Hej! Mam dla Was świeże Hatifnaty, moim zdaniem wyjątkowo smakowite. Dowiecie się, jak nie pocieszać innych, jak sobie radzić z życiem z bałaganiarzem i gdzie zjeść w Warszawie cronuta. Miłej lektury!
- Jasno postawione granice są gwarancją spokoju ducha i rozwoju freelancera. Lifemanagerka dzieli się swoim osobistym kodeksem pracy.
- Bardzo ciekawy wywiad na Elemencie Żeńskim – trochę o kosmetykach, ale bardziej o robieniu kariery bez znajomości, super inspirująco!
- Czeka Was ciężka sesja i dużo nauki? Sprawdzajcie się i tłumaczcie zagadnienia komuś innemu – to ostatnie mnie zawsze bardzo pomagało (ale tak naprawdę to się cieszę najbardziej na świecie, że nie jestem już na studiach).
- Hakierka, dziewczyna, która rzuciła studia prawnicze i zajęła się programowaniem, pisze o tym, że nigdy nie jest za późno i bardzo konkretnie opisuje kurs programowania i to, jak szukała pracy.
- Jeśli kochacie porządek, a mieszkacie z kimś, kto bałagani, Melissa ma kilka przydatnych wskazówek.
- La Redoute, moje ostatnie odkrycie wśród sklepów internetowych, ma zniżki do -30% z kodem 2415. Jeśli jeszcze nie uzupełniłyście letniej garderoby, warto skorzystać.
- Absolutny hit, czyli Alanis Morisette w uaktualnionej wersji swojego słynnego „Ironic”. It’s like swiping leeeft on you future soulmate…. PS Również w tej wersji żadna z opisywanych sytuacji nie ma z ironią wiele wspólnego,
- Polski Harper’s Bazaar cenzuruje otwartą wypowiedź Jennifer Lawrence i jeszcze wybitnie słabo się tłumaczy. No ale czy możemy od nich wymagać używania takich słów, jak „macica” i „menstruacja”? Przecież czytają ich kobiety, jeszcze im się słabo zrobi, czy coś.
- Macie ochotę na niedrogie wydarzenie kulturalne? Kultura Dostępna podpowie Wam, co dzieje się w okolicy.
- Z zaskoczeniem odkryłam, że w teledysku do piosenki, która leci w każdym radiu non stop, główną rolę gra jedna z moich ulubionych aktorek z Glee, Diana Agron. Teledysk nie jest jakiś specjalnie wyjątkowy, ale Diana za to przepiękna!
- Harel przepytuje Olkę Kaźmierczak, czyli Fashion PR Girl.
- 20 instagramowych wskazówek od królowej Instagrama.
- Pamiętacie, jak pisałam o cronutowym szaleństwie w Londynie? Jedyne dwa lata później cronuty dotarły też do Warszawy i można ich spróbować na Miodowej.
- Rzucił cię narzeczony? No przestań już się mazać! Noga do amputacji? Nie martw się, będzie dobrze! Czasem chcemy dobrze, ale nie wiemy jak pomóc. Jak wspierać osoby, które znalazły się w trudnej sytuacji – choroba, rozstanie, śmierć kogoś bliskiego – i jak tego absolutnie nie robić. Naprawdę wartościowy tekst!
- A jeśli jesteście z Poznania i macie się ze mną ochotę zobaczyć w najbliższy poniedziałek, to bardzo Was zapraszam na moje pierwsze spotkanie autorskie!
Co ostatnio pojawiło się na blogu?
- Najpyszniejszy na świecie koktajl kakaowy. I najprostszy w przyrządzaniu!
PS Jeśli macie w zanadrzu jakiegoś hatifnata, to oczywiście koniecznie się podzielcie!
[sc name=”Banner”]
16 thoughts on “Inspiracje z sieci, czyli Hatifnaty”
To jest niesamowite, że kolorowe pisma nie boją się krzyczących nagłówków „50 SPRAWDZONYCH SPOSOBÓW NA SEKS ORALNY”, a przerasta je aktorka mówiąca o miesiączce :)
Też mnie właśnie to rozbawiło. Nie wiedziałam że to temat tabu jest, bo ja jakoś nie mam z tym problemu. W końcu jestem kobieta i takie rzeczy/nazwy to codzienność :)
To na prawdę doskonałe źródło informacji te inspiracje z sieci :) tylko skąd wzięła się ta dziwna nazwa „hatifnaty” ?
Cenzura? Wydaje mi się że nie żyjemy w średniowieczu.
Tekst Hakierki o tym, że nigdy nie jest za późno – on mnie nie kopnął w tyłek. On mnie kopnął prosto w twarz. Bo ja wiem, że trzeba się ruszyć i zacząć coś robić ze swoim życiem, a czuję, że utknęłam. No ja to wszystko wieem. I takie teksty jeszcze bardziej pogłębiają moje 'chciałabym, ale nie wiem jak się za to zabrać”. :<
A poza tym jeszcze a'propos tego tatuażu, to tak. Mam ten problem. mam 21 lat, nie mieszkam z rodzicami, ale nadal mrozi mnie perspektywa powiedzenia mamie, że chcę 5-centymetrowy tatuaż na przedramieniu. Sama sobie za niego zapłacę, sama umówię sesję, sama go będę nosić. Ale i tak mrozi mnie…
Ale dlatego, że nie wiesz co mama powie, czy że wiesz, że będzie się wkurzać? Może akurat Cię zaskoczy i problem zniknie zupełnie?
Sami,
jeżeli Ty w wieku 21 poczułaś się „kopnięta w twarz”, to co ja mam powiedzieć, mają dwa razy tyle i świadomość, że chociaż wciąż dużo przede mną, to jednak…. wiek… możliwości…. bla, bla, bla…. zmarnowałam życie….?
A co do tatuażu – nie znam Twojej Mamy i pamiętam, że będąc młodszym człowiek przejmuje się jakoś bardziej opinią rodzicieli… Ale może Ona powie Ci tylko „rób co chcesz, ty będziesz nosić to paskudztwo”? A może uzna nawet, że nie ma o co robić scen…?
Mając 20 lat marzyłam o tatuażu i też bałam się reakcji rodziców, tym bardziej, że wtedy klimat wokół tej formy sztuki i ekspresji siebie był zupełnie inny. Pierwszy tatuaż zrobiłam mając lat 38 i od tego czasu… co roku… robię kolejny. Mój Tato – obecnie 73 lata – każdy kolejny tatuaż wita bez specjalnego entuzjazmu, ale widzę, że rozumie, że to dla mnie ważne i skoro córka jest szczęśliwa i nie robi tym nikomu krzywdy – to co mu do tego? Może i Twoja Mama podobnie do tego podejdzie?
Spróbuj, bo warto. Ale też bardzo, bardzo starannie przemyśl tatuaż. Czemu, co, gdzie. Aby nosić go z dumą i móc opowiadać jego historię :)
Pod koniec studiów odkryłam jaką świetną metodą nauki jest uczenie innych, sama zawsze zaczynałam uczyć się wcześniej, więc kiedy inni się do tego zabierali ja już większość umiałam, a w trakcie nauki ich mogłam się dowiedzieć różnych szczegółów, które zawsze okazywały się przydatne.
I dzięki za kulturę dostępną.
Jak ja uwielbiam Twojego bloga! :)
______________________
PERSONAL STYLE BLOG
http://evdaily.blogspot.com
Z tego co czytałam kilka dni temu kiedy trafiłam na bloga Hakierki, to ona nie rzuciła studiów prawniczych, skończyła je i pracowała jakiś czas w kancelarii zanim zaczeła programować
Fajne hatifnaty!
I dzięki za ten filmik z Melissą, obejrzałąm jeszcze parę innych, i mam przeczysto w mieszkaniu, jak miło:)
Jeszcze nie przeczytałam wszystkich hatifnatów,rozłożę sobie tą przyjemność na raty;)ale bardzo lubię Jennifer Lawrence,m.in. za ten jej brak nadęcia mimo,że jest gwiazdą Hollywoodu i od tego tekstu o jej wywiadzie w HB zaczęłam. Jak to czasem można wywrócić do góry nogami ludzką mentalność i z medycyny estetycznej zrobić wielki biznes i pozytyw (te reklamy na wielkich bilbordach odessij tłuszcz z ud i dodaj sobie do piersi) w centrach miast-Katowice…), a z najnaturalniejszej rzeczy na świecie tabu i przyczynek do poczucia wstydu.
Asiu, ten post zaginął wśród innych, niestety. Ilość komentarzy tez to wskazuje.
Asia, dziękuję bardzo za polecenie mojego tekstu! :)
Ja rownież uważam,ze Diana Agron jest przepiękna i oglądałam Glee :) Oglądasz jeszcze? Tzn nie wiem, czy jeszcze produkują nowe odcinki, zatrzymałam się jakoś na sezonie po tym jak zginał Finn (i Cory :().
Ja jeszcze wcześniej odpadłam, zrobił się dla mnie bardzo trudny do zniesienia. Ale początki super!