Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Mikromieszkanie, nietypowy salon ślubny i genialne place zabaw, czyli ostatnie w tym roku Hatifnaty

To już ostatnia porcja inspirujących linków w tym roku. Jest więc w nich trochę o podsumowaniach, rozliczeniach, ale i sporo lżejszych tematów – od psich kamperów po piękne mikrokawalerki. Zapraszam Was bardzo do lektury!

  • Jeśli potrzeba Wam inspiracji, zwłaszcza tej dotyczącej relacji międzyludzkich, zobaczcie rozmowy psycholożki Katarzyny Miller z dziennikarzami (na przykład Michałem Olszańskim), aktorami (na przykład Wojciechem Błacem), mówiąc krótko – ciekawymi mężczyznami. To część większej akcji „Porozmawiajmy o wnętrzu”, za którą stoi marka VOX, sponsor tego Hatifnata. Wyszło im to naprawdę dobrze. Moje ulubione fragmenty to te o samoakceptacji (bezpośrednie i bez owijania w bawełnę, jak zresztą wszystkie inne wypowiedzi w cyklu) i ten, w którym Katarzyna Miller mówi, że dobrze jest nowo poznanych ludzi pytać o to, co lubią, co jest dla nich ważne, a nie co robią (w domyśle – gdzie pracują). Tak róbmy! Ale bardzo wartościowych momentów jest o wiele więcej. Wybaczcie nadmiar nawiasów i wykrzykników, to u mnie oznaka podekscytowania – jak zaczęłam oglądać, to nie mogłam już przestać i połknęłam wszystkie odcinki na raz. Oprócz filmów można też załapać się na spotkanie na żywo z Katarzyną Miller lub zapisać na specjalny newsletter od psycholożki – wszystkie szczegóły tutaj.

Spójrzmy na styl życia średniozamożnych mieszkańców wielkich polskich miast – wsiadają do auta w garażu podziemnym albo przed domkiem na osiedlu grodzonym, zamykają się w tej łupinie samochodu, jadą na firmowy parking, potem – w drodze do domu – tylko postój przed sklepem. I miasto zaczyna się robić dla takiego człowieka zbiorem korytarzy komunikacyjnych, takich rękawów, którymi się przemyka w zamkniętym samochodzie. Miasto nie jest więc miejscem, gdzie się wchodzi w interakcje z innymi ludźmi.

Ale czy miasto jest nam jeszcze potrzebne? U podstaw miasta jest potrzeba wspólnotowości. Herbert opisywał to w „Ogrodzie barbarzyńców” – kobiety we włoskim mieście spacerują, oglądają się nawzajem i komentują: a ta ma taki kapelusz, a ta ma taką torebkę, a ta ma nowe buty. Interesują się sobą, nie ma obojętności.

Problem w tym, że my w Polsce już przekroczyliśmy pewną granicę, przekształciliśmy miasta tak, by wygodnie się nimi przemieszczało samochodami. Pytanie, czy jesteśmy w stanie zawrócić z tej drogi.

Miliardy złotych są pompowane w przedmieścia, zamiast w centra. A na te przedmieścia nie da się dojechać inaczej niż samochodem osobowym, bo jest za mała gęstość zaludnienia i za duże odległości.

I jeszcze jedna sprawa: wyrasta pokolenie dzieci wszędzie wożonych samochodem, które widzą przestrzeń publiczną jedynie w centrach handlowych, do tego ogródek na grodzonym osiedlu. Czy one będą chciały wrócić do miasta?

  • Genialne place zabaw. Najfajniejszy plac zabaw, na którym byłam, jest (a przynajmniej był) na terenie ogrodu zoologicznego w Augsburgu. Były tam gigantyczne zjeżdżalnie i naprawdę szybko kręcące się karuzele.

  • A skoro już jesteśmy w niemieckich klimatach, to podrzucam serial, o którym słyszałam same dobre rzeczy (podobno przynajmniej tak samo fajny, jak Stranger Things!) i który planuję obejrzeć w święta. Wiem, że niektórym przeszkadza, że jest po niemiecku, dla mnie to super smaczek. Kiedy byłam mała, spędzałam wakacje u dziadków w Bawarii i ze wspólnym oglądaniem filmów („auf Wiedersehen Winnetou!”) i seriali (Unter den Linden!) mam bardzo miłe wspomnienia.

https://www.youtube.com/watch?v=zy0b9e40tK8&t=54s

  • Korek i Dodo z Józefowa, dwa tak urocze futrzaki, że nie mogę uwierzyć że ciągle siedzą w schronisku. Bierzcie, życie wcale nie jest gorsze, kiedy futro znajduje się nawet w maśle orzechowym, zaryzykuję stwierdzenie, że jest wręcz przeciwnie! PS Schronisko w Krzesimowie jest w likwidacji. Jeśli chodziła Wam po głowie adopcja psa, ale czekaliście na jakiś impuls, być może to jest właśnie to?

  • I na koniec, w sam raz na święta, Matka Skaut jak zwykle rozsądnie o mądrym pomaganiu. Przeczytajcie, naprawdę warto. Tu część pierwsza, tu druga.

Nie mamy nic przeciwko temu, by ludzie zarabiali na niepomaganiu innym. Co więcej, nie patrzymy z jakimś szczególnym potępieniem na tych, którzy zarabiają na szkodzeniu innym (np. producentów brutalnych gier komputerowych dla dzieci i młodzieży). Wręcz przeciwnie, jeśli takie osoby pochwalą się, że zarabiają na przykład dwa miliony złotych rocznie, to będziemy ich uważać za „ludzi sukcesu”. Ale jeśli jakiś szef fundacji powiedziałby, że zarabia 200 tysięcy rocznie, to by go społeczeństwo ukrzyżowało. Tymczasem ludzie z bardzo dobrym wykształceniem, z wysokimi umiejętnościami i doświadczeniem zawodowym, innymi słowy „profesjonaliści”, to drogi towar na rynku pracy. A jednak firmy nie wahają się zatrudniać takich ludzi i płacić im wysokich pensji (a przecież mogliby za te same pieniądze zatrudnić pięciu studentów!) (…)

Tymczasem spora część społeczeństwa uważa, że ludzie pracujący „w pomaganiu” powinni to robić za darmo, w ramach wolontariatu. A jak już za pieniądze, to jak najmniejsze. Tylko dlaczego ktoś, kto jest specjalistą w swojej dziedzinie, ma wybierać czy chce dobrze dla siebie i swojej rodziny czy chce dobrze dla świata? A rzeczywistość NGOsów tak wygląda. Czyli albo chcę robić coś dobrego dla innych i w związku z tym godzę się na to, że ja i moja rodzina całe życie będziemy się borykać z trudnościami finansowymi albo idę pracować do korpo za kilkukrotnie większą kasę i będę robić rzeczy, które o pomaganie innym nawet się nie ocierają.


Dajcie znać, czy Wam udało się wpaść ostatnio na coś wyjątkowo fajnego. A może zróbmy plebiscyt na Hatifnata roku?! Jakie było Wasze największe internetowe odkrycie 2017?


[sc name=”Banner”]

 

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

43 thoughts on “Mikromieszkanie, nietypowy salon ślubny i genialne place zabaw, czyli ostatnie w tym roku Hatifnaty”

  1. Sweet Child of mine jest niesamowite w wersji z filmu „capitain fantastic” -miałam moment, że słuchałam w kółko. Sam film też polecam bardzo, zrobił na mnie ogromne wrażenie.

  2. O rety, Dark to jest absolutnie przekozacki serial! Jestem świeżo po obejrzeniu całego sezonu i chociaż nie przepadam za niemieckim sprechaniem, to i tak mega mi się podobała ta historia, a muzyka z serialu to absolutny majstersztyk! Koniecznie muszę ją odnaleźć na Spotify :)

    Fajnie, że spodobała Ci się nasza publikacja o Miłości – myślę, że ta historia jest warta uwagi każdego, tym lepiej, że rozchodzi się po świecie :) Dzięki!

    Pozdrowienia
    Hania

  3. Bardzo Ci dziękuję za podlinkowanie wpisu o mądrym pomaganiu. Zawsze miałam takie poczucie winy podczas przypadkowego „wrzucania pieniędzy”, ale brakowało mi inspiracji i samozaparcia żeby to sobie przemyśleć i poukładać. Już wiem czemu mnie to tak uwierało ;) i wiem za co się zabrać. Może pod tym wpisem czytelnicy bloga będą się dzielić wartościowymi fundacjami :)

    1. Hmmm, a ja ciągle mam mieszane uczucia co do tych płac… Sama pracuję w NGO, mam dobre warunki (o wiele lepsze niż tysiak i umowa o dzieło), ale 200 tys rocznie czyli ponad 16 tys miesięcznie to serio za dużo, nawet dla specjalisty… To prawda, że fundacje potrzebują profesjonalistów, a owi profesjonaliści maja rodziny i kredyty, ale umówmy się, że nie trzeba mieć takiej kasy co miesiąc, żeby żyć godnie i nie martwić się o jutro. A więc – godne płace i umowy o pracę – tak. Ale kosmiczne wynagrodzenia w fundacji… Ciągle coś we mnie się temu sprzeciwia.

      1. Mnie z kolei uwiera myśl o tym, że ktoś miałby się czuć winny lub wstydzić się dużych zarobków tylko dlatego, że pracuje w NGO.
        Myślę, że jeżeli efekty pracy są kosmiczne, to kosmiczne wynagrodzenie jest jak najbardziej w porządku :)

  4. Pstra Matrona

    Mi się Dark bardzo podobał, a jeszcze z seriali strangerthingsopodobnych polecam bardzo The OA to w ogóle mój ulubiony w tym klimacie. Co do placów zabaw ten w Tokio uwielbiam <3 i byłam jeszcze w czymś takim w Rzymie https://www.google.pl/search?client=tablet-android-samsung&biw=1024&bih=768&tbm=isch&sa=1&ei=EjxFWo-iBoSe6ASKz6-oDg&q=big+bamboo+installation+rome&oq=big+bamboo+installation+rome&gs_l=mobile-gws-img.3…11252.12664.0.13469.6.6.0.0.0.0.334.732.2j2j0j1.5.0….0…1c.1j4.64.mobile-gws-img..1.0.0….2533.CUwT37P8tIw to jest jak wielka konstrukcja do wspinaczki pełna domków na drzewie i kryjówek, cudowna. Nie wiem czy jeszcze stoi ale jeśli tak to bardzo polecam, chyba to w ogóle budują w różnych miejscach.

  5. Cześć,
    Apropo map. Jest firm, która drukuje mapy, które sami projektujemy, wybierając nazwy ulic oraz budynków jako nasze najważniejsze wydarzenia w życiu oraz jako imiona naszych najbliższych. To dopiero są mapy. Niestety teraz nie pamiętam nazwy tej firmy, wiem tylko, że prowadzi ją jakaś młoda Półka :)
    Pozdrawiam,
    Kasia

  6. Mi się Dark podobało dużo bardziej niż Stranger Things. Nawet niemiecki mi nie przeszkadzał, choć bardzo nie lubię tego języka. A ta muzyka! Playlistę na Spotify przesłuchałam już chyba 10 razy:)

  7. „Wyrasta pokolenie dzieci wszędzie wożonych samochodem, które widzą przestrzeń publiczną jedynie w centrach handlowych, do tego ogródek na grodzonym osiedlu. Czy one będą chciały wrócić do miasta?” – słyszałam, że właśnie tak się dzieje. Pokolenie „dzieci, dorastających za plecami rodziców” całkiem często stwierdza, że nie chce tak dalej. Szczególnie, jeśli ma okazję pomieszkać w mieście np. podczas studiów. Młodzi ludzie chcą móc poświęcić czas na życie zamiast na wieczne dojazdy i stanie w korkach, móc spotkać się ze znajomymi nie rezerwując trzech godzin na półgodzinną pogawędkę, nie mówiąc już o byciu taksówką dla swoich dorastających dzieci. Nie jest to oczywiście większość, ale przynajmniej w miarę zauważalna grupa.
    Ja bym się raczej bała tego, co stanie się z dorosłymi, którym przyjdzie się na tych przedmieściach zestarzeć. Jak poradzą sobie sami w dużych, pustych domach, kiedy zdrowie nie pozwoli już prowadzić samochodu?

    1. Ja mieszkałam z rodzicami pod miastem, co prawda nie na osiedlu, ale w domu w lesie, ale mechanizm u mnie zadziałał ten sam – jestem zachwycona mieszkaniem w mieście i luksusem jest dla mnie fakt, że mogę pójść do sklepu po banana, nie planując całej zmotoryzowanej wyprawy:) Co do drugiego pytania, to myślę że sporo się też zmienia w kwestii mobilności – już chyba mniej osób zakłada, że będzie w danym mieszkaniu czy domu mieszkało na zawsze, o ile mieszkamy w sporym mieście, to pewnie bez problemu uda się operacja zamiany większego mieszkania na przedmieściach na mniejsze bliżej centrum.

      1. Dojazdy to dla mnie zmora ;-) całe życie mieszkam w centrum miasta i wszędzie mam blisko. Jak przyszlo mi dojeżdżać na studia albo teraz do pracy to czuję się trochę uwiazana, bo muszę dopasować się do godzin komunikacji miejskej w tygodniu/weekendy/święta i przy okazji sprawdzać czy przypadkiem coś się nie zmieniło. Nie ukrywam, że chciałabym osiągnąć na tyle dużą wolność finansową, żeby nie stanowiło dla mnie problemu przeniesienie się blisko pracy ;-)

      2. Dokładnie, mam tak jak Asia – uwielbiam mieszkać w mieście. 10 min tramwajem do kina, lild na następnym przystanku, 12min spacerkiem do metra, a kilometr na północ zaczyna się las bielański. Mam wszystko, czego mi potrzeba:)

  8. Asiu,
    przeglądałam teraz kilka Twoich starych postów i natrafiłam na ten o własnym regulaminie. Jedna z zasad w Twoim regulaminie polegała na tym, że postanowiłaś nie kupować w 2017 roku żadnych ubrań ze sklepów. Jestem ogromnie ciekawa jak wyszło Ci to postanowienie. Czy tego żałujesz? Czy czujesz satysfakcję i chcesz to doświadczenie powtórzyć?
    Pozdrowienia,
    Kasia

      1. Również jestem bardzo ciekawa relacji z tego postanowienia Asiu :-D
        Podejmuję to wyzwanie na 2018 rok, mam po kokardę sklepów, miernej jakości, cen z kosmosu i ubrań-klonów. Szczególnie po tym jak znajduję takie perły w SH , jak np. dwurzędowy czarny płaszcz Aryton skrojony jak na miarę 100% wełna za 8zł :-D

          1. Askadasuna, dziękuję :-D znalazłam też Hugo Bossa seria BOSS, ciut na mnie przymały więc wzięłam dla Siostry :-) Za całe 9 złotych. Młoda zachwycona, a ja mam jeszcze więcej powera do szukania! I jak tu nie kochać SH ;-)

  9. O rany, Matka Skaut to dopiero odkrycie! Jak ja kogoś takiego potrzebowałam! Dziękuję za polecenie :) Wczoraj przeczytałam wszystkie jej wpisy i czekam na więcej.

  10. Mnie chyba też czeka przeprowadzka do mniejszego mieszkania, bo jakieś 30 metrów kw. Jedno duże pomieszczenie i zastanawiam się co i jak zrobić, żeby było funkcjonalne i była w nim przestrzeń.

  11. Dlaczego nie mamy w każdym mieście placu zabaw dla dorosłych? K O L O R O W E G O, a nie tylko smutne szare siłownie na dworze.

  12. Super, Asiu, że wrzuciłaś link do rozmowy z Beimem, mam nadzieję, że dużo Twoich czytelników w niego kliknęło i przeczyta co nieco o architekturze i urbanistyce! To niestety bardzo niedoceniane podczas edukacji zagadnienia. Poznajemy greckie porządki, barok i renesans, ale co z tego, skoro później nie umiemy wyciągnąć z tego wniosków dotyczących naszego otoczenia i naszych miast…?

  13. Hej ,
    Mam pytanie techniczne… czy dodając zdjęcia do swoich hatifnatów zawsze pytasz o zgodę właściciela ?
    Zastanawiam się jak rozwiązać ten problem?
    Pozdrawiam

  14. Nie miałam pojęcia, że można stworzyć tak cudny salon ślubny. Zupełnie inny od typowych sieciówek, które wszystkie wyglądają jak cięte z jednej matrycy… Aż żałuję, że ślub już za mną.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.