyciem żaluzjowych, drewnianych drzwiczek z marketu budowlanego.

Na ścianach początkowo miała być tapeta, ale okazało się, że te bardzo piękne są też bardzo drogie i stanęło na ozdobieniu ścian lamperią w kolorze burzowego nieba. Ten sam zabieg planujemy zastosować w niewielkim przedpokoju.


Łazienka


Łazienka to chyba moje największe szaleństwo. Jest bardzo mała, ma niewiele ponad 2,5 metra kwadratowego. Ekipa remontowa jednogłośnie orzekła, że trzeba w niej zrobić duże, białe, błyszczące kafle, żeby optycznie powiększyć przestrzeń. My z kolei doszłyśmy do wniosku, że nie ma co udawać że nie jest mikroskopijna, tylko podkreślić to, zamieniając ją w drogocenną szkatułkę.

Mamy więc drobne, kolorowe, zupełnie niebłyszczące kafelki w kilku różnych wzorach, które Magda pięknie ze sobą zestawiła. Na ścianach planujemy (sic!) ciemną zieleń. Wybrałam farbę z tej samej serii, z której korzystałam przy remoncie kuchni dwa mieszkania temu – Śnieżka Kuchnia Łazienka. Przy okazji – obliczyłam, że będzie to moja 9 przeprowadzka, odkąd założyłam bloga. Przy kolejnej otwieram szampana!

Z kolei baterie, okucia i dodatki będą w złotym kolorze – tak samo jak okucia i dodatki we wszystkich moich ubraniach czy torebkach.

Trzymajcie kciuki za sprawną końcówkę remontu! Jestem z siebie bardzo dumna, ale nadal trochę przerażona skalą tego przedsięwzięcia. Jak macie dla mnie jakieś remontowe rady, to oczywiście chętnie przyjmę! Wszystkie remontowe niusy, wynalezione gdzieś ładne głupotki typu haczyki na ręczniki w złotym kolorze i inne mieszkaniowe sprawy relacjonuję na bieżąco na Insta Stories, zachęcam Was więc do podglądania.

 

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

132 thoughts on “Remont starego mieszkania + jak je znalazłam i na co zwracałam uwagę”

  1. cudowne, przecudowne!
    jestem zakochana w Twoim parkiecie.
    a ta podłoga w kuchni? no, cud!
    czekam na dalsze postępy w remoncie! :)

  2. Czy dobrze wyłapałam aluzję, że (być może, być może) planujesz kolejną książkę? :) Jestem bardzo ciekawa Twojej kuchni! I jeszcze – mam wrażenie, że przy rożnych skalach mieszkania sprawy wyglądają inaczej… na małe mieszkania jest ogromny popyt, ale też i spora podaż, a większe mieszkania są trudniej – ale i mnie chętnie – zbywalne. Trzymam kciuki z całych sił!

    1. Tak, to szczególnie w małych mieszkaniach jest taki ruch – trudniej kupić, ale za to łatwiej sprzedać:) Dziękuję Ci pięknie! Aluzji z książką nawet sama nie zauważyłam (że biurko?), ale może coś się wydarzy w tym temacie, kto wie:)

  3. Wow, wow, już widać, że będzie pięknie! :) Czekam z niecierpliwością na efekt końcowy i wszelkie remontowe porady po drodze!

      1. Witam, ja też w sprawie podłogi, zachwycił mnie efekt?, mam bardzo podobną, niestety chyba bardziej zniszczoną bo z czarnymi owalnymi plamami ( notoryczne przelewanie doniczkowej roślinności przez poprzednich lokatorów ?), bardzo proszę o info czy udało się to u Pani usunąć o ile takie uszkodzenia były, wdzięczna byłabym też za informację z jakimi mniej więcej kosztami trzeba się liczyć bo nie wiem czy w ogóle jest sens zawracać głowę panu Parkieciarzowi, niezależnie od wszystkiego gratuluję zakupu i mam nadzieję, że będzie się tam i Pani i Chrupkowi dobrze mieszkało.

        1. Plamy były i już nie ma, więc pan Michał jakoś sobie z nimi poradził – nie wiem jak. U mnie to była składowa wyceny całego remontu, więc nie znam dokładnej stawki, najlepiej zapytać – to pewnie też zależy od powierzchni. Dziękuję!

  4. Jestem mega ciekawa komody diy. Sama szukałam czegoś pięknego, trochę w retro stylu, ale póki co jestem zawiedziona tym brakiem na rynku. Może pójdę Twoim śladem jak już przetrzesz ten szlak ;)

  5. Gratulacje! Czekam na zdjęcia efektu końcowego. Czy parkieciarz godny polecenia? Mogę prosić o namiary? Mamy podłogę dla eksperta ? pozdrawiam

  6. I kolejny raz się na Tobie nie zawiodłam ;) Mam już powyżej uszu królującej obecnie bieli, więc Twoja koncepcja bardzo mi się podoba. A łazienka w kolorach zieleni i złota to już w ogóle cudo. Kiedy dorobię się własnego mieszkania i będę je urządzać, to na pewno będziesz moją inspiracją.

  7. Twoje mieszkanko jest „przedłużeniem ” wszystkiego co robisz ;-) Zwracasz uwagę na detale, smaczki i inspirujesz jak tworzyć spójny wizerunek. A na dodatek jesteś w tym bardzo autentyczna. Szczerze gratuluję :-)
    P.s. Czy mogłabyś zdradzić kto wspierał cię w dobraniu kolorów i grafiki twojego bloga ?

  8. A ja standardowo jak prawdziwa stalkerka chciałam podpytać czy w takim razie można przygarnąć Twoje obecne wynajmowane ? ;)
    Nie wiem dlaczego, ale tak mi się podoba, że ciągle przeczekuję, że może będzie moje ;) Daj plis znać czy jest szansa.

  9. Faktycznie, że ten parkiet wygląda świetnie! Fajnie, że udało się wydobyć jego piękno. Uwielbiam oglądać, jak ludzie remontują stare mieszkania i urządzają je pod siebie, więc z niecierpliwością czekam na dalsze relacje z remontu! :) Mnie się wydaje, że 2 miesiące na szukanie mieszkania to strasznie mało, więc podziwiam! My z pół roku szukaliśmy mieszkania do zakupu na wynajem. Fakt, że nie spieszyło nam się i mieliśmy dość specyficzne wymagania, ale powiem Ci, że mieszkania inwestycyjne (niewielki metraż, blisko metra np.) to znikają z rynku chyba jeszcze szybciej :( Miałam te same obawy, co do mieszkania z rynku wtórnego, w każdym widziałam potencjalne wady i ukryte problemy i miałam wrażenie, że wszyscy chcą nas oszukać :D Zazdroszczę, że Tobie poszło tak sprawnie :) Trzymam kciuki i powodzenia!

      1. Udało się, ale finalnie zrobiliśmy zupełnie przeciwnie do tego, co planowaliśmy, czyli kupujemy na rynku pierwotnym ;) Zobaczymy, co z tego wyjdzie :)

    1. Dziękuję!! Nie brałam kredytu, kupiłam mieszkanie za swoje oszczędności. Czynsz to chyba standard, niecałe 500 zł – widziałam niższe, ale mój budynek jest za to bardzo zadbany, więc nie mam z tym problemu.

  10. Może post związany z oszczędzaniem na mieszkanie, braniem pożyczek, ceną mieszkania, ceną remontu? Kupno mieszkania od strony finansowej.

    1. Nie czuję się ekspertem absolutnie, zwłaszcza w zakresie kredytów, bo sama kredytu nie brałam. O kosztach mieszkania i remontu pomyślę, ale na razie z każdym „o, a tutaj trzeba będzie dopłacić za przesunięcie wodomierza” chciałabym mieć ten temat jak najdalej za sobą;)

  11. Czy to gdzieś w pobliżu placu hallera? Kiedys wynajmowałam podobne mieszkanie i wspominam okolicę z wielkim sentymentem:) super klimat

  12. Hehe to jest rudera? Oj nie widziałaś moich szalonych 38m. My dopiero wchodzimy z remontem więc chętnie będę śledzila Twoje postępy. Kolory i dekoracje bardo piękne i stylowe gratuluję odwagi i tez jestem ciekawa komody z szafki kuchennej

    1. Hoho! Postu o finansowej stronie przedsięwzięcia nie planuję w najbliższym czasie, ale odsyłam do Kasi z Simplicite, która dokładnie analizowała koszty zakupu i remontu mieszkania na Mokotowie.

      1. Nie nazwałabym tego wścibstwem większym, niż zaglądanie do mieszkania blogerki, w jej szafę, talerz i życie rodzinne . Kogoś interesuje, jakie będzie miała płytki w kiblu, mnie interesuje, ile zapłaciła za mieszkanie.

        1. Wścibstwo polega na tym, że chcesz zobaczyć coś, czego ktoś nie pokazuje. Jak ktoś nie pokazuje życia rodzinnego to wścibstwem jest się o nie dopytywać i drążyć.

  13. Asiu,
    Doradzilalabys proszę w jakich sklepach kupowalas/bedziesz kupować lampy? Tez będę teraz przerabiać temat remontu, ale na o wiele mniejsza skale :)
    Łazienka jest super, już widziałam początki na instagramie.

    1. Polecam na lampy Ali Express – z wlasnego doswiadczenia. Chcialam kupic prosty ledowy duzy plafon do salonu – i takie w sklepach – tych wszystkich bardzo eleganckich ok. 3000-4000 PLN. Wyszukalam Taki, jak chcialam na Ali Express za ok. 500 PLN. Szlo 3 miesiace, ale doszlo. Jedyny minus – chinskie opisy, chinska instrukcja i chinskie znaki na pilocie do przyciemniania leda. Dodatkowo kupilam kinket, ktory w wypasionym sklepie stacjonarnym kosztowal 300 PLN, zapisalam model/firme i wyszukalam ten sam model w sklepie internetowym z Ostrowca Swietokrzyskiego za 150 (taki sam, jak wczesniejszy). I ten kinkiet i plafon wygladaja jak z jednej chinskiej fabryki, tylko do tego kinkieta przekleili znaczki na dunskie – ze niby skandynawski design – taka sama metalowa obudowa. Takze tak ze tak jezeli chodzi o skandynawski design prosto z Chin. Lampa y Ali Express jest calkiem OK.

  14. Mimo, że tematyka około mieszkaniowa w ogóle mnie nie interesuje (chyba, że chodzi o podziwianie pięknych wnętrz), to tekst się naprawdę super czytało. Świetnie, lekko i szczerze piszesz. Pozdrawiam i nie mogę się doczekać efektów!

  15. Pół roku temu wynajęłam mieszkanie w 'bloku’ z lat 50/60 i tak mi się spodobało, że teraz poszukując własnego celuję w tę samą okolicę i typ budynku. Cicho, zielone podwórko ze starymi drzewami, mnóstwo przystanków komunikacji pod domem i w miarę blisko do stacji metra (okolice placu Hallera). Z perspektywy kogoś, kto mieszka w czymś podobnym do Twojego nowego mieszkania: świetna decyzja :)

  16. Zazdroszczę Ci tego, że wiesz czego chcesz i masz jako takie wyobrażenie, jak to będzie wyglądać (oraz tej podłogi w ckuchni ;))! Ja nie mogę się nigdy na nic zdecydować. Na razie staneło na 2 wysokich regałach na książki i szukam ładnej starej szafki na drbazgi, ale co chwilę widzę coś innego i mam inną wizję :D Mam nadzieję, że szybko się wprowadzisz i będzie Ci się super mieszkało <3

  17. Będziesz miała cudowne mieszkanie!
    Sama przygotowuje się do generalnego remontu. Mam mnóstwo pomysłów i też przydałaby mi się pomoc. Asiu, czy mogłabyś zdradzić jaki jest mniej więcej koszt usługi Pani Magdy?
    Z chęcią bym skorzystała ale nie chce pisać a później odmawiać jak okaże się to nie na mój budżet :(

      1. Nie wiem jak jest w innym regionach, w Warszawie stawki to zwykle okolice 150-200 zł/m2, w tych okolicach są też usługi Magdy, ale to zależy od wielkości mieszkania, liczby łazienek itp – najlepiej napisać z opisem konkretnego mieszkania i zapytać o cenę, to zupełnie normalna rzecz że nie decydujemy się skorzystać z czyjejś usługi, jeśli cena nie mieści się w naszym budżecie, więc nie ma się co przejmować:)

    1. To jest ciekawe, bo przypomina też mieszkanie mojej babci, w zupełnie innej części Polski i jest prawie identyczne, jak mieszkanie na Muranowie, w którym mieszkałam parę lat temu. Uroki budownictwa z lat 50:)

  18. PS. Też nie lubię nowych, zamkniętych osiedli. Jeśli kiedyś będę zmieniać mieszkanie to na bank zdecyduję sie na coś sprzed ery „deweloperskiej”.

  19. Ooo, a ja dokładnie dzisiaj wróciłam od notariusza i jestem szczęśliwa posiadaczka kawalerki na Pradze Południe :) chociaż remont mnie nie czeka, bo jest gotowe na tip top :)

  20. Asia, trzymam kciuki, nie mogę się doczekać efektu:) I gdyby nie to ze mogałbym być Twoja mama, tez bym powiedziała tak ja Agnieszka. Pozdr A.

  21. Pięknie! Bardzo mi się już podoba, chyba dlatego że podobnie chciałabym mieć kiedyś urządzone mieszkanie. Sama jestem w tej chwili po niedużym remoncie mieszkania mojej Mamy, w bloku z późnego PRL-u i bardzo żałuję ze względów finansowych nie można było zaszaleć, a marzyła się choćby wymiana mebli i przede wszystkim zerwanie starych 20 letnich kafelek i danie właśnie jakiś ciekawszych. A miałam tez pomysł po zobaczeniu obłędnych łazienkowych tapet w którymś Elle na taki zabieg, ale takich jakie tam były w Polsce nie można dostać, przynajmniej nie te wzory o które mi chodziło. Jestem bardzo ciekawa efektu końcowego, na pewno będzie zachwycający!!! pozdrawiam i podziwiam:)

  22. Zastanów się nad tymi żaluzjowymi drzwiami do szafy – u mnie strasznie zbierają kurz i choć wyglądają pięknie, to przy każdym czyszczeniu mam ochotę je wyrzucić :-P
    Trzymam kciuki za efekt końcowy :-)

  23. Asiu, dziś oglądałam mieszkanie na Pradze w korzystnej cenie. I w sumie nigdy wcześniej tego nie robiłam, ale po lekturze Twojego wpisu postanowiłam zajrzeć do szafki pod zlewem. I co tam znalazłam? Zestaw środków przeciw karaluchom. I to pokaźny! :D Na klatce zaczepiłam sąsiada, który przyznał, ze tez widuje karaluchy u siebie, ale najwiecej to na klatce. Brrr…

    1. Ja kiedyś przy oglądaniu mieszkania natrafiłam na ulotki o dezynsekcji zaplanowanej w najbliższym czasie :D nie kupiliśmy tego mieszkania :D

  24. Mam to mieszkanie :) ten sam układ, ten sam metraż, te same podłogi i te same wnęki w kuchni i salonie. Nawet w takim samym stanie kupiłam… 6 lat temu. Jak się urodził syn, to okazało się, że jest to za małe mieszkanie dla nas. Nie chcieliśmy się wyprowadzać i cudem kupiliśmy mieszkanie obok do którego się przebilismy. Nadal nie mam pomysłu na przedpokój i wnękę pod oknem w kuchni, więc mi z nieba spadłaś :)

    1. Ha, my teraz czekamy na właśnie taką sytuację! Pół roku temu kupiliśmy mieszkanie na tym samym piętrze, co wynajmowane od trzech lat, lustrzane odbicie, więc urządzenie poszło jak z płatka, bo wszystko było już przemyślane wcześniej. Jedynym mankamentem jest jego wielkość, a raczej niewielkość, ale może coś w końcu uda się przebić :) No i tak, jak Asia, wybraliśmy prawobrzeżną Warszawę, niedaleko Skaryszaka, najwspanialszego parku w mieście!

  25. Aleksandra Maj

    Gdy robiłam remont, żałuję bardzo, że nie wiedziałam, że wszelkie ciemne poziome powierzchnie bardzo eksponują kurz. Gratuluję mieszkania i życzę udanego remontu :)

  26. Solidaryzuje sie w bolu:) w grudniu kupilam mieszkanie na Sadybie i do teraz trwa remont. Mieszkania szukalam 2 lata i kupilam takie jakiego nie szukalam: z rynku wtornego, w duzej plycie, i bez balkonu. Kiedy sfrustrowana po miesiacach szukania mieszkania przyszlam ogladac mieszkanie, ktore znalazla moja siostra mialam w nim deja vu i wiedzialam, ze znalazlam swoje miejsce. Pomimo, ze jest male 32m2 ma oddzielna kuchnie i 2 niezalezne pokoje wiec trzeba sie natrudzic zeby je dobrze zagospodarowac i wykonczyc. Teraz jade zamowic kuchnie wiec trzymaj kciuki;)

  27. Joanna! Cześć!

    gratuluje nowego lokum – mój zakup domu pod Warszawą (20 km) trwał ..UWAGA —>3 lata – tyle szukaliśmy – moze kogoś kto też szuka długo, mój wpis pocieszy ze da sie znależć jak sie czegoś konkretnego szuka w normalnej cenie, a nie za bańkę :)

    buźka!

  28. Ostatnio w Nanu Nana byly nietuzinkowe uchwyty do szafek (raczej kuchennych), moja kolezanka kupila takie w stylu folkowym.

  29. Gratuluję zakupu mieszkania i sprawnego remontu.

    Z innej beczki – czy zdradzisz skąd ten płaszczyk w głównym zdjęciu postu? Wygląda bardzo obiecująco, a ja szukam właśnie klasycznego trencza, który nie będzie kosztował kroci.

  30. Joanna, gratuluję. Fanfary.

    Niewiele jest w polskim internecie miejsc dotyczących wnętrz, gdzie głównym nurtem nie płyną regipsowe sufity podświetlone ledowym wężem pod rękę z jakże popularną i praktyczną płytką podłogową idealnie imitującą drewno. Albo, z drugiej strony, słitaśne szabiszyki. Znasz fotoforum (a de facto forum dyskusyjne) „wnętrza mieszkań” na gazeta.pl?

    Nie siedzę w Twojej głowie, ale z tego co piszesz to chyba byś się tam estetycznie odnalazła. Ostatnio nieco zamarło ale przez ostatnie przynajmniej 10 lat dużo się tam dobrego i ciekawego działo. Nie tylko w kwestii prezentacji dokonań i inspiracji (ok, to też) ale przede wszystkim dynamicznej dyskusji na bieżąco. W trakcie grubszych rozwałek budowlanych (gruz, dużo gruzu, hydraulika, jak odnowić parkiet gdy wujek powiedział, żeby zerwać i położyć panel). Oraz wątki z cyklu „jaka lampa?” i „jakie krzesło”. W archiwalnych wątkach jest dużo mieszkań takich jak Twoje.

    Pozdrawiam i trzymam kciuki.

      1. Szabiszyk w defensywie, fakt, ale twardy elektorat się trzyma. Przy czym o ile nie są to sztuczne przecierki tylko powiedzmy firanusie, koszyczki i krowie dzwoneczki to choć osobiście zupełnie nie gustuję to jest w tym chociaż jakiś autentyzm. Może mniejszy jeśli za oknem pętla tramwajowa a nie sioło ale jednak.

        Natomiast nie ma autentyzmu ani grama w drewnopodobnej płytce a jest ich teraz przytłaczające zatrzęsienie. Wszędzie. Atrapa w ogóle się trzyma mocno. Idealnie imitująca.

        A panowie fachowcy nie wywracali oczami, że nie chcesz ścian obkleić regipsem na plackach? „Miałyby wygląd”.

        Będzie pięknie!

  31. Jak super! Jestem pewna, że efekt końcowy będzie imponujący!
    Mam do Ciebie pytanie techniczne, ale niezwiązane z remontem, a z powyższymi moodboardami. Robiłaś je w PS, czy może znasz jakieś inne narzędzie specjalnie do tego celu? Z góry dziękuję za odpowiedź i powodzenia z remontem :)

  32. Sama to przerabiałam i wiem jakie wiążą się z tym emocje :) Niestety, mam wrażenie, że ekipy remontowe mają przyzwolenie na niedotrzymywanie terminów… jednak warto czekać :) Pierwsza nocka na własnym M – to dopiero przeżycie! :) Pozdrawiam

  33. Genialny artykuł. Dokładnie tak samo się czułam przy szukaniu swojego mieszkania (szukałam go jednak znacznie dłużej).
    Szukałam ideału w dobrej cenie…I kiedy weszłam do jednego, poczułam, że nie jest idealne, nawet nie jest w idealnie dobrej cenie, ale czuję się w nim dobrze. Mogę juz tu mieszkać, od zaraz…
    Dla mnie ważni są jeszcze ludzie, którzy tam poprzednio mieszkali…
    Jeśli właściciel nie patrzy mi w oczy, nie wymienia spojrzenia, jest antypatyczny i traktuje sprzedaż, jakby był to ponury proceder, który go nie interesuje ani trochę, to jest mi z tym trudno…Wierzę w energię miejsca, lubię choć trochę poznać ludzi, którzy tam mieszkali… Dlatego też trudno mi się ogląda mieszkania wiecznie wynajmowane…takie o które nikt nie dbał. Nie mają duszy.

  34. Mieszkanie przy Wileńskiej na Pradze? Mieszkałabyś niedaleko moich rodziców i jeszcze do niedawna mnie, ale też kupiłam mieszkanie, ale na Targówku :) Pozdrawiam!

  35. Piękna podłoga – miałam okazję mieszkać w mieszkaniu właśnie z taką podłogą, jednak bardzo zaniedbaną. Jako że byłam wówczas jeszcze na studiach i wynajmowałam jedynie pokój, nie miałam niestety możliwości wprowadzenia jakichkolwiek zmian, odnowienia czegokolwiek… a teraz mi się marzy znów taki klimat! I te inspiracje też mi się bardzo podobają, tylko ja osobiście dodałabym więcej więcej zieleni! Ale ja wariuję na punkcie roślin w domu :) Życzę powodzenia! I dobrego mieszkania :)

  36. Mam ten zawias do zmywarki o którym mówisz na instastory.
    W piwnicy, nieużywany, kupiłam w momencie wycofywania a potem się okazało, że mamy dwa.
    Miałam wystawić na olx ale się nie zebrałam.
    Jeśli wciąż Ci jest potrzebny daj znać na maila.

  37. zachodzę w glowę jak na podstawie tych kilku zdjęć samego wnętrza niektórzy są w stanie okreslic lokalizację mieszkania :D

  38. Hej Joanno, mam wrażenie, że ostatnio coraz częściej zaniedbujesz czytelników swojego bloga. Wiem, wiem, masz inne zajęcia, ale zaczyna robić się tu nudno… Prawie miesiąc czekania na kolejny wpis to dla mnie za długo. No i gdzie Hatifnaty?

  39. Bardzo fajnie zrobione mieszkanie, powiedziałbym stylowo. Lubię jak jest rzeczowo i bez przepychu. Niektórzy lubią napchać od groma fajnych rzeczy, a tutaj widać umiar.

  40. Bardzo ciekawa aranżacja. Odnowiony parkiet wygląda pięknie. Doskonały przykład, że nie trzeba od razu wywalać starej podłogi i zastępować jej plastikowymi panelami.

  41. Joanno, gratulacje znalezienia swojego nowego miejsca na ziemi:) Mam dokładnie takie samo mieszkanie, w trakcie remontu i największą zagwozdką jest łazienka:) z wielką niecierpliwością czekam aż udostępnisz zdjęcie co wyszło u Ciebie!

    1. Ooo! Ja też już kiedyś mieszkałam w prawie identycznym:) W łazience jeszcze czekam na szafkę, ale z grubsza – po lewej stronie mam umywalkę i szafkę pod umywalką, w rogu prysznic ze składaną kabiną 80×80, bez brodzika, w drugim rogu na przeciw drzwi toaleta, a nad nią szafka, zaraz przy drzwiach grzejnik i to tyle:)

  42. Pięknie mieszkanie się szykuje finalnie. Jestem zakochana w Twoich szmaragdowych szafach. Zastanawiam się na jakich stronach szukałaś kafli w stylu retro/Vintage. Nie mogę znaleźć nic sensownego na podłogę. Może polecisz jakieś sklepy? Pozdrawiam ciepło. :)

  43. Cześć Asiu, mam pytanie, czy przy poszukiwaniu mieszkania brałaś pod uwagę wyłącznie mieszkania sprzedawane bezpośrednio przez właściciela czy też przez agencje? poszukuję mieszkania i chciałam ominąć pośredników, ale z tego co widzę większość ogłoszeń jest przez agecncje. Mają bardzo dziwne metody typu: chcą podpisywania umowy pośrednictwa przed obejrzeniem mieszkania, a prowizję bardzo wysoką płaci wyłącznie kupujący i? Czy decydowałaś się na takie umowy jeśli zależało Ci na obejrzeniu mieszkania?

  44. Hej,
    piszę odnośnie do tego fragmentu:
    „Na początku wymieniliśmy instalację elektryczną. To element, który wspominam jako najgorszy punkt remontu, bo wymagał ode mnie wielowątkowej batalii z operatorem sieci energetycznej. Myślałam że opowieści o koszmarnej obsłudze klienta są przesadzone. Nie są ani trochę, nadal walczę, trzymajcie kciuki”.
    Jak u Ciebie wyglądała sytuacja? Jestem w trakcie wymiany instalacji. Co najgorsze, wcześniej zdemontowaliśmy licznik… okazało się to strzałem w kolano :-( Nie jestem w stanie dogadać się z innogy stoen… infolina, wizyta w centrali itd. każdy udziela mi innej odpowiedzi na mój problem: jak ponownie podłączyć się do sieci. Koszmar z gatunku, tych które nie mogą się dobrze skończyć :-(.
    Byłabym wdzięczna za podpowiedź, co zrobiłaś, że masz prąd :-)
    Dzięki z góry!

  45. uprzejmy łoś

    Widzę a raczej nie widzę dokumentacji foto skończonego salonu… I aż mnie skręca, gdyż ciekawość wpisem z 2016 do czerwoności rozgrzana, można poprosić o wizualizację? ;)

  46. To jest niesamowite! Wpis jest jakby o mnie. Wczoraj zostalam wlascicielka niemal identycznego mieszkania w tej samej okolicy. Lacznie z oknem w lazience, zimna szafka w kuxhni i parkietem do renowacji. Czeka mnie identyczny remont. Juz zapisalam numer do parkieciarza. Dziekuje (prawdopodobna sasiadko)

  47. A ja od długiego czasu jestem właścicielem takiego mieszkania i przeraża mnie taki remont, ale będę musiał w końcu z nim ruszyć. Najbardziej przerażony jestem remontem łazienki bo tam chyba najwięcej kasy pójdzie…

  48. Wszystko zależy od tego czy jesteśmy zdecydowani na kapitalny remonto i zrobienie, zaplanowanie mieszkania po swojemu, no wtedy wiadomo, może zakup wyjdzie taniej ale potrzeba sporej ilości gotówki do wyremontowania, kredyt to zawsze jakies rozwiązania no chyba że posiadamy oszczędności.

  49. Za mną w gruncie rzeczy podobna historia – kupiliśmy niedawno z mężem mieszkanie w kamienicy na Starym Żoliborzu, i mieliśmy zaskakująco podobne kryteria :) Wyścig z innymi chętnymi i brak ciekawych oferty juz zaczynały nas zniechęcać i skłaniać do tego, zeby z części z naszych wymagań zrezygnować, gdy wtem… nastąpił lockdown i nagle już nikt mieszkań ani nie oglądał, ani nie pokazywał. Do właściciela mieszkania, które w końcu kupiliśmy, dzwoniłam regularnie przez cztery tygodnie, zanim zdecydował się nam je pokazać – tego samego dnia dogadaliśmy cenę, a kolejnego byliśmy już u notariusza. Na dodatek zapłaciliśmy mniej, niż należałoby spodziewać się po tej lokalizacji, a mieszkanie jest wyremontowane (bez szału, ale akceptowalnie), więc zostawiamy je jak jest na jeszcze rok, i wtedy remontujemy. Zakup również bez kredytu, za moje oszczędności i kasę, którą dostaliśmy za sprzedaż mikrokawalerki męża (w której swoją drogą mieszkaliśmy 2 lata, łącznie z tymi szalonymi dwoma miesiącami koronaizolacji, kiedy prawie z niej nie wychodziliśmy…). W dużym skrócie, zakup mieszkania to sporo nerwów i emocji, a jak dodać do tego pandemię, to dopiero robi się przygoda :)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.