Przygotowując kolejne wywiady z Zawodowymi Dziewczynami i poznając tajniki ich zawodów, pomyślałam sobie, że przecież sama znam dobrze pracę, wokół której narosła masa mitów. To praca blogera, influencera, szeroko pojętego internetowego przedsiębiorcy.
Nie będę przeprowadzać wywiadu sama ze sobą, ale opowiem Wam trochę o tym, jak wygląda moja zawodowa codzienność, co zajmuje mi najwięcej czasu, na co trzeba się nastawić, jeśli chce się działać w tym kierunku.
Pretekstem do powstania wpisu była też moja współpraca z Huawei – to na ich ultralekkim i naprawdę pięknym MateBook X ostatnio pracuję. Waży tylko kilogram, ma świetny design i wyświetlacz o niebo lepszy niż mój obecny. Pakując go do torby, mam uczucie, jakbym wkładała tam zeszyt A4 – tylko bardzo stylowy. Sama siebie chyba najbardziej przekonałam tą współpracą, bo tak mnie zauroczył, że planuję go kupić do firmy.
MateBook X ma 13-calowy ekran,12,5mm grubości i waży tylko 1 kg
Na początek małe wyjaśnienie – myślę, że nie ma dwóch osób, pracujących w Internecie, których dzień wyglądałby tak samo. Blogerzy mają różne metody działania, zarabiają pieniądze w różny sposób. Pisałam kiedyś w szczegółach (i kwotach) o tym, jak to wygląda u mnie. Ale jeśli zapytacie Jessicę Mercedes o jej plan dnia i model biznesowy, na pewno odpowie Wam coś zupełnie innego niż ja, tak samo każda kolejna osoba.
Ta różnorodność i możliwość dostosowania modelu biznesowego do swoich upodobań to jedna z największych zalet tej pracy, zaraz obok poznawania masy świetnych ludzi, poczucia sprawczości i trafiania w miejsca, w które normalnie by się nie trafiło. No i dobrej zabawy – blogowanie jest po prostu bardzo, bardzo fajne.
Zastanowiłam się, co mnie zajmuje najwięcej czasu i wygląda to mniej więcej tak. Wiem, że procenty nie sumują się do 100, ale wiele z tych czynności się przenika, jestem też przekonana, że na pewno o czymś zapomniałam.
Moje codzienne zadania
- planowanie strategii (5% czasu + napady weny pod prysznicem)
- pisanie postów na bloga (10% czasu)
- robienie i obrabianie zdjęć (>5% czasu)
- przygotowywanie postów do social mediów (10% czasu)
- pisanie i wysyłka newsletterów, optymalizacja wysyłek (7% czasu)
- zlecanie grafik, transkrypcji, redakcji wywiadów (1% czasu)
- upload postów (wbrew pozorom zabiera sporo czasu, na szczęście to jedno z zadań, w których pomaga mi Asia), porządkowanie tagów itp. (>5% czasu)
- kontakt z mediami, reklamodawcami, czytelnikami – maile, wiadomości, spotkania, wyceny (10% czasu)
- wystąpienia w mediach, na konferencjach itp. (>5% czasu, ale bardzo angażuje)
- przygotowywanie własnych produktów (ebooki, kursy itp), z czym wiąże się cała masa zadań – stawianie stron sprzedażowych itd. (20% czasu)
- rozwiązywanie problemów typu “coś nie działa” (5% czasu)
- porządkowanie faktur i wysyłka do księgowej, firmowe formalności (>5% czasu)
- promocja, optymalizacja wszystkich tych procesów i masa drobnych zadań typu robienie zwrotów, skracanie linków itp. (15% czasu)
wyświetlacz jest naprawdę super
Wiemy już, co mniej więcej składa się na dzień pracy zawodowego blogera. Ale jakie cechy trzeba mieć, żeby blogować z sukcesem? Przez sukces rozumiem również to, żeby ta praca sprawiała nam przyjemność.
Jakie cechy są potrzebne do blogowania? Co nasz młody bloger powinien?
- być przygotowanym na spędzanie dużej ilości czasu w swoim własnym towarzystwie – i tu polecam psa, nie dość że dotrzymuje towarzystwa, to jeszcze zmusza do ruszenia się sprzed komputera i porządkuje dzień
- umieć znaleźć balans między planowaniem długofalowym, kreatywnością, a robieniem codziennych, żmudnych zadań, które po prostu muszą zostać zrobione
- potrafić znaleźć tematy, które zaciekawią i jego, i czytelnika – to liczy się bardziej niż sama umiejętność dobrego pisania
- umieć pisać zwięźle, konkretnie i jasno przekazywać myśli
- chcieć się nieco odsłonić czytelnikom – czytamy blogi, bo chcemy odrobinę wejść w świat osoby, która za nimi stoi. Jestem przekonana, że Michał Szafrański nie odniósłby tak spektakularnego sukcesu, gdyby pisał dokładnie te same, świetne merytorycznie artykuły, ale nie przeplatał ich wzmiankami o swoim życiu, nie dał się trochę poznać
- być systematycznym i konsekwentnym – czasem sama się zastanawiam, jak to jest, że od 10 (!) lat nie znudziło mi się jeszcze klepanie w tę klawiaturę. Ale trzeba też przyznać, że blogowanie jest o tyle wdzięczne, że dostajemy natychmiastową informację zwrotną, jest jakaś interakcja, która motywuje nas do dalszego działania.
- lubić zmiany i uczenie się nowych rzeczy – absolutnie nie można tu osiąść na laurach, to co działa dziś, pewnie przestanie działać jutro, to biznes, który wciąż się zmienia
- znać swoją wartość, być twardym negocjatorem i dobrym sprzedawcą, trwać przy swoich zasadach, ale też zadbać o taką wyjątkowość swojej marki, żeby klienci chcieli działać właśnie z nami
- potrafić zorganizować sobie czas, tak żeby znaleźć moce przerobowe na te grubsze, najważniejsze zadania, jak pisanie czy planowanie, ale też nie zatonąć w bieżączce
- być przygotowanym na oceny, potrafić sobie radzić z krytyką, czasem konstruktywną, a czasem nieuzasadnioną
- mieć na uwadze, że w wielu sprawach będzie przecierać szlaki, że nie będzie żadnego podręcznika, studiów, czasem nawet osoby, którą można zapytać o radę, czasem pozostaje po prostu metoda prób i błędów
Chrupek całkiem często chodzi ze mną na spotkania – nie siedzi sam w domu, oswaja się z nowymi miejscami, a przy okazji zaliczamy spacer
Zwykle pytam też moje Zawodowe Dziewczyny o największe mity, które krążą na temat ich zawodu. Mnie od razu nasuwa się jeden, poza wspomnianym już wcześniej “żeby być dobrym blogerem, trzeba wybitnie pisać”.
To mit, który często czytam w komentarzach pod wywiadami z blogerami i brzmi “no tak, ale tylko sławni blogerzy zarabiają, a ja nie chcę bujać się po ściankach”. Guzik prawda. Ola Budzyńska, czyli Pani Swojego Czasu, po żadnych ściankach się nie buja, jeszcze rok temu była mało znana w blogosferze czy w mediach, a wcale nie przeszkadzało to jej utrzymywać się z blogowania i, co najważniejsze, wpływać pozytywnie na życie wielu Czytelniczek. Takie przykłady można mnożyć.
Z drugiej strony, znam blogerów z ogromnymi zasięgami, którzy zupełnie nie wykorzystują swojego zarobkowego potencjału – czasem dlatego, że po prostu nie chcą, co jak najbardziej rozumiem. Podsumowując, ani rozpoznawalności, ani liczby czytelników nie da się w prosty sposób przełożyć na zarobki. Dużą rolę odgrywa nasza strategia, biznesowe ogarnięcie i zaangażowanie czytelników, to jak przydatne są dla nich nasze teksty.
w pracy blogera jest też sporo pracy biurowej i umiarkowanie fascynujących zadań, które trzeba po prostu odhaczyć z listy
Pełnoetatowe blogowanie ma swoje minusy, jak wszystko, ale to świetna praca i nie chciałabym jej teraz zamienić na żadną inną. Ogromnie cenię w niej to, że o wszystkim mogę decydować sama – nie ma nade mną żadnej redakcji, która narzucałaby mi tematy, żadnego szefa, który kazałby mi pracować w określonych godzinach. Jestem też całkiem elastyczna, nie mam gigantycznych kosztów ani maszyn, nic mnie nie trzyma w jednym miejscu.
Oczywiście płaci się za to pewną cenę – nic nie jest pewne, ciągle się coś zmienia, wbrew pozorom ma się sporą odpowiedzialność, łatwo się zapędzić w różne błędne koła – ale ja uwielbiam zmiany, szybko się nudzę, i ta wada to właściwie dla mnie zaleta.
Jeśli czegoś jesteście ciekawi, dajcie znać w komentarzach. No i jeśli sami prowadzicie blogi, czy w inny sposób zarabiacie online, to podzielcie się swoimi doświadczeniami, jestem ich bardzo ciekawa!
81 thoughts on “Będąc młodą blogerką, czyli jak wygląda mój dzień pracy i co czyni dobrego blogera”
Asia, podoba mi się Twój styl pracy i to, że przekuwasz wady w zalety :) Ja mam ogromny problem z tym , że szybko się demotywuję. Moje wizje nie nakręcają mnie na zbyt długo.
Hehehe, znam to dlatego ciągle zaczynam coś nowego ;) Można się na siebie złościć o to w nieskończoność, albo zaakceptować siebie. Ja zaakceptowałam i żyje mi się o wiele lepiej :)
a ja chętnie przeczytałabym taki autowywiad :) ciekawe jakby wyglądał!
cieszę się bardzo, gdy dzielisz się kulisami swojej pracy, planami. już kiedyś napisałam, że jeśli będziesz prowadziła kurs o strategii i ogarnianiu rzeczywistości to będę pierwsza na liście :) Twoje posty bardzo mnie motywują, pokazują też ciężką pracę. Moim głównym problemem jest rozpraszanie się na wiele różnych działek, a u Ciebie najbardziej mi imponuje to, że robisz coś, zamykasz (albo doprowadzasz do stanu 'maintenance only’) i zaczynasz nowy temat (tak przynajmniej to widzę jako czytelniczka). Czytałam ostatnio u Oli Budzyńskiej, o tym, jak osiągasz swoje cele i, choć o zabrzmi dziwnie i przecież wiem o Tobie niewiele, jesteś wzorem. dzięki za inspiracje! to kocham w blogosferze. inspiracje walą drzwiami i oknami :D
Cześć,
Uwielbiam takie posty. Pokazują dokładnie czego można się spodziewać. Chciałabym móc pracować w ten sposób. Wiadomo jednak, że pierwsze trzeba dotrzeć do szerszej publiczności, a to nie jest proste w obecnej blogosferze.
Pozdrawiam,
Kasia
Nie jest też niemożliwe:)
Dokładnie. Miss Ferreira wymiata w blogosferze, bo pisze naprawdę doskonale i aż wyczuwa się, że robi to z przyjemnością. I zyskała wielu czytelników jeszcze kiedy zdjęcia wrzucała od przypadku do przypadku. A pisze o prawdziwych oczywistościach w wybitnie nieoczywisty sposób ;)
Czy możesz napisać co to za sukienka (ta w geometryczne granatowo-brązowo-białe wzory)?
Kupiłam niedawno identyczną w second handzie, ale była bez metek i jestem ciekawa jakiej jest firmy/ jaki ma skład. Pozdrawiam!
Moja też jest z second handu:) Jest z H&M i jest z wiskozy.
Jest świetna!
Kapitalny post! Motywujący jak zawsze u Ciebie :)
Pewnie nie raz spotkałaś się z krzywdzącą opinią ludzi uważających, że bloger nic nie robi a pieniądze spadają z nieba. Przecież to najłatwiejsza praca polegająca zapewne na fotografowaniu ciuszków. A już nie daj Boże zrób błąd ortograficzny we wpisie! To jest równoznaczne z tym, że jesteś mało inteligentną osobą. Pewnie wiesz o czym mówię :) W takim razie jak sobie radzisz z krzywdzącymi opiniami na Twój temat? Pozdrawiam ciepło :)
W ogóle nie ma dla mnie znaczenia, co ktoś uważa na temat pracy blogera, to problem tej osoby, nie mój. Podobnie z ocenianiem czyjejś inteligencji na podstawie błędów ortograficznych – tu dopiero ktoś ma problem! Chociaż na początku często mnie taki opinie bolały, ale też byłam młodsza i, co to dużo mówić, trochę głupsza;)
Joasiu, ludzie bardzo często podchodzą lekceważąco do pracy innych. Sama pracuję na etacie i moja praca z boku wygląda jakbym tylko siedziała i od czasu do czasu jadła albo sprzątała moje miejsce pracy + obsługiwała klientów. Ale nikt nie widzi tego, że pracuję 10-11 godzin w ciągu dnia + 1,5h na dojazdy. Często to pracy uciekają mi autobusy, muszę zostać dłużej, bo klienci się zasiedzieli, a potem trzeba jeszcze posprzątać. Dodatkowo pracuję też w weekendy, niedziele i sporo świąt. I jak już zdarzy mi się do kogoś wyżalić, to wiecie co słyszę? Ciesz się, że masz pracę albo przecież i tak siedzisz tam i prawie nic nie robisz. To też jest bardzo krzywdzące, takie bez wyobraźni i jakiegoś pomyślunku. Bo gdyby sytuacje się odwróciły, to wątpię, że osoby tak lekceważąco podchodzące do wykonywanej przeze mnie pracy, skakały z radości, bo tylko siedzą i co z tego, że w święta również.
Ludzie czasem nie mają wyobraźni. Jestem farmaceutką, pracuję w aptece. I od czasu do czasu zdarza mi się usłyszeć, że co to za problem – na recepcie napisane, co mam dać, więc „tylko” muszę umieć czytać:-D Nikt, kto nie pracował w tym zawodzie, nie ma pojęcia, ile jest zawiłości, jak dobrze trzeba znać prawo farmaceutyczne (tu mówię o zasadach realizacji), ile jest pomyłek na receptach, które trzeba wyłapać… Nie wspominam już o wiedzy merytorycznej, bo to oczywiste, jak w każdym zawodzie. Ale komentarze czasem bywają zdumiewające!
Kiedyś mnie to nawet denerwowało. Teraz raczej jest tylko pobłażliwy uśmiech:-D
Dorota, praca w aptece jest naprawdę przykra. Mnie robi się smutno już na etapie, gdy widzę kwotę, którą jakiś emeryt musi zapłacić i jak widzę, że rezygnuje albo wygrzebuje z portfela ostatnie grosze. To naprawdę bardzo dołujące.
Inną kwestią są pretensjonalni ludzie. Sama pracuję w sprzedaży/obsłudze klienta i ludzie czasem bardzo mnie demotywują.
„Tylko łagodność nas uratuje” Niedawno taki komentarz przeczytałam w podgrzanej wymianie zdań wśród nauczycieli. Spodobał mi się. Czy tak rzeczywiście będzie? Nie wiem, ale nie zaszkodzi trochę tej łagodności wmieszać. Często nie rozumiemy i nawet nie przechodzi nam przez myśl, żeby zauważyć innych – ich czas, pracę, wysiłek, uwagę czy energię. You name it. Uważności nam brak. Głowa do góry. Jesteśmy sobie potrzebni. Dostrzegamy to czy nie :)
Witaj, jestem na etapie tworzenia swojego bloga, na razie tylko zrobiłem sobie zarys, nie wykupiłem jeszcze witryny, hostingu itd. Dodałem kilka wpisów, kilka osób skomentowało, zacząłem dzielić się tym czym mogę. Nie nastawiam się na wielkie współprace, ale jeśli tylko będą chciałbym jedynie w ramach zapłaty dostawać coś co rozdam swoim czytelnikom. Nie dokucza mi bieda, bo o zarabianiu dodatkowych pieniędzy napisałem już sobie poradnik, który będę chciał opublikować. Do czego zmierzam – chciałbym Tobie bardzo podziękować za to jak prowadzisz tę stronę. To właśnie Ty zainicjowałaś u mnie taką pozytywną chęć do założenia swojej strony, fanpage i dzięki Tobie będę mógł szerzej promować swoje charytatywne działania i przyjazne kampanie, które organizuję w swojej okolicy.
Jak mówiłem, bloga postanowiłem założyć dwa-trzy dni temu więc nie potraktuj z góry mojego brzydkiego linku :) Pozdrawiam Cię!
Ja od siebie polecę tylko, żeby nie pisać o czym tylko się da, ale o tym, co Ciebie osobiście interesuje :) Da się wyczytać w tekście, jeśli autor pisze go na siłę i bez przekonania.
Daj znać jak ukaże się Twój poradnik, bo nie ukrywam, że ta tematyka bardzo mnie interesuje w obecnej sytuacji, kiedy to zmagam się z ogromnym minusem na koncie i czeka mnie wiele miesięcy zasypywania tego dołka :(
Uwielbiam posty z „Zawodowymi Dziewczynami” :)
Chętnie bym przeczytała jakiś wywiad z kimś z kręgów muzycznych, np. Instrumentalistką z orkiestry lub nauczycielką w Szkole Muzycznej (co tak naprawdę bardzo często się łączy).
Interesuje mnie też zawód reżysera/realizatora dźwięku, co też by było ciekawym pomysłem na wywiad.
Muzyk czynnie pracujący poleca się do pomocy ;-) chociaż muzyk – nauczyciel to trochę inny świat niż muzyk – członek orkiestry (niestety ze względu na marne szanse zatrudnienia w filharmoniach, szczęściarzy będących zarówno pełnoetatowymi muzykami orkiestrowymi i nauczycielami w SM nie ma znów tak wielu. Przynajmniej w dużych miastach.).
Ja mam trochę dziwne marzenie dowiedzieć się o ginącym zawodzie pań zapowiadających pociągi na dworcach pkp. To taki zawód, który chciałabym wykonywać, gdybym akurat nie była muzykiem ;-)
O, albo o przewodniczce wycieczek po dalekich krajach.
ewa.a panie zapowiadające pociągi w pkp to – często – kierowniczki ruchu lub panie sprzedające bilety.
Joasia, a może o tych punktach reperowania swetrów? Wspominałaś w jakimś poście, że nie rozumiesz zupełnie jak to się dzieje, że one się utrzymują. Szczególnie teraz w czasach szybkiej mody. Nie ukrywam, że sama jestem niesamowicie ciekawa skąd oni biorą pieniądze na utrzymanie i działalność.
O, a myślałam , że wielu łączy pracę w orkiestrze i nauczanie. Np. Obaj moi nauczyciele ze szków muzycznych pracuje w Narodowym Forum Muzyki i równocześnie uczy w szkołach I, II stopnia/Akademii.
Ja prowadzę bloga o książkach, więc to inna branża, amatorska, darmowa.. Ale styl mam taki, że pracuję sobie rano, tylko rano.
Bardzo podziwiam. Też pisałam kiedyś bloga z recenzjami książek i okazało się to dla mnie ciężką pracą. Urok czytania z czasem gdzieś zanikł, włączyła się presja stałej analizy tekstu, próby skonstruowania opinii, zapamiętywania szczegółów. Było to dla mnie wyczerpujące. Darmowe książki były super bonusem, ale nie radziłam sobie z całą tą otoczką recenzji. Po czasie dochodzę do wniosku, że to nie było dla mnie. Książki i opinie na ich temat lubię zatrzymywać dla siebie. Nie czuję potrzeby, żeby dokonywać wnikliwych analiz na potrzeby innych osób ;)
Świetny tekst i świetny laptop. Mój samsung ma już 4 lata i jeszcze dobry więc póki działa, nie kupuje nowego, ale jeśli odmówi posłuszeństwa to przyjrzę się marce proponowanej przez Ciebie ?
Lubię Twoje konkretne teksty ?
Świetny post. Bardzo wiele wyjaśniasz jakie są plusy i minusy blogowania. Mam nadzieję, że mój blog kiedyś będzie pracował przynajmniej na swoje koszty obsługi. A teraz jest mi bardzo miło jak ktoś wejdzie albo zostawi komentarz.
Zazdrość czasmi przemawia przez ludzi. I przeze mnie tez, przyznaje to szczerze. Przy codziennym wstawaniu do pracy na 7 i kierowniku sterczącym nad głową przywilej skonczenia pracy o 13 lub zjedzenia spokojnego sniadania w szlafroku wydaje mi sie takim nieosiągalnym luksusem że może człowieka skręcić. Ale na swoje usprawiedliwienie powiem że ucze sie nie porownywania do innych. Moze nawet zrobie z tego cos w stylu postanowienia noworocznego:)
Asiu czy uwazasz ze bloger zawodowymoze byc introwertykiem? Poradzi sobie z tym osoba nieśmiała, z takich co nie mają nawet zdjęcia profilowego na fejsie?
Czy blogując można pozostać anonimowym?
Teraz taka mysl mnie naszla- bardzo czesto spotykam sie na roznych blogach z tematem depresji. Blogerki pisza otwarcie o swojej chorobie (ta otwartosc mnie cieszy). Czy myslisz ze jest troche tak ze bloger, osoba ktora musi byc zorganizowana i na dobra sprawe pracuje 24h/dobe, czesto niewychodzac z domu, niewidzac ludzi bardziej narazona jest na depresje?
Moze wydac sie to Tobie dziwne, ale powaznie czesto spotykam sie z tym tematem. I zawsze jest to zdziwienie- na zdjeciach jej zycie wyglada idealnie, nowoczesny wystroj, piekny makijaz i ciuchy, w spokoju wypita kawa na stylowej fotografii i choroba, ktora dla mnie jest przeciwienstwem tych wszystkich rzeczy
Hej Kasiu! Co do depresji, to ja nie widzę zależności między wystrojem czy strojem a chorobą, w sensie nie dziwi mnie, że ludzie, których życie z zęwnątrz wygląda na idealne na nią zapadają, bo nikt nie ma idealnego życia i każdy może zachorować. Co do blogowania – nie jestem specjalistką, ale wydaje mi się, że to nie sama profesja ma znaczenie, ale bardziej praca na własny rachunek, gdzie dużo czasu spędza się w samotności i faktycznie to się wydaje potencjalnie groźne (jeszcze raz – z mojego laickiego punktu widzenia). Ale można sobie z tym poradzić pracując w coworku, w bibliotece czy umawiając się ze znajomymi, którzy mają podobny tryb pracy. Plus wcale nie trzeba pracować 24h/dobę (to akurat najprostsza droga do kryzysu). Co do introwertyzmu, to moim zdaniem absolutnie nie przeszkadza, wręcz może pomagać, bo nie wkurza Cię tak spędzanie czasu w pojedynkę. Ja bywam introwertyczna (chociaż absolutnie nie jestem nieśmiała) i w niczym mi to nie przeszkadza w pracy. Można blogować anonimowo, jasne, choć fajnie jest się też dać poznać czytelnikom.
Ja piszę bloga od roku i dwóch miesięcy. Sporo już się nauczyłam, ale też wiele jeszcze przede mna. Początki są ciężkie, bo trzeba wyczuć czytelnika, trudno jest nie przejmować się kiedy napiszesz coŝ z czego jesteś dumna, a pod postem nie widać żadnego komentarza. Zastanawiasz się wtedy, dlaczego, jak to zrobic inaczej. Ale pomimo to lubię pisać, bo sprawia mi to radość, a jeszcze jest to świetna okazja do obserwacji siebie w przeciągu czasu. Dziękuję Asia za ten post :) Mogłam sobie porównać jak działasz Ty-znana I bardzo lubiana blogerka z tym jak działam ja :) pozdrawiam
Hej Ania,
Również zaczęłam niedawno pisać swojego bloga o moich finansach, moim zarządzaniu budżetem i mojej walce z długami, bo niestety takowe posiadam oraz o wydatkach na kota i powiem Ci, że cieszą mnie kolejne odwiedziny i komentarze, ale jeśli ich nie ma to też nie ma tragedii, bo nie po to założyłam bloga, żeby mieć milion wejść i pół miliona komentarzy, ale dlatego, żeby uporządkować wiele kwestii. A pisząc o tym publicznie i obnażając się z tej nieco osobistej kwestii jaką są moje finanse, czuję się bardziej zmotywowana do tego, żeby nie popełniać gaf. No jak popełnię gafę to muszę się do niej przyznać. A jak się przyznam, to będzie mi wstyd.
Poza tym chyba nie bardzo rozumiem stwierdzenie – trzeba wyczuć czytelnika. Czytelnika czyli kogo? Kogoś kto zagląda i nie ma o nim żadnej informacji? Kogoś kto napisał kilka komentarzy? Wydaje mi się, że w świecie wirtualnym nie ma czegoś takiego jak wyczucie czytelnika.
A mnie zastanawia czy zdarza Ci się stresować tym brakiem przewidywalności w pracy blogera w kontekście zarobków – w takim sensie, że nigdy nie wiesz czy np. w kolejnym miesiącu nie okaże się, że brak jest zleceń/współprac z którym uzyskałabyś jakieś dochody? I czy nie zastanawiasz się czasem nad tym co będzie gdy fala popularności blogów, lub po prostu Twojego bloga, się w jakiś sposób zakończy i trudno będzie się z tego utrzymywać? Masz jeszcze swój drugi biznes, więc podejrzewam, że może takie scenariusze nie są już dla Ciebie szczególnie niepokojące, ale jako osoba, która zawsze pracowała niejako 'na etacie’ (co prawda też prowadzę teraz działalność gospodarczą, ale mam stałą umowę o współpracę, ze stałą stawką wynagrodzenia) zawsze zastanawiam się jak się funkcjonuje w takiej sytuacji, gdy nie za bardzo jesteś w stanie przewidzieć swoje dochody w kolejnym miesiącu. Z drugiej strony sama wiem, że żadna praca, nawet ta na etacie, nie jest w dzisiejszych czasach dana nikomu na zawsze ;) ale mimo wszystko ciekawi mnie, czy bywa to dla Ciebie w jakiś sposób stresujące i jak sobie z tym radzisz?
Jak zaczynałam, to tak miałam, i bardzo źle się z tym czułam, w ogóle nie czuję się dobrze w modelu biznesowym, który opiera się głównie na współpracach. Stąd własne produkty, które rozwiązały ten problem:) Nie martwię się o to, co będzie kiedyś, bo zmiany na pewno się pojawią, jak w każdym zawodzie czy biznesie, ale wierzę że będę potrafiła się do nich przystosować. No i na pewno trzeba się nauczyć oszczędzać i mądrze zarządzać budżetem, to nie ulega wątpliwości.
Ostatnie zdanie jest najważniejsze – bo po co nam firma skoro stale będziemy na zerze a jak pojawią się problemy to co? Minus?
W kazdej dziedzinie przetsiebiorczosci trzeba sie uczyc i nigdy nie spoczywac na laurach . Mysle ze biznes blogowania nie ozni sie bardzo od innych . Ja np. mam sklep , ale bardzo chce otworzyc tez sklep online ale i rowniez rozrkecic social media mareting . Mysle ze z tamtad jest orosta droga do pelnoetatowego internetowego biznesu . Mysle ze kazda prawdziwie przesiebiorcza osoba ,ktora nie chce pozostac w tyle , musi sie wkomponowac w online biznes .
Powodzenia , i pozdwiam
Monika
Uwielbiam telefon Huawei, ale cena latopa… Eh, niestety jeszcze długo będzie za wysoka. ;)
Przede wszystkim wspaniałe jest to, że mimo tylu mitów wokół pracy blogera, coraz więcej z nas, dzieli się wiedzą i doświadczeniem.
Mam wrażenie, że to nie tylko sprzyja rozwojowi innych i nas samych, ale rozwija rynek.
Sama miałam wielką przyjemność i szczęście trafić na początku swojej krótkiej drogi na takie osobistości,jak : Kasia z bloga Conchita Home,
Angelika z Ugotowani/dziś Mamagerka, czy Kasia z Twoje DIY. To w dużej mierze dzięki ich życzliwości , rozmowom, szybko przeszktałcilam pisanie na blogu, w blogowanie zawodowe. Nie umiałam wówczas niczego: od robienia zdjęć, przez podjęcie się wyceny swojej pracy, do wszystkich ww przez Ciebie czynności, skończywszy.
Wystarczyło mi jednak kilka spotkań, konkretnych rozmów, aby wpaść w tą pędzącą machinę influencerów i budować sobie swoje miejsce.
Zarabiać na tutorialach, eventach, warsztatach, czy własnych, autorskich kampaniach. W tym samym czasie non stop się rozwijać, zdobywać nowe kompetencje i poznawać wyjątkowych ludzi.
Super było Cię spotkać ma Evencie Jysk.
I takie wpisy są ultra wartościowe !
Sama zamierzam w Nowym roku, dla swoich Czytelniczek, przygotować wpisy o zarabianiu na swojej pasji. Bo to absolutnie wspaniałe i możliwe .)
Pracuję w domu i wiem, że wykorzystuję nie więcej niż 10% swoich możliwości. Brakuje mi systematyczności, konsekwencji i motywacji a slomiany zapal to moje drugie imię :( Nieraz tęsknię za etatem i spokojem, jaki mi dawal. Szukam wciaz swojwj deogi.
Może wprowadzenie rutyny poranków? Joasia niedawno o tym pisała, że wiele jej to daje. Mnie ciągle się nie udaje, bo w każdy dzień mam inne godziny pracy, co za tym idzie inne godziny autobusu i nie umiem poradzić sobie z tym chaosem.
Fajnie, ze dzielisz sie z nami kulisami pracy blogera, zawsze mnie zastanawialo jak to, choc po czesci wyglada ?
Moze moglabys stworzyc post o tym jak edytujesz swoje zdjecia I czego uzywasz do ich robienia ?
Cieszę się, że napisałaś taki tekst. Czytało się super. Bardzo mi się spodobało, że chciało Ci się wyliczyć, ile procentowo czasu zajmują Ci poszczególne czynności! <3
Też zwróciłam uwagę na te procenty ;) Podejrzewam, że było kilka dni obserwacji albo jakiś stoper ;)
Mnie przez całą listę czynności frapowało sformułowanie „powyżej 5%” czasu, aż w końcu doszłam do wniosku, że to musi być błąd i miało być „poniżej 5%” – <5%. Żaden hej, tylko wskazówka dla innych osób, które też zastanawiały się, co Asia ma na myśli ;)
Podziwiam osoby, którym się chce aktywnie działać w sieci – wymaga to systematycznego poświęcenia sporej ilości czasu, a najgorszy jest fakt, że sama otoczka zabiera jego zdecydowaną większość :/ Ciekawe też, jak będzie się to rozwijało w przyszłości – obszar nowych technologii zmienia się niesamowicie szybko…
Dziwi mnie troche jedno. Dla mnie blogowanie to mnóstwo czasu na interakcje z innymi. Z twojego grafiku nie wynika żebyś dużo nad tym siedziala. Dziwne.
Jakich innych masz na myśli?
Ale interakcji w sensie internetowych typu odpisywanie na komentarze/maile/wiadomości na fb czy interakcje wirtualne? Bo też nie bardzo wiem o co chodzi z tymi interakcjami z innymi w kontekście Joasi.
Ważne, aby do wszystkiego podchodzić naprawdę poważnie :) szanujesz to co robisz i to się chwali :) dzięki temu wszystkie Twoje wpisy są napisane z dbałością i czyta się je naprawdę lekko :)
Asiu, a ja mam zupełnie inne pytanie. Czy jesteś w stanie mniej więcej powiedzieć kiedy planujesz wystartować ze swoim nowym kursem pt.”Sprzedaż bez obciachu”? Jestem go mega ciekawa i z niecerpliowścią czekam na jakieś nowe informacje. Mam jednak nadzieję, że nie będzie to w styczniu ;)
Też czekam na start kursu ; )
Nie ukrywam, że praca blogera jest dla mnie bardzo pasjonująca. Sama chętnie bym się tym zajęła. Problem w tym, że nie mam żadnej ciekawej tematyki, żeby masy chciały mnie czytać ;) Np. teraz – Ty piszesz o slow fashion, konstruowaniu idealnej szafy, pracy nad stylem – mnóstwo odbiorców. A ja piszę o mojej walce z długami, wrzucam spisy wydatków i informacje ile kosztuje utrzymanie kota. Ogólnie bez szału, ale robię to nie tyle dla innych, ile bardziej dla siebie, żeby zmotywować się do pracy nad swoimi finansami. I wiecie co? Takie pisanie bloga dla samej siebie, o czymś co nas dotyczy i naprawdę interesuje jest niesamowicie przyjemne. Sprawia frajdę i nie jest przykrym obowiązkiem. I najciekawsze – kiedy piszę o tych moich wydatkach i kotach, wiem, że robię to dla siebie, i ewentualni czytelnicy oraz komentarze od nich to tylko dodatkowy bonus, a główną satysfakcję czerpię z pisania i porządkowania finansów.
Wiesz co, po pierwsze, to ja cię czytam :D a po drugie, według mnie są 3 tematy, na które zawsze będzie popyt, niezależnie od liczby blogów. Właśnie pieniądze, a do tego zdrowie i uroda.
Trzymam kciuki za twoje oszczędzanie i rozwijanie bloga <3
Joasiu, czyżbyś zafarbowała włosy? Wyglądają jakoś inaczej niż zazwyczaj :))
Nie, kwestia światła:)
A już myślałam, że zdecydowałaś się na brąz :))
Nie tęsknisz za farbowaniem? Wydawało mi się, że na początku blogowania często zmieniałaś kolor włosów
Niee, raz w życiu zafarbowałam włosy na rudo i potem musiałam kombinować z farbowaniem na swój własny kolor. NIGDY WIĘCEJ ;)
Znam ten ból, sama jestem świeżo po dekoloryzacji, która ponoć miała mi oddać mój naturalny kolor włosów i wypłukać farby spod łusek włosa, ale… dała mi iście rude włosy. Jakoś nie przypominam sobie, żebym naturalnie była ruda, ale cóż… Poczekam aż moje naturalki odrosną. Zmęczyło mnie ciągłe traktowanie włosów farbami i innymi cudami. Nie chodzi nawet o niszczenie włosów, bo znoszą te zabiegi dobrze, bardziej o czas, który muszę na to poświęcać i dyskomfort jeśli kolor wyjdzie nie tak jak powinien.
Też jestem jedną z tych osób, które szybko się nudzą i potrzebują ciągłych zmian :) Blogowanie jest w moim życiu obecne od dawna, chociaż kiedyś pisałam fanficki i inne opowiadania ;) Teraz ciężko jest mi się przebić, bo grono moich odbiorców jest raczej dość ograniczone, chociaż staram się pisać także takie artykuły, które będą pomocne większej ilości osób. U mnie problemem jest to, że trochę nie nadążam za tym wszystkim, że nie potrafię być ciągle obecna na fanpage, na Instagramie… Nie umiem robić takich ładnych zdjęć :D Lubię pisać, ale cała ta otoczka dotycząca blogowania to coś, czego się dopiero teraz tak naprawdę uczę. No i brak tej wiadomości zwrotnej od czytelników strasznie demotywuje; za to gdy widzę, że rosną wyświetlenia i ktoś coś tam od czasu do czasu skomentuje – wtedy rosną mi skrzydła! :D
Zapomniałam dodać, że laptop wygląda naprawdę stylowo, a jego niewielka waga to ogromny atut. Od jakiegoś czasu zastanawiam się właśnie nad takim narzędziem „do torebki” i kto wie, kto wie… :3
Laptop, który da się wrzucić i nosić w torebce to ideał :D Oczywiście mam na myśli standardową torebkę a nie jakiegoś wielkiego shopera ;) Sama miałam takiego leciutkiego netbooka, w ogóle go nie czułam i mogłam pisać gdzie chcę i kiedy chcę. Potem niestety się zepsuł, naprawa była kosztowna i zdecydowałam się na zakup czegoś nowego i cóż… wszystko co małe i lekkie było poza moim zasięgiem cenowym, wiec wybrałam zwyklaka 15,6 cali i już tak kolorowo nie jest.
Napisz proszę, wręcz błagam czym są wykonane zdjęcia z powyższego posta? Jaki to obiektyw? aparat? Zdjęcia posiadają świetną głębię i ostrość. Czyżby to jakiś nowy nabytek?
Laptop wygląda cudnie. Jest taki szczuplutki. No i ta waga :-) Od dłuższego czasu zbieram się w sobie żeby kupić coś takiego, ale mam problem z podjęciem decyzji, bo z jednej strony chciałabym aby był mały i lekki, ale jednocześnie miał duży ekran – czyli oczekuję niemożliwego jak na obecne czasy. Czy klawiatura w tym modelu jest wygodna do pisania?
Laptop – tak:) Zdjęcia – to ten sam aparat co zawsze, Canon 60D, z tym samym obiektywem – canon 50mm 1.4 :)
Pięknie dziękuję za odpowiedź.
Szczęśliwego Nowego Roku :-)
Bardzo ciekawy post, piękne zdjęcia:) Zakochałam się w Twoim nowym Huawei’u wygląda świetnie:)
Od roku prowadzę swoiste przyjacielskie poradnictwo online i bloga. Mieszkam w Wielkiej Brytanii, więc biznes jest ukierunkowany na klienta anglojęzycznego. Póki co, nie mam oszałamiających sukcesów i nie jestem w stanie się z tego pomysłu utrzymać, ale jestem wytrwała:)
Super porady na sam start prowadzenia bloga. Część Pani porad z pewnoscia do zastosowania również dla blogerów którzy prowadzą swój kanał tez od dłuższego czasu. Nam przyda się kilka tutaj zostawionych porad.
Bycie blogerem wymaga sporo samozaparcia i wytrwałości. Nie każdy potrafi się tak dobrze zorganizować i podołać. Podziwiam :)
I ja piszę. O tym jak planować i wyłuskiwać czas – nie dla samego planowania, ale po to, żeby spełniać marzenia, choćby po godzinach. Tworzę też markę własnych plannerów, bo wiem, jakie narzędzia działają i uwielbiam takich rozwiązań poszukiwać. A z wykształcenia – jestem projektantką. Pozdrawiam serdecznie i trzymam za Ciebie kciuki! I pozdrowienia dla Chrupka :D
Przez ponad 5 lat uprawiałam „wieczorowe” blogowanie ? Po pracy, wieczorem, w weekendy. Od blisko 2 lat jestem pełnoetatowym blogerem i cały czas szukam najlepszego rytmu dnia.
Pozdrawiam
Bardzo ciekawie piszesz. Pozdrawiam serdecznie.
Świetnie napisany tekst :)
Bardzo dobry tekst, dziękuję Ci za niego :)
Bardzo ciekawy post! Fajnie jest poczytać, jak to wygląda od wewnątrz, zwłaszcza, że sama chciałabym dojść kiedyś do momentu, w którym powiem, że utrzymuję się z mojego pisania i blogowania. Cóż, do tego jeszcze trochę czasu, w każdym razie takie wpisy są bardzo motywujące! Dzięki.
Bardzo szczegółowe dane podajesz w kwestii podziału czasu pracy – zastanawiam się jak to zmierzyłaś? :)
Twój tekst oddaje to, czym sama zajmuję się każdego dnia. Co prawda płynne zarobi z blogowania mam dopiero od roku, ale podobnie jak Ty – ja również nie zamieniłabym tego w nic innego. Nie wyobrażam sobie już pracy pod kimś, pod czyjeś dyktando.
Bycie blogerem na pełny etat, to trochę jak bycie małym biurem, agencją reklamową, redaktorem, grafikiem i fotografem w jednym. Można by powiedzieć, że bloger, to człowiek orkiestra i ja całkowicie się z tym zgadzam! :)
Ale wiesz co? Bycie blogerem jest jedną z najprzyjemniejszych rzeczy w mojej codzienności :)
Ojj najtrudniej zdecydowanie z tą systematycznością!! Jak to robisz, że nie tracisz motywacji (albo raczej jak to robiłaś jak byłaś na początku swojej drogi, kiedy jeszcze nie byłaś znaną blogerką?
Cześć Asia!
Jaki świetny zwykło/niezwykły tekst! Jak go czytałam miałam wrażenie, że pisałaś o mnie! :) Świetnie wszystko uporządkowane zawarte w pigułce. Fajnie było przeczytać i po raz kolejny zmobilizować się do działania. Jestem Fotografem Ślubnym, nie raz „chciałabym”, robić tylko zdjęcia, bo to ona sprawia mi najwięcej przyjemności. Jednak schody zaczynają się później, cały workflow poprowadzenia Pary przez etapy to dopiero wyzwanie! Jednak zdjęcia ślubne to wartość dodana, która stanowi pamiątkę na lata. Niesamowicie, jak nasza praca jest bardzo podobna do Waszej:)
ps. „Odpisałam” kilka punktów, które zdecydowanie muszę poprawić!
Dziękuje <3
O.
Cześć Asiu, bardzo inspirujący post, chciałabym Cię dopytać co studiowałaś i czy Ci to się do obecnej pracy przydało?
Póki co ciągle traktuję się jako początkującą blogerkę, która w dodatku robi to bardziej dla siebie samej niż dla zarobków. Ale fakt faktem – część z takich biurowo-nieprzyjmnych rzeczy już mnie dotknęła :D szczególnie długo trwa u mnie przygotowanie posta do publikacji, ale już tak mam, że jak coś robię, to staram się to robić dobrze. Pozdrawiam :)
Ja nie bloguję na pełen etat, więc wygląda to u mnie zupełnie inaczej :) Dodatkowo dużą część stanowi u mnie czytanie cudzych tekstów, które to czytanie wliczam w całokształt czasu spędzanego na blogowaniu, bo w ten sposób dokształcam się, buduję znajomości z fantastycznymi ludźmi, a także czasem przyciągam do siebie innych komentatorów. Jednak zdecydowanie ponad 50% stanowi u mnie pisanie tekstów, które jest bardzo, ale to bardzo angażujące w przypadku treści takich jakie poruszam najchętniej. Teksty są długie, często gęsto z dużą ilością źródeł, wiele razy przeredagowuję je przed publikacją by były maksymalnie zrozumiałe i by zminimalizować ryzyko wprowadzenia kogoś w błąd. Sporo czasu schodzi mi też na odpowiadaniu na maile i komentarze, co jest akurat wspaniałe :) W ogóle, kocham blogować, tak po prostu.
Asiu, jestem właśnie na etapie zakładania swojego bloga i Twój wpis jest niezwykle przydatny!
W ogóle właśnie sobie uświadomiłam wracając do rodzinnego miasta, że czytam Twojego bloga odkąd byłam w liceum, a teraz już jestem po studiach! Tyle lat minęło! ;) <3
Każdy organizuje pracę na swój sposób – jedni dobrze pracują w lekkim chaosie, drudzy zawsze mają wszystko zorganizowane do perfekcji. Fajnie, że to zaznaczyłaś :)