Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Pudełka subskrypcyjne i ich fenomen

Pudełka subskrypcyjne

Wiosna inspiruje mnie do próbowania nowych rzeczy. Tak samo jak Garance Dore, moja blogowa idolka. Niedawno pisała o tym, że testuje nowy rodzaj postów i ja też poczułam, że mam ochotę spróbować czegoś świeżego.

Jak część z Was pewnie wie, studiowałam prognozowanie trendów, a mieszkając w Londynie zrobiłam staż w The Future Laboratory, agencji zajmującej się trendami w kategoriach designu, luksusu, jedzenia oraz wnętrz. TFL obsługiwało naprawdę znane marki, takie jak Sony, Google czy Chanel, miało biuro w przepięknej kamienicy we wschodnim Londynie, z trzema ogrodami, w tym jednym na dachu, i organizowało imprezy z prawdziwym rozmachem.

Ciekawie było uczestniczyć w tym sprawnym organizmie, podpowiadającym markom, czego ich klienci będą chcieć i potrzebować za 2, 5 czy 10 lat, które trendy zostaną na dłużej i faktycznie będą wywierać wpływ na nasze życie, a które są tylko krótkotrwałymi modami (to tak zwane FADy).

Nie pociągnęłam swojej kariery zawodowej w tym kierunku z kilku powodów. Po pierwsze, przeszkadzały mi niesamowite ilości informacji, jakie trzeba było codziennie przerobić. Ten przymus bycia ciągle na bieżąco był dla mnie dosyć męczący. Po drugie, w Polsce ta branża właściwie nie istnieje, a ja bardzo chciałam mieszkać w Warszawie.

Coś nowego na blogu

Nie oznacza to jednak, że porzuciłam temat całkowicie. Trend forecasting zainteresował mnie dlatego, że zawsze miałam pociąg do wyszukiwania mniej lub bardziej dziwnych informacji i łączenia ich w całość. Ciekawią mnie codzienne ludzkie wybory, i te zakupowe, i dotyczące spędzania wolnego czasu czy podróży. Postanowiłam więc częściej o nich pisać, oczywiście w wymiarze pasującym do charakteru bloga – bez obaw, nie będzie tabelek ani wykresów.

Na pierwszy ogień postanowiłam puścić pudełka subskrypcyjne, czyli opłacane w abonamencie paczki z nieznaną zawartością, które dostajemy pod drzwi z określoną regularnością – najczęściej co miesiąc czy kwartał. Nie jest to nic nowego, abonament na produkty żywieniowe w różnego rodzaju spółdzielniach z powodzeniem działa od lat, ale w ostatnich kilkunastu miesiącach boksy mocno zyskały na popularności.

Pudełka subskrypcyjne dla wszystkich

Mamy pudełka kosmetyczne, oferujące próbki i pełnowymiarowe produkty, ogólne albo wyspecjalizowane, zawierające na przykład wyłącznie produkty do ozdabiania paznokci. Pudełka z jedzeniem, od wegańskich przysmaków, po zestawy dla miłośników suszonej wołowiny. Pudełka z materiałami dla fanów DIY, z japońskimi słodyczami, z survivalowym sprzętem. Pudełka poświęcone psom i kotom. Subskrybować możemy dziś niemal wszystko.

Kilka tygodni temu rozmawiałam z koleżanką o tym, jak sprytnym pomysłem jest Quaterly, czyli wybór subskrypcyjnych programów „kuratorowanych” przez znane osoby, takie jak Tim Ferris czy Pharell Williams. Dziwiłyśmy się, że nikt jeszcze nie wystartował z podobnym projektem w Polsce, a tu bach – pojawił się serwis, w którym można zamówić pudełka subskrypcyjne z produktami wybranymi przez Ewę Chodakowską i inne wpływowe osoby.

Wpadłam gdzieś nawet na pudełka ekologiczne czy minimalistyczne. To wydało mi się wyjątkowo zaskakujące, bo idea paczki niespodzianki z niewiadomą zawartością jakoś nie szła dla mnie na pierwszy rzut oka w parze z tego typu wartościami.

Sama jeszcze nigdy nie zdecydowałam się na wykupienie żadnej subskrypcji, właśnie dlatego, że nie lubię mieć w domu przedmiotów, z którymi nie wiadomo co zrobić, nie czuję też potrzeby ciągłego testowania bliżej niesprecyzowanych nowości. Wręcz przeciwnie – najczęściej mam swoje ulubione produkty i irytuję się, jak ktoś przestaje je produkować.

Z drugiej strony, gdybym interesowała się makijażem czy była mocno wkręcona w niszowe produkty spożywcze, pewnie chętnie poznawałabym nowe produkty z tym dreszczem niepewności i bez konieczności kupowania pełnowymiarowych opakowań.

Zastanawiałam się nad idealnym pudełkiem dla siebie i pierwsze przyszły mi do głowy książki i filmy do ściągnięcia, ale musiałby to być uczący się system. Nie wiem czy też tak macie, ale ja nie cierpię tego momentu, kiedy chciałabym coś przeczytać lub obejrzeć, ale nie mam koncepcji co by to właściwie mogło być. Chętnie pozwoliłabym, żeby ktoś zadecydował za mnie, biorąc pod uwagę moje wcześniejsze wybory i na przykład aktualną porę roku czy ważne wydarzenia. I wiem, wiem, że Amazon czy LubimyCzytać podpowiadają, ale przeglądać podpowiedzi, a dostać konkretny zestaw to jednak dwie różne rzeczy.

Lubię wygodę zakupową, nawet większość zakupów spożywczych zamawiam z dowozem do domu, a z drugiej strony jestem tym człowiekiem, który przez tydzień wyciska ostatnie krople z pasty do zębów. Jest taki rodzaj produktów, o których zawsze zapominam – żarówki, baterie, pasta, płyn do soczewek. To samo mam z ubraniami, dlatego z przyjemnością zamówiłabym abonament na klasyczne czarne skarpetki, prostą bawełnianą bieliznę i najzwyklejsze t-shirty z dekoltem V, na przykład co pół roku. Taki box dla nudziarzy.

Skąd ta popularność?

Z czego wynika popularność pudełek subskrypcyjnych? Na pewno z efektu niespodzianki, wszyscy lubimy dostawać prezenty, nawet jeśli wcześniej sami za nie zapłacimy. Po drugie, w sklepach mamy taki ogrom produktów, że dopada nas paradoks wyboru, paraliż decyzyjny i wolimy, żeby ktoś wybrał za nas. Po trzecie, serwisy subskrypcyjne zwykle promują zawartość pudełek jako niezwykle wartościową w stosunku do ich ceny, co działa na nas nawet mimo tego, że większości produktów nigdy byśmy sami nie kupili. Jesteśmy też wygodni i coraz więcej spraw lubimy załatwiać, nie ruszając się z domu.

Podejrzewam, że tego typu biznesom byłoby też dużo trudniej się rozwinąć, gdyby nie media społecznościowe. Kiedyś mogliśmy pokazać się przed znajomymi, kupując nowy zegarek czy torebkę ze znanym logo. Dziś równie dobrze może to być kolekcja perfum, którą wrzucimy na Instagram czy super zdrowe musli pokazane w filmiku na Youtube. To, co domowe, przestało być widoczne jedynie dla rodziny i najbliższych przyjaciół.


 

Ciekawa jestem, czy Wy mieliście styczność z pudełkami subskrypcyjnymi? Myślicie że to wygodne rozwiązanie na dłużej czy tylko chwilowy szał? Macie jakieś ulubione? I czy zdarzyło Wam się trafić w nich na produkt, do którego potem z przyjemnością wracaliście? Jestem bardzo ciekawa, dajcie znać!

 

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

74 thoughts on “Pudełka subskrypcyjne i ich fenomen”

  1. ja jestem strasznie wybredna. i dlatego właśnie kiedyś zamawiałam pudełka z kosmetykami. chciałam przetestować fajne nowości przed kupieniem. niestety, od jakiegoś czasu pudełkowa polityka skręca w stronę dużo i tanio: kiepski balsam, fatalna szminka, słaba maseczka, ale za to w pełnych opakowaniach. przestałam zamawiać.
    żałuję, bo uwielbiam miniaturki, zwłaszcza na wyjazdy :)

  2. sama nie robię sobie takich prezentów, bo tak je można chyba nazwać :) ale wydaje mi się to całkiem fajne. Dokładnie, ludzie uwielbiają efekt niespodzianki, dlatego też decydują się na takie pudełeczka, poza tym sama oprawa wizualna jest bardzo urocza więc tym też przyciąga klientów. Poza tym mogą być ciekawą alternatywą upominku dla bliskich :)
    Pozdrawiam!

  3. Czytam sobie posta, czytam, zaczęłam się wciągać a tam co? Koniec : (. Bardzo ciekawy temat, myślę że posty powiązane z trend forecastingiem są świetnym pomysłem, będę na nie czekać z niecierpliwością.

    Co do pudełek… Nigdy żadnego nie subskrybowałam, ale parę razy różnymi się zachwycałam (np. NatureBox!). Niestety (a może stety dla mojego portfela) większość z nich nie była/jest dostępna w Polsce.

  4. Kilka razy zastanawiałam się nad czymś takim. Oczywiście pierwszy byl box z kosmetykami ale doszłam do wniosku ze nie ma sensu bo nie wiadomo na co trafie a sama nie używam zbyt dużej ilości takich produktów.
    Najbliższa byłam zamówienia zestawu herbat, juz tak bardzo malo brakowało. Problemem bylo tylko to ze nie mogłam się zdecydować na 1 z 3 zestawów, wszystko te kompozycje były tak zachęcające. Koniec końców skończyło sie na tym ze o tym zapomniałam, ale teraz chyba znowu musze poszukać tej stronę

  5. Widzę tę popularność, ale nie interesują mnie niespodziankowe pudełka dokładnie z tych samym powodów, jakie kierują Tobą. Na kilku blogach rodzicielskich przejrzałam recenzje pudełek „eko” i pudełek z półki dziecięcej i zaskoczyło mnie, że nie mam, nie chcę mieć i nie potrzebuję ani jednego z tych produktów- nawet za darmo. Za mocno mi to pachnie kreowaniem potrzeb.

    1. Amen. Sztucznemu kreowaniu potrzeb mowie nie, pachnie to zbyt mocno marketingiem i nie jest ani ekologiczne ani rozsadne.Tez mam swoje ulubione produkty, wiem co lubie i tylko je kupuje.

  6. Kiedyś bardzo, bardzo chciałam Glossyboxa. Jednak mimo wszystko to zbyt duży wydatek jak na studencką kieszeń, zwłaszcza, że normalnie nie wydaję na kosmetyki więcej niż 50 zł co 2-3 miesiące. Może dla kogoś, kto używa wielu kosmetyków to fajna sprawa, ale u mnie pewnie 3/4 leżało by nieużywanych.

  7. Nigdy nie zamówiłam żadnego pudełka, dlatego że zazwyczaj wydają mi się po prostu za drogie w porównaniu do zawartości, głównie chodzi mi tu o kosmetyczne pudełka. Wydaję dużo jedynie na kosmetyki do których mam zaufanie i wiem dokładnie co dostaję i że tego potrzebuję. Inną rzeczą jest box którego nie ma w Polsce, czytałam o nim kiedyś u blogerki z Danii. Wszystkie kosmetyki które się w nim znajdowały były wegańskie, z naturalnych składników, bez konserwantów, parabenów itp., na dodatek raczej niszowych marek. Na to mogłabym wydać więcej, bo w pewnym sensie dostaje się gwarancję jakości.
    Subskrypcję skarpetek też bym chętnie zamówiła, ale najlepiej kolorowych i we wzorki. Trzeba rozkręcić biznes skarpetkowych pudełek! :D

  8. Proszę, proszę :( uwielbiam Twój blog, czytam od lat, ale proszę. Nie utrwalaj tych koszmarków językowych. Dedykować to mógł Mickiewicz swój wiersz jakieś damie. Pudełko może być stworzone dla… albo przeznaczone do… albo wymyślone dla… proszę! Błagam :(

      1. To może usuń mój komentarz i skupmy się na przewidywaniu trendów. :) Jejku, jak ja lubię ten blog. Mam nadzieję, że częstotliwość się utrzyma, bo zapewniasz mi kontakt z językiem ojczystym na najwyższym poziomie. Gdyby nie ty to pewnie już dawno przestałabym czytać po polsku dla przyjemności :)

  9. Przepraszam, że nie na temat, ale oglądam Twoje stare posty i jej, wciąż tak samo podobają mi się Twoje zdobycze z Maroka (tj plecak i torba)!
    A co do tematu to chciałabym bardzo korzystać z różnych form subskrypcji zagranicznej, jednak wizja kosztów mnie jednak odrzuca. No i podpinam się pod komentarz o tam, wyżej! Nie używam na tyle dużo kosmetyków (właściwie nie używam ich wcale), by zamawiać takie pudełka. Zdrowy rozsądek jednak mnie przed tym przestrzega.

  10. Ja mam podobne doświadczenia do Twoich. Nigdy nie zamawiałam takiego pudełka, ale ilekroć widzę jakieś w internecie i skanuję jego zawartość, dzielę produkty na dwie kategorie: te, które z chęcią bym wypróbowała i takie, które w ogóle by mi się do niczego nie przydały. I choćby tych drugich była mniejszość to nie mam ochoty na takie pudełko, bo wiem, że (a) wydaję pieniądze na coś co w części mi się nie przyda oraz (b) będzie po prostu gdzieś leżało, a ja nie będę wiedziała co z tym zrobić. Z drugiej strony teraz wpadłam na to, że można taki niechciany pudełkowy produkt wykorzystać jako prezent. Choć nie wiem na ile udany.
    Jedyne pudełko, którego zawartość mogłaby być dla mnie w całości „zjadliwa” (dosłownie :D) to pudełko z przysmakami, np. Cud miód box. Jedzenie zawsze da się wykorzystać, nawet jak się samemu za czymś nie przepada, to świetnie się nada, gdy znajomi będą z wizytą. A odkrywanie nowych smaków i smakołyków dla mnie zawsze brzmi świetnie! :) Bo czy masło bananowe albo suszone truskawki nie brzmią ciekawie?

  11. Jest coś w stylu pudełka z ebookami https://www.subclub.pl/book-box-k62.html, w ramach abonamentu jest ksiązka na czytnik do wyboru z puli. Wydaje się ciekawe, ale chyba nie umiałabym zdecydować się na jedną książkę, albo chciałabym wszystkie, albo nie miałabym ochotę na żadną.
    Czekam natomiast na polską wersję nerdowych boxów, w ciekawości chciałabym zamówić jakiś na próbę. Chociaż zagraniczne oferują coraz mniej ciekawą zawartość, więc może nie ma na co czekać.

  12. Zamówiłam jeden rodzaj pudełka i wiem, ze bede zamawiać wiecej. Psiapaka to naprawdę fajna sprawa. Nie ma nic lepszego, niż obdarowywanie swojego pupila ;)

    1. Dostałam kiedyś od Psiej Paki pudełko, ale u nas się nie sprawdziło – był w niej kong, który już mieliśmy, futrzata zabawka, która traciła kłaki i Chrupek je zjadał, mała paczka karmy dla szczeniaków tuż przed datą ważności, ciasteczka (zjadł z przyjemnością:)), dużo za duża chustka i psi odświeżacz oddechu – właściwie przydały nam się tylko ciasteczka.

      1. U mnie Psią Pakę totalnie skreśliła chustka na szyję dla psa… w białym kolorze. Zdecydowanie fajniejszy był (nieistniejący już) Animibox, ale wciąż nie podoba mi się idea kupowania dla mojego psa kota w worku. Wolę widzieć na co wydaję pieniądze i kupować sprawdzone, rzeczywiście potrzebne mi psie akcesoria zgodnie z zasadą mało, a dobre. ;)

  13. Mieszkając w UK często dostaje się kupony na pierwsz promocyjne/ bardzo tanie pudełka… w sumie mmechanizm świetny, bo wielu moich znajomych niezbyt pamiętało/ przejmowało się anulowaniem subskrypcji- i tak stawali się 'złapanymi’ klientami ;p
    Ja kilka razy zamówiłam tak pudełko przekąsek 'graze’- dobre brownie, jakieś ciekawe kombinacje orzechów, bakalii w czekoladzie itp. W sumie nic bardzo ciekawego, ani odkrywczego… ale na pewno miła odmiana, pudełko podzielone na kilka elementów umożliwiało podzielenie smakołyków, ja sama nosiłam je w torebce i często ratowały mnie przed małym głodem…
    Dodatkowo zamówiłam kiedyś birchbox, bo sam lakier do paznokci był droższy niż całe pudełko- sygnowane wtedy przez brytyjski Harper’s Bazaar, więc było to zresztą pudełko dosyć wyjątkowe. Jednak dokładnie wiedziałam co będzie w pudełku, podobały mi się wszystkie trzy warianty kolorystyczne lakieru do paznokci, więc w sumie była to prosta kalkulacja, a nie 'poryw serca’ :) Sam pomysł fajny, ale jak dla mnie dostawanie próbek nieznanych kosmetyków co miesiąc to niepotrzebny zbytek… ani nie jestem jakimś ekspertem, wolę też sprawdzone kosmetyki od przetestowanych marek.
    Jako najciekawsze jawią się pudełka life-stylowe 'My Little Paris’- ale nigdy jakoś nie zebrałam się w sobie by któreś zamówić… bo to jednak jest takie trochę kupowanie kota worku (i zawsze przypomina mi zamawianie błyszczyków z katalogów Avon na przerwie, które albo miały nie taki kolor, albo specyficzny zapach itd.)
    Myślę, że fajnym pomysłem byłoby pudełko kulturalne…. np. fajna sobota…. wejściówka na wystawę, kupon na porcję lodów w pobliskiej kawiarni i ciekawa książka/ film do ściągnięcia… tylko chyba jednak to dużo trudniejszy logistycznie biznes, plus na pewno groupon oferuje dosyć podobne rozwiązanie…
    a poza tym wydaje mi się, że pudełka to mimo wszystko chwilowa moda… chyba ich peak time (przynajmniej w UK) już minął

  14. Kupiłam raz Glossyboxa i to było naprawdę fajne – otwierałam prezent-niespodziankę od samej siebie, w dodatku składał się z kilku elementów, ale jednak głupio byłoby mi wydawać kilkadziesiąt złotych miesięcznie na kota w worku. Chyba wolę jeden porządny, potrzebny mi kosmetyk niż pięć różnych, z których pierwszy mi się nie spodoba, drugi powtórzy się z tym co już mam na półce, trzeci będzie czymś fajnym, ale czego będę używała od wielkiego dzwonu… Nawet jakbym miała nieograniczone finanse to nie zamawiałabym tego typu pakietów regularnie. Za dużo niepotrzebnych rzeczy poniewierałoby mi się po szufladach, a mamie, siostrze czy koleżance też lepiej dać coś przemyślanego czy zaprosić na kawę niż co miesiąc wciskać jakieś przypadkowe kosmetyki tylko dlatego, że się nie ma co z nimi zrobić. Ale raz na jakiś czas to chyba ok ;) Jak taki mały hazard z nagrodą gwarantowaną :)

  15. Jedyne pudełko które mnie zachwyciło to subskrybcja świeżych kwiatow którą zobaczyłam u jednej z brytyjskich vlogerek

    1. O rany, jakbym miała pieniądze zamawiałabym kwiaty na pewno! Jedyny pomysł na który mi się oczy zaświeciły.

  16. trzy tygodnie temu przenioslam sie do Londynu, i stad pochodzi takie „kuratorowane” pudelko rozmaitosci: notanotherbill.com – bardzo fajne, i fajnie pisza o jego historii (bez znaczenia, czy to historia prawdziwa, czy tylko opowiastka wymyslona po to, aby bylo ciekawiej, fajnie sie czyta :) ). moim zdaniem jeszcze ciekawiej byloby, gdyby sfokusowali sie tylko na mlodych tworcach i dali sobie spokoj z wiekszymi brandami, jak opinel, tom dixon itp – przynajmniej do mnie bardziej by to przemawialo, nadawaloby posiadaniu takiej subskrypcji wiekszy sens – czulabym sie jak marszand wspierajacy mloda sztuke :)
    btw „robie” obecnie w retail designie, niedaleko stacji Angel, wiec pewnie na TFL tez predzej czy pozniej wpadne!

  17. Podczas wyprzedaży w Tokio praktykowane jest fukubukuro, czyli takie właśnie kupowanie kota w worku. Wypełnione nie wiadomo czym firmowe torby piętrzą się w stosach przy wejściu. Z jednej strony bardzo kuszące, bo cenowo niezwykle korzystne, ale np. w sklepie ze skarpetkami zadałam sobie pytanie, czy chcę 1 parę tych, które mi się naprawdę podobają, czy 5 par nie wiadomo czego (tutaj mój wzrok skierował się na kilka wzorów, co do których byłam pewna, że zdecydowanie nie chcę ich mieć). Wydaje mi się, że to najprostsza droga do produkowania złogów i nadmiarów w domu.
    Chyba, że się jest np. fanem marki i weźmie się cokolwiek z pocałowaniem w rękę (kolejka do pewnej firmy elektronicznych sprzętów w Ginzie ciągnęła się chyba na kilometr i to na 24 godziny przed otwarciem!!)

    1. Kupiłam kiedyś takie pudełko w Osace, dosyć tanie i z jakimiś głupiutkimi akcesoriami np. wielkim, pierzastym breloczkiem do telefonu. Mało użyteczne, ale za to fajna pamiątka:).

  18. Czasem oglądałam filmiki o takich pudełkach u różnych dziewczyn na YouTube. Sama takiego nigdy nie subskrybowałam ale uważam, że to fajny sposób na poznanie nowych kosmetyków i jeśli ktoś lubi na pewno na poeksperymentowanie. Nie wiem jak to się przekłada na opłacalność i pełnowymiarowe produkty ale można spróbować i zrobić sobie taką niespodziankę. A jak się spodoba czy coś przypadnie do gustu, może u nas zagościć na dłużej.

  19. Mam tak samo jak ty w kwestii tych różnych pudełek. Kiedyś rozważałam jakiś box kosmetyczny, ale jednak się nie zdecydowałam. Niby fajna sprawa, bo niespodzianka i tak dalej… ale ja tam chyba wolę wiedzieć na co wydaję pieniądze. I nie lubię jak mi się walają po kosmetyczce czy łazience kosmetyki, których nie używam i nie wiem co z nimi tak na prawdę zrobić (a wyrzucić przecież szkoda).

  20. Pudełka z produktami polecanymi przez celebrytów już u nas są :) A na pewno jest przynejmniej jedno: http://inspiredby.pl/
    Chodakowska, Wendzikowska, Kasia Tusk, Agnieszka Jastrzębska, nawet Charlize Mystery :)

    Ja się bawiłam przez kilka miesięcy w Glossyboksa, ale zrezygnowałam, bo po pierwsze, nie wszystkie produkty mi się przydawały, a po drugie, nawet dla tych, które były zgodne z moimi upodobaniami/typem cery, nie miałam „mocy przerobowych” :)

    Ostatnio w ramach współpracy dostałam boks Naturalnie z pudełka – z samymi naturalnymi kosmetykami i jestem bardzo zadowolona z zawartości (wszystko mi się przyda). Kuszą mnie też boksy spożywcze. Ale nie wiem, czy będę się jeszcze w to bawić. Może raz na jakiś czas zamówię pojedyncze pudełko, ale regularna subskrypcja to chyba nie dla mnie.

    1. No no, właśnie o nich tu piszę: „Dziwiłyśmy się, że nikt jeszcze nie wystartował z podobnym projektem w Polsce, a tu bach – pojawił się serwis, w którym można zamówić pudełka subskrypcyjne z produktami wybranymi przez Ewę Chodakowską i inne wpływowe osoby.” :)

      A Twoje pudełko właśnie wyglądało super ciekawie, i nawet byłam u nich na stronie, ale jakoś i tak się nie zdecydowałam.

      1. Nie wiem, jakim cudem przeczytałam: „Dziwiłyśmy się, że nikt jeszcze nie wystartował z podobnym projektem w Polsce, ŻE NIE pojawił się serwis, w którym można zamówić pudełka subskrypcyjne z produktami wybranymi przez Ewę Chodakowską i inne wpływowe osoby.”
        Idę do kąta.
        #CzytanieZeZrozumieniem

  21. Myślę, że jest jeszcze jeden powód – mocno rozwijająca się blogosfera, w której jest tysiące dziewczyn opisujące nowe produkty. Firmom się to zwyczajnie opłaca. Nie dość, że za pudełko się płaci, to jeszcze jest darmowa reklama produktów, która dociera do szerokiej grupy odbiorców :)
    Sama z tego nigdy nie korzystałam. Podobnie jak Ty, sama wolę mieć wpływ na to, co mam w domu. Sama wolę coś odkryć. Nie chcę, aby ktoś decydował za mnie :) Jakoś tak mi nie w smak płacić za … no właśnie – nie wiem za co :)

  22. Pudełko ze sztuką. Mogłoby być konceptualne albo właśnie bardzo konkretne (z dobrym rzemiosłem np.) – to byłaby ta niespodzianka. O, coś takiego chętnie bym dostawała :)

  23. Rozumiem przyczynę popularności pudełek, ale mnie samą to zupełnie nie kręci.
    Z kilku powodów. Mnie w ogóle trudno przekonać do czegoś, zawsze potrzebuję czasu i zazwyczaj podłapuję trendy u ich schyłku ;-) Druga rzecz, to odkąd stawiam na jakość, nie na ilość we wszystkich możliwych dziedzinach życia (także w łazience i kosmetyczce), pewnie miałabym poczucie zmarnowanych pieniędzy. Wreszcie, pracuję w marketingu, więc ta idea „prezentu-niespodzianki” zupełnie do mnie nie trafia, wydaje mi się wyeksploatowana i wyświechtana. Co to za prezent, który sama sobie muszę kupić? :-)

  24. Ciekawy zbieg okoliczności- ostatnio porównywałam fenomen pudełek subskrypcyjnych na przykładzie Polski i Hiszpanii. Oczywiście wszystko w aspekcie prognozowania trendów.

    Muszę szczerze przyznać, że niesamowicie zazdroszczę tego, że w Polsce ten trend jest tak silny. Oferując pudełka adekwatne do wielu różnych zainteresowań. Szczególnie przypadło mi do gustu pudełka subskrypcyjne, które oferują ekologiczne przekąski, kosmetyki i coś do poczytania. To fenomenalna sprawa!

    W Hiszpanii takiego wyboru nie ma. Poza tym istniejące pudełka mają dość nietypowy charakter. Cóż, nie ma w nich elementu niespodzianki. Od początku wiesz jakie produkty zostaną Tobie wysłane.

  25. A mnie te pudełka właśnie dziwią. Nie lubię kupować kota w worku. Np. zamawia się produkty kosmetyczne, o których nie ma się pojęcia, nie wiadomo, czy będą pasować do naszej cery itd. Dla mnie to jest wyrzucanie pieniędzy w błoto. Co widziałam jakieś recenzje tych pudełek w sieci to albo większość osób była zawiedziona, albo uznawałam, że ja byłabym zawiedziona takim pudełkiem. To chyba nie dla mnie. :)

  26. Ja słyszałam kiedyś, że w Niemczech (nie kojarzę w jakiej linii lotniczej) dało się kupić bilet na lot do miasta-niespodzianki. Była pula miast w Europie, ale kupując bilet nie wiedziało się dokąd się poleci. Nie znam szczegółów, ale brzmi to jak fajne przygoda, trochę w klimacie tych boxów.

    1. Śmiesznie:) Mnie się przypomniało, że kiedy jako dziecko jeździłam na wakacje do dziadków mieszkających w Niemczech, w supermarketach były do kupienia torby z niespodziankami dla dzieci, za 3 czy 4 marki, były tam chyba jakieś drobne zabawki, naklejki itp:)

    2. Taka możliwość była w germanwings, jakieś 5 lat temu, wtedy za stałą cenę, chyba 100 euro za lot (nie pamiętam czy w obie strony). Nam trafił się Wiedeń. Byliśmy zadowoleni :-)

  27. Moim zdaniem w Polsce przecietna kobieta, która mogłaby się zainteresować takimi 'nowinkami’ ma na to niestety zbyt maly budzet. Pudelka to propozycja premium, dla osob, które bardziej cenią sobie oszczednosc czasu i sam fakt niespodzianki niz pieniądze i możliwość tzw. failu. Opcja przyznam ciekawa, bo oferta pudełek jest mocno spersonalizowana, ale bardziej jako dodatek do zakupów niz zastąpienie samodzielnych zakupów ;)

  28. Wydaje mi się, że pudełka są tak popularne właśne ze względu na tak ogromny wybór w sklepach – sama się nie zdecydowałam, ale pudełka dają możliwość poznania wielu marek i produktów, na które normalnie bardzo cięzko trafić. Trzeba by śledzić non stop całe internety żeby znać wszystko i wszystkich, a tu marki same pukają do drzwi i same się Tobie przedstawiają – myślę, że to ta duża wartość, szczególnie jeśli ktoś ciągle szuka „swoich” produktów.

  29. Uwaga techniczna: wkradła Ci się ze dwa razy chyba „subskrybcja”, możesz ją szybko i dyskretnie zmienić i komentarz usunąć. ;)

    A poza tym skusiłabym się na takie pudełka jedzeniowe – można spróbować i je zniknąć, i ewentualnie wzbogacić swoją lodówkę. A jeśli trwalsze prezenty miałyby mi się nie spodobać, to tylko łapałyby kurz w różnych pomieszczeniach.

  30. Do tej pory wykupiłam członkostwo w Book Boxie – co miesiąc można wybrać jednego ebooka z określonej puli książek. Cena jak za ebooka bardzo atrakcyjna, bo 15 zł, jednak po dwóch miesiącach się wypisałam. W pewnym momencie nie było w puli nic, co bardzo chciałabym przeczytać. Raczej nie interesują mnie pudełka z jedzeniem, czy winem. Gdy będę mieć ochotę na coś wyjątkowego, pójdę na zakupy do sklepu ekologicznego, do winiarni czy odkupię się w herbaty w jakimś sklepie internetowym.

  31. Mnie interesują pudełka subskrypcyjne od jakiegoś czasu, ale dotychczas trudno było mi znaleźć, takie które uważałabym że warto zamówić. Ostatnio jednak zdecydowałam się na dostarczanie co tydzień bakalii z bakeo (na razie próba na miesiąc, ale po dwóch dostawach uzależniłam się, tym bardziej że są jednak smaczniejsze od przeciętnych orzeszków dostępnych w kioskach). Ksui mnie też pudełko z herbatami.

    1. W subskrypcji bakeo widzialabym może jakiś sens. Bakalie kupuję regularnie, jem spore ilości, zwłaszcza orzechów. Pytanie tylko jak cenowo by to wyszło. Muszę przeliczyć, acz czuję jednak, że zakup orzechów np. na allegro i samodzielne skomponowanie mieszanki byłoby tańsze.

  32. Może nie są to pudełka typowo subskrypcyjne z niespodzianką, ale ja lubię zaglądać na face&look boxy. Czasem można trafić na coś naprawdę fajnego w dobrej cenie – kiedyś pojawił się zestaw kosmetyków Tołpa. No i wiem co kupuję – zawartość pudełek jest znana w momencie zamawiania.
    Jeśli chodzi o takie niespodziankowe pudełeczka to najbardziej przeszkadzają mi właśnie koszty… Nie bardzo mnie, studentkę, stać na wydatek 50 zł na kota w worku… Wolę za te pieniądze sama nakupować rzeczy, które mnie interesują.

  33. zupełnie takie pudełka nie są dla mnie. Jestem minimalistką i dostałabym szału znajdując niespodzianki w paczkach. Każdy zakup jest dla mnie przemyślany, kosmetyki jeśli zmieniam to po wcześniejszym wypróbowaniu, ale robię to rzadko.
    Ale rozumiem, że może to być atrakcja, element zaskoczenia – pod warunkiem, że są to rzeczy dobrej jakości moim zdaniem.

  34. Ja jestem pod wrażeniem Cud Miód Boxa i ich produktów. Rok temu zamówiliśmy z rodzeństwem edycję specjalną na Dzień Matki. Pudełko trafiło do mamy z samego rana, razem z życzeniami. Była zachwycona. Chałwą trafili w dziesiątkę, bo mama ją uwielbia. Czekolada z Manufaktury Czekolady też skradła jej serce. Moim zdaniem boxy są właśnie bardzo dobrym pomysłem na prezent. Zwłaszcza prenumerata takiego boxa.
    Mama za to sama dla siebie zamawia Shiny Boxa. A problem nieużywanych kosmetyków, o którym pisały dziewczyny wyżej rozwiązuje rozdając pozostałe córkom. Co bardzo nas cieszy. :)
    Siostra jeszcze kiedyś zamówiła w sklepie Lazy Oaf paczkę trzech randomowych t-shirtów. Parę innych marek też ma taką opcję.

  35. Kiedys zdecysowalam sie na glossybox, wytrzymalam do 2 pudelka. :D Ogolenie uwazam, ze to sie nie oplaca, produkty nie sa warte tej ceny, zwlaszcza, ze sa to probeczki a pelnowymiarowe z reguly sa tansze kosmetyki. Wiele produktow mi tez nie podpasowala, sama nie spojrzalabym na nie w sklepie. Ostatnio wcielam w zycie idee rozsadnych zakupow, a wydawanie miesiecznie przynajmniej 50zl na komstyki, ktorych nie zuzyje jest temu zdecydowanie sprzeczne.

  36. Ha! To okazuje się, że jestem super trendsetterką, bo swoją przygodę z pudełkowymi niespodziankami miałam w podstawówce (lata 90), kiedy to subskrybowałam Disneyowskie książki z wydawnictwa Egmont :D Jakież to było szczęście! Dostarczane raz na kwartał pod moje drzwi :) A jeśli wydawnictwo dorzuciło jeszcze jakiś zestaw naklejek albo brokat w kleju, to był szał i lans :)
    Niestety, żadne inne boxy mnie nie przekonują, uważam, że to straszne marnotrawstwo pieniędzy i zgadzam się z przedmówczyniami – potworne kreowanie potrzeb. Ostatnio staram się przesunąć akcent z konsumowania rzeczy na przeżywanie. Po namyśle stwierdzam więc, że mogłabym zasubskrybować podróże i przeżyacia. I co się okazuje, ktoś już wpadł na ten świetny pomysł – https://jetwonder.com/how-it-works/
    Szkoda, że działają tylko w UK.

  37. Pudełka subskrypcyjne z książkami drażniłyby mnie – dostawać miesięcznie parę pozycji po przeczytaniu których muszę się martwić nad sensownym sposobem pozbycia się ich z domu? Wielkie Ech. Już teraz mam ten problem (moja biblioteczka, a raczej biblioteka staje się powoli tak przerażająca jak te horrendalne jutjubowe filmy z milionem kosmetyków). Ale serwisy polecające polsko- i anglojęzyczne – jestem użytkowniczką wszystkich i maniakalnie robię listy kompilując wszystkie wyniki.
    Z filmowymi już nie jest tak dobrze, nie znam żadnego godnego polecenia (może ktoś?)

    Pudełka do mnie nie przemawiają, chyba przez nieufność dla twórców – pierwsza moja myśl to 'co ja z tym zrobię jak nie bedę chciała używać’

  38. Jedynym razem, kiedy chciałam zaabonować pudełko (ale na krótko, myślałam o kilku miesiącach tylko), było poszukiwanie prezentu bożonarodzeniowego dla moich francuskich teściów. Jako że uwielbiają próbowanie nowych produktów spożywczych, pomyślałam, że Cud Miód box będzie idealny, z polskim akcentem, bo wszystkie produkty są tylko z Polski, a do tego będzie to „przedłużona” przyjemność, jeśli pudełka otrzymywaliby jeszcze przez kilka miesięcy po Świętach. Niestety, okazało się, że Cud miód nie wysyła za granicę (nie mieszkam w Polsce), więc pomysł upadł.
    Sama, podobnie jak jedna z powyżej komentujących :-), dostałabym szału gdybym dostała pudełko, szczególnie kosmetyczne. Zwykle dziękuję nawet za próbki, które dostaje się często przy okazji kosmetycznych zakupów. Poniewierają się one później w domu, wyrzucić szkoda, a używam i tak swoich wybróbowanych kosmetyków.

  39. Oregon Rams (Pacific Time Frame Zone web marketers).
    What do you believe have been the obstacles to reaching
    your healthy goals. You want the details of some of the
    games that I watched during this period of time and you get it.

  40. O tak, wszędzie występujące boksy subskrypcyjne… ;) Kiedyś wygrałam jeden w jakimś blogerskim konkursie i to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że to nie moja bajka. Mam bardzo podobną sytuację, co Ty – używam określonych produktów, czytam składy i analizuję, co jest dla mnie najlepsze (w szczególności kosmetyków, mój zawód już w ogóle nie pomaga, bo dwa dni mogę zastanawiać się który krem do twarzy jest lepszy) i zastanawia mnie, co miałabym robić z taką ilością kosmetyków. Z drugiej strony coraz bardziej kręci mnie abonament na pudełka dla mojego kota :) I tak, przesyłka z książkami, filmami i dobrą muzyką byłaby zdecydowanie czymś cudownym!

  41. Dla mnie te pudełka brzmią jak koszmar ;) Możecie nazywać mnie dziwakiem, ale nie cierpię niespodzianek. Robić komuś lubię, ale sama nie przepadam za byciem zaskakiwaną. Zawsze się wtedy stresuję, czy odpowiednio się ucieszyłam, nie sprawiając drugiej osobie przykrości :D

    Poza tym, to, co piszesz, czyli dostaje się próbki niekoniecznie dopasowanych do nas produktów, kiedy należę do grupy najlojalniejszych klientów pod słońcem. Mam ulubiony podkład, puder, szampon czy dezodorant. Kupuję za każdym razem te same, a każdy skok w bok kończy się nie tylko rozczarowaniem, ale często też problemami skórnymi etc. Nic mnie nie drażni bardziej niż wycofanie ukochanego produktu z rynku i poszukiwania nowego.

    I to marnotrawstwo – szukanie osób, które zechcą przygarnąć te wszystkie niepasujące nam rzeczy. Plus koszta. Totalnie nie dla mnie. Chociaż jak się zaczynam nad tym zastanawiać, to może fenomen jest podobny do Kinder Niespodzianek? Kto ich nie lubi? ;)

  42. Sama nigdy nie kupiłam, ale zawsze kusiły mnie pudełka „jedzeniowe”. Wydają się bardziej sensowne niż pudełka z kosmetykami, bo, jak ktoś wyżej wspomniał, jedzenie zawsze się zje albo poczęstuje nim kogoś. Jedyne co mnie powstrzymuje to kreowanie nadmiaru.

    Nie chodzi o to, że boję się, że taki np. Cud Miód Box mi się nie przyda (nie sądzę, żeby ktoś te subskrypcje wybierał ze względu na przydatność czy jakieś konkretne potrzeby), albo że będę miała za dużo rzeczy i jakaś konfitura mi zalegnie w szafce. Pewnie zjem, jeśli nie od razu, to za miesiąc czy dwa. Chodzi o to, czy faktycznie chcę co miesiąc otrzymywać kilka absolutnie zbędnych produktów—zbędnych, ponieważ mając je przed sobą na półce w sklepie w dziewięciu przypadkach na dziesięć nie zdecydowałabym się ich przetestować. Czyli jest to strach przed nadmiarem konsumpcji samej w sobie, jako czynności, a niekoniecznie przed fizycznym nadmiarem produktów.

    I to jest właśnie dla mnie istota sprawy: te boxy nawet nie to, że kreują potrzeby, one utrwalają bardzo słabe nawyki konsumpcyjne, a to wszystko pod szyldem „promujemy niszowe marki”. Jestem jak najbardziej ZA promowaniem lokalnych produktów, rzemieślnictwa czy rękodzieła. Tyle, że gdyby chodziło tylko o promowanie, w pudełku (kosztującym znacznie mniej) byłyby same mini produkty, nie byłyby one niespodzianką, tylko mielibyśmy wybór, a do tego dystrybutor pudełka oferowałby pomoc w rozpoczęciu bezpośredniej „subskrypcji” produktów u danego wytwórcy.

    To, jak boxy działają na chwilę obecną, można porównać z comiesięcznym spacerowaniem bez celu po supermarkecie i wrzuceniu iluś tam „randomowych” produktów za kwotę 69zł do koszyka… Jak się na to spojrzy w ten sposób, to wydawanie w ten sposób pieniędzy wydaje się kompletnie absurdalne—nie tyle ze względu na koszt, co ze względu na bezmyślność takiego zachowania.

    Ha, chyba sama siebie przekonałam, że tak naprawdę nie chcę żadnego pudełka :D Zanim zaczęłam pisać ten komentarz nawet nie przypuszczałam, że w głębi duszy mam tak silną opinię na ten temat—Asiu, inspirujesz! :)

    1. Nie zgadzam się.
      Na jakiej zasadzie ktoś kupuje kosmetyki? Ja np. na podstawie opinii znajomych, opinii przeczytanych w internecie , impulsu lub opisu.
      W takim boxie dostajesz zestaw kosmetyków nad którymi ktoś spędził trochę czasu, przejrzał składy, firmy, wynegocjował lepszą cenę.
      A poza tym box to nie jest kupowanie kosmetyków. To jest niespodzianka, oczekiwanie, możliwość przetestowania, sprawdzenia marek, oszczędność czasu, bo ktoś wykonał wiele czynności za mnie.

      1. Serio w to wierzysz?
        Gdyby tak było nikt nie dostawałby kosmetyków kompletnie nie pasujących do niego, a tak było w przypadku wielu dziewczyn – wystarczy poczytać komentarze.
        Jeśli chodzi o składy tych kosmetyków, to również nie jest na pewno prawdą, że ktoś je wnikliwie analizuje i w takim pudełku umieszcza kosmetyki wyłącznie z rewelacyjnymi składami, wiadome jest też, że znana i droga marka wcale nie jest gwarancją przyzwoitego składu.
        Co do ceny – co to znaczy lepsza cena? Czy to, że gdzie indziej dany produkt można kupić drożej? W takim razie faktycznie, cena jest lepsza. Ale jest ona lepsza jednorazowo – produkt, który dostajesz w pudełku, dostajesz raz albo z losową częstotliwością. Jeśli zechcesz używać go regularnie, musisz zapłacić normalną cenę. Dodatkowo części kosmetyków z takiego pudełka nie zużywasz (ktoś pisał, że nie starcza mocy przerobowych, a poza tym nie wszystko Ci pasuje, o czym już na samym początku pisałam) – oddajesz, wyrzucasz lub magazynujesz nie wiadomo po co, w rezultacie wydajesz więcej pieniędzy.

        1. Ja mam całkiem inne spojrzenie na to.
          W boxie nie kupuje się kosmetyków. Np. ja dostałam zieloną kredkę do oczu. Sama nigdy bym sobie nie kupiła, bo uznawałam to zawsze za stratę pieniędzy i zawsze zostawałam przy standardowych kolorach. Pomimo tego, że podobno zielony kolor pasuje do mojego typu urody i oczu.
          W pudełku była kredka, jako jeden z kilku kosmetyków.
          Naprawdę ucieszyłam się, że ją dostałam. Miałam idealną okazję ją sprawdzić, zobaczyć jak wyglądam, czy mi pasuje – a wszystko to na spokojnie w domu. SUPER! bo teraz wiem, że zielony kolor mi odpowiada i następnym razem mogę rozważyć zakup zielonej kredki/cienia.

          Ostatnio dostałam odżywkę do rzęs. Zawsze miałam ładne rzęsy i uważałam, że nie potrzebuje odżywek, dlatego nigdy wcześniej nie kupiłam. Teraz mam i mogę ją sprawdzić.

          Mogłabym wiele przykładów podawać. Fakt czasami coś może nie odpowiadać, nie pasować, ale i tak łącznie zawsze jest wartość dodana do pudełka. Nie muszę szukać w internecie, czytać opinii, płacić za przesyłki w kilku różnych sklepach przy okazji kupując niepotrzebne rzeczy, żeby zoptymalizować koszty wysyłki itp.

          Subskrybując box otrzymuje się coś więcej niż kosmetyki. Nie zrozumiem ludzi, którzy przeliczają każdy grosz – pudełko kosztowało 70 zł, kosmetyki w srodku 100, ale ja nie uzyje jednego kremu, więc dopłaciłam do tego pudełka. BZDURA. To tak nie działa.

          A już rozwalają mnie komentarze, gdy podano regularną cenę kosmetyku z pudełka, a ludzie piszą, że przecież na promocji można go 2 zł taniej kupić! OK można, ale trzeba wiedzieć, że chce się kupić ten konkretnie produkt, trzeba wiedzieć w jakim sklepie w jakim czasie jest promocja i wiedzieć, że koszty transportu np nie wzrosly.

          Jeszcze w miarę ok jak ktoś ma pod nosem dobrze zaopatrzoną drogerię, ale co mają powiedzieć ludzie z mniejszych miast albo kobiety zapracowani, matki, które nie mają czasu na łażenie po sklepie i szukanie kosmetyków…

  43. W marcu odnowiłam subskrypcję glossyboxa (to moja druga półroczna) i myślę, że kolejny raz tego nie zrobię.
    Na początku oczywiście byłam zachwycona, ale tak szczerze, ile można mieć kremów do twarzy czy do stóp?
    Zawsze mnie cieszy ten rytuał związany z otwieraniem pudełka, jednak firmy idą chyba teraz w ilość zamiast stawiać na jakość. Fajnie było przetestować krem pod oczy z Benefita, ale szampon z Pantene mogę sobie kupić sama w każdym markecie czy drogerii. Dzięki glossyboxowi dowiedziałam się o istnieniu takich marek jak Kueshi oraz Naobay, które są teraz moimi ulubionymi, ale tak naprawdę chyba z 3/4 kosmetyków nie korzystam i zalegają w szufladzie.

  44. Super wpis i super pomysł na nowe posty! PS. Myślałaś o tym, aby napisać coś więcej o pracy dla TFL? Myślę, że zebrałaś tam wiele ciekawych wspomnień i doświadczeń. Pozdrawiam!

  45. O ile uwielbiam niespodzianki, to dalsze zabałaganianie mieszkania już nie bardzo. Nie widzę jednak nic złego w boxach jedzeniowych, kojarzą mi się z torbami przysmaków przywożonych z pracy Mamy przed Świętami… Dlatego postanowiłam sprawdzić ofertę herbacianą. Widząc komentaż RaganaU, że nie mogła się zdecydować na zestaw byłam pełna niedowierzania – ale wybór rano/wieczór/zdrowie mnie nie przekonuje. Mam się poświęcić tylko herbatom porannym, albo katować ziółkami na dolegliwości których nie mam? To by podsumowywało moją przygodę z pudełkami.

    Chociaż, gdyby ktoś stworzył ofertę jak Jetwonder z podróżami po Polsce, byłabym bardzo zainteresowana. Staram się odkrywać nasz piękny kraj, ale często trudno o mobilizację i pomysł.

  46. Miałam półroczną subskrypcję pudełek Glossybox i niektóre kosmetyki były ok, poznałam nowe marki których normalnie bym nie kupiła bo zazwyczaj trzymam się utartych kosmetycznych szlaków, ale mimo wszystko nie jestem zadowolona. Większość kosmetyków nie spodobała mi się, nieodpowiednie kolory, inny typ skóry i to dość droga zabawa jeśli mogę skorzystać i ucieszyć się tylko z 1/3 otrzymanych kosmetyków. Niewątpliwym plusem pudełek glossybox jest po prostu ich wygląd, są bardzo estetyczne i widziałam w internecie kilka sposobów na zrobienie z nich np. mini komódki. Ja w swoich pudełkach trzymam biżuterię.

    Ogólnie pomysł pudełek-niespodzianek bardzo mi się podoba i chętnie zamówię jeszcze jakieś. Asiu, a może Lunaby ogarnęłoby jakieś pudełka? Na przykład takie ze świeczkami, kadzidełkami, ładną poszewką na poduszkę, książką/tomikiem poezji. Na pewno z przyjemnością je kupiła!

  47. Kiedyś byłam strasznie napalona na Glossyboxa, ale szkoda mi było kosmetyków niedopasowanych do mojego typu cery. Zamiast tego wysłałam Narzeczonego do Rossmanna z poleceniem, aby kupił mi kilka kosmetyków nie przekraczając przy tym 50 zł. Nigdy nie kupiłabym balsamu do ciała pod prysznic, na dodatek o zapachu miodu. A jednak był to strzał w dziesiątkę! No i miałam same pełnowartościowe produkty a nie tylko próbki.

  48. Właśnie przyszło mi do głowy, że jest taki mechanizm dla książek. Nie podpowiadajka, tylko właśnie subskrypcja. Jedna z najlepszych księgarni na świecie, The Book Hive w Norwich, oferuje coś takiego. Kupuje się roczny pakiet fiction albo non-fiction w twardej lub miękkiej oprawie (można też wybrać opcję dla dzieci albo wydawnictwa niezależne), podaje swoje preferencje czytelnicze i co miesiąc przychodzi do nas paczka z książką, którą pracownicy TBH wybrali specjalnie dla nas. Uwielbiam tę księgarnię, bardzo podoba mi się sam pomysł, ale jednak koszty wysyłki do Polski sprawiają, że wszystko przestaje być takie różowe.

  49. O ile ja nie jestem super fanką boxów, osobiście urzekł mnie pomysł na boxy o tematyce samorozwojowej dla przedsiębiorczych kobiet Skills Box – http://www.skillsbox.pl. Projekt dopiero rusza, ale zawartość zapowiada się intrygująco:
    ” 1. AKCESORIA PRZEDSIĘBIORCZEJ KOBIETY – np. inspirujące notatniki, przyborniki, torby lniane, koszulki, naklejki na laptopa itp.
    2. NARZĘDZIA I ĆWICZENIA DO PRACY WŁASNEJ – np. autorskie zeszyty ćwiczeń, planery, kalendarze coachingowe, przewodniki etc.
    3. INSPIRUJĄCE KSIĄŻKI o tematyce samorozwojowej/biznesowej
    4. AUDIOBOOKI o tematyce samorozwojowej/biznesowej do słuchania w samochodzie
    5. APLIKACJE DLA PRZEDSIĘBIORCZYCH KOBIET – np. narzędzia wspomagające zarządzanie czasem, wystawianie faktur, zarządzanie projektami etc.
    Ponadto każdy box zawiera Kopertę Inspiracji wypełnioną RABATAMI/ZAPROSZENIAMI na usługi wspierające planowanie i rozwój własnych firm (np. zniżki na szkolenia, konsultacje, kursy, eventy etc.) oraz MOTYWATORY SAMOROZWOJOWE.”

  50. Mnie się to wydaje bez sensu i naprawdę nie wiem skąd ten fenomen się wziął… Nie wiem jak można chcieć mieć nie wiadomo ile np kosmetyków w domu i jeszcze „testować” następne. Dla mnie takie testowanie to byłaby kara! Jeszcze nie wiadomo co przyjdzie i czy w ogóle się przyda! Mam ulubione produkty które spełniają moje wszystkie oczekiwania, a jak nie mam np teraz szukam kremu pod oczy na noc, to czytam recenzje opisy itp i na tej podstawie wiem który prawdopodobnie się sprawdzi i go kupuję. Bardzo dużo czasu poświęcam na czytanie recenzji i dzięki temu moje zakupy zazwyczaj kończą się raz a dobrze :) To trochę jak z bazą ubrań, co opisujesz u siebie w książce :) Potem fajnie jest po prostu kupować to samo co się skończyło, bez zastanowienia. Te boxy to dla mnie jakiś szczyt konsumpcjonizmu! pozdrawiam, fajna seria!:)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *