Mnóstwo maili, które dostaję od osób czytających mojego bloga, zawiera w sobie pytanie „hej ho, jak odnaleźć swój styl?”. Ta sama kwestia pojawia się w co drugim wywiadzie – do tej pory unikałam odpowiedzi jak mogłam, bo to strasznie rozwlekła sprawa. Niedawno doszłam jednak do wniosku, że nazwa bloga zobowiązuje i przygotowałam zestawienie swoich doświadczeń w tym temacie. To moje spojrzenie na sprawę, jeżeli spędziliście na blogu więcej czasu, to wiecie, że podejście do ubrań mam specyficzne i do wszystkiego lubię mieć system. A jeżeli macie coś do dodania, dodawajcie!
Ale dlaczego tak właściwie zawracać sobie głowę takimi rzeczami? Po co się niepotrzebnie szufladkować? Jestem bardzo daleka od zalecania komukolwiek przypinania sobie dożywotniej etykietki „romantyczna z pazurem” czy „minimalizm” (który zwykle zresztą z minimalizmem nie ma nic wspólnego). Nie tylko nie mają żadnego sensu, ale i brzmią śmiesznie. Warto jednak wiedzieć, co i jak lubimy nosić, co naszym zdaniem do nas pasuje. Pozwala nam to zaoszczędzić sporo czasu i nerwów, możemy przestać się miotać między trendami i skupić się na tworzeniu funcjonalnej, wyrazistej garderoby, która będzie odpowiadać potrzebom prowadzonego przez nas trybu życia. Poza tym posiadanie ubrań, które naprawdę odzwierciedlają nasze przekonania i preferencje estetyczne jest świetną sprawą, pozwala nam się poczuć bardziej spójnie. Jak powiedział John Galliano, któremu można wiele zarzucać, ale na pewno nie brak stylu:
“Glamour today is confidence, independence, not giving a damn, going for it and indulging your desires – in fashion, life and living”.
Detoks. Najlepszą metodą na odkrycie tego, co tak naprawdę nam się podoba, jest odcięcie się od rozpraszaczy. Zróbmy sobie przynajmniej miesięczną przerwę od chodzenia po sieciowych sklepach, oglądania nowości w gazetach i odwiedzania blogów pokazujących ciuchy z najnowszych kolekcji. Reklama (w najróżniejszych formach) to potężne narzędzie, nie bez powodu sztaby supermózgów pracują w tej branży od lat. Spójrzmy prawdzie w oczy – spora część trendów to estetyczne koszmarki i nikt, poza małą grupą zajawkowiczów (metale, którzy od zawsze nosili ćwieki, japońskie nastolatki dreptające w trampkach na platformach) nie spojrzałby na nie bez promocyjnych sztuczek. Nie dość, że unikniemy niepotrzebnych zakupów, to jeszcze łatwiej będzie nam zdecydować, jakie ubrania naprawdę uważamy za ładne.
Chomik mode on. Zbieraj! Bynajmniej nie ciuchy, ale inspiracje. Zapisuj zdjęcia strojów, które Ci się spodobały, fotografuj to, co przyciągnie Twoją uwagę na ulicy (odkąd mieszkam w Londynie, nie ruszam się z domu bez małego aparatu), szukaj kadrów z filmów, w których spodobała Ci się jakaś postać. Można zapisywać to wszystko w specjalnym folderze, ale ja wolę nie zapychać niepotrzebnie dysku i organizuję wszystko z pomocą Pinteresta. Warto być dość krytycznym i opanować chęć dorzucenia czegoś do folderu tylko dlatego, że zdjęcie jest ładne, a modelka wyjątkowo zgrabna.
Analizuj i naśladuj. Zastanów Cię czemu zdjęcia z poprzedniego punktu Ci się spodobały. Czy chodzi o same ubrania, czy raczej o sposób, w jakie dana osoba je nosi i jej ogólną aurę? Podpatruj osoby z najbliższego otoczenia, których styl Ci się podoba – zdjęcia często nie oddają tej nieuchwytnej „ubraniowej charyzmy”. Nie zachęcam do ślepego kopiowania, ale nie ma nic złego w wyszukiwaniu najbardziej „naszych” elementów u wybranych przez nas „ikon” i miksowaniu ich ze sobą w odpowiadający nam sposób. Zawsze mam wrażenie, że jestem poskładana z „kawałków” ludzi, którzy mnie inspirują, jakkolwiek krwawo by to nie brzmiało, książek, które przeczytałam czy filmów, które zobaczyłam.
Teraz musisz zadać sobie jedno bardzo ważne pytanie… Znany cytat z polskiej komedii uważam za uniwersalną prawdę życiową, do zaaplikowania w każdej dziedzinie. W tym momencie musimy wziąć pod uwagę wszystko, co zrobiliśmy wcześniej, wyobrazić sobie całościowo jak chcielibyśmy wyglądać i po prostu zacząć tak wyglądać. Ciekawym i przynoszącym dużą frajdę sposobem jest rozpisanie sobie swojej nowej garderoby idealnej (bardziej uzdolnieni plastycznie mogą rysować). Zastanówmy się jakie elementy chcielibyśmy mieć, pamiętając o tym, że powinny ze sobą współgrać. Warto też pomyśleć o tym, jakiej ilości ubrań potrzebujemy, żeby nasza garderoba była optymalna i funkcjonalna. W przypadku szaf zagraconych często okazuje się, że sporą część wymarzonych rzeczy już mamy, tylko przestaliśmy je zauważać. Na koniec wystarczy tylko znaleźć brakujące elementy. To może zająć sporo czasu, ale przecież
nie chcemy kompromisów i średniactwa. Poza tym to nie wyścig, tylko przyjemność!
Tu i teraz. Często słyszę różne wariacje zdania „jak będę bogata, to będę miała świetny styl i super ciuchy”. Problem w tym, że zawsze wydaje się że „to jeszcze nie teraz”. Jestem za życiem chwilą, liczy się to, co w tym momencie, najlepiej więc zebrać się w sobie i po prostu zacząć. Poza tym cena ubrań to sprawa bardzo relatywna i często okazuje się, że gdy przestajemy kupować sterty przecenionych szmatek, których nigdy nie włożymy, nagle okazuje się, że stać nas na dużo droższe ubrania niż przedtem – raz na jakiś czas. Nie polecam jednak kupowania ubrań bardzo drogich, których cena znacznie przewyższa nasze możliwości finansowe. Poniesione wyrzeczenia mogą sprawić, że zakupioną rzecz będziemy traktować z przesadną troską czy nawet obawą i w efekcie to ona zacznie posiadać nas. Ubrania mają nam służyć, a nie generować stresy.
30 days challenge. Żeby zweryfikować cały proces, warto podjąć się prostego miesięcznego wyzwania i przez 30 dni wybierać tylko takie zestawy, w których czujemy się idealnie i zgodnie z wybraną przez nas wizją. Dobrze jest robić zdjęcia, wystarczy telefonem, i zapisać je w jednym miejscu – nie tylko łatwiej nam będzie zauważyć wspólne punkty i zależności, ale i możemy taką bazę pomysłów w krytycznych momentach pt. „nie mam co na siebie włożyć”. Na koniec drastyczna prawda – całej reszty naszych ubrań (zimowe kurtki, pianki do nurkowania i weselne sukienki się nie liczą), które nie pojawiły się w 30-dniowym zestawieniu, możemy się spokojnie pozbyć.
Balans. W kwestii stylu uniwersalne prawdy nie istnieją, i bardzo dobrze. Są jednak pewne sprawdzone wskazówki, które działają w większości przypadków. Jedną z nich jest kwestia równowagi naszego stroju, spopularyzowana przez zwolenniczki tzw. „francuskiego szyku”. Niezależnie od tego, co lubimy nosić, warto rozważyć wymieszanie bardziej strojnych elementów z tymi codziennymi. Czerwona szminka z luźnym, szarym t-shirtem, złoty zegarek do męskiej koszuli, trampki do dziewczęcej sukienki – wiecie o co chodzi.
I’m wearing Miss Selfridge dress, Zuzia Górska bag and Swatch watchMały paradoks – doskonałą kopalnią pomysłów na stroje jest to wszystko, co z modą nie ma najmniejszego związku. Przenoszenie pomysłów z innych dziedzin, gdzie mogą być choćby i najbardziej oklepane i oczywiste, daje zaskakująco świeże efekty.
Harel pisała o ptakach. Mnie nieustannie inspirują uniformy skautów i wszystko, co związane z oldschoolowym, tatrzańsko-górskim klimatem. To może być naprawdę cokolwiek – ważne jest tylko to, żeby aplikować te elementy do naszych strojów, kiedy naprawdę mamy na nie zajawkę, nie dopiero gdy zobaczymy je w gazetach i na wybiegach. Wtedy przestają być „nasze” i efekt świeżości nie działa.
Stylu nie można kupić, ale można go wypracować. Jednym przychodzi to łatwiej, innym trudniej, ale jestem przekonana że 99% ludzi może sobie z tym spokojnie poradzić na własną rękę. Warto raz, a dobrze poświęcić trochę czasu, żeby móc nie zastanawiać się nadmiernie nad swoim ubiorem w chwilach, kiedy nie mamy na to czasu czy ochoty. No i zawsze powinniśmy mieć oczy otwarte na potencjalne uaktualnienia – wyjście raz na jakiś czas z naszej strefy komfortu często przynosi ciekawe efekty i nie pozwala nam się znudzić.
110 thoughts on “Jak odnaleźć swój styl?”
Piękny blog.. pozdrawiam^^
super tekst, skąd ta piękna torba?
Od Zuzi Górskiej! Dzięki:)
„Detoks. Najlepszą metodą na odkrycie tego, co tak naprawdę nam się podoba” – zdecydowanie najlepszy sposób na zauważenie tego co jest dla nas najważniejsze. Jak dla mnie nie odnosi się to tylko do szafy, ale i życia prywatnego.
Asiu Twoje felietony (inaczej nie da się już tego nazwać) mają w sobie dużo przesłań i za to Ci dziękuję :)
Szczególnie znajomo dla mnie brzmi punkt „detoks” – mój trwa już dłuższą chwilę i całkiem go sobie chwalę :) Aczkolwiek bez grzechu nie jestem – tekst „po następnej wypłacie będę wyglądać dobrze” też jest mi bliski :P
Myślę, że stylu szukamy latami. Nie ma tutaj łatwej drogi na skróty ani niczego, co mogłoby przyspieszyć ten proces. To kwestia czasu i chęci w dążeniu do celu. Jestem za inspirowaniem się Blogami czy wybiegami, bo to zdecydowanie pomaga w kształtowaniu własnego stylu, ale jestem przeciwny kopiom, w tym zdejmowaniu gotowych kompletów ubrań wprost z manekina.
Pozdrawiam
The-Bigwig
Swietnie piszesz i z przyjemnoscia czytam twoje notki. A jesli chodzi o zdjecia to sa niesamowite!Uwielbiam takie zwiewne sukienki.
Bardzo mądry tekst! Sama od pewnego czasu szukam (jak na razie bezowocnie) swojego stylu, dlatego dziękuję Ci, że napisałaś post właśnie o tym. :)
Marta
PS Masz świetny styl pisania!
od Zuzi Górskiej :)
przepięknie wyglądasz !
Przepiękny post pod każdym względem.
dziękuję za ten tekst. dużo w nim prawdy i praktycznych porad. z pewnością skorzystam!
pzdr!
Borze, Asiu, jesteś wspaniała. Uwielbiam to, co napisałaś teraz i to, co piszesz w ogóle. Post jest bardzo mądry i artościowy a zarazem lekki i inspirujący. Wydajesz się być bardzo świadomą, mądrą i świetną dziewczyną. Czytam i oglądam Cię od lat, ale dopiero od jakiegoś roku naprawdę Cię „czuję” i to też w pewnym sensie świadczy dla mnie o tym, że znalazłam swój styl nie tylko w kwestii ubrań ale także w kwestii inspirowania się już tylko kilkoma wybranymi blogami, w tym Twoim, wykreśliłam już ze swojego stałego zestawienia blogi, które były po prostu „modne” a ne stylowe. jest masa ludzi modnych, a zupełnie nie stylowych. nawet Radzka, którą uwielbiam ostatnio napisała na FB, że jakaś panna miała stylówkę a’la jess czy maff czyli taką, jak wszyscy;) zaśmiałam się trochę, bo sporo w tym prawy, ludzie na ślepo kopiują coś, co niekoniecznie jest ładne, ale wygląda na ładne, bo ładni ludzie to noszą. Ja miewałam problem z tym, że ubieram się może za mało wyraziście, ale teraz kumam, że to właśnie mój styl, że nie muszę wyglądać „za bardzo”, żeby wyglądać wyraziście, żeby wyglądać po prstu tak jak lubię. Cenię takie osob, jak Ty. Pozdrawiam i życzę masy powodzeń w Londynie!
Paulina z Warszawy
Dziękuję, no i cieszę się, że udało Ci się rozstać z problemem „wyglądania za bardzo”. Radzka jest super!
Wow ! To robi się monotonne, ale pod każdym (nie przesadzam) Twoim postem mam ochotę się zachwycać. Zarówno zdjęciami, jak i (coraz częściej) tekstami. Najlepszy polski blog ever w dziedzinie stylu, sądzę. Naprawdę jestem pod wrażeniem Twoich tekstów, widać że jesteś pasjonatką tego co robisz, jesteś w tym dobra i będziesz jeszcze lepsza. Życzę Ci sukcesów w Twojej dziedzinie i dodam tylko, że akurat taki ubraniowy ignorant jak ja znajduje na Twoim blogu mnóstwo inspiracji i świetnych teorii pomagających ogarnąć nie tylko moją szafę, ale ogólnie życie (poważnie!) pod kątem ciuchowo-stylowo-zakupowym. I oczywiście pomysł z detoksem świetny, zamierzam sprawdzić. Pozdrawiam Cię bardzo !
Hania
Niesamowicie mi miło, dziękuję, pozdrowienia!
Bardzo mądrze piszesz, tekst czyta się z przyjemnością :) Na czwartym zdjęciu wyglądasz przepięknie!
Świetny tekst. Naprawdę. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, a niektóre tricki już mam ochotę wypróbować.
Jesteś wielka!
VANILLA CREAM FASHION
popieram Paulinę z Warszawy. Jesteś niesamowita!
bardzo ciekawy i pomocny tekst. jestem teraz na etapie poszukiwania swojego stylu (kto nie jest?) i Twoje wskazówki trochę poukładały mi w głowie. bo pomimo, że inspiruje mnie wiele rzeczy, mam na komputerze mnóstwo zdjęć, a w głowie pomysłów, to często nie wiem, co z tym potem zrobić. myślę, że teraz będzie mi łatwiej to wszystko wykorzystać oraz będę miała więcej odwagi do zaryzykowania, popełniania modowych gaf i nie przejmowania się, jak zareaguje na mnie otoczenie. dziękuje ;)
Świetny tekst! Zazwyczaj omijam szerokim łukiem tego typu poradniki, bo nic nowego nie wnoszą mieląc na różne sposoby frazes „bądź sobą”, ale tutaj odnalazłam sporo ciekawych rozwiązań, na które bym nie wpadła. A zdjęcia cudowne, ta sukienka jest przepiękna!
Cudownie wyglądałaś! Fantastycznie zestawiony strój kąpielowy z narzuconą nań przeźroczystą sukienką (?).
Pozdrawiam http://www.fogdancing.blogspot.com
będzie to komentarz bardzo długi i o niezwykłej wartości merytorycznej (uwaga, uwaga): wymiatasz!
haha, dzięki:)
This is an amazing post! In my opinion, we shouldn’t think too much about trying to fit into a specific label. It’s just wearing what you want to wear and taking in the things that inspire you rather than aiming for any specific trend.
aspiringforever.blogspot.com
Przeczytałam od początku do końca i chłonęłam każde słowo jak gąbka. Dzięki temu postowi- jakkolwiek by to nie zabrzmiało- trochę przejrzałam na oczy, naprawdę! Mam w szafie masę ciuchów, które kupiłam pod presją typu „przecież to teraz takie super modne!”; „ojej przecenione ze 169zł na 69zł – muszę to mieć!”- kiedy tak naprawdę nigdy bym nie spojrzała na te ciuchy, buty, biżuterie itd… staram się odciąć od całej tej machiny zwaną reklamą i myślałam, że mnie to nie dotyczy, że nie jestem naiwna – jak bardzo się myliłam… ;) haha to nawet trochę zabawne!:P Ale! Stosując się do Twoich uwag postaram się odnaleźć, zrobić porządny przegląd w szafie i zaprzestać chodzenie przy każdej nadarzającej się okazji do galerii i innych centrów handlowych. Detoks w każdej dziedzinie jest przydatny i miejmy nadzieję pomocny!:)
Na zakończenie dodam, że zdjęcia i Ty w tej sukience są naprawdę magiczne! Podoba mi się ta zwiewna kreacja, szkoda tylko, że nie napisałaś gdzie taką nabyłaś[?]:)
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru!:)
Super, dziękuję bardzo i powodzenia! A sukienka jest z Miss Selfridge.
Asiu są tacy ludzie, gdzie po prostu chce się zajrzeć i przeczytać co u nich.
Dla mnie taki jest Twój blog:)
Czy nie uwazasz, że to co napisalas odnosnie tego sklejania swojego stylu z innych ludzi stylow odnosi się rowiez do osobowosci??? Zastanawialam się kiedys nad tym a gdy ty napisalas mi o tych krwawych kawalkach odrazu przyszlo mi to na mysl :)
Swietny post, serdecznie pozdrawiam!
Olga
Dzięki! Pewnie trochę tak jest, chociaż zawsze jest jeszcze jakiś element bazowy, w 100% nasz, tak mi się przynajmniej wydaje – ale nie znam się na tym kompletnie, więc to tylko moje przypuszczenie. Pozdrowienia!
piszesz z wielką lekkością, wspaniały post, przeczytałam rónież ten poprzedni, do którego podałaś linka. Na pewno dało mi to dużo do myślenia, i w każdej kwestii zgodzę się z Toba w 100%. Powinnaś pisać do vogue, bo na prawde masz talent! nie myslalas kiedys zeby wyslac teksty jakiejs gazecie?
xx
http://www.aniacyk.blogspot.com
oh, jak ja kocham takie posty! Razem z Rasperry And Red jesteście ich mistrzniami!
Oby tak dalej ;)
Dlaczego tutaj wchodzę? Nie traktujesz stylu jako pokazu mody, ale jako umilenie życia. Cieszę się z angielskiej wersji notki, gdyż zawsze poznam nowe słówko. :)
Jesteś jedną z moich ulubionych blogerek widać że w to co robisz wkładasz dużo serca i piszesz naprawdę ciekawie i sensownie tylko pozazdrościć ;) Uwielbiam cię. :)
piękne zdjęcia:)
Świetny post..a zdjęcia zjawiskowe :)
http://mslittlej.blogspot.com/
PRAWDZIWE porządki w szafie i odnalezienie własnego stylu? Challenge accepted! Kłaniam się nisko, cudownie piszesz:)
Wspaniały post, wspaniałe zdjęcia, wspaniała Ty i wspaniała sukienka:)Nic dodać, nic ująć – tylko słowa brać do serca:)
Asiu, Twoj blog sledze juz od jakichs… 5 lat? Prawie od poczatku, niestety nie pamietam w ktorym roku zaczelas ;) ale juz dawnooo temu doszlam do wniosku, ze jestes najbardziej wartosciowa blogerka sposrod tych, ktore sledze… Zawsze sie wyroznialas, zawsze. Bede sobie stawiac Ciebie za wzor w podejsciu do tego wszystkiego. Gratuluje Ci i zycze ogromnych sukcesow. Wydajesz sie byc wspaniala osoba :D
Ja też już prawie nie pamiętam:) Bardzo Ci dziękuję, powodzenia:)
Powinni Cię gdzieś zatrudnić :)!
Boskie zdjęcia. Magiczna nimfa.
świetny post!
Cudowne,klimatyczne zdjęcia. Tekst dał mi trochę do myślenia, zgadzam się ze wszystkim, co tu napisałaś, a nawet punkt 30 days challenge zamierzam wdrożyć w życie, bo mam zdecydowanie za dużo ubrań, w których nie chodzę.
Alleluja!!!Takie teksty chcę czytać i takie piękne zdjęcia oglądać…
30 dni powiadasz… to może faktycznie pomóc.. ja zauważyłam, że blogowanie to też pułapka. ostatnio chciałam kupić sobie mega kolorowe spodnie, mój mąż zobaczył je i zapytał: „a na co ci one?niby gdzie będziesz w nich chodzić?”, „jak to gdzie? na bloga” i wtedy zrozumiałam, że ich wcale nie chcę, ani nie potrzebuję, poprostu na siłę próbuję ubarwić swój styl.PUŁAPKA dzięki za ten tekst
Prawda, z blogowaniem trzeba uważać:)
I tu chciałam kochane wtrącić swoje 3 grosze. Otóż spotkałam się kiedyś z krytyką propozycji modowych pewnej blogerki. Zarzucano jej, że wciąż chodzi w tym samym, że prezentuje te same ubrania, że nudno jakoś, rozumiecie. Wielce się wtedy oburzyłam, bowiem za sztukę właśnie uważam wykorzystywanie tych samych ciuchów, ale za każdym razem inaczej zestawionych. To jest dopiero twórcze. Ona właśnie nie ulegała pokusie zakupu takich „kolorowych spodni” tylko dlatego, żeby było inaczej. Tak na siłę, na bloga. Dziękuję Ci Asiu, że prezentujesz to, w czym rzeczywiście chodzisz.
Skąd ja to znam… Kiedyś dostałam na blogu komentarz, który brzmiał mniej więcej „ojej, blogerka modowa nie powinna kupować tak zachowawczych, klasycznych ciuchów”.
Sądzę, że problem w tym, że bycie blogerką modową kojarzy się obecnie wyłącznie z byciem szafiarką-zakupoholiczką, a to przecież dwie różne rzeczy.
Piękne zdjęcia. Twój cykl tekstów o rozważnych zakupach i szukaniu własnego stylu jest na prawdę bardzo inspirujący i przydatny. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła o sobie powiedzieć, że każda rzecz w mojej szafie jest w 100% w moim stylu. Zazwyczaj wiem co mi się podoba i co będę nosić ale ciągle zdarzają mi się chwile słabości i kupuję sukienkę, która może i jest ładna ale całkiem do mnie nie pasuje tylko dlatego, że jest przeceniona z 500zł na 100. Albo kupuję żeby już kupić cokolwiek dla świętego spokoju. Ostatnio staram się do tego jednak mądrzej podchodzić:)
mogłabym się dowiedzieć skąd jest ten cudowny zegarek?
Swatch!
Przepięknie wyglądasz to po pierwsze, a po drugie genialny tekst (jak zwykle). Robię 30 dniową próbę :)
that dress is divine!
xo Camilla
Into The Fold
Asia, twój blog jest powiewem świeżości w różnych blogowych „mast hewach”, „inspiracjach jesiennych” i „ałtfitach”. Paradoksalnie – niewiele osób prowadzących blogi modowe ma SWÓJ styl. Widzę tam zalew „nowości” głównie z sieciówek, które następnie w ekspresowym tempie sprzedawane są na allegro – rzeszom zainteresowanych czytelniczek, które pragną mieć „styl”. Ostatnio oglądałam najbardziej popularne blogi i jestem w szoku – totalnie odrzuca mnie to co niektóre osoby tam prezentują – czysty marketing i konsumpcjonizm.
Podziwiam twoją pracę włożona w każdy post – i teksty i fotografie. Ciekawi mnie nie tylko co masz na sobie, ba – bardziej ciekawi mnie twoje spojrzenie na świat. Fajnie że są jeszcze tak „normalne” i nie zadufane w sobie blogowiczki, które mają coś ciekawego do powiedzenia. Trzymam za ciebie kciuki! Jesteś prawdziwą inspiracją!
Bardzo mi miło to czytać, dzięki!
Masz racj ze detox -od kupowania – jest bardzo pomocny . mnie tez pomoglo ogladanie blogow ,ale tych w ktorych autorki maja i pokazuja swoj wlasny styl , a nie slepo kopiuja to co widzialy na blogach kolezanek z fachu . Mimo ze prowadzenie bloga stalo sie bardzo popularna profecja czy hobbym w ostatnich czasach , jest kilka fajnych blogow czy to polskich czy zagranicznych gdzie mozna znalesc fajne inspiracje . Nie mozna przeciez skopowac kogos innego stylu , bo styl to nie tylo zasob naszej szafy , ale przedewszystkim naszej glowy i zyciowych doswiadczen , cos co jest indywidualne dla kazdej osoby. Zdecydowanie nie jest latwo znalesc wlasny styl , niestety lata pratkyki to jedyne roziazanie :))
ps . sukienka jest boska
what great advice! i also love the whole sheer lingerie effect of your dress!
http://www.styleandshades.blogspot.com
love the dress & photos!
http://imjustmefashionblog.blogspot.com
that is really great way to approach personal style. I took a similar approach a while bacck. in my teen years. I feel like i need to redo these steps for my early 20s. to kind of reassess my style so to speak.
it may have changed from my teens . hope it has. I’m encouraged to do so by this post.
Od kilku minut zamiast w pracy, jestem w innej przestrzeni. Miejscu bajecznym, wyrwanym z ram czasowych. Twój strój mnie zachwycił, tworzy tak lekką, delikatną i eteryczną całość.
Niby jest zarys pupy i piersi…a tu tak subtelnie. Wiatr – wiedział, że wokół tworzy się coś nieprawdopodobnego ;-), bo dodane od niego rozwiania są pięknym zwieńczeniem.
Czytam Twojego bloga już od wielu miesięcy, ale chyba jeszcze niczego nie komentowałam. Bardzo urzekł mnie ten tekst, a szczególnie punkt o detoksie. Wielu osobom wydaje się, że bloggerki modowe wnoszą jedynie wtórność, a mi się wydaje, że potrafią być doskonałą inspiracją, rzeczywistą inspiracją. Dziękuję!
wonderfulybeatiful!!!!
thanks also for all those advices
s
Ależ zwiewnie wyglądasz w tym stroju, tak eterycznie, wdzięcznie po prostu pięknie :D
Cudowne zdjęcia! Bardzo podoba mi się Twój blog ;)
Bardzo fajnie wszystko opisałaś.
Piękna sukienka.
Pozdrawiam.
Bardzo fajnie wszystko opisałaś.
Pozdrawiam.
nie wiem już, co mam Ci pisać, bo ten blog robi się naprawdę coraz mądrzejszy z tekstu na tekst, w tej chwili jest jednym z najbardziej wartościowych w Polsce. utożsamiasz się z filozofią „slow” (nie tylko slow fashion, ogólnie – życiowo), czy nie interesowałaś się tym jako zjawiskiem? bo to, co prezentujesz, jest świetną reklamą dla takiego stylu życia – a uważam, że jest to coś, co obecnie powinno się reklamować, zwłaszcza w obliczu szalonej konsumpcji dóbr na świecie.
co do stylu – dla mnie zawsze najważniejsze było to, żeby czuć się swobodnie, to znaczy, że po 10 minutach od ubrania się, muszę zapomnieć, że jestem ubrana i móc zachowywać się tak, jak zwykle. nie jestem zatem fanką np. ołówkowych spódnic czy wąskich marynarek.
Mam dokładnie to samo, nie cierpię ubrań, które wymagają poprawiania/uważania, w ogóle takich które czegokolwiek wymagają. Myślę, że większość moich przekonań można pod tzw. slow life podciągnąć, ale wolę nie przyklejać zbędnych etykietek, które wiele spłycają albo sprawiają, że czujemy się do czegoś zobowiązani. No i jest mi MEGA MEGA miło, że tak myślisz!
i’ve been reading you since forever, but this is my first comment here. just wanted to let you know that this is great Q&A post. i really like your thoughts on the subject of style. btw, your dress is gorgeous. :)
Na tych zdjęciach wyglądasz jak na obrazach Boticellego, a piszesz bardzo, bardzo mądrze.
Wszystkiego dobrego!
hreczana
Uuu, to się nazywa komplement, dzięki wielkie!
Wydrukuję i powieszę na ścianie (lub szafie ;-))! Bo nad własnym stylem ciągle pracuję, a jestem dopiero na początku tej drogi. Pozdrawiam! Marta z BB
Jesteś jedną z niewielu blogerek, która pisze w tak wspaniały sposób, że te na pozór dość długie wpisy czytam jednym tchem. Z przyjemnością czekam na kolejne, a czas które poświęcam Tobie wcale nie uważam za zmarnowany, ba wręcz przeciwnie- zawsze dowiem się czegoś nowego, ciekawego. Ahh, chciałabym Cię poznać..
Pozdrawiam cieplutko, Paulina:)
Bardzo przydatny post, zgadzam się z Tobą w 100% :)
Najmądrzejszy blog w sieci.
Całkowicie się zgadzam. W dzisiejszych czasach większość ślepo podąża za modą prezentowaną nam w witrynach sklepowych, gazetach, na blogach. Szczególnie zauważyłam to u moich koleżanek, nastolatek, które często bywają w sklepach i kupuja to co jest modne, może ciekawe, oryginalne, niekoniecznie ładne i współgrajace z resztą szafy…Zreszta ostatnio u siebie też zauważyłam takie zapędy, postaram się wyeliminować ;)
Czegokolwiek by Ci nie zarzucić, to bardzo mądrze piszesz. Brzmisz jak babka, która wie czego chce, zazdroszczę.
Uwielbiam twoje posty, sama zbierałam się do napisaniu takiego o znajdowaniu własnego stylu, bo mam z tym problem :)
Asiu, jesteś niekwestionowaną mistrzynią. Uwielbiam Twoje posty i to cudownie zrównoważone podejście do mody, które dzięki śledzeniu Twojego bloga, tak naprawdę sporo wnosi do mojego życia.
Uwielbiam czytać Twoje teksty i szalenie podoba mi się mądre podejście do mody.
Ja jestem ciągle na etapie detoksu:)Nawet o tym samym pisałam u siebie. Robi się wspaniała pusta przestrzeń. Wyrzucam i nie kupuję. Zobaczymy co z tego wyniknie.
pozdrawiam
Świetny wpis! Jeśli jeszcze nie robisz regularnych szkoleń ze znajdywania własnego stylu i pomysłu na siebie powinnaś zacząć to robić – masz dar :) Pozdrawiam serdecznie!
wiele Twoich porad przeczytalam i wiele z nich zastosowalam w zyciu
nie staram sie kupowac tego co jest przecenione i modne, tylko to co rzeczywiscie mi sie podoba i w czym tak naprawde bede chodzic
dla kogos, kto czesto sie przeprowadza (ja w ciagu 5 lat robilam to 11 razy), wazne jest aby miec tylko potrzebne rzeczy, a nie martwic sie o to gdzie pomieszcze wszystkie swoje ciuchy :)
uwielbiam Cie czytac:) pozdrawiam
Gdyby większość ludzi podchodziła do spraw mody jak Ty, mielibyśmy świetnie ubrane, stylowe osoby na naszych polskich ulicach a mamy ciągle albo całe miasta ubrane w te same
ciuchy /np.kurtki-parki, czy w buraczkowe legginsy/ lub szaro-bury, workowaty , bezbarwny tłum. Dzięki Ci za sianie, bo może uda się zebrać z tego plon.pozdrawiam
Chyba przyda mi się skorzystać z twoich rad. Ostatnio czuję się stłamszona przez to wszystko. Zgubiłam radość a wypełnia mnie frustracja.
Zazwyczaj kiedy widzę taką ścianę tekstu na blogu modowym, od razu przewijam w dół, zerkając pobieżnie na zdjęcia, „o, ładne”, zamykam kartę i idę dalej. W końcu co może mi przekazać blogerka modowa? A tutaj takie zaskoczenie! Świetny tekst, o niebo lepszy od mądrości zapodawanych w pismach modowych czy lifestylowych. Mam nadzieję że za jakiś czas zobaczę Twoje felietony np. w „Zwierciadle”. Czyta się jednym tchem, masz niezwykle lekkie pióro, piszesz konkretnie i spójnie… same „ochy” i „achy” :)
Pozdrawiam!
dobrze jest przeczytać tekst, w z którego bije taki spokój i opanowanie. w sensie nie ma fetyszu kupuj, kupuj, kupuj, a zdecydowanie: myśl, myśl i myśl! test 30 dni u mnie by się nie sprawdził ,bo bywa, ze do niektórych ciuchów „wracam” po miesiącach, a nawet latach, ale detox od jakiegoś czasu prowadzę:) aaa i jeszcze jedno! świetnie czyta się Twoje teksty, bije od nich nie tylko wiedza, ale też czuję się dopieszczona, bo masz tekst przemyślany, spójny. Czuć, że przemyślałaś temat, a dopiero później usiadłaś do klawiatury. Pozdrawiam serdecznie!:)
No więc dobę temu przeczytałam Twój tekst i pomyślałam: „mądrze gada, robię detoks” i co? i od doby non-stop atakują mnie zewsząd ubrania :)
Dopiero jak człowiek stara się wyłączyć, to zauważa ile treści codziennie połyka – a to reklama fajnych sukienek, a to komiksy u Jagi, a to znowu coś – detoks-szmetoks, ale się nie poddaję :)
Su
Przeczytałam, pooglądałam, kliknęłam „Komentuj” z zamiarem wychwalenia postu pod niebiosa, ale zorientowałam się, że zrobiło to już jakieś 70 osób przede mną. :)
Także żeby się jakoś wyróżnić, nie będę Cię wychwalać. Chociaż, cholera, nie da się! Jesteś super świetna Joanno:)
Mądra, śliczna dziewczyna, która potrafi pisać, ubrać się zgodnie z własnym (a nie narzuconym przez rozmaite czynniki zewnętrzne) wyczuciem a do tego robi świetne zdjęcia!
Tak trzymać. :)
5 zdjęcie bardzo bardzo kuszące;) Kreacja bardzo ciekawa, niestety niezgodna z moimi zasadami zakupowymi (czyli „najpierw pomyśl, czy kiedykolwiek będziesz miała okazję to założyć”). Cieszę się, że ty znalazłaś okazję:)
PS. Mam pytanie z „innej beczki”. Czy wyniki konkursu sony już były i gdzieś je przegapiłam, czy nadal czekamy?
Były, były, w poście z konkursem!
Zazdroszczę Ci, tego że mieszkasz w WB i masz dostęp do Miss Selfridge, odkąd byłam w Szkocji i zaszłam kiedyś do tego sklepu – zakochałam się. Marzę, żeby w końcu pojawił się w Polsce.
Odkąd mieszkam w Londynie, jeszcze ani razu tam nie byłam:) Sukienkę zamówiłam online jakoś w okolicach Wielkanocy, mają wysyłkę do Polski!
Twoje teksty są niesamowicie inspirujące!
Liczę na kolejny tekst z serii świadomego kupowania, to bardzo inspirujące! Czytam z wielką przyjemnością twoje teksty, a i moja szafa się cieszy bo odkąd pojawił się pierwszy z serii nie mam problemu z codzienną garderobą.
Pozdrowenia.
piękne zdjęcia, bardzo klimatyczne.
Ale ale, zapomniałaś jeszcze o jednym – jeśli masz swój styl, nie może on się podobać każdemu! Chcąc zadowolić wszystkich, nie znajdziesz swojego stylu.
Asiu, uwielbiam Cię! – dzięki takim osobom, jak Ty wiem, że warto czytać blogi modowe/szafiarskie, dlatego proszę Cię nie porzucaj swej blogowej działalności, bo na czyje wpisy wtedy bym czekała? Świetna notka, dziękuję Ci, że jesteś. Pozdrawiam, Izabela
O fuck! Jaka zajebista sukienka i jej tył <3 !!!! CUDO
great pictures! love your blog so much! its inspiring and at the same time I get to learn a lot from it! <3 keep on blogging!!
Check out my blog: The Sassy Theory
zawsze, gdy korci mnie by kupić jakieś ładne badziewie, zaglądam do Ciebie lub na http://www.youbroketheinternet.tumblr.com. przechodzi :)
Świetny post! I dzięki niemu dowiedziałam się o kilku istotnych elementów :) Pozdrawiam!
Bardzo spodobal mi sie ten post. Swietny blog, oby tak dalej:)
Świetny tekst, napisany tak dobrze, że czytanie sprawiało mi prawdziwą przyjemność. Zdjęcia od zawsze są idealne. Ale do sedna.. W odnalezieniu stylu ( choć nie mówię, że już go w pełni odkryłam) pomogły mi dwie rzeczy: moja naturalna tendencja do szybkiego nudzenia się i ograniczone fundusze. Pierwsza sprawia, że po godzinie w centrum handlowym ziewam i marzę o łóżku, podusi i kocyku. Mam wrażenie, że wystarczyłoby wejść do jednego sklepu z ubraniami, żeby wiedzieć co będzie w kolejnych. Podobnie z blogami. Summertime sadness, ćwieki, burgund. To samo, to samo i? To samo. Gdybym jeszcze miała mieć te cuda w szafie… O zgrozo! Na szczęście dzięki ograniczonym funduszom, często odwiedzam ciucholandy. Można tam znaleźć to czego się na prawdę szuka, a nie to co zostało wpuszczone na rynek. Muszę też wspomnieć, że długo przeszkodami w byciu ze sobą fair w kwestii mody były dla mnie pewne stereotypy. Znajomi, rodzina, zdawali się powtarzać, że kobieta powinna chodzić na wysokich obcasach. Żeby się podobać powinna nosić seksowne, kuse/obcisłe ubrania. A ja chcę płaskich butów! Wygodnych strojów! I takie noszę, nie zapominając o tym, że powstałam z dwóch chromosomów X :D pozdrawiam!
bardzo dobry post, pozdrawiam
Bardzo mi pomogłaś, nie chcę już wyszukiwać „cudownych” rzeczy. Garderobę od dawna chcę kompletować tak, aby była i funkcjonalna i ładna. Jednak coś mnie się nie udawało. Twój patent jest inny. I dobrze. Cieszę się, że mogłam przeczytać ten tekst i czegoś się nauczyć. Pisałabym dłużej, ale chcę od razu zabrać się do pracy ;)
Pozdrawiam :)
Cześć, Joasiu.
Wiesz, korzystając z przerwy na lunch, znalazłam Twojego bloga i cieszę się, że dopiero teraz, bo oznacza to, że jeszcze wiele, wiele Twoich wpisów przede mną. :)
Cieszę się, że są tacy ludzie, jak Ty – świadomi, opierający się konsumpcji i potrafiący posługiwać się piękną polszczyzną. :) Czytanie notki to sama przyjemność. Bardzo mi się podoba postawa „nie pozwól, by rzeczy Tobą zawładnęły”.
Zyskałaś kolejną czytelniczkę, która będzie trzymać kciuki za inspirująca moc Twojego bloga. :)
Pozdrawiam!
Ooo, to bardzo mi przyjemnie! Dziękuję!
inspirujący i ciekawy blog – pozdrawiam
Zabrzmi to dziwnie, może niewyobrażalnie i niejedna z was puknie się w głowę, ale są artyści, którzy potrafią malować z wyobraźni i tacy, którzy sami nic nie wymyślą, ale za to pięknie narysują martwą naturę czy portret. Należę do tych drugich. Może nie umiem, może jestem zbyt leniwa, ale kombinowanie co kupić, jak to skompletować, etc. jest ponad moje siły i wyobraźnie. Dlatego zwykle kończy się to na spodniach i prostym podkoszulku. Potrzebuję przewodnika, kogoś kto mi wyjaśni, jakie mamy style (boho każdy zna, ale preppy? – dziś się dzięki temu blogowi dowiedziałam, co to jest) – chciałabym spojrzeć i powiedzieć – o tak, to jest styl taki a taki, podoba mi się, będę tak się nosić. I koniec. Gdzie znaleźć takie duże kompletne kompendium wiedzy na temat stylów w modzie? :) Inaczej porady „noś to, w czym się czujesz dobrze” skończą się u zwykłych dziewczyn (czyli takich, takich 'artystek’ jak ja) na tym, ze znowu założę spodnie i koszulek. Taaak jak przez ostatnich naście lat :(
ps. Czy wspomniałam, że twój blog bardzo mi się podoba i mnie inspiruje do działania? nie? hm silly me, przepraszam i pozdrawiam :)