Zaczęłam myśleć o tekście o odpuszczanie w święta i dotarło do mnie, że sami rzucamy sobie pod nogi coraz większe kłody. O ile kiedyś pucowaliśmy wszystkie kąty i zadłużaliśmy się na drogie prezenty, żeby pokazać się sąsiadowi i nielubianej kuzynce, o tyle teraz dochodzi nam jeszcze Internet. Z Instagramem i jego modą na zdjęcia w cekinowych kreacjach do ziemi pod dekoracją z miliona lampek. Jestem pewna, że sprzedaż akrylowych swetrów z reniferem spadłaby o połowę, gdyby panował zakaz ich fotografowania i wrzucania do mediów społecznościowych. Przy okazji: jeśli macie ochotę na taki sweter, to jest ich masa w second handach!
Zanim opowiem Wam o swoich sposobach na święta w stylu slow, to chciałabym zaznaczyć, że ten tekst nie ma na celu krytykowania kogokolwiek. Chciałabym napisać, że każdy spędza ten czas tak, jak ma na to ochotę, ale tu właśnie leży problem. Często dajemy się zapędzić w kozi róg przez oczekiwania rodziny, albo takie, które sami na siebie narzucamy, przez przyzwyczajenia czy rodzinne tradycje, które przestały się sprawdzać. W efekcie jesteśmy po świętach zestresowani, zmęczeni i właściwie to potrzebowalibyśmy wakacji.
Więc jeśli czujecie, że chętnie coś byście zmienili, zapraszam do lektury. Nie trzeba od razu przeprowadzać rewolucji i wyjeżdżać w Bieszczady – chociaż znam takich, którzy tak robią i są zadowoleni. Czasem nawet małe kroczki, drobne zmiany pozwalają nam się poczuć bardziej w zgodzie ze sobą.
Ja zawsze staram się myśleć w ten sposób: co mi szkodzi spróbować? Najwyżej, jeśli nie będę zadowolona, wrócę do starych przyzwyczajeń. Świat się nie zawali. To pomaga, bo często idąc pod prąd konsumpcjonizmowi mamy poczucie, że coś nas omija, że wszyscy sobie folgują, tylko nie my.
A warto – i dla dobra nas samych, i dla dobra planety. Nie ma szans, żebyśmy mogli dłużej funkcjonować tak jak do tej pory, więc równie dobrze już teraz możemy przyzwyczajać się do zmian. Jak głosi hasło projektu Klimada 2.0, partnera dzisiejszego wpisu – “klimat się zmienia, zmień sposób myślenia”.
No dobra, to co robimy w mojej rodzinie, żeby przeżyć święta po swojemu i bez zbędnego napinania się?
- co roku korzystamy z tych samych dekoracji, które są u nas od lat. Nie jest ich dużo. Jedyne świąteczne dekoracje, jakie pamiętam z dzieciństwa, to choinka ubrana w niekończące się papierowe łańcuchy i ozdoby z książki “100 zabawek na choinkę” Haliny Kowalczyk, poprzetykane oldchoolowymi bombkami. I sznur lampek, który godzinami rozplątywałam z dziadkiem. I te same lampki wiszą u nas do dziś, w towarzystwie zrobionych na szydełku śnieżynek. Jeśli poczułabym potrzebę nowych ozdób, to zrobiłabym je sama, z ekologicznych materiałów – to super aktywność dla całej rodziny!
- zresztą i choinka nie jest obowiązkowa – w zeszłym roku mieliśmy po prostu kilka świerkowych gałęzi, ozdobionych lampkami i pachniały tak samo pięknie. Oczywiście w choince nie ma nic złego, ale nie dajcie się nabrać na “ekologiczność” sztucznych choinek. To kupa plastiku, która będzie się rozkładać całymi wiekami. Żywe choinki najczęściej pochodzą ze specjalnych hodowli, to nie jest tak, że co roku w grudniu znika połowa lasów.
- każdy z nas wysyła list do Mikołaja (Mikołaj jest nowoczesny i ma skrzynkę mailową). Konkretny, z linkami. I kupujemy prezenty z listy – po prostu. Ja zwykle wpisuję na swoją legginsy i skarpety z wełny merino. Mój brat zażyczył sobie powerbank i uchwyt na telefon do roweru. Mój tata – górskie buty. Moja mama – legginsy (to dziedziczne!) i bilety do opery. W ten sposób wszystkie prezenty są trafione i nie gromadzimy niepotrzebnych przedmiotów, z którymi nie ma potem co zrobić. Pamiętajcie też, że prezenty w ogóle nie muszą być rzeczami! Parę lat temu napisałam tekst o nietypowych prezentach, których nie trzeba być kupować – to najpopularniejszy tekst na moim blogu! Oczywiście można też z prezentów zrezygnować zupełnie, albo zastąpić je jakąś wspólną aktywnością.
- ponownie wykorzystujemy torebki na prezenty. I pisząc “ponownie” mam na myśli to, że są u nas w domu oldschoolowe torby sprzed 20 lat jak nic. I dalej świetnie się trzymają, w końcu używa się ich tylko raz w roku. Cała sztuka polega na tym, żeby znaleźć torebkę w odpowiednim rozmiarze i jeszcze dobrze podpisaną – wtedy nie trzeba nawet zmieniać naklejki z imieniem!
- na bieżąco korygujemy listę potraw. Parę lat temu zorientowaliśmy się, że nikt tak naprawdę nie lubi kompotu ze śliwek ani siemieniatki, więc wyleciały ze świątecznego menu. Dla osób spoza Śląska – siemieniatka to tradycyjna wigilijna zupa, z kaszą, mlekiem i kupowanymi pokątnie w sklepie zoologicznym konopiami. Coś okropnego! Z drugiej strony, dochodzą też nowe potrawy – w tym roku chciałam dorzucić coś wegańskiego, jeśli macie jakieś sprawdzone propozycje, to koniecznie mi podrzućcie. Najważniejsze, to zrobić tyle jedzenia, ile jesteśmy w stanie komfortowo zjeść i takie, które naprawdę lubimy.
- no i przede wszystkim – nikt nie jest zmuszany do uczestniczenia w aktywnościach, w których nie ma ochoty uczestniczyć. Nie siedzimy godzinami przy stole, gramy w gry, czytamy książki, chodzimy na spacery, urządzamy konkursy w dziwnych dyscyplinach, na przykład w jak najdłuższym planku, czyli desce – rok temu wygrała moja mama!
Wiem, że łatwo się pisze, kiedy ma się szczęśliwą rodzinę, która do świąt podchodzi bez większej napinki. Ale pamiętajcie, że na tym świątecznym “zastaw się, a postaw się” sami tracimy najwięcej. To jest największa tragedia konsumpcjonizmu! Wydaje nam się, że jeśli wypiszemy się z tego kołowrotka, to na pewno coś nas ominie, coś złego się wydarzy, więc kręcimy się dalej, mimo że wcale nam to nie służy.
Dajcie mi znać, jakie są Wasze sposoby na odpuszczanie w święta. I jeszcze jedno pytanie! Kiedy mieszkałam w Londynie, standardem było mówienie sobie na uczelni czy w pracy “Happy Holidays”, bo przecież nie wszyscy Święta obchodzą. Jaki byłby tego polski odpowiednik?
Niezależnie od tego, czy obchodzicie święta, czy nie, życzę Wam, żeby był to dla Was przyjemny, relaksujący i inspirujący czas, który spędzicie tak, jak naprawdę lubicie!
Wpis powstał przy współpracy z Instytutem Ochrony Środowiska – Państwowym Instytutem Badawczym, który realizuje projekt Klimada 2.0. Celem projektu jest stworzenie bazy wiedzy i kompetencji w zakresie zmian klimatu i adaptacji do nich.
57 thoughts on “Jak odpuszczać w święta?”
Bardzo fajny tekst :) Ja rok temu z kolei, czytałam jakiś artykuł gdzie ktoś wyliczał, że aby choinka sztuczna była ekologiczna, musiałaby być użytkowana min. 13 lat, wtedy koszt środowiskowy będzie mniejszy niż co roku stawiana żywa choinka. U moich rodziców jest już 17 lat i wciąż ma się dobrze. Wszystko chyba zależy, po prostu, od czasu użytkowania – zarówno ozdób, torebek jak i choinki ;)
To prawda, pamiętam że jak byłam dzieckiem to latami mieliśmy tę samą sztuczną choinkę, mam wrażenie że te najntisowe były niezniszczalne;) Można też zawsze kupić używaną!
moja ma 30! Hanna
Fajny wpis i dobrymi pomysłami, a przy tym nie ma chamskiego wciskania niczego, ani przekonywania na siłę, mimo postu sponsorowanego :) uwielbiam takie teksty ❤️
Niestety w moim domu rodzinnym jest kiepsko pod tym względem i rozmowa z mamą (która najbardziej to napędza) nie pomaga. Niektórzy chyba są niereformowalni :/
Bo sponsorem jest eko projekt:) Dzięki! A w takich przypadkach chyba najlepiej sprawdza się po prostu stawianie granic i świecenie przykładem;)
Co do listów do Mikołaja, to ja co roku komponuje liste prezentów z linkami, ok. 10-15 pozycji, z których mój chłopak wybiera 1-2, w ten sposób zawsze prezent jest w jakimś stopniu niespodzianką, a jednocześnie dostaje coś trafionego :).
O, fajnie! Tylko nie wiem, czy potrafiłabym tyle wymyślić, plus zawsze mam jednak jakiś prezent, który chcę dostać najbardziej :D Ale super, że u Ciebie się sprawdza!
Jestem calkowicie za. Samo myslenie o tych wszystkich rzeczach, ktore trzeba zrobic przed swietami mnie meczy. Dam znac po swietach czy projekt ” spedz swieta po swojemu” wypalil. Sciskam i zycze spokojnych swiat.
Powodzenia:) I wzajemnie!
Z tym happy holidays to bym nie przesadzała;) Podczas moich niemal 8 lat w Londynie zawsze słyszałam tylko i wyłącznie Merry Christmas i uwaga, nawet moi znajomi Brytyjczycy o korzeniach indyjskich obchodzili Boże Narodzenie:) I wielu niewierzacych tez mówiło mi po prostu Merry Christmas. Mierzi mnie to zamerykanizowanie i laicyzacja na siłę. Co złego jest w chrześcijańskich świętach ? Polityczna poprawność naprawdę ma swoje granice. Czy w islamskim kraju ktos by się przejmował i nie mówil Ci i swoich świetach tylko dlatego że Ty ich nie obchodzisz i by Cię nie urazić? Obawiam się, że nie.
A co do reszty, to też staram sie nie spinac na ten czas i podobnie jak Ty mam zarówno dekoracje jak i papier do prezentów z recyklingu. Zresztą choinkę tez mam poniekąd z recyklingu- jest to żywa choinka w donicy, sprzed dwóch lat, przeczekała na balkonie:)
Pozdrawiam serdecznie!
U mnie na uczelni prawie wszyscy mówili Happy Holidays – też w Londynie:) Ooo super z choinką, my kiedyś podjęliśmy próbę zasadzenia choinki z doniczki, ale niestety nie wyszło:(
a czy to nie byli czasem glownie Amerykanie??w stanach happy holidays ma uzasadnienie, gdyz w zblizonym czasie nakladsja sie swieta doznych religii?. Z ta choinka tez nie zawsze nam wychodxi, czasem za dlugo jest w domu i wtedy nie ma szans posadzona, bidulka.
Dzięki Dominika za ten komentarz! Czy się to komuś podoba czy nie to są Święta Bożego Narodzenia, jeżeli kroś ma z tym problem niech w ogóle nikomu nic nie życzy. Jako katoliczka nie mam nic do innych wyznań. uważam, że każdy ma prawo obchodzić swoje święta zgodnie ze swoim wyznaniem i usilna próba umniejszenia rangi moich, katolickich świąt obraża moje uczucia religijne. Buźka!
Nie jestem w stanie pojąć wiary tak słabej, że uraza ja sposob w jaki ktoś inny składa życzenia.
Tak jak chrzescijanstwo przejęło termin pogańskich świat, tak wielu ludzi teraz nie obchodzi juz „Bożego Narodzenia” sensu stricte, a jedynie tradycyjnie spotyka się z rodziną, ubiera choinkę itp, i ma pełne prawo robić to jak chce i życzyć sobie co chce. Może nawet iść na pasterke, bo jeśli płaci podatki w Polsce, to utrzymuje KK, wiec droga wolna ;)
Moim zdaniem akurat po polsku „Wesolych Swiat” jest o tyle neutralne, że mamy też Święto Niepodległości czy Pracy, czyli w sumie jest to też laicki termin.
Ale ja nie mowie o wierze, tylko raczej o wyrzekaniu sie wlasnej kultury. Polityczna poprawnosc doprowadza do absurdow. Pozdrawiam
No wlasnie?pozdrawiam!
Może „udanego urlopu”? Ja jestem przeciwniczka tej całej świątecznej akcji, tony zakupów tony jedzenia, ludzie są nieprzyjemnie, chamscyz kierowcy agresywni a w sklepie ludziom się wydaje że są panami a obsługujący ich ludzie to jakiś gorszy sort. Nie wiem jak jest za granicą ale uważam że Polacy są straszni jeśli chodzi o mentalność i stosunek do siebie, a przed świętami to jeszcze przybiera na sile. U nas też są listy prezentów, nie ma zbędnych śmieci ani kurzolapow. A co do wegańskiej potrawy polecam szczerze wegański bigos. Po prostu za miast kiełbasy daje pieczarki i leśne grzyby. Pozdrawiam
Dzięki! Wydaje mi się, że Jadłonomia miała jakiś przepis na wigilijny bigos z boczniaków (?), poszukam!
Poszukaj i koniecznie zrób! Trzeba włożyć nieco pracy w przygotowanie, ale efekt jest tego wart. Jest przepyszny! :)
Na moich studiach (etnologia, zawsze polecam!) wykładowcy życzyli dobrze przeżytych świąt tym, którzy je obchodzą. A tym, którzy ich nie obchodzą, dobrze spędzonego czasu z bliskimi. Uważam, że najlepsze życzenia, jakie można złożyć w takiej „służbowej” sytuacji – są bardziej przemyślane niż „wesołych świąt”, bardziej spersonalizowane, a przy tym nie zakładają, że wszyscy są wierzący. No, jest też jedna wada: są dłuższe ;)
Super!
Mój mąż wymyślił parę lat temu, żeby zamiast prezentów każdy robił w ramach prezentu przelew na wybraną fundację charytatywną. Dotyczy to oczywiście tylko dorosłych, dzieciaki dostają jakieś prezenty.
Robimy tak co roku, mamy z bani wymyślanie na siłe prezentów (a rodzina jest dość spora), a każdy się z tym dobrze czuje.
Super!
Hej! Myślę, że polski termin „Wesołych Świąt” jest jak najbardziej odpowiedni i wystarczająco laicki. Wiele kultur i religii właśnie w grudniu obchodzi swoje święta. „Święta”, dopóki nie są nazwane tymi Bożego Narodzenia, mają dużo znaczeń. Również na Wielkanoc życzymy sobie „Wesołych” lub też „Radosnych” Świąt. Dlatego też jest to szeroko akceptowane, naklejane na witrynach sklepowych i nie powoduje spin w żadnych kręgach, a przynajmniej ja się z tym jeszcze nie spotkałam. Zawsze można też życzyć „Udanego wypoczynku”. :)
Prawda, prawda, Wesołych Świąt na pewno jest o kroczek bardziej inkluzywne niż Merry Christmas:)
Świetny wpis! Muszę przyznać ze zazdroszczę tych oldschoolowych toreb na prezenty!! Ja również je wykorzystuje ponownie. Lubię też pakować prezenty w różne bibułki, które dostaje się w sklepach przy zakupach bielizny, świeczek itp.
Na wigilii mamy jedynie potrawy, które faktycznie jemy i lubimy, no i mama przestała gotować w ilościach pozwalających na wykarmienie wojska!
Przygotowując się do Świąt (i nie tylko) warto też pomyśleć o ograniczeniu ręczników papierowych i zawrotnej ilości chemicznych specyfików. Świetnie sprawdzą się stare bawełniane bluzki. Ciężka chemię można zamienić na butelkę z octem (można kupić w szkle). Wiadomo wszystkiego tym nie wyczyścimy, ale gwarantuje ze pomoże w 95% przypadków.
Wszystkiego dobrego!!
Wzajemnie! I zgadzam się co do ręczników, ja w ogóle funkcjonuję bez, a jak już je człowiek ma, to łatwo się do tego luksusu przyzwyczaić i idą ogromne ilości:)
Ręczniki papierowe to mój wielki wyrzut sumienia … nie umiem ich ograniczyć i choć jestem z pokolenia pamiętającego sprzątanie szmatkami z resztek odzieży, ręczników itp. rzeczy, które nie nadawały się już do swojej pierwotnej funkcji to nie umiem już wrócić do takiego sprzątania … ręcznik papierowy po zużyciu wrzucam do kosza a taka szmatka musiałaby gdzieś wyschnąć a ja co chwilę coś przecieram, więc u mnie cały czas byłaby na wierzchu a urodą to raczej nie grzeszą takie szmatki z odzieży …
Ja wycieram po prostu gąbką i ją płuczę, schnie sobie normalnie w zlewie, taka do naczyń:)
no to jest jakieś rozwiązanie :) tylko u mnie dużo powierzchni jest do czyszczenia płynem do mycia szyb (lakierowane fronty w kuchni, płyta indukcyjna, ogromna szafa w przedpokoju z lustrzanymi frontami, kolejna szafa w sypialni ze szklanymi frontami, sporo luster w łazience …) no i tutaj płyn do mycia szyb + papierowy ręcznik to sprzątanie szybkie i skuteczne, czyli bez smug … chyba mam nieekologicznie urządzone mieszkanie … kiedyś okna myło się starymi gazetami ale od wieków nie kupuję … :)
Ja stosuję specjalne ściereczki z mikrofibry do szyb. Myję je zwykłą wodą, a ściereczki schną błyskawicznie. To nie jest tak, że albo agresywne płyny i papierowe ręczniki, albo stare gacie z wolnoschnącej bawełny i gazety (•‿•).
Ja podobnie jak koleżanka niżej używam do tego celu wyłącznie ścierek z mikrofibry. Sprawdzają się świetnie. Fronty, lustra i płyta lśnią. A płyn mi śmierdzi.
Wielu ludziom by ulżyło, gdyby zastosowali choć część tych porad przed świętami :) Kilka przemyśleń ode mnie:
Odpuszczanie z ilością prezentów też ułatwia życie – w przypadku osób które chcą kupować prezenty całej rodzinie (jak ja i mój mąż rok temu). Ograniczając się np. tylko do domowników, łatwiej odczuć ideę samego obdarowywania się, bo te prezenty są bardziej przemyślane i kupione w spokoju, zamiast odhaczania z listy w pośpiechu, dla kogo już coś mam, a dla kogo jeszcze brakuje.
Warto też wyluzować z prezentami dla dzieci – dobrze zdać sobie sprawę, że jednak nie muszą dostać góry prezentów od całej rodziny, żeby były szczęśliwe (obserwuję takie zachowania w swoim otoczeniu). Wystarczy się dogadać w parę osób i kupić coś wspólnie. Dzięki temu dziecko skupi się na tym jednym czy dwóch prezentach i bardziej się z nich ucieszy.
A jeśli ktoś chciałby pozbyć się sztucznej choinki, to zamiast wyrzucać, polecam zorientować się w pobliskiej szkole lub innym miejscu publicznym – może się okazać, że ktoś chętnie przyjmie sztuczną choinkę. I wszyscy zadowoleni :)
Świetny wpis! i w ogóle Twój blog jako jeden z niewielu nadal promuje minimalizm (bo niestety kilka innych stało się witrynami reklamowymi) A co do świąt to w tym roku wigilijna kolacja i obiad drugiego dnia świąt są u mnie, więc na moich warunkach :) mam zamiar ograniczyć liczbę potraw i ilość jedzenia, prezenty tylko dla dzieci (wszyscy przyjęli to z zadowoleniem), dekoracje świąteczne z lat poprzednich … tylko czubek na choinkę zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach i od tygodnia prawie choinka tak sobie stoi no i chyba już nic nie kupię bo jak sobie pomyślę o parkowaniu przed galerią to mi się słabo robi … prezenty dla dzieci kupiłam w listopadzie przez internet :) … czekają mnie jeszcze tylko zakupy spożywcze … na razie nie mam nic bo w sobotę zepsuła się nam lodówka (!) i dopiero od dzisiaj mam nową …
PS. Możesz polecić przyzwoite legginsy w normalnej cenie … pls :)
Haha parę lat temu wjechałam dzień przez Wigilią na parking w centrum handlowym i więcej tego błędu nie powtórzę;) Co do legginsów, to ja sobie zamówiłam z Muuv, bo to do ćwiczeń, ale przyzwoitej jakości legginsy takie normalne do chodzenia można było znaleźć rok temu w H&M, nie wiem czy jeszcze mają ten model, takie z wysokim stanem i szeroką gumą po bokach w pasie.
Świetne legginsy sportowe (ale głównie biegowe) są na Polkasport.pl :)
Nie licząc ryb to chyba wszystkie potrawy wigilijne w wersji kanonicznej są wegańskie. Wystarczy więc wrócić do ich pierwotnej wersji, kiedy to w wigilię (i inne dni postne) obowiązywała wstrzemięźliwość nie tylko od mięsa ale też od np. masła itd. Olej roślinny, mąka i wszelkie warianty i kombinacje maku, orzechów, grzybów, kasz/zbóż i suszonych owoców, plus kapusta. Jeszcze miód ale weganie, których znam jedzą zwykle miód. Wręcz uważam, że tłumaczenie religijnej starszej babci co je a czego nie je weganin można załatwić bliskim jej sercu a dalekim od obcej, niezrozumiałej filozofii podsumowaniem: ” no wiesz babciu, weganin je to co twoja babcia by mogła jeść w wigilię, oprócz ryb”. Znam babcię, która od tego momentu zaczęła z zapałem znowu gotować dla wnuków, bo to przestało być obce i pełne pułapek typu ziemniaczki ze skwarkami :-). Zamiast tego leci z „postnymi pierogami” albo „bigosem wigilijnym”. I opowiada koleżankom, że weganin to ktoś taki, kto zachowuje całe życie post ścisły, nawet nie je masła tylko olej.
Jeej, jaka wspaniała babcia! I od tego momentu weganin w rodzinie staje się powodem do dumy, a nie zakałą rodziny ;)
Posunięcie genialne w swej prostocie ?
Ojaaa <3
Właśnie wczoraj o tym myślałam, tak samo :) Zaczęłam sobie odliczać w głowie, które potrawy u nas w domu są wegańskie na Wigilię i wyszło, że aż do podania ryb to wszystkie :) To naprawdę fajny sposób o którym napisałaś :)
Wigilia to starosłowiańskie święto przesilenia zaadaptowane przez KK. Podziękowanie dla Przyrody za jej dary na cała porę ciemności – stąd muszą być płody pola, lasu, sadu itd.Ryb jako żywych -nie było. Ciekawe, jak silna jest ta tradycja, skoro jakieś tysiące lat słowiańszczyzny przetrwała.
Oczywiście,że post – w moim rodzinnym domu sałatka była z olejem a nie majonezem, bo jajek w wigilię nie wolno.
Weganizm jako współczesna wersja postnego jedzenia – genialne! Tylko umartwienia brak.
Ps. zero-waste – nazywało się kiedyś – oszczędność.Nie mylić ze skąpstwem.
My kochamy Święta więc ozdoby muszą być ? Ale tylko takie „z duszą” ? Bombki skceptuję tylko szklane ale poza tym co roku dorabiamy ozdoby wlasnoręcznie na miejsce zniszczonych. Mamy na choince i papierowe pawie oczka, i jeżyki ze starych gazet, i malowane orzechy, i szydelkowe śnieżynki ? Poza tym wyciagamy swiateczne pozytywki i świeczniki ale mýslę, ze to zostanie w rodzinie na lata. Jeśli chodzi o prezenty – mimo braku listy, zazwyczaj z meżem trafiamy w nasze gusta, dzieci piszą do Mikołaja, a dalsza rodzina dostaje jakieś praktyczne kosmetyki albo karty podarunkowe. Jemy też tylko to co lubimy I nie jest to 12 potraw ? Lubię ten czas, chociaż trudno przygotowania do świąt nazwać u mnie „bez spiny”, bo zawsze do ostatniej chwili sprzątam, gotuję i robię zakupy, myśląc, że tym razem nie zdążę. W tym roku niestety wszystko się zmieniło, bo jestem z córeczką w szpitalu i modlę się tylko zebyśmy wyszły na Święta… A przy okazji – w ciągu trzech dni w szpitalu dziecięcym 5 razy byli wolontariusze z prezentami. To miła inicjatywa I na pewno umila dzieciom pobyt tu w tym czasie ale może zsmiast dawać dzieciom 10tego misia lepiej zorganizować jakieś warsztaty kreatywne? Dzieciaczki które nie muszą stale leżeć przede wszystkim się nudzą i chętnie zajęlyby czymś czas, a „Mikołaje” wpadają na chwilę, dają prezenty i już ich nie ma… Są tu jacyś Wolontariusze? Pozdrawiam Świątecznie!
Papierowe pawie oczka!!! Zupełnie o nich zapomniałam!
To życzę Wam z całego serca żebyście wyszły przed świętami <3
5 lat temu spędziłam cały grudzień, od Mikołajek do Nowego Roku w szpitalu z miesiecznym synem i to były dla mnie tak straszne, smutne i przygnębiajace święta, że od tamtej pory cieszę się najmniejszym aspektem świat, nawet z bieganina i "przedświąteczna gorączką " ;)
A w temacie eko to w tym roku zrobilam gwiazdę na czubek choinki z rolki po papierze toaletowym;)
Poza tym, że ktoś wyżej słusznie zauważył, że tradycyjne postne potrawy wigilijne są wegańskie, to polecam jeszcze dorzucić na stół jakiś pasztet z jadłonomii (ten z zielonej soczewicy ze śliwką suszoną jest mega). U nas gości od paru lat, wszyscy jedzą (z chrzanem smakuje tak, że żaden mięsożerca się nie oprze :)), a jest znacznie lżejszy niż tradycyjna wersja.
Wesołych Świąt, Asiu!
Przetestuję!!! Dzięki Konstancja, wszystkiego dobrego!
Pasztet z kaszy gryczanej z pieczarkami. Pasta z fasoli ze śliwką albo z kaparami.
Precz z soczewicą i tahini.
Ja jestem obojętnie nastawiona do świąt. U mnie nigdy nie było takiego radosnego świętowania całą rodziną, więc może dlatego taka jestem. Mamy wigilię, posiedzi się godzinę lub dwie, potem zbiera ze stołu i każdy się rozchodzi po kątach. Resztę wieczoru i następny dzień spędzam w pokoju, najczęściej na necie, oglądam filmy czy seriale, podjadam różne rzeczy. O, w temacie jedzenia- kompot z suszu, karp i śledzie mogłyby dla mnie nie istnieć, ale moi rodzice je lubią więc zawsze są robione. W domu nie mamy dzieci, więc z choinki można by zrezygnować, ale rodzice się upierają, więc jest. Prawdziwa, ubrana w ozdoby sprzed 10 lat, bardzo recyklingowo. Mi wystarczyłby fikus owinięty światełkami. Lubię atmosferę świąt i jeśli w pracy (pracuję w handlu) ludzie życzą mi wesołych świąt to oczywiście dziękuję i mówię wzajemnie, ale dla mnie święta to głównie porządki po mycie dziury, nerwy i kłótnie o drobnostki (najczęściej podczas sprzątania czy zakupów świątecznych). Aha, prezentów nigdy sobie nie dawaliśmy, więc ten problem odchodzi. Ale jak były małe dzieci to dostawały jakieś paczki ze słodyczami czy zabawki.
Na plus: 1) Odinstalowanie Instagrama 2) Losowanie 1 osoby do prezentu z rodziny 3) Wyjazd na narty 1 dnia świat. 4) Zakupy przez internet. Na minus: 1) Spacer w niedziele śladem światełek (dzikie tłumy)
Stosunkowo spokojnie w tym roku. Myśle ze głównie dzięki usunięciu Instagrama.
A ja nie wyobrazam sobie kupowania prezentow z listy. To brzmi tak zimno! Odbiera dla mnie to cala magie dawania i niespodzianki. Zastanowienia sie i zatrzymania nad bliska osoba przed wyborem i jako kreatywna osoba nie wyobrazam sobie kupowac cos z listy po prostu. I uwielbiam moment odpakowywania prezentu i niespodzianki co jest w srodku! Chocby to byla drobnostka.
To chyba indywidualna sprawa i najlepiej jakoś się podogadywać między sobą.
Ja sobie bardzo cenię i kupowanie komuś pod listę – i otrzymywanie z listy. Ale ja generalnie nie lubię żadnych niespodzianek. :)
Ja też wole dostać coś z listy. Element niespodzianki też jest – robię dłużą listę, np. 10 rzeczy i obdarowujący ma wolną rękę co wybierze ;)
Oldschoolowe to słowo tego wpisu (a może i roku?) :D
Ja uwielbiam przygotowywać święta i spędzać je z rodziną, uważam że różne tradycje są ważne i piękne. Jednak nawet tu można coś zmienić i wprowadzić coś nowego. Odkąd mam swoją rodzinę, bardzo brakowało mi spędzenia jednego świątecznego dnia na luzie w domu, bo ciągle do kogoś jeździliśmy. Od kilku lat pilnujemy, by ten dzień na luzie mieć, na początku dla reszty rodziny to było dziwne, ale zrozumieli i przyzwyczaili się. Okazało się, że wszystko da się pogodzić i nadal jest miło:) Co do wegańskich dań – nie jestem weganką, ale bardzo je lubię. Zaczęłam po prostu robić na wigilię hummus lub wariacje na jego temat, czasem też zdarza się wege pasztet (z cieciorki lub soczewicy). Skoro to bliskowschodnie danie, to bardzo prawdopodobne że jadał je Pan Jezus, czemu więc nie wprowadzić go do wigilijnego menu?:)
W końcu ktoś, kto zna siemieniatkę :) U mnie w domu nazywana także siemionką. Ja tej zupy nie toleruję (może dlatego, że w ogóle nie lubię zup mlecznych), ale moja rodzina się nią zajada w okresie świątecznym, a odkąd można kupić konopie łuskane, to mama gotuje również kilka razy w roku. Dla mnie zapach gotujących się kilka godzin ziaren konopi to świąteczna trauma z dzieciństwa ;) Teraz, jak są łuskane, to i mnie jest lżej. Zapach łagodniejszy, a gotowanie trwa 20 minut, ani 4 godziny. Ale rozbawiłaś mnie, tymi konopiami kupowanymi w zoologicznym (u mnie w miasteczku były dostępne w warzywniakach przez świętami). I zawsze najlepsza była reakcja innych, jak mówiło się, że u ciebie w domu na wigilię to zupa z konopi :D:D:D
Listy prezentów tez u nas są i uważam, że to super rozwiązanie. Tak samo robimy z prezentami urodzinowymi. Nawet już do kręgu znajomych przemyciłam listy prezentowe :) Element niespodzianki jest, a nie dostajesz niepotrzebnych gadżetów.
Pozdrowienia i wszystkiego najcudowniejszego w Nowym Roku!
Jest na to metoda… nazywa się Teneryfa albo inna ciepła wyspa :D
Czekamy na kolejne wpisy!