Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Hatifnaty #21

Dzisiejsze Hatifnaty są idealne na zimny wieczór – pełne pięknych miejsc, poradników książkowych i filmowych, znajdzie się też dobry tekst dotyczący tworzenia. Mam nadzieję, że dostarczą Wam odrobiny weekendowej rozrywki, udanego odpoczynku! 

books-1

  • Po co zmuszać młodzież do biegania po piłeczki tenisowe, skoro jest ktoś, kto zrobi to dużo lepiej? Przeurocze!

15640404284_061caca108_c

„Po pierwsze: wejdź w intensywny kontakt ze światem. 

Świat, to nie jest to, co masz w głowie. To nie są twoje myśli, fantazje czy wyobrażenia. Nie masz szans niczego stworzyć, jeżeli większość czasu spędzasz we własnej głowie. Jedyny sposób to wyjść na zewnątrz: przysłuchiwać się, patrzeć uważnie, zadawać pytania, dowiadywać się, zaglądać pod podszewkę…

— Ale czemu mam się przyglądać?

Jeżeli nie wiesz, zacznij od szukania swojego tematu. 

Co — w świecie na zewnętrz ciebie – porusza cię, jest dla ciebie ważne, obchodzi cię, wzbudza twoje emocje? Czym możesz się zajmować bez późniejszego kaca, że zmarnowałeś czas? Co zawsze było twoją pasją? Co wzbudza twoją ciekawość? Co wzbudza w tobie nabożny szacunek? Co wzbudza lęk?”

749x500xpeterpan1.jpg.pagespeed.ic.-if3GPDsR2ZPKgVsfGio

Odkryłam ostatnio, że dużo lepiej pisze mi się regularnie i testuję większą częstotliwość publikowania na blogu. Nie zamierzam nic pisać na siłę, ale zauważyłam, że im częściej piszę, tym łatwiej mi to przychodzi, i tym więcej mam pomysłów. W związku z tym w zeszłym tygodniu na blogu ukazały się aż trzy posty, jeśli zszokowani tym tempem coś przeoczyliście, tutaj możecie nadrobić:

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

31 thoughts on “Hatifnaty #21”

  1. plażowe chatki bajkowo bardzo wygladaja :))
    social media ktorych nie znam: yik yak, medium, kik, gruop me. (czyli tak jak ty – 4) :D niektore znam ze slyszenia, ale sama uzywam tylko facebook, instagram, twitter kiedys ale konto mam nadal, tumblr rowniez kiedys, pinterest rowniez kiedys :) wiec chyba tez sie starzeje :(

  2. Domek na drzewie – coś pięknego! Swoją drogą jakiś czas temu trafiłam na stronę ośrodka wypoczynkowego, który oferował właśnie domki na drzewach w środku lasu, w Polsce! Wyglądały tak, że miałam ochotę w ciągu 10 minut rzucić wszystko, spakować manatki i zaszyć się w nich na kilka dni. Fajnie, że i u nas można znaleźć takie miejsca :)

  3. Kocham psy, ale to zobaczyłam dzisiaj w filmiku u Ciebie z yt to jest po prostu czysta rewelacja, nie mogę się napatrzeć i przyznam się, zakręciła mi się łezka w oku, może to i głupie, ale tak bardzo mnie ucieszył ten widok :)
    Aż idę przytulić swojego beagla! :)

  4. Bardzo ale to bardzo ucieszyło mnie twoje częste pisanie! Może nie zostawiam tu wielu komentarzy, ale właściwie każdy twój tekst daje mi wiele do myślenia i jest ogromną dawką inspiracji, więc chłonę te dodatkowe dawki ;)

  5. Asiu, jestem pod wrażeniem częstotliwości… :)
    Zwłaszcza, że Twoje posty sa cudownie dopracowane, dobrze napisane, ładnie podane i zwyczajnie ciekawe… Twój blog jest jednym z niewielu miejsc w sieci, do których zaglądam z filiżanką kawy i ciastkiem, gdy położę spać dzieciaki i ogarnę mieszkanie, i delektuję się:) Dziękuję za to!

    Inna sprawa, nie nadążam komentować, bo jak skończę czytać, bachorstwo się zazwyczaj budzi;)

    pozdrawiam!

  6. Finish one thing today bardzo motywujące, dzięki! Uwielbiam takie motywatory.
    Ten dziennik piękny, ale mnie by tak piękny raczej nie wyszedł, nawet, gdybym bardzo się postarała… Chyba nie każdy ma ten talent.
    Zaraz biorę się za czytanie tekstu u Zwierza i artykułu o klasykach!
    Właśnie zauważyłam, że ostatnio u Ciebie częściej posty się pojawią, Joasiu, staram się nadążać.

  7. Jeżeli nie mam czasu żeby przeczytać Twojego posta, a tu już widzę następny to coś się dzieje! Cieszę się, że piszesz teraz tak często :) A hatifnaty jak zwykle przyjemne – znowu odkryłam parę fajnych linków, szczególnie przypadł mi do gustu post Harel. No i domek na drzewie – bajka! Jestem ciekawa jak go znalazłaś? Czy tak samo jak ja zaglądasz na Airbnb, wpisujesz miasto/kraj i oglądasz jakie ludzie mają mieszkania/domy do zaoferowania? ;)

  8. Ja również spóźniłam się na Twój wpis :) dopiero teraz go widzę, ale na pewno wykorzystam to wszystko w weekend, kiedy będzie więcej czasu :) pozdrawiam!

  9. Dodam również, że czekam na kolejne wpisy i mam nadzieję, że tym razem się wyrobię i będę miała czas przeczytać je od razu :) pozdrawiam!

  10. Taki dziennik z podróży to musi być fantastyczna pamiątka. Same zdjęcia nie oddają całego uroku danego miejsca, często po jakimś czasie umykają też wspomnienia np. jakiejś zabawnej sytuacji. Uzupelniajac dziennik wszystkie emocje przelejemy od razu na papier. Przeglądać taki dziennik 20 lat po podróży to jak powrót do przeszłości:) ja nie prowadze dziennika (jeszcze :) ) ale zachowuję wszystkie bilety komunikacji regionalnej, bilety wstępu itp. Znajdowanie ich po latach w różnych torbach i walizkach jest rewelacyjne.

    M.

  11. Napisałaś, że masz zamiar spróbować pisać częściej i bardzo sie ucieszyłam (nie ma lepszego wieczoru niż przeglądanie Hatifnaty przy kubku herbaty:)). Dlatego też zaglądam tu i zaglądam i cały czas czekam na nowy wpis! :)

  12. Hej, dobrze się Cię czyta, cieszę się, że tu trafiłam.
    Chatki wspaniałe. Ja ostatnio na targach slow designu poznałam Kamilę z Alchemii Lasu, która zbudowała swój domek na drzewie tu w Polsce. Cały proces opisuje tu: http://domnadrzewie.blogspot.com
    Oprócz tego, że mieszka na drzewie, jest kimś w rodzaju zielarki i robi niesamowite leśne, w 100% naturalne kosmetyki. A piszę o tym w nawiązaniu właśnie do domku z airbnb, o którym wspominasz. Nie wiem czy już, czy dopiero w przyszłości, ale z tego co wyczytałam na blogu Kamili, można/będzie można ten domek podczas ich nieobecności wynająć.

    Pozdrawiam,
    Kasia

  13. Hej, Asiu! Uwielbiam twoje piżamy (na razie tylko oglądać, ale juz niedługo). Nie zastanawiałaś się nad stworzeniem linii ubrań na co dzień? Wiem, że dla Ciebie bardzo ważne jest należyte wynagrodzenie pracowników i to czy produkt został uszyty w Polsce. Przeraża mnie fakt, że na cokowiek by nie spojrzeć, widać metkę, „made in China”, albo Bangladesh. „Kiedy kupowałeś kolejny T-shirt lub spodnie, czy przeszło ci przez myśl, że być może uszyły go dzieci pracujące za głodową stawkę w warunkach zagrażających życiu? (Focus „Krew na metkach”) Kupując ubrania, nawet drogich marek,z metką kraju azjatyckiego nakręcamy okrutną spiralę. Dlatego miło byłoby zobaczyć dzienną wersję Lunaby :)
    Pozdrawiam

    1. Oo, bardzo się cieszę! Zastanawiamy się nad linią loungewear na jesień, ale nie wiem czy zdążymy:) Tych Chin to bym aż tak bardzo nie demonizowała, technologicznie są dużo bardziej rozwinięci niż polska produkcja, a i prawa pracownicze mają coraz bardziej ręce i nogi, w przeciwieństwie do Bangladeszu. W Polsce też zdarzają się przypadki szwalni-mordowni, niestety, strasznie to smutne.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.