Cześć! Na weekend podsyłam Wam porcję inspirujących linków – dużo czytania, dużo oglądania i zniżka na piżamy Lunaby. Dajcie znać, czy Wam się udało odkryć coś super!
- Nie wiem czy wiecie, ale w Lunaby mamy nową, letnią kolekcję. Zdjęcia w pięknym Domu w Kratę robiła nam Anita Suchocka i nie mogę się na nie napatrzeć, takie są wakacyjne! Mamy dużo nowości, w tym szlafrok idealny dla panien młodych i po raz pierwszy piżamy z krótkim rękawem. Mam dla Was kod zniżkowy, który daje 15% zniżki, do końca weekendu, na hasło „LATOCZEKA”.
- Piękna suczka do adopcji, wygląda na sporego psa, ale jest maciupka – w kłębie ma tylko 30 cm. Czeka na swojego człowieka w Cieszynie. I jeszcze łaciaty Nafi, też z Cieszyna.
- Świetnie napisany tekst, na który natknęłam się przypadkowo i skończyłam czytać, pociągając nosem.
- Zawsze mnie dziwiło, dlaczego ze wszystkich piosenek akurat „Windą do nieba” jest katowana na weselach. Johanna Haase na swoim blogu tłumaczy, o czym ona tak właściwie jest.
- Agnieszka z bloga LifeManagerka zrobiła genialną listę darmowych zajęć jogi, które odbywają się w te wakacje w różnych miastach Polski. Warto sprawdzić, czy jest coś w Waszej okolicy!
- Jeśli macie jakiś kolor (grafiki, farby, sukienki, kwiatów w bukiecie) i brakuje Wam pomysłu, jakimi innymi kolorami go uzupełnić, to jest świetne, darmowe narzędzie do generowania palet kolorystycznych.
- Czy na pewno zawsze wybuchamy wielką miłością do nowo narodzonego dziecka – czyli właściwie zupełnie nowego w naszym życiu człowieka, tylko bardzo małego? Ja nigdy nie słyszałam o alternatywnym scenariuszu i zawsze się zastanowiałam, co zrobię, jak u mnie będzie inaczej. Bo znam siebie i wiem, że ekstatyczne eksplozje uczuć raczej mi się nie przydarzają. Z ulgą przeczytałam u Matki Skaut, że jednak nie wszystkich i nie zawsze potrąca Wielka Ciężarówka Miłości. I że to też jest okej. W ogóle blog jest fantastyczny i porusza wiele tematów, o których mało kto mówi. Nie mam dzieci, a czytam!
- Znowu byłaś niemiła? A może po prostu skuteczna? Świetny tekst, który skłonił mnie do wielu przemyśleń.
Kiedy rozmawiam z dziewczynami i kobietami zauważam, że dużo w nas potrzeby bycia fajną. Miłą. Uczynną. Nie sprawiającą problemów. Nie ma o co mieć pretensji. Często tak nas wychowano.
Splatamy z tych dobrych cech girlandy i nosimy jak amulet. Trudno nam się z nimi rozstać. Jeszcze trudniej gdy bycie miłą na giełdzie społecznych osądów można wymienić jedynie na niemiłą. Bezproblemową na czepialską. Dostosowaną na wredną.Wszystko jednak to kwestia etykiet.
Kiedy załatwiam sprawę nie jestem niemiła. Jestem skuteczna.
Gdy woda przestaje zalewać korytarz – jestem skuteczna.
Gdy ktoś przestaje gnębić dziecko albo zwierze – jestem skuteczna.
Gdy lekarz przestaje przychodzić do pracy godzinę później – jestem skuteczna.
Gdy kierowca autobusu staje tak, by osoba na wózku mogła wysiąść – jestem skuteczna
- Jeśli znudziły Wam się mieszkania z szarymi kanapami i czarnymi napisami na białych ścianach, zobaczcie metamorfozę loftu Aminy. Ja jestem zachwycona! Ta kuchnia! Ta kanapa!
- Zastanawiacie się, jak wyróżnić się na rynku ze swoim biznesem? Recepta jest bardzo prosta. Róbcie to, do czego się zobowiązaliście. Na czas. Wydaje się banalne, a naprawdę mało komu wychodzi.
- A może zastanawiacie się, czego nie robić w swoim biznesie? Zobaczcie historię wielkiej akcji promocyjnej przeprowadzonej przez markę Hoover, czyli producenta odkurzaczy tak znanego, że słowo „hoover” przyjęło się w Wielkiej Brytanii jako nazwa tego sprzętu, niezależnie od marki – tak jak u nas adidasy. W wielkim skrócie – brzmiała tak dobrze, że aż nie do uwierzenia i oczywiście skończyła się wielką klapą, przechodząc do historii jako przykład koszmarnie nieprzemyślanej decyzji. Ale historia jest dużo ciekawsza, więc zobaczcie koniecznie!
- Ślub w starej bibliotece? Poproszę!
- Jak śmiecić mniej? Kilka prostych zasad od Julii z bloga Na nowo śmieci. Wiele z nich nadaje się do wprowadzenia w życie od razu – wystarczy chwilę się zastanowić.
- Bardzo często w rozmowach o blogowaniu podaję jako przykład Michała Szafrańskiego. Na różne rzeczy – między innymi na to, że można blogowanie od początku traktować jako biznes i świetnie na tym wyjść, jeśli zrobi się to z głową. W odpowiedzi słyszę zwykle „no tak, ale Michał Szafrański jest wyjątkiem, bo…” i tu następuje tysiąc wymówek. Teraz wszystkim tym osobom będę po prostu podsyłać jeden z ostatnich odcinków podcastu Michała, w którym opowiada o krokach, które doprowadziły go do miejsca, w którym jest obecnie. Świetna lekcja przedsiębiorczości.
- I na koniec – jeśli lubicie mruczenie kota (ja bardzo!), a akurat nie macie żadnego pod ręką, to szyte na miarę rozwiązanie znajdziecie tutaj.
Ostatnio na blogu
- 9 lat blogowania i duże zmiany, czyli Style Digger odchodzi do lamusa, a ja uruchamiam newsletter z przewodnikami zakupowymi
- Wywiad z psychoterapeutką z cyklu „Zawodowe Dziewczyny”
- O problemie ćpania wiedzy, czyli z inspiracją i przygotowaniami teoretycznymi też można przesadzić
Udanego weekendu!
[sc name=”Banner”]
34 thoughts on “Wesele w bibliotece, darmowa joga, szczery tekst o miłości i zniżka do Lunaby, czyli Hatifnaty!”
Ślub w bibliotece! Ojej, aż mi się jednak zachciało wesela! I dzięki za tę listę zajęć jogi – na pewno skorzystam!
Asiu, a czy wiesz może kiedy będzie znowu dostępna w sprzedaży koszulka nocna Audrey Navy Blue? Czaję się na nią od dłuższego czasu, a że zbliżają się moje urodziny to stwierdziłam, iż nie ma lepszej okazji, żeby samej sobie zrobić prezent :) I jak się wreszcie zdecydowałam na zakup to akurat jest niedostępna haha :) Moje szczęście ;)
Już nam się skończył ten materiał, nie wróci:(
Jak zwykle bardzo ciekawe linki, dziękuję !
Bardzo lubię Hatifnaty i te różniaste linki. :) Zajrzałam do kilku do kilku z nich, dzięki!
O kurczę! Pospieszyłam się i dzisiaj rano kupiłam szlafrok (ten dla panien młodych bo za 3 tygodnie wychodzę za mąż!) bez zniżki niestety…
A zniżka to 15% czy 15 zł? Mój koszyk powiedział ze to drugie ;)
15%, już jest okej!
Fantyastyczny ten loft, jakie to odświeżające po tej tym bombardowaniu skandi:)
Matka Skaut mnie zaintrygowała, mam (prawie) trójkę dzieci i bardzo lubię takie nielukrowane podejście do macierzyństwa.
Idę czytać resztę!
Dzięki za polecenie tekstu „Wielka ciężarówka miłości”. Ja jak zobaczyłam swoje dziecko to nie wybuchłam miłością, byłam tym przerażona. Sytuacja trwała kilka-kilkanaście dni. Dopiero po tym czasie miłość wybuchła jak szalona, ale bardzo przeżywałam, że nie stało się to od razu..
Zgadzam się, ten podcast Michała jest świetny, bardzo pouczający i inspirujący. A Ty nie planujesz nagrywać podcastów? Myślę, że byłabyś w tym dobra. Bardzo lubię Cię słuchać na instastories!
Kąpałam dzisiaj i kładłam dzieci sama, mając za sobą cały dzień spędzony tylko z nimi. Dzień w większości był naprawdę fajny, ale pod koniec (w miarę jak wyczerpywała się moja energia, a ich zmęczenie i skłonność reagowania na każdą błahostkę wybuchem histerii rosły) miałam myśl, żeby zadusić gnidy. Leżałam u nich w pokoju, wsłuchując się w ich oddechy, póki nie miałam pewności, że zasnęły. Gdy wyszłam od nich, to sobie pomyślałam: „no dobra, to biorę się za ten wpis cholerny” (od ponad tygodnia męczę się nad próbą napisania czegoś, co będzie nie tylko moim bajdurzeniem, ale moim bajdurzeniem popartym wynikami badań naukowych). A zaraz potem przyszła druga myśl: „weź, Magda, idź się wypchać sianem. Ty się tutaj szarpiesz jak głupia, a ten blog nikogo oprócz Ciebie i garstki Twoich przyjaciół nie obchodzi. Lepiej byś się czymś pożytecznym zajęła – zmywarkę trzeba wyładować”. I nagle zaczęły przychodzić wiadomości – nowy komentarz, nowe polubienie, nowy komentarz… Co jest??? A to dzięki Tobie. Dziękuję. I bardzo chętnie przeczytam pozostałe hatifnaty, ale jutro, teraz – spać.
Wpis na temat wybuchania miłością do narodzonego dziecka – mistrzostwo! To temat o którym tak niewiele się mówi, a szkoda… Myślę, że wiele kobiet cierpi z tego powodu. Dużo wsparcia daje możliwość przeczytania, że kurde ktoś miał tak samo jak ja. Ubolewam nad tym, że tak mało mówi się o emocjach, innych emocjach, niż radość i miłość. Niekoniecznie związanych z macierzyństwem.
A ślub w bibliotece – bajka! Chociaż pewnie niezły sprawdzian dla fotografa, domyślam się, że światło może nie być najlepsze :D
Pozdrawiam!
No i ubolewam nad tym, że mój ślub był rok temu i nie było tych pięknych szlafroczków! A koszulka od Lunaby sprawdziła się świetnie w podróży poślubnej :)
Dzięki za pomysł na ciekawe spędzenie sobotniego popołudnia. Znalazłam kilka naprawdę ciekawych artykułów.
Gdy zobaczylam pierwszy raz synka to nie poczulam miłości.. To był obcy człowiek. To, ze bardzo go kocham, mogę powiedzieć dopiero teraz- po trzech miesiącach wspólnego życia :) ale ani razu sie nie obwinialam z tego powodu, po prostu wiem, ze tak bywa, ze to jest ok, spokojnie czekalam na te milosc. Ale rozumiem, ze dużo kobiet ma straszne wyrzuty sumienia, ponieważ karmi sie nas latami gadkami o OGROMNEJ, BEZWARUNKOWEJ MILOSCI OD PIERWSZEJ SEKUNDY PO URODZENIU. Ze juz w ciąży mogłyby oddać życie za swoje dziecko. No i ok, ale jak potem taka kobieta nie poczuje tego po porodzie, a nawet i przez kolejne dni, tygodnie, to depresja poporodowa gotowa.
Te wybuchy milosci to tylko i az hormony, drogie Panie. Czasem, gdy sa zaburzone albo nie wszystko dziala jak nalezy, to wybuchu po prostu nie ma, i to tez jest normalne. Oksytocyna nami rzadzi w kazdym zwiazku ;)
Świetna porcja ciekawych linków! Szczególnie spodobał mi się wpis o ślubie w bibliotece. Ja ostatnio zakochałam się w zielonych lampkach z Boston Public Library (kojarzą mi się z klimatem Twin Peaks: http://cdn-image.travelandleisure.com/sites/default/files/styles/tnl_redesign_article_landing_page/public/1479253554/reading-room-boston-public-library-BOSPUBLIB1115.jpg?itok=yJlc9nxB , z tego co widziałam w internecie tam też można organizować śluby i wesela, wnętrze naprawdę piękne: https://theyoungrens.com/blog/weddings/boston-public-library-wedding-part-two-will-and-angela/
Zawsze zastanawiam się czy masz dostęp do jakiegoś innego, lepszego internetu i skąd czerpiesz te wszystkie super treści!
Pozdrawiam
Ojej, ślub w bibliotece… to musi być genialne. Aż zaczęłam się zastanawiać czy w moich okolicach nie ma takiego miejsca. Co do zarabiania na blogu, narzeczony mi kiedyś powiedział żebym przypadkiem nie chciała na nim zarabiać bo on na wszystko sam nie zarobi. Na moją odpowiedź, że wielu blogerom udaje się zarobić na pisaniu usłyszałam, że oni są inni. Bardzo budujące usłyszeć coś takiego od swojej „drugiej połowy”.
Ale cudne Hatifnaty!!! :)
Wow, ślub w bibliotece wygląda cudownie, pięknie przystrojone stoły:)
https://ladymademoiselle.pl/
Dziękuję pięknie za generator palet kolorystycznych, w życiu nie wpadłabym na to, że coś takiego może istnieć, a często mam problem z użyciem różnych kolorów w stylizacji (przeważnie idę po linii najmniejszego oporu i zestawiam kolor+czerń/biel).
Nigdy nie znosiłam „Windą do nieba”, nawet nie wsłuchując się o czym jest utwór, to klimat piosenki jest taki przygnębiający, przynajmniej ja to tak odbieram. Ale przez tekst analizy poczułam się jak dinozaur – naprawdę ludzie dziś nie wiedzą kim są Cyganie? Nigdy bym nie pomyślała, że to słowo wymaga wyjaśnienia
A propos tekstu… i zdania „Gdy woda przestaje zalewać korytarz – jestem skuteczna. Gdy ktoś przestaje gnębić dziecko albo zwierze – jestem skuteczna.”
Nie uważam, żeby to była kwestia etykiet czy dychotomii miła-skuteczna. Nie podoba mi się ani bycie miła ani skuteczną. Bycie miłą to submisyjna taktyka, a bycie skuteczną to końcowy cel bez względu na środki. Oba elementy nie wnoszą w świat relacji nic wartościowego. Ważniejsze jest to, w jaki sposób osiągamy cel, niż to, że go osiągnęliśmy. Koncentrując się na efekcie, zapominamy o wszystkim dookoła. I tak działa świat w wydaniu patriarchalnym, urządzony przez agresywnych mężczyzn, owładniętych pragnieniem skuteczności. Jako kobiety możemy wnieść coś więcej niż zanegowanie „bycia miłą” i przeistoczenie się w „skuteczną, żeby tylko nie być miłą”. Bądźmy świadome unikalnych wartości, jakie wnosimy w ten zmaskulinizowany świat.
Można być skuteczną, nie być miłą, ale żyć w zgodzie ze światem.
To się nazywa asertywność. Idealne wypośrodkowanie między „kobiecą” uległością, a „męską” agresją.
Wartościowy komentarz. Wydzwiek tekstu jednak chyba ma pokazać kontrast i wybudzić kobiety z natury „miłe”, by rozważyły skąd takie nastawienie może pochodzić, szczególnie, gdy odczuwają napięcie w relacjach.
Ranji ja często będąc właśnie „skuteczna”, załatwiając sprawy do końca czuję się winna – tak, tak winna, że nie jestem miła. I ten tekst myshowatej odebrałam dokładnie jako nawoływanie do pozbycia się tego poczucia winy, do pozbycia się tego ciążącego w kobietach (we mnie) uczucia, że jak coś załatwię to już jestem niekobieca (męska).
Zupełnie nie widzę tego – tak jak to przedstawiłaś – tj. jako koncentracji na efekcie. Widzę go jako formę pozbycia się jakiegoś brzemienia, typowo kobiecego brzemienia! :-)
Asiu, dzięki wielkie za polecenie! Ściski, Julia ;)
Świetne polecanki, w blogu p. Haase utonę na długo.
Fantastyczne to narzędzie do generowania palet – przy kolażu to coś fantastycznego, szczególnie teraz, gdy pragnę zgłębić się w tajniki i sekrety barw i kolorów. No i widzę, że jest możliwość zainstalowania go w produktach Adobe :)). Sama ostatnio napisałam, choć jeszcze nie opublikowałam, post o zuchwałości, która wydaje mi się łudząco podobna do skuteczności Myshowatej, uważam, że to bardzo ważna kwestia do poruszania. Wesele w bibliotece – czad! I post o śmieceniu mi się przyda – od jakiegoś czasu staram się je bardzo mocno ograniczać. I bardzo dziękuję za podcast Michała – jestem na początku swej drogi i każda rada jest dla mnie na wagę złota. Dzięki Joasiu, to jedno z najfajniejszych zestawień <3!
Asiu, mam pytanie dotyczące kosmetyczek z Lunaby :) Bardzo mnie kuszą, ale trochę się boję, że ta biel szybko się zabrudzi. Kosmetyczki noszę w torebce/plecaku i nawet mimo dbania o to, by nic się nie wylało, codzienne noszenie potrafi im dać się mocno w znaki (lekkie zabrudzenia i okropne obtarcia na rogach to standard) . Bardzo proszę, rozwiej wątpliwości!
Mieszkanie Aminy jest świetne. Może nie przesadzałabym z girlandami i małymi figurkami ;) ale cała reszta jest cudowna.
Super pomysł z naklejką na zmywarkę, w chmury :)
Podoba mi się ten tekst o byciu skutecznym. To także można odnieść do życia mężczyzn, którzy nierzadko spotykają się z zarzutem, że nie szanują kobiet, albo są niemili… Jesteśmy po prostu skuteczni :)
Zwariowałabym w takim mieszkaniu, ale niektóre pomysły świetne, np ptaszki zwisające z sufitu albo kolorowe szafki kuchenne. Super, że ktoś ma taką odwagę!
Ślub w bibliotece – jeden z najbardziej oryginalnych pomysłów z jakim się spotkałam :)
Fajna notka.