Wczoraj, między wizytą u księgowej a spotkaniem, poczułam spontaniczną potrzebę sfotografowania stroju, w którym żyję od jakichś dwóch miesięcy. Nie prowadzę dokładnych statystyk, ale jestem przekonana, że to właśnie ta sukienka i ten sweterek są przeze mnie noszone najczęściej.
Sweter to zresztą jeden z moich najlepszych łupów secondhandowych wszechczasów. Nie dość, że zrobiony jest z niezniszczalnego, cudownego w dotyku kaszmiru, to jeszcze ma kołnierzyk, a ja kołnierzyki uwielbiam. Marynarkę kupiłam w outlecie Mango w Londynie i też wkładam ją bardzo często, trochę ze względu na brak alternatyw – zawsze mam największy problem ze znalezieniem góry stroju, kardigany wydają mi się strasznie nudne, ramoneski oklepane, marynarki sztywne i jak już znajdę coś o idealnym balansie, to noszę ile mogę.
Sukienkę przejęłam po mamie, która kupiła ją jako piżamę, ale jakoś się nie polubiły. W całości wygląda tak i jest świetna, tylko strasznie się gniecie. Zdjęcia robiłam już po kilku godzinach noszenia, więc musicie wybaczyć mi zagniecenia. Na potargane włosy nie mam wytłumaczenia – po prostu taki ich urok. Swoją drogą, mam kilka koleżanek (właściwie przychodzą mi do głowy dwie), które niezależnie od pory dnia wyglądają tak samo doskonale. Zawsze się zastanawiam, jak to działa, czy to zależy od treningu, albo od znajomości tajnych sztuczek, a może to czysta loteria i niektórzy się z taką cechą po prostu rodzą? Ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy. Rano przed wyjściem zerkam w lustro, myślę sobie „całkiem spoko”, a kiedy wracam po południu okazuje się, że loki się potargały, cienie zmazały z oczu i nawet ubrania nie wyglądają już tak super jak kilka godzin wcześniej.
Na koniec jeszcze słowo o butach – to lakierowane mokasyny, które moja mama nazywa „trumniakami”. Nie da się ukryć, że nie są najzgrabniejszymi butami świata, ale to klasyka stylu „wyglądasz jak chłopak”, no i kojarzą mi się z butami, które w starych filmach noszą małe dziewczynki. A propos, właśnie dotarła do mnie ta książka i czeka w kolejce. Ktoś z Was ją może ma? Po pierwszym przejrzeniu widzę, że składa się głównie ze zdjęć i zastanawiam się, czy z nielicznych tekstów można się czegoś ciekawego dowiedzieć, czy to po prostu taki album do przeglądania. Będę dawać znać!
sukienka H&M // sweter sh // torba Ochnik // buty Carvela by Kurt Geiger // marynarka Mango
48 thoughts on “Slow lookbook: wiosenny uniform”
Patrzę, patrzę, patrzę i nie mogę się dopatrzeć potarganych włosów czy innych niedoskonałości. Wyglądasz fantastycznie! A torbą jestem zachwycona – mam ochotę podkraść:)
o matko! mam to samo, rano myślę NIEŹLE, wracam do domu i wyglądam jak przejechana panda! :P
Jak zwykle ładnie i wdzięcznie :) mnie też pod koniec dnia włosy się trochę targają i makijaż nie ejst taki nieskazitelny jak przed wyjściem z domu, niestety, ale to chyba taka ludzka natura.
Hej, myślę że zrobienie sukienki z piżamy lub raczej odwaga noszenia piżamy jako sukienki to jest mistrzostwo świata! :):):)
A o marynarkę chcę spytać – czy nie myślisz, że krojem naśladuje ramoneskę?… Kurcze, ja się za bardzo nie znam, ale tak mi się zdaje ;)
Racja, racja, i to mi bardzo pasuje, bo nie czuję się w niej sztywniacko:) Chodziło mi o to, że kiedyś miałam zwyczaj dorzucania do wszystkiego czarnej skórzanej kurtki i po jakimś czasie mi się znudziło, mimo że to w sumie klasyk.
Ja bardzo chciałam mieć takiego czarnego klasyka. Mierzyłam, medytowałam, robiłam sobie fotki w takiej kurtce, aż w końcu kupiłam. Ale w domu, kiedy założyłam z innymi moimi rzeczami, nijak nie mogłam się dobrze poczuć. No i wymieniłam tę czarną ramoneskę na brązową skórzaną kurteczkę o nieco innym kroju, w której czuję się – nomen omen – jak w drugiej skórze ;) Tak że klasyk nie klasyk, ale musi do mnie po prostu pasować, a jeśli nie to pa, pa :)
Mam tę samą sukienkę i wisiała ona na dziale z ubraniami „biurowymi”. Znaczy mama Asi sama zinterpretowała ją jako piżamę ;).
Asiu, Twój blog jest jedynym blogiem, który śledzę od wielu lat i zostałam jego wierną czytelniczką do dnia dzisiejszego. Ba! Uwielbiam go z posta na post coraz bardziej! I ta Twoja naturalność… Niewiele osób wyglądałoby tak uroczo w tych roztrzepanych loczkach, a Ty wyglądasz taaaak promiennie:) p.s.: czyżby zmiana make upu? albo to jakieś moje urojenia;)
Wychodzę jak Audrey Hepburn- wracam jak Courtney Love? Problem milionów kobiet.
:DDD
Mam zupełnie tak samo z tym wychodzeniem i wracaniem do domu.
Gdy spojrzę w lustro jest nawet lepiej niż dobrze, a gdy wracam wyglądam tak strasznie, że zastanawia mnie tylko „przez jaką część dnia wyglądałam? Błagam, żeby tylko nie przez większość”. Włosy też mam kręcone, więc niestety wiem co to za straszne uczucie gdy patrzysz nagle w lustro a tam takie zwisające lekko kręcone strączki.
Co do kaszmirowych sweterków to znów muszę się zgodzić. Są fenomenalne i niezniszczalne. Bynajmniej mój. A sweterka z kołnierzykiem zazdroszczę strasznie!
przynajmniej. bynajmniej to teraz takie modne slowo, ale polowa osob go nie rozumie… uzywane z partykula „nie” jest zaprzeczeniem.
o tak. jak słyszę „bynajmniej” to mnie krew zalewa, bo chyba jeszcze ani raz nie usłyszałam poprawnego zastosowania..
o mamo! jaka piękna torba :)
W sumie się nie dziwię, że cały czas chodzisz w tych ubraniach, bo są cudowne, a i Ty wyglądasz w nich bardzo ładnie, więc wybór totalnie uzasadniony :)
ostatnie zdjęcie jest bardzo ładne :) i do tego jakie długie włosy!
Sukienka fajnie wygląda taka pognieciona, bardziej stylowo, więc nie przejmowałabym się tym:)
Jak zwykle bezbłędnie, a w butach się zakochałam (zaraz po torebce) !
Trumniaki – piękna nazwa :) mam podobne z Primamody. Uwielbiam styl „wyglądasz jak chłopak” najwygodniejsza alternatywa dla eleganckich, kobiecych zestawów :)
Ja już Ci pisałam, że ta sukienka jest zjawiskowa i chcę taką!
Torba zdecydowanie wygrywa! Mam już czerwone spodnie, teraz czas na czerwoną torbę, aż się sama siebie boję.
A ja się zastanawiałam, do czego mogłabym nosić długą niebieską koszulę… Nie przyszło mi do głowy, że to może być sukienka :-)
Niedlugo sukienka z h&m będzie moja! świetnie wyglądasz :)
Może nie być, bo ma dobre 2 lata:)
Sukienka i torebka cudne! A jaki to lakier do paznokci?
Sprawdzę i dam znać:) Chyba Bell
Dziewczyny, a nie mechacą Wam się kaszmirowe swetry? Moje – pomimo delikatnego ręcznego prania i rozsądnej eksploatacji – niestety tak :(
Mój właśnie w ogóle, w ogóle nie zmienia swojego wyglądu:) Ale piorę go też tylko ręcznie.
Też przez długi czas walczyłam z problemem utraty wdzięku w ciągu dnia, ale trochę poszukiwań zaowocowało znalezieniem odpowiednich kosmetyków, dzięki którym makijaż pozostaje na miejscu cały dzień. W torebce zawsze mam szczotkę, odżywkę w sprayu i puder, więc przy okazji każdej wizyty w toalecie poprawiam co trzeba. Ty oczywiście nie będziesz rozczesywać włosów, bo są kręcone, ale jakaś delikatna mgiełka mogłaby trochę pomóc. A co ubrań nie wyglądających już tak dobrze, to chyba nic nie poradzimy. Tracą świeżość i tyle.
Ogólnie look bardzo fajny i swobodny, mam jednak wrażenie jakbyś zapomniała spodni. Zamiast rajstop dałabym jakieś cienkie, dopasowane spodnie. Ale to tylko takie moje małe zboczenie:)
Idealnie w swojej prostocie!
Kiedy Ci tak włosy urosły ? pięknie ! Ta sukienko-pidżamia jest genialna. A co do sweterka, też chcę takie łupy kaszmirowe..
Miłego dnia :)
Ha, dziękuję, jakoś tak urosły, ale rosną naprawdę najwolniej na świecie!
A ja właśnie po zobaczeniu pierwszego zdjęcia już chciałam pędzić do komentarzy i pisać, że rewelacyjnie wyglądają Twoje włosy :) (powstrzymałam się i najpierw przeczytałam posta i obejrzałam zdjęcia).
Świetnie wyglądasz, a sweterek jest genialny, żałuję, że ja takich fajnych rzeczy w SH nie znajduję :(.
I to jest niby ta 'gorsza’ wersja kilkugodzinna?! No to rano to dopiero musiało być sexy chic fancy i w ogóle ;D
Wyglądasz czarująco :) Wymądrzę się tylko, że „wszech czasów” pisze się rozdzielnie!
Świetny zestaw, bardzo mi się podoba marynarka :)
trumniaki chodzą za mną od paru lat, ale nie wiem czy brać czy nie; ostatnio nie mam siły na obcasy, a baletki są strasznie nudne i w ogóle jakieś takie… zbyt dziewczęce jak dla mnie, lekko infantylne. A potrzebuję czegoś do sukienki czy coś takiego i te trumniaki ukochane chodzą mi po głowie! A nie chcę, żeby się okazało, że kupię buty, których nie będę nosić :(
To próbuj, inaczej się nie dowiesz:) Zawsze je możesz popchnąć dalej! A balerinek też nie lubię:)
chyba muszę, bo już ta stagnacja mnie dobija :D
Czyżby zdjęcia były robione przed tym cudnym odnowionym secesyjnym dworkiem na Mickiewicza w BB ? :D
Tak jest!
to „memłanie się” wyglądu z upływem godzin w ogóle Ciebie nie dotyczy – wyglądasz mega pięknie: makijaż, sweter, torba, włosy :) a propos włosów – ściemniały Ci, przestałaś farbować czy zrobiłaś ombre? widze róznicę :)
Nic nie robiłam z kolorem od dwóch lat, to „ombre” to jaśniejszy blond z 2012;)
naturalny ładniejszy :)
Oj tam, od razu niedoskonałości. Po prostu żyjesz intensywnie i nie masz czasu na przeglądanie się w witrynach sklepowych – to akurat fajne :)
Oglądam bloga od paru lat i pierwszy raz zdecydowałam się na komentarz – niestety strasznie zbrzydłaś i to nie jest droga,którą powinaś podążać…
Więcej takich postów :):)