Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

13 mniej więcej darmowych sposobów, dzięki którym mam najlepszą cerę w życiu

zdjęcie po lewej jest z czerwca zeszłego roku, zdjęcie po prawej – aktualne. Nie mam jakiejś szczególnie problematycznej cery, bardziej kategoria “niby spoko, ale zawsze coś”. Teraz nie tylko nie muszę walczyć z ciągłymi niespodziankami, ale też skóra jest bardziej sprężysta, lepiej nawilżona, ma mniej przebarwień i nie świeci się tak w ciągu dnia.

Nie od dziś wiadomo, że przemysł kosmetyczny żeruje na niskim poczuciu wartości kobiet. Mężczyzn zresztą też, choć może na mniejsza skalę. Wytyka nam wyimaginowane problemy, żeby zaraz później podsunąć rozwiązanie. Oczywiście odpowiednio wycenione.

Tymczasem jeśli coś faktycznie nam przeszkadza, często mamy cały szereg darmowych środków, które mogą pomóc. Ale jakoś łatwiej nam dodać ten jeden, jedyny, cudowny krem do koszyka niż zastanowić się, czy nie skuteczniej byłoby zmienić coś w naszych nawykach. Życie uczy, że to w nich leży klucz do sukcesu, nie w magicznych kremach, zabiegach ujędrniających czy sokowych detoksach.

Na kwarantannie wciągnął mnie twarzing i włosing, czyli świadoma pielęgnacja skóry i włosów. Wcześniej niby coś tam wiedziałam, ale działałam trochę z przypadku. Nagromadziłam trochę dobrych nawyków, ale dopiero poskładanie ich wszystkich do kupy dało mi cerę, jakiej nigdy w życiu u siebie nie widziałam. 

Tak to właśnie często funkcjonuje – liczy się konsekwentne działanie w dobrym kierunku. Bez niego żaden produkt cud nie zadziała. I oczywiście nie mówię, że nie ma rewelacyjnych produktów – sama nie mogę się nadziwić, ile zdziałał u mnie na przykład tonik z kwasem migdałowym – ale zwykle przeceniamy ich znaczenie. Bo wygodniej nam się poddać marketingowi marki, niż poświęcić czas na zdiagnozowanie, z czego właściwie wynika problem i jak możemy mu długofalowo zaradzić.

Rozbudowałam swoją pielęgnację, i to o produkty znacznie droższe, niż używałam do tej pory. O tym jednak mogę opowiedzieć Wam innym razem, jeśli będziecie chcieli – choć absolutnie się nie czuję żadnym autorytetem w tej dziedzinie. Ale dziś chciałabym napisać o nawykach, czymś co możemy zmienić z dnia na dzień bez wydawania choćby złotówki.


Osobny ręcznik do twarzy


To coś, co stosuję od paru dobrych lat, i od razu zauważyłam różnicę. Nie tylko ja – moja mama u siebie też. Zasada jest prosta – nawet nie zbliżam twarzy do ręcznika, którego używam do reszty ciała. Używam małych ręczniczków 30×30, które codziennie wieczorem wrzucam do kosza na pranie i raz w tygodniu piorę z resztą prania. Mam ich koło dziesięciu, każdy kosztował z 3 zł, ale wyobrażam sobie, że w wersji super budżetowej można po prostu pociąć na części stary ręcznik. Zwykle nie chce mi się ich ze sobą wozić, kiedy wyjeżdżam, używam wtedy jednorazowych ręczniczków Tami – kupuję je w Rossmanie, ale pewnie są i w innych drogeriach.


Porządne i dwuetapowe oczyszczanie


Przykładam się do oczyszczania twarzy – to mega ważne! Rano porządnie myję twarz delikatnym kosmetykiem. Staram się to robić przez minimum minutę i nie pomijać żadnych newralgicznych okolic typu miejsce, w którym skrzydełka nosa spotykają się z policzkiem, linia włosów, skronie czy okolica pod żuchwą.

Wieczorem oczyszczam twarz dwuetapowo. Co prawda rzadko się maluję, ale codziennie stosuję krem z filtrem, a on podobnie jak podkład, jest zaprojektowany tak, by trzymać się naszej skóry jak najdłużej, nie jest więc łatwo go zmyć. 

Obecnie robię to tak: na suchą skórę nakładam olejek myjący i masuję, a potem dodaję wodę, by olejek mógł zemulgować. Zmywam całość i myję ponownie samym kosmetykiem na bazie wody – również nie pomijając żadnych części twarzy.


Częsta zmiana pościeli


Kiedyś zmieniałam pościel, jak mi się przypomniało. Teraz robię to co tydzień. Jak bardzo mi się nie chce, bo akurat jestem danego dnia zmęczona, to zmieniam tylko poszewkę na poduszkę, a resztę pościeli potem – choć raczej szybciej, niż później, bo nic mnie tak nie wkurza, jak brak koordynacji kolorystycznej kołdry z poduszką!


Dezynfekowanie telefonu


Zaczęłam to robić ze względu na koronawirusa, a potem doczytałam, że powinno się regularnie czyścić telefon tak czy siak. I nie mam tu na myśli przetarcia ekranu szmatką, tylko dokładne czyszczenie z użyciem środka dezynfekującego. Oprócz tego nie przyciskam telefonu do policzka, kiedy rozmawiam. Idealna opcja to używanie słuchawek, ale na to nie pozwala mi lenistwo.


Nie dotykam twarzy


Mam wrażenie, że wiele moich poprzednich problemów wynikało z rozdrapywania krostek czy ranek czy w ogóle dotykania twarzy nie wiadomo po co. Tutaj też “pomógł” koronawirus – bardzo się z tym pilnowałam i jakoś weszło mi to w nawyk.


Minimalizuję użycie pędzli do makijażu


Wiele się mówi o odpowiedniej higienie pędzli do makijażu, ale ja jestem za leniwa, żeby je za każdym razem myć i suszyć, więc staram się je ograniczać jak mogę. Krem BB nakładam palcami, pudru poza nagraniami nie używam. Pędzla używam właściwie wyłącznie do różu, ale zamówiłam sobie na próbę sztyft, który jest jednocześnie szminką i można go nakładać palcami, i liczę na to, że mi go zastąpi.


Dokładnie zmywam odżywkę do włosów


Nie ma nic gorszego niż kiedy włosing rujnuje nam twarzing! Dlatego dbam o bardzo dokładnie zmywanie odżywki z włosów, ale też karku, szyi czy czoła, no i staram się ją tak nakładać na włosy, żeby mieć jak najmniej do zmywania.


Porządnie wmasowuję krem


Wcześniej najczęściej myłam wieczorem twarz, nakładałam krem i rozmazywałam go po twarzy dosłownie przejeżdżając trzy razy ręką i szłam spać. W niektóre miejsca nie docierał, w innych się zbierał, powodując problemy – na przykład przy skrzydełkach nosa. Teraz robię to porządnie.


Piję dużo wody


Ale naprawdę dużo. Szklankę rano, szklankę za każdym razem, kiedy wchodzę do kuchni – a wchodzę często. Plus mięta rano i wieczorem, plus dużo warzyw i owoców. Mam wrażenie, że dzięki temu i dzięki dobremu nawilżaniu skóry zniknęły mi zmarszczki przy oczach i zmniejszyła się lwia zmarszczka między brwiami. Nie mam też suchych placków na policzkach, ale to też pewnie kwestia wyłączonych już kaloryferów.


Nie używam przypadkowych kosmetyków i wprowadzam zmiany stopniowo


Czasem jest tak, że naczytamy się mądrych tekstów, naoglądamy specjalistów i zmotywowani do działania mamy ochotę wymienić WSZYSTKO w naszej kosmetyczce. Ale działając w ten sposób nie będziemy wiedzieć, co nam pomogło. Albo, co jeszcze ważniejsze, co wyeliminować w przypadku ewentualnych problemów. Po każdej zmianie kosmetyku odczekuję dwa tygodnie i dopiero wtedy ewentualnie wprowadzam kolejną rzecz. Chyba, że to kosmetyki na różne obszary skóry – na przykład krem pod oczy i serum z witaminą C.

Trzymam się też ustalonej rutyny i nie łapię przypadkowych maseczek czy kremów podczas wizyty w drogerii. Dzięki temu dużo łatwiej wyłapać, co pomaga, a co szkodzi. No i im mniej kosmetyków używam, tym mniejsza szansa, że coś mnie uczuli czy zaszkodzi. 


Minimalizm nie zawsze jest odpowiedzią


Nie lubię mieć wielu rzeczy, a jeszcze bardziej denerwuje mnie wypchana kosmetyczka. Ale póki co kosmetyczny minimalizm rozumiany jako coś do mycia twarzy + krem + peeling od wielkiego dzwonu po prostu się u mnie nie sprawdził. Moja cera wygląda lepiej, kiedy regularnie używam toniku z kwasem migdałowym czy serum z witaminą C. Kiedy używam dobrego kremu pod oczy, nie wyglądam w końcu jak wampir i nie mam wiecznie suchej skóry pod oczami – a długo wydawało mi się, że to bullshit i wpychanie kobietom totalnie niepotrzebnego kosmetyku.

Długo wierzyłam też, że płacąc dużo za kosmetyk, płacę za opakowanie ze znanym logo. Teraz już tak nie myślę i rozumiem, że czasem dobra formulacja musi swoje kosztować. I o ile mogę zmywać tusz do rzęs płynem micelarnym za 15 zł, o tyle za serum jestem w stanie zapłacić 10 razy tyle, jeśli widzę, że działa.


Nie ma jednego magicznego kosmetyku


A już na pewno nie ma jednego wspaniałego kosmetyku, który pasują wszystkim – różne skóry mają różne potrzeby, mamy alergie na różne składniki. Wiele hitów internetu się u mnie nie sprawdziło – ostatnio na przykład nawilżający krem z The Ordinary, który nie dość że niewiele robił na mojej skórze, to jeszcze mnie zapychał. Albo zmywanie makijażu olejem konopnym, który strasznie trudno by miło dobrze domyć.

Tak jak pisałam we wstępie – kiedyś wydawało mi się, że jak tylko znajdę ten idealny krem, to wszystkie problemy mojej skóry znikną jak za dotknięciem magicznej różdżki. Dzisiaj wiem, że liczą się bardziej nawyki i rozsądnie ułożone kroki w pielęgnacji, no i trzeba włożyć trochę czasu i uwagi w poznanie potrzeb swojej skóry. I pewnie że warto kupować dobre produkty, ale warto też pamiętać, że potrzeby skóry zmieniają się w czasie i nawet najlepsza rutyna pielęgnacyjna nie jest nam dana raz na zawsze.

Nie nabieram się też na magiczne, modne składniki, które według obietnic producenta mają odmienić moją skórę w jeden dzień. Parę lat temu był szał na kosmetyki z superfoods i takie z łąką na opakowaniu , teraz na półkach w drogeriach króluje CBD. Cel jest jeden – zainteresowanie klientek czymś nowym, by wydały pieniądze na kolejny kosmetyk. Tymczasem zasady dobrego dbania o cerę nie zmieniają się tak szybko, a składników uznanych za faktycznie przeciwstarzeniowe i jednoznacznie potwierdzonych badaniami wciąż jest niewiele.

 


 

W sumie to podchodzę do kosmetyków dość podobnie, jak do ubrań – czyli strategicznie. Ale o tym to już wiadomo – możecie poczytać raz a dobrze w mojej nowej książce, która cały czas jest w sprzedaży i oczywiście się poleca.

Co u Was zrobiło największą różnicę w pielęgnacji? Macie jakieś swoje ulubione rutynki czy konkretne produkty? Dajcie znać, jestem bardzo ciekawa. A jeśli chcecie się twarzingowo poduczyć, to polecam Caroline Hirons, Kosmeologikę i pliki w grupie na FB Twarzing. Chętnie poznam też Wasze źródła wiedzy!

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

118 thoughts on “13 mniej więcej darmowych sposobów, dzięki którym mam najlepszą cerę w życiu”

  1. Takie wpisy pogłębiają mój smutek i frustrację, bo wszystkie te rzeczy robię od ponad 10 lat (a nawet robię więcej, bo np. poszewkę na poduszkę zmieniam co dwa dni, myję twarz tylko wodą termalną, nie jem nabiału, wypróbowałam wiele suplementów), a moja twarz i tak jest pełna wyprysków, blizn, itp. W rezultacie zamiast skupiać się na działaniu przeciwzmarszczowym skupiam się na pryszczach i zaskornikach, chociaż jestem już po trzydziestce.. Zazdroszczę każdemu, kto ma ładną skórę i powoli przestaję mieć już siłę i nadzieję na poprawę mojej :(

    1. Przykro mi! Myślę, że w dużej mierze to kwestia tego co dostajemy na loterii genów niestety i warto brać na to poprawkę jak się czyta o czyichś doświadczeniach. A znasz Twarzing na FB?

      1. Rozumiem Cię doskonale. Od 12 roku życia miałam trądzik. Próbowałam wszystkiego: odpowiednia pielęgnacja, nigdy nie dotykałam rękoma twarzy, dieta, kosmetyczki, dermatolodzy, zioła. Antybiotyki też brałam, nie pomogły. W wieku 39 lat w desperacji zdecydowałam się na kurację lekową pochodnymi wit. A. To było jak cud. Przyjmowałam leki przez 1,5 roku, po ok miesiącu kuracji widać było efekt. Łatwo nie było, bo bardzo wysusza się skóra i jest mega wrażliwa na słońce – filtr 50 cały rok na odkryte części ciała (ręce i twarz smarowałam kilka razy w ciągu dnia nawet w biurze). Co 2 miesiące badania wątroby, bo kuracja ją obciąża. Po skończeniu leczenia to świństwo nigdy nie wróciło. Nadal mam mieszaną cerę, ale wyprysków nie ma.

        1. Dziewcxzyny. Też tak się miotałam aż poszlam do dermatologa i dostalam kurację IZOTEKIEM. To lek doustny, mocny ale jedyny skuteczny. I moja 20letnia walka z pryszczami sie skonczyla. 20 lat – serio. I wszystko co opisane przez Joanne robiłam, tylko jak sie ma PRAWDZIWY kłopot z cerą to nie wystarcza.

          1. Dziewczynki Drogie, przeszłam kurację izotretynoiną jakieś 10 lat temu. Trądzik miałam straszny, nie mogłam dotknąć linii żuchwy tak bolało, nie mówiąc o samopoczuciu. Obcy ludzie zaczepiali mnie na ulicy i dawali jakieś rady… Mimo pozytywnego wpływu na stan cery, myślę, że ta kuracja bardzo źle wpłynęła na moją odporność… Zaczęły się problemy z przewlekłym zapaleniem zatok, alergiami… Wystarczy poczytać ulotkę, jak ten lek jest obciążający… Wtedy byłam zdesperowana ale dziś, kiedy jest taki dostęp do wiedzy i różnych środków próbowałabym walczyć inaczej.

            1. Mi izotek bardzo zniszczył jelita. Mam poważne klopoty z żołądkiem i jelitami od czterech lat. Zrujnował mi życie. Pół roku wstać z łóżka z bólu nie mogłam…

    2. Zagubiony omułek

      Pomyśl sobie,że jakbyś tego wszystkiego nie robiła, to było gorzej ;) ja po latach walki i próbowania wszystkiego polecanego bo 'może zadziała’ skupiłam się bardziej na trzymaniu się tego, co sprawia, że jest lepiej i przede wszystkim zaakceptowania, że nie mam i nie będę mieć idealnej cery, że będzie wyglądać raz lepiej, raz gorzej i moje 'teraz jest super’ może wyglądać jak czyjeś 'ale mam dramat na twarzy’ :P
      A koronawirus mnie oduczył codziennego używania podkładu(mineralnego), który nakładałam nawet na wycieczce w górach, bo mi się wydawało, że te wszystkie wypryski i ślady po nich widać z kilometra i lśnią czerwonym blaskiem – najpierw nie używałam bo siedzialam w domu, potem bo cały czas w maseczce (do tego maska plus spocona twarz w podkładzie to murowane syfy) i tak się przyzwyczaiłam do widoku swojej 'gołej’ twarzy, że mam to w dupie, nałożę trochę korektora punktowo (albo i nie) i świat musi mnie oglądać taką jaką jestem :P

      1. I ja bardzo popieram! Dzięki jej blogowym wpisom i ogromnej wiedzy zrozumiałam i polubiłam swoją cerę i nauczyłam się z nią współpracować :) Ewę warto polecać, bo robi świetną robotę :)

    3. To możemy przybic sobie piątkę niestety. Ja zbliżam się już do 40tki i ciągle borykamy się z niedoskonałościami. W sezonie letnim jest na ogół trochę lepiej a najgorzej w okresie od stycznia do marca. Z biegiem czasu, i swoich lat, nauczyłam się, że nie muszę chodzić w makijażu non stop i na moje niedoskonałości największą uwagę zwracam ja wiec coraz częściej unikam podkładów i korektorów. Ale nie rezygnuję z pielęgnacji, w tym z porządnego oczyszczania twarzy i nawilżania, bo wiem ,ze bez niej mogłoby być o wiele gorzej. A i skóra mi się zmienia, a przynajmniej jej reakcje na kosmetyki. W jakimś momencie bardzo dobre efekty miałam po peelingu z Resibo ale po dobrze ponad roku stosowania za każdym razem po użyciu dostawałam dodatkowego wysypu. Niestety bez testowania co jakiś czas nowości ani rusz.

    4. Sprawdź sobie kanał na YT Hyram, tez jestem po 30, tez stosowałam sie do wszystkich sztuczek (pościel, ręczniki itp) a dopiero jego wskazówki pomogły mi zapanować nad bałaganem na twarzy

      1. Podbijam, na YT jest mnóstwo kanałów z dobrymi wskazówkami (również prowadzonych przez dermatologów, kosmetologów czy osoby zajmujące się biochemią kosmetyczną). Dzięki nim stworzyłam sobie w końcu idealną poranną i wieczorną rutynę oraz zaczęłam używać składników które faktycznie pomagają (retinol, aha/bha, wit. C). Mam też wreszcie koreański spf który nie podrażnia mi ani oczu, ani skóry i nie zapycha, a przy tym działa nawilżająco.

    5. Hej! Doskonale wiem, co czujesz. Ja pizbylam się trądzika grubo po 30. Nie wiem w jakim mieście mieszkasz ale jeżeli w Warszawie to polecam Ci dermatog Magdalenę Lopuszynska. Ma naprawdę wiele sukcesów w leczeniu trądzika. Ja z resztą też trafiłam do niej z polecenia. Pani doktor oprócz lekarstw i maści „przepisuje” też zabiegi w swojej klinice (Bella na. Pięknej). Trochę trzeba zainwestować ale osobiście nie żałuję ani złotówki. W Poznaniu natomiast przyjmuje Alicja Lesniczak. Ona jest chyba kosmetologiem i specjalizuje się w trądziku. Robi dokładne badania i wywiad z pacjentkami. Obserwuje ja na instagramie i też się dowiaduję wielu ciekawych rzeczy o trądziku. Np. to, że niektóre kobiety mają trądzik bo np. za często ćwiczą silowo albo ćwiczą o złych porach dnia (ma to związek z produkcją testosteronu). Poczytaj sobie, może coś Ci pomoże. Powodzenia!

    6. Rozumiem Cię. Możesz byc pewna. U mnie walka trwa 15 lat a na karku 39. Robilas krzywą insulinową? Badałas się pod kątem insulinoopornosci?

    7. Polecam konsultacje u Ewy Szalkowskiej, wejdź na jej bloga i instagrama, poczytaj, zobacz i sama oceń :) ja niedawno zgłosiłam się do niej i uzyskałam opis mojej skóry wraz z planem pielęgnacyjnym krok po kroku, w końcu czuję, że ktoś mi pomoże :)

    8. Ja za Aliną Rose poleciłabym jeszcze bardziej restrykcyjną dietę, chociaż przez jakiś czas, albo z własnego doświadczenia – zabiegi.

    9. Aniu, miałam podobnie mając 45 lat. W końcu wybrałam się do pani dermatolog, która stwierdziła trądzik różowaty, przepisała dwa kremy/maści. Od tego czasu jest znacznie lepiej, nie idealnie, ale DUŻO lepiej. Na antybiotyk się nie zdecydowałam, efekt „pomaściowy” mnie zadowala. Plus higiena i w moim przypadku – skrajny minimalizm kosmetykowy.

    10. Wizyta u kosmetolog lub dermatologa potrafi bardzo wiele zdziałać, świadoma pielęgnacja to podstawa, ale jeśli dodasz do tego co jakiś czas wizytę u specjalisty, na pewno zobaczysz różnicę. Mam to samo, 30 na karku a twarz jakbym dojrzewała, ale od kiedy chodzę dodatkowo,mniej więcej, co 3 miesiące na oczyszczanie u kosmetolog, jestem w szoku jak moja twarz się poprawiła, skóra jest odżywiona, pełna energii i dużo lepiej radzi sobie z głębokimi zaskórnikami. Polecam z całego serca.

    11. Dla wszystkich mających kłopoty z wypryskami polecam zamiast środków myjących (unikać pocierania i przenoszenia bakterii) papkę z płatków owsianych. Nałożyć, poklepać i zmyć letnią wodą. Dobrze jest otworzyć stronę apteki z lekami homeopatycznymi i można spróbować (pozbyłam się kurzajek pijąc przez 3 miesiące krople Thuja D4). Nie każdy wierzy (ja specjalnie nie wierzę, ale podziałało), ale skutki uboczne raczej nie istnieją, więc można spróbować. Dobrze jest też zastosować 3dniową głodówkę, a potem zmienić dietę, mały wstrząs dla organizmu czasami pomaga. Przy cerze skłonnej do wyprysków nie dotykać twarzy i często chociaż opłukać wodą, by spłukać zanieczyszczenia. Włosy myć co wieczór (ważne, by w nocy twarz nie dotykały nieświeże włosy). No i czysta pościel, zwłaszcza poduszka.

    12. U mnie trądzik się pojawił pod koniec studiów i też się głowiłam z 2 lata. Aż w końcu okazało się, że prawdopodobnie nie toleruję histaminy i wyeliminowałam wiele rzeczy jak awokado (a przecież takie zdrowe ;)) i trądzik zaczął znikać w ciągu 2 tygodni.
      PS A propos nabiału, ten zwykły daje mi popalić na twarzy, ale ekologiczny nie zawiera hormonów i w moim przypadku jest bezpieczny.

    13. Niestety wydaje się, że trądzik ma tak wiele przyczyn, że sama kwestia higieny może niewiele pomóc. Ja mając teraz 36 lat miałam trądzik przez kilka lat, głównie na brodzie, ale o zgrozo szedł w górę twarzy, brałam antybiotyki, które oczywiście super pomagały, ale kończyło się to w momencie odstawienia. Jako, że cierpię także na problemy z jelitami wydedukowałam jakoś w końcu probiotyki (zaczęłam od tych na ibs) i problem CAŁKOWICIE zniknął, z tym że też przy dłuższym odstawieniu problem wraca, ale generalnie rewelacja, bo nie muszę się już truć. Teraz pracuję nad jelitami, żeby móc wyeliminować i probiotyki, ale przynajmniej wiem co pomaga.
      Do tego substancje takie jak niacynamid, beta glukan, olej tamanu i z rokitnika, kosmetyki z fermentami jako pielęgnacja i nigdy nie miałam ładniejszej skóry.
      Trzymam kciuki, żeby Tobie też się udało.

    14. Miałam to samo, co bym nie robiła, było ta samo lub gorzej… Nawet zrezygnowałam z makijażu poza „super specjalnymi okazjami”. Potem urodziłam dziecko i magicznie wszystkie moje problemy ze skórą się skończyły. Do tego stopnia, że przez półtora roku nie stosowałam żadnych kremów ze strachu żeby nie zaszkodzić maluchowi. To żadna rada, wiem. I jak słyszałam takie pouczanie w przeszłości, to mój poziom frustracji i ciśnienie zawsze rosło. Jednak jest nadzieja, z czasem zwykle wszystko to przechodzi :)

    15. Jak ja Ciebie rozumiem. Od 13 roku zycia przez wiele lat dieta, higiena, kolejne kosmetyczki, lekarze dermatolodzy, ginekolodzy, homeopatia cuda wianki i kupa kasy i ciągły płacz. Takie geny. Nic nie działało. Krostki ropne jedna na drugiej, zaskórniki czarne i grudki jakbym w ogóle nie dbała o skórę.W koncu odwazyłam się na kurację Izotekiem pod kontrolą dermatologa oczywiście. Nie było 100 proc gwarancji sikcesu i maiłam obawy o skutki uboczne, ale u mnie się udało. Od 10 lat mam inne zycie. Nadal dieta, nawadnianie, pielegnacja , higiena i tak, oto mam skórę bez skazy. Nie wierzyłam,że to w moim przypadku mozliwe.

      1. U mnie tak samo! Pierwsze problemy z trądzikiem wystąpiły u mnie bardzo wcześnie. Potem w latach szkolnych było różnie, lepsze i gorsze okresy, ale po studiach było po prostu źle. W dodatku każdy najmniejszy pryszcz pozostawiał u mnie przebarwienie, co jeszcze bardziej mnie dobijało. Dopiero czwarty dermatolog mi pomógł. Wcześniej inni lekarze przepisywali mi jakieś maści, antybiotyki, ale działały tylko w trakcie przyjmowania, a efekty i tak nie były powalające. Sama też próbowałam pomóc sobie bardzo przemyślaną pielęgnacją, wydawałam naprawdę duże pieniądze na dobre kosmetyki, ale dopiero kuracja Izotekiem mi pomogła. Wcześniej dermatolodzy nie chcieli mi go przepisać, bo trądzik nie był taki „straszny”, a ja sama nie naciskałam, bo bałam się skutków ubocznych. Ostatecznie chyba po dwóch miesiącach brania Izoteku już miałam spokój, a wcześniej przez 15 lat nie udało mi się wyleczyć . Skutków ubocznych nie odczuwałam prawie w ogóle, dbałam o nawilżenie ust, normalnie nosiłam soczewki. Także jeśli wydajecie dużo pieniędzy na kosmetyki, a to i tak nie pomaga, poszukajcie dobrego dermatologa, nie zrażajcie się jak na początku traficie na kogoś, kto Wam nie pomoże. Szukajcie dalej.

    16. Polecam dietę dr Dąbrowskiej lub keto. Fajnie gospodarka hormonalna się unormowuje, skóra o niebo lepsza. Wiem z autopsji i doświadczeń znajomych

    17. polecam zrobienie testów na nietolerancje pokarmowe, u mnie to był strzał w 10tkę:) Jak wyeliminowałam składniki, które mi nie służą od razu poprawiła mi się cera

    18. Może Twoim problemem nie jest nabiał, ale cukier? Albo hormony? Też mam podobny problem, mam 43 lata i wypryski na twarzy. Niestety skórę popsuła mi spirala hormonalna (lekarka odradziła pigułki anty w moim wieku).
      Najładniejszą skórę miałam w czasie i tuż po kuracji retinoidami, w czasie brania Diane-35 i leku hamującego syntezę testosteronu. Niestety, wszystko co dobre, trzeba było kiedyś skończyć – a mój ryj wracał do postaci krościstej.

    19. Próbowałaś Retimax? Kosztuje grosze. Do dwóch, trzech tygodni może, choć to nie reguła, pogorszyć stan skóry, ale potem już będzie jak w bajce. Sama przez to przeszłam, dlatego polecam ?

    20. Jejku, bardzo mi przykro to czytać, bo niestety rozumiem Cię doskonale :( Przez wiele lat codziennie chciało mi się płakać jak patrzyłam w lustro. Próbowałam wszystkiego i dopiero w wieku 37 lat przypadkiem udało mi się odkryć, co mi jest i od jakiegoś roku mam naprawdę niezłą cerę. Natrafiłam na jakąś zagraniczną stronę poświęconą problemowi określanemu jako „fungal acne”, czy „malassezia folliculitis”. Chodzi o to, że na skórze ludzkiej żyje grzybek z gatunku malassezia i u niektórych ludzi on jest nadaktywny i powoduje coś, co wygląda jak trądzik, ale nim nie jest. Nie działają zatem żadne kuracje przeciwtrądzikowe, a wręcz pogarszają stan cery, bo wieloma substancjami typowo na trądzik bakteryjny ten właśnie grzybek się żywi! Najprościej sprawdzić , czy masz problem z tym właśnie, to odstawić na parę dni wszystkie kremy (najlepiej makijaż również, bo większość podkładów jest pożywką dla grzybka) i smarować się Clotrimazolem (!!). Można też myć twarz szamponem przeciwłupieżowym, np. Nizoral, można kupić saszetkę zamiast całego opakowania. Jest też krem z LA Roche Posay Kerium DS – jako krem fatalny ;) ale na malassezia działa w mig.
      Jeżeli się okaże, że to to i u Ciebie, to polecam stronę Simple Skincare Science, tam jest cała lista kosmetyków bezpiecznych przy tym problemie. Strona jest po angielsku, ale jeżeli nie znasz to Google tłumaczy świetnie :)
      Powodzenia i głowa do góry! NA pewno uda Ci się znaleźć przyczynę problemów!

    21. Aniu, polecam Ci serdecznie picie każdego dnia świeżo wyciskane soki, zwłaszcza zielone. Moje ulubione to burak, marchewka, jabłko, imbir. Kolejny pyszny i cudowny dla skóry to: seler naciowy, jabłka twarde, natka pietruszki, imbir. Staraj się jeść jak najwięcej surowych , świeżych owoców i warzyw. Konieczne jest też odrzucenie śmieciowego jedzenia i cukru. Jednak najważniejszy składnik do sukcesu to dużo miłości do siebie i swojej cery:) Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki za poprawę:)

    22. Rano zupełnie na czczo wypij szklankę ( choć pół) bardzo ciepłej wody. Jak możesz i lubisz to z odrobiną cytryny.
      To przecież nic nie kosztuje. Tylko zarezerwuj czas bo twoje kiszki pobiegną do WC zaraz albo ciut potem. I o to chodzi!

  2. Asia, ze swojej strony polecam jedwabna poszewke na poduszke. Dziala cuda. Uzywam również od jakiegos czasu urzadzenia do oczyszczania lumispa. Cudo!!!!! Jakbys chciala wiecej informacji odpisz na komentarz.

  3. W Warszawie i Krakowie nie miałam nigdy tego problemu, ale kiedy wracam do rodzinnego domu na Śląsk, myję twarz wyłącznie w filtrowanej wodzie z dzbanka. Woda w kranie jest tak potwornie twarda, że po takim myciu boli mnie cała twarz, jest ściągnięta tak, że aż piecze przy napięciu jakiegokolwiek mięśnia.

    Na krem nakładam olej do domknięcia nawilżenia, pod krem zawsze hydrolat. Peeling tylko enzymatyczny na zmianę z Foreo.

    Ręcznik i pościel to standard od lat, przez telefon rozmawiam głównie na słuchawkach. Raz na parę dni robię sobie maseczkę z algami albo jakąś w płacie. Na ewentualne niedoskonałości – punktowo olejek z drzewka herbacianego.

    Krem lepiej wklepywać nić wcierać :)

    1. A to ciekawostka z tą wodą, bo ja naszą katowicką piję z kranu, myję się w niej bez problemu, a w Krakowie i Poznaniu jestem chora przed wyjściem pod prysznic, bo nie umiem tamtejszą wodą dopłukać włosów, z których mi się sypie, a skóra aż mnie piecze od ściągnięcia mimo intensywnego smarowania. może to nie kwestia samej wody, ale tego, jak na nią reagujemy?

      1. Mam tak samo! Woda na śląsku działa na mnie super, piję z kranu i smakuje, a gdzie się nie ruszę, to od razu problem. Opole i Trójmiasto najgorzej :-/ Ciekawe!

      2. W Katowicach woda jest super, ale już w Tychach jest twardsza, mniej mi smakuje i muszę kremować często ręce w pracy. Za to w Gliwicach to jest jakaś katastrofa, nie znam osoby, która by nie cierpiała przy tej wodzie. Na studiach musiałam po każdym prysznicu smarować się balsamem do ciała, bo inaczej skóra łuszczyła mi się z przesuszenia. Dla porównania w Kato smaruję się jak mi się akurat przypomni, nie częściej niż 1/tydzień. No i wiecie, „Ślask” to dosyć pojemne hasło, Wrocław też jest na Śląsku ;)

  4. Heh, może to brzmi jak najbardziej podstawowy błąd, ale gdy dbałam o dietę (głównie brak cukru, nabiału, bez/mało glutenu) to miałam najlepsza cerę – chociaż twarz myłam tylko przy myciu włosów (tzn twarz mi się moczyła xd), krem wklepywalam mniej więcej co drugi dzień (tak, na nie wyczyszczona cere; aha – nie robię makijażu), używałam tego samego ręcznika co do ciała, to właśnie wtedy miałam naprawdę świetna cerę. A chociaż bym używała wszystkich porad (robiłam to dłużej, zanim przeszłam na dietę), ale nie jadła zbyt zdrowo, to cera „szwankuje”. Każdy jest inny :)

    1. Mam dokładnie takie same doświadczenia, dopiero po ograniczeniu cukru, nabiału i glutenu zauważyłam znaczącą różnicę i za każdym razem kiedy zdarzy mi się zjeść coś z tego zestawu następnego dnia widać to na mojej twarzy. Podejrzewam, że to wszystko kwestia lepiej zbalansowanej równowagi hormonalnej (co widzę na wynikach badań).

  5. Hej! Właściwie trzymam się tych samych zasad, z wyjątkiem picia wody. Jakoś nadal potrafię przesiedzieć pół dnia bez picia czegokolwiek, zwłaszcza jak wciągnie mnie praca.
    Co do dwuetapowego oczyszczania twarzy, jak najbardziej polecam to każdemu. Stosuje je również rano, bo na noc często nakładam trochę cięższy krem i wolę mieć pewność, że skóra jest oczyszczona. Sama zaczęłam oczyszczanie olejkiem/balsamem, bo szukałam szybszego sposobu, niż waciki i płyn micelarny. Ważne jest jednak, żeby wybrać olejek lub balsam , który zamienia się w emulsję, inaczej ciężko go spłukać.
    I jak najbardziej zgadzam się co do unikania przypadkowych kosmetyków. Kiedyś głównie kierowałam się recenzjami, potem zaczęłam sprawdzać składy na cosdna.com i zachęcam do tego każdego! Dowiemy się stamtąd, czy kosmetyk zawiera komedogenne lub drażniące składniki. Niektórzy podważają oceny tych składników, bo jest to dosyć stara metoda, a składniki były testowane na zwierzętach, a nie na ludziach, ale u mnie te oceny się sprawdzają. Nie wyobrażam sobie odtąd kupowania kosmetyków bez sprawdzenia składu, z nadzieją, że może akurat kosmetyk mi nie zaszkodzi, zwłaszcza, że wybieram dobre marki, które mają dość wysokie ceny.
    No i zawsze staram się wybierać kosmetyki przyjazne środowisku i nietestowane na zwierzętach. W przypadku kosmetyków do pielęgnacji jest to dosyć łatwe, gorzej z tymi do makijażu. Polityka firm jest tak dynamiczna i niejasna, że naprawdę trzeba się naszukać, by znaleźć coś fajnego.

  6. Polecam Inti_skin na Insta. Jakiś czas temu koleżanka poleciła mi the ordinary. I to był przełom. Najpierw zaczęłam tonik glikolowy i niacynamid. Potem włączyłam retinol i kremy do cery z trądzikiem różowatym i spf. Teraz kwas glikolowy zmieniłam na migdałowy, mam serum svr z retinolem, Soolantra. Oczywiście nie wszystko w jednej pielęgnacji. Teraz mając prawie 34lata mam cerę jak nigdy dotąd. A muszę dodać, że trądzik różowaty nie jest prosty w obsłudze.

    1. Inti Skin jest super, to prawda, obserwowałam przez jakiś czas:) I super, że jesteś zadowolona. Ja retinol mam w planie na jesień, mimo że niby można też teraz, ale jakoś chwilowo mi się nawet nie chce o tym myśleć;)

      1. Ja retinol stosuje do lutego, więc nie przerywałam na wiosnę i lato. Za to zaczęłam używać spf. Widzę znaczną różnicę. Jedna pacjentka aż się mnie zapytała czy stosuje medycynę estetyczną ?

  7. Suplementy – maca i ashwaganda codziennie – zrobiły u mnie ogromną różnicę, pozbyłam się dużych i bolesnych niespodzianek pod skórą. Nie jest jeszcze idealnie, zostały ciągle te mniejsze i bardziej powierzchowne (głownie od dotykania ryła i rozdrapywania), nad którymi pracuję teraz ale i tak jest o niebo lepiej :)

  8. Ja uwielbiam Anię z Inti_Skin, cudowna pani biotechnolog popularyzująca stosowanie spf i nie tylko. <3 U mnie największym zwrotem akcji było odpowiednio odkrycie demakijażu olejkiem, a następnie zmiana ręczników na papierowe. Teraz tylko sezonowo borykam się z alergią na COŚ. :P

  9. Bardzo dobre rady, niby to takie oczywiste a jednak wielu z kroków o których piszesz nie stosowałam i teraz będę je powoli wprowadzać !!
    Od kilku lat mam całkiem niezła cerę , rzadko pojawiają się wypryski i nawet naczynka jakoś stały się mniej widoczne ale przebyłam długą drogę i sprawdziłam wiele kosmetyków . Uwielbiam kremy Pat&Rub i nie zamienię ich ma żadne inne. Natomisat sera i inne wspaniałości tej marki są dla mojej cery fatalne :(. Uwielbiam za to olejek malinowy do twarzy ministerstwa dobrego mydła . Duże znaczenie ma rodzaj podkładu i właśnie picie wody oraz alkohol. Mam sporo zmarszczek mimicznych ponieważ często się uśmiecham i śmieje :) kiedy pije mało wody zmarszczki od razu bardziej widać ! Poza tym polecam peeling z kwasem migdałowym wykonany przez kosmetologa. Odkąd zrobiłam serie 4 zabiegów moja cera wyglada dużo lepiej i nowe zaskórniki się nie pojawiają.

  10. Świetny wpis! Rutyna jest ważna, ja od roku używam olejków do twarzy i nakładając olejek jednocześnie robię masaż twarzy metodą autoterapii twarzy refleksolożki Beaty Sekuły (filmiki na fb), nie mam problemów ze zmianami na cerze i to jest cudowne! Olejki mają wystarczający filtr który chroni twarz od promieni UV, dlatego do opalania twarzy też są wspaniałe, a opalenizna po nich świetna.

  11. A czy ktoś oprócz mnie ma problem z krostami w okolicy brody i żuchwy? :( Broda zawsze była u mnie newralgicznym miejscem (może to wina hormonów?), ale od kiedy jest nakaz noszenia maseczek, to linia żuchwy, podbródek i broda mają się szczególnie źle… pryszcze i takie twarde zaskórniki niemal każdego dnia… :(

    1. Hej, ja miałam problem z brodą i okazało się że powodem są szaliki apaszki kolorowe chusty, które uwielbiałam nosić. Przyjełam zasadę że po jednorazowym założeniu apaszka ląduje w praniu i to pomogło. Maseczkę też radzę prać codziennie i zakładać zawsze czystą. Ja na 6 h pracy maseczkę zmieniam co 2 godziny na czystą. Pozdrawiam

    2. To najczęściej zmiany hormonalne, ja się męczyłam bardzo długo. Pomogła suplementacja wiesiołkiem i zmiana pielęgnacji ( właczyłam oleje o dużej zawartości kwasu linolenowego np. chia). Maseczka niestety nie pomaga, zostaje porzadne pranie i dezynfekcja. Mi na pojedyncze zmiany na brodzie/żuchwie, które się czasem pojawiaja przed okresem pomaga effeclar duo (punktowo).

      1. Można przerzucić się z maseczek na przyłbicę. Minusem jest to, że przyłbica nie mieści się w małej torebce, czy kieszeni. Ale chociaż pryszczy nie ma.

        1. Zaczęłam od sanprobi ibs, ale teraz używam już na zmianę różnych, tylko żeby miały ten główny szczep Lactobacillus plantarum w składzie (inne sanprobi, albo probiotyki marki doz na odporność).
          W moim przypadku rozumiem to tak, że jelita nie radzą sobie z usuwaniem toksyn z organizmu i widocznie te bakterie wspomagają ten proces. Teraz byłam na urlopie i zapomniałam zabrać i wszystko zaczęło wracać, zaczęło się wokół ust, jakieś pojedyncze krosty na twarzy, pobiegłam do apteki i wszystko się wchłonęło w ciągu kilku dni. Nie wiem co to za proces, nigdy żaden dermatolog mi tego nie zaproponował za to moja gastrolożka uznała to za dobry pomysł no i działa:)

          1. Jeśli miałabym podać jakie jeszcze kosmetyczne rzeczy, które się u mnie sprawdziły w łagodzeniu zmian trądzikowych przez te lata zanim odkryłam ich przyczynę, co może dla innych osób być przydatne u których to nie jest jednak kwestia jelit to super działanie mają: niacynamid, beta glukan, olej tamanu, czarnuszka, wspaniały jest też olej z rokitnika- te rzeczy dają widoczne efekty, przyspieszają znacznie znikanie niespodzianek, aloes, hydrolat oczarowy- łagodzą.

  12. Moje świadome dbanie o cerę rozpoczęło się jakieś 2 lata temu. Początkowo twarz miałam w bardzo złym stanie, silny trądzik szczególnie na policzkach, do tego podskórne czerwone gule. Zaczęłam od wizyty u dermatologa i trzymiesięcznej kuracji antybiotykami i maściami. W czasie kuracji przeczytałam chyba wszystkie posty na twarzingu i powoli zaczęłam wprowadzać zmiany. Moja skóra nigdy idealna nie była i nie oczekuję od niej, że nagle taka się stanie, ale różnica jest ogromna. Te dwa pryszcze w miesiącu i przetłuszczającą się strefę T jakoś przeżyję. Mam kilku ulubieńców raczej z niższej półki cenowej. Nie wiem jak mogłam żyć bez toniku i peelingów. Krwawy peeling z The Ordinary i 3 enzymy z Tołpy to moje must have ;)

  13. U mnie dłuższe mycie twarzy i przykładanie się do tego bardziej znacznie poprawiło sytuację, dodatkowo mniej stresu, dzięki jodze.

  14. Ojej, ja robię wszystko to co piszesz i nadal uważam się za minimalistke ;P może dlatego ze od lat jestem wierna kosmetykom, które działają (zmieniam tylko zestawy sezonowo)? Nie mam poczucia konsumpcjonizmu w tej strefie, bo znalazłam złoty środek :) U mnie (naczynka, wypryski, wrażliwość) sprawdza się zawsze i od lat effaclar duo+ z kwasami, sztyfty z ministerstwa dobrego mydła (śliwkowy ma sporo retinolu i używam go jesienią i zimą, daje piękne rozświetlenie cery po kilku tygodniach), latem lekkie naturalne serum, czasem witaminę c, ile tylko w towarzystwie kwasu hialuronowego. Ogólnie nigdy się jakoś bardzo nie wkręciłam w twarzing, ale wiedza jakoś sama przychodziła… Aa, natomiast nie zgodzę się, ze trzeba wydawać dużo na dobre produkty! Najwazniejsze są składniki aktywne, a one zwykle kosztują grosze. Na niektóre kosmetyki wyda się sporo, ale na inne wystarczy wydać kilka złotych (serum z wit c plus kwas hialuronowy to powinien być wydatek poniżej 20 zł). :P

    1. Wg mojej wiedzy nie do końca tak jest z wit C – trudno mi sobie ją wyobrazić za 20 zł. Ale też nie jestem ekspertem absolutnie. Co do minimalizmu, to głównie chodziło mi o to, że wcześniej miałam żel do mycia twarzy i krem, a teraz wjechało serum, żel pod oczy, tonik, peeling itp:) Też mam po jednej rzeczy z każdego rodzaju, więc bez dramatu, ale jednak ta kosmetyczka się zrobiła dużo większa:)

  15. Fajny wpis! Ja uwielbiam krem Embryolisse i serum z kwasem migdałowym z Bielendy, używam od ponad roku i widzę znaczną poprawę jakości skóry (mam tłustą cerę że skłonnością do wyprysków)

  16. Cześć, dla mnie rewolucja zaczęła się jak zamieniłam kosmetyki drogeryjne na apteczne o jak najprostszym składzie. Teraz jestem wierna w większości La Roche-Posay, i np. balsamem Lipikar smaruje cała twarz raz na jakiś czas. Dopiero jak odbudowałam warstwę lipidową, to nastąpiła znaczna poprawa. Nie wiem czy słyszałaś, ale we Francji bardzo popularny jest ruch no-poo, czyli np. mycie włosów w sposób naturalny, glinka ghassoul, płukanki octowe.

    1. Lipikar, podobnie jak i inne kosmetyki La Roche Posay, nie ma ani „dobrego” ani prostego skladu. Ale jak komus odpowiada to czemu nie…

  17. Bardzo ciekawy i przydatny wpis! Niektore rady stosuje, do niektorych musze sie zmobilizowac, np. kupilam jakis czas temu male reczniczki w Ikei celem uzywania ich do twarzy – i nie uzywam… Do wody tez musze sie zmobilizowac, dziekuje za przypomnienie!

  18. U mnie zauwazalna roznice zrobilo uzywanie codziennie po myciu twarzy toniku zrobionego z wody i domowej roboty octu. W upalne dni nawet nie potrzeba mi potem kremu, a w chlodniejsze krem sie lepiej wchlania. Sprawdzam dokladnie sklady kosmetykow i nie uzywam niczego poza zelaznym zestawem: cos do mycia, tonik, krem, ew serum. Musze sobie sprawic osobne reczniki?

  19. Uwielbiam takie wpisy :) w pewnych kwestiach mialam takie samo podejscie jak Ty, zwlaszcza z poszukiwaniem idealnego kremu, ktory zadziala magicznie na wszystkie moje problemy. Pewnie jest to skutek reklam i wszelkich promocji, a takze influencerow i mojej dziececej naiwnowci w przeszlosci. Mam pytanie – poszukuje dobrego sprawdzonego kremu pod oczy, przetestowalam juz wiele bez wielkich skutkow – jakiego kremu uzywasz Asiu ? :)

  20. Że też nie pomyślałam o częstej zmianie pościeli pod tym kątem! Rzeczywiście, to ma ogromny wpływ, skoro przez kilka godzin leżymy z twarzą na poduszce… Co do ręczników, od dłuższego czasu wycieram twarz papierowym i to też robi dużą różnicę.

  21. Caroline Hirons zmieniła moje podejście do pielęgnacji lata temu i teraz właściwie nie pamietam o problemach skórnych :) Co prawda jestem po tej suchej/atopowej stronie problemów, ale miałam je ogromne.
    U mnie sprawdza się wieloetapowa pielęgnacja, od najlzszejszych konsystencji do najcięższych. Zawsze kwasy, zawsze witamina C, retinol, kolagen, cięższy nawilżacz, SPF. Raz w tygodniu peeling enzymatyczny i dobra maska nawilżająca, ale jak ich nie robię to dramatu nie ma. Kwasy to totalna podstawa, a rano spf. Dobry retinol robi różnice przeciwstarzeniowo.
    Aha – totalnie się u mnie nie sprawdzają wszystkie eko, organiczne, naturalne, roślinne kosmetyki – najczęściej mam po nich reakcje alergiczne, podrażnienia, wysypki. W najlepszym razie – nie działają.

    1. Ja tez bardziej AZS niż cokolwiek. Jeśliczne masz ochotę, napisalabys coś więcej? Co masz na myśli mówiąc „Zawsze kwasy, zawsze witamina C, retinol, kolagen”?

  22. u mnie jest to przede wszystkim dieta. Nie zdajemy sobie sprawy, że tzw. zdrowe produkty, moga nas uczulac, a efektem tego sa wypryski, grudki i stany zapalne na twarzy. Ja drogą eliminacji i obserwacji wykluczyłam/ograniczyłam mleko krowie i wszystkie przetwory (np. jogurty, kefiry, w konsekwencji tez lody, sosy na bazie śmietany, slodycze z „mlekiem” ) wszystkie sery, jajka (uczula głównie białko) i soję. Oczywiście to kwestie indywidualne i trzeba się obserwować , ale w moim przypadku po latach walki o cere i wizytach u dermatologów, setek specyfików, to wyeliminowanie tych kilku produktow przyczyniło się o poprawę cery o 80-90%. Teraz czasem zgrzeszę pizzą (gdzie jest ser) czy lodami (na śmietance) albo jajecznicą w hotelu na wakacjach ale robię to świadomie i wszelkie niespodzianki szybko jestem w stanie zwalczyć.
    Oczywiście ważna jest pielęgnacja i tonizowanie skóry , czyli przywracanie jest PH co ogranicza rozwój bakterii, zabiegi profesjonalne. i dopiero to WSZYSTKO razem pozwala mi sie cieszyc piekna cerą, a również nie kosztuje fortuny. To juz/aż 5 lat, a mam 33.

  23. Mam prawie 70 lat, więc słuchajcie dziewczyny, bo wiem, co mówię :) Zapomniała Pani o superważnym i supertanim kosmetyku – SEN. Przez całe życie dbałam o to, by się regularnie wysypiać. Są rezultaty.

    1. Święta racja. Jeszcze przebywanie na powietrzu bym dodała. Mam 48 lat i niestety każde niedospanie i przesiadywanie w zamkniętych pomieszczeniach jest bardziej widoczne niż zmarszczki.

  24. Bardzo podoba mi się Twoje podejście i aż zmieniłam poszewka na poduszkę!: D
    Ja w twarzing jestem zaangażowana od dawna, że względu na duże problemy z cerą, związane z hormonami. Wtedy wkrecilam sie w sklady i kosmetyki robione samodzielnie.
    W moim przypadku podstawa to właśnie uregulowanie hormonów.
    Poza tym tak jak u Ciebie kwasy, porządne oczyszczanie.
    I co wieczór mieszanka serum olejowe i kwas hialuronowy.
    I raz na miesiąc czas chodzę na japoński masaż twarzy:)
    Pozdrawiam!

  25. Świetny wpis! Bardzo podoba mi się to, że w sumie podkreślasz, jak ważne są nie magiczne kremy czy inne „dopalacze”, ale… higiena. Przede wszystkim higiena i nawilżanie skóry od środka, to przynosi ogromną poprawę :)

  26. U mnie kluczową rolę odgrywa stres. Zauważyłam, że jak tylko pojawiają się stresujące sytuacje w pracy, nagle mam megawysyp.

  27. Odkąd zupełnie odstawiłam kosmetyki drogeryjne, zwłaszcza obsesyjne kupowanie na promocjach w rossmanie, mało się maluję i dokładnie oczyszczam buźkę, mam całkiem spoko cerę, a do 30 walczyłam z syfami i czerwonymi placami na twarzy. Ja bardzo polecam biochemię urody, może i ich sklep jest trochę oldschoowy i nie promują się na insta, ale uwielbiam ich produkty! Sprzedają gotowe zestawy, które sama sobie mieszam w domku, dzięki temu wiem, że w kosmetyku są same składniki aktywne i ewentualnie niezbędne dodatki. Mają mega wybór hydrolatów, często sezonowe, i uwielbiam ich serum różane <3

    1. Również polecam BU, korzystam już z 3-4 lata. Czasami kupuję jakiś drogeryjny produkt (gdy zapomnę zamówić), ale zawsze wiernie wracam – mimo oldschoolowego procesu zakupowego :)

      moje hity:
      peeling enzymatyczny
      olejek do mycia z drzewkiem herbacianym
      kremy – testowałam większość i na żadnym się nie zawiodłam; aktualnie mam Krem anty-trądzikowy AZELO/BHA; zamawiam go jako kurację gdy moja skóra przechodzi przez jakieś cięższe chwile jak teraz xd)
      żel hialuronowy (ja używam potrójny 1.5%, moja mama w wieku 50+ lubi ten z peptydami)
      hydrolaty – ja lubię zieloną herbatę, lawendę, różę :)
      toniki z kwasami: wcześniej mleczny AHA+, teraz tonik z kwasem migdałowym 4% + kwas szikimowy 5%

  28. Moim podstawowym źródłem wiedzy od lat jest Kosmostolog. Pielęgnacja od jakiegoś 1,5 roku wygląda tak samo: rano myję twarz wodą lub delikatnym żelem Tołpa, później krem z filtrem (Anthelios La roche posay od lat). Wieczorem kwas laktobionowy (Neostrata) na przemian z Effeclarem Duo. A zimą zamiast Effeclaru retinol Sesdermy. Cenię sobie stałość i powtarzalność w pielęgnacji twarzy, cieszę się, że znalazłam kosmetyki, które działają, służą mi i nie muszę już szukać dalej. Podchodzę ze sceptycyzmem do kosmetyków naturalnych i mód na egzotycznie brzmiące składniki kosmetyczne. Jakiś czas temu dałam się trochę skusić paru nowinkom przez Element Żeński, ale ta wielość kosmetyków i ciągłe zmiany, ciągłe testowanie to zupełnie nie dla mnie.

  29. Izotek pod kontrolą lekarską.
    Jedyna rzecz, która mi pomogła. Mam taki profil hormonalny, który reaguje wyłącznie na retinoidy (zespół policystycznych jajników).
    Ważne, aby nie zniechęcać się działaniami niepożądanymi i przyjąć tzw. całościową dawkę w oparciu o masę ciała. Powodzenia!

  30. Czasem zbyt intensywna pielegnacja daje przeciwne do oczekiwanych rezultaty.Zbyt duzo kosmetykow , nawet tych pielegnacyjnycj czesto szkodzi.Nadmierne nawilzanie powoduje czesto rozpulchnianie wierzchniej warstwy skory i otwiera droge bskteriom chorobotworczym do glebszych warstw skory wlasciwej.Znajoma dermatolozka slyszac jakim zabiegom poddaje codziemmie moja skore polecila mi wyrzucenie wiekszosci specyfikow.Bardzo duza role odgrywa zrownowazona dieta i sen oraz minimalizowanie stresu.

  31. Generalnie to są i moje sposoby. Osobny ręcznik do twarzy. Częsta zmiana pościeli. Kosmetyki, choć bardziej te apteczne, a jednak. … Niestety zbyt często dotykam twarzy bez potrzeby. I nadal spozywam zbyt dużo słodyczy :(
    Pozdrawiam, Monika

  32. Ja przeginałam z ilością pielęgnacji. Toniki, serum, trzy rodzaje kremów – nic się nie zdążyło wchłaniać, a ja już nakładałam następne. Odkąd tonizuję twarz wodą różaną i myję mydłem – moja skóra jest piękna i świetlista.

  33. Ja z kolei problemów z tradzikiem nie mam i nigdy nie miałam. Genetyka – mam to po rodzicach. Mama chyba raz w życiu miała pryszcza??Ale mam suchą cerę, wiec mycie wodą i wytarcie nawet ręcznikiem zmienianym codziennie to dla niej masakra. Używam do zmywania twarzy plynu miclearnego, wody do mycia twarzy nie używam w ogóle. Zainteresowalas mnie tym olejkiem z migdalami, wypróbuję. Z pościelą też ciekawa sprawa, aż dzisiaj zmienię?

  34. Ja dokładnie w ten sam sposób wykorzystałam kwarantnnę. Zmiana nawyków, olejowe mycie twarzy, Spf 50 nawet gdy nie ma słońca, masaż Tanaka,, yoga twarzy i dobre kosmetyki z wit A,B i C i stał się cud. Odbudowana bariera hydrolipidowa i mniej przebarwień i zaczerwienień, nie mówiąc o zniknięciu rozszerzonych porów.

  35. Od dłuższego czasu stosuję większość z tych zasad. Zwłaszcza dwuetapowe oczyszczanie i przemyślane stosowanie kosmetyków, które nie są przypadkowe, uważam za szczególne istotne.

  36. Zgadzam się z tym ,że nie ma magicznego sposobu na lepszą cerę,ale możemy sobie pomóc.W powietrzu jest tak dużo nieczystości i to też ma duży wpływ.Dobra dieta,warzywa,picie wody.Ciekawy wpis.

  37. Dezynfekowanie telefonu, częstsza wymiana ręczników i pościeli to z pozoru drobne zmiany, które mogą zrobić wiele dobrego dla naszej skóry. Dziękuję za te kilka prostych, ale skutecznych rad, które bezproblemowo można wdrożyć w życie i polepszyć swoją cerę.

  38. Hej!
    Sama stosuję część tych trików, szczególnie jeśli chodzi o używanie innych ręczników do twarzy i dokładne oczyszczanie rano i wieczorem. Od kilku lat staram się też myć twarz tylko zimną wodą (nauczyłam się tego od babci), nie wiem czy sprawdzona metoda ale nie mogę narzekać na cerę :).
    Proste czynności zwykle przynoszą fajne efekty :D

  39. Dużo zabiegów jak na 'minimalizm’.
    Moja codzienna rutyna twarzowa dotyczy tylko i wyłącznie.. mycia twarzy wodą (tak, zwykłą wodą z kranu, letnią). Kosmetyki to hydrolat z olejem (testuję i używam tylko tego, co mi służy, oleje proste, bez udziwnień). Co jakiś czas tylko trzeba zrobić peeling, żeby zrogowaciały naskórek usunąć – do tego używam sproszkowanych płatków róż i wody.
    Jak przestałam używać kremów, filtrów, malowideł, to cera zdecydowanie odżyła, przestała wyglądać jak po spotkaniu ze śrutem.. Nie jest idealna, ale też nie oczekuję tego, bo ilość paskudztw w powietrzu robi swoje, plus stres też ma negatywny wpływ, oraz oczywiście dieta (nie zawsze potrafię sobie odmówić chipsów, czy czekolady;) )/ilość snu/wody. Cała reszta nie ma znaczenia. A już mit filtrów mnie rozwala;) Człowiek cały dzień siedzi w pomieszczeniach, ale.. smaruje twarz kremem z filtrem, bo boi się spotkania ze słońcem, szczególnie zimą.. No cóż – wiara czyni cuda.. ;)
    Aaa.. na zmarszczki właśnie cudownie działa chłodna woda, olej i .. masaż skóry, bo w ten sposób poprawiamy ukrwienie, co przekłada się.. na odżywienie skóry i zniknięcie zmarszczek;) Często zmarszczki wynikają również z tego, jak bardzo przejmując się swoim wyglądem – marszczymy brwi/zaciskamy oczy. Napięcie mięśniowe jakie się wtedy generuje- ciągnie skórę i wspiera tworzenie zmarszczek. To już lepiej mieć zmarszczki od śmiania się:D

    Pozdrawiam:)

    1. wiara czyni cuda? a badania naukowe dotyczące filtrów znasz? pojęcie światła niebieskiego znasz? a wiesz, jaką przepuszczalność promieniowania uv mają szyby? ta, wiara… :D

  40. Moja kwarantanna, a potem cały rok też upłynął pod znakiem, jak to fajnie określiłaś twarzingu i włosingu. I z uśmiechem musze przyznać, że w tym artykule podsumowałaś moje odkrycia i rytuały :) W szczególności dwuetapowe oczyszczanie. Będę się nim zachwycać do znudzenia bo odmieniło ono wygląd mojej skóry.

  41. Monika Skrzyńska

    Czy mogę spytać jaki krem z filtrem się u Ciebie sprawdził? Jestem w trakcie poszukiwań i właściwie poza jednym który był prawie doskonały (LA ROCHE POSAY ANTHELIOS Lekki Fluid bezzapachowy SPF50+) nic sensownego nie widzę. Niestety koncern testuje na zwierzętach i dlatego zrezygnowałam z dobrego kremu. Mam chyba cerę podobną do Twojej więc chętnie bym poznała Twój wybór. Filtr oczywiście nie musi być tak wysoki. A co do ręczników do twarzy to dokładnie tak robię od ponad roku i jest to super sprawa, zdecydowanie mniej zakażeń (a mam cerę skłonną do niespodzianek). I faktycznie moja twarz wyglądała najlepiej, gdy czyściłam ją olejem. Dziękuję, że mi o tym przypomniałaś. Ja stosuję kosmetyki z Biochemii Urody, w tym serum z witaminą C i bardzo sobie cenię to, że dzięki samodzielnemu przygotowaniu mam zawsze świeże serum (w przypadku zakupionych w drogerii nie wiemy jak długo stało na półce, a wit. C najlepiej działa świeża). Pozdrawiam Ciebie serdecznie, Monika

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *