Znalezienie w Londynie miejsc z niedrogim i przy okazji zdrowym jedzeniem nie jest proste, większość posiłków przygotowuję więc w domu, w związku z czym moje zdolności kulinarne gwałtownie wzrosły, podobnie jak repertuar potraw z kategorii „da się zrobić w 30 minut i żeby nie trzeba było dużo zmywać”. Tym bardziej więc doceniam wyjścia na jakieś pyszności – w tym tygodniu padło na wschodni Londyn, razem z Shini wybrałyśmy się do Dishoom. W pierwszym momencie nie mogłam się połapać, jaką właściwie kuchnię się tam serwuję – okazało się, że to miejsce zainspirowane tzw. Bombay Cafes, zakładanymi licznie w Bombaju na przełomie XIX i XX wieku przez perskich imigrantów. Obecnie jest ich coraz mniej, założyciel Dishoomu postanowił więc odtworzyć ich niepowtarzalny, irańsko-indyjski charakter właśnie w sercu Shoreditch.
29 thoughts on “Spot Digging: Dishoom”
Zdjęcia w ramkach wiszące na ścianie wyglądają genialnie! A osobny żołądek na słodycze ma chyba połowa populacji :D
CO za klimat zdjęc!
Asiu…
Właśnie miałam się do Ciebie zwrócić z prośbą o polecenie miejsca z dobrym jedzeniem w Londynie, a tu proszę taki post!
Uwielbiam czytać to co piszesz. Masz niesamowity dar łączenia ciekawostek, faktów, opisów, swoich przemyśleń… Cieszę się, że kiedyś zupełnie przez przypadek natknęłam się na Twojego bloga. I wiesz, bardzo Ci dziękuje za to co robisz..
Pozdrawiam Cię ciepło i życzę wszystkiego co najlepsze.
Agata
ps. Gdyby przyszły Ci jeszcze do głowy jakieś miejsca w Londynie godne polecenia, gdzie można by dobrze i niekoniecznie drogo zjeść, napisz proszę…
Tam nawet toalety mają klimat ;) pyszne jedzenie, może z wyjątkiem tych lodów z sokiem, smak dla konesera, powiedzmy…
Super klimatyczne m-ce! Uwielbiam jak piszesz, no i te zdjęcia <333
http://designdetector.blogspot.com/
Joanno, naprawdę Cię uwielbiam. :)
Uwielbiam Twoją śliczną, pojemną głowę, Twoje poczucie humoru, Twój indywidualizm, Twoje poczucie estetyki, Twoje lekkie pióro, Twoje wspaniałe zdjęcia i to, że o czymkolwiek nie napiszesz, od razu nabiera charakteru.
Twój blog znajduje się w mojej czołówce internetowej, i patrząc na kierunek, w którym idziesz, na długo tam pozostanie. Alleluja.
You go, girl!
Kot Lama
Super miejsce, ale super też, że byłaś tam z Shini – ona jest moim bóstwem i kocham wszystko czego się dotknie :D Chciałabym ją kiedyś spotkać, ale pewnie od razu ucieknie przed taką stalkerką jak ja ;)
Jak będę w Londynie to na pewno wypróbuję Dishoom.
Rewelacyjne zdjęcia.
http://findsforfuture.blogspot.com/
Moje dwie ulubione blogerki w jednym poście :)
To miejsce jest niesamowicie klimatyczne
Magiczne miejsce. Szkoda, że ostatnio Londyn to dla mnie późne ulokowanie się w hotelu, kolacja z mikrofali, gumowe śniadanie, bieg na szkolenie, bieg na lotnisko, home sweet home! W przyszłym tygodniu zapakuję własne kanapki. A tak poważnie marzy mi się, by mieć czas na odkrywanie w Londynie takich miejsc jak to, które pokazałaś. Dzięki za wskazówki.
Kasia
łał!!!
this looks like an amazing place!
http://www.styleandshades.blogspot.com
uwielbiam to miejsce.
Urocze miejsce z klimatem.
http://badzprozna.blogspot.com/
Ależ cudowne i klimatyczne miejsce! Jedzonko wygląda yummy <3
Szkoda, że takich miejsc nie ma w Delhi, co by było bardziej logiczne przecież, prawda? :) Bardzo mi się podobają wszystkie surowe reguły, a najbardziej ta, że nie można zwrócić napoczętego dania :) Ale w londyńskich okolicznościach przyrody to przeciez tylko dekoracja :))
Rewelacja!
Uwielbiam takie klimaty. Nic tylko pozazdrościć… : )
najbardziej chyba spodobały mi się zasady, świetne! :D
Właśnie zaczęłam czytać Twojego bloga i jest wspaniały! Podoba mi się, że prowadzisz go w dwóch językach- mi by się chyba nie chciało. Sama od siedmiu lat mieszkam w Londynie i tez właśnie zaczełam prowadzić bloga- co prawda nie szafiarskiego, ale jakiegośtam. Może kiedyś kawa we wschodnim londynie? Shoreditch to jedno z najbardziej inspirujących miejsc :)
Very nice blog, great look! :)
http://www.fashionwyza.blogspot.com/
Po co piszesz po angielsku jak nikt inny oprócz Polaków cię nie czyta?
przy tak malych porcjach to nie dziwne ze bylo jeszcze miejsce na deser… ktory zresztą tez jest mikroskopijny.
Znasz Shini! Zazdroszczę. Przekaż jej że ma we mnie wierną fankę swojego bloga i oczywiście pozdrów.
Twój blog z czasem bardzo zyskuje. Uściski
Agnieszka
Bardzo ciekawe wnętrze :) Podoba mi się pomysł z wypisaniem zasad obowiązujących w kawiarni :D
Ah thanks for sharing! Always on the lookout for cute places like this around London.
Mówisz, że niedrogo – mogłabyś napisać ile mniej-więcej trzeba wydać na porcję? Jadę wkrótce do Londynu i z chęcią wybiorę się w polecane przez Ciebie miejsca.
Nie napisałam chyba nigdzie, że niedrogo, ceny określiłabym jako przeciętnie londyńskie. Menu razem z cenami można znaleźć na stronie. Miłego pobytu w Londynie!
Cudownie tu u Ciebie!!!pozdrawiamy http://www.vientofashion.blogspot.com