Często mówimy o tym, co nam nie wychodzi. Że mamy beznadziejną orientację w terenie. Że zawsze dziwnie wychodzimy na zdjęciach (na co nikt inny nie zwraca pewnie najmniejszej uwagi). Że nie mamy za grosz poczucia rytmu.
Dzisiaj, ponieważ idzie jesień i potrzebujemy całego ciepła, które uda nam się zgromadzić, proponuję post, który jest blogowym odpowiednikiem kubka ciepłego kakao. O supermocach, czyli o tym, co wychodzi nam znakomicie. O cechach, które nas wyróżniają i które w sobie lubimy.
Ja zaczynam!