Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Spraw, by centrum Twojego świata
nie było handlowe

Powyższy cytat użyczyłam od Loesje. Otwiera moja książkę. Od razu mi się spodobał, ale im dłużej siedzę w temacie slow fashion, tym częściej o tym myślę. Śledzę afery związane z markami modowymi, czytam Wasze maile, zwracam uwagę na to, jakie myśli mnie czasem przychodzą do głowy. I mam jedną refleksję, którą chciałabym się podzielić, ale zanim to zrobię, mały wstęp, żebyście mnie źle nie zrozumieli.

Jestem daleka od zrzucania winy za szalony konsumpcjonizm na klientów. Wręcz przeciwnie, wkurza mnie że marki najpierw latami starały się wpędzić nas w kompleksy i poczucie nieadekwatności, żeby sprzedać nam jeszcze więcej, a teraz wciskają nam pseudo eko kolekcje, żebyśmy zakupem kolejnej niepotrzebnej koszulki “ratowali planetę”. Taki greenwashing powinien być zakazany, tak samo jak marki które deklarują polską produkcję, a zamawiają z Aliexpress, powinny być pociągane do odpowiedzialności. 

Uważam, że do prawdziwej zmiany potrzebna jest zmiana systemowa. Pociągnięcie producentów do odpowiedzialności za jakość produkowanej odzieży. Narzucenie im standardów dotyczących ekologii i traktowania pracowników. Wreszcie – zmierzanie w kierunku obiegu zamkniętego. Jeśli marki odzieżowe chcą produkować na potęgę, to niech wezmę odpowiedzialność za śmieci, które generują. 

Czytałam ostatnio fajną wypowiedź po angielsku o tym, że kiedy wyrzucamy (to throw away) stare ubrania, to one magicznie nie znikają, to away zawsze oznacza jakieś miejsce. Nie wiem czy wiecie, ale aktualnie recyklingowany na nowe ubrania jest zaledwie 1% ubrań – w książce opisuję ten proceder szerzej i podaję źródła, do których warto zajrzeć.

W każdym razie – nie powinno tak być i absolutnie nie tłumaczę producentów. Ale! My też zachowujemy się jak dzieci, które na złość mamie odmrożą sobie uszy.

“Jessica Mercedes kupowała bluzy u Fruit of the Loom, więc lokalna produkcja nie ma sensu, wolę kupić trzy razy więcej ubrań w Zarze za tę samą cenę”.

“Urwał mi się guzik w koszuli od eko marki, więc już nigdy nie kupię nic od zrównoważonych brandów”.

“Eko marki nie mają mojego rozmiaru, więc obkupię się jak norka w sieciówce”.

To brzmi śmiesznie, ale często robimy to na poziomie nieświadomym i błędami marek usprawiedliwiamy swoje zakupowe szaleństwa. Nie bierzemy pod uwagę, że tracimy na tym tylko i wyłącznie my. Płacimy zabałaganioną szafą, stresem że znowu wydałyśmy za dużo i dorzucaniem swojej cegiełki do marnego losu planety, na której przecież też żyjemy – i na której będą żyć nasze dzieci.

Wiem, że marki nawalają, wiem że to niesprawiedliwe. Dlatego tak ważne jest, żeby znać prawa konsumenta i jeśli coś jest nie tak, reklamować ile wlezie i nie odpuszczać. Ale obrażaniem się i działaniem na przekór ani o krok nie posuniemy się do przodu.

Pamiętajmy też, że do rozsądnego kupowania i dobrze zorganizowanej szafy nie potrzeba wiele. To sztuka raczej odejmowania, niż dodawania. Często słyszę “ale ja nie mam kasy na eko marki czy sweter z alpaki, a po second handach nie mam czasu chodzić”. Rozumiem. Ale podobnie jak do bycia less waste nie potrzebujemy złotego wielorazowego kubka czy innych modnych gadżetów, tak samo możemy mieć bardziej eko szafę, po prostu kupując mniej.

A jeśli kupujemy kilka ubrań w roku, to naprawdę drugorzędne znaczenie ma ich pochodzenie. Fajnie, jeśli są ze zrównoważonego źródła, ale jeśli nie mamy na to czasu czy pieniędzy to też okej – nawet w H&M da się znaleźć przyzwoitej jakości rzeczy, trzeba tylko wiedzieć, na co zwracać uwagę. Podstawy rozpoznawania dobrej jakości opisałam w darmowym fragmencie mojej książki, możecie sobie pobrać i skorzystać przy kolejnych zakupach.

Nie bądźmy jak cyniczne marki odzieżowe. Nie greenwashingujmy się sami i nie usprawiedliwiajmy kolejnych niepotrzebnych zakupów chęcią bycia eko. Żeby naprawdę poczuć różnicę – w jakości szafy, w finansach, w spokoju w głowie – musimy odkleić się od konsumpcyjnego stylu życia i zająć  czymś innym, niż ciągłym myśleniem o kolejnych zakupach.

To strasznie trudne, wiem. W książce opisuję konkretne sposoby i strategie, ale to, od czego musimy zacząć, to uczciwość i szczerość w stosunku do samych siebie.

PS Ekologiczne wybory ekologicznymi wyborami, ale największe znaczenie ma to, co dzieje się na górze – na poziomie państwowym. Podobno najbliższe 10 lat będzie kluczowe dla katastrofy klimatycznej, która grozi naszej planecie. Połowę tego czasu urząd będzie sprawował prezydent, którego wybierzemy w niedzielę. Proszę, nie bądźcie bierni, idźcie zagłosować – kolejnej okazji może nie być.

PS2 Wiem, że wiele osób wstydzi się głosować inaczej, niż reszta rodziny albo boi się zostać wyrzutkiem, jeśli jego znajomi mają postawę raczej zblazowaną i wydaje im się, że fajnie jest nie głosować. Pamiętajcie, że głosowanie jest tajne i anonimowe. Nie musicie nikomu mówić, na kogo głosujecie, ani że w ogóle idziecie. 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

57 thoughts on “Spraw, by centrum Twojego świata <br> nie było handlowe”

  1. Niestety, pomimo tego że bardzo lubię Ciebie i bloga nie mogę się zgodzić.

    Jestem osobą której zarobki pozwalają kupować wszystko lokalnie, z klawych polskich marek o których czytam u Ciebie i u Ryfki – ale po mniej więcej pół roku takiego podejścia wróciłam do h&m i sieciówek. Powód jest prosty – z kilkudziesięciu różnych zamówień z najróżniejszych kategorii, od kosmetyków po kosztowne rękodzielnicze meble z super fajnych małych rodzinnych zakładzików stolarskich nie byłam zadowolona prawie z niczego :( To nie jest już kwestia tego, że mam „pecha”, ale z mebli każdy miał jakiś problem, obsługa klienta pozostawia sporo do życzenia. Tym czasem meble z Zary home, czy westwinga, którego szczerze nie cierpię przychodzą takie, jakie mają być – a ubrania z h&m okazują się dużo lepszej jakości niż te, które zamawiałam z polskich marek – i jeszcze nie muszę płacić za dostawę.

    Dałam się wam przekonać, ale niestety, nie opłaciło mi się to (10x tańszy stół z Ikei w której kradną drewno z rumuńskiego parku narodowego był lepszej jakości niż ten z którym teraz się kopiemy…) i jestem bardzo zniechęcona. Wspieram moje lokalne inicjatywy w dzielnicy, znalazłam kilka fajnych opcji w morzu porażek (np 4 szpaki!), ale na ten moment zraziłam się do lokalnych i odpowiedzialnych zakupów, zwłaszcza w kategorii odzieżowej i wnętrzarskiej.

      1. Pandemia sprawiła, że zaczęłam tymczasowo zarabiać mniej, w szafie mam pełno rzeczy i doszły jeszcze kwestie ekologii – postanowiłam nie kupować niczego do ubrania do końca roku. Centra handlowe omijam, bo jak już jestem to odczuwam fear of missing out – jestem osoba, która zawsze biegała na wyprzedaże, a teraz taka zmiana. Nie ukrywam, że postanowienie bardzo mi się podoba i całkiem realnie myślę o przedłużeniu go ;)

    1. Zgadzam się z Karo,
      zarabiam dobrze i mogę sobie pozwolić kupować takie rzeczy od „lokalnych” producentów…ale jakość nie najlepsza….
      Nie mówiąc już o tym, że te ubrania nie są wcale ani takie ładne, ani dobrze skrojone ( np.najlepsze spodnie mam od HM, C&A itp , po prostu krój jest zawsze jak dla mnie bez zarzutu).

    2. Przyznam, że trochę mi się nie chce w to uwierzyć. Nie zarzucam Ci kłamstwa, broń Boże, ala sama mam zupełnie odmienne doświadczenia, zwłaszcza jeśli chodzi o ubrania. Ja wręcz nie mogę patrzeć na te szmaty z sieciówek, które już na wieszakach i na zdjęciach w sklepie internetowym wyglądają po prostu źle.

    3. Brawo,
      Nareszcie !
      Kupuję w H&M od lat i rzeczy są fantastyczne :)
      Często kupuję online i myślę już, żeby je zwrócić, ale okazują się piękne, dopasowane i dobrej jakości. Sporadycznie coś okazuje się niefajne, ale ewidentne jest z poliestru.
      Ostatnio kupuję w h&m ciuszki dla małego dziecka i po praniu wyglądają jak nowe.
      A dostałam kilka ubrań cool club i pepco i te wyglądają jak szmaty- rzyg.. się chce…
      Kupiłam kiedyś kilka drogich ubrań i powiem Wam, że jakość nie była tak dobra jak H&M , a i nie leżały one na mnie jakoś szczególnie.
      Także bye bye drogie ciuchy- drogie marki niech zarabiają na naiwniakach.

  2. Jestem w trakcie czytania Twojej książki i gdzieś na jej początku jest wspomniane, że lepiej wybierać lokalne mniejsze marki. Co jednak z transparentnością tych marek? W książce w jednym z wywiadów polecana jest strona, na której można sprawdzić etykę danej firmy, https://goodonyou.eco. Wpisałam tam kilka polskich marek i żadnej nie znalazłam. Nie mam pojęcia gdzie polskie marki kupują tkaniny, jakie są warunki pracy w poszczególnych szwalniach, z których korzystają (według artykułów, które można znaleźć, ogólne warunki w polskich szwalniach są bardzo złe), ile zużywają energii. H&M i kilka innych marek odchodzą od ubrań z kaszmiru, za to u naszych rodzimych marek cisza na ten temat. Ekologiczne podejście to dla wielu polskich sklepów głównie ekologiczne pakowanie przesyłek. W praktyce jest to papierowe opakowanie bez plastiku, mimo że papierowe opakowania nie są bardziej ekologiczne od plastikowych (więcej energii zużywa się do produkcji, potłuszczony papier nie nadaje się do recyklingu, rozkłada się szybciej, ale tylko w sprzyjających warunkach, których nie mamy na wysypisku). Wybrałam jednak taką opcję z ciekawości i po rozpakowaniu przesyłki się przeraziłam. Zamawiałam suszarkę, karton od niej był zapakowany w jeszcze jeden cztery razy większy karton i cała pusta przestrzeń wypełniona była papierem. Miałam wrażenie, że całe jedno drzewo zostało zużyte na ten pakunek. Namawia się nas zewsząd na to, aby wspierać polskie marki (nawiazując do komentarza wyżej, ja też odbieram to tak, że mówi nam się że Zara i sieciówki są złe, a polskie marki lepsze), jednak w moim przekonaniu i na podstawie moich doświadczeń, jeśli chcemy cieszyć się jakością i mieć jakąkolwiek świadomość tego za co płacimy, w zdecydowanej większości przypadków lepiej sprawdzi się dobra sieciówka.

  3. Martyna Marzena

    To ja się trochę pochwalę. W tym roku kupiłam jedne spodnie (w Zarze, bo ze spodniami z Zary mam dobre skojarzenia, o tym niżej). I t-shirt mojego ulubionego zespołu, ale to już w lumpeksie, bo akurat znalazłam. Poza tym null. Ostatnio jak mi się zachciało zakupów, to skończyło się tak, że wygrzebałam z szafy u rodziców swoje stare dżinsy, top i sukienkę i już mi ochota przeszła, bo wszystko jakby nowe było, tak dawno nie nosiłam. A za drugim razem ochota przeszła jak odebrałam z naprawy ukochany sweter i spodnie z Zary, w których śmigam już chyba nie wiem, szósty czy siódmy rok no i kolana im się bidulom przetarły. Ale naprawione i można śmigać dalej :D
    Oczywiście nie zawsze tak było i to m.in. dzięki Tobie Asiu od paru ładnych lat już jestem „slow” w tym względzie i bardzo polecam. Chociaż ten rok to rekordowy, aż mam ochotę sobie rzucić wyzwanie nie kupowania już nic do końca ;)

    1. Jestem po lekturę książki . Jest bardzo pomocna i skłania do zmian. Nie wiedziałam, że materiały, z których mam ubrania są az tak szkodliwe. Zrozumiałam, że powinnam chodzić bez obaw o zniszczenie w ulubionych sukienkach. Nie kupuję dużo, ale mam nad czym pracować. Kupiłam jeszcze 2 twoje książki, które z przyjemnością przeczytam. Dziękuję.

  4. 1. zawsze jestem pod wrażeniem, że pod ma Pani takich inteligentnych i świadomych czytelników, którzy jeszcze dzielą się swoimi przemyśleniami. 2. czytam Pani nową książkę. I czemu taka mała czcionka? Oczy bolą. Szkoda. 3. Nawiązując do dyskusji wyżej świat nie jest czarno-biały. H&M i Zara to nie wcielone diably, a polskie marki to nie anioły. Każdy ma swoje plusy i minusy. 4. Pięknie zakończony post! W ogóle z chęcią przeczytałam Pani teksty w tematyce ekologii, zero waste itd.

    Pozdrawiam!

  5. Jako ludzie wciaz jesteśmy duchowymi jaskiniowcami ze smarfonami.

    Materia i wszystko, co z nią związane uwięziła nasze dusze. Minimalizm (również ubraniowy) wychodzi naprzeciw naszemu wewnętrznemu rozwojowi i ubogaceniu, a nade wszystko pomaga uzyskać wewnętrzny spokój.

    Ale wciąż zbyt wielu z nas tego nie rozumie…

  6. Skoro mówisz o wyborach, to z pełną świadomością na nie nie poszłam. Obaj kandydaci są źli, a ja nie wierzę w żadne mniejsze zło, wierzę w dobro. Raczej zachęcałabym do zainteresowania się polityką, bo głosowanie bez żadnej wiedzy, bo tak trzeba, jest mocno szkodliwe. Nawet bardziej szkodliwe niż to zblazowanie i niechodzenie na wybory w ogóle.

    1. Głosowanie na prezydenta to nie jest wybieranie tego jednego jedynego księcia na białym koniu do zamążpójścia na całe życie. to jest raczej jak wybieranie autobusu, jeśli nie ma takiego który zawiezie cię dokładnie do twojego celu to zamiast się obrażać na świat sprawdzasz który autobus dojeżdża najbliżej miejsca do którego chcesz dojechać.

      1. W tym przypadku oba autobusy wywiozą mnie na miejsce, w którym nigdy nie chciałabym się znaleźć. Dziękuję, zostanę w domu. ;)

        1. Ale czy rzeczywiście zostajesz w domu? Czy jednak ktoś inny na siłę wsadzi Cię to któregoś z tych autobusów?

  7. nie jestem minimalistką, ale do konsumpcjonizmu mi daleko, z kilku powodów: mam na to za mało kasy, specyficzny gust i wymagania (jakość tkaniny i jakość wykonania, oraz rzemiosło, zwłaszcza krawieckie). Nie kupuję więc u lokalsów i prawie nie kupuję w sieciówkach. Najczęściej szyję na miarę, a kupuję u źródła, czyli w firmach które specjalizują się w danej rzeczy (i nie mówię tu o np. gino rossi jako firmie obuwniczej, tylko raczej o shoepassion). Wydaję na ciuchy sporo, ale rzadko i noszę przez lata.

    1. O rany, a ja już myślałam, że jestem jakimś wymierającym gatunkiem, który myśli o szyciu ubrań czy o szyciu butów jak o rzemiośle. Dobrze, że nie jestem sama :D Żarty na bok – mam bardzo podobne podejście. W kasę nie opływam, ale jako że szczęśliwie zdarzyło mi się doświadczyć, co to znaczy naprawdę dobrze skrojona sukienka czy znakomity materiał, to po prostu nie wydaję na kiepskie ciuchy, których pełno na rynku…
      A odnosząc się do polskich marek – zatrważa mnie wszechobecny oversize, ubrania wydają się ledwo zszyte, zbyt proste lub workowate. Jestem drobną, niewysoką osobą i ten trend to dla mnie dramat. Wspomnianego rzemiosła nie ma w tym za grosz. I pewnie o to chodzi – jak już pozwolimy sobie na bycie eko i nieco lepsze materiały, to kapitału na projekt i technologię szycia zwyczajnie brakuje. To smutne, jak damska konfekcja się zdegenerowała.

      1. Ino, rozpisałam się, ale mój komentarz się nie ukazał. Joanno, czy wpadł do spamu przez linki, czy nie ma go z innych powodów?

  8. Asiu, jestem czytelniczką Twego bloga od 6 lat, otworzyłaś mi oczy na wiele aspektów związanych z modą, obsługą szafy itp – za co dziękuję! Różnią nas poglądy na kwestię środowiskowe, klimatyczne, żywieniowe, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało w czytaniu Twoich tekstów. Poza tym to Twój blog, więc oczywiście możesz pisać o czym tylko chcesz i mieć poglądy zgodne z sumieniem. Do tej pory ceniłam sobie u Ciebie to, że nie politykowałaś, nie nawoływałaś do niczego, nie stałaś otwarcie za konkretną opcją. Jednak w ostatnich tekstach pojawiły się polityczne postulaty. Nie przychodzę tu po to. Nie chodzi mi to, że Twoje poglądy nie zgadzają się z moimi. Chodzi o to, że jeśli chcę poczytać o polityce, idę do miejsc, które tym się stricte zajmują. Rozumiem, że każdy twórca ma jakieś poglądy, ale czy każda tematyka wymaga jasnych deklaracji? Już nawet blogerki parentingowe politykują, a lista blogów, które czytam coraz bardziej się kurczy. Kurczy się o kolejny adres.

      1. Nie podoba mi się ta odpowiedź. Każdy ma swoje poglądy, każdy jest przekonany że tylko jego są słuszne, ale nie każdy narzuca je innym. Ja tego nie robię, bo po prostu szanuję poglądy innych, każdy ma swój rozum. No chyba, że po prostu ktoś wprost mnie o nie zapyta. Również nie podobają mi się dyskusje o polityce na blogach z polityką niezwiązanych, mam tylko nadzieję że nikt nie czerpie z nich wiedzy. I szkoda Asiu, że ot tak żegnasz użytkowników niezadowolonych z tego powodu.

        1. Ma prawo Ci się nie podobać, ale nie rozumiem czego innego oczekiwałaś – Ola napisała, że przestaje czytać mojego bloga i skasowała go z listy, więc szanuję jej decyzję i dziękuję za miłe słowa, które mi napisała – nie wszyscy muszą się zgadzać i ja to szanuję, nie wiem czemu miałabym kogoś próbować zatrzymać na siłę.

          1. Myślę, że ten komentarz miał na celu wzbudzenie jakiejkolwiek refleksji, i tego też trochę oczekiwałam. Masz rację, że nie ma co trzymać kogoś na siłę, ale tak samo bez sensu jest przekonywać na siłę do swoich poglądów. Nie wierzę, że ktokolwiek zmieniłby je po tym co napisałaś, za to na pewno niektórych mogło to po prostu zirytować.

            1. Jak mnie ktoś irytuje to się z nim nie koleguje ;) A tak na serio to nie da się nie interesować polityką bo polityka interesuje się tobą każdego dnia. Dopóki żyjemy w demokratycznym kraju a nie na środku pustyni to choćbyśmy się nie wiem jak bronili, polityka była, jest i będzie obecna w naszych życiach cały czas. Dlatego tym bardziej nigdy nie mogłam pojąć tego „obrażania się” na twórców za to, że mają poglądy. Przecież to oczywiste, że za każdą treścią stoi człowiek a człowiek nie zwierzę, jakieś poglądy ma zawsze. Ja np. nie mam dzieci ale to nie oznacza, że przestaje czytać wszystkie blogi, których autorki zachodzą w ciążę. Przestaję czytać tylko te, których treść zmienia się w 100% na stricte parentingową.

              1. Oczywiście, każdy ma poglądy polityczne, ale ja na przykład nie przekonuję znajomych czy współpracowników do swoich, bo polityka to zbyt drażliwy temat. A poglądy polityczne wynikają z naszej wrażliwości, doświadczeń, wychowania, to coś co jest w nas zakorzenione i niełatwo to zmienić, a wielu z nas traktuje to bardzo osobiście. Pół biedy, jak można wyjść z takiej rozmowy, czy właśnie nie wchodzić na strony, gdzie wiemy, że można przeczytać/usłyszeć coś co może nam się nie spodobać, ale często nie mamy wyboru, bo na przykład ktoś z kim pracujemy jest przekonany, że wszyscy wokół chcą usłyszeć jego opinię na takie tematy, albo po prostu temat pojawia się na stronie zupełnie niezwiązanej z polityką i nie wiemy, że takie tematy będą tam poruszone. A jakbym wiedziała, to bym tam w życiu nie weszła, właśnie po to, żeby się nie irytować, bo interesuję się polityką i wystarczająco zajmuję się tym tematem gdzie indziej, i bo nie chcę wspierać takich działań.

                1. A ja na przykład rozmawiam o tym ze znajomymi i współpracownikami (jeśli temat naturalnie wypływa), bo uważam, że unikanie „drażliwych tematów” nie jest rozwiązaniem i może skończyć się obudzeniem z ręką w przysłowiowym nocniku, jeśli, jako dorośli ludzie, nie nauczymy się ze sobą rozmawiać na trudne i różniące nas tematy i, co byłoby już idealne, wypracowywać jakieś rozwiązania choć trochę uwzględniające potrzeby ludzi o różnej wrażliwości itp. Ja np. cenię kiedy ktoś zabiera głos w ważnych sprawach, a nie udaje, że go to nie dotyczy w imię jakiejś pseudoneutralności. A jak mnie coś irytuje, to cóż….jakoś sobie z tym radzę, bo to moje uczucia i biorę za nie odpowiedzialność.

            2. “Wzbudzenie refleksji”? Zupełnie nie rozumiem dlaczego zakładasz ze Asia umieściła ten wpis na swoim blogu bezrefleksyjnie. Moim zdaniem zupełnie nie ukrywała ze publikuje to świadomie wiedząc ze pojawią się takie reakcje. Po prostu postanowiła (na własnej platformie) opowiedzieć się za wartościami które są dla niej ważne – pomimo konsekwencji. Zrobiła to w sposób bardzo kulturalny, nie obrażając nikogo. Jeśli ktoś ma z tym taki problem to może nie czytać tych treści i po prostu przestać śledzić bloga. Połajanka w stylu “jak mogłaś? …odchodzę!” jest nie na miejscu. To nie dworzec i nie trzeba ogłaszać wyjazdu. Zawsze mnie zadziwia ze ktoś kto mówi o narzucaniu mu jakiś poglądów robi to w konwencji: „nie podoba mi się że publicznie wyrażasz swoje opinie na własnym blogu wiec lepiej zajmij się modą albo czymś innym bo twoja działalność nie pokrywa się z moim wyobrażeniem o tym jak powinnaś się publicznie wypowiadać”. To jest nieporozumienie. Ludzie coraz mniej potrafią konfrontować się z innymi opiniami i szukają tylko „safe space” gdzie ktoś im powie dokładnie to co chcą usłyszeć. W ten sposób właśnie zamykamy się w swoich bańkach.
              Asiu obserwuje cię i bardzo cenię od dawna. Teraz mam do ciebie jeszcze większy szacunek za to że zdecydowałaś się publicznie sprzeciwić odczłowieczaniu ludzi i niszczeniu planety. Niewielu ma w sobie odwagę by zachować się przyzwoicie bez względu na cenę. Jak mawiał klasyk: „warto być uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca. Opłaca się być nieuczciwym, ale nie warto”. Pozdrawiam cię serdecznie!

              1. Nie boję się innych poglądów. Tak jak pisałam, interesuję się polityką, codziennie oglądam programy publicystyczne, debaty, wywiady z członkami wszystkich partii. I to właśnie te programy, gdzie następuje konfrontacja różnych poglądów są dla mnie najciekawsze. I zgodzę się, że akurat Asia na blogu poruszyła temat dość subtelnie, ale to co widziałam na profilach innych osób niezwiązanych z polityką po prostu mnie załamało. Zero merytorycznych argumentów, sama demagogia, manipulacja i po prostu szerzenie dezinformacji. No i opowiadanie o swoich poglądach to jedno, ale nachalne przekonywanie do swoich poglądów, czego często w różnych miejscach doświadczałam, to inna sprawa. Dlatego ogólnie uważam, że na wszystko jest czas i miejsce.

                1. A przekonywaniem do jakich niby poglądów jest prosta prośba, żeby iść na wybory i zagłosować zgodnie ze swoim sumieniem? Nie śledzę FB ani Insta JG, a z bloga wyczytałam jedynie, że należy kogoś wybrać.

        2. Zgadzam się, też tak to czuję. Rozpolitykowane blogi zajmujące się na codzień stylem, polskie marki modowe które krzyczą na swoich profilach o wyborze jednego słusznego kandydata. Serio, litości.

  9. Kochana, gratuluję wydania kolejnej książki! Temat bardzo na czasie, warto inwestować w dobre jakościowo rzeczy, które nam posłużą na lata. A moja szafa od dawna błaga o przewietrzenie!

  10. Asiu, doceniam Twoją konsekwencję i edukowanie nas. Co myślisz o tym, by temat podnieść wyżej? Za markami odzieżowymi przecież stoją ludzie, którzy działają na konkretnych sterowanych rynkach, stosując się do przepisów, z nastawieniem na zysk. Czy nie powinno być tak, ze to prawo regulują instytucje, które nie mają celu zarobkowego a dobro nas i pokoleń..? Jestem ciekawa Twojego zdania.

  11. Zastanawiam się właśnie, jakim cudem jest tak mało regulacji dotyczących producentów odzieży? W Polce są raczej tendencje żeby prawem opisać każdy najmniejszy aspekt, a tutaj hulaj dusza piekła nie ma, producenci robią sobie co chcą, łącznie z zakłamywaniem rzeczywistości na metkach i udawaniem, że poliester to nie poliester.

  12. Wśród tych wszystkich dylematów-kupić czy nie kupić,a jeżeli kupić,tp czy w sieciówce,czy w second handzie,a może w polskiej marce zabrakło mi jeszcze jednej opcji – a może by tak coś uszyć lub wydziergać samodzielnie?Można w ten sposób zapewnić sobie rzeczy niepowtarzalne i jedyne,dostosowane do naszych potrzeb i wymagań.Nauka szycia i dziergania nie przekracza przeciętnych możliwości,a rynek jest pełen ciekawych tkanin i włóczek,w wielu wariantach cenowych.Myślę,że rzecz,w którą włoży się własną pracę,cierpliwość,pomysłowość,zostanie z nami dłużej niż szmatka kupiona na przecenie.
    Podziwiam Panią Asię za konsekwencję w tematyce,którą się zajmuje i za bardzo klarowną polszczyznę.Książkę”Wychodząc z szafy” kupiłam z myślą o wnuczce,ale oczywiście najpierw przeczytałam sama.
    Serdecznie pozdrawiam Asię i wszystkie dyskutantki.

    1. mk ciesze się że poruszasz ten temat, slow life również dotyczy książek, z ubraniami podobnie jak z książkami, czasami dobrze sie wymienić bądź kupić z drugiej ręki. Od lat korzystam z takich serwisów jak finta lub skupszop i jestem zadowolona. Ogromne chapeau bas dla Michała Szafrańskiego który jakąś część swojego nakładu Finansowego ninja przekazał bezpłatnie dla bibliotek publicznych – społeczne zaangażowanie biznesu i promocja jednocześnie. Takie inicjatywy warto pochwalić!

  13. Bardzo ciekawy artykuł. Przeczytałam część Twoich artykułów i nie zawsze się z nimi zgadzam. Jednak podziwiam światopogląd i odwagę do weryfikowania faktów, w dążeniu do lepszego jutra- bardziej zrównoważonego nie tylko pod względem produkcji odzieży. Moim zdaniem generalnie namawiasz do mniejszej konsumpcji z czym się zgadzam całkowicie:) Natomiast czytając komentarze mam wrażenie, że czytelnicy lubią bardzo dzielić na co jest dobre a co złe: sieciówki TAK, Polskie marki NIE, lub odwrotnie. Wszystko wydaje się być bardzo zero-jedynkowe, a przecież świat nie jest czarno-biały;) Jakby część czytelników miała coś na sumieniu i się broniła. A to tylko chodzi o chwilę refleksji…:) Z

  14. co to znaczy GREENWASHING…….?…. Czy naprawdę język polski jest aż tak ubogi, że nie możesz, droga Joanno, znaleźć językowego odpowiednika dla słowa pochodzącego z angielskiego?
    Biegle mówię po angielsku i jestem antytezą nacjonalistycznych zapędów prawicy, ale nie mogę znieść, kiedy opiniotwórcza osoba snobuje się na dziwaczne słownictwo. To kwestia smaku. I poczucia elegancji, nawet (a może aż) w sferze słownictwa.
    Pozdrawiam.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.