Cześć! Przychodzę do Was z kolejnymi ciekawostkami, na które trafiłam w ciągu ostatnich dni, tym razem zestaw, który wyjątkowo lubię. A tajemnicze miejsce na zdjęciu to Peru w wydaniu pustynnym, opowiem Wam o nim w którymś z kolejnych postów. 3..2..1…HATIFNATY!
- Na początek historia jak z filmu. Paryska socialite, Madame de Florian, ucieka w 1942 roku na południe Francji. Nigdy nie wraca do Paryża, ale do śmierci w 2010 roku opłaca swój apartament przy Operze Garnier na prawym brzegu Sekwany. Kiedy po siedemdziesięciu latach ktoś w końcu tam zajrzał, musiał się mocno zdziwić – wszystko wyglądało dokładnie tak, jak zostało zostawione w czasie wojny, a wchodzących powitał wielki wypchany struś. Zdjęcia znajdziecie tutaj, mam nadzieję że mieszkanie zostanie kiedyś otwarte dla zwiedzających.
- Jakbyście się kiedyś zastanawiali jak wyglądają zamarznięte bańki mydlane
- Za każdym razem, kiedy oglądam koncerty czy teledyski Michaela Jacksona, zazdroszczę mu że umie robić moonwalk. Dzięki tej instrukcji w końcu udało mi się całkiem nieźle go ogarnąć.
- Przez długi czas nie mogłam się przekonać do używania Instagrama, teraz powoli zaczyna mi na ta niechęć przechodzić, bo dzięki takim artykułom odkrywam tam coraz więcej mniej lub bardziej znanych profili, na których faktycznie można znaleźć coś ciekawego – jak ich uzbieram odpowiednio dużo, to opublikuję listę. Dajcie znać, jeżeli macie jakieś swoje instagramowe odkrycia.
- Świetna historia królewskiej sukienki z second handu.
- 10 zasad komunikacji w social mediach według Brief.pl. Polecam uważnie przestudiować zwłaszcza punkt 10 – często słyszę narzekania blogerów, że publikują wartościowe, ambitne treści, tylko ci okropni ludzie nie chcą ich czytać. To dokładnie ten sam mechanizm, warto zdać sobie sprawę z faktu, że winę za to ponosicie Wy, jako nadawcy komunikatu – widocznie jest źle skonstruowany, mało atrakcyjnie przedstawiony lub po prostu nudny.
- Gratka dla fanów Star Wars – aktor grający Chewbaccę udostępnia nieznane zdjęcia z planu. Są absolutnie szałowe!
- 11 nieprzetłumaczalnych słów z innych języków, czyli jak Niemcy określają uczucie samotności w lesie, a Włosi ślad po szklance na stole.
- Archiwalne zdjęcia gimnastyczek odgrzebane gdzieś przez Miss Moss – polecam Wam całego jej bloga, ma naprawdę znakomity gust i oko do znalezisk. To jeden z tych adresów w Internecie, które są tak dobre, że aż mnie kusi, żeby je zachować dla siebie.
- Latająca Szkoła, czyli bardzo fajna inicjatywa wspierająca kobiecą przedsiębiorczość, krótko i zwięźle radzi jak zarabiać więcej na swoim biznesie. Warto śledzić ich publikacje i wydarzenia.
- Wykres Google pokazujący popularność danych gatunków muzycznych w różnych dekadach. Fajne!
- Historie i legendy związane ze znanymi drinkami, czyli co łączy dżin z tonikiem i malarię.
- Jest Kultura i Ziołowy Zakątek pomagają przebrnąć przez sesję. Podpisuję się pod ich radami i powiem też coś, na co czekałam długie lata: ale się cieszę, że mnie to już nie dotyczy!
- Czas Gentelmenów o imprezowych wyczynach przedwojennych oficerów. Czyta się super, tylko uwaga, bo wciąga w dalsze poszukiwania!
- Jedne z piękniejszych ślubnych zdjęć, jakie kiedykolwiek widziałam. Kiedy Aife coś poleca, to wiem że musi być ekstra!
- Zwierz Popkulturalny o nieznanych umiejętnościach znanych aktorów, które czasem są wykorzystywane w filmach. Wiedzieliście, że Pierce Brosnan był połykaczem ognia, a Neil Patrick Harris, czyli Barney z How I Met Your Mother, jest magikiem amatorem? To chyba siedemnasty artykuł Zwierza, który polecam w ciągu ostatnich miesięcy, ale to dlatego, że to blog wyjątkowy i zawsze dowiem się tam czegoś nowego. Autorka nie dość, że jest przenikliwie bystra, ma niesamowitą wiedzę o popkulturze i super poczucie humoru, to jeszcze jest wyjątkowo sumienna, jeżeli chodzi o regularność blogowania i ma świetny kontakt z Czytelnikami. Więcej takich miejsc w sieci!
- Słynne filmowe cytaty jako wykresy. Urocze!
- Spółdzielnia Symulakrów – jeżeli całe życie marzyliście o swoim własnym Schopenhauerze, Marksie, Nietzschem albo Freudzie w formie pacynki, to jesteście we właściwym miejscu. Nie wiem jak ktoś wpadł na ten pomysł, ale jestem zachwycona.
- Jeszcze jedne zdjęcia, tym razem bajkowe obrazy rosyjskiej rodziny. Jak dla mnie momentami trochę zbyt efekciarskie, ale na pewno robią wrażenie.
- A mógł być romans! Ręka do góry kto tak nigdy nie zrobił.
- Ładnie zrobiony test, sugerujący w jakimś mieście powinniście mieszkać na podstawie Waszych preferencji co do spędzania wolnego czasu i upodobań kulinarnych. Mnie wyszło Portland i jak kiedyś wybiorę się do Stanów, to dam znać czy się zgadza.
- Baśniowe dzieła sztuki ze starych tkanin, czyli idealna ilustracja powiedzenia „zrobić coś z niczego”.
- Artykuł w WO o „Versace z Krakowa”, czyli Władysławie Korab-Kucharskim, krawieckim mistrzu, który w połowie XX wieku przechadzał się po Plantach w nieodłącznym staropolskim kontuszu. Świetnie że ktoś dołożył starań, by więcej osób poznało jego historię.
61 thoughts on “Hatifnaty #8 – najciekawsze linki tygodnia”
zawsze wybiorę w tych Twoich listach cos co wyjątkowo mnie urzeka i czego nie widziałam wcześniej!
+ też wyszło mi Portland
Uwielbiam Twoje hatifnaty, idę się zachwycać! :) Dzięki za poprawę humoru w tak brzydki dzień ;)
„swój apartament przy Operze Garnier na prawym brzegu Tamizy”….Sekwany ? ;)
Technicznie rzecz biorąc, to też na prawo od Tamizy;) Dzięki, już poprawione, coś się zalondyniłam, ostatnio próbowałam odbić Oyster Card w warszawskim metrze:)
Zdjęcia rosyjskiej rodziny są piękne. Nie wiem, czy masz problem z kwiatami (ja mam, wykańczam prawie wszystko), ale może się przyda: http://decor8blog.com/2014/01/16/22-hard-to-kill-houseplants/ :) Pozdrawiam i uciekam czytać Twoje znaleziska :)
Miałam trzy z tej listy. Trzy zabite. Ale rzeczywiście, co trzeba im oddać – długo walczyły.
Moim „najbardziej ulubionym Instagramem ever” jest ten Australii: http://instagram.com/australia
Jestem chora jak to oglądam, planuję sprzedanie ręki żeby tam pojechać :P
Również Portland, ciekawe!:)
Wow, dzięki za umieszczenie mnie w dzisiejszym zestawieniu! Spojrzałam na statystyki i na początku nie nie wiedziałam o co chodzi :)) Zawsze chętnie śledzę Twoje linki, nie sądziłam, że kiedyś też się tu znajdę :)
Mnie też wyszło Portland – może zawsze wychodzi Portland? Jakby co, to jest nas już ekipa, żeby tam pojechać.
Ha, i mnie też wyszło Portland – a już przez moment myślałam, że jestem wyjątkowa! ;)
Boszszsz… ale z nas indywidualistki z bożej łaski… ;-)
mi tez wyszło Portland, to się robi podejrzane :)
Hmm… Portland jest podejrzane ;-) Też mi wyszło.
mi wyszło Tokio :)
Haha ja też mam takie adresy, które uważam za tak dobre, że wolę trzymać dla siebie… No i w sumie Miss Moss też się do nich zalicza ;)
Uwielbiam te posty! Nie zdarzyło się jeszcze, żeby coś nie zainspirowało mnie tak bardzo, bardzo. Zwłaszcza jeśli chodzi o zdjęcia.
Zamierzałam się śmiać z tego testu na miasta – ale wyszedł mi Paryż, a to moje miasto wszechświata.
mi też wyszedł Paryż i też jest to moje ukochane miasto :)
Z Instagrama nie korzystam, ale śledzę bloga ekipy, która publikuje świetne zdjęcia – jeżeli interesuje kogoś ja wygląda życie surferów podróżujących słynnym ogórkiem http://instagram.com/fosterhunting ;)
11 nieprzetłumaczalnych słów to mój dzisiejszy faworyt! Pięknie zilustrowane. Dzięki za dawkę inspiracji.
Mimo, ze samej mi się do zamążpójścia nie spieszy, ten reportaż ślubny skradł mi serce i ścisnął za gardło!
http://www.sebastians.pl/2011/08/gosia-szymon-reportaz-slubny/ a to taka lokalna konkurencja :) razem z cudnym filmem ślubnym: http://vimeo.com/29137046
Ze wszystkich blogerów, którzy naśladują Cię z takimi wpisami, twoje linki najbardziej mi odpowiadają. Włączam prawie każdy! :)
Zawsze z niecieprliwością czekam na Hatifnaty! :) świetny pomysł, naprawdę, już porozsyłałam linka do Twojego bloga kilku znajomym :) a co do zdjęć ślubnych – dla mnie niekwestionowanym mistrzem jest Jose Villa: http://josevillablog.com/
No, Joanno, dałaś czadu w tym zestawieniu! Zaspamowałam znajomym skrzynki, bo niektórych linków po prostu nie da się nie przesyłać dalej. Tylko ten test jakiś kijowy – wyszło mi Rio z opisem tak bardzo nie pasującym, że to aż boli.
Kot Lama
Dziękuję za solidną dawkę ciekawych linków! Zwariowałam jak zobaczyłam zmrożone bańki mydlane! Tak piękne i delikatne :) A artykuł o słowach, które nie mają odpowiednika w innych językach – bezbłędny! I przepiękne zdjęcia ślubne w cudownych okolicznościach przyrody! :)
Joasiu, dzięki za Hatifnaty!! Sprawdź Instagrama http://instagram.com/thiswildidea#. Zdjęcia są przepiękne, a ten pies jest tak urzekający i niesamowity że łatwo się wkręcić i oglądać dopóki się nie skończą zdjęcia. Do tego jakiś czas temu w zagranicznym National Geographic pisali i polecali tego instagrama :)
ja również tydzień temu dodałam link do zdjęć Pana Fincha, jest genialny!
Teraz będę królową balu jak zatańczę moonwalk ;)
Mi tez Portland, mysle, ze wszystkim entuzjastom organicznej kawy wyjdzie to samo ;)
Przed chwilą poznałam kilka wirtualnych miejsc dzięki Design Your Life, a teraz u Ciebie jest tyle ciekawostek, tyle pięknych zdjęć. Relacja ślubna… utkwi mi mocno w pamięci. Music Timeline… no genialna, czegoś takiego mi brakowało. I apartament Madame de Florian… chciałabym, po prostu chciałabym tam być. Otworzyć drzwi i przenieść się w czasie!
Dzięki.
Świetne zestawienie! No i wyszła mi Barcelona…:)
Portland jest prze genialne! :) Mi wyszła za pierwszym razem Barcelona, za drugim- Londyn. A gdzie NY?!
Hmm, mnie też wyszło Portland… Ciekawe, czy takie jesteśmy do siebie podobne, czy to jakaś tajniacka reklama Portland;)
pozdrawiam serdecznie, dzięki za fajne kawwałki internetu:)
Haha, u mnie też Portland! ;)
A mnie, tak jak się spodziewałam, wyszło NYC :)
jak zwykle bardzo ciekawe
dla mnie też Portland:) No to zero indywidualności! Zaskakuje mnie zawsze to, że ludzie maja tyle pomysłów na swoje małe biznesy.
A ja odkryłam bloga niemodnepolki ;) Blog- szydera, wciąga na wiele godzin. W sam raz na poprawę humoru w te ponure wieczory.
Smutno mi, że dziś już prawie nikt nie słucha jazzu :(
Uwielbiam Twojego bloga! Pozdrawiam, życząc przy okazji miłego dnia:)!
Super, że coraz częściej się pojawiają u Ciebie nowe wpisy :) Bańki są moim faworytem. Uwielbiam bańki mydlane. Pzypominają mi taki bajkowy świat :)
Jeśli mogę też podzielę się jednym odkryciem. Nie takie nowe, ale bardzo mi się podoba. :) Filmik stworzony podobno przez najlepszego polskiego grafika. Piękny i makabryczny jednocześnie.
http://www.youtube.com/watch?v=46QaOikFYhM
Portland! Przypadek? Nie sądzę!:P
OMG!!! Odkrywcą apartamentu z pierwszego linka jest Pan Olivier Choppin-Janvry, u którego pracowałam 3x w wakacje jako au-pair we Francji! Ale zbieg okoliczności ;)
Post jak zwykle świetny, pozdrawiam :)
Oooo, to jest historia wszechczasów! Świat jest mały:))
nie wiem, czy NPH można nazwać magikiem-amatorem ;)
naprawdę świetne! Zawsze się zastanawiam jak Ci się udaje to wszystko znaleźć?:)
http://mamasaidbecool.blogspot.com/
a znasz kinfolk?
http://www.kinfolk.com/
;)
Znam, znam:)
zastanawiam się, czy mogłabyś zrobić post o sklepach internetowych które polecasz. nienawidzę w zimie chodzić po centrach handlowych, a zakupy on-line sprawiają mi nie mało problemów, bo tak na prawdę nie wiem gdzie szukać fajnych rzeczy
Zawsze znajdę cos ciekawego…
Co do instargramu to polecam http://statigr.am/muradosmann. Świetny pomysł i piękne zdjęcia, mogę oglądać godzinami!
Wow, ile ciekawych rzeczy :D Te zamarznięte bańki mydlane, suknia królewska i cytaty filmowe jak wykresy – najbardziej mnie zainteresowały ;D Dzięki!
Rzeczywiście, te zdjęcia ślubne są przepiękne i bardzo magiczne :)
+ nie wiem czy już oglądałaś ale jeśli nie to polecam film „Her” jest rewelacyjny ! zdjęcia, muzyka no i przedewszystkim scenariusz. Jak dla mnie 9/10, jeden z lepszych filmów jakie, ostatnio widziałam :)
Właśnie słyszałam, planuję obejrzeć w weekend, dzięki!!
amazing place!
where is this?
Świetnie się bawiła czytając i przeglądając wrzucone przez ciebie propozycje . Twoje post czyta się bardzo przyjemnie i z zaciekawieniem czekam na więcej :)
Zdjęcia ślubu są przepiękne…. to jest obraz bardziej przemawiający do mnie niż kościół z tłumem ludzi i panną młodą w sukni w której nie można się ruszać, z toną tapety i lakieru we włosach….. i podsunęłaś mi pomysł jak rozwiązać problem własnego ślubu (który zbliża się małymi kroczkami). z jednej strony kościół wg mnie jest bardziej uroczysty ale z drugiej brać tam ślub bez przekonania tylko dlatego że to lepsze niż urząd SC. nie wiem czy można ale zamarzył mi się ogród botaniczny w Powsinie. jest tam kilka uroczych miejscówek otoczonych drzewami:) Dzięki Kobieto!
Oo no to super, trzymam kciuki:)