Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Dziewczyny, którym nigdy nie brudzą się buty

Na pewno macie chociaż jedną koleżankę, która zawsze wygląda doskonale, niezależnie od pory dnia, nieważne czy spotkacie ją w pracy, na imprezie czy na spacerze w parku. Lśniące włosy, doskonale leżące ubrania, żadnych irytujących drobiazgów typu zsuwający się z ramienia pasek torebki czy włosy przylepiające się do pomalowanych błyszczykiem ust. Sama znam przynajmniej dwie i mam na nie specjalne określenie, podkradzione znajomej – to dziewczyny, którym nigdy nie brudzą się buty.

Zawsze zastanawiałam się, jak one to robią. „Niektórzy po prostu tak mają” nie jest dla mnie satysfakcjonującym wyjaśnieniem, tak samo jak stwierdzenie że „dziewczyny to nigdy nie mają się w co ubrać”. Traktuję modę i ubieranie się bardzo przyziemnie i praktycznie, nie daję sobie wmówić banałów i z zapałem rozbieram wszystko na czynniki pierwsze.

Nie chce mi się też wierzyć w wersję „one po prostu spędzają pół dnia przed lustrem”. Na pewno są i takie przypadki, ale jestem przekonana, że można osiągnąć efekt niemal perfekcyjnego wyglądu po prostu dzięki dobrej organizacji. Przeanalizowałam więc kwestię dziewczyn, które zawsze wyglądają super i zebrałam poniżej kilka czynników, które wydały mi się szczególnie ważne.


Łatwa do ogarnięcia fryzura


Znacie te dziewczyny, które niezależnie od pory dnia są rozczochrane, a ich włosy zdają się żyć własnym życiem? Zdecydowanie jestem jedną z nich. Wszystkie właścicielki kręconych, wysokoporowatych włosów na pewno wiedzą o czym mówię. Takie loki mogą wyglądać świetnie, ale wymaga to sporo pracy. Dlatego zawsze staram się mieć taką fryzurę, żebym w dni, w które nie mam ochoty walczyć z włosami, mogła je po prostu spiąć i dalej wyglądać dobrze.

Skomplikowane fryzury sprawdzają się świetnie na sesjach zdjęciowych i zdjęciach na Instagramie, w prawdziwym życiu zwykle trochę gorzej. Wybierając się do fryzjera dobrze jest mieć to na uwadze, jeśli zależy nam na eleganckim, wyrazistym wyglądzie.


Idealnie dopasowane ubranie


Dobre relacje z szafą to podstawa dobrego wyglądu, ale tym pisałam już w wielu innych postach. W tym temacie szczególnie istotne wydają mi się dwie rzeczy.

Przede wszystkim ubrania, których noszenie nie sprawia nam żadnego dyskomfortu. Cały urok dziewczyn, którym nigdy nie brudzą się buty, polega na tym, że wyglądają jakby wszystkie elementy ich perfekcyjnej aparycji pojawiły się zupełnie od niechcenia. Wbijające się w stopę paski sandałów, obkręcająca się spódnica czy nieustannie opadające ramiączko sukienki skutecznie ten efekt rujnują.

Po drugie, idealne dopasowanie ubrań do naszej figury. Warto brać to pod uwagę na zakupach, ale równie dobrze możemy zanieść już posiadane sukienki czy bluzki do krawcowej. Większość prostych poprawek to koszt kilkunastu złotych, a różnica jest ogromna. Ubrania szyte, albo chociaż poprawiane, na miarę, to jeden z powodów, dla których gwiazdy na galach wyglądają tak olśniewająco.


Zadbane ubrania


Czyli takie, które wyglądają jak wyciągnięte z eleganckiej garderoby, nie wylosowane z leżącej na fotelu góry ubrań typu „za brudne do szafy, za czyste do prania”. Prasowanie to podstawa, o której wiele osób zapomina, a wymięta koszula potrafi zepsuć nawet najbardziej elegancki strój. Jeśli nie lubimy i nie chcemy prasować ani oddawać ubrań do prasowania, wtedy praktyczniej jest kupować rzeczy z domieszką syntetycznych włókien.

Przejechanie przed wyjściem z domu spodni czy spódnicy specjalną rolką potrafi zdziałać cuda, zwłaszcza jeśli mamy w domu zwierzaki,


Akcesoria są najważniejsze


„Zadbaj o dodatki” to porada, którą znajdziemy w co drugim magazynie o modzie. O dziwo, jest prawdziwa. Zwykłe czarne rurki i t-shirt czy najprostsza koszula mogą zmienić się w zwracający uwagę strój, jeśli tylko dorzucimy do nich porządnie wykonane, piękne buty, oczywiście wypastowane, jak na tytułową bohaterkę przystało. Albo dobierzemy spektakularną torebkę. Nikt na pierwszy rzut oka nie odróżni bluzki od projektanta od tej z sieciówki, a kiepską jakość butów czy torebki widać od razu.

Sposobem na przejście z etapu „właśnie wstałam” na „wyglądam zabójczo” w trzy sekundy jest też założenie idealnie dopasowanych do naszej twarzy okularów przeciwsłonecznych. Wysiłek żaden, efekt widoczny od razu.

dresses

cztery stylizacje, które wyglądałyby zupełnie przeciętnie, gdyby nie wyraziste dodatki


Sprytny makijaż


W dbaniu o siebie, podobnie jak w wielu innych dziedzinach życia, obowiązuje zasada Pareto – 20% działań przynosi 80% efektu. Zazdroszczę dziewczynom, którym przyjemność sprawia dopracowywanie makijażu, zabawa kolorami i tak dalej. Ja nie mam do tego za grosz cierpliwości i zależy mi na jak najlepszym efekcie przy minimum wysiłku. Jednocześnie lubię naturalność i nigdy nie zdecydowałam się na paznokcie żelowe, przedłużanie rzęs, ostatnio pierwszy raz w życiu robiłam hennę na brwiach.

Najczęściej używam kremu BB, korektora pod oczy, układam i wypełniam brwi, maluję rzęsy, robię kreskę na powiece oprószonej jasnym cieniem (pod którym jest baza) i przejeżdżam policzki różem. Kiedy chce się poczuć wyjątkowo elegancko, dorzucam szminkę. Zajmuje mi to kilka minut i trudno jest coś zepsuć, nawet w pośpiechu.

Podobną strategię sprzedała mi koleżanka – jedna z tych, które zawsze wyglądają super. Ma jeden dopracowany do perfekcji makijaż, wykonany sprawdzonymi, trwałymi kosmetykami, z fachową kreską na oku i idealnie dobranym odcieniem szminki, dzięki czemu codziennie wygląda dobrze i świeżo, nie musząc się jednocześnie męczyć z rozcieraniem cieni czy dobieraniem do siebie kolorów.

Liczą się szczegóły – starannie położony korektor pod okiem da dużo lepszy efekt niż niechlujnie maźnięty cień w najmodniejszym kolorze.

Warto też pamiętać o poprawianiu makijażu w ciągu dnia. Pewnie kojarzycie to uczucie, kiedy rano zerkacie w lustro, stwierdzacie że jest naprawdę dobrze, a wracając do domu po południu zastanawiacie się, jak to możliwe że tak Wam się wydawało. Szybkie przypudrowanie strefy T, machnięcie po policzkach różem i ponowne nałożenie szminki zajmuje niewiele czasu, a dużo daje.


Postawa to podstawa


Czyli sprawa, o której nieustannie przypominały nam mamy, a ja pisałam już nie raz. Wyprostowane plecy i pewny krok robią gwiazdę z całkowicie przeciętnie ubranej dziewczyny. I odwrotnie – ich brak potrafi zepsuć najbardziej dopracowany strój. W prawdziwym życiu, czyli nie na sesji zdjęciowej i nie na fotce na Instagramie, o naszym stylu bardziej niż to, jakie ubrania mamy na sobie, świadczy sposób, w jaki je nosimy.

Warto pamiętać o tym, że ogromny wpływ na naszą postawę ma dobrze dobrany biustonosz. Wydawało mi się, że brafitterska krucjata obiegła już całą Polskę, ale co rusz spotykam się z dziewczynami mówiącymi mi, że ich rozmiar to 75B. Pewnie się teraz zastanawiacie czy pytam nowo poznane koleżanki o rozmiar biustu. Otóż nie pytam, ale często przeglądam portfolia modelek pod kątem sesji Lunaby i tam nieszczęsne 75B króluje niepodzielnie.

Jest jeszcze jedna, całkowicie przyziemna kwestia. Wiecie dlaczego te wszystkie niesamowite dziewczyny wydają się niemal płynąć po chodniku? Bo mają lekkie torebki. Nawet Audrey Hepburn nie dałaby rady poruszać się z gracją, mając w torbie laptopa, książki, parasol, buty na przebranie, wodę i wielką kosmetyczkę. Dlatego właśnie lubię torby średniej wielkości – trudno w ich przypadku popaść w nawyk torebkowego zbieractwa, bo nic więcej niż telefon, portfel, notes i mała kosmetyczka się po prostu nie mieści.


Zapach


Niedawno czytałam gdzieś, że wciąż używamy perfum tylko na wielkie wyjścia. Dziewczyna, której nigdy nie brudzą się buty, pamięta o nich na co dzień.


Takie są wyniki mojego śledztwa. Wrodzone lenistwo pozwoliło mi osiągnąć naprawdę dobry poziom w dziedzinie uzyskiwania niezłego efektu możliwie najmniejszym kosztem, ale do dziewczyn, którym nigdy nie brudzą się buty, jest mi jeszcze bardzo, bardzo daleko. Nie jest to dla mnie zresztą problemem, całkiem lubię swoje rozczochranie, ale zawsze perfekcyjne koleżanki nieodmiennie mnie fascynują.

Jak Wam się wydaje, jak one to robią? Przychodzą Wam do głowy jakieś inne tricki? A może same jesteście tymi dziewczynami, którym wszyscy zazdroszczą nieskazitelnego wyglądu niezależnie od okoliczności? Dajcie znać!

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

130 thoughts on “Dziewczyny, którym nigdy nie brudzą się buty”

  1. Wszystko ok, ale z tymi włosami to nigdy mi się nie uda. Tak niefortunnych włosów nie widziałąm u nikogo. I nie ma takiej fryzury, która pozwalałaby mi na swobodę. Raczej przekonanie, że nieważne, jakie włosy mam i tak wyglądam świetnie. Myślę sobie, wtedy o Charlotte Gainsbourg i innych takich osobach, które wyglądają świetnie mimo nieuczesania.

    1. Niestety, ale Charlotte rzadko kiedy nie ma świetne włosy. I nie chodzi o ten wielki chaos jak przy braku grzebienia, choć mogłaby go wreszcie znaleźć :). Jej włosy są jakieś takie nie przystrzyżone, końcówki z daleka wyglądają na rozdwajające się (niemal jak miotła).

  2. Winterheart

    Może to żadne tam wielkie triki, ale ma parę ubrań i parę zestawów, w których czuję się jak królowa uniwersum :) I jak tak sobie idę ulicą, dumnym krokiem, mając w myślach jedynie „jestem bajeczna”. To pomaga na samoocenę, zdecydowanie polecam, ale niestety do tego trzeba byc troszeczkę egocentrycznym :)

    Poza tym, niektóre dodatki robią z każdego zestawu ciuchów coś z klasą. Na przykład czarna fedora (jak Indiana Jones! :)) albo szelki (szare spodnie i koszula w paski to nuda. Z szelkami juz średnio :)).

    Ale ja tak mam, że lubię się przebierać, nie ubierać. I kiedy jestem przebrana, czuję się dobrze.
    Bo tak naprawdę, to cały styl osoby to to, jak ten ktoś nosi swoje ubrania. A nie ile na nie wydał. :) Jednego dnia możesz wyglądać jak ta, której nigdy nie brudzą się buty, a następnego jak ktoś, kto wlaśnie wstał i tak z domu wyszedł… :)

    1. Haha, jutro będę w takim razie cały dzień myśleć, że jestem bajeczna i dam znać, czy pomogło;) No i zgadzam się, że nastawienie to podstawa! Fedora <3

    2. Dlaczego „niestety egocentrycznym”? :) Egoizm nie znaczy posiadania w nosie innych, tylko życie w zgodzie ze sobą! Parafrazując przemowę Emmy Watson: Bo jak nie Ty, to kto? Bo jak nie teraz, to kiedy? :)

  3. Ja jestem jedną z tych dziewczyn, z którymi zawsze jest coś nie tak – włosy układają mi się pięknie tylko wtedy kiedy nie wychodzę z domu, a jak muszę gdzieś wyjść to zawsze z jednej strony bardziej się polokują, a z drugiej będą płaskie. Zawsze zwracam uwagę na dziewczyny, które po prostu zawsze wyglądają super, perfekcyjna fryzura, wszystko na swoim miejscu, nie rozmazany makijaż, nie spocone pomimo noszenia dżinsów w 30 stopniach :) nasuwa mi się pytanie czy to nie jest trochę nudne, zawsze tak dobrze wyglądać? Ja mam przynajmniej czasami niespodziankę jak przez cały dzień dobrze wyglądam :)

    1. Hahaha :) Jakbyś, Antonina, pisała o mnie :) Co to za radość, jak po iluś godzinach człowiek widzi się w lustrze i z zaskoczeniem stwierdza, że w zasadzie to korektor działa, jak powinien, a kreska nadal jest równa i nie odbiła się gdzieś na powiece!

  4. Cały czas dążę do wypracowania sobie spójnego, codziennego looku, który da jak najlepszy efekt jak najmniejszym kosztem. Podstawą jest dla mnie delikatny, naturalny makijaż. O łatwą do ogarnięcia, schludną fryzurę wciąż walczę – nie bez znaczenia jest dobra kondycja włosów, które nawet nieuczesane wyglądają pięknie.
    Ogólnie zawsze kiedy patrzę na takie dziewczyny w głowie mam słowa „schludność, „kobiecość”, „naturalność”, „poukładanie” – to chyba klucze do efektu dziewczyny, której nie brudzą się buty :-)

  5. Ja jeszcze dodałabym mniej krytyki wobec siebie, więcej luzu i pewności :) zawsze wydawało mi się, że wszyscy wyglądają lepiej niż ja, a takich idealnych o kazdej porze i w każdej sytuacji koleżanek miałam kilka. Do momentu aż okazalo się, ze dla niektórych z nich to moje buty nigdy się nie brudza :) spojrzalam wtedy na siebie troche mniej krytycznie, dopracowałam kilka rzeczy, które zawsze najbardziej mnie irytowaly (w tej chwili właściwie mogę podpisać się pod każdym punktem, który wymienilas) i jestem wreszcie z siebie zadowolona (oczywiscie mniej lub bardziej) i najwazniejsze – przestalam tracić czas na ciągle porównywanie się z innymi :)

    1. Nawiązując do punktu o porównywaniu się z innymi – to mój słaby punkt! Zawsze, ale to zawsze łapię się na tym, że spoglądając kontem oka na pannę, której nigdy nie brudzą się buty – porównuję ją ze sobą… I nawet jeśli rano uważałam, że wyglądam bajecznie to w tym właśnie momencie czar pryska! Dodałabym punkcik o porównywaniu się do listy :>

  6. Fajny tekst! Zastanawiam się czy jestem takim typem czy nie. Z jednej strony mnóstwo koleżanek zazdrości mi zorganizowania i uporządkowania i zadbania na co dzień. Z drugiej strony czasem zdarza się, że bluzka się okropnie pogniecie, a nos wyświeci bo zapomniałam spakować pudru do torebki, a oczy się same zamykają w tramwaju w drodze do domu, więc do idealnego wyglądu sporo brakuje :)
    Do Twojej listy Asiu dodałabym paznokcie! Dla mnie to podstawa. Nie znoszę mieć zaniedbane paznokcie albo jak widzę „zadbane” dziewczyny z obdrapanym lakierem. I nie mówię tutaj o tipsach, żelach czy hybrydach bo nigdy takich wynalazków nie miałam. Ja nie wyobrażam sobie mieć niepomalowanych paznokci bo zwyczajnie to uwielbiam. Ale denerwuje mnie jak ktoś ma obskubany lakier który nosi od tygodnia albo dwóch i tłumaczy się brakiem czasu. Tak na prawdę do tylko chwila, którą można wygospodarować podczas surfowania po internecie. A jeżeli ktoś nie ma czasu/nie lubi się tym często zajmować to zwyczajnie lepiej postawić na neutralne, naturalne ale zadbane paznokcie. To tak wiele potrafi zdziałać…
    Pozdrawiam :)

    1. Foster Marine

      Bardzo ciekawa uwaga! Ja nigdy nie znajduję czasu na pomalowanie paznokci, żaden lakier, nawet z bazą i top coatem nie trzyma się u mnie dłużej niż 2-3 dni, dlatego staram się mieć zawsze czyste, równo ścięte paznokcie, skórki odsunięte, czasami z nałożoną odżywką czy bezbarwnym lakierem (te się jakoś trzymają). I pamiętam, jakiego szoku doznałam, kiedy jeden z kolegów powiedział mi kiedyś „nno tak, Ola, ty masz zawsze takie zadbane paznokcie”, podczas gdy ja podziwiałam zawsze dziewuchy z kolorowymi płytkami :)

      1. uwazajcie dziewczyny z tym odsuwaniem/wycinaniem skorek. skorki te są po coś! ona pełni swoją funkcję, ktora jest osłanianie macierzy paznokcia. a odsuwanie skorek powoduje, ze do macierzy mogą dostawac sie rozne bakterie i grzyby. ja wlasnie czym takim załatwilam swoj paznokiec, odsunięta skórka + mycie garów (jak wiadomo w gąbeczkach, nawet tych ledwie co uzytych znajduja sie rozne zyjatka) i mam porządną infekcje + zdeformowany paznokiec (od infekcji). nigdy więcej zadnego odsuwania ani tym bardziej wycinania skorek!

        1. A może kompromisem w takiej sytuacji będzie trzymanie rękawiczek gumowych tuż przy zlewie i używanie ich podczas mycia?

  7. U mnie najgorszy problem to te cholerne buty. Nie cierpię myć butów – jak są materiałowe to zwyczajnie wrzucam je do pralki- ale mam problem z myciem na bierząco bo to czynność brudna i przede wszystkim nudna – marzy mi się automatyczna czyszczarka do obuwia

    1. Dokladnie! Ciuchów moge miec sporo. Ale buty musza byc idealne. A przy malym budzecie ciezko takie znalezc. A poza tym nie lubie jak zajmuja mi za duzo miejsca. Pragne miec dwie/trzy idealne pary, ktore do wszystkiego pasuja i na tym zakonczyc biznes. Poki co mam 6 par, nie sa niestety idealne i pasujace do wszystkiego. Ale z torebkami udalo mi sie opanowac sytuacje. Drogie Panie, mam ich 2 pary + plecak i pasuja mi do wszystkiego. Mam nadzieje, ze osiagne kiedys taki poziom z butami. I z fryzura. Makijaz juz tez w sumie rozkminilam, ale niestety praca jako informatyk na codzien zbyt rozleniwia, i przy samych facetach bywa, ze wogole mi sie nie chce nakladac makijazu.

      1. A napisałabyś jakież to są torebki, które „pasują do wszystkiego”? Zdaję sobie sprawę, że każdy ma inny styl, ale chciałabym ze swoimi torebkami osiągnąć ten stan i szukam inspiracji gdzie się da… ;)

        1. Polecam torby Dzikiego Józefa – już za samą nazwę mają wielkiego plusa :) Wytrzymałe, klasyczne, ale jednocześnie charakterne.

          1. dziki józef – jakie to są mniej więcej ceny? niestety na stronie nie znalazłam takiej informacji, a torby faktycznie wydają się pasować do wszystkiego, są piękne.

      2. Kat, piona! też pracuję z chłopakami i obalam mit, jakoby kobiety pindrzyły się dla mężczyzn. makijaż jest wtedy, kiedy pozwala mi na niego stan skóry i kiedy mam ochotę.
        Jestem zupełną odwrotnością dziewczyny, której nie brudzą się buty, nigdy nie wyrosłam z etapu łażenia po drzewach i obcierania kolan. W tej chwili siedzę w biurze i od pasa w górę jestem bardzo ę, ą, pro i przyzwoita, a od pasa w dół mam legginsy w kosmos, dresowe szorty i ubłocone buty rowerowe, bo nie zdążyłam się przebrać po przyjeździe do pracy.
        I CZUJĘ SIĘ ŚWIETNIE!

      3. Właśnie też dążę do stanu dwóch toreb. Jedną idealną już mam – o dziwo, to coś w rodzaju chanelki z łańcuszkiem. Jest dość charakterystyczna i bardzo ją lubię. Druga jest względnie idealna – przydaje się w sytuacjach, kiedy chcę dodać strojowi powagi i jednocześnie dużo wziąć ze sobą. A trzecia to w zasadzie torba lniana – jest świetna na lato. Muszę jedynie przejrzeć moje torebki i sprzedać bądź je oddać.
        Jeśli chodzi o butów – to z konieczności od kwietnia chodzę tylko w trampkach – czarne i niebieskie.
        Jednocześnie zawsze zazdroszczę dziewczyną czystych butów, mam z tym zawsze problem.
        Asiu, dzięki za ten wpis!

        1. dziewczynOM !!! liczba mnoga to koncówka -OM.a kolezanka z pierwszego posta na temat torebek miala na mysli chyba 2 sztuki a nie 2 pary :) 2 pary to juz 4 sztuki :D:D

      4. „przy samych facetach bywa, ze wogole mi sie nie chce nakladac makijazu” – ja tez czasami mam podobnie i do tego ciągle słyszę od kolegów, że lubią naturalne dziewczyny bez tapety. Kiedyś mój chłopak podsumował „wy dziewczyny wcale nie malujecie się dla facetów, tylko dla innych dziewczyn, bo się porównujecie”. Miał trochę racji, ale nie wiem jak Wy, mnie po prostu zadbana dziewczyna w otoczeniu motywuje do schludnego wyglądu. A faceci to mam wrażenie nie dostrzegają detali…

  8. Ja zawsze zazdrościłam dziewczynom, które bez makijażu na co dzień wyglądają świetnie, a w makijażu to już w ogóle rewelacyjnie, oraz za każdym razem jak niedbale zwiążą włosy, lub te włosy wyschną im same bez żadnego układania, to wychodzi perfekcyjna fryzura jak z tumblra czy innego pinteresta. Wydaje mi się, że jednak z tym to się trzeba urodzić i mieć pewien typ urody, jak np. pierwszy w brzegu przykład, modelka Jessica Lee Buchanan, na instagramie ma pełno zdjęć z takim naturalnym super lookiem…

  9. Zapomniałaś o uśmiechu! Gdy uśmiecham się do świata, świat uśmiecha się do mnie (a zwłaszcza jego męska część).

    Ogółem, wszystkie rady są słuszne. Wydaje mi się, że ma to związek z całościowym dbaniem o siebie, tak na codzień. Efektu „wow” nie osiągnie się od zera w ciągu kilku minut – to codzienna dbałość o siebie, dobór dobrych (nie znaczy „drogich”) kosmetyków, posiadanie ulubionych ubrań. I czyste buty, tu pełna zgoda, nic tak nie wkurza, jak brudne (zwłaszcza moje własne po błotnistym dniu). Słowem, aby być bajeczną dziewczyną, trzeba w to wierzyć!

  10. Mysle ze im mniej i prosciej, tym lepiej i latwiej. Osobiscie nie jestem (jeszcze!) taka osoba, ale pracuje nad tym . W moim przypadku np. odpada kolorowy lakier do paznokci u rak,wyglada dobrze przez pare godzin a potem nieuchronnie pojawiaja sie odpryski, zadrapania i tym podobne, i efekt glamour szlag trafia :D Nosze wiec tylko bezbarwny lakier, jakby co, mniej widac..Mieszkajac w Paryzu od lat przyjmuje powoli ale skutecznie postawe Paryzanek: odprysniety lakier? oczko w rajstopie? nic to, alleluja i piersi do przodu, i tak jestem godna pozadania, grunt to byc o tym samemu przekonanym i nie kulic sie gdy sie nam to przytrafi, cos jak Kate Moss albo Charlotte Gainsbourg wlasnie.Cisnienie na perfekcyjny wyglad odczuwam duzo bardziej w Polsce.

    1. Ha! Prawdę powiedziałaś. Kiedy mieszkałam w Barcelonie nawet zaczęłyśmy z koleżankami mówić: co się przejmujesz (oczkiem, czy innymi pierdołami), jesteś w Barcelonie. Na ulicach pełno tam ludzi w pareo, we włosach rozwianych słoną bryzą (masakra!), albo w T-shirtach ze sklepu z pamiątkami (typu: „My sister went to Spain and all I got was this lousy T-shirt”), ewentualnie meksykańskim sombrero, który pojawił się jakby przypadkowo. Na takim tle nie trudno się wyróżnić w normalnym stroju. Nie raz znajomi Hiszpanie zwracali uwagę na to, że Polki zawsze takie zadbane chodzą, a wcale nie należę do tych co im się buty nie brudzą!

  11. Dla mnie podstawą są włosy. Kiedy nie chcą się słuchać moją wypróbowaną fryzurą jest kok. Ładnie odsłania szyję i można załoźyć fajne kolczyki które odwrócą uwagę od niesłornych włosów :) A jeśli chodzi o strój to proponuje sukienkę i botki na niedużym obcasie lub baletki. Obecnie coraz mniej osób chodzi w sukienkach więc od razu można poczuć się wyjątkowo, orginalnie i kobieco :)

  12. Wpis jest oczywiście bardzo dobry i miły w odbiorze, ale do punktu „postawa…” dodałabym chyba dość kluczową sprawę: czuć się dobrze we własnym ciele. Zauważyłam, ze wszystkie szczupłe, „fit” dziewczyny wyglądają w prostych rzeczach zjawiskowo. A w sumie, nie musi być to nawet kwestia >50 kilo na wadze, a właśnie tego, że ktoś te swoje nogi, piersi czy brzuch po prostu w sobie kocha (:
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne wpisy

  13. Dziewczyny, którym nigdy nie brudzą się buty – cudowne określenie! Ja do tej pory zjawisko to opisywałam zwrotem „polished look”. W moim rozumieniu są to osoby, które mają świetnie zorganizowaną szafę, tzn. wszystko pasuje do siebie, do figury i do okazji. Poza tym, dodatkowym czynnikiem, jak już wspomniałaś jest mądra fryzura – dla mnie przede wszystkim liczą się zdrowe i lśniące włosy, pielęgnowane w zgodzie ze swoją naturą (proste, grube, kręcone itd). Do tego zadbana cera, brak odprysków lakieru na paznokciach, których trzeba byłoby się wstydzić, ładny zapach, pasująca do karnacji szminka lub błyszczyk. Wydaje mi się, że kluczem jest też pewność siebie. Znam to z własnego doświadczenia – co tydzień mam zajecia na aplikacji adwokackiej, często ulegam pokusie założenia jeansów, płaskich butów za kostkę i żakietu, bo po prostu nie chce mi się cały dzień śmigać w opinającej spódnicy i szpilkach. Ale potem jak widzę jak ubrane są inne dziewczyny, czuje się ze względu na swój ubiór trochę niepewnie i zawsze pluje sobie w brodę, że mogłam jednak się wcianąć w coś bardziej eleganckiego. Myślę, że moje otoczenie może to wyczuwać. Z drugiej strony jednak, nie należy nosić konkretnych ubrań tylko dlatego, że wydaje nam się, że są odpowiednie do sytuacji – mimo że ołówkowa spódnica i biała koszula są eleganckie, spokojnie możemy z niej zrezygnować jeśli lepiej czujemy się w cygaretkach i jedwabnej bluzce z dekoltem. Jeśli dobrze czujemy się w jakimś zestawie i dobrze dostosujemy go do okazji, zapewne będziemy też dobrze wygladać :) No i oczywiście pamiętać należy o zasadzie, że nie zostawiamy najlepszych ubrań, bielizny i dodatków na specjalne okazje, lecz nosimy je na codzień :)

  14. Ja bym tutaj dorzuciła jeszcze punkt o skórze i piciu wody. Bez nawilżenia każdy makijarz wygląda po prostu nie tak.
    A co do rozmiaru stanika, z tym 75B to szczera prawda. Wszyscy się dziwią, gdy mówię, że noszę rozmiar 75F. Ja mam po prostu dobrze dobrany stanik, a nie monstrualne piersi

    1. Mnie wsadziłyby koleżanki najchętniej w 75 B właśnie. A ja im pokazuję środkowy palec mówiąc: 60E. Figę się znają na stanikach. Słyszą tylko ABCDEFG, a nic im nie mówi obwód :P

      1. Bo tak się powszechnie mówi: A to biust mały, B średni i C i D duży. Ludzie mają zupełny mindfuck, jak słyszą, że rozmiar stanika jest funkcją i że E może być biustem niedużym, a B sporym – przy odpowiednim obwodzie :-P

        1. Dorzucę swoje trzy grosze do biustonoszy:

          Raz byłam na brafittingu, dobrano mi biustonusz 70E, rzekomo mój rozmiar. Dostałam dwa modele do spróbowania, pani mnie ustawiła, powygarniała, mówi: „no i proszę, od razu widać różnicę, od razu piersi lepiej wyglądają.” I patrzy taka zadowolona, uśmiechnięta… A ja myślałam, że się popłaczę. W życiu tak ohydnie nie wyglądałam, jak jakiś mutant ze zdeformowaną klatką piersiową. Przez to jej „piersi lepiej wyglądają” miałam od razu popsuty humor—no bo jeśli te koszmarki wyglądają LEPIEJ, to jak ja beznadziejnie muszę wyglądać na co dzień? Niby taka bzdura, ale jednak tak było, czułam się fatalnie.

          Podziękowałam pani i wróciłam do noszenia staników, w których czuję się dobrze sama ze sobą i nie-zdeformowana.

          1. Hej! Ja też mam złe doświadczenia z brafittingiem. Poszłam raz do poleconego mi sklepu, dobrano mi biustonosz, zapłaciłam za niego 120 złotych, a później okazało się, że jeśli noszę go dłużej niż pół godziny, to na obwodzie robią mi się bolesne, czerwone i głębokie pręgi. Po pewnym czasie (próbowałam ten biustonosz jakoś „rozchodzić”) zdeformowały się chyba trochę miseczki (albo mi zmalał biust…?), bo zaczęły odstawać od mojej skóry i już kompletnie do niczego się to nie nadawało. Teraz preferuję miękkie biustonosze albo brak!

          2. Wiesz, ze stanikami jest tak samo jak z każdą inną częścią ubioru. Jeśli wejdziesz do sklepu z dżinsami, to czy we wszystkich modelach spodni w Twoim rozmiarze wyglądasz dobrze? Oczywiście, że nie. Ja mam nawet tak, że niektóre marki dżinsów robią ze mnie potwora z monstrualnym tyłkiem. Staników Freya też na przykład nie noszę, bo mi zwyczajnie nie pasują konstrukcyjnie. Druga sprawa, to wśród brafitterek zdarzają się lepsze i gorsze specjalistki, tak jak w każdym zawodzie.

            Jednak jeśli biustonosze, które nosisz, odpowiednio podtrzymują (a 70E podtrzymania jak najbardziej potrzebuje), nie masz bułek pod pachami, „czteropiersia”, obwodu na karku czy piersi w talii, to znaczy, że nosisz dobry rozmiar. Kropka :-)

  15. Fajne określenie z tymi butami:) Mnie też zawsze fascynowały takie osoby – z rozpuszczonymi włosami, które nie sklejały się w strąki, i nie przeszkadzały w niczym, w białych spodniach, które się nie plamiły, w rajstopach , w których nigdy nie poszło oczko, bez gruczołów potowych i złego samopoczucia…

    Tricki fajne, sama wiele z nich stosuję i muszę przyznać, że to działa:) Wielkim odkryciem był dla mnie transparentny puder (bambusowy z BU), fajnie utrwala makijaż(prosty, szybki sprawdzony), zapobiega błyszczeniu i rozmazywaniu. Poza tym stosuję zasadę nieprzekombinowania, i „mniej znaczy więcej”, no i przyjaznych ciuchów.
    W ogóle jako mama będąca w domu z dwójką maluchów, i ich brudnymi łapkami i buziami, gotująca, sprzątająca i bawiąca się w piachu, musiałam wypracować własną strategię ogarniania codziennego wyglądu, żeby mi było dobrze, wygodnie ale żebym nie rozmemłała całkowicie swojej kobiecości. Pisałam zresztą o tym ostatnio u siebie, łatwo nie jest, ale daję radę;)

  16. To wszystko to jedno, ale mnie najbardziej wkurzaja dziewczyny, ktore wygladaja dobrze I zawsze na wszystko maja czas.Od dbania o siebie, po karierę, naukę, impreze, znajomych, no wszystko! I zawsze dobrze wyglądają!

    1. Myślę, że to kwestia dobrej organizacji. Nie trzeba się na to wkurzać, wystarczy trochę się spiąć, założyć kalendarz i się zorganizować.

      1. Nie zgodzę się z tą organizacją. Zależy też od priorytetów. Nawet jeśli mam chwilę „wolnego” zawsze znajdzie się coś ważniejszego do roboty od np. malowania paznokci. Wolę iść poskakać z córką na trampolinie czy pograć z synem w piłkę- oczywiście nie poprawia to mojego wyglądu ;)

        1. Aga na pewno poprawia! Nawet odrobina ruchu wpływa na Twoje ciało, a promienna cera i piękny uśmiech to sprawka radości jaką sprawia zabawa z dzieciakami :)

  17. W niczym mi nie pomógł ten wpis ;) Spodziewałam się jakiejś rewolucji, odkrycia… a sposoby, o których piszesz, niewiele dały, mimo, że już dawno je przetestowałam. Z moją przyjaciółką mówimy o takich dziewczynach, że są Zawsze Bardziej ;)

    I niestety… może to dlatego, ze mam 3letnie dziecko, ale co mi po najlepiej odprasowanej dopasowanej koszuli z dobrej tkaniny, skoro moje dziecko po 40 minutach od wyjścia z domu nakapie na mnie sokiem, rozgniecie na mnie banana, a potem elegancko i przez przypadek nadepnie na piękne jasnobeżowe buty. Aaaa, dodam jeszcze, że ja po wyjściu z domu zorientuję się, że nie wzięłam kluczy od samochodu, więc biegnę jak idiotka na 2 piętro, tachając po pachą owo dziecko moje. Do auta wracam już kompletnie spocona, po drodze torba spada mi na ziemię i brudzi się od błota, a silny wiatr rozwiewa mi włosy, które po takim balecie sa już skutecznie naelektryzowane na cały dzień.

    Wiadomo- gdybym nie stosowała zasad, które opisałaś, to pewnie po drodze musiałabym ze 3 razy zaliczyć pralnię chemiczną i jakiś prysznic i fryzjera, żeby dobrze wyglądać, ale nadal wychodzę z założenia, że istnieją kobiety (i mężczyźni) poza tą kategorią i oni naprawdę zawsze są Bardziej :) NIe jest ich tak wielu, jak nam sie wydaje, gdy odwiedzamy elegancki klub lub poznański Stary Browar, ale jednak… są tacy, którzy się z tym rodzą ;)

    1. Świetne określenie „Zawsze bardziej” pożyczę sobie:)
      No właśnie, matki mają trochę bardziej pod górkę z tym „perfect lookiem” :)

    2. Ja mam troje dzieci 5,7,9. Twoje ma 3 lata. Jeszcze z rok poczekaj. Wszyscy się dziwią że ja w ogóle mam dzieci. Najbardziej bezdzietne koleżanki. Ona myślą, że matka powinna wyglądać tak: dres,brak makijażu, plama, na ławce przy piaskownicy. Co więcej mówią: patrz jak dobra matka (bo źle wygląda). NIGDY! Mam 35 lat i wreszcie nauczyłam się wyglądać dobrze. Makijaż nomakeup jest moją twarzą bez której nawet śniadania w niedzielę nie ma.

      1. Będzie ciężko poczekać rok, skoro drugie rodzi się lada moment. I nie jestem tą, która chodzi w dresach. I nienawidzę placów zabaw, więc tam mnie również ciężko zobaczyć ;)

  18. kurde, to ja nie mam szans. przez ten cholerny laptop bo mam go przy sobie cały czas. i faktycznie z małą torebką czuję się o niebo lepiej. dobrze, że plecaki wróciły do łask to mi trochę lżej i bliżej do niebrudzenia butów :)

  19. Heksejakten

    Kiedyś siedziałam z dwiema dziewczynami z mojej grupy zajęciowej na przerwie obiadowej i jedna z nich wyznała mi, ze co tydzień jak mnie widzi to się zachwyca, że ja taka w każdym calu dopracowana, ładnie ubrana, idealny makijaż i wszystko. Przeżyłam szok, bo ja w swoim mniemaniu jestem daleka dziewczyny, której nie brudzą się buty, a bliższa menela ;)
    Mam przedłużone rzęsy i na tym koniec, rano nakladam podklad, podkreślę brwi i wychodzę. Włosy dopiero niedawno udaje mi sie opanować, zazwyczaj przedstawialy siano-szopę. W kwestii ubrań – w ogole ze swojej szafy nie jestem zadowolona (niestety).
    Może te dziewczyny też są tego zupełnie nieświadome?
    O i jeszcze taka moja obserwacja – one się nie pocą! W najwiekszy upal wygladaja perfekcyjnie i świeżo.

    1. Dla mnie to Riennahera:) Nigdy nie widzialam u niej zadnego niedociagniecia. Chociaz kto wie, moze to, ze wie ze zawsze mam przy sobie aparat fotograficzny, na wszelki wypadek, tez ma jakis wplyw:)

  20. bardzo fajny wpis… też się ostatnio nad tym zastanawiałam, bo na studiach nadal wyglądam jak na początku liceum, tylko długość włosów się zmienia, a koleżanki się „wylaszczyły”. Co do wielkości torebki – masz rację! ale od razu zobaczyłam siebie z torbą na laptopa, teczką 100x70cm, torebką i jeszcze torbą płócienną na rzeczy które się nie pomieściły w pozostałe torby;/ a nie noszę zbędnych rzeczy, bo akurat nie jestem stereotypową kobietą w tym przypadku;) tak niestety chodzę jak wielbłąd na zajęcia, uroki architektury^^ a jak mam mniej niż 3 pary uszu od toreb na ramieniu to ciągle czuję że czegoś zapomniałam. i gdzie tu zaszczepić tą lekkość o której piszesz?
    dla mnie i tak największym „hitem” są dziewczyny, które np spały tylko 2-3h bo cośtam robiły na komputerze w nocy i ani oczu czerwonych nie mają, ani cieni pod oczami, żadnej opuchlizny…. ja wyglądam jak nieszczęście, a one jeszcze mają siłę na makijarz- ja sobie odpuszczam jak jestem bardzo zmęczona i i tak widać że mam się źle, ale stwierdziłam, że to błąd, że zawsze można machnąć tuszem rzęsy i jakoś tak człowiek troszkę lepiej wygląda…

    1. Oo, znam to, miałam na studiach dziewczynę, która na zajęcia z filozofii o 7 rano przychodziła w naprawdę wypasionym makijażu i koku ułożonym z misternie zaplecionych warkoczy. I w dodatku niesamowicie ogarniała, a ja w bluzie przysypiałam w ostatniej ławce.

  21. O ja jestem z kolei z tych, które przeszły na ciemną stronę mocy niedawno. Od roku pracuję i wydaje mi się, że to sporo zmieniło w życiu. Przede wszystkim zniknął problem biegania na autobus, ciśnięcia się w przepełnionych środkach komunikacji miejskiej i konieczność noszenia wszystkiego ze sobą. Teraz spokojnie mieszczę się w torebkę nie mieszczącą rozmiaru A4 i wiem, że dam radę. Nie chodzę po powierzchniach innych niż chodnik i podłoga w pracy, więc buty siłą rzeczy też pozostają zawsze czyste.
    A włosy? Moim sekretem jest noszenie w torebce szczotki z naturalnego włosia (w moim przypadku dzika) i rozczesywanie włosów co kilka godzin. To potrafi zdziałać cuda.
    I tak jak mówiły już dziewczyny przede mną – tak naprawdę wszystko zależy od postrzegania samych siebie. Pracuję w wybitnie męskim towarzystwie, i przyznam, że znacznie mniej odczuwam ocenianie mnie przez otoczenie. Gdybym przyszła bez makijażu panowie pewnie doszliby co najwyżej do wniosku, że się nie wyspałam. Nie ma co ukrywać – to fantastycznie wpływa na samoocenę ;)

  22. Ja wybrudze wszystko i zawsze, zwłaszcza jak jest nowe albo świeżo wyprane, jeszcze nie ubrane. Czystych rzeczy do szafy nawet nie doniosę, nie mówiąc o sytuacji gdzie pranie jest z powrotem brudne zanim zdąży wyschnąć za sprawą krakowskich gołębi :-D zrobiłam tak, że 90% moich ciuchów jest czarna, żeby nie było nic znać i jest trochę lepiej – poproszę jeszcze czarną pastę do zębów i czarny podkład i będzie naprawdę dobrze :-D

  23. Miałam taką koleżankę na studiach, która zawsze miała świetnie ułożone włosy, piękne i pomalowane na czarno paznokcie, piękny makijaż…. wyglądała zawsze niesamowicie, chyba wszyscy nie mogli od niej wzroku oderwać…. Czar prysł jak pojechałyśmy razem na wycieczkę do Paryża i okazało się, że ten jej 'look’ zabiera jej 2.5 dziennie… widocznie wszystko ma swoją cenę, a ja za bardzo lubię swoją kołdrę :)
    A od bycia 'dziewczyną której nie brudzą się buty’ (swoją drogą ciekawa nazwa) bardziej mnie intrygują ludzie, którzy noszą mnóstwo 'przeszkadzajek’- bransoletek, naszyjników, wyrazisty makijaż a przy tym zachowują taki nienachalne wrażenie, że są sobą…. Jak założę więcej niż zegarek i kolczyki mam zaraz wrażenie, że jestem obwieszona jak choinka. Bardzo bym chciała mieć tą zdolność wyrażania siebie dodatkami, bez tego nieznośnego wrażenia 'że za bardzo się staram’…. :)
    Zresztą to chyba znowu można podciągnąć do tematu świadomości siebie i swojego stylu….

    1. Też się zawsze złościłam, że zegarek, dyskretne kolczyki i ewentualnie pierścionek to maksimum co mogę włożyć i czuć się ok, nieprzebraną. Karciłam się zawsze za to, bo „inne się tak starają i dobrze im wychodzi”. A po prostu taki mam już typ urody (Soft Classic), który nie lubuje się w biżuterii. Trzeba się z tym pogodzić :) Teraz mi lepiej. Stawiam na zadbaną fryzurę i świeży makijaż. :)

  24. Witam.
    Ja natomiast mam koleżanki, które nawet w sobotę idąc do sklepu po przysłowiowe „bułki” o 7 nad ranem wyglądają idealnie… Ale nie zgodzę się, że to tylko kwestia organizacji. Ten typ tak ma, że zawsze jest umalowany, a co za tym idzie- trzeba z samego rana, nawet w dzień wolny (sic!) zaprzątać sobie czas i wykonać „zorganizowany” makijaż, wyjąć „zorganizowane” ubrania z szafy i w sposób zorganizowany ułożyć fryzurę. Natomiast jeśli wykluczymy zorganizowanie i umyjemy tylko buzię, zwyczajnie ułożymy włosy, wbijemy się w dres/dżinsy i po prostu wyjdziemy z domu, już będziemy „zaniedbane” i nie nasze „buty” będą brudne. Więc wykluczam tu kwestię organizacji (choć na pewno ma tu znaczący wpływ na życie tych „idealnych”), lecz uważam, że po prostu dzielimy się na te, którym:
    1. zawsze się chce = niebrudzące się buty
    2. nigdy się nie chce
    3. chce się w połowie ( można mieć makijaż i być ładnie ubraną, ale paznokcie i fryzura już nie gra roli- mix połączeń dowolny)
    4. Chce się wyglądać perfekcyjnie, gdy jest ku temu okazja
    Nie można nagle stać się dziewczyną z czystymi butami- one takie po prostu są i jest to dla nich naturalne, ale trudno się tego nauczyć, bo będzie się to wiązało z nienaturalnością i jakimś przymusem (mimo zorganizowania)
    I jeszcze najważniejsze o czym zapomnieliśmy- każdy ma swoją, według gustu, idealną dziewczynę, której nie brudzą się buty.
    Pozdrawiam ciepło!

  25. Też znam kilka takch osób, sama do noch nie należę. Czasami uda mi się wszystko ładnie zgrać w wyglądzie, ale te zawsze stoi coś na przeszkodzie perfekcyjnemu wyglądowi. Np. Dojeżdżam do pracy głównie na rowerze, a to sprawia, że po takiej jeździe wyglądam jak wyciągnięta z tornada.

    Co do osób z niebrudzącymi się butami, to zawsze odnosiłam wrażenie, że to te bardziej zamożnych rodzin….

  26. pstra matrona

    Chyba jestem. Ale w moim przypadku to bardziej kwestia naturalnych predyspozycji niż ogarnięcia. Mam azjatyckie włosy więc mogę sobie pozwolić na kompletnie odjechane strzyżenie po czym nawet jeśli zgubię grzebień na kilka dni wyglądają jakbym katowała je na zmianę jedwabiem i prostownicą. Mam też bardzo wyraziste okulary, które „robią” mi twarz i nawet w podbramkowych sytuacjach kiedy nie mam czasu się umalować nadają wyrazistości. Moja cera też jest dla mnie na razie dość łaskawa. Dobrze też mieć jeden naprawdę świetny nie wymagający prasowania zestaw na sytuacje „muszę wyjść natychmiast ” który nie wygląda flejowato. No i zawsze czyste buty. No i to prawda, że dodatki robią dobry efekt. Noszę na szyi taką małą żarówkę i ona zawsze budzi dobre emocje otoczenia.

  27. zdecydowanie – ubrania muszą być idealnie dopasowanie, nie zawsze mi się to udaje, ale właściwie nie mam już w szafie rzeczy, które nie pasują do mojej figury – czasami po prostu nie jest ich dzień. Poza tym masz całkowitą rację – dobre buty i torba – to widać na pierwszy rzut oka. I też stosuję jeden stały makijaż każdego dnia – mam już taką wprawę, że zajmuje mi 5minut a zawsze wyglądam i czuje się w nim dobrze.
    jest jeszcze jedna rzecz, o której nie wspomniałaś, ale dla mnie jest kluczowa – dziewczyna, która wygląda zawsze dobrze NIGDY nie marznie :) zawsze mam ubranie dostosowane do warunków atmosferycznych, jak jest chłodniej to jakąś ciekawą czapkę albo kapelusz i rękawiczki, a w samochodzie zawsze zapasowy parasol – najlepszy strój będzie klapą jak wejdę do pracy czy na spotkanie przemoczona :)

  28. Jestem jedną z tych osób, którym nigdy nie brudzą się buty ponieważ noszę obuwie dostosowane materiałem do pory roku i warunków atmosferycznych. To znaczy nie zakładam białych płóciennych tenisówek czy zamszowych balerinek w pochmurny dzień kiedy można spodziewać się deszczu czy też przy 40 stopniowym upale kiedy ziemia jest wyschnięta na pieprz i na wszystkim osiada kurz. Na taka pogodę wybieram raczej obuwie z lakierowanej lub matowej skóry, którą wystarczy szybko przetrzeć chusteczką higieniczną i wygląda zawsze idealnie. Obuwie tekstylne typu tenisówki czy baleriny z zamszu zostawiam sobie na wiosnę i wczesną jesień, kiedy ziemia jest twarda i zbita i kurz nie unosi się w powietrzu brudząc buty.
    Druga sprawa to staram się nie chodzić na skróty i nie biegać do uciekającego tramwaju – przyjedzie następny a bieganie w eleganckim obuwiu czy też chodzenie na przełaj po trawniku potrafi załatwić najładniejsze buty w 3 sekundy. Jak mam ochotę na spacer w plenerze to zakładam adidasy, jeansy rurki i sweter a nie białe tenisówki czy sandałki na obcasie bo nawet najpiękniejsze sandały wyglądają okropnie z obcasem oblepionym trawą :)

  29. To niesamowite, że z pozoru tak banalny i infantylny temat może być opisany w tak inteligenty i elokwentny sposób.
    Czytając przyszło mi do głowy ” Ładnemu we wszystkim ładnie”, nie jest to może dobry argument, ale dodając zdrową pewność siebie wychodzi cytując Ciebie „dziewczyna, której nigdy nie brudzą się buty”.
    Pozdrawiam

  30. Wszystko, co napisałaś to święta prawda! Szczególnie postawa i pewny siebie krok mają duży wpływ na to jak postrzegamy daną osobę. Myślę, że zapomniałaś o jednej bardzo ważnej rzeczy, a tą rzeczą jest uśmiech! Uśmiechnięci ludzi wyglądają zawsze lepiej niż smutasy. Wyglądają tak jak gdyby każdy ich dzień był perfekcyjny. :)

  31. Podoba mi się ta dziewczyna w zielonym t-shirt. Być może tym najjaśniejszym punktem codziennej stylizacji u niej jest naszyjnik, ale dla mnie obłędnym jest sposób – na „skręconą zakładkę” – w jaki ów t-shirt ma włożony w spódniczkę ;) Co do „łatwej do ogarnięcia fryzury”, to myślę, że podstawą jest dobre cięcie, czyli dopasowane do rodzaju włosów i do danej osoby, no i przede wszystkim włosy… umyte. Niestety wiele pań w różnym wieku do nieładnie ściętych włosów w „spłukanym” kolorze dokłada jeszcze „gniazdo”od spania na średniej świeżości głowie. Życzę wszystkim przedstawicielkom płci naszej, aby znalazły swój sposób na piękny wygląd na co dzień, a powyższy post jest do tego wspaniałą inspiracją, pozdrawiam :)

  32. Bardzo podoba mi się Twoje podejście. Mam podobny stosunek do tej kwestii, ale z wykonaniem trochę gorzej. Akcesorii brak, nad postawą powinnam też popracować… Sporadycznie sobie przypominam i automatycznie się poprawiam, ale to wciąż za rzadko. Poza tym muszę wytworzyć w sobie nawyk szykowania ubrań dzień wcześniej, żeby wykorzystać potencjał mojej szafy. Wiele koszulek wymaga wcześniejszego prasowania a rano nie mam raczej na to ani ochoty ani czasu. Wieczorem jednak też jest ciężko, kiedy wracam po treningu o 21, zjem kolację i wezmę prysznic i już jest 21.30…
    Jesteś z Bielska? :)

  33. Zbyt ciężka torebka oznacza też, że to wielka torebka, w której z trudem można cokolwiek odnaleźć. Zdecydowanie to nie wygląda płynnie i „jakby od niechcenia”, brak tu wdzięku i zorganizowania ;) Jakąż ulgę odczuwam przy zmianie torebki na mniejszą! Zanurzam rękę i wiem, co wyłowię! ;)

  34. Mnie się te dziewczyny kojarzą przede wszystkim z czystością i świeżością. Włosy są zawsze błyszczące i świeże, cera jakby przejrzysta, ubrania świeżutkie, całość pachnąca czystością i nie nachalnie perfumami. Jakoś nosem najbardziej je odbieram. Ciekawy post, pozdrawiam!

  35. Mam taką koleżankę :) I nie wiem jak ona to robi. Zakłada tandetny t-shirt od „chińczyka” do zwykłych jeansów i wygląda świetnie. Ja mogę mieć na sobie sukienkę za tysiaka i zawsze coś „nie gra” ;)

    1. Przypomniało mi się, że kiedyś czytałam podobny artykuł o tym kim jest dama. Jak znajdę to podrzucę. Pamiętasz (chyba) pierwszy odcinek „Gotowych na wszystko”, w którym mąż mówi do Bree dlaczego chce się z nią rozwieść? :) Bardzo a propos :)

  36. Foster Marine

    Zgadzam się ze wszystkim i zaczynam rozumieć, skąd u mojej matki siostry bierze się przekonanie o mojej „perfekcji” ;)

    Nie mam talentu do układania włosów, zresztą są one sztywne i niepodatne na stylizacyjne tricki, dlatego moim hasłem przy doborze fryzury jest zawsze „tylko niech one same się układają!” ;) Makijaż właściwie od początku mojej z nim przygody wykonuję tymi samymi kosmetykami, w tej samej kolejności. Dawniej zajmowało mi to sporo czasu, obecnie – kilka minut. Ubrania staram się w pierwszej kolejności dopasowywać do sylwetki i mimo że ważę ok. 60 kg przy 176 cm wzrostu nie wyjdę w niczym opinającym brzuch – nie i już ;) Dekolt najlepiej w serek, rękaw idealnie jeśli będzie 3/4, spodnie tylko legginsowate. Ostatnio też mocno ograniczyłam gamę kolorystyczną swojej szafy, dzięki czemu obojętnie który ciuch będzie pasował do prawie całej reszty. Buty i torebki to dla mnie podstawa – muszą być zawsze nienagannej jakości i „wyglądać na drogie”. Mam też słabość do „złotej” biżuterii – kiedyś wielkie, przerysowane kolczyki a’la dziewczyna z Bronx’u stanowiły mój znak rozpoznawczy, obecnie ograniczam się do kryształków Swarovskiego w złotej oprawce. Do tego oldskulowy złoty Casio, okulary przeciwsłoneczne, a w chłodniejsze dni szal i kapelusz. Porządne okulary przeciwsłoneczne sprawią, że nawet w dresie będzie się wyglądać stylowo. I nie rozumiem, jak można wyjść z domu nie psikając się wcześniej jakimkolwiek zapachem – czułabym się nago ;)

    Ale to wszystko nic, jeśli idąc ulicą nie będzie nam przyświecać jedna myśl – „kurde, jak ja świetnie dzisiaj wyglądam!” ;)

  37. Ja o takich dziewczynach mówię, że są „od linijki” ;) Też zawsze fascynowało mnie to zjawisko perfekcyjnego wyglądu :) Ale… taki wygląd jest dla mnie trochę nudny ;) Po pewnym czasie patrzę na takie dziewczyny z przyjemnością, ale bez tej iskierki zainteresowania ;) Wolę jednak kontrolowaną (mniej lub bardziej) nonszalancję, swobodę i nieprzewidywalność. Taki wygląd kobiety – kumpla, dziewczyny z sąsiedztwa :D Sama noszę się w większości w takim stylu – a to bluzka zjedzie mi z ramienia, a to włosy zaczną żyć własnym życiem, a to torba z podręcznej zamieni się w nosicielkę całego dobytku ;) Oczywiście czasami się odstrzelę i jestem elegancka, profesjonalna, dystyngowana, seksowna etc.  ale nawet wtedy nie jestem perfekcyjna, głównie przez moje nieokiełznane włosy :D No cóz, nie można mieć wszystkiego :D Lubię ten luz i nie mam kompleksów wobec kobiet, którym nigdy nie bruszą sie buty ;) Grunt to uśmiech, pozytywne nastawienie do życia i dystans do samej siebie :D

    Aha, jeszcze jedno :D Mam koleżanki, które zawsze wyglądają perfekcyjnie. I z moich obserwacji wynika ciekawa rzecz ;) Ludzie trochę obawiają się takich perfekcyjnych osób, które onieśmielają, budza zazdrość, a jednocześnie trochę fascynują. Fajnie jest na nie popatrzeć, ale raczej z daleka ;) Bo zazwyczaj ma się przy nich poczucie bycia gorszym, „mniejszym”, nagle widzi sie wszystkie swoje niedociągnięcia i niedoskonałości. Faceci boją się podejść do takich dziewczyn z obawy, że nie spełnią ich wymagań i że zostaną wyśmiani. Od razu zakładają, że nie warto próbowac, bo przecież ONA jest TAKA DOSKONAŁA ;) ;) ;)

  38. To chyba polega na tym, że sami widzimy siebie inaczej (bardziej krytycznie) niż inni nas widzą. Ja też zawsze zazdrościłam takim dziewczynom, aż w końcu usłyszałam od swojej koleżanki „Ale przecież Ty nawet nad ranem po imprezie wyglądasz świeżo i jakbyś byłą właśnie gotowa do wyjścia”.

  39. Ale niesamowite ! Kiedyś wpadłam z przyjaciółką na dokładnie takie samo określenie tych dziewczyn. Pamiętam jak oglądałyśmy razem bloga Karina in Fashionland i zwracałyśmy uwagę jaka ona jest idealna. Każdy włosek na miejscu, buty, nawet podeszwy czyste! Te osoby są takie jakby nie żyły normalnym życiem tylko znikały gdzieś i pojawiały się znów, w ogóle nie „zużyte” :D

  40. Tak się zastanawiam, gdzie Wy, nieidealne dziewczyny, jesteście? ;) Nie widzę Was na ulicy. A może to jest tak, że świat wcale nie zwraca uwagi na to, że czasem świeci Wam się nos albo coś tam wystaje spod bluzki czy jakiś kosmyk włosów wymsknął się spod czapki? (Takie sprawy widzi tylko właścicielka niesfornego kosmyka…). Prawdę mówiąc, to u dziewczyn patrzę głównie na uśmiech… i tyle. To pisała stara nieprzejmująca się nadmiernie wyglądem, trochę przemądrzała kobieta. ;)

  41. A ja nigdy nie chciałam być taką dziewczyna. Może to przez byłą współlokatorkę, typ balejaż i tipsy rok 2002, która potrafiła godzinę układać jedno pasmo włosów przed lustrem. Nic dziwnego, że nic nie odstawało, wygladało za to jak hełm. Nie było w niej nic ładnego.
    „Dziewczyny, którym nie brudzą się buty”, o których piszesz w pozytywnym sensie, to dla mnie nie kwestia doprasowania i zorganizowania, tylko jakiegoś połączenia bezpretensjonalnego stylu bycia, luzu, dystansu, swiadomości własnego ciała oraz interesującej urody – niekoniecznie klasycznej i oczywistej, ale przykuwającej uwagę. Znam jedną taka. Często ma nieco brudne buty, a włosy nie stoją jej w szeregu, ale jest idealna:) Coś jak Charlotte Gainsbourg własnie.

  42. Chyba każda z nas zna taką dziewczynę :-)

    Ale wydaje mi się, że dużo zależy od punktu widzenia. Same o sobie wiemy dużo i jesteśmy dla siebie surowsze, więc w tej kwestii musimy polegać na opinii innych. Bo często wydajemy się poukładane, zawsze świetnie ubrane i zadbane, jak spod igły – ale innym.

    Strasznie bym chciała być taką osobą, która zawsze świetnie wygląda, ale udaje mi się to tylko raz na jakiś czas. Co z tego, że zaczęłam nosić małe torebki (bolały mnie plecy od wielkich), jeśli w tygodniu biorę do pracy jedzenie w osobnej taśce? W efekcie zazwyczaj bliżej mi do wielbłąda albo baby z targu niż do kobiety eleganckiej. Hrmpf.

    Krótko mówiąc, dziewczyny, którym nie brudzą się buty, noszą w swoich kopertówkach jedzenie dla kosmonautów.

  43. Nie obraź się, ale myślę, że delikatnie wpadasz w pułapkę, w którą ja też czasem popadam, czyli „wyglądam dobrze, ale ona wygląda lepiej, a ze mną jednak jest coś nie tak”. Zauważyłam, że jak ubieram się tak jak lubię, czyli grungowo (jakkolwiek się to odmienia), a nie po prostu poprawnie, to od razu mam plus trzydzieści do swojej pewności siebie i wtedy już nikt nie wydaje się lepszy. Po prostu zamiast mówić, że nie jestem dziewczyną, która ma zawsze czyste buty, stałam się nią. Zamiast ciągle oglądać zdjęcia ubrań, które mi się podobają (grunge, grunge, grunge), zaczęłam je nosić. W sumie to dzięki Tobie tak jest, bo wiele nauczyłam się z Twojego bloga i staram się kupować te ubrania, które NAPRAWDĘ będę nosiła (zawsze powtarzam, że Marilyn Monroe nie wystawały boczki przy piersiach, więc też ich unikam, bo nie lubię – nie dlatego, że jestem gruba, po prostu tego nie lubię). Więc myślę, że zamiast zastanawiać się „jak ona to robi, że wygląda tak świetnie”, trzeba po prostu nosić ubrania, które lubimy, nawet jeśli nie jest to elegancka koszula, a koszulka Black Sabbath – wtedy czuję się świetnie, bo jestem sobą i każdy to widzi!

  44. Najważniejsze to przestać się porównywać z innymi, poznać swoje zalety i skupić się na nich. Moje włosy są świetne, więc nie przejmuję się tym, że zawsze zahaczę butami o krzywą kostkę brukową albo wpadnę w kałużę, a potem mam brudne i zniszczone buty. Trudno:)

  45. Choć spełniam tylko kilka powyższych punktów i sama się nią nie czuję, wiem, że dla wielu moich koleżanek jestem właśnie dziewczyną, której nie brudzą się buty. Ostatnio jedna z nich powiedziała mi nawet, że mój wygląd jest najlepszą reklamą mojego bloga i ucieszyło mnie to tak, że zapisałam te słowa w sercu złotymi zgłoskami ;) Choć prawda jest taka, że póki jestem zabieganą studentką i na co dzień noszę ze sobą takie rzeczy jak buty, fartuch, materiały do nauki języków, jedzenie na cały dzień itp., to dość często muszę przełknąć pragnienie małej torebki i kobiecych butów, a postawić na adidasy i sportowy plecak. Jednak nawet wtedy robię co mogę by „jakoś” wyglądać i choć nie wszyscy w komentarzach wyżej się z tym zgadzają, uważam że jest to kwestią zorganizowania :)

    Dla mnie dziewczyny „zawsze bardziej” to te osoby, które wiedzą, że czasem warto zainwestować parę minut/parę złotych, by później wielokrotnie więcej czasu/pieniędzy zaoszczędzić i na dodatek zrobić piorunujące wrażenie. Zadbana cera, włosy czy dłonie bronią się same, nawet bez misternych fryzur czy bardzo skomplikowanych makijaży. Przemyślana, dobra jakościowo, zadbana (!) i dopasowana do nas garderoba sprawiają, że nawet nasze zachowanie jest inne – gdy czujemy się sobą, możemy nabrać tej pewności siebie która chyba najbardziej uwodzi nas w dziewczynach „od linijki”.

    I tak właśnie z grubsza wygląda moja taktyka – dbam o wszystko na tyle, że gdy życie zmusi mnie do skreślenia któregoś z tych punktów, to pozostałe „nadrabiają” i efekt ostateczny nie jest zły :) Moją największą bolączką jest szafa, która jest po prostu źle pomyślana, ale dzięki Tobie, Joanno, i Twojemu blogowi udaje mi się pomału ją reformować. Za to będę Ci dozgonnie wdzięczna :)

  46. Podstawą dla mnie jest piękny szal, apaszka, paszmina. Zawsze dobrze wyglądają, nawet z dzinsami i t-shirtem robią wrażenie.

  47. Dla mnie niepojęta jest jedna rzecz: dlaczego dziewczyny, które noszą małe torebki pakują jedzenie do siatek sklepowych i podróżują przez pół miasta z bułkami w torbie Douglasa, Sephory lub Mohito (bo najczęścij takie widzę). Wygląda to śmiesznie, zdradza aspiracje, ale jest w złym guście.

    1. Racja! Mnie też śmieszą te reklamówki mówiące „zrobiłam zakupy w h&m” czy „kupiłam bieliznę esotiq”. Już lepsze są plocienne torby, nawet z hasłem. No bo jak pogodzić noszenie małej torebki z wałów ka do pracy?

  48. Barbara Pióro

    No nie wiem, nie wiem… Ja tam lubię brudne buty… Przy perfekcyjnej reszcie taki brudny but, trochę ubłocony, w stylu Włóczykija, daje ciekawy efekt „dziewczyny z lasu/dziewczyny na motorze/rowerze/która przyszła z daleka piechotą”. Takie moje małe zboczenie. No i jeszcze nie prasuję niczego, ale i tego nie widać, samo się na mnie rozprasowuje:)
    Myślę, że ogólnie trochę luzu nie zaszkodzi i może nie warto się aż tak spinać, żeby wyglądać.

    1. Barbara Pióro

      Aha, dla równowagi dodam, że jednak bylejakich paznokci nie jestem w stanie wybaczyć. Już te brudne buty niech będą, ale paznokcie to podstawa;) Czyli każdy ma jakiegoś bzika;)

  49. Wiem o czym mówisz. Nie znam młodych dziewczyn z serii tych, którym nie brudzą się buty. Owszem- jest sporo takich, które wyglądają dobrze, ale widać, że w dopracowanie swojego wyglądu włożyły sporo czasu- brak takiej niewymuszonej elegancji. Mam, natomiast, sąsiadkę- kobietę po 50 i odkąd ją poznałam to jestem zachwycona tym jak wygląda, nawet wtedy kiedy spotykam ją w stroju codziennym. Zawsze ma delikatny makijaż, ładnie ułożone, choć nie przestylizowane włosy, pomalowane paznokcie na jasny kolor i delikatnie pachnie perfumami- zawsze tym samym kwiatowym zapachem. Należy też dodać, że jest bardzo ładną kobietą, a figury mogłaby jej pozazdrościć niejedna 20- latka. Rusza się z gracją i wystarczy na nią spojrzeć, aby dostrzec klasę tej kobiety. Dodatkowo jest bardzo miła, serdeczna, a uśmiech dosłownie nie znika z jej twarzy. Zawsze się zastanawiałam jak ona to robi, że nawet w deszczowy dzień, spacerując po okolicy w gumiaczkach wygląda lepiej niż połowa kobiet w mojej miejscowości… Widać jest to jedna z tych babek, które zawsze będą wyglądać jak milion dolarów. To jest chyba coś, co niektóre mają, a inne mogą o tym tylko pomarzyć. Zastanawiam się czy kiedyś mi się uda wypracować taką niewymuszoną elegancję i grację u siebie… Na pewno podejmę próbę ;)

  50. A może podobny post o torebkach? Zawsze mam z nimi problem, a marzy mi się to, o czym ktoś wspomniał wyżej – mieć ich 3, no nawet 4 :), ale niech pasują do wszystkiego.

  51. Ja bym nie wytrzymała bez dużej torby – muszę zapakować właśnie laptopa, wodę, jedzenie, kalendarz, zeszyty… A, żeby poruszać się z gracją można zamienić ją na plecak – tyle jest teraz fajnych wzorów, że z powodzeniem mogą zastąpić torebki i idealnie wpasowuję się do stylu życia, gdzie trzeba nosić pół dobytku ze sobą. Nie widzę w tym wypadku sensu brania małej torebki i większej materiałowej, bo właśnie wtedy człowiek wygląda jak juczny wielbłąd.
    Jednak podstawa dobrego wyglądu to pielęgnacja. Nie każdy ma ładną cerę i paznokcie (czuję się szczęściarą), dlatego rozumiem, że niektóre dziewczyny muszą spędzić trochę więcej czasu przed lustrem. Chociaż moim skromnym zdaniem to wynika z używania nieodpowiednich kosmetyków, bowiem miałam okres w życiu, kiedy używałam popularnych, drogeryjnych marek i nigdy więcej – tak zjechanej skóry na twarzy nigdy nie miałam. Dlatego warto poszukać naturalnych sposobów i zapłacić trochę więcej za naprawdę dobrą jakość – to też inwestycja w przyszłość, przecież nie chcemy zmarszczek i pryszczy ;) bardzo ważne są również wyżej wspomniane paznokcie, ale też bez sztuczności, osobiście tipsy lekko mnie obrzydzają. Naprawdę, można kupić teraz ładne lakiery i dobre bazy, które sprawiają, że manicure trzyma się tydzień (sprawdzone na sobie). Co do ciuchów – zrobiłam rewolucję w szafie wedle Twoich zasad i nie mam teraz problemu, że czegoś nie noszę czy źle wyglądam i za to Ci chwała Asiu :) Pozdrawiam!

  52. Miałam nadzieję, że dowiem się, jak utrzymać czyste buty przez cały dzień. Ja mimo, że swoje pastuje i poleruje, to są już całkiem brudne zanim dojadę do pracy. Chyba po prostu nie umiem chodzić.

  53. Tylko z umiarem te perfumy…bo inaczej można udusić się w windzie lub autobusie :// nienawidzę tego i sama nie używam perfum.

  54. Miałam na studiach dwie takie koleżanki. Jedna stawiała zdecydowanie na makijaż i o godzinie 8 rano w poniedziałek zawsze wyglądała jakby przyszła właśnie od wizażystki. Mimo że nosiła głównie jeansy, sportowe buty i t-shirty wyglądała jak z tumblra. Czar prysł kiedy ostatnio wrzuciła na FB zdjęcie bez makijażu. Wtedy dowiedziałam się dlaczego nie wychodziła bez niego z domu.
    Druga natomiast to sama klasa i elegancja. Wszystko zawsze idealnie na niej leżało, włosy błyszczące i ułożone, dodatki dobrane perfekcyjnie. Nawet kiedy nakładała coś bardziej sportowego prezentowała się świetnie. A jej czteroletnie Conversy zawsze były białe, zawsze. Ja obok niej w bardziej sportowym zestawie i trampkach wyglądałam jak dziecko w za dużej bluzie po starszym bracie…

  55. Fajny post. Sądzę, że niestety nasz wygląd w dużym stopniu zależy od 'tego co Bozia dała’. O ile łatwiej bowiem być dziewczyną, której nigdy nie brudzą się buty, gdy mamy dużo włosów na głowie czy ładną zdrową cerę. Bo cienkie i słabe włosy wyglądają niestety dobrze zwykle krótko po operacji 'fryzura’, no a fatalna cera zawsze zle wygląda i nawet najlepszy makijaż jej nie pomoże, ewentualnie na chwilę, bez szans przetrwania do wieczora, nawet z opcją „przypudrowywania noska”.. I zaraz ktoś powie, że przecież trzeba dbać o siebie; o cerę, ciało i włosy; ale nie da sie ukryć, że nie zawsze na wszystko mamy wpływ, że nasze geny to podstawa, itd. Dlatego sądzę, że bazą powinno być dbanie o swoje wnętrze, o samorozwój. Jeśli akceptujemy siebie, lubimy 'w środku’, to wtedy naszą fizyczność postrzegamy lepiej i dla samych siebie mamy szansę być tą, której nigdy nie brudzą się buty. A otoczenie to wtedy czuje!

    1. Mój problem w układaniu włosów polega na tym, że mam ich ZA DUŻO. Ogoliłam już 1/3 na karku, a wciąż ciężko mi je okiełznać. Kobiecie nie dogodzisz! :)

  56. Ciekawy artykuł, tym bardziej że nigdy nie poznałam takiej dziewczyny. Bo wszystkie czasem zaliczamy wpadki, bo jesteśmy zabiegane i to normalne, że się czasami spocimy, pójdzie nam oczko w rajstopach itd. Najważniejsze jak się do tego podchodzi, dla mnie są to zabawne przypadki, które nadają życiu smaczek :) Twoje rady są przydatne, ale mimo wysiłków zawsze możesz wejść w kałużę czy poplamić świeżo uprasowaną koszulę. Szkoda, że nie wspomniałaś o pewności siebie i to jak się odnosimy do siebie i innych. Dla mnie to jest klucz do świetnego wyglądu i samopoczucia.

  57. Do listy dodałabym zrobione paznokcie- odsunięte skórki i płytka pociągnięta jakimś neutralnym lakierem i zadbane zęby- elektryczna szczoteczka + płyn do płukania + miętusy/guma do żucia. Nie ma nic gorszego niż zatęchły ziew z paszczy!

    U siebie zauważyłam ostatnio, że niestety potrzebuję już trochę więcej czasu niż kiedyś żeby skóra wyglądała ładnie i świeżo. Niby zmarszczek jeszcze za bardzo nie mam, ale nieprzespana noc maluje się na twarzy dużo wyraźniej, niż jeszcze 4-5 lat temu. Problem beznadziejnych włosów rozwiązałam już kilka lat temu, ścinając je na krótko- teraz ZAWSZE mam idealnie ułożoną fryzurę, bo po prostu nie da się jej zepsuć, nie mówiąc już o czasie zaoszczędzonym na suszeniu, który można przeznaczyć na dopracowanie buźki ;)

  58. Czy mogłabyś powiedzieć skąd masz buty na zdjęciu?
    Moje buty prawie zawsze są ciut przybrudzone. Po części przez zaniedbanie, a po części przez niewiedzę. Może dodałabyś wpis o pielęgnacji i impregnacji obuwia? Taki przewodnik po skórach, jak wcześniej po tkaninach…

    1. To stare zdjęcie, buty są z Zary i bardzo szybko się zniszczyły. O wpisie jak najbardziej pomyślę, wiem że pisał o tym Mr.Vintage, więc polecam też poszukać u niego!

  59. Zawsze wydawało mi się, że marnie wychodzi mi ten „naturalny, niewymuszony, kobiecy look”- mówiąc inaczej: z reguły moje buty wydawały mi się brudne. Pewnego dnia, po 3 godzinach snu, z zapaleniem zatok i niemal spóźniona dotarłam na zajęcia na uczelni. Czułam się, jak przeciśnięta przez magiel. Koleżanka spojrzała na mnie i z nutą frustracji powiedziała: „Możesz mi powiedzieć, jak ty to robisz, że zawsze wyglądasz tak świeżo i promiennie?”. Wychodzi na to, że musimy sobie te buty wypastować… w głowie :)

  60. nie lubię mieć zbyt czystych, albo raczej nieskazitelnych butów. zresztą wszystkie swoje ubrania, czy dodatki zaczynam lubić dopiero wtedy gdy są na granicy znoszenia. są wtedy jakieś takie bardziej… dopasowane.

  61. mam koleżankę, której „nigdy nie brudzą się buty” i mimo, że te przysłowiowe buty są u niej czasem brudne to i tak wygląda z klasą. Nie nosi drogich ubrań, nie maluję się specjalnie, a i tak wygląda świetnie, moim zdaniem coś ma w sobie intrygującego, może to sposób zachowania, sama nie wiem, ale zawsze nie mogę wyjść z podziwu jak dobrze całość u niej współgra. Dodam, że na powodzenie u mężczyzn też nie może narzekać, oj nie… ;) Jeżeli chodzi o mnie to nigdy nie myślałam o sobie jak o dziewczynie zawsze perfekcyjnie wyglądającej. Widzę, że moje włosy czasem wyglądają fatalnie, ubranie mogłoby lepiej leżeć (chociaż tu i tak jest lepiej odkąd zrobiłam porządki w szafie), a lakier na paznokciach też już nie taki świeży. Ale z drugiej strony, ostatnio zdałam sobie sprawę, że co rusz słyszę od ludzi jakieś komplementy. Czasem chodzi o ubrania, czasem ogólnie o wygląd, czasem paznokcie, ale naprawdę słyszę je często :) zdarzyło mi się, że koleżanka powiedziała, że ja to zawsze dobrze wyglądam, a kolega jak weszłam na uczelnie o 8 rano rzucił: „ona to zawsze dobrze wygląda, nawet o 8 rano jest pomalowana i ma uprasowaną koszulę” :D co do makijażu to prawda, nie wychodzę z domu bez. Często jest to delikatny makijaż, ale podkład i tusz musi być, nawet jak spałam 2 godziny w nocy, to wolę wstać 10 min wcześniej i się pomalować, niż pospać 10 min dłużej, bo wychodzę z założenia, że i tak się nie wyspałam i te 10 min nic nie zmieni. Podsumowując, nigdy nie wiadomo czy inni nie postrzegają nas jak dziewczynę „której nigdy się nie brudzą buty” ;)

  62. Nienawidzę myć włosów (a muszę robić to codziennie), no nie cierpię, zwłaszcza że myję je 5 minut przed pójściem spać, czyli w środku nocy. Mimo to nie ma możliwości zobaczenia mnie z 'wczorajszą fryzurą’, bo jeszcze bardziej od mycia ich nie lubię czuć się brudna cały dzień, bo nie układają się tak jak 'pierwszego dnia po’.
    Co do tych komentarzy o makijażu – żeby makeup dobrze wyglądał poświęcam na niego dwa razy więcej czasu niż normalnie bym potrzebowała, żeby po prostu się nie spieszyć. Jak mam rano pół godziny na podkład, puder, brwi i łatwy makijaż oczu to robię to bardzo dokładnie. Jakbym miała 15 minut to oczywiście też by mi się udało, ale z dużo gorszym efektem. Nie chodzi o maksymalne wykorzystywanie tego czasu, a samą świadomość, że jest go dużo. Wolę wstać godzinę wcześniej niż czuć się źle przez cały dzień, bo wybierałam strój w pośpiechu i nie do końca zagrał albo mam źle pomalowane oczy.
    I jeszcze a propos ciężkiej torby – trening czyni mistrza. Zawsze mam napakowane za dużo niepotrzebnych rzeczy, za dużo książek, za dużo wszystkiego i przez to targam parę kilo na ramieniu przez pół dnia. Czasami trochę pojęczę, że ciężko, że mi się nie chce i ktoś patrzy na mnie z uniesioną brwią, myśląc, że moja torba waży 2 gramy, podnosi ją i gwałtownie schodzi w dół haha. Jak się ktoś przyzwyczai to i z gracją można chodzić.

  63. Pingback: Miesięcznik 5/2015 | marilabo.pl

  64. Niestety perfekcyjny wyglad wymaga troche wysilku. Wazne jest zadbanie na codzien. Manicure, pedicure, gladkie piety, zdrowa cera. Mlodym dziewczynom przychodzi to czesto od niechcenia. Z wiekiem coraz bardziej trzeba sie starac. Poza tym uwaznosc. Postawa, o ktorej pisalas. Ale nie tylko podczas chodzenia, ale rowniez siedzenia i wykonywania roznych czynnosci. Tak, aby sie nie ubrudzic i nie pogniesc. Mam taka kolezanke, ktora przy temperaturze ok. 0 st jechala na impreze bez plaszcza, w samej bluzce i siedzac na brzezku fotela, zeby jej nie pogniesc.
    No niestety. Samo to nie przychodzi.

  65. Może do tych zawsze czystych butów to mi daleko, ale są takie dni, że mi się to udaje ;) obserwacje są tekie, że wszystko to tylko kwestia samopoczucia. Jak się czujesz jak milion dolarów to nawet w dresie i bez makijażu będzie od Ciebie emanować ta energia i pewnośc siebie, a jak się czujesz jak za przeproszeniem „kupa”, to choć ubrała byś się w suknię od diora i założyła do tego diamentową kolię za 10 tys dolarów, to twoja twarz będzie zdradzać, że coś jest nie tak i zwyczajnie ta suknia nie będzie pasować do twojego samopoczucia. Wniosek jest taki, ze musisz robić to, co sprawia, ze czujesz się dobrze w swojej skórze, moga to być zupełnie niewidzialne rzeczy takie jak ładna bielizna albo delikatny zapach perfum. Mogą to też być detale, ładnie pomalowane paznokcie, zadbane dłonie, nawilżone usta, czy gładko ogolone nogi, nawet jeśli mamy spodnie i tego nie widać. I jeszcze jedna rzecz, czyli podarowanie sobie odrobiny luksusu. Na tyle na ile Cię stać, odłóż sobie na coś na co zwykle szkoda Ci pieniędzy, ale na czym zazwyczaj oszczędzasz i raz kup sobie takie, na jakie masz ochotę, lub poproś o to w ramach prezentu, może będzie to droga szminka, czy dobra bielizna, a może jakaś biżuteria, ale miej coś, co sprawi, że kiedy masz to na sobie czujesz sie wyjątkowo

    1. a i jeszcze jedno. nigdy nie robię makijażu, nie mam problemów z cerą więc stawiam na pielęgnację, serum, dobry krem, masaż twarzy zamiast podkładu. Czasami nawilżenie, dokrwienie i dotlenienie skóry robi więcej niż podkład i puder :) jeśli mam ochotę, to pociągnę policzki różem, albo zrobię delikatną kreskę. Ale pełny makijaż gości u mnie na twarzy tylko od wielkiego wyjścia, czyli wesele, święta itp. Dzięki temu w domowych pieleszach wyglądam równie dobrze, jak wtedy kied gdzieś wychodzę.

  66. Fajny wpis, 100% prawdy z tymi dziewczynami…to moze wtrace jeszcze swoje 3 grosze do I tak bardzo duzej ilosci komentarzy: z reguly te z idealnymi wlosami to posiadaczki prostych niskoporowatych wlosow ktore sa lsniace, nie pusza sie w zadna pogode I po umyciu zwyklym szamponem wygladaja po prostu dobrze. Jesli chodzi o idealne ciuchy to mam kolezanki, ktorym zakupy zajmuja bardzo duzo czasu, chodza od sklepu do sklepu, wszystko przymierzaja bardzo skrupulatnie I zanim sie na cos zdecyduja mija duzo czasu. Nie sa one od razu wyznawczyniami slow fashion ale ich podejscie do zakupow jest o wiele lepsze niz wiekszosci kobiet ktore znam typu: upolowalam cos na promocji, weszlam przypadkiem do sklepu I nie moglam sie oprzec..stad pozniej takie ciuchy lepiej leza I wygladaja dobrze.

  67. Ostatnio dowiedziałam się od kolegi, że jestem wg niego taką dziewczyną – najpierw byłam zaskoczona, potem zrobiło mi się miło, a na końcu przyznałam mu rację.
    Z mojej perspektywy rzecz sprowadza się do jakości rzeczy (kosmetyków, ubrań, butów), ale i odrobiny uwagi. Jeśli kupuję coś w lumpeksie, to nigdy nie idę na kompromisy, bo zabawa z chodzeniem do krawcowej już mnie trochę męczy i zabiera czas. Jeśli kupuję czarne skórzane kozaki, to średnio co tydzień serwuję im gruntowne mycie i natłuszczanie. Delikatniejsze ubrania piorę ręcznie; nie pozwalam, by ramiączka od stanika wykręcały mi się we wszystkie strony, bo staram się odpowiednio przechowywać bieliznę. Nie umiem prasować, więc ta część ubrań, która wymagałaby prasowania, zaraz po wypraniu ląduje na wieszaku, żeby sama się wyprostowała. Czasami po kąpieli smaruję dłonie i paznokcie olejkiem rycynowym, więc jak naprawdę nie mam czasu, to nie maluję ich i nadal wyglądają dobrze.
    Każda z tych czynności wymaga minimalnego wysiłku i uwagi, ale tak jak piszesz, często pozytywne postrzeganie „tych” dziewczyn sprowadza się do takich właśnie drobnostek.
    I podpisuję się obiema rękami pod punktami o fryzurze i porządnych butach. Bo solidne buty sprawiają, że idziemy dziarsko i odważnie, a dobrze ścięte włosy pozwalają chodzić z podniesioną głową (nie mylić z zadzieraniem nosa!) :)
    PS. Nigdy nie zrozumiem fenomenu kobiet noszących średniej wielkości torebki, które wyglądają normalnie, a nie jakby miały przemycić bombę. Ja jako studentka noszę plecak i PRAWIE ZAWSZE dodatkową bawełnianą torbę – a to na termos, a to na jedzenie, a to na dodatkowe książki. Jak ktoś wymyśli stylowy, nieturystyczny, wodoodporny, pojemny kobiecy plecak z przegródkami, to dajcie mi znać :P

  68. Czesto od znajomych slysze, ze zawsze wygladam na poukladana i dopracowana, nawet gdy ubieram sie na sportowo. Nie zajmuje mi dlugo przygotowanie sie do wyjscia. Nie zdawalam sobie sprawy, ze oczywiste dla mnie rzeczy(chyba kazda, ktora opisalas) dla kogos innego sa duzo mniej wazne. Zawsze staram sie poprostu wygladac schludnie i czysto, a dobrze dobrana bielizna i makijaz(codziennie ten sam, opanowany juz do perfekcji) to podstawa.

  69. Witaj,
    Mam pytanie o dopasowanie ubrań i obuwia… dla dzieci.
    Jakie lakierki dla małej dziewczynki – granatowe czy czarne? Tak, aby tworzyły bazę do sukienek, spódnic w kolorze ecry, różu czerwieni, złota.
    Możesz podpowiedzieć co będzie w miarę uniwersalne?

    Pozdrawiam

  70. Pingback: 5 smacznych miejsc na śniadanie w Warszawie

  71. Pingback: "to coś" czyli konkretu mi trzeba - tumnieboli

  72. A ja dodam swoje pięć groszy a propo postawy: od dziecka mówi się „patrz pod nogi bo się przewrócisz” a to patrzenie przed siebie daje więcej pewności siebie i sprawia, że cała sylwetka lepiej się prezentuje. Wydaje mi się tez, że zawsze byłam przeciwieństwem takich „dziewczyn, którym nie brudzą się buty” – i to bardzo dosłownie, bo mieszkając na wsi, gdzie do asfaltowej drogi trzeba było kawałek przejść ścieżką buty zawsze miałam brudne z błota :D

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.