zdjęcie pochodzi z mojego Instagrama
Hej, witajcie w kolejnych Hatifnatach! Zanim przejdziemy do przeglądu ciekawostek, odpowiem na pytanie, które często przewija się w mailach i komentarzach – jak udaje mi się znajdować tyle interesujących rzeczy.
Po pierwsze, mam wyszukanych mnóstwo stron, które regularnie publikują interesujące mnie treści. Nie śledzę ich na bieżąco, ale raz w tygodniu przeglądam nagłówki za pomocą Feedly (mam więc wszystko w jednym miejscu), czytam artykuły, które mnie zainteresowały i wybieram najciekawsze. Po drugie, rzeczy, na które natknę się w ciągu tygodnia, zapisuję sobie w aplikacji Pocket, to samo robię z artykułami, które brzmią interesująco, ale nie mam czasu ich w danym momencie przeczytać. Po trzecie, czasem ktoś mi coś fajnego podeśle. Bardzo mi ten system odpowiada, myślę że chciałabym przyswajać internetowe treści w ten sam sposób nawet bez Hatifnatów.
Koniec wstępu, zaczynamy!
- Ciekawy artykuł o etyce w przemyśle odzieżowym, który podrzucił mi Michał z Trend Nomad. Nie ze wszystkimi tezami się zgadzam, ale doskonale pokazuje, jak skomplikowany i oderwany od ostatecznego konsumenta jest proces produkcji i jak bardzo europocentrycznie myślimy o świecie.
- Dziewczyna, którą na Instagramie śledzi 400 tysięcy osób, pokazuje jak obrabia swoje zdjęcia. Dzięki niej odkryłam aplikację SnapSeed, która działa niemal jak programy do edycji zdjęć, których używamy na komputerze. Znalezione u Ryfki.
- I, przy okazji, letnia sałatka z brzoskwiń i mozzarelli autorstwa tej samej pani. Wygląda prosto i pysznie.
- 30 marek szyjących ubrania fair trade.
- Prążek, pies jedyny w swoim rodzaju, czeka na dom w schronisku pod Warszawą. Takim psom jak on, dojrzałym, nieidealnym (tak jak Chrupek nie ma ogona, jest też grubaskiem, ale na pewno można to zmienić odrobiną ruchu), najtrudniej jest znaleźć kogoś, kto je pokocha.
- Roślinne porady, czyli piękny profil na Instagramie z mnóstwem ciekawych wskazówek. Dowiecie się m.in. dlaczego Walijczycy wymachują porem na meczach.
- Uwaga, śmieciarka jedzie – strona na Facebooku, zbierająca skarby, które można zgarnąć z warszawskich śmietników. Ja regularnie przynoszę do domu jakieś znaleziska, najczęściej tła do zdjęć, warto się rozejrzeć.
- Mini o prostych rozwiązaniach i spódnicy w sałaty. To jeden z najlepiej pisanych blogów, jakie znam, jak nie znacie, to koniecznie nadrabiajcie!
- Stany Zjednoczone na starych pocztówkach.
- Zen Habits o tym, jak nie stracić formy w podróży.
- Lena Dunham, znana u nas głównie dzięki serialowi Girls, startuje z newsletterem dla kobiet. I niech mi ktoś jeszcze powie, że newslettery są staroświeckie!
- Bardzo ciekawy artykuł o tym, co daje nam czytanie ulubionych książek ponownie.
- Jesse Kamm, projektantka, opowiada o swojej etyce pracy, o tym, jak ważne są dla niej wakacje i czym jest dla niej luksus. Naprawdę warto przeczytać, no i obejrzeć piękne zdjęcia.
„More is not better, more is just more”
- Marzy Wam się wakacyjna lektura związana z modą? Autobiografia Grace Coddington nada się idealnie.
- I na koniec – Czas Gentelmanów o tym, jak nauczyć się cierpliwości. Mnie przyda się na pewno!
34 thoughts on “Garść inspiracji, czyli Hatifnaty”
Wydaje mi się, że nie załadował się link do wywiadu z Jesse Kamm, albo nie potrafię poprawnie kliknąć ;)
Pozdrawiam jak zwykle ciepło :)
„Uwaga, śmieciarka jedzie” ma już facebookowe filie na Kraków, Trójmiasto, Łódź, Wrocław, Lublin i nawet Bielsko-Białą :) Ale śledzienie informacji z innych miast to masochizm… ;) Fajnie, że wspominasz o tym profilu, odzyskane meble też dobrze wpisują się w ideę slow life.
Odkryłam ten profil kilka tygodni temu i jestem fanką :) co prawda nie zawsze jest możliwość jechać na drugi koniec miasta, szczególnie jak jest się w pracy… ale liczę na to że kiedyś coś świetnego upoluję :))
Nie ma linku do wywiadu:(
Już jest, przepraszam! Nadejdzie taki dzień, w ktorym wszystko dobrze podlinkuję w Hatifnatach;)
Nie szkodzi:)
Roślinne porady skradły moje serce. Genialny pomysł na bloga, a zdjęcia na Instagramie są tak proste, że aż piękne.
Radzę Wam bardzo uważać na rzeczy pozostawiane przy śmietnikach. Od 2 tygodni borykam się z naprawdę poważnym problemem mieszkaniowym. Odkryłam w swoim mieszkaniu pluskwy. Najprawdopodobniej przywlekliśmy je ze schroniska w Bieszczadach, ale te bardzo trudne do usunięcia i – co tu kryć – obrzydliwe i uciążliwe insekty często znajdują się w takich pozostawionych przy śmietnikach meblach (nigdy nie wiemy, czy właściciel nie pozbywa się ich właśnie z powodu kłopotliwych insektów). Jeśli już decydujecie się wziąć taki wyrzucony meble/dywan/etc., dokładnie go obejrzyjcie (zwłaszcza szwy, zagięcia materiału, etc.). Warto go też wyprać w wysokiej temperaturze bądź potraktować bardzo gorącą wodą (powyżej 45 stopni).
Żeby było jasne – sama idea ,,,Uwaga, śmieciarka jedzie”, jest ze wszech miar słuszna. Ostrzegam Was tylko przed możliwymi problemami – nikomu nie życzę kłopotów, jakie stały się moim udziałem. Dodam, że dbam o mieszkanie (należy do mnie od ponad 5 lat), regularnie sprzątałam. Owady musiały zostać przywleczone z zewnątrz. :( Podobno pluskwy przeżywają teraz swój renesans – zwłaszcza w dużych miastach (w Londynie i Nowym Yorku to już naprawdę ogromny problem), dlatego uczulam na te zagrożenia.
Dodam tylko, że jeszcze miesiąc temu taki aspekt tej sprawy w ogóle nie przyszedłby mi do głowy. :(
O nie! W Londynie pluskwy to standard, trzymam kciuki za wygraną walkę!
Dziękuję! Walczymy dzielnie od dwóch tygodni, w tym mieliśmy też wizytę profesjonalnej ekipy. Niestety, jest to bardzo trudny do zwalczenia owad i bój jest wciąż w toku.
Przy okazji prania wszystkiego, co mam w mieszkaniu, okazało się, że slow fashion ma też wymiar czysto pragmatyczny. :) Rozbudowana garderoba = pranie wszystkiego trwające tyle, co kongres wiedeński.
” pranie wszystkiego trwające tyle, co kongres wiedeński.” haha;D piękne porównanie;)
Co do pluskiew- w USA to powszechny problem, szczególnie w hostelach/ motelach nie najwyżej jakości. Planuję podróż po Kalifornii i się całkiem poważnie zaczęłam bać, że przyciągnę je ze sobą do domu. Dzięki za ten komentarz! ;)
Koniecznie muszę obczaić polecane przez Ciebie programy, bo zapisuję wszystko albo w zakładkach albo na dysku i robi mi się straszny bałagan. Z czytnikiem też mam problem, bo założyłam sobie konto na Netvibes, ale denerwuje mnie trochę, że czasami wyświetla mi jako nieprzeczytane jakieś stare posty, które już widziałam.
Fajnie, że jest coraz więcej darmowych programów do obróbki zdjęć i ogólnie graficznych. Sama dużo ostatnio z nich korzystam – wcześniej zawsze myślałam, że bez Photoshopa ani rusz ;)
Strasznie Ci dziękuję za wywiad z Jesse Kamm! jeden fragment bardzo mnie zainspirował:
One thing I absolutely do each summer is restart. The time down there is for me to empty out my mind, time to stretch a new canvas, and to start to let the ideas for the upcoming year unfold. I always fill up a sketchbook while I am down there. I collect objects of intrigue, and compile lots of lists. I unplug from the phone and the computer. It is an extremely creative time for me, and it is absolutely the thing that has allowed me to be successful in my work for so long.
To jest moja nowa mantra na wakacje. Aktywna regeneracja, budowanie w sobie ciekawości, a nie tylko odpoczywanie i ładowanie baterii po trudnym roku. Ogromne dzięki raz jeszcze za ten tekst!
Wow, jak zwykle przeglądam hatifnaty z ogromnym zainteresowaniem, a że ostatnio polubiłam się z intagramem to z ciekawości kliknęłam w link Marianny Hewitt. Oczywiście zabrzmi to jak truizm, ale ja NAPRAWDĘ nie wiedziałam, że ludzie poświęcają edycji zdjęć na IG aż tyle czasu *ile jest różnych programów*! Owszem, lubię przeglądać konta, na których widać, że ktoś ma pomysł na zdjęcia. Lubię kiedy to wszystko jest miłe dla oka i zgrane, ale przyznam, że przeraziła mnie myśl, że wszystko co do tej pory widziałam (i mi się podobało), mogło zostać właśnie poddane takie obróbce i tak naprawdę nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, a jest tylko jej kreacją, ale nie przez odpowiedni kadr, a przez ingerencję w kolory, nasycenie, balans bieli, wyostrzanie, wygładzanie i co tam jeszcze można zrobić…
O, ja za te wszędobylskie „wystawki” na ulicy kocham Berlin – ludzie wystawiają nawet nie tyle na śmietnik, co po prostu przed dom rzeczy, które są im już nie potrzebne. Ja w ten sposób dorobiłam się ogromnego, mega wygodnego fotelu (fotela?! wikipedia twierdzi, że obie formy są poprawne, a ja jeszcze nie zdecydowałam która lepiej brzmi).
Ogromny plus Asiu dla Ciebie, że wspierasz psiaki w schroniskach i co jakiś czas przemycasz do Hatifnatów psiaki szukające domu!
Pozdrawiam!
Jakiś czas temu trafiłam na Czas Gentelmenów i jestem zachwycona. Jednak trudno znaleźć mi coś takiego dla kobiet. Istnieje jakiś kobiecy odpowiednik?
Dziękuję serdecznie!
Polecam sprawdzić Szkołę Dam – szkoladam.pl
Dzięki ogromne za tego linka – bardzo odpowiada temu, czego aktualnie szukam w sieci!
Wyszukiwane przez Ciebie inspiracje są zawsze arcyciekawe! Masz do nich nosa ;-)
Zaraz będę czytać! :)
Uwielbiam Hatifnaty <3
Chciałabym napisać jeszcze parę słów na temat Twojej książki :D Od lat czytam Twojego bloga, ale jakoś nigdy nie miałam odwagi komentować, ale nosiłam się z zamiarem kupienia książki :D Zmobilizował mnie w niedzielę filmik Radzkiej, i pierwsze co zrobiłam to poleciałam do empiku po Slow Fashion. Miałam zostawić ją sobie na podróż pkp w niedzielę, ale nie wytrzymałam i przeczytałam :) Format ksiązki jest super!!!!! <3 Piszesz niesamowicie lekko, naturalnie, mądrze. Zresztą to widać po blogu :D W pełni zgadzam się ze wszystkim, i zamierzam zmienić swoje podejście do mody i zakupów. Wiesz, mój szał zakupowy zaczął się po pierwszej w życiu wypłacie i trwał 6 lat. Zachłysnęłam się tym co oferują sklepy. Na studiach chodziłam tylko w tym co dostałam od Cioci, od rodziców, nie miałam kasy na lepsze jedzenie a co dopiero na ubrania. To się zmieniło później i tak bardzo chciałam nadrobić tamten czas kiedy wszyscy mieli wszystko a ja nie. Na początku wydawałam mądrze pieniądze, wogóle nie jestem typem zakupoholiczki, nie mam super markowych rzeczy reklamowanych z blogów i nie przekraczam limitu na koncie ale i tak popełniałam masę zakupowych błędów….. Mój pierwszy zakup był ok. Za 1/2 mojej pierwszej wpłaty czyli za 500 zł kupiłam kurtkę Tiffi – za namową mamy. Mam ją do dzisiaj i wtedy pierwszy raz zrozumiałam, że jeśli wydam więcej na coś porządnego to posłuży mi to na lata. A kurtka jest super, lekka ale cieplutka. Potem jednak nastąpił okres różnych dziwnych zakupów, szał na dresowe tkaniny, na szmateksy, potem na sukienki. Pogubułam się. Dwa lata temu pojechałam nad morze i wkurzyłam się bo z tym co miałam w swojej zajebistej szafie to tylko zmarzłam i przemokłam. Wtedy odkryłam polską markę Femi Pleasure i od tej pory nigdy nie kupiłam bluzy czy dresów z innej marki. W końcu było mi ciepło i wygodnie. Mam od nich 2 bluzy które mogę ubrać na wyprawy do lasu, nad morze, na ognisko. Wyglądają świetnie, piorą się super i nic się z nimi nie dzieje. Czyli w tym czasie miałam mądre przemyślane przebłyski rozsądnych zakupów :D jednak w tym roku całkowicie pogieło mnie zakupowo. Przeglądnęłam szafę i zauważyłam, że mam sporo super fajnych ubrań, ale dublujących się, jnp dużo T-shirtów, a dwie spódnice…kiedy pracuję w szkole i powinnam raczej mieć stroje bardziej formalne niż do dresów. Część ubran do niczego sie nie nadaje, są ładne ale ich nie noszę. Zauważyłam też, że te ubrania ich ilosc nie cieszy mnie a frustruje. Jedyne z czego mogę być dumna to, że przestałam kupować plastikowa biżuterię i kolczyczki i pierścionki za 20 zł tylko jak mam coś kupić to zbieram pieniążki i kupuje coś ze złota lub srebra. W tym roku zauważyłam jednak coś innego niepokojącego…. miałam czas na pracę, czas na zakupy, a nie miałam czasu zauważyć że na moich nogach przykrytych zajebistymi spodniami pojawiły się rozstępy. I byłam w szoku, jak mogłam zaniedbać siebie jako człowieka. cera jakaś szara, pare kilo więcej. Ale za to w czas na ślęczenie po nocach na kompie i wyszukiwanie promocji. Kupowałam latałam po sklepach online lub w galerii a nie miałam czasu ruszyć czterech liter żeby schudnać, zadbać o zdrowie i balsamować swoje giry? postanowiłam to zmienić. Najpierw zaczęłam dbać o siebie, dużo planuję, spisuję misje dnia, jadłospis i planuje czas dla siebie. Zamierzam też wcielić Twoje rady z książki w życie, i kupować jakościowe rzeczy, nie dać się marketingowi i promocjom tylko rozpisać sobie garderobę, i nie dublować rzeczy które mam i nie wydawać na tshirty czy sukienki oversize, które sa bez wykończeń i rozłażą sie po kilku praniach. Bedę celebrować siebie, i nie dam się zwariować ;D dziękuję za to, że umocniłaś mnie w moich postanowieniach zmian, i dałaś solidnego kopa motywacyjnego :D moc buziaków :*:*:*
To ja pięknie dziękuję za super komentarz, no i trzymam mocno kciuki! A Femi jest z mojego rodzinnego Bielska, więc tym bardziej się cieszę, że jesteś z nich zadowolona:)
Nie ma najważniejszego linka! Przecież Radzka nagrała filmik na yt opowiadający o Twojej książce! Myślałam że będzie zamieszczony na pierwszym miejscu :)
Będzie jeszcze w specjalnym podsumowaniu książkowym:)
A skąd właściwie nazwa hatifnaty? Chodzi o to, że linki przypominają stwory z Muminków?;)
kiedy kilkam w link do grafik z Twojego newslettera pojawia się komunikat „We’re sorry. You can’t access this item because it is in violation of our Terms of Service.”. plz do something :/
Fajnie, że ogłaszasz kolejnego pieska.
Nie wiem czy wiesz, ale w ostatnim czasie Mieszkowi (którego ogłaszałaś kiedyś) udało się w końcu znaleźć dom :)
A tak w ogóle, to zobaczyłam zdjęcie Jesse Kamm, potem zajęłam się czymś innym , ale to zdjęcie tak się we mnie zasiało, że wróciłam znowu i zapisałam je sobie na pulpicie. Obwiniam je za współudział w moich nagłych przemyśleniach o wywróceniu życia do góry nogami, aby w końcu kiedyś poczuć się tak, jak sobie myślę, że na tym zdjęciu może się czuć Jesse. Tak więc Hatifnaty inspirują, że hej!
Asiu, Poket – aplikacja na telefon?
Jest!
Witaj Asiu :) nie wiem czy słyszałaś ale powstała 'nowa odnoga Polimatów’ – http://www.zachowane.pl mam wrażenie że może Ci sięspodobać :)
Haha przed chwilą oglądałam:)
Autobiografia Grace Coddington – chyba się skuszę :)
Zobacz jakie ładne chrupkopodobne tutaj u nas są!
http://www.schroniskodlazwierzat.com.pl/index.php?option=com_zoom&Itemid=35&page=view&catid=72&PageNo=1&key=3&hit=1
http://www.schroniskodlazwierzat.com.pl/index.php?option=com_zoom&Itemid=35&page=view&catid=944&PageNo=1&key=4&hit=1
http://www.schroniskodlazwierzat.com.pl/index.php?option=com_zoom&Itemid=35&page=view&catid=1459&key=0&hit=1
http://www.schroniskodlazwierzat.com.pl/index.php?option=com_zoom&Itemid=35&page=view&catid=57&PageNo=1&key=5&hit=1
:)