Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Letni weekend w Warszawie

Jak pisałam już nie raz, jestem totalnym wampirem i upały nie są dla mnie – stworzyłam nawet kiedyś miniporadnik wampira.

W ten weekend postanowiłam się jednak nie przejmować, zadbać o ochronę przed słońcem i korzystać z wolnych dni, jak tylko się da – uznałam, że po dwóch tygodniach promocji, targów i jeżdżenia z książką po polskich miastach odpoczynek zdecydowanie mi się należy.

IMG_20150704_155314

Idziemy!

Sobotę zaczęłam od spaceru z psem, któremu upały wydają się, o dziwo, zbytnio nie przeszkadzać. Dzień wcześniej była u nas właścicielka mieszkania, w którym mieszkamy (dopiero ją poznaliśmy, na co dzień mieszka w Australii i opowiedziała nam dużo fantastycznych historii) i poleciła nam pierogi z jagodami w pobliskim barze mlecznym. Kiedy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że pierogów już nie ma, ale za to absolutnie zachwyciło mnie wnętrze Baru Gdańskiego. Ogromne, wysokie na dwa piętra pomieszczenie ze zdobieniami na suficie i czymś, co mogłoby być antresolą. Wyobrażam sobie, że dałoby się je przerobić na naprawdę spektakularne mieszkanie – choć minusem byłyby wychodzące na chodnik przy ruchliwej ulicy okna.

IMG_20150705_192434_resized

obecnie wystrój jest totalnie oldschoolowy, wyobrażam sobie, że musi być sporą atrakcją dla odwiedzających Muranów turystów

Wracając, zahaczyliśmy jeszcze o ukrytą w typowym muranowskim podwórku, schowaną za KFC przy skrzyżowaniu Al. Jana Pawła II i Al. Solidarności, prawdziwie włoską cukiernię La Bomboniera. Panowie za kontuarem nie najlepiej mówią po polsku, ale są niesamowicie przyjaźni – na pewno będziemy tu z Chrupkiem wpadać na kawę. Klimat jest naprawdę włoski – ciche podwórko z zacienionym ogródkiem, przeboje starych, włoskich gwiazd płynące z zaplecza i bijące podejrzanie często dzwony pobliskiego kościoła.

IMG_20150705_173336

La Bomboniera, wejście od ulicy Jana Pawła 44

Jak już będziecie przy cukierni, to warto skręcić w lewo i podejść pod niski budynek z kolumienkami. W jednej z jego części zobaczycie niezwykle uroczy ogródek i, jeżeli będziecie mieli szczęście, stada wygrzewających się w nim kotów.

IMG_20150704_213234

Kiedy zrobiło się chłodniej, spakowaliśmy psa i pojechaliśmy w miejsce, które wybraliśmy zupełnie przypadkiem z Google Maps. Okazało się strzałem w dziesiątkę – niesamowicie przyjemny, pachnący las i ukryte w nim małe jeziorka, w których awanturują się żaby.

IMG_20150705_161429

żeby dotrzeć do jeziorek, trzeba kierować się do Warszawy Wesołej, skręcić w ulicę Torfową i jechać nią aż do końca, a po wyjściu z samochodu nie iść ani w lewo, ani w prawo, ale na wprost małą ścieżką między trawami

Spacer był pełen emocji, bo najpierw wypełzł przed nas na ścieżkę półmetrowy zaskroniec, a potem, kierując się podejrzanym „bzzzz” (kto oglądał w dzieciństwie filmy przygodowe, wie że takie „bzzz” nigdy nie oznacza nic dobrego), trafiliśmy na dwa gigantyczne mrowiska, połączone autostradą mrówek. Chrupek był w szoku, kiedy któraś ugryzła go w nos.

IMG_20150705_191922

To naprawdę piękne miejsce, i chyba mało uczęszczane, spotkaliśmy raptem kilka osób

Wieczorem chcieliśmy iść odwiedzić tajny bar za wypożyczalnią video na Karowej (pisałam kiedyś o podobnym barze w Londynie, z wejściem przez lodówkę), ale zabrakło nam sił, a w niedzielę okazał się zamknięty.

IMG_20150705_175442

Weekendowych targów jedzeniowych jest w Warszawie coraz więcej. Bardzo je lubię, chociaż ten dzisiejszy nie był jakoś szczególnie spektakularny. Mimo ich obecności na liście wystawców, nie było mojego ulubionego Pana Szamy. Wybrałam więc pad thai, które nie było złe, ale nie było też szczególnie dobre, a Szymek zjadł burgera z chorizo.

IMG_20150705_172740

Jednym z moich weekendowych rytuałów jest wyprawa do kiosku po Wysokie Obcasy. Tym razem bardzo spodobała mi się historia Urszuli Dudziak, która poznała swojego obecnego narzeczonego, bo wypatrzyła go na zdjęciu w domu koleżanki (stał po kolana w śniegu i wylewał na siebie wiadro wody) i zażądała numeru telefonu. Jak się okazał, obecny narzeczony dwa tygodnie wcześniej był na jej koncercie, ale nie udało mu się dopchać z płytą po autograf.

Ciekawa jestem, jak tam Wasz weekend? Co fajnego robiliście? Macie jakieś swoje stałe weekendowe rytuały? 

Po więcej zdjęć moich codziennych przyjemności bardzo Was zapraszam na Instagrama.

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

30 thoughts on “Letni weekend w Warszawie”

  1. Fajnie spędziłaś weekend :)
    Moja sunia lubi spacerować tylko wcześnie rano, cały dzień było za ciepło i musiałam ją nosić na trawnik, całe szczęście, że wieczorami się ponownie aktywizuje. Jeśli chodzi o weekendowe rytuały to zawsze, jak pogoda pozwala jem śniadanie na balkonie, a potem toczymy boje w gry wszelkiej maści z Narzeczonym. Dziś był dzień Magica (http://magic.wizards.com/). Zawsze też staram się coś poczytać.
    Miłego, nieco chłodniejszego tygodnia ;)
    Ps. Twoją książkę czyta się rewelacyjnie :)

  2. Mój weekend minął pod znakiem pracy w ogrodzie, przede wszystkim zrywania owoców, a potem też przetwarzania ich.
    Nie czytałam jeszcze WO, ale na pewno nadrobię. Ulę Dudziak bardzo lubię i podziwiam, a przy okazji jest znajomą rodziców i kilka razy do nas wpadła choć ja załapałam się tylko na jedne odwiedziny, damn it!

  3. Świetne miejsca znajdujesz w Warszawie, najbardziej zaintrygował mnie ten tajemniczy bar, szkoda że nie udało Wam się tam dotrzeć!

    U nas intensywny weekend, porzuciliśmy rytuały (a trochę ich mamy:) )i wybraliśmy sie z dzieciakami w Alpy, na małą wycieczkę. Wspaniałe wrażenia, choć lekko nie było z maluchami na plecach.

    pozdrawiam!

  4. Mój weekend był wyjątkowy. Sobota minęła na wielkim oczekiwaniu na powrót męża do domu po 6-tyg. nieobecności. Uprzyjemniłam sobie to oczekiwanie wymyślając w kuchni rozmaite cuda kulinarne, co uwielbiam. A już w niedzielę spędzaliśmy czas razem, zahaczyliśmy o plażę, a do późnego wieczora, gdy dziecko padło spać, łapaliśmy nieco lżejsze powietrze na balkonie.

  5. Z fajnych miejsc polecam Ci jezioro Balaton na Gocławiu, świetnie urządzony rekreacyjny zbiornik wodny wśród pozornie nieprzyjaznych bloków. Ponadto warto wpaść na koncerty Chopinowskie do łazienek, ale lepiej wziąć kocyk/ręcznik, bo ławki mogą okazać się zajęte. W okolicach Wesołej ze zdjęcia chyba kiedyś byłam, ale polecę Ci też lasy Falenicy, idealne do spacerowania z psem, są pomniki, pagórki i parę świdermajerów. ;)

  6. U mnie weekend standardowo – sobotnie prace w ogrodzie i niedzielny obiad u rodziców :)

    Mam nadzieję, że takie posty o warszawskich okazjach będą pojawiać się częściej – mój Ł. był ostatnio 9 miesięcy w delegacji w Warszawie, wrócił na parę miesięcy i teraz znowu wyjechał, z tym że na 3 lata. Fajnie jest więc poczytać o takich przykładowych weekendowych „rozrywkach” – może zacznę go częściej odwiedzać ;)

  7. Ja również po weekendzie w Warszawie mogę polecić trasę wzdłuż Wisły – od Centrum Nauki Kopernik po Cypel Czerniakowski. W pobliżu CNK jest Slow Market i kawiarnia Forum z różnymi szalonymi pomysłami kawowymi np. tonik z espresso czy cold brew z cascary oraz mnóstwem leżaków, które można postawić pod drzewkiem i patrzeć na dziki prawy brzeg (ewentualnie na ludzi robiących sobie selfie na leżakach;)). Dalej wzdłuż Wisły ciągnie się mnóstwo knajpek, a w sobotę na trasie były jeszcze ze 2 małe imprezki: z jedzeniem wegetariański i jakiś ciuchowy, więc się dzieje;).

    Też mam swój rytuał z „WO”, ale zamiast kupować wybieram się z chłopakiem do kawiarni na dłuuugie siedzenie z gazetami. O cukierni czytałam już wcześniej, muszę się wybrać na jakiś smakołyk:).

  8. Niedawno byłam w tym samym miejscu w Wesołej i dokładnie tak samo je znalazłam – na Google Maps. Tak samo trafiłam też w inne miejsce w Mazowieckim Parku Krajobrazowym, czyli na Jezioro Torfy. Jak chcesz zobaczyć to jest u mnie na blogu w dzisiejszym poście :)

    Boskie jest to zdjęcie z kotami, takie klimatyczne :)

  9. Czy na kocyku leży ten „rakowy” portfel z Furli co sobie kupilas po rozdaniu dyplomów? Jak się sprawuje? Warty swojej ceny?

  10. U mnie w weekend królował Sandomierz i okolice. Nawet nie wiem, co podobało mi się najbardziej. Czy samo miasteczko, czy raczej okoliczne sady. Zamek Krzyżtopór wygląda jak Termy Karakalli w Rzymie, a w Koprzywnicy jest chyba najpiękniejszy kościół jaki kiedykolwiek widziałam. Generalnie leniwe weekendy to nie dla mnie, zawsze najbardziej lubię, jak coś się dzieje :)

  11. Jaki cudowny weekend! Strasznie zazdroszczę, ja niestety swój spędziłam w centrum handlowym, no ale przed wyjazdami to tak zawsze… Jak trwają wakacje to weekend mam codziennie, więc nie doceniam go tak bardzo, ale jak zacznie się z powrotem rok szkolny to liczę, że uda mi się lepiej planować weekendy niż robię to teraz ;)

    Byłam w Warszawie kilka razy, ale muszę przyznać, że na Twoich zdjęciach wygląda zupełnie inaczej, jest taka bardziej bajkowa. Widocznie kolejnym razem muszę odpuścić sobie centrum na rzecz tej magiczniejszej części Warszawy :)

  12. Przyejmny weekend! Aż mi się trochę głupio zrobiło, bo ja cały weekend przesiedziałam w domu… Ale to dlatego, że tutaj było 39 stopni, a ja organicznie nie znoszę upałów w mieście, jak jest mi bardzo gorąco od razu robię się wściekła ;) Aż dla przypomnienia spojrzałam na mikroporadnik dla wampira, ale właściwie wszystkie pozycje wypróbowane i dalej jednak jakoś 39 stopni wolę przeczekać w mieszkaniu :D Mam za to pytanie odnośnie kremu BB Skin79 Diamond, o którym wspominałaś w tamtym wpisie—czy dalej używasz? Wtedy wspominałaś, że kupujesz go na asianstore.pl, ale teraz nie jest tam dostępny, czy masz jakieś inne sprawdzone źródła? :)

  13. Nie ma to jak X lat mieszkać za Sądami i nie wiedzieć co jest po skosie za KFC… muszę nadrobić :)
    Ja serdecznie polecam wyprawę rowerem nad Zalew Zegrzyński. Na urokliwym szlaku rowerowym wzdłuż kanału można obserwować spokojnie pływające bobry. Nad zalewem można wypożyczyć kajak na jednej z popularnych plaż i udać się nim na piknik w jakieś bardziej odludne rejony.
    Albo Kampinos- rowerem lub pieszo. Tam zwierzęcych atrakcji jeszcze więcej bo i łosie, i bobry, i dużo innych. Oraz piękna przyroda oczywiście. A w jednej z przylegających miejscowości można spotkać spore stado kóz, które uwielbiają rowerzystów i podchodzą żeby je pogłaskać. Ich właścicielka nie ma nic przeciwko, prosi tylko żeby uważać aby nie oddaliły się za bardzo od domu (potrafią biec za rowerem domagając się dalszego drapania po nosie).

  14. toż to Macierówka! kiedy byłam w podstawówce chyba w każdy weekend jeździłam tam z Tatą i Bratem rowerami. To miejsce wygląda przepięknie o każdej porze roku :) A cukiernię włoską i ja niedawno odkryłam, po czym w rozmowie z właścicielem okazało się, że działają od stycznia. Nie ma to jak niemal codziennie przechodzić i nie widzieć ;)

  15. Cześć!

    Chciałam zgłosić problem z newsletterem. Zapisałam sie na niego (adres identyczny jak w formularzu do tego komentarza), newsletter doszedł do mnie jeden, dawno temu (chyba „odcinek” drugi? Była tam odpowiedź na pytanie gdzie kupować dobrej jakości ubrania, najlepiej polskich marek), od tamtego maila nic. Wysłałam więc zgłoszenie ponownie, ale nadal nie otrzymuję newsletterowych maili, chociaż zapowiadałaś niedawno kolejną porcję informacji.
    Da się coś poradzić?:)

  16. Ale małaś ciekawy weekend :) Ja sobotę spędziłam w pracy, aż do 7 godziny następnego poranka, połowę niedzieli przespałam, drugą spędziłam na tarasie ulubionej restauracji razem z moimi niezastąpionymi znajomymi ;)

  17. A ja mam takie pytanie: pod jednym z poprzednich postów (ale nie pamiętam którym, tyle ich ostatnio zamieszczasz ;) ) była możliwość zapisania się na newslettera i otrzymania dodatkowych materiałów do książki. Czy to już działa? W każdym razie do mnie nic nie dotarło…

    A teraz wracam do Twojej książki, świetnie się czyta i muszę zwiększyć tempo bo moja siostra czeka w kolejce :)

    PS oraz jeszcze jedno pytanie: nie chcę marudzić, ale czy już coś wiadomo o srebrnych naszyjnikach z drozdem śpiewakiem z Twojego sklepu?

  18. O, Pan Szama widzę podbija serducha! Stoi za tym mój znajomy, więc każda taka wzmianka o nim cieszy też mnie :)

  19. My z mężusiem byliśmy w Laplandzie. Mieszkamy na południu Finlandii i stwierdziliśmy, że nasze wakacje spędzimy na północy. Mężuś kłócił się ze mną, że to niemożliwe, że w lipcu średnie temperatury wynoszą 10-13 stopni. Pomimo, ze było zimno byliśmy w Parku Narodowym Oulanka, polecam szczególnie dla tych, którzy lubią piesze wędrówki. Oczywiście dla mnie największą atrakcją były renifery. Całe stada przy drogach i przy naszym hotelu w Pyha. Mam nawet kilka filmików;) Potem pojechaliśmy do Saariselka i chcieliśmy wejść na Sokosti, ale(całe szczęście) okazało się, że potrzebujemy na to pięć dni i również pięć dni na powrót;) Odwiedziliśmy wioskę Św. Mikołaja w Rovaniemi, ale niestety była zamknięta, bo pojechaliśmy tam wracając do domu.
    Niedługo postaram się opublikować posta z podróży po Laplandzie;)

  20. Bardzo lubię Twoje wpisy o Warszawie, a poszczególne miejsca wpisuję na listę miejscówek do odwiedzenia jak już będziemy w Polsce :) We wrześniu czeka nas przeprowadzka ze Stambułu do Warszawy, od 7 lat mieszkam za granicą więc ciekawe, nowe i klimatyczne miejsca zawsze z wielką przyjemnością przygarnę aby odnaleźć się szybko w tej nowej-starej rzeczywistości :)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.