Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Jak urządzić kuchnię w starym budownictwie – zapraszam na wycieczkę!

Dziś pokażę Wam moją kuchnię. Kiedy szukałam mieszkania (pisałam o tym tutaj), bardzo zależało mi na osobnej kuchni. Dość dużo gotuję i nie lubię, jak kuchenny bałagan włazi mi do pokoju. Z kolei gdy myślałam już o tym, jak urządzić kuchnię, najważniejszy był dla mnie brak „tetrisa”, czyli gładkiej, błyszczącej zabudowy od podłogi po sufit. Jestem fanką wolno stojących lodówek, mebli nie od kompletu i innych emeryckich rozwiązań. 

Na zdjęciach co prawda okna mam jeszcze gołe (teraz wiszą w nich drewniane żaluzje), ale nie mogłam się już doczekać z robieniem zdjęć, więc zapraszam, zapraszam! Informacyjnie – pochodzenie wszystkich mebli i sprzętów podpisane jest na samym końcu posta.

Przed remontem kuchnia wyglądała tak jak powyżej. Rury od gazu w dziwnych miejscach, wykładzina na krzywej podłodze i okienko do łazienki. Do tego ostatniego mam zresztą duży sentyment i chętnie bym je zostawiła, ale to wykluczało zamontowanie szafek, więc okienko ostatecznie wyleciało. Kolejnym PRL-owkim reliktem była tzw. zimna szafka pod parapetem, w której przechowywano jedzenie wymagające niskich temperatur. Szafka miała otwory wychodzące na zewnątrz budynku, dzięki czemu w jej wnętrzu panował chłód. Niestety jej też nie mogłam zostawić, bo dosłownie się sypała, ale zastąpiłam ją godną następczynią, wykonaną przez stolarza – tym razem już bez dziur na zewnątrz.

Kuchnia jest spora, bo ma jakieś 10m2, ale nisko osadzone, wielkie okno, kaloryfer pod sufitem (obecnie zasłania go kosz na torby i opakowania) i dziwna wnęka trochę utrudniły nam projektowanie. Myślałam, że ustawienie jest oczywiste, bo wnęka po lewej stronie okna jest stworzona jakby idealnie na lodówkę, dopóki nie zdałam sobie sprawy, że a) jeśli postawię w niej lodówkę, to drzwiczki nie będą się otwierać ze względu na parapet i b) kiedy powstawał mój budynek, w Polsce nie było lodówek, więc wnęka powstała pewnie przez idący obok komin. Udało się jednak wszystko pogodzić.


Rozplanowanie kuchni


Początkowo szafki kuchenne miały iść tylko wzdłuż jednej, dłuższej ściany, ale w ostatniej chwili (a nawet później, bo trzeba było modyfikować przyłącza) podjęłam decyzję, że robimy kuchnię w kształcie litery L. To był bardzo dobry ruch, bo kuchnia jest wygodna, mam w niej masę miejsca do przechowywania, a moją narożną szafkę z karuzelą na garnki, patelnie i pokrywki absolutnie uwielbiam.

Mimo, że pod blatem musiało się zmieścić sporo sprzętów (jedną szafkę zajmuje zmywarka, drugą pralka), to wolnego miejsca jest aż nadto. Spokojnie obyłabym się bez górnych szafek, ale kiedy zobaczyłam, jak pięknie połączenie brązu z ratanem wygląda pod oknem (pomysł Magdy!), to zamówiłam u pana stolarza jeszcze jeden komplet na przeciwległą, gołą ścianę – każdy z nich kosztował około 1800 zł. Z perspektywy czasu stwierdzam, że kubki i miseczki jednak łatwiej wyciąga się z górnych szafek.

We wnęce, która niby miała być na lodówkę, stanął wysoki słupek, w którym oprócz półek i dwóch szuflad zainstalował się piekarnik. Bardzo polecam szuflady w kuchni, są super wygodne! Nawet te podwójne, w których w większej szufladzie skrywa się mniejsza, na przykład na sztućce.


Szafki kuchenne, fronty i uchwyty


Korpusy mebli kuchennych są z Ikei, z ich świetnego systemu Metod, który ma milion usprawnień i sprytnych rozwiązań. Za to fronty są polskiej marki FRØPT – jedną z jej założycielek jest Magda Milejska, która projektowała moje mieszkanie. Magda nie tylko podarowała mi fronty, ale też wspólnie wybrałyśmy ten rdzawy odcień czerwieni, absolutnie przepiękny! Gdyby ktoś mi parę lat temu powiedział, że będę miała czerwoną kuchnię, popukałabym się w czoło. A tu proszę, jestem zachwycona!

W ogóle jestem wielką fanką FRØPTa (nie tylko ja, dziewczyny wygrały w tym roku nagrodę Must Have na Łódź Design Festival) i pomysłu odpicowywania mebli z Ikei spersonalizowanymi frontami. Dostajemy wtedy to, co w Ikei najlepsze – masę akcesoriów, porządne zawiasy, gwarancję plus wysmakowaną froptową estetykę w dowolnym kolorze. A cena wciąż pozostaje znacznie niższa niż przy kuchni na wymiar. Za korpusy z Ikei zapłaciłam 2800 zł, fronty z FRØPTa do mojej kuchni to koszt 5175 zł. Jeśli chciałabym działać w tradycyjny sposób i, chcąc uniknąć typowo ikeowsko wyglądającej kuchni, zamówiłabym meble u stolarza, wyniosłoby mnie to na pewno ponad 10 tys. złotych.

No i samo zamawianie FRØPTów to przyjemność. Ja miałam wyjątkowo komfortową sytuację, bo Magda projektowała całe moje mieszkanie, więc oprócz tego, że wspólnie wybrałyśmy kolor, to nic więcej już nie musiałam robić, fronty przyjechały zapakowane prosto pod moje drzwi, podobnie jak listwy, blendy i wszystkie inne potrzebne elementy. Ale przy standardowym zamówieniu też unikniecie tych wszystkich bolączek branży wykończeniowej – nikt nie będzie rzucał niezrozumiałymi terminami, nikt nie zniknie w połowie zlecenia, nikomu nie musicie dawać gotówki do ręki. Magda się śmieje, że FRØPT to taki stolarz 2.0.

Jeśli więc macie dość białych kuchni i marzy Wam się kolor, to warto przejrzeć ofertę FRØPTa. Mają swoje kolekcje, dzięki którym możecie zdać się na wyczucie stylu projektantki, ale możecie też wybrać swój kolor.

Uchwyty są z kolei autorstwa innej polskiej marki, równie stylowej, o wdzięcznej nazwie PLANKTON dla domu. Dostałam je w prezencie od założycielki, Oli Munzar, też projektantki wnętrz, jej świetne projekty możecie obejrzeć tutaj. Mimo swojej delikatnej formy uchwyty są bardzo wygodne. No i są mosiężne – tego szlachetnego wyglądu nie da się podrobić, dodają +100 do stylu i wdzięku kuchni. W połączeniu z frontami dają naprawdę piękny efekt i nawet tani ikeowski blat nabiera przy nich szlachetnego charakteru. Przy szufladach mam uchwyt Luciola, przy szafkach gałkę Grip.


Kafelki, stolik i krzesła


Bardzo często ktoś pyta mnie o kafelki – na podłodze są płytki Vives Vodevil, ułożony we wzór a’la paryskie bistro, na ścianach Eqipe Mallorca a’la wnętrze muszelki. Idąc za ciosem (i za radą Magdy), kupiłam do kuchni marmurowy stolik na żeliwnej nodze. Wygląda jakby ktoś gwizdnął go spod francuskiej kawiarenki. Idealnie pasują do niego stare gięte krzesła z fabryki w Radomsku. To kolejny prezent, tym razem od rodziców mojego chłopaka. Krzesła przez wiele lat stały w gabinecie dentystycznym jego dziadka. Tak się cieszę, że nikt się ich w międzyczasie nie pozbył! Przy okazji – odkryłam niedawno na stronie radomszczańskiej fabryki, że ten model wciąż jest produkowany.


Kran, blat, zlew, oświetlenie i dodatki


Złoty kran to Ikea, podobnie jak zlew i blat. Uchwyty do górnych szafek również kupiłam w Ikei – te same mam w szafce pod parapetem, szafie w sypialni, szafce w łazience i biblioteczce w salonie. Taka jestem nudna! Również półeczka nad kafelkami pochodzi ze szwedzkiej sieciówki. To półka na obrazki i zdjęcia, powieszona do góry nogami – trzy egzemplarze obok siebie.

Moim osobistym hitem jest lampa. Czekałam na nią dobrych kilka miesięcy i zdecydowanie było warto – to chyba moja ulubiona lampa w całym domu. Na ścianie mam z kolei dwa kinkiety, które nie tylko były łatwo i szybko dostępne, ale też całkiem niedrogie. Wyglądają trochę jak broń, więc pieszczotliwie nazywamy je kinczako.


Farba


Ściany i sufit pomalowałam tak jak w pozostałych pomieszczeniach Śnieżką Prestige White – Śnieżka jest moim stałym remontowym wsparciem i partnerem dzisiejszego wpisu. Farba świetnie spełnia swoje zadanie i bardzo łatwo jest zmyć z niej zabrudzenia. Nad blatem co prawda mam kafelki, ale za to trafiły mi się wyjątkowo brudzące ścianę krzesła. Wszystkie czarne ślady schodzą z powierzchni ściany po przejechaniu wilgotną szmatką – zdjęcia poniżej były robione zaraz po sobie, na drugim widać już tylko ślad po mokrej ścierce, który szybko zniknął.


Wyposażenie kuchni – lista elementów


Podsumowując – jestem z mojej kuchni bardzo zadowolona, chyba nic bym w niej nie zmieniła. No, może kupiłabym zmywarkę z Ikei, żeby uniknąć komplikacji z szyną do montażu – pisałam o tym dokładniej tutaj. Bardzo lubię w niej siedzieć (w kuchni, nie w zmywarce!), gadać, gotować, a moje ulubione miejsce to szeroki „parapet” na szafce pod oknem.

  • Baza szafek kuchennych, blat, zlew, kran, półeczki nad kafelkami, uchwyty w brązowych szafkach – Ikea
  • Fronty szafek – FRØPT
  • Uchwyty – PLANKTON dla domu
  • Szafka pod oknem i górne szafki kuchenne, brązowe z rattanem – zamówione u stolarza
  • Stolik i krzesła – vintage
  • Kafelki – Vives Vodevil i Equipe Mallorca, kupione w alekafelki,pl – doszły z opóźnieniami
  • Plakat nad stolikiem – Strellas
  • Lampa – zfabryki.pl, model Cerys
  • Kinkiety – mlamp.pl, model Sticks 6267 marki Nowodvorski
  • Piekarnik – Bosch HBA 23BN61
  • Farba – Śnieżka Prestige White

To tyle! Nie mogę się doczekać się kolejnych kulinarnych eksperymentów w mojej kuchni, herbatek, przyjęć i jedzenia naleśników w systemie turowym (kim są ludzie, którzy smażą górę naleśników, a potem jedzą je takie zimne???). Mam też kilka sprytnych pomysłów na usprawnienia dotyczące przechowywania, więc możliwe że wkrótce zobaczymy się w tej kuchni ponownie. 




Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

94 thoughts on “Jak urządzić kuchnię w starym budownictwie – zapraszam na wycieczkę!”

  1. Marka FRØPT wymiata. Mam nadzieję, że będzie o niej głośno na całym świecie, bo warto :) Pomysł jest tak prosty i tak dobry!

    Dzięki, że dzielisz się swoimi kuchennymi przemyśleniami, przydadzą mi się, gdy sama będę przez to przechodzić. Też będę miała kafelki w tym stylu!

  2. „No, może kupiłabym zmywarkę z Ikei, żeby uniknąć komplikacji z szyną do montażu – pisałam o tym dokładniej tutaj. Bardzo lubię w niej siedzieć”. Przepraszam, ale to zabrzmiało, jakbyś lubiła siedzieć w zmywarce i strasznie mnie to rozbawiło :D

  3. Asia, kuchnia jest piękna! Jedna uwaga: jeżeli piszesz o fabryce w Radomsku to będzie to radomszczańska fabryka :) radomska byłaby w Radomiu :)

      1. I jak? Z tego, co widzę, to jedyne górne światło w kuchni, sprawdza się? Ja bym u siebie widziała ją w sypialni, więc teoretycznie oświetlenie nie jest aż tak kluczowe jak w przypadku kuchni, ale mamy szafę do sufitu i przy obecnej lampie wiszącej światło nie dochodzi do górnych półek.

        1. Kurczę, nie wiem czy dochodzi do górnych szafek na przykład, na pewno nie zauważyłam nigdy żeby był z tym problem. Więc tak, dla mnie jak najbardziej się sprawdza, ale mamy odrobinę wyżej sufit niż w nowszych blokach (2,70), więc może to kwestia tego? W każdym razie nigdy nie myślałam, że cokolwiek jest z nią nie tak, ale też nie jestem człowiekiem który potrzebuje super oświetlenia pod szafkami, list z ledami itp. W ogóle trudno mi mówić o takich rzeczach, bo ja na masę rzeczy po prostu nie zwracam uwagi, w sensie w życiu by mi nie przyszło do głowy że coś jest nie tak, a ktoś wyczulony na te kwestie pewnie znalazłby coś, do czego można się przyczepić. Podsumowując – dla mnie super:)

          1. Haha, dzięki za wyczerpującą odpowiedź. Chodziło mi o ogólne wrażenie, czy światło się fajnie rozmieszcza po pomieszczeniu i jest ogólne wrażenie „jasności”. Ale fakt, jeśli chodzi o wnętrza, to bliżej mi do fanatycznego perfekcjonizmu w stylu Ryfki :D W kuchni przez 2 lata dyndała z sufitu goła żarówka, bo każda lampa miała coś nie tak.

  4. Asiu wyglądasz przepieknie! Dalabym sie pokroic za taka burze lokow. Ale ogolnie widac, ze promieniejesz! Kuchnia jest tak zupelnie inna od tego co sie widzi teraz wszedzie, ze jest po prostu cool.

  5. Asiu, a czy masz w kuchni kaloryfer? Widziałam podobną kuchnię przed remontem i z tego co pamiętam był w miejscu, gdzie masz lodówkę, więc zastanawiam się czy udało Ci się go gdzieś schować.

    1. Na trzecim zdjęciu (obok tego na którym Asia trzyma kubek) jest lodówka a na niej stoi koszyk, to za nim schował się kaloryfer ;)

      1. Tak przypuszczałam, że został na oryginalnym miejscu. Ciekawi mnie czy dla działania lodówki bliskość ciepłego kaloryfera ma jakieś znaczenie, czy jest bez wpływu

          1. Jeśli jest taka możliwość to lodówka powinna znajdować się z dala od źródeł ciepła (kuchenka, piekarnik, kaloryfer) ze względu na to, że nie jest to niestety termos i ciepło emitowane przez te urządzenia będzie powodwać, że lodówka będzie pobierała więcej energii elektrycznej w celu utrzymania odpowiedniej temperatury wewnątrz.
            Może rzeczywiście warto przykręcić trochę ten kaloryfer żeby nie buchał gorącem na lodówkę :)

            1. To się niestety zgadza. Ubolewam nad tym bardzo, bo na przykład przeglądając ogłoszenia z mieszkaniami na wynajem, większość kuchni zabudowanych ma lodówkę obok piekarnika. Ja sama w swoim wynajmowanym mam takie rozmieszczenie i kiedy piekarnik chodzi częściej, to zamrażalnik bardzo mi świruje :( Kaloryfer jest jednak trochę dalej, ale rzeczywiście warto nie dawać na pełną moc.

  6. Mam takie samo mieszkanie w Gdańsku i z ogromną ciekawoscią podglądam Twoje pomysły wnętrzarskie. Dla mnie najbardziej problematyczna była łazienka i jest do tej pory. Jestem pod wrażeniem jak ładnie urządziłaś swoje mieszkanie.
    P.s. moje jak je kupowałam było w podobnym stanie

    1. Czy urzadzalaś/ urządzasz swoje mieszkanie z pomocą architekta wnętrz? Ja też czekam na odbiór mieszkania w Gdańsku właśnie i szukam doradcy, który pomógłby urządzić mieszkanie w stylu zaprezentowanym w tym wpisie. Na razie bez skutku…

  7. Super kuchnia i wspaniały efekt :) Ja też mam dosyć białych kuchni, wszytsko tylko białe i białe…My mamy też kuchnię z IKEA w kolorze ciełego miodu z szarym blatem i czarnymi kafelkami :) i do tego duży stół! NIe wiem jak mogliśmy żyć bez stołu… jedzenie obiadó przy ławie i gniotobrzuch…brrr

    Btw to sobie właśnie przypomniałam Twój post na instagramie o związkach: nie mam insta więc skomentuję tu: my z mężem poznaliśmy się na sympatii :) 4 lata temu. I akurat w Blue Monday w tym roku urodziłam nasze bliźniaczki :)

    Pozdrawiam :)

  8. Asiu, szkoda, że nie pokazałaś wnętrz szafek i rozwiązań na przechowywanie, myślę, że taki post byłby jeszcze fajniejszy, bo rzeczywiście można by wtedy podpatrzeć jakieś fajne patenty :) A tak z zewnątrz, to szczerze mówiąc nie wygląda jakby było dużo miejsca na przechowywanie. 10 metrowa kuchnia to mała kuchnia ;) i sztuką jest z niej coś wycisnąć, Twoja wygląda ładnie, ale niezbyt funkcjonalnie – choćby ta odległość płyty kuchenki od zlewu. Wiadomo, że każdy potrzebuje czegoś innego, ale imho spodziewałam się więcej wyciśnięcia z tej przestrzeni przy współpracy z projektantką i przy założeniu, że dużo i często gotujesz :)

    Możesz zdradzić jedną rzecz – jak się sprawuje pralka w całkowitej zabudowie? Czy po każdym praniu zostawiasz drzwi szafki i drzwi pralki otwarte, żeby sprzęt wysuszył się w środku i nie pleśniał? Nie przeszkadza to w korzystaniu w kuchni i nie zaburza jej estetyki? :) Podobają mi się takie sprzęty zabudowane, ale podczas swojego remontu nie zdecydowałam się na takie rozwiązanie właśnie ze względów praktycznych i nie wiem teraz czy żałować ;)

    1. Dla mnie to największa kuchnia, jaką miałam, więc myślę że to kwestia perspektywy. Pasuje mi idealnie i gotuje mi się w niej najlepiej ze wszystkich dotychczasowych – a trochę ich było. Odległość kuchenki od zlewu mi zupełnie nie przeszkadza, to są dwa kroki, nie muszę pokonywać tam codziennie kilometrów i nie gotuję trzydaniowych obiadów dla sześcioosobowej rodziny:) Nie potrzebuję też wyciskać jakichś niesamowitych przestrzeni do przechowywania, bo i tak mam jej za dużo – połowa górnych szafek jest pusta – ale ponownie, to indywidualna kwestia, jeśli ktoś potrzebuje więcej miejsca to wystarczą górne szafki na drugiej ścianie albo szafki aż do sufitu. Dla mnie priorytetem był brak tetrisa:D Co do pralki, to otwieram ją po praniu, jak nie zapomnę, jak mi w czymś przeszkadza to ją zamykam. Często mój chłopak robi pranie pod wieczór i wtedy zostaje uchylona na noc – generalnie w ogóle o tym nie myślę, więc jak do tej pory nie było to dla mnie problemem. Teraz pewnie zacznę;)

      1. Zgadzam sie…troche szkoda ze tak naprawde sa glownie zblizenia i tak naprawde nie widac co sie w ktorej szafce kryje…i nie widac np. tej super naroznej szafki.

        Nastroj super oddany ale brakuje nieco zdjec „praktycznych” :)

        Mnie zaintrygowala tez szafka pod piekarnikiem…czy ona sie w pelni otwiera? :)

        1. To są szuflady, no i tak, otwierają się – inaczej byłoby mocno bez sensu;) Szafka narożna ma taką karuzelę i to dzięki niej mieszczą się w niej wszystkie garnki, patelne, pokrywki, sitka itp. Ale ja też mam 3 garnki, 1 patelnię i niezbyt dużo sprzętów, więc nie mam jakichś niesamowitych myków na przechowywanie wielu rzeczy na małej powierzchni.

    2. Hm, mam pralkę w zabudowie – w aneksie kuchennym. Nie był to mój pomysł, takie mieszkanie już kupiliśmy, a że było w stanie „do zamieszkania”, nic nie zmieniliśmy. W perspektywie 5 lat użytkowania to jest jedyna rzecz, która w tym mieszkaniu naprawdę mnie wkurza. Sporo gotuję, mam też różne akcesoria kuchenne, których przez pralkę nie mam gdzie schować (w dolnej części szafek jest jeszcze zmywarka i piekarnik, więc mieści się już tylko szafka obrotowa w rogu i jeden rządek szuflad). Do tego pralka halasuje – w osobnej kuchni to by pewnie nie było tak uciążliwe, ale w aneksie naprawdę przeszkadza.
      Plus dodatkowy problem… Wentylacja tej pralki… Niedługo po wprowadzeniu pralka zaczęła się psuć – poprzedni właściciel używał jej przez około 5-10 lat, więc nie było w tym nic dziwnego. Postanowiliśmy wymienić ją na nową. Po wyciągnięciu pralki z zabudowy odkryliśmy na kafelkach i za pralka ogromną ilość pleśni spowodowanej właśnie brakiem odpowiedniej wentylacji. Nową pralkę kupiliśmy już zdecydowanie mniejszą, tak że stojąc w tej samej szafce ma dookoła wolną przestrzeń. Także decydując się na pralkę w zabudowie – tak, ale nie w aneksie, i nie całkowicie zabudowaną bez dostępu powietrza ze wszystkich stron.

  9. Ja jestem dzisiaj tym człowiekiem od zimnych naleśników. Po usmażeniu góry przypomniałam sobie, ze mój Mąż kończy pracę później o w godziny. I tak czekam A one tak stygną ???

    Kuchnia jest absolutnie przepiekna ❤

  10. Szalenie mi się podobają Twoje kafelki na podłodze oraz pomysł z mini-półeczką nad blatem :)
    Akurat jestem w przededniu remontu mojej kuchni, i u mnie niestety tetrisa nie da się uniknąć – mamy na tyle małą+nieustawną kuchnię, że do zabudowy nadaje się tylko jedna dość krótka ściana, i aby mieć wystarczająco dużo miejsca na przechowywanie musimy się zabudować szafkami pod sufit. Ale jest tego duży plus: odpadnie problem czyszczenia szafek na górze z tłustego kurzu (a ja po prostu kocham wnętrza, które łatwo jest posprzątać do czysta przy minimalnym wysiłku!).
    No i my zdecydowanie pójdziemy w białe meble, ale za to kafelki na ścianach będą intensywnie turkusowoniebieskie :D

      1. niby tak, ale kurz i tluszcz osiada rowniez na przedmiotach znajdujacych sie na polkach – a Tych juz raczej nie wymienisz. Strasznie podoba mi sie moda na otwarte polki nad blatami i eksponowanie sloiczkow i wszelkiej ceramiki, ale jak pomysle o czyszczeniu tego wszystkiego, to coraz bardziej zastanawiam sie czy warto…

  11. PRZEPIĘKNA kuchnia. I z pewnością oryginalna. W takiej mogłabym gotować całymi dniami :) Uwielbiam kolor na meblach. Sama chciałabym mieć zieloną kuchnię.

  12. Asiu a czy szafka pod piekarnikiem się otwiera? Bo mam wrażenie ze ta szafka pod parapetem jej przeszkadza ;) Czy tam jest jakiś myk zastosowany ;)?

  13. Asiu, gratuluję :) Kuchnia super, taka pozytywnie „inna”, zaś stolik i krzesła są urzekające. Mam takie pytanie – co wykombinowaliście, aby pozbyć się rur? 2 lata temu też remontowaliśmy prl-owską kuchnię i pionowa rura dalej straszy, bo „się nie dało inaczej” (podejrzewam, że bardziej się nie chciało naszemu panu).

    1. Tak tak, w ogóle nie mam nic na gaz w domu, więc przyszli panowie z gazowni, ucięli i zaplombowali rurę w korytarzu, a panowie do remontu usunęli mi je z domu. Resztę rur też bez problemu schowali i usunęli te, które się dało – w każdym razie nic mi już nigdzie nie wystaje, ale szczegółów nie znam. Dziękuję Ci bardzo!

    2. My przesunęliśmy rurę z gazem w kąt i dalej pod blatem, ale, uwaga, kosztowało to jakieś 600+ zł, trochę nas to zaskoczyło :) Ale było warto.

  14. Najbardziej podoba mi się kolor frontów, podłoga i STOLIK <3 Też taki chcę! Nigdy nie polowałam na używane meble, powiesz proszę gdzie go znalazłaś?

  15. Cieszę się, że pokazujesz mieszkanie z rynku wtórnego Asiu.

    My 4 lata temu takie właśnie kupiliśmy i jak na razie z całej rzeszy znajomych tylko my nie zdecydowaliśmy się na nowe (I to pomimo faktu posiadania zniżki u dewelopera u którego pracował mój mąż!). Najwięcej kontrowersji budzi kwestia tego, że to duży blok z lat 70 – kupiliśmy bo ma windę i podjazd:)) A w pakiecie dostaliśmy np blok pełen psich i kocich adopciaków i ludzi którzy razem z nami dokarmiają pod blokiem bezdomnego kota. Bezcenne:)

    Warto odczarowywać takie miejsca.

  16. Supsr widziec kuchnie bez polyskujacych bialych frontow! Kuchnia jeat super oryginalna, i taka… Wraszawska? chce sie tam wypic kawe, szczegolnie w jesienne dni ktorwysie zblizają;) najbardziej podobają mi sie krzesła, kafelku na podlodze i te azurowe (?) szafkina górze. Ja osobiscie wolałabym miec jednak wiekszy stół, bo lubie siedziec w kuchni. Widzialabym tez cos na scianach, ale domyslam sie ze na to przyjdzie czas.
    I mega zskoczylas mnie z zimna szafka- nie wiedzialam ze w takich sa otwory zeby zimno wpadalo z zewnatrz!
    Z ktorego roku jest Twoja kamienica? Znasz jej historie, jakies ciekawostki zwiazane z tym miejscem? Duzo w Twojej okolicy jest przedwojennych kamienic? I w ogole jak Ci sie mieszka? Jak okolica, sasiedzi itd?

    1. Dziękuję bardzo! Też bym wolała większy stół, ale nie mam na niego miejsca:) Za to w salonie mam duży, drewniany stół i tam jemy obiady, gramy w gry itp. Mój budynek był wybudowany już po wojnie, w 51 roku, w okolicy jest takich sporo – jak w całej Warszawie zresztą:) Mieszka się naprawdę super, sąsiedzi są ekstra, zresztą w ogóle ich nie słychać:)

  17. Kolor i piekarnik i kafle..no masz! Pięknota! Muszę uciekać z tej strony, bo przykro później patrzeć na swoją kuchnię..hihi..nie no aż tak źle nie jest…też postawiliśmy na kolor (granat), ale te fronty są przepiękne! Rozwiązania FROPT genialne..już buszuję na stronie, może skusimy się na fronty do szafek rtv besta z ikei :) Dziękujemy za inspirację!

  18. Asiu, a jak wygląda sprawa z otwieraniem szafek/szuflad w kłopotliwych miejscach? Chodzi mi o szufladę/szafkę pod piekarnikiem (widzę, że parapet chyba przeszkadza? Czy tam jest takie wysuwane cargo?) oraz szafki górnej rattanowej przy ścianie (czy półka nie przeszkadza przy otwieraniu?) Ciekawią mnie rozwiązania w tych miejscach.
    Stylowa kuchnia. Bardzo lubię takie nieoczywiste rozwiązania :)

    1. Pod piekarnikiem są 2 szuflady i się bez problemu otwierają, tam jest przerwa przy ścianie. A szafka górna po prawej faktycznie nie otwiera się do maksymalnie otwartych drzwi, ale da się do niej wkładać i wyjmować bez problemu. Trzymam tam opakowania na prezenty, więc nie używam jej za często:) Dziękuję!

  19. Wszyscy rozprawiają na temat wpływu kaloryfera na działanie lodówki, wyglądu szafek, płytek… a mi nie daje spokoju jedno- jak się je naleśniki na tury?!
    Ja znam dwa sposoby: Mama robi a My (ja i siostra) jemy, a odkąd mieszkam sama: ja robię, sprzątam, nakrywam stół, stawiam syrop klonowy, powidła i co tam jeszcze znajdę i jem. Chętnie poznam Twój sposób, bo zimne naleśniki nie są moimi ulubionymi ; )

    1. Ja robię zwykle takie duże, grube pankejki i ciasta starcza mi na 4. Pierwszy robię dla mojego chłopaka (przywilej i przekleństwo, bo jak wiadomo pierwszy naleśnik zawsze najgorszy), on je, ja w międzyczasie przewracam kolejny dla siebie, jem swój, w tym czasie mój chłopak już dawno zjadł swój i pilnuje, żeby nie przypaliły się 2 kolejne (bo te ostatnie są mniejsze i wchodzą razem na patelnię), no i potem jemy te 2 ostatnie:)))

      1. No i wszystko jasne! Na tury nie sposób smażyć samemu i oto powód dla którego jeszcze nie odkryłam Twojego sposobu!
        Ach, a gdzie moje maniery! Kuchnia oczywiście przecudowna, ja w swoim wynajmowanym mieszkaniu mam całą białą na wysoki połysk, okropieństwo! Ale sama chyba i tak nigdy bym nie wpadła na to, żeby urządzić kuchnie w tylu kolorach! Wyglada naprawdę cudownie i niepowtarzalnie, zazdroszczę! ; )

  20. Asiu, ja smażę górę naleśników, po prostu przykrywam talerz z naleśnikami szklaną pokrywką I pod tą pokrywką jakoś to ciepło trzyma :-)
    Pozdrawiam

  21. Ale piękna! Bardzo sobie cenię projekty Magdy Milejskiej, sama kiedyś pokazywałam jedną z jej realizacji na blogu. Spod jej ręki efekt jest lekki, bezpretensjonalny, ale jednocześnie naprawdę oryginalny.
    Trochę szkoda tego okienka do łazienki, zawsze lubię takie zaskakujące smaczki w kamienicach, ale faktycznie rattanowa szafka plus ta czerwień też grają idealnie!

  22. U mnie w domu rodzinnym są naleśniki smażone dwa razy! Mama smaży górę naleśników, potem każdy jest obficie smarowany serem (z rodzynkami ofc!) i składa na pół i jeszcze raz na pół. W ten sposób złożone mieszczą się 4 na patelni i smażą się drugi raz na masełku klarowanym już z farszem. Do stołu i ciepłych naleśników z chrupiącą „skórką” siadają 4 osoby (w tym czasie mogą się smażyć kolejne cztery na dokładkę)! Mniam.

  23. Hej, dzięki za post, te mieszkaniowe to chyba moje ulubione. Mam pytanie trochę od czapy, z perspektywy architektonicznego geeka :) czy wiesz w którym roku zbudowano Twój dom? Czytałam kiedyś o tych szafkach-lodówkach z dziurami na zewnątrz w książce o Oskarze Hansenie, to podobno był pomysł jego i jego żony. I oni projektowali głównie w Warszawie.

      1. Obstawiam, że ta książką to „Zaczyn” Springera. Kuchnia piękna! Kolor rządzi, no i kafle podłogowe – instant love!

  24. „Kim są ludzie, którzy smażą górę naleśników, a potem jedzą je takie zimne???” – to ja, dzień dobry :D:D:D jedynie troszkę się tłumacząc wskaże, że jeden naleśnik ogrzewa się od drugiego i wcale nie są takie zimne :D

    Masz piękną kuchnię, niech każde naleśniki smakują Wam w niej wyśmienicie :)

  25. Piękna! I taka oryginalna. Ja żałuję, ale mając do dyspozycji wąską kiszkę o powierzchni 6 metrów kwadratowych (a jest nas w domu pięcioro!) musiałam zrobić „tetrisa”. Ale emeryckie rozwiązania są super. Jak kiedyś dorobimy się domu to takie będą :)

  26. Naleśniki na tury u nas działają tak że ja smażę, trójka dzieci i mąż jedzą i tylko patrzymy czy ja szybciej smażę czy naleśniki szybciej znikają ;) kuchnia bardzo klimatyczna!

  27. Efekt lektury posta i komentarzy – zjadłam naleśniki i zaczęłam czytać „Zaczyn” Springera. A ja naleśniki zazwyczaj jem sama, bo mąż nie chce, więc stawiam sobie takie wysokie krzesełko przy kuchence i jednoczesnie jem i smażę kolejne ?

  28. Ta podłoga jest OBŁĘDNA!!! Cudo! Coś mam wrażenie, że trochę z tej kuchni jeszcze można byłoby wyciągnąć…Zdecydowałabym się na te górne szafki do samego sufitu…Przepięknie wyszłaś na tym zdjęciu, co za włosy!! :-)

  29. Cześć,
    Twoje mieszkanie jest tak oryginalne i inne od tych „instagramowych”, że aż nie mogę przestać się przyglądać. Wygląda bajecznie i naprawdę chętnie mogłabym w podobnym stylu zamieszkać.
    Super robota!
    Pozdrawiam,
    Kasia

  30. Ja też mam blok z lat 50-ych i bardzo podobną kuchnię. Właśnie szykuję się do jej remontu, pomysł ze słupkiem chyba ściągnę! Ale zlew chcę pod oknem, ciekawe, czy to się da pogodzić… I szafki do sufitu, białe :) drewniany blat i cegiełkową ścianę po prawej. Tak wstępnie :D

    1. Ja też remontuję właśnie taką kuchnię :) Też lata 50. i podobny układ. Rozplanowałam to inaczej, a że korzystałam z IKEA, a nie mebli na wymiar, to było niełatwo, bo ciągle brakowało kilku centymetrów. Jeśli chodzi o zlew pod oknem, to wymierz sobie jaką masz wysokość do parapetu albo chociaż otwartego skrzydła okiennego (w tych blokach z lat 50. często okna są nieco niżej, a np szafki IKEA są dosyć wysokie). Ja mam przez to blat nieco wyżej niż parapet, ale okno się nadal otwiera. Można spróbować tak zamontować kran, aby był dokładnie na środku okna (gdy dwuskrzydłowe) i jest szansa, że się okna będą normalnie otwierały. Są też takie specjalne krany, które można schować, wpisz sobie w google „baterie pod okno” – jest kila typów. Powodzenia!

    2. Zmieniam się w ciocię dobra rada ;) Mam bardzo podobny plan pomieszczenia kuchni, jak Asia. Chciałam mieć szafki pod sufit na ścianie graniczącej z łazienką, dlatego okienko zostało zamurowane normalną cegłą. Okazało się jednak, że cegła w całej ścianie jest dość licha (cegła dziurawka) i mogłaby nie utrzymać szafek wiszących. Opcją było częściowe ich umocowanie do słupka z lodówką zabudowaną, co zmniejszyło nieco obciążenie ściany. Nie mam jak pokazać zdjęć mojej kuchni, zresztą nadal jej nie skończyłam. Podsyłam jednak zdjęcia innej kuchni, którą się inspirowałam (ja lubię surową prostotę), a która także ma bardzo podobny rozkład ścian (rozmieszczenie mebli moja ma inne, bo chciałam dużo blatu roboczego):
      http://pigalopus.pl/?p=76

  31. Przecudnej urody kuchnia, tylko mi sie ta lodówka z nią trochę gryzie. Nie planujecie przemalować/okleić? I kiedy będzie można pooglądać łazienkę? Szczególnie mnie ciekawi.
    Pozdrawiam
    Monika

  32. Asiu, jakiej fugi użyłaś do tych płytek Mallorca? Ty masz odcień biały tej płytki, prawda? Chodzi mi o kolor fugi (mniej więcej odcień, nie podawaj numeru) i szerokość fugi. Zastanawiam się nad tymi płytkami w kuchni, ale na całej, pustej ścianie i nie wiem czy ten perłowy efekt nie będzie dla mnie zbyt intensywny i drażniący. Jak Ci się podoba ten efekt po takim dłuższym czasie od remontu? On chyba nie jest taki subtelny i delikatny? Nie mam możliwości zobaczyć tych płytek na żywo.

  33. Hej
    Niedawno kupiłam mieszkanie w bloku/kamienicy z lat 50. Układ kuchni niemal identyczny, u mnie jest piecyk gazowy. Ciekawa jestem jakie wymiary są Twojej kuchni i gdzie schowałaś pralkę i zmywarkę ( w które szafki)?

  34. Hej
    Niedawno kupiłam mieszkanie w bloku/kamienicy z lat 50. Ciekawa jestem jakie wymiary są Twojej kuchni i gdzie schowałaś pralkę i zmywarkę ( w które szafki)?

  35. właśnie sobie uświadomiłam że na jakieś 95% mamy ten sam układ mieszkania!
    przeciekawie się ogląda jak to jest ustawione u kogoś.
    Mi panowie budowlańcy stawiali od nowa ściankę łazienka-kuchnia i zrezygnowaliśmy całkowicie z zamykania kuchni.

    też cierpię na brak balkonu
    i też miałam ten lewitujący kaloryfer xD

    jaką masz powierzchnię?

  36. Piękny efekt. Zastanawiamy się nad kupnem mieszkania z rynku wtórnego, ale właśnie hamuje nas remontowanie takich koszmarków ze starego budownictwa. Czyli da się! :)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *