Wydawałoby się, że nie ma nic prostszego na świecie, niż odpoczynek.
A potem przychodzi popołudnie. Już mamy zamknąć laptopa, ale przypomina nam się, że mieliśmy jeszcze odpisać na jeden mail. Zanim to zrobimy, szybko rzucamy okiem na Facebooka. Ktoś wrzucił ciekawy link, potem odkrywamy kolejny i nagle robi się 22:30 i najwyższa pora zbierać się do łóżka. Spod prysznica wychodzimy kompletnie wyczerpani, rzucamy się więc w pościel i… powtarzamy cały cykl kolejnego dnia.
Inny scenariusz to zarzucenie się obowiązkami. Wydaje nam się, że jakoś głupio tak po prostu się obijać, skoro wszyscy coś robią, więc po pracy idziemy na zakupy, potem sprzątamy, a na koniec wrzucamy jeszcze status o tym, jak bardzo jesteśmy wykończeni.
Odpoczywanie jest naprawdę strasznie trudne. Ale ważne. Bo im bardziej jesteśmy wypoczęci, tym lepiej się czujemy, jesteśmy fajniejsi dla innych i chcemy przeżywać życie jak przygodę, nie smutny obowiązek.
Ja ostatnio testuję bardzo prostą metodę (jestem wielką fanką wszystkiego, co proste). Ma tylko jedną zasadę. Mój chłopak kończy pracę o 16:00 i ja też to robię. Zanim wróci do domu, zdążę wyjść z psem, posprzątać to, co w ciągu dnia nabałaganiłam albo ugotować obiad, jeśli nie zrobiłam tego wcześniej, a później mamy czas dla siebie. Siebie nawzajem albo siebie po prostu.
Co, jeśli nie zdążę zrobić wszystkiego? Trudno, będzie musiało poczekać do następnego dnia. W ten sposób pracuję dużo wydajniej, nie odwlekam zadań w nieskończoność („najwyżej posiedzę jeszcze trochę wieczorem”) i mam popołudnia na robienie rzeczy, które lubię. No i na relaks!
- Kardigan Laura Clement – pokazywałam ten sweter już ze sto razy (tak wygląda na mnie), ale nie mogę się go nachwalić – to najlepszy sweter, jaki kiedykolwiek kupiłam sobie w sklepie. Ma domieszkę jedwabiu i jest niesamowicie przyjemny, na wiosnę, lato czy jesień będzie idealny. Akurat jest na przecenie, warto.
- Tangle Teezer – mam za mało włosów, żeby mogły mi się plątać, ale w roli masażera sprawdza się wspaniale!
- Wełniany kocyk w bardzo sensownej cenie. Polecam też second handy – można tam znaleźć prawdziwe tekstylne cuda. A jak się człowiek raz odzwyczai od syntetycznych kocy, to nigdy do nich nie wróci.
- Pasiasta, klasyczna piżama z letniej kolekcji Lunaby – w tym tygodniu są moje urodziny, więc mam dla Was specjalną zniżkę – 15% na całą naszą kolekcję – na hasło RELAKS, działa do końca tygodnia.
- Kula do kąpieli z Ministerstwa Dobrego Mydła – jedna z tych naprawdę fajnych polskich marek, a ich kule do kąpieli wyglądają tak smakowicie, że aż mogłabym się poświęcić i wejść do wanny.
- Miękki biustonosz – czyli mój hit ostatnich miesięcy, doceniam je zwłaszcza w domu. Wcześniej męczyłam się w sztywnych zbrojach, bo z kolei zupełnie bez biustonosza czuję się jakoś tak rozmemłana, chyba że mam na sobie coś przylegającego albo bez ramiączek. Wybieram raczej koronkowe czy bawełniane topy, niż skąpe trójkąciki na delikatnych sznureczkach – przetestowałam różne opcje i moim zdaniem te drugie nadają się głównie do zdjęć na Instagramie. Ten top jest z Hunkemoller i jest przeceniony.
I właśnie o sposobach, w jakie najchętniej odpoczywam, chciałam Wam dzisiaj opowiedzieć. Wierzę, że nie ma lepszych i gorszych metod, najważniejsze to znaleźć coś, co naprawdę na nas działa. Ja na przykład nie cierpię moczyć się w wannie, a to właśnie kąpiel z bąbelkami jest często przedstawiana jako relaks totalny. Wyobrażam sobie, że pluskanie się w ciepłej wodzie musi być dla wielu osób przyjemne, ale ja nie jestem tą osobą. Po wejściu do wanny jest mi za ciepło te części ciała, które znajdują się pod wodą, zimno w te, które wystają, w łazience momentalnie robi się duszno. Koszmar!
Warto sobie te ulubione sposoby spisać i regularnie rozplanowywać – jeśli będzie nas pod koniec dnia czekało coś bardzo przyjemnego, obowiązki pójdą nam sprawniej i jest dużo mniejsza szansa, że coś nas wciągnie.
Druga sprawa, to nasze nastawienie i otoczenie. Czytanie książki na kanapie, w wygodnych, ale ładnych szortach czy kombinezonie, z kubkiem herbaty w ręce a czytanie książki w rozgrzebanej pościeli, z pustym kubkiem po kawie wciśniętym między materac a ścianę i w rozciągniętym t-shircie ze spranym logo imprezy firmowej to dwie różne sprawy. I nie chodzi tu o jakieś specjalne, stylowe akcesoria – wystarczy, że wejdziemy w tryb „dbam o siebie i odpoczywam”. U mnie świetnie się sprawdza na przykład włączenie klasycznej muzyki albo zaparzenie lawendowej herbaty. Na tej samej zasadzie działają SPA i gabinety masażu – zwykłe międlenie naszych pleców nie dawałoby nam ani w połowie tego poczucia odprężenia, które buduje ciepły ręcznik, spokojna muzyka, świece o ziołowym zapachu. Te wszystkie czynności przygotowawcze i rytuały pozwalają nam się przełączyć na tryb odpoczynku.
- Tajemna Historia Donny Tartt – przez Szczygła nie mogłam przebrnąć, ale Tajemna Historia wciągnęła mnie od razu. Bardzo lubię powieści w klimacie preppy, z amerykańskimi uniwersytetami i życiem „na bogato” w tle.
- Kombinezon Twin Tip – piękny kolor i fantastyczny krój. Kocham kombinezony, również do chodzenia po domu – raz, dwa i jest się w całości ubranym. „Ubrania po domu” to w ogóle dobry temat na wpis, muszę kiedyś zrobić!
- Herbata z (modniej) fenkuła czy (mniej modnie) kopru włoskiego. Ziołowe herbaty najlepiej smakują z samodzielnie zebranych ziół, na początek spróbujcie z miętą albo melisą z balkonu – wystarczy zalać kilka listków wodą.
- Yankee Candle, czyli jedyna świeca, jaką miałam, która faktycznie pachniała po zapaleniu – będę wdzięczna za alternatywy.
- Piżamka w ptaszki z Lunaby, czyli moja aktualnie ulubiona – na nią też obowiązuje urodzinowa 15% zniżka na hasło RELAKS, do końca tygodnia!
Moje ulubione sposoby na relaks
- Herbata + książka/gazeta + (opcjonalnie) świeczka. Z ostatnio przeczytanych książek spodobała mi się Tajemna Historia Donny Tartt, Misery Kinga (choć nie wiem, czy nazwałabym ją relaksującą!), Strażnik Tajemnic Kate Morton i Wybawiciel Jo Nesbo. Z herbat najbardziej lubię ziołowe – lawendę, werbenę, pokrzywę. Niby nie powinnam ich pić ze względu na alergię, ale nie mogę się powstrzymać. Jeśli chodzi o świeczki, to będę wdzięczna za polecenie czegoś, co pachnie, a nie kosztuje milionów, jak Yankee Candle. Może mam za duży salon ze zbyt dobrą wentylacją, ale za nic nie mogę trafić na inne świeczki, które faktycznie pachną po zapaleniu, oprócz tych super-chemicznych, odświeżających.
- Spacer po lesie z psem. Albo bieganie. Koniecznie wśród drzew, bez oglądania się, czy przypadkiem coś we mnie nie wjeżdża, albo czy Chrupek nie próbuje odgryźć głowy jamniczkowi sąsiada. To takie proste, a tak skutecznie odprężające. Lubiłam to od zawsze – pamiętam, że w książce do polskiego w jednej z pierwszych klas podstawówki miałam czytankę o chłopcu, który wybrał się na jesienny spacer do lasu i spędził całe popołudnie, leżąc na polanie na rozłożonej kurtce. Ucieszyłam się wtedy strasznie, że jednak nie tylko ja to lubię.
- Organizowanie rzeczy. Nie przestaje mnie to zdumiewać, bo jestem straszną bałaganiarą, ale nic nie odpręża mnie tak, jak poukładanie tematycznie leków w szufladzie (strefa przeciwbólowa/strefa obcierających butów/strefa survivalowa) i wywalenie tych przeterminowanych albo przejrzenie szuflady z bielizną i sparowanie wszystkich skarpetek.
- Gry – jak już gram, to na sto procent. I tylko po to, żeby wygrać, innej opcji nie biorę pod uwagę. Jestem strasznie kompetetywna (czy jest jakiś sensowny polski odpowiednik?), angażuję się w gry całą sobą i zapominam o bożym świecie. Ostatnio mamy fazę na oglądanie archiwalnych odcinków Jednego z Dziesięciu i odpowiadanie na pytania naprzemiennie – kto zdobędzie więcej punktów, wygrywa. Jak balsam działa też na mnie prowadzący, Tadeusz Sznuk – jestem wielką fanką!
[sc name=”Banner”]
- Czesanie włosów – to jest moment, w którym zaczyna się robić dziwnie. Uwielbiam masaże, mogłabym na nich spędzić życie, a najbardziej ze wszystkich lubię masaże głowy. Nic mnie tak nie rozczarowuje, jak fryzjer, który kiepsko robi masaż albo w ogóle go pomija. Drugą najlepszą rzeczą po masażu, łatwiejszą do odtworzenia w domowych warunkach, jest czesanie włosów, najlepiej Tangle Teezerem. Kiedy już znajdę ochotnika, daję mu szczegółowe instrukcje: trzeba czesać powoli, mocno przyciskając i absolutnie nie pomijać żadnych powierzchni, tylko przejeżdżać równo jak ratrak. Dodatkowym plusem tego dziwactwa jest fakt, że wtarte po takim masażu wcierki czy odżywki mają szansę dużo lepiej zadziałać.
- ASMR – to jest właściwie główny powód powstania tego wpisu. Chciałam Wam opowiedzieć o niesamowitej, ale też naprawdę dziwacznej rzeczy, o której wspomniała mi kiedyś w komentarzu czytelniczka, Martyna. Sprawdziłam i przepadłam! W skrócie, ASMR to mrowiące uczucie przyjemności i zrelaksowania, które wywołują u nas dźwięki. Na każdego działa coś innego. To może być szuranie, stłumione stukanie czy trzaskanie, przyjemny szept albo rozpuszczanie tabletki musującej. Na Youtube znajdziemy mnóstwo filmików z ludźmi gniotącymi folię, wyginającymi wsuwki czy przesypującymi groch. Wiem, że to brzmi kosmicznie, ale uwierzcie, że nie zwariowałam, usiądźcie wygodnie pod kocem, włóżcie słuchawki, zamknijcie oczy i włączcie tę panią. Super, nie?
Napiszcie, co Was najlepiej relaksuje – mam nadzieję, że okaże się, że nie jestem osamotniona w dziwacznych sposobach na odpoczynek!
91 thoughts on “Moje sprawdzone sposoby na relaks – 5 + 1 bardzo dziwaczny”
Zdecydowanie relaksujące są spacery z psem w mało uczęszczanych miejscach, a jeszcze bardziej oglądanie „Jednego z dziesięciu” (lato jest wspaniałym czasem powtórek) oraz słuchanie Wojciecha Manna w radiowej trójce podczas powrotu z pracy. Czytanie książek z kubkiem herbaty w ręce oraz rozwiązywanie krzyzowek – klasyka! Leżenie w wannie tez jest mega odprezajace jak dla mnie, ale nie może trwać zbyt długo i podstawową zasadą: żadnych świeczek, nigdy! Mam wrażenie, że zabierają mi powietrze, że przy nich brakuje mi tlenu… Ale najbardziej odprezajaca i relaksująca rzeczą na świecie jest prasowanie wszystkiego, co mam w szafie, jednocześnie słuchając audiobooka Harrego Pottera. Choć coraz częściej dochodzę do wniosku, ze to nie o Pottera chodzi, tylko o głos Piotra Fronczewskiego… Mogłabym słuchać bez końca!
Asiu, jeśli szukasz świeczek w przystępnych cenach, polecam wybrać się do TK MAXX. Ja kupuję zwykle te marki Park’s lub DW Home. Dobre są też Woodwick, ale te strzelają podczas palenia. Często można znaleźć świeczki z sojowym woskiem, na naturalnych aromatach. Ceny między 20-60 zł. Najmocniej pachną te z 2-ch firm, które wymieniłam jako pierwsze. Pozdrawiam, Magda
Zgadzam się, TKMaxx ma duży wybór świec sojowych, yankie candle raczej nie mają zbyt naturalnego składu.
Jezeli chodzi o swiece to ja polecam – Trawinski (ma zapach Mint Valley) i Trawinska (ma zapach Ambergris Ocean). Swiece sojowe, ktore jak sie pala – perkocza i daja odglos podobny do palenia w kominku :)
Ja zamiast świec zapachowych mam mały „kominek” drewniany z ceramiczną górną podstawą gdzie na dole zapalam świeczkę, a na górze dodaję 3-4 krople olejku pomarańczowego, lawendowego…. Magia :)
Właśnie miałam napisać o TK MAXX; potwierdzam:-)). Niezwykle rzadko bywają tam te świece: https://www.trappcandles.com- moje ukochane, niezwykle trwałe; ta wymiata wszystkie: No. 68 Teak & Oud Wood- o ile ktoś lubi zdecydowane zapachy.
Muszę się nauczyć porządnie odpoczywać, bo póki co jestem w tym beznadziejna… Ale odkryłam, że najlepiej wypoczywa mi się podczas jakiejś aktywności fizycznej, na dworze – chociażby spacer, albo moja ukochana jazda na rowerze. Zainspirowana moją dziesięcioletnią bratanicą zamówiłam też ostatnio deskę typu Penny Board – zobaczymy, czy nauczę się na niej jeździć :)
PS. Baaaardzo chętnie przeczytałabym wpis i Twoją opinię o „ubraniach po domu”! Przy ostatnim sprzątaniu szafy odkryłam, że tych „po domu” zbiera się najwięcej, przerzedziłam znacznie tę część szafy i pozbyłam się tych powyciąganych i przetartych, tych wszystkich bo-to-przecież-po-domu. Ale teraz trochę nie wiem w czym po tym domu chodzić :P
A propos tych dźwięków – znasz dźwięki 3d? Np słynnego „wirtualnego fryzjera”? Uwielbiam. W ogóle bardzo lubię przyjemne dźwięki i pamiętam, jak relaksowała mnie wykładami moja pani promotor na studiach, było mi tak błogo że zasypiaam (choć mówiła ciekawie, miała po prostu taką idealną barwę głosu)
Tajemną historię bardzo chętnie przeczytam, Szczygieł podobał mi się bardzo!
Masaże, wiadomka. Czesanie też uwielbiam. I „kropkowanie twarzy” – jedna osoba leży z zamkniętymi oczami, a druga stawia palcem kropki w różnych miejscach na twarzy, fantastyczne doznanie, bo skupiam się całkowicie na tym gdzie poczuję następne dotknięcie, i zawsze spodziewam się innego miejsca i każde dotknięcie jest takie świeże jakby;)
Ze świeczkami – może po prostu zwykłe z prawdziwego wosku? One mają taki subtelny zapach? Polecam też ultradźwiękowe dyfuzory do olejków eterycznych (które wydobywają wszystkie ich dobra, tzn dyfuzory wydobywają dobra olejków;) )
I z tymi biustonoszami – poszukuję czegoś dość miękkiego i wygodnego, a jednocześnie trochę podtrzymującego biust – czy ten, który polecasz się sprawdza pod tym względem? Skusiłam się ostatnio na taki „dobrze dobrany” (parfait), ale jest za sztywny i za bardzo mnie ściska, nie przepadam za nim.
Osobiście sposobów na relaks mam dużo, jestem bardzo świadomym „odpoczywaczem” (stąd zresztą nazwa mojego bloga;) ).
Uwielbiam np leżeć na trawie i wgapiać się w gwiazdy (a już niedługo sierpień i perseidy), uwielbiam siedzieć przy ognisku, przesypywać morski piasek między palcami, , spacerować po lesie, wędrować po górach (ostatnio Bieszczady!), siedzieć na balkonie (zadaszonym) w deszczu, układać puzzle i grać w planszówy (ostatnio raczej w dziecięce wersje), chodzić do kina, najchętniej studyjnego , słuchać dobrej muzyki – w porządnych głośników albo na żywo, wąchać główki moich dzieci, pić kawę i pisać pamiętnik.
O rany, to ASMR to chyba nie dla mnie, pani z filmiku koszmarnie mnie denerwuje już po niecałej minucie! Może mniej „ludzkie” dźwięki by mnie relaksowały, korzystałam kiedyś z Noisli i dźwięki np. deszczu czy wiatru działały dużo lepiej. W internecie znalazłam kiedyś informacje o takiej „dysfunkcji” która nazywa się mizofonia i podejrzewam, że to mam :D Masażu głowy też nie lubię, za to organizowanie i układanie rzeczy jak najbardziej. Co do świeczek, to można kupować woski zapachowe, mniejszy wydatek jednorazowo, no i można sobie pozwolić na większą różnorodność :D Dla mnie Yankee są zbyt duszące zazwyczaj, jestem fanką tych od Kringle Candle. A w ogóle to któryś już raz wspomniałaś o lewandowej herbacie, gdzie można taką kupić?
Ad okreslenia: rywskizujaca?
U mnie koty ze swoim mruczeniem i cudowna sierscia sa najlepszym z relaksujacych doznan:)
Dobra książka, herbata i zwinięcie się na fotelu to dla mnie idealny odpoczynek. Całkowicie się zgadzam z tym, że odpoczywać powinno się w normalnych ciuchach, a nie rozciągniętych i spranych. Wywołują u mnie od razu poczucie „nic mi się nie chce” ;) Uwielbiam także niespieszne spacery po parku czy lesie :)
Asiu jak masz rozmiar tego kardigan Laura Clement bo ja nosze 36/38 i teraz nie wiem jaki kupić 34/36 czy 38/40 ?
Ja ostatnio zamawiałam 2 sweterki z La Redoute i nosząc zwykle rozmiar S/36, to ta rozmiarówka 34/36 jest ok :)
Ja mam najmniejszy, zależy czy chcesz mieć bardzo lużny, ale wzięłabym raczej ten mniejszy:)
Dziękuję za odpowiedz, niestety nie ma już mniejszych rozmiarów w tym kolorze kupiłam więc 38/40 oby był dobry :) pozdrawiam
Bardzo chcę napisać, że świetnie wyglądasz w tym swetrze z zalinkowanym zdjęciem :)
Mnie relaksują kolorowanki i rysunki.
Na targach designu w Warszawie odkryłam Miuka Candles i polecam zdecydowanie. To świece z naturalnych wosków roślinnych, polskiej produkcji, o pięknych zapachach! Cena jest tylko nieco niższa od Yankee, ale palą się bardzo długo.
Nigdy nie słyszałam o ASMR. Niezwykła rzecz! :)
Jeśli chodzi o ASMR – polecam WhispersRed, GentleWhispering, ale przede wszystkim AccidentallyGraceful! Szczególnie ta ostatnia osóbka ma zdumiewający głos, czyta baśnie, robi różnego rodzaju filmy, bardzo polecam, mi zawsze pomaga to zasnąć czy się zrelaksować! Świetny post, zresztą jak zawsze :)
Uwielbiam Whispers Red i Marię z Gentle Whispering, a sama polecam też Whispers Unicorn.
Na mnie kojąco działa nie tylko jej głos, ale i fizjonomia ;)
Jaki fajny wpis :) Ja prócz tego co napisałaś lubię chodzić boso po trawie i po prostu siedzieć w ciszy. Ostatnio spędziłam weekend na Mazurach, gdzie słychać było tylko żurawie, pliszki i inne ptaszki, a nie dzikich motocyklistów ścigających się pod moim oknem o 3. w nocy…ech….
Polecam zajrzeć do działu za świeczkami TKmax – duży wybór, dobre jakościowo i jak do tej pory każda którą kupiłam daje ładny zapach po zapaleniu ;)
Nic mnie tak nie uspokaja jak dźwięk odkurzania w sąsiednim pokoju <3 Aż mam ciarki!
aaaa, mnie też :)
Mnie relaksują oczywiście książki (jeżeli lubisz atmosferę amerykańskiego Południa, tu: lata 70, przeczytaj koniecznie „Małego przyjaciela” Donny Tartt). Poza tym lubię czasem usiąść w kawiarni (nie tylko z książką) w dobrym punkcie obserwacyjnym i po prostu patrzeć na ludzi :)
muszę się nauczyć. Ja rzucam się bezładnie na kanapę z laptopem na piersi i oglądam wegańskie vlogi. Zadanie na ten tydzień – nauczyć się ładnie odpoczywać.
Moim małym sukcesem było urządzenie w nowo wynajętym mieszkaniu sypialni tak, aby była tylko-i-wyłącznie sypialnią i garderobą. Nie ma tam NIC innego niż łóżko i szafa. Od razu czytanie książki w łóżku stało się bardziej relaksujące, wcześniej zawsze mi coś innego do zrobienia wpadało w oko.
Moze być trudno z nastawieniem,ze musisz i realizować wypoczynek w trybie zadaniowym. Udanego chillowania!
haha masz rację :) ale chodziło mi bardziej o umilenie sobie odpoczynku zadbaniem o atmosferę, niż o spinę, że „teraz, natychmiast muszę odpocząć”
Niestety, zdarza mi się popadać w ten pierwszy schemat… albo jeszcze gorzej – zacząć dzień od FB i wszystko przesuwa się w czasie :/ Niestety nie mogę ustalić sobie takich sztywnych godzin pracy jak Ty, bo w moim zawodzie jest się zależnym od wielu kwestii (spotkania, decyzje lub rysunki branżystów, wykonawców…), ważny jest deadline za którego przekroczenie często nakładane są kary finansowe (a już na pewno nie będzie się poleconym dalej). Ale mimo to trzeba narzucić sobie takie minimum, które warto realizować. Ja np. staram się nie pracować w niedzielę, najlepiej też już w sobotę wieczorem. Pozdrawiam!
Och, relaks! Bardzo lubię spacery, ale tylko w samotności.
Zdecydowanie ksiazka i pisanie listów jest wspanialym spedzaniem czasu.
I co do ostatniej sprawy – od dziecka uwielbiam dźwięk darcia papieru, relaksuje mnie jak nic innego! Polecam też Arvo Pärta – dosyc trudna muzyka, ale posluchaj na sluchawkach, z zamknietymi oczami 'Da pacem’. Rewelacja!
Mnie najbardziej uspokaja morze. Najlepiej oczywiście wgapiać sie w fale na żywo, ale kiedy nie mam takiej opcji słucham dźwięków oceanu na Spotify. Czasem oglądam tez filmiki z dużymi falami na YT ?
Mnie najbardziej relaksuje bieganie nad morzem, plywanie w morzu oraz dodatkowo siedzenie na plazy i wpatrywanie sie w morze ;)
A poza tym uwielbiam czytac ksiazki na lawce w parku. To taki moj przerywnik w trakcie przerwy na lunch w pracy.
O rany, ja już od jakiegoś roku włączam sobie ASMR gdy potrzebuję relaksu :)
Na mnie działa dźwięk czesania włosów, stukanie paznokciami po różnych powierzchniach oraz odgłosy malowania kolorowanek ;)
Tanie (ok. 23 zł) i pięknie pachnące świeczki można dostać w MUJI. Moje ulubione zapachy: hinoki wood i elderflower <3
Miałam, ale też nie chciała pachnieć – może to z moim mieszkaniem jest coś nie tak?
Hej, kardigan który pokazałaś jest przepiękny! Chciałabym sobie takie kupić ale zastanawiam się jak bardzo jest on obcisły, czy raczej luźniejszy na Tobie. Przeczytałam wyżej że wzięłaś najmniejszy rozmiar ale nie wiem czy rozmiarówka jest standardowa. Czy takie rozmiar nosisz też winnych sklepach? :)
Byłabym Ci bardzo wdzięczna za odpowiedź
Tak, standardowa, nie jest obcisły:)
Zawsze mi było szkoda pieniędzy na świecę z Yankee Candle, ale w sklepie ze świecami trafiłam na woski tej samej firmy – wyglądają jak małe babeczki – koszt 1 szt. u mnie 7 zł, wystarczy kominek do olejków zapachowych i tealight – wosk można pokruszyć, albo w całości położyć na kominku, zapalić tealight i piękny zapach długo unosi się w powietrzu.
W Rossmannie mają też dwa rodzaje świec Air Wick Multicolor – moim faworytem jest czarna, która zapalona w bardzo dużym, zabytkowym obiekcie – w wysokiej i wielkiej sali z cegły zostawiała delikatny, ale bardzo przyjemny zapach. Musieliśmy zamaskować jakoś zapach zdechłej myszki, która gdzieś nam utknęła w kanałach i nie mogliśmy jej znaleźć… no i się udało ;)
To ostatnie w końcu tłumaczy, dlaczego tak kocham dźwięk rwanej sałaty! Dzięki za podrzucenie ciekawostki!:)
Haha <3
W kwestii świec to Yankee Candle mocno się popsuło, nie pachną jak kiedyś tylko jak syntetyki, poszli na masówkę dlatego nawet świat zapachów gdzie mieli ich mnóstwo zrezygnował. Osobiście polecam Woodwick i Kringle, pachną o niebo lepiej i są wydajne. Mnie nic tak nie relaksuje jak dobra herbata, książka i zapach tych świec. Polecam :)
Dziękuję za informację o ASMR, wiem o tym od 5 min i już zmieniło moje życie :D
Jeżeli chodzi o świeczki to polecam Copenhagen Candle Company.
A jeżeli chodzi o relaksujące dźwięki, to polecam poszukać informacji o soundbaths (nie mam pojęcia jaki może być tego odpowiednik – kąpiele dźwiękowe?) Może nawet w Warszawie są miejsca oferujące coś takiego na żywo? W skrócie jest to gra na kryształowych misach. W USA można chodzić na takie relaksujące grupowe sesje. Nam pozostaje chyba niestety tylko słuchanie nagrań, ale nic nie szkodzi bo to też jest super!
Relaks to mi się kojarzy:
a) z obuwiem zimowym nieprzemakalnym,
b) ośrodkiem wypoczynkowym nad jeziorem Kłodno w Chmielnie (Chmielno polecam obczaić, urok mojego dzieciństwa).
Ale to wszystko z innej epoki. Z obecnej epoki, moim ulubionym sposobem na relaks jest sen, bo tego nigdy nie mam dość. Powiedz to moim dzieciom…
Ja uwielbiam kąpiele w wannie i strasznie ubolewam nad tym, że mam prysznic. Może włącza mi się syndrom zieleńszej trawy u sąsiadów, ale od czasu do czasu marzy mi się ta kąpiel z bąbelkami, szczególnie w jesienne i zimowe wieczory. Jednym z moim sposobów na relaks jest wypoczynek na balkonie. Specjalnie urządziłam go sobie tak, by jeszcze bardziej uprzyjemnić sobie ten czas. Są świece, kwiaty, poduchy, kocyk. Jest mega, szczególnie w ciepłe wieczory. :)
co do ASMR, to polecam kanał yt Whispersred : )
Co do dźwięków, to kiedyś bardzo lubiłam wieczorne audycje w Trójce, w szczególności Trzy kwadranse jazzu. Mimo, że podejrzewam siebie o mizofonię (czyjeś mlaskanie za moimi plecami powoduje u mnie wręcz fizyczny ból, dlatego w kinie rezerwuję zawsze miejsca w ostatnim rzędzie), to głos Jana Ptaszyna Wróblewskiego idealnie koi nerwy i usypia jak kołysanka :-)
odkrycie z dzisiaj – płyta Julii Pietruchy, niesamowicie odprężająca. Odkrycia wcześniejsze: – ćwiczenia oddechowe/ skupienie na oddechu/ głębokie oddychanie – kiedyś stosowałam bardzo często, teraz niestety zauważam, że trudno mi się na tym skupić, – pisanie (metoda pisania codziennie kilku stron, takiego pamiętnika/ strumienia myśli, pisze o niej Agnieszka Maciąg na swoim blogu), – rysowanie, pójście do lasu, ugotowanie czegoś bez pośpiechu … W ostateczności odcięcie się od internetu na cały dzień :) Jeśli ma się dziecko – posłuchanie dziecka i zabawa z nim, na początku nie chce się ruszyć tyłka sprzed ekranu (któregokolwiek), a potem wchodzi się na kolejne etapy stanu zrelaksowania :) O, na przykład budowanie z klocków świetnie odpręża :) Poza tym segregowanie (np. zabawek albo ubrań) i mycie podłogi. Aha, jeszcze gra na instrumencie. i śpiewanie :) Mnie relaksuje też prasowanie, chyba to można podpiąć pod coś dziwacznego :) Pozdrawiam
Polecam film „Guzikowcy”.
Asiu, ten wpis o ubraniach po domu – jestem na tak 1000x…
Mam z tym ogromny problem
Mnie ostatnio niesamowicie relaksuje jazda na rowerze. Zakładam sobie wielkie słuchawy na bluetooth, słucham muzyki, a jak nikogo nie ma w pobliżu, to śpiewam. :) (Słucham muzyki dosyć cicho, jeżdżę ostrożnie i tylko po ścieżkach rowerowych, więc nie stanowię zagrożenia :P a słuchawki rozwiązały mój problem bolących od wiatru uszu) . AMSR kocham i czasem w łóżku słucham jak albinwhisperland rozpakowuje swoje ubraniowe zakupy. :) Cudownym relaksem jest też siedzenie w fotelu na balkonie/tarasie i czytanie książki. Lubię jak lekki wietrzyk przyprawia mnie o gęsią skórkę.
Mnie relaksuje leżenie z kotem na łóżku. Ja czytam książkę, a on mruczy i łaskocze mnie wąsami. Dużo osób już pisało, ale ja dołożę swoje trzy grosze. Świeczki warto kupić w TK Maxx, ja lubię te firmy Parks, mają ciekawe zapachy i kosztują ok 50 zł za dużą świecę.
Zazdroszczę współpracującego kota:) Mój (tzn teraz moich rodziców) nie cierpi przytulania, można go pogłakać 3-7 razy, w zależności od nastroju, bo potem gryzie, a na kolana przychodzi tylko w największe mrozy – mamy wtedy w domu małe święto.
Haha ja niestety mam takiego pieska – na którego z mamą czekałysmy kilka lat i obie uwielbiamy zwierzęta – a ten drań to taki królewicz rozpieszczony, że jak pozwoli się poprzytulać bez warczenia, to też mamy święto. Jak przyjdzie na kolana to zapewne burza za oknem ;P Prawdopodobnie to nasza wina, tego jak żeśmy go wychowały no ale cóż.. przykro i tak jest … :) a co najśmieszniejsze ma wygląd totalnej słodkiej maskotki jak to shih tzu :) ale charakterek ostry jak brzytwa
A chciałamdodać właśnie, że to głaskanie śierściucha jest dla mnie niesamowicie relaksujące. No i zieleń – drzewa itp w parku lub lesie, ale ostatnio coraz ciężej mi się wybrać
Mnie najbardziej relaksuje muzyka – wystarczy mi moja ulubiona piosenka (jakies 6 minut) i jestem zrelaksowana absolutnie. Poza tym szum wody na żywo. Chodzę też na koncerty chopinowskie do Łazienek mimo iż to nie mój gatunek muzyki.
Z dziwnych rzeczy to wachanie, np. ziemniaki, pomidory, zapach ziemi, zapach po deszczu. Zaciągam się ilekroć mam możliwość, uspokaja mnie to.
A 'competitive’ nie da mi chyba dzisiaj spokoju. :D przetlumaczylabym to jako 'lubiący rywalizację’ – 'uwielbiam rywalizację’
Zamiast Yankee polecam kominki do aromaterapii. Swój kominek i olejki eteryczne kupiłam na stronie http://www.drbeta.pl, ale oczywiście można kupić inne, ważne, żeby były w 100% naturalne. Moja przyjaciółka pisała magisterkę o aromaterapii i zachęciła mnie do korzystania z naturalnych zapachów, a nie tych chemicznych. Serio, bardzo polecam! Lawenda świetnie relaksuje, ja uwielbiam też cytronellę, rozmaryn, bergamotkę.
Do masażu głowy polecam jeszcze takie coś http://mateuszallegro7.eu.interiowo.pl/masazer1jpg.jpg ja to mam i wspaniale relaksuje, kupiłam to w Tigerze za jakąś zawrotną dychę.
Jeśli chodzi o ASMR super sprawa, mnie najbardziej relaksuje dźwięk chodzenia po takich drobnych kamyczkach dlatego uwielbiam wakacje w Japonii bo one tam są wszędzie- wszystko jest nimi wysypane. Tylko dla mnie to się wiąże też jednak z dotykiem i czuciem ich pod stopami i słuchanie samego dźwięku tylko mnie irytuje, bo nie mogę ich dotknąć.
Polecam też nazbieranie jesienią świeżych kasztanów,wyspanie do miski i zanurzanie w nich dłoni i stóp. Folia bąbelkowa też jest super.
Nie jestem jakaś super dobra w relaksowaniu się, bo strasznie dużo pracuję i jak już mam chwilę na relaks to jestem zbyt zmęczona, żeby zrobić do dobrze, więc albo śpię, albo jeszcze bardziej mnie to męczy. Najlepsze jest dla mnie chyba gotowanie, bo wtedy zajmuje się czymś bardzo konkretnym i relaksującym, a muszę skończyć, bo jestem głodna.
Uwielbiam organizowanie rzeczy: kosmetyków, notatek, ubrań, butów, nawet brudnych rzeczy do prania :D nigdy nie pomyślałam o tym jako o formie relaksu, ale rzeczywiście jest to dla mnie przyjemność i źródło odprężenia. I też jestem bałaganiarą :D może to takie przyjemne, bo układając i organizując wprowadzamy trochę błogosławionego ładu w nasz bałaganiarski chaosik :D
Jeśli już to „kompetYtywna”. Można napisać po prostu „Uwielbiam zdrową rywalizację.”
Świeczkomaniaczka zgłasza, że pięknie pachnące świece można znaleźć w Almi Decor. Przeważają cięższe nuty wanilii, opium i przypraw korzennych, ale mają również świece o zapachu zielonej herbaty. Kosztują do od 16 do 39zł i są naprawdę świetne. Nie sadzę by były naturalne, ale nie są to 'chemiczne’ zapachy.
O jak dobrze! Myślałam, że jestem dziwakiem, bo uspokaja mnie dźwięk odkurzacza! Teraz czuję, że mam grupę wsparcia! Extra!
kompetytywna – może 'nastawiona na rywalizację/współzawodnictwo’, 'lubiąca współzawodniczyć/konkurować z innymi’ albo jakoś potocznie 'mieć dryg/smykałkę do rywalizacji’? Nie kojarzy mi się żadne pojedyncze słowo na pozytywną rywalizację.
A co do ASMR – bomba! :D Od razu wysłałam koleżance żeby się zrelaksowała i obie się wciągnęłyśmy.
No właśnie brakuje mi takiego jednego przymiotnika bardzo:) Super, cieszę się!
A propos relaksu – polecam Ci nowy serial Netflixa pt. Stranger things. Myślę, że przepadniesz, tak jak i ja i wielu moich znajomych. Tym bardziej, że jednymi z głównych bohaterów jest 3 ok. 10 letnich chłopców próbujących odnaleźć swojego zaginionego przyjaciela. Klimat lat 80tych, chłopcy grają w dungeons and dragon i jest Winona Rider. Serial ma słabsze momenty, ale ogólnie jest naprawdę klimatyczny i wszystkim go polecam! Największy minus to tylko 8 odcinków.
wpadłam na ten serial i przepadłam! w 2017 będzie druga seria:))
Ja relaksuję się przede wszystkim w drodze, w podróży – myślę, że mogę mieć jakieś cygańsko – nomadyczne geny :D Nie ważne czy idę, czy jadę i jakim środkiem lokomocji. Byle z dala od rutyny dnia codziennego. Chodzi tu o nowe wrażenia, poznawanie, uczenie się, nowe widoki, smaki, zapachy etc
Wspaniale odpoczywam też na łonie natury.
Uwielbiam robić zdjęcia. Nic mnie tak nie relaksuje jak np czekanie naodpowiednie ujęcie fali :)
Kocham morze, szczególnie Bałtyk. Piasek, fale…
Bardzo lubię też zbierać kamyki, muszelki itp – mogłabym to robić godzinami.
Pieszczoty z kotami. Drapanie (mnie) po plecach (nie przez koty) ;)
W trakcie roku akademickiego nie umiem się zrelaksować, ciągle myślę o tym, co mam przeczytać, że czeka mnie kartkówka / test. W wakacje uwielbiam posłuchać muzyki, wyjść na spacer do parku, tak po prostu bez celu pochodzić po mieście, fitness i najbardziej odprężające zajęcie – smażenie konfitur! Odkryłam wiele fantastycznych przepisów na blogu Bea w kuchni i przepadłam, w przygotowaniu konfitur jest jakaś magia przeszłości, kojarzy mi się z dzieciństwem. Bardzo polecam:)
„Ubrania po domu” to znakomity temat na wpis! Byłoby miło, gdyby coś takiego pojawiło się na blogu
Chciałam zakupić sobie pidżamę z waszej strony, żeby mieć się w czym relaksować, ale hasło niestety nie działa :(
Juz sprawdzę, co było nie tak i odezwiemy się mailowo – wygląda na to, że u wielu osób wszystko działa jak należy.
Asia, czy ta promocja w Lunaby jest juz nieaktualna?
Działała do niedzielnego wieczora:)
Dzięki Asiu za ten wpis, stanik z postanowieniami już do mnie jedzie, a od dawna szukałam takiego nie usztywnianego w rozsądnej cenie. Obecnie mam w domu remont i chwilę relaksku są nie do osiągnięcia (szczególnie, że wiertarka nie jest dźwiękiem, który mnie odpręża), ale myśl o nich i dzisiejszy zakup poprawił mi nastrój.
Herbata Pukka — kupiłam kiedyś lawendę z Earl Greyem. Co za ohyda – jakby ktoś skropił podłą herbatę dwoma jeszcze podlejszymi olejkami. Pierwszy raz w życiu wywaliłam herbatę do kosza, bo była niepijalna – sztuczna, niesmaczna. Nigdy więcej.
Droga Asiu!
Wszystkiego NAJ NAJ z okazji urodzin! Życzę Ci żeby Twoje marzenia spełniały się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki! :) Lisia Kita
Asiu też chciałam skorzystać z promocji ale kod nie działa ;(
Gapa ze mnie, niestety przegapiłam zeszły tydzień i się nie załapałam, przepraszam za zamieszanie i spóźnione ale jak najserdeczniejsze życzenia urodzinowe! spełnienia :)
Cześć Asiu, widzę, że zdarza Ci się polecać ubrania La Redoute i chcialabym się poradzić, jak wygląda ich rozmiarówka? Chodzi mi zwłaszcza o żakiety i sukienki, orientujesz się, czy należy kupować swój rozmiar czy celować w dół / górę? Pozdrawiam ciepło!
Ja mam z ich marki własnej chyba tylko jedną rzecz, kupiłam swój rozmiar i pasuje super:)
O wiele korzystniej cenowo ma się zakupienie kominka i kilku wosków Yankee Candle. Wystarczy tylko trochę odkruszyć i wysypać na górę, pachną bardzo intensywnie. :) I przez to że zużywa się je po trochu starczają na bardzo długo, a cena takiego wosku to 8 zł. Na allegro jeszcze taniej :)
Asiu, a gdzie oglądasz archiwalne odcinki Jednego z dziesięciu? Marzy mi się właśnie taki relaks :D
Nagrywamy całe sezony w TV:)
Video z wirtualnym fryzjerem ma w sobie coś z porno, jednak o dziwo działa! Dzięki.
Ja mam sojową świecę Scentsational, niestety w PL nie ma, „najbliżej” znalazłam na amazonie. Pachnie na metr (zgaszona!!) ta co ja mam to jest czarna orchidea, jest niesamowita, meeega wydajna. Skład 100% naturalny, można po wypaleniu nawet jako balsam stosować, no i są pakowane w takie piękne organzowe woreczki :)
BTW zawsze uwielbiałam czesanie…. czasami próbuję męża zatrudnić, też używam tangle teezera, ale zdecydowanie lepiej czesała mnie kiedyś mama, z większym zaangażowaniem :P ale ostatnio mąż się realizuje w roli wcierającego wszelkie kremy itd, przy okazji fajny masaż ;)
w kwestii alternetywy dla Yankee Candle polecam Kringle.
Jeszcze lepiej pachną i nie czuć palonej stearyny.
Są CUDOWNE !!
Przepiękny sweter zwłaszcza w beżu. Już wiem jaki prezent sobie sprawić na urodziny. Ślicznie dziękuję za pomysł :)
Ja bardzo polecam świece ITTAR – http://shop.shesariot.com/product/pachnace-swiece-ittar Są bardzo wydajne to raz, a dwa to wystarczy, żeby chwilę się paliła i w pomieszczeniu jest piękny zapach. Niesamowite zapachy: kawa z mleczną pianką czy świeża pościel. Cena adekwatna do jakości i trwałości :) Zdecydowanie polecam!
Zrobiłam sobie bez okazji prezent od siebie dla siebie i zamówiłam na La Redoute polecany przez Ciebie kardigan (skład marzenie!), a do tego jeszcze sweterek z bawełny i kaszmiru za 120zł. Nie mogę się doczekać kuriera i mam nadzieję, że w końcu spełnią moje oczekiwania – idealnego kardiganu szukam już chyba 3 lata!
Co do kąpieli, mam to samo – dla mnie wejście do gorącej, pełnej piany wanny to antonim relaksu. Otóż ja relaksuję się jedynie podczas… nalewania wody. Uwielbiam wchodzić do puściuteńkiej wanny i być w niej, podczas napełniania. Gdy zakręcam kran, zwykle oznacza to dla mnie w zasadzie koniec kąpieli – chyba, że czytam NAPRAWDĘ dobrą książkę :)
A z tym końcem pracy o 16 to świetne rozwiązanie, ja jak pracowałam z domu freelancersko to niestety nie bardzo mi to wychodziło, mojemu mężowi też niestety wcale, mimo, że go bardzo do tego namawiałam. Super, że udało Wam się to wypracować.
Ja jestem jeszcze jedną z tych nielicznych, co nie przynoszą pracy do domu i zadna siła nie zmusi mnie do zajrzenia na maila służbowego po godzinach. A telefonu z nim to już na milion procent nie chciałabym parować! Mnie relaksuje gotowanie/pieczenie, książka, czasami youtube i… sprzątanie i organizowanie, podobnie jak Ciebie :) Nie potrafię się też relaksować, kiedy wiem, że coś wymaga posprzątania – po prostu nie usiedzę i muszę to zrobić. Tak samo, jak nie pójdę spać bez pomytych naczyń, ale to inna historia… :)
PS: I koniecznie dopisuję „prawdziwy” koc do swojej wishlisty! To będzie idealna podpowiedź dla kogoś, kto będzie mi robił prezenty pod choinkę… :D
U mnie najlepszy sposób na relaks to zdecydowanie kąpiel. Mam swój mały rytuał – zamykam drzwi łazienki na trzy spusty, zapalam świeczki, gaszę światło, włączam ulubioną płytę jazzową, do wody dodaję kilka kropel ulubionego olejku, ostatnio jest to lawendowy marki Damai, i odpływam w krainę relaksu. :) Choćby świat poza łazienką się walił i palił, nie wychodzę! :) Po przeczytaniu twojego wpisu na pewno przetestuję ASMR bo jestem bardzo zafascynowana. :D