Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

10 prostych rzeczy, które sprawią, że poczujesz się lepiej

mam na sobie piżamę Shelly Strawberry z Lunaby

Często wpadamy w pułapkę przeczekanego życia. Odliczamy czas od jednego ważnego wydarzenia do drugiego, nie dbając o to co pomiędzy. A przecież najwięcej jest tych zwykłych wtorków, spędzanych w pracy czwartków, trochę leniwych sobót i warto przeżyć je nie tylko w dobrym stylu, ale i w dobrym nastroju.

Czasem łapię się nie tym, że stresuję się nawałem obowiązków albo irytuję zupełnie nieistotnymi rzeczami i… nie próbuję nic z tym zrobić. A przecież to przede wszystkim od nas zależy nasz nastrój, a nasze nastawienie z kolei decyduje czy dzień będzie udany czy zupełnie beznadziejny.

Zwłaszcza, że najczęściej wystarczą zupełnie proste rzeczy, żeby wybić się ze stanu rozdrażnienia. Drobiazgi, które sprawiają, że dzień staje się dużo lepszy. Ciekawa jestem, jak Wy sobie radzicie w takich sytuacjach? Nie jakiegoś wielkiego smutku, ale zwykłego kiepskiego nastroju. Poniżej moje ulubione sposoby.


10 000 kroków dziennie lub rower zamiast samochodu


Podobno to zupełnie zmyślona liczba, nie wynikająca absolutnie z niczego. Faktem jest jednak, że im więcej spaceruję, tym lepiej się czuję. Dni, w które na spotkania wybieram się spacerem, zamiast jechać zatłoczonym metrem czy tramwajem, są zdecydowanie przyjemniejsze.

Odkąd tylko zrobiło się w miarę ciepło, wszędzie śmigam rowerem. Nie zniechęca mnie ani to, że średnio raz na trzy dni zmoczy mnie deszcz albo wyląduję na chodniku, bo nie jestem królową równowagi, ani to że muszę wnosić rower na drugie piętro, po tym jak jego poprzednik zniknął spod klatki. Wszędzie jestem szybciej, nie stoję w korkach i zupełnie mimochodem przemycam w planie dnia dawkę aktywności fizycznej.


Prysznic


Nie przepadam za moczeniem się w wannie, ale nic nie relaksuje mnie lepiej, niż ciepły prysznic. Trwa kilka minut, a człowiek wychodzi całkowicie odświeżony. Ktoś to naprawdę sprytnie wymyślił.


Zabawa z psem


Od czasu do czasu słyszę, że Chrupek miał szczęście, że wyciągnęłam go ze schroniska. Na pewno, ale i tak mam wrażenie, że to ja korzystam na tej relacji bardziej. Chrupek jest tak pocieszną kupą futra, że nie da się przy nim nie uśmiechać. Kiedy poczochra się go w odpowiednim miejscu, robi przewrót w przód, wywala brzuch do góry i tarza się po ziemi, oczekując drapania.

Niezależnie od tego, czy przytulamy kota, świnkę morską czy psa sąsiada (pamiętajcie, żeby wcześniej zapytać), lepszy nastrój w mgnieniu oka gwarantowany.

pizama-damska

sam Chrupek, jak widać, nie był tego ranka w najlepszym nastroju


Sprzątanie


Już widzę, jak moja mama przewraca oczami, czytając ten punkt. Podobnie, jak utrzymywanie równowagi na rowerze, utrzymywanie porządku nie jest moją najmocniejszą stroną, ale jak już się zabiorę do pucowania, układania, odkurzania, najchętniej z audiobookiem w słuchawkach, zawsze kończę zadowolona z siebie i zrelaksowana. Nawet, jeśli fizycznie się zmęczę. No i ta świadomość harmonii w otoczeniu, od razu poprawia atmosferę. Tak naprawdę często wystarczy uprzątnięcie biurka czy ułożenie butów w przedpokoju – byle by tylko zamienić nieład w ład.


Telefon do kogoś bliskiego


Zawsze, zawsze, zawsze pomaga. Zwykle nie poruszam nawet powodu mojego nędznego humoru, po prostu pytam co słychać, rozmawiam o pozornie zupełnie nieistotnych sprawach, śmieję się, snuję plany na wakacje. Oczywiście skutkuje tylko wtedy, kiedy otaczamy się ludźmi z dobrą energią. Wszelkiego rodzaju wampiry energetyczne kompletnie się tu nie sprawdzają.


Wartościowe jedzenie


Pewnie kojarzycie reklamę Snickersa o tym, że głodnym nie jest się sobą? Ta reklama jest o mnie. Kiedy zaczyna brakować mi energii, robię się rozdrażniona, i gdy pojawia się najmniejszy problem, mam ochotę schować się w jakiś kąt i rozpłakać.

Przerobiłam to wiele razy i teraz choćbym była nie wiem jak zajęta, staram się znaleźć czas na zaplanowanie posiłków, najlepiej na cały tydzień (mniej lub bardziej dokładnie) i zamówienie zakupów, tak żeby nie orientować się o 13, że lodówkę mam całkowicie pustą.

Staram się też wstawać trochę wcześniej, nawet jeśli gdzieś się spieszę, i zjeść porządne śniadanie w spokojnej atmosferze. To naprawdę pomaga.

Teraz mam dodatkową motywację, bo po całej Waszej pomocy pod wczorajszym postem nie mam wyjścia, po prostu muszę przestać jeść słodycze!


Coś miłego dla kogoś


Prostym rozwiązaniem większości mniejszych i większych smutków jest uświadomienie sobie, że świat nie kręci się wokół nas. Banalna rzecz, jak powiedzenie komuś szczerego komplementu czy krótka rozmowa ze starszą sąsiadką o jej kotach czy balkonowych ziołach, poprawią humor po pierwsze nam, po drugie najprawdopodobniej także komuś innemu – win win!

Lunaby1


Doprowadzenie czegoś do końca


To może tyczyć się spraw aktualnych, jak odpowiedzenie na wszystkie zaległe maile i wyczyszczenie skrzynki, albo dawno odwlekanych, jak zaniesienie kupionych pół roku temu spodni do skrócenia. Prosty trick, a działa znakomicie.


Aktywność fizyczna


„Jestem smutna”. „To może pójdziemy na rower?”. „Nie, nigdzie nie idę, zostaw mnie, chce się smucić w spokoju”. Kiedy jednak zdecyduję się iść, nigdy, ale to nigdy, nie żałuję. Na tym właśnie polega paradoks aktywności fizycznej – najbardziej widoczny efekt ma wtedy kiedy kompletnie nam się nie chce. To może być bieganie, pół godziny z Chodakowską, frisbee w parku – co tylko najbardziej lubicie.


Schludny wygląd


Kiedy wyglądamy lepiej, czujemy się lepiej – to działa niemal za każdym razem, pomijając niewygodne szpilki i spódnice, w których nie można zrobić kroku. Pomalowanie paznokci, upięcie włosów, zmiana workowatego swetra na bardziej estetyczną bluzkę – żadna z tych czynności nie zabierze nam dużo czasu, a sprawi, że od razu poczujemy się lepiej.


Wdzięczność


W momentach, w których wszystko wydaje mi się bez sensu, staram się myśleć o tych wszystkich rzeczach, które sprawiają, że czuję się wdzięczna. Mam wokół siebie życzliwych mi ludzi, pracę, którą uwielbiam, psa o którym zawsze marzyłam, tak naprawdę niczego mi nie brakuje. Śmieszne, ale to rzeczy o których nie myślimy na co dzień, a przecież są tak ogromnie ważne. Większa uważność potrafi sprawić, że nawet kiedy pozornie zmienia się nic, w naszym nastawieniu zmienia się bardzo wiele.

 


Nic odkrywczego, ale mnie bardzo pomaga. Mam nadzieję, że teraz te sposoby będą działać jeszcze sprawniej – w odpowiednim momencie otworzę tego posta i coś sobie wylosuję. Ciekawa jestem, co Wy robicie, żeby wprawić się w lepszy nastrój? Czy po prostu wolicie przeczekać? 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

50 thoughts on “10 prostych rzeczy, które sprawią, że poczujesz się lepiej”

  1. Trzymam na Spotify specjalną playlistę z piosenkami, które sprawiają, że aż chcę wystukiwać rytm, śpiewać z wokalistą albo grać solówki na powietrznej gitarze – kilka takich utworów i do razu jest mi lepiej. Najlepiej działają w połączeniu z bieganiem w parku. Bieganie w ogóle jest super, tyle razy wychodziłam z domu taka wkurzona czy na pograniczu płaczu, a wracałam po treningu czując się jak królowa świata! Ogólnie, czasami nawet wyjście na krótki spacer pomaga, czasami wydaje mi się, że ostatnio za dużo wszyscy siedzimy w domach.

  2. Doprowadzenie czegoś do końca – racja, muszę w końcu skończyc ten licencjat, przy którym dłubię i dłubię, a w końcu odetchnę (choć tylko na chwilę, bo przede mną jeszcze masa innych zaliczeń).

  3. Wstanie z łóżka pomaga. Odciąż sobie drogę powrotu- żebym nie mogła wpakować się pod kołdrę i marnować dnia.
    Pomóc komuś, zapomnieć o sobie po prostu.
    Gotować. Najlepiej dla kogoś. Nakarmienie innych to najlepszy sposób na chandrę.
    Trening. Intensywny, morderczy. Polecam boks. Rozgniewać się na swój smutek, beznadziejność. A potem to wypocić.
    Powiedzieć samej sobie o co chodzi. Wydusić lęki, złości, smutki, pragnienia. Jak już je nazwę, mogę sobie z nimi poradzić.
    Przyznać się komuś. Popatrzeć wzrokiem innych na siebie.
    Podejść do szafy, wybrać najpiękniejszą rzecz jaką posiadam, włączyć świetną muzykę i zacząć szaleńczo tańczyć.
    Zacząć się śmiać. Organizm nie rozróżnia sztucznego śmiechu od zwykłego, po chwili zaczniesz śmiać się naprawdę.
    Oglądam zwiastuny filmów, nie wiem czemu ale pomagają.

  4. wstałam rano wyspana, promienie słoneczne, kawa… zabrałam się za sprzątanie i wyrzucanie zbędnych gratów i podniszczonych rzeczy, starych butów, 3 godziny świetnego nastroju :) wypiłam kawę, zjadłam świeży posiłem, odwiedziłam rodziców, pobawiłam się z kotem, najadłam się borówek i truskawek, spotkałam się z przyjaciółką na długi spacer… teraz siedzę, pielęgnuję ciało i czytam wartościowe blogi :)! to był udany dzień :))

  5. Polecam kilka takich poprawiaczy humoru )

    * Taniec :) Nawet jak ktoś nie umie tańczyć może poskakać w rytm muzyki. Natychmiastowa poprawa humoru gwarantowana ;) Ja tańczę wszędzie :) A jak się do tego pośpiewa bez skrępownia, nawet fałszując niemiłosiernie, to już w ogóle na twarzy pojawi się banan od ucha do ucha ;)
    * Zmuszenie się do uśmiechu, po chwili sztuczny uśmiech przeradza się w prawdziwy ;)
    * Przytulenie się do kogoś bliskiego. Jak nie mamy do kogo to można przytulić się do drzewa ;)
    * Skupienie się na kimś innym, bezinteresowna pomoc. Nie myślenie o sobie. Ta metoda była fajnie opisana w „Idzie sierpniowej” Musierowicz ;)
    * Spojrzenie na świat oczami dziecka. Zachwyt czsami banalnymi rzeczami. Smakowanie życia. Przecież świat jest taaaki piękny!
    * A czasami pomaga zwyczajne wypłakanie się. I danie sobie prawa do błędów Bo nie zawsze trzeba być silnym i perfekcyjnym ;)

    Ja generalnie mam tendencję do zamartwiania się rzeczami, na które nie mam wpływu. Staram się z tym walczyć i muszę przyznać, że jest spory postęp. Po 30tce wyluzowałam, nie biorę siebie i życia zbyt serio, nabrałam dystasu i nie przejmuję się duperelami :) Stosuję też metodę Pollyanny – we wszystkim staram się widzieć pozytywy. I naprawdę jest fajnie :D

    1. A, jeszcze mi się przypomniało ;)

      * Wygrzanie się na słońcu. Podbno w Polsce mamy permanentny niedobór wit. D, co sprzyja depresji. A jej najtańszym źródłem jest słońce właśnie.
      * Smaczne jedzenie, do tego pięknie podane – na ładnej zastawie, kolorowe. I zjedzone w miłym towarzystwie ;)
      * Fajna lektura, film lub serial. Takie oderwanie od rzeczywistości.

  6. Dla mnie gotowanie to taki katharsis – nie cierpię bałaganu, jakoś nie mogę się w nim zrelaksować, więc sprzątanie przy głośnej muzyce działa cuda :)

    Uwielbiam też się zatracać przy robieniu prac plastycznych z córką – godzinami mogłabym wymyślać i robić z nią cudeńka z butelek, korków, rolek po papierze etc. ;)

    Doprowadzenie czegoś do końca to kolejny sposób na oczyszczenie psychiki i taki reset, żeby nad głową się myśli nie kotłowały :)
    Do tego na mnie działa cuda taka dwudniowa dieta tylko warzywno-owocowa :)

    No i co by tu dużo mówić: w dobry nastrój świetnie wprawia też seks;)

  7. Super post! A od siebie, mimo, że nie przepadam za pseudopsychologicznymi badaniami, polecam książkę „Kod szczęścia” Richarda Wisemana (szczególnie jako audiobook, w sam raz do sprzątania). Niby jego wnioski są oczywiste, ale jak się wprowadzi proponowane przez niego techniki w życie, skutki są zdumiewająco pozytywne (przetestowane na sobie i znajomych).
    Pozdrawiam!

  8. pstra matrona

    Super post! Mam nadzieję że powstanie tu równie wielka baza co przy poprzednim!
    ~wyspać się, często wydaje się że jest nam smutno a jesteśmy zmęczeni
    ~uszyć sobie nowe super ubranie z resztek (ale bardzo proste w wykonaniu żeby nie wpaść w pułapkę „nic nie umiem „)
    ~oglądać zdjęcia z wakacji albo jakiś innych cudownych momentów życia
    ~przeczytać jeszcze raz książkę która się czytało kiedy było się w lepszym nastroju
    ~sposób ryzykowny ale u mnie czasem działa: powspominać jakąś strasznie złą sytuację w której się było w życiu i zrozumieć jak w porównaniu z nią jest teraz fajnie
    ~ja też obserwuje mrówki albo inne owady, zawsze mnie rozczulają a nie mam typowego domowego zwierzaka można też pokarmić ptaki, zwierzęta zawsze są super

    1. pstra matrona

      Już kompletnie na boku co do obserwowania mrówek są teraz we Wrocławiu do oglądania takie szklane modele mrowisk i można zobaczyć jak one sobie w środku wszystko budują, noszą kawałki liści itd. I jeszcze są nagłośnione i słychać jakie wydają dźwięki bo mrówki też wydają dźwięki tylko bardzo cicho. Dla mnie to jest naprawdę urocze i relaksujące, wiem że to może nie bardzo zgodne z tematem ale może ktoś z Wrocławia się dowie i posłucha.

        1. pstra matrona

          Na tyłach tej biblioteki naprzeciw teatru lalek są drugie drzwi, to się nazywa chyba WRO ART CENTER czy coś takiego. Trzeba tam wejść, iść schodami na samą górę mijając wiszące do góry nogami krzaki pomidorów i już tam wejść przez czarne drzwi na których jest kartka, że jest tam wystawa i nie może wejść więcej niż 15 osób. To jest za darmo. Najlepiej przyjść przed 19 bo wtedy pani karmi mrówki i one bardzo żywo reagują na jedzenie.

            1. Byłam podglądać mrówki! Dobrze poczytać komentarze w trakcie podróży :) Są mega! Bardzo mi się podobało, polecam razy milion! I dzięki za info! :)

  9. Cały mój blog jest właśnie o tym, co pomiędzy :) Już z samej nazwy chociażby :) O radości z życia codziennego i dostrzeganiu czegoś więcej niż tylko spektakularny sukces, pieniądze i nieustający rozwój :) Choć też mam gorsze dni, jestem po prostu wdzięczna za to, co mam i dostrzegam każdy porywający uśmiech mojego dziecka, każdy piękny wschód słońca, a humor poprawia mi chociażby pyszna kawa :) ulubione ciasto, albo zajęcia jogi :)
    ps. bardzo fajny, ciepły post – musisz być bardzo mądrą, ciepłą i normalną osobą :) A takich coraz mniej :)

  10. Fajne, skuteczne sposoby!
    Działają, u mnie też:)
    Dodam jeszcze taniec, u mnie działa cuda.
    Uważność – maksymalne skupienie na danej chwili, totalne skupienie się na tym co teraz robimy, pomaga nie martwić się problemami, bardzo relaksuje
    Las – nie mam lasu jakoś bardzo w zasięgu ręki, ale ostatnio, gdy się wybraliśmy właśnie na spacer do lasu, gdy nawdychałam się tej leśności, zrobiło mi się niesamowicie dobrze.
    Rozmarzenie się – świadome rozpuszczenie myśli takie totalne, odjazd w inne światy
    Kawa:D Najlepiej w spokoju, z muzyką i kostką gorzkiej czekolady
    Muzyka
    I w mojej sytuacji (mama dwójki na pełny etat) – chwila w totalnej, cudownej, odświeżającej, bezdzietnej samotności
    Dodam też ten najbanalniejszy na świecie uśmiech dziecka, przytuelenie sie do małego człowieczka i wąchanie dziecięcej główki

  11. Asiu, ćwiczysz jeszcze jogę? :)

    I tak na marginesie – reklamy po lewej stronie zasłaniają kawałek tekstu i tak już od dłuższego czasu :<

    1. Joga – uciekłam z zajęć:( Ale wrócę! A reklamy – jakiej używasz przeglądarki? Nie mogę tego wyłapać, w większości ustawień jest dobrze i jak się dowiem, gdzie to się pojawia, to będziemy mogli coś z tym zrobić:) Dzięki!

  12. Uspokaja mnie i uszczęśliwia wiele z wyżej wymienionych. Ale przede wszystkim czas spędzony z córką na świeżym powietrzu i duuuużo ruchu.

  13. Podpisuję się pod każdym punktem, a przy tym post zapisuję (coraz częściej trafiasz na moją tablicę na Pintereście „Linki warte zapamiętania”!) :) Jedyne, co u mnie nie zawsze zdaje egzamin, to aktywność fizyczna. Często to totalny reset dla mózgu, jednak kilka razy w życiu miałam kiepskie dni, które chciałam uratować treningiem, ale trening okazywał się na tyle beznadziejny, że koniec końców kończyłam go jeszcze bardziej sfrustrowana…

  14. Ostatnio jakoś często walczę z kiepskim nastrojem i wtedy zawsze pomaga mi:
    – na taki mały smutek zawsze pomaga mi zrobienie kawy w kawiarce po uprzednim zmieleniu ziarenek, podgrzewanie mleka, czekanie, aż kawiarka zacznie się zapełniać kawą, supr zapach, takie przeświadczenie, że oto piję prawie, że efekt pracy moich rąk :)
    – zrobienie czegoś konstruktywnego – poprawienie pracy mgr, wykonanie zaległych obowiązków, daje poczucie spełnionego zadania, a jest jeszcze szansa, że ktoś nam powie dobre słowo ;)
    – przytulenie się do mojego chłopaka, bez opowiadania jak mi źle i rozmów
    – spotkanie się z kimś kto nie może wiedzieć, że jest mi przykro i udawanie, że jest wszystko super – po czasie rzeczywiście jest super ;)

    W ogóle wyznaję zasadę, że lepiej nie pokazywać na zewnątrz kiepskiego nastroju, bo co wypowiedziane staje się prawdą i jeszcze bardziej nas przygnębia.

  15. Super post :) Niby takie oczywiste rzeczy jednak na codzien się o nich nie pamięta
    P.S Kiedy pojawi się na stanie Shelly Daisy? Juz miałam kupować a tu taki psikus ;)

      1. O, to super! :) Już nie mogę się doczekać. Mogłabyś powiedzieć jaki masz rozmiar tej piżamki?Mam podobną budowę ciała co Ty i zastanawiam się czy wziąć S czy XS :)

  16. Świetna lista, jak mnie coś złapie to już wiem gdzie zajrzę :) A od siebie dodam słuchanie ulubionej muzyki, wieczór we dwoje, domowy salon SPA z przyjaciółką, oglądanie ,,Pingwinów z Madagaskaru”, majowy spacer, zapach bzu… W sumie to naprawdę jest setki rzeczy, które wpływają na poprawę naszego nastroju! :)

  17. Na wstępie chciałam powiedzieć, że przeuroczo wyglądasz w tej piżamce. Chrupek pewnie jest taki markotny, bo nie przewidziałyście specjalnego modelu dla niego ;). Myślę, że sam poranek w takiej piżamce i z kawą jest w stanie pozytywnie nastroić na calutki dzień!

    Jeśli chodzi o rower to bardzo chciałabym zacząć nim podróżować, jednak skąpa ilość ścieżek rowerowych w Warszawie (w porównaniu do mojego rodzinnego Białegostoku) skutecznie mnie zniechęca. Jak sobie z tym radzisz?

    Moim niezawodnym sposobem na poprawę humoru jest książka – nic lepiej nie zabiera myśli z ponurych rejonów do innego świata. Może to być zarówno coś pozytywnego, jak i łzawego czy smutnego. Dodatkowo herbata/kawa/gorąca czekolada. Zauważyłam też, że poziom mojego nastroju drastycznie spada gdy cały dzień siedzę w mieszkaniu. Dobrze jest wyjść czy to do pobliskiej kawiarni, na targ, czy po prostu przejść się na spacer. W tym wypadku pies jest doskonałym sprzymierzeńcem :).

  18. milosniczka

    Nie chce wyjsc na krytykantke, ale ten post bylby mniej irytujacy gdyby miał tytuł w stylu „rzeczy ktore sprawiaja ze czuje sie lepiej”. Posty jak z cosmopolitan: iles tam sposobow by…, albo jak cos zrobic by… Blog zamienil sie w jakis tani poradnik. Jedyne co tutaj pasuje do tytulu bloga to hatifnaty.

  19. lubię sprzątać, może nawet przesadnie. ja osobiście czuję się dobrze, kiedy mam wszystko poukładane równiutko. rozumiem też doskonale ludzi, którzy tego nie potrzebują/ nie lubią. najbardziej w sprzątaniu lubię to, że kiedy wstaję rano czeka już na mnie pusty zlew, czyste naczynia…i przygotowany kubek na kawę i herbatę no i talerz, nóż i deska do krojenia :)

  20. O to, to dokładnie; sprzątanie :) Jedna z rzeczy, która zawsze poprawia mi nastrój, a kiedy komuś o tym mówię zawsze wprawiam go w osłupienie. Po prostu uwielbiam sprzątać, z zwłaszcza w szafie. Potrafię wyrzucić na łóżko stertę poskładanych ubrań i zacząć składać od początku. W tej kwestii jestem niczym Monica z „Przyjaciół”, był taki odcinek kiedy Rachel widząc odkurzającą przyjaciółkę skomentowała „Patrzcie jaka ona szczęśliwa”, moja mama śmieje się, że ma ochotę powiedzieć to samo kiedy widzi mnie po raz setny poprawiającą koszule na wieszakach ;)

  21. Bardzo trafne! Ja odkąd wzięłam psa ze schroniska (2,5 roku właśnie mija) nie mam złych dni :) Nauczyłam się chodzić na długie spacery i czerpać z tego energię – na początku robiłam to wyłącznie dla psa, bo jestem typowym „couch potato”, ale po jakimś czasie tak się wciągnęłam, że teraz sama chętnie idę na Pola Mokotowskie, nawet gdy pada deszcz. Już nie przegapiam sezonu na stokrotki, dmuchawce i po raz pierwszy od wielu lat widziałam dokładnie, dzień po dniu,, jak zmienia się przyroda po majowych deszczach. Bezcenne :) Poza tym, mój futerkowy przyjaciel robi milion śmiesznych rzeczy od samego rana, więc żeby nie wiem co, otwierając oczy zaczynam dzień od śmiechu :) Nie ma lepszego przyjaciela – zwierzaki górą! A co do dokańczania spraw… dziś w końcu obroniłam tytuł mgr psychologii, co uwolniło mnie od wielkiego ciężaru na plecach ;)

  22. te piżamy są śliczne! i wpis podnoszący na duchu :-) to naprawdę ciekawe, jak drobne rzeczy potrafią zmienić rutynę w przyjemność – mi zawsze pomaga korzystanie z ładnych rzeczy i zdecydowanie porządek w mieszkaniu, chociaż nigdy nie potrafię go utrzymać…

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *