Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Surprise jacket

Wczoraj, korzystając z leniwego sobotniego przedpołudnia, wybrałam się na kawę (a w moim przypadku: herbatę) z Mel, koleżanką z klasy. W tygodniu najczęściej mam ze sobą dużo ciężkich rzeczy, z aparatem na czele, i pokonuję spore dystanse, więc zwykle w ciągu dnia wybieram buty na niższym obcasie. Dużą radość sprawiło mi więc włożenie tej ulubionej pary szpilek, które przygarnęłam po mamie, tylko po to, żeby przejść kilkaset metrów do kawiarni za rogiem i pobliskiego sklepu. Oprócz rzeczonych butów i bocianich spodni miałam na sobie lekko wymiętoloną dżinsową koszulę (to tak dla równowagi), szary sweter i nową kurtkę, którą w bardzo miłym geście podrzucił mi krakowski duet Zemełka i Pirowska.

 

 

Kiedy tylko w dość skomplikowany sposób dotarła do mnie zza morza (tutaj podziękowania dla Mai z Celapiu za pomoc z transportem), od razu została ochrzczona „kurtką niespodzianką”. Już sama w sobie jest piękna, ma nietypową fakturę, którą, jak wyczytałam na stronie projektantek, zawdzięcza gofrowanej wełnie. Bardzo podoba mi się to, że łączy ogólną elegancję (piękne wykończenie, złote zamki) z a’la bejsbolówkowym kształtem. Niewidoczna na pierwszy rzut oka, kwiecista podszewka tylko dodaje jej uroku. To mój ulubiony rodzaj okryć wierzchnich – takie, w których nie czuję się sztywno, ale z drugiej strony nie są też za bardzo rozmemłane.

Zdałam sobie też właśnie sprawę z faktu, że od kiedy zaczęłam pisać na blogu nie tylko o ubraniach, a same ubrania traktować z punktu widzenia „slow”, rzadziej pojawiają się posty z zestawami. Lubię dużo pisać, ale myślę że pokazanie w praktyce, jak na co dzień wprowadzam w życie moje ubraniowe przemyślenia, też ma sporo sensu. W związku z tym postaram się częściej pojawiać na zdjęciach, a częstotliwość postów podróżniczo-przeróżnych na pewno na tym nie ucierpi.

 


Zemełka&Pirowska jacket, Olive sweater, American Apparel shirt, L.Credi bag, Mango heels
photos by Ho Leng (aka Mel)

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

35 thoughts on “Surprise jacket”

  1. wszystkie ubrania od zemełki&pirowskiej przygarnęłabym bez wahania. a połączenie niebieskiej koszuli z czerwonymi spodniami prezentuje się na Tobie przepięknie :)

  2. Jeśli chodzi o posty z własnymi stylizacjami to cieszę się, że stawiasz na jakość, a nie ilość. Obserwuję Twój blog od dłuższego czasu i muszę powiedzieć, że jest moim ulubionym polskim blogiem (mimo, iż pisanym teraz z UK) :) Może właśnie dlatego, że nie bombardujesz nas coraz to nowymi trendami i podarunkami od sponsorów. Widać, że teraz ubrania odzwierciedlają to, jaka jesteś i bardzo mi się to podoba. Szkoda, że nie ma więcej takich blogerek.
    Pozdrawiam :)

  3. Nareszcie Asiu! Uwielbiam czytać Twojego bloga, który jest dla mnie kopalnią inspiracji, dlatego tym bardziej cieszę się, że stylizacje będą pojawiać się częściej. :)

  4. Popieram! w Twoim przypadku częstsze wrzucanie postów outfitowych Cię nie zaszufladkuje tam gdzie nie trzeba, wystarczająco dużo się juz ” obroniłas” , a myślę że wielu osobom brakuje Twoich zestawów :) Dziewczyny sprawiły Ci naprawdę piękny prezent.

  5. Prawdę mówiąc, na co dzień nie interesuję się modą, ale Twój blog jest na tyle wyjątkowy i różnorodny (zaczynając od prześlicznych zdjęć, przez opisy podróży, ciekawych miejsc, kończąc na świetnych tekstach o ubraniach, które nawet dla laika – jak ja – są interesujące), że z chęcią tu wchodzę, gdy tylko zauważę, że dodałaś nowy post. Naprawdę świetnie piszesz, a czytanie kolejnych wpisów traktuję jako jedną z moich małych „guilty pleasures” :).

  6. Świetna stylizacja ;) Strasznie podoba mi się faktura, i złote wykończenia kurtki.
    No i szpilki <3
    Mam do Ciebie Asiu pytanie, co zrobiłaś, żeby dostać się na studia w Londynie? Musiałaś zdawać międzynarodową maturę, czy jakieś egzaminy?

  7. Bardzo lubię takie rzeczy „z niespodzianką”, a to ciekawa kieszonka, zaskakująca podszewka czy też inny wyjątkowy drobiazg. Rzecz staje się wyjątkowa :)
    Bardzo podoba mi się Twój klasyczny sweter. Właśnie zaczęłam robić sobie takiego szaraka na drutach, ale co z tego wyjdzie, trudno powiedzieć ;)

  8. Słuchawki miały stanowić część Twojego wyglądu (swoją drogą świetnie wpasowują się w strój!), słuchałaś muzyki a zawisły na torbie na czas zdjęć, czy po prostu nie zmieściły się do środka? Nie odczytaj tego źle, zwyczajnie przykuło to moją uwagę.

  9. Fajna kurteczka, przyznam, że przydałoby mi się cos takiego. Casual elegance. Po prostu Perfect. Pytanie z innej beczki – co to za słuchawki?^^ Całkiem fajne, ja traktuję słuchawki jako ciekawy dodatek, skoro juz cały świat chodzi z muzyką na uszach, niech to chociaz jakoś wygląda.
    kboo3.blogspot.com

  10. Lubię tu zaglądać z przyczyn, o których napisano już powyżej, jednak dziś mój komentarz w sprawie kurtki konkretnie. Szczerze powiedziawszy, gdy ją zobaczyłam, pomyślałam sobie jak moda jest rozdmuchana… Chodzi mi o to, że ta kurtka po prostu psuje sylwetkę i wygląda jakby była za duża o dwa rozmiary, co wcale nie wygląda dobrze, pomimo całej ogólnej atrakcyjności tzw. mody „oversize”, czy nonszalancji mieszania stylu sportowego z elegancją, bejsbolówek ze szpilkami itd. itp. Detale jak najbardziej popieram, ponieważ sama lubię takie „smaczki” i nie wątpię, że jakość jej wykonania i sam materiał są porządne, ale myślę, że taka kurtka wyglądałaby dobrze jedynie na kimś naprawdę wysokim, o bardzo szczupłej budowie ciała. W przeciwnym razie sprawia, że sylwetka staje się nieco przysadzista, a efekt utopionych w za dużych rękawach dłoni kojarzy się trochę z otulaniem się kurtką pożyczoną od kolegi przy ognisku w chłodną, sierpniową noc :) Koszula i spodnie za to bardzo mi się podobają. Pozdrawiam.

  11. Asiu, choćbyś zaprzestała publikacji postów, czy to z podróży czy modowych, to i tak bym tu zaglądała. Twój blog jest jednym z nielicznych, które oglądam systematycznie i cieszy mnie każda notka. Nawet o bananowym chlebie :)

    Pozdrawiam,
    Soldus

  12. Naprawdę uwielbiam Twojego bloga i od kiedy zaczęłaś pisać odnośnie zmiany podejścia do kwestii kupowania i gromadzenia ubrań, uwielbiłam Cię jeszcze bardziej. :) Jednak cały czas nie mogę uwierzyć jak to możliwe, że wyjeżdżając do Londynu spakowałaś się, jak to napisałaś, „w jedną walizkę”. Ten temat nurtuje mnie ostatnio dużo bardziej, ponieważ sama we wrześniu wyjeżdżam na pół roku na wymianę studencką i już teraz boli mnie głowa na myśl o pakowaniu. Czy mogłabyś zatem dokładnie opisać (post na ten temat byłby EEEKSTRA :)) w jaki sposób selekcjonowałaś swoje ubrania i co ostatecznie znalazło się w Twojej walizce? Byłabym ooooogromnie wdzięczna.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.