Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Dzień Kobiet – konkurs Lunaby + kurs o zakładaniu własnej marki tańszy o 100 zł

Jest szansa, że będzie to najkrótszy wpis na moim blogu. To dlatego, że mam dwie ważne i fajne wiadomości i chcę, żeby wybrzmiały, nie ma co ich grzebać w paplaninie.

Napiszę Wam tylko szybko, że jestem zachwycona tym, że w końcu jest nadzieja na wiosnę, jestem u moich rodziców i razem z ich dwoma kotami przemieszczam się po domu wraz z wędrówką plam słońca.


Kurs “Jak założyć własną markę odzieżową” tańszy o 100 zł 


Po pierwsze, z okazji Dnia Kobiet obniżyłam cenę kursu “Jak założyć własną markę odzieżową?” o 100 zł. Jeśli myślicie o własnej marce, ale standardowa cena kursu była dla Was za wysoka, wystarczy że wpiszecie w koszyku kod “girlpower” i możecie kupić kurs w niższej cenie.

 

wystarczy kliknąć w zielony link w koszyku i wpisać kod „girlpower”

 

Kup kurs w niższej cenie i wystartuj swoją markę z głową!

 


Wiosenny konkurs Lunaby – jaką kobietę podziwiasz?


Po drugie, w Lunaby postanowiłyśmy celebrować ten dziewczyński dzień i zorganizować konkurs. Do wygrania jest bon na 300 zł, który można wykorzystać na piżamę, szlafrok, dożywotni zapas opasek lub cokolwiek innego z naszej oferty.

Zadanie: napisz w komentarzu pod postem, jaką kobietę podziwiasz, z uzasadnieniem. Wybierzemy najciekawszą naszym zdaniem odpowiedź.

Do kiedy: do 11.03, do końca dnia. Pamiętajcie o podaniu poprawnego e-maila w odpowiednim polu komentarza. Wyniki pojawią się tutaj 13.03.

Regulamin: dostępny tutaj.


Kwiatowa promocja Lunaby


Konkurs konkursem, ale jeszcze do końca dnia trwa u nas promocja -15% na wszystkie rzeczy w kwiaty. W tym na moją ulubioną piżamę ever, czyli Rillę Roses.

tu akurat mam na sobie Laurę Roses, też super i z tego samego materiału

 


Wszystkiego dobrego i pięknego dnia, koniecznie zróbcie dla siebie coś miłego!

Dziękujemy za zgłoszenia, wybrałyśmy komentarz Aś o pani Dance.

 

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

154 thoughts on “Dzień Kobiet – konkurs Lunaby + kurs o zakładaniu własnej marki tańszy o 100 zł”

  1. Podziwiam Martyne Wojciechowska, za odwagę do podróżowania po całym swiecie, za upór w dążeniu do spełniania swoich marzeń oraz za talent do prowadzenia programow w tak interesujący sposób.

  2. Kobiet można podziwiać wiele. Rzadko kiedy jedna. Ja podziwian wiele kobiet, Mamę, Siostrę, Nauczycielkę Akademicką, Przyjaciółkę i każda, która potrafi walczyć o swoje marzenia. Każda która je spełnia. Kobieta zasługuje na podziw wtedy kiedy potrafi z czegoś zrezygnować dla dobra kogoś innego, a także wtedy gdy potrafi wszystko spiąć aby dokonać czegoś wielkiego. Kiedy łączy pracę, pasję, dom, przyjaciół i każda zachcianke. Kobiety zasługują na podziw nawet jak zrobią rosół przepisu z internetu nawet wtedy gdy nie lubi gotować.

  3. Nigdy wcześniej nie zastawiałam się nad tym, która kobietę podziwiam NAJBARDZIEJ.

    Podziwiam wiele kobiet. Zwyczajnie, na co dzień.
    Podziwiam matki, bo nawet jeśli mają przy sobie najukochańszych mężczyzn, i tak są same z ciążą i wychowywaniem dzieci.
    Podziwiam kobiety-szefów, bo domyślam się, jak ciężko musiało być, aby dojść na wysokie stanowisko w walce z tymi wszystkimi twardo stąpającymi po ziemi mężczyznami, i jak ciężko jest, aby to utrzymać.
    Podziwiam kobiety samotne, które tęsknią za mężczyzną, założeniem rodziny i nie-byciem-samą, ale nie miały tego szczęścia w życiu i jak na razie nie spotkały Tego Jedynego, a jednocześnie nie poddają się, są piękne, radosne i silne.

    Podziwiam nas wszystkie za to, że nawet jeśli mamy gorszy dzień, budzimy się rano, robimy włosy, nakładamy makijaż, ubieramy szpilki i wychodzimy podbijać świat. Z uśmiechem na ustach, żartując i radośnie trajkocząc. I nie dlatego, że jest to od nas wymagane, ale dlatego, że mamy to w naturze. Jesteśmy po prostu piękne :)

    Wszystkiego najlepszego, kobitki!!!

  4. Moją super bohaterką jest Blanka Satora. Jest to kobieta, która podąża za swoją pasją, nie oglądając się na nic. Zainicjowała kontrakt pomiędzy Uniwersytetem Przyrodniczym we Wrocławiu a uniwersytetem w Cordobie, aby móc być jak najbliżej Andaluzji i swoich ukochanych koni andaluzyjskich. Zaczynała od sprzątania stajni, powolnego poznawania języka, spędzała w stajni każdą chwilę, aż w końcu pozwolili jej wsiąść na konia, nauczyli hiszpańskiej szkoły jazdy i pozwolili występować w spektaklach, kobiety tam tego nie robią! Nie jeżdżą, nie pracują z ogierami, Blanka dzięki swojemu uporowi, pasji, zaangażowaniu się dostała. Aktualnie posiada już stadko swoich koni i występuje jako Blanka Satora Show. Jej koń znalazł się w teledysku Cleo, ona sama bierze udział w wielkich imprezach jeździeckich w całej Polsce, stado powiększa się z dnia na dzień i pomimo wypadków i kontuzji Blanka daje z siebie wszystko przebywając w Hiszpanii i poskramiając swojego Czekoladowego ogiera El Chocolate, złotka Insolito oraz siwka Gaturro i ćwicząc z nimi do spektaklów. Jestem absolutnie oczarowana i zachwycona tą kobietą, każdej z nas życzę takiej wytrwałości, dążenia do zrealizowania własnych marzeń i pragnień i mocy przebicia się, naprawdę!

  5. Witam,
    Podziawiam WSZYSTKIE KOBIETY opiekujace sie dziecmi niepelnosprawnymi. To sa super bohaterki, genialne ogranizatorki, najlepsi stratedzy, genialni managerowie. Do tego silacz, komik, opiekun, przyjaciel, nauczyciel w jednym. Kto poswieca CALY SWOJ CZAS dla innych, czesto poswieca kakiere, pasje, traci stale zrodlo utrzymania dla innych? Znacie inna taka osobe? Ja nie i nie wiem czy sama dalabym rade ale PODZIAWIAM !!! W Dniu Kobiet chcialabym im POGRATULOWAC. Mysle ze kazdy moze sie od nich duzo naczyc.
    Anulka.

    1. Dziekuje. Jestem mama niepelnosprawnego chlopca i bardzo mnie Twoj komentarz wzruszyl. Zwlaszcza w takim dniu jak dzis.

  6. Nigdy nie sądziłam, że to napiszę, ale kobieta którą najbardziej lubię i podziwiam to ja sama!
    Moja historia jest jak milion innych w Polsce. Wychowałam się w małej miejscowości, gdzie mieszkałam tylko z mamą i bratem. Jak to zwykle bywa, gdy jest tylko jeden rodzic, to właśnie on pracuje i organizuje życie. Mało miejsca w takich rodzinach na rozrywki, rozmowę, poznawanie bo one trochę walczą by przetrwać. Jesteś dzieckiem, ale jednak dorosłym tylko nikt ci nic nie tłumaczy (bo nie ma czasu), więc sama musisz dorosnąć i jakoś się nauczyć jak żyć.

    I zawsze mi się to wydawało to tragiczne, a dziś z racji #womensday zobaczyłam, że dorosłam, że znalazłam swoją drogę, mam własny dom na innych zasadach i przestrzeń (może nie w stylu slow life), ale jednak przestrzeń by żyć a nie jedynie trwać. I w tej myśli jest taki #girlpover że aż mi fajnie, że tego dokonałam!

    Wszystkiego Naj! :-*

  7. Ja podziwiam moją pięcioletnią córkę :) bez wahania mówi o sobie, że jest piękna, mądra i dobra. Lubi siebie taką jaką jest, nic nie próbuje udowadniać. Jej ciekawość świata i wytrwałość w dążeniu do tego co chce, to coś co chciałabym w sobie na nowo odnaleźć. Tego też życzę wszystkim dziewczynom, paniom, kobietom. Wszystkie takie byłyśmy/jesteśmy w środku – kochajmy siebie, opiekujmy się sobą a odnajdziemy siłę do tego, by robić to, co chcemy!

  8. Mam wrażenie, że podziwiam osoby, do których na pierwszy rzut oka mi daleko, a jednocześnie, mimo tej odległości, czuję z nimi jakąś bliskość, bo są przeciętnymi ludźmi, jak ja. Jeśli myślę o kobiecie, którą podziwiam, to przyszła mi do głowy vlogerka Globstory, więc podążę za tą myślą :) Moje odczucia wobec niej są takie, że jest to „zwykła” kobieta – nie szlachcianka, nie celebrytka, tylko taka laska z sąsiedztwa, która nie boi się podążać za swoimi pomysłami na życie – od przeprowadzki do Stambułu po podróżowanie samodzielnie poza turystycznymi szlakami. Podziwiam ją, bo ja w wielu momentach swojego życia stchórzyłam, a tacy zwyczajni ludzie, którzy mają odwagę by żyć tak, jak im dobrze i wbrew wszystkiemu motywują mnie, żeby nie stchórzyć po raz kolejny ;)

  9. Podziwiam moją Mamę! Nigdy nie miałam idoli, jakoś tak wyszło i zostało. Ciężko mi patrzeć na kogoś jako na inspirację, inspirujące są czyny, słowa, ale cała postać? A Mama zawsze była dla mnie ważną osobą, którą prosiłam o radę, ale im jestem starsza, tym bardziej podziwiam ją za to, jak radziła sobie i ciągle radzi z demonami przeszłości… Dopiero z wiekiem człowiek zaczyna rozumieć znaczenie dzieciństwa i jak ciężkie dzieciństwo może zniszczyć dorosłość. Moja mama się nie dała, na przekór przeciwnościom skończyła studia, kursy i teraz uczy się angielskiego (i idzie jej naprawdę nieźle!), niestety ciągle zmaga się ze swoją mierną samooceną. Mimo to, jest dla mnie bohaterką! A ja teraz wspieram ją na dalszej drodze samorozwoju.

  10. Zdecydowanie z rodzimego podwórka najbardziej podziwiam Martynę Wojciechowską. Po mijam fakt co ta dziewczyna zrobiła i do czego doszła, ale uwielbiam ją za to, że ma odwagę głośno mówić co myśli, przy czym zawsze jest to z poszanowaniem drugiego człowieka. Martyna pokazuje, że „The Sky is the limit” i o tym jak będzie wyglądało moje życie, czy spełnię swoje marzenia decyduję tylko i wyłącznie ja i staram się tego trzymać.

  11. Nawet nie muszę się zastanawiać nad udzieleniem odpowiedzi. Jedyną kobietą, którą podziwiam jest moja mama. Nie wyobrażam sobie mieć innej. Miałam wspaniałe dzieciństwo właśnie dzięki niej. Zawsze potrafiła mi doradzić, wiele rzeczy wytłumaczyć, pomóc. Jednak nigdy nie naciskała, nie zabraniała, nie wymyślała żadnych kar ani szlabanów. Jeśli coś źle zrobiłam, po prostu mówiła, że tak nie można, wiedziała, że po pewnym czasie to zrozumiem. Z perspektywy czasu muszę przyznać, że we wszystkim miała racje. Nawet wtedy, kiedy byłam święcie przekonana, że to właśnie ja ją mam. I tak jest do dzisiaj. Mama zawsze ma rację. Jeśli mówi, żebym ubrała czapkę bo się przeziębię, jeśli tego nie zrobię, zawsze jestem chora. Jeśli mówi, żebym wzięła parasol bo będzie padać (nawet jeśli jest słońce i na niebie nie ma ani jednej chmurki), to zawsze pada :D. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć skąd ona zawsze wszystko wie.
    Moja mama, moja superhero !

  12. Ze wszystkich kobiet odkąd byłam dziewczynką najbardziej podziwiam Martynę Wojciechowską :) Za pokazanie mi magii podróżowania w programie i książkach „Kobieta na Krańcu Świata” . Dzięki niej uwierzyłam że niemożliwe nie istnieje i dzięki niej spełniam powoli marzenia o podróżach i staje się kobietą jaką zawsze chciałam być. Jest ona odważna, zdeterminowana, zdobywa górskie szczyty i jak dla mnie niczego się nie boi. Robi mnóstwo „męskich” rzeczy ale pokazuje że można wyglądać pięknie i mieć w sobie pokłady kobiecości bez tony makijażu i wymyślnych strojów. Bardzo podziwiam to, że spełniając swoje marzenia ma wielkie serce, nie zapomina o innych, o hospicjum we Wrocławiu w którym mieszkam, o dzieciach i kobietach z końca świata. Jest dojrzałą, mądrą kobietą i myślę że fantastyczną matką. Ma takie cechy, które każda kobieta powinna w sobie rozwijać – dobroć i chęć niesienia pomocy, odwagę, pewność siebie, pozytywne nastawienie. Uważam że wyróżnienie w postaci stworzenia lalki Barbie na podobieństwo Martyny to super sprawa- niech dziewczynki wiedzą że kobiecość to nie piękne suknie i fryzury, ale przede wszystkim to co ma się w środku. Niech wiedzą, że płeć nie determinuje tego kim mogą lub nie mogą zostać, bo mogą zdobyć Mount Everest lub zostać rajdowcem jeśli tylko chcą!

  13. Podziwiam moja znajoma, panią Dankę, która 2 marca skończyła 86 lat, i mimo swojego wieku, na który zupełnie się nie czuje (mówi do mnie często – w środku ja jadal jestem to samą dziewczyna która byłam mając 30 lat ?) i nie wygląda, potrafi nadal cieszyć się życiem, ma ogromną pogodę ducha, chęć do życia, swoje zainteresowania (piłka nożna, hokelj na lodzie, filmy). Mieszka sama, jedyny syn jest na stałe na innym kontynencie, ale roztacza wokół siebie tyle pozytywnej energii, że przyciąga do siebie ludzi. Ma grono bliskich znajomych, zarówno w swoim wieku jak i znacznie mlodyszych, czego ja jestem dowodem. Jeśli tylko zdrowie nie szwankuje codziennie gimnastykuje się, dba o siebie, potrafii cieszyć się z kupionej nowo bluzki czy butów jak mloda dziewczyna. Podziwiam to że nadal myśli o sobie w kategoriach kobieta, nie tyljo starszy człowiek. Naprawdę ma więcej energii do życia niż niejedna dużo młodszy od niej kobieta. Chciałabym umieć tak cieszyć się życiem będąc w jej wieku. Czego nam wszystkim, dziewczyny życzę ?

  14. Może to zabrzmi narcystycznie, ale na tym etapie mojego życia podziwiam siebie. W tym roku kończę 30 lat. Zawsze miałam takie wyobrażenie o sobie w tym wieku, że będę super szczupła, z idealną fryzurą i paznokciami. W domu zawsze ład i porządek. Dom oczywiście pięknie urządzony. Mocna pozycja zawodowa w pracy. Do tego perfekcyjna rodzina. Czyli całe życie połapane. I co? I wcale tak to nie wygląda, ale ja się tym nie przejmuję zupełnie. Bo moje życie jest perfekcyjnie nieperfekcyjne. Doceniłam moje kształty, włosy można związać w te dni kiedy nie chcą się słuchać, a naturalne paznokcie pociągnięte odżywką podobają mi się najbardziej. Dom nie jest perfekcyjny, ale własny, przytulny i pełen miłości (do tego z psem!). Dwójka dzieci, ukochany mąż. Praca jak praca, ALE w tym roku zaczynam studia podyplomowe i zamierzam przewrócić moje życie zawodowe do góry nogami. I tak sobie myślę, że fajnie jest i ja jestem fajna i chciałabym budzić się rano w fajnej piżamie;)

  15. Podziwiam bardzo Orianę Fallaci, moje „literackie odkrycie” ostatnich lat. Fantastyczna pisarka, dziennikarka, publicystka, mająca odwagę pisać i mówić to, co myśli, nawet największym tego świata, od początku do końca, zawsze. Płaciła za to wysoką cenę, ale żyła tak, jak chciała. Przenikliwa, mądra, przewidująca. Inteligencją przewyższała całe zastępy facetów. Mimo upływu lat jej twórczość jest nadal bardzo aktualna i niesamowicie wciągająca.
    I jeszcze jedna kobieta. Podziwiam moją Przyjaciółkę za wszystko, a przede wszystkim za siłę w walce ze Straszną Chorobą i przeciwnościami losu…

  16. Alicja Dudek

    Jestem już w wieku, kiedy nikt nie pyta 'Kim chcesz zostać jak dorośniesz?’ – a szkoda, bo chyba po raz pierwszy wiem jakiej odpowiedzi bym udzieliła.
    Karolina Bednarz – absolwentka filologii japońskiej na Oxfordzie, założyła w zeszłym roku magazyn reporterski a w niedługo ukaże się jej pierwsza książka, wydana przez Czarne. Śledzę jej bloga od dawna i za każdym razem kiedy żałuję że też zdecydowałam się studiować japonistykę czytam jej posty, żeby znaleźć motywację. Mam nadzieję, że w alternatywnej rzeczywistości moje życie też tak wygląda. Jak dorosnę chcę być taka jak Karolina:)

  17. Kobietą, którą podziwiam jest moja Babcia, która jako dziecko przeżyła wojnę. Która przekazała mi wiedzę na ten temat i niejednokrotnie opowiadała o dawnych czasach. Która opiekowała się mną całe dzieciństwo, kiedy rodzice musieli pracować. Znosiła zmuszanie przez czterolatkę do oglądania Atomówek, a nieco później do nauczenia się w wieku ponad 60 lat grania w najdurniejsze dziecięce gry komputerowe. :D Stawała za mną nawet wtedy, kiedy zachowywałam się jak najwredniejsze dziecko na świecie. Rozpieszczała codziennie i gotowała specjalnie tylko to co lubiłam. Nie denerwowała się, kiedy byłam wredna w okresie nastoletnim, a kiedy wszyscy stresowali, że m u s z ę się dobrze uczyć przypominała, że świat się nie zawali jak coś pójdzie nie tak i też potrzebuję odpoczynku. Kobieta, która mimo ponad 80 lat trzyma się świetnie, a inni śmieją się, że ciężko za nią nadążyć. Która mimo tego, że jestem dorosła, podstawia mi obiad pod nos kiedy wracam do domu. Podziwiam Babcię, czyli kobietę, której zawdzięczam tak naprawdę wszystko i nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej w moim życiu zabraknąć.

  18. Zdecydowanie jest to moja, nieżyjąca już niestety, babcia Helena!

    Osoba, która była i jest dla mnie wzorem kobiecości, do którego dążę: ciepła, ciekawa świata, pełna klasy!
    Mimo wojennych zawirowań jakie przeżyła w młodości, ukończenia tylko 4 klas podstawówki, wychowywania pięciorga dzieci – miała w sobie wrodzoną, życiową mądrość i klasę. Zawsze wyprostowana, perfekcyjnie ubrana. Na głowie obowiązkowo stylowy kapelusz, a na twarzy uśmiech i w sercu miejsce dla każdego z 14 wnuków.
    A w kuchni – tylko dla mnie – ulubione pyszne pampuchy z jagodami! :)

  19. Cześć!

    Kogo podziwiam? Chwila namysłu i hm… Prosta odpowiedź! Podziwiam moją Babcię.
    Każda Babcia na pewno jest wyjątkowa, ale moja to jedna z najsilniejszych kobiet, jakie w swoim życiu poznałam. Przeszła w swoim życiu wiele. Po maturze uciekła z małej miejscowości na wschodzie Polski, przyjechała zupełnie sama do Wrocławia.
    Poszła na studia, które musiała przerwać, ponieważ zaszła w ciąże. Z małym dzieckiem, w obcym mieście, z dala od rodziny i przyjaciół. Ale to był dopiero początek jej intensywnego życia. Babcia urodziła śliczną córeczkę – moją Mamę.
    Podjęła pracę, wyszła za mąż, w jej życiu pojawiło się kolejne dziecko. Poświęcała się zarówno rodzinie jaki karierze. Przeszła bardzo ciężką chorobę nowotworową, ale nawet to jej nie złamało.
    Obecnie ma ponad 70 lat, jeździ samochodem, podróżuje, chodzi w szpilkach i kapeluszach. Prawdziwa Babka z klasą!
    Po przejściu na emeruturę stwierdziła, że nie lubi się w życiu nudzić i postanowiła założyć Uniwersytet Trzeciego Wieku, w naszej rodzinnej, niewielkiej miejscowości pod Wrocławiem.
    Jej działania, szalone pomysły i wymyślne kreacje sprawiają, że nie da się jej nie zauważyć.
    Babcia jest obecna. Jest obecna w moim życiu, w życiu swoich licznych przyjaciół, w życiu Trzebnickiej społeczności.
    To ona jako pierwsza zabrała mnie do opery, to ona kupiła mi pierwsze buty na obcasie, to ona na rodzinnym obiedzie podała cytrynową zupę. To od Babci dostaję SMSy, w których przypomina mi, że na dworze jest zimno i mam ubrać czapkę. Jestem dorosłą kobietą od wielu lat, ale to nic nie zmienia!
    Babcia jest uosobieniem troski i ciepła, jest również kobietą pełną pasji i energii.
    Babcia jest moją inspiracją. Chciałabym w jej wieku mieć taką energię, jak ona!

  20. Podziwiam panią Ałbenę Grabowską, którą obserwuję z racji Jej książek. Podziwiam to, że mozna łączyć obowiązki lekarza, hobby pisarki i życie rodzinne, a przy tym wyglądać kwitnąco. Pewnie takich kobiet jest więcej, na szczęscie, ale to dobrze.

  21. Cześć Dziewczyny!
    Na różnych etapach mojego życia podziwiałam różne kobiety, w zależności od tego w jakim aspekcie życia szukałam inspiracji.
    Teraz, kiedy moja kariera zawodowa nabiera tempa i jestem o krok przed powiększeniem rodziny, najbardziej podziwiam moją przyjaciółkę Agnieszkę.
    Aga po prostu ogarnia. Jest uznanym specjalistą w swojej dziedzinie, realizuje równolegle po kilka projektów, ma trójkę roześmianych i zadbanych dzieci, ciepły dom i sama -mimo, że się nie maluje- wygląda zawsze pięknie.
    Codziennie uczę się od niej, że zawsze „się da”, że każdy z nas jest wartościowy i że życie jest piękne, trzeba tylko spojrzeć z odpowiedniej perspektywy.

    Pozdrawiam wszystkie multitaskingowe babki. : )
    Emila

  22. Bunia. Moja ukochana Babcia Rozalia. Rocznik ’34, kobieta, dla której nie ma rzeczy niemożliwych. Nie narzeka, nie szuka wymówek. Przodowniczka zero waste, nic nie wyrzuca, naprawi buty, kapcie, kapelusze i płaszcze. Gdyby mogła, to nadal by jeździła swoim ulubionym niebieskim komarkiem (z białym orzeszkiem na głowie oczywiście). Autorka tysiąca powiedzeń i powiedzonek, z „takiej gundzie jak mnie, to ujdzie” na czele. Właścicielka kotów, w tym jednego przyniesionego spod sklepu, bo „od kilku dni pił wodę z rynny i nikt się nim nie zainteresował”. Posiadaczka najzgrabniejszych łydek, jakie widziałam. Piękna, mądra i bardzo uparta kobieta. Najbardziej podziwiam w niej nigdy nie gasnący optymizm. Kocham ❤

  23. Największy podziw wzbudzają we mnie…matki Polki. Sama póki co nie mam dzieci, ale w przyszłości na pewno chciałabym się doczekać potomostwa. Patrząc na to ile każda matka wkłada energii i miłości w wychowanie nowego pokolenia, ile wytrwałości i nieprzespanych nocy ma za sobą, ile spraw ma na swojej głowie, ile razy rozmyśla „co to będzie, gdy podrośnie…”, ale też ile jej to daje radości spełnianie powołania macierzyńskiego. Nie generalizując jednak nadto to jako symbol takiej matki Polki pierwsza na myśl przychodzi mi p. Ewa Błaszczyk – jej upór, determinacja i walka o lepsze jutro zasługuje na honorowy medal. Podziw wzbudza nie tylko jej postawa i heroizm w roli matki, ale także w roli zawodowej, pokazując, że można pogodzić te dwie strefy i być spełnioną w obu równocześnie.

  24. Najcudowniejszą super babką jaką miałam okazję poznać jest moja Mami. Osóbka która posiada wiele super mocy wytrwałałość, cierpliwość, czytanie w myślach i przewidywanie przyszłości !! ❤️ Jestem niesamowicie dumna i szczęśliwa, że to właśnie mi jest dane być jej córką❤️

  25. Od wielu lat podziwiam Marię Skłodowską – Curie. To dla mnie kobieta, którą można opisać zdaniem: „Chcę tylko wszystkiego”. W epoce, kiedy kobietom mówiono, że mogą być przede wszystkim żonami, uparcie dążyła do spełnienia marzeń. Ciężko pracowała na swoją reputację – od kobiety-chemika wymagano więcej, jakby nie dowierzano, że jej umysł może zgłębiać tajniki reakcji i budowy cząstek. Maria była wspaniałym naukowcem, żoną, matką i kochanką. Podziwiam ją nie ze względu na dwie nagrody Nobla, które otrzymała, chociaż to ogromne osiągnięcie. Jest dla mnie tak ważna, ponieważ potrafiła być kobietą z krwi i kości, która kochała, miała wątpliwości i trudne momenty, ale nie poddawała się.

    Bardzo często wydaje mi się, że bycie inteligentną kobietą z pasją w Polsce wymaga odwagi, a przecież Skłodowska musiała zawalczyć o każdy krok swojego życia – o pracę, o pieniądze na wyjazd do Francji, o wyższe wykształcenie, o poważne traktowanie, szacunek i miłość. Dziś cały świat patrzy na nią z podziwem, wtedy „madame Curie” budziła oburzenie. Tak sobie myślę, że skoro ona dała radę, my też poradzimy sobie z przyszłością. :)

  26. A ja podziwiam kobietę, której nie znam. Nie jest ona celebrytką, ani nie należy do mojej rodziny. Nigdy jej nie spotkałam. Podziwiam panią Agnieszkę. Wywiad z nią przeczytałam na towsrodku.pl. Poroniła siedem razy. I nie załamała się. Jestem naprawdę pod wrażeniem jej siły. Mi przytrafiło się to raz i nie wyobrażam sobie jak można mieć taką wolę walki i taką siłę…

  27. Moja mama!
    Nie miała łatwego życia a mimo to (czy może właśnie dlatego) jest cudownie empatyczna, wrażliwa a jednocześnie silna, cholernie mądra. Szanuje i dba o innych, jest delikatna. Nie obraża się.
    Jest moją przyjaciółką, wiem , że moge jej powiedzieć wszystko i zawsze przede wszystkim dostanę wsparcie i radę (jeśli o nią poproszę)
    Jest świetną babcią, radosną i pokazującą wnukom świat przyrody, piekącą ciasteczka i lepiącą pierogi.
    Jest dla mnie wzorem i mamowym szablonem, do którego dążę teraz jako mama.
    Jest świetną, prawie sześćdziesięcioletnią kobietą, bardzo aktywną, zadbaną i pełną pasji i radości życia. Pielęgnuje ogród, pływa, piecze, robi nalewki, pisze wiersze, z z pasją pracuje.
    Jest moją seniorską (choć nie wiem, czy to określenie do niej pasuje) latarnią morską:)

  28. Dla mnie osobą godną podziwu jest moja mama, która
    1. wychowała nas, czyli 7 dzieci w ciężkich czasach
    2. nie poddała się po śmierci taty
    3. jest najlepszą mamą na świecie, zawsze ma dla innych czas, okazuje serce nawet obcym osobom
    4. potrafi wybaczać
    5. wiem, że gdybym zadzwoniła do niej o północy z jakimkolwiek problem to zjawi się błyskawicznie
    6. chętnie się z każdym dzieli choć sama ma niewiele
    7. zawsze myśli więcej o innych niż o sobie
    chciałabym być choć trochę taka jak ona!

  29. Jaką kobietę podziwiam?
    Jeszcze kilka lat temu z pewnością odpowiedziałabym na to pytanie nazwiskiem celebrytki bądź aktorki. Dlatego, że jest sławna, bogata, lubiana i ogólnie ma fajne życie.
    Dzisiaj jednak odpowiedź jest dla mnie najprostsza i zupełnie inna.
    Kobietą którą tak naprawdę podziwiam jest moja mama. Dopiero gdy sama wyprowadziłam się z domu „na swoje” zdałam sobie sprawę z tego, jak życie wygląda w rzeczywistości. Dopiero teraz wiem ile wymaga ono wysiłku, pracy i przede wszystkim cierpliwości. Mimo iż nie byłyśmy nigdy najlepszymi przyjaciółkami, wiem, że zawszę mogę się do niej zwrócić o radę, a ona nigdy nie powie, że nie ma czasu… pomimo pracy na 2 etaty, dodatkowych studiów, prowadzenia domu, opieki nad dwójką nie zawsze sprawiedliwych córek ona po prostu zawsze była. I wiem, że w przyszłości chciałabym być taka jak ona.

  30. Podziwiam kobiety w polityce. Niestety, polska polityka to niezłe bagno a ostatnio to wszystkim już puściły hamulce. Mężczyźni jednak muszą borykać się „jedynie” z komentarzami w stylu: „zdrajca narodu”, „dyktator”, „marionetka”, „sługa Zachodu” itp. Kobiety natomiast słyszą pod swoim adresem przede wszystkim aluzje nie do swoich poglądów ale wyglądu czy samego faktu bycia kobietą: „wstrętna raszpla”, „gruba wiedźma”, „blond kretynka”, „paskudna”, „do garów a nie do polityki”, „wracaj do domu”, „takiej to nikt by nawet nie dotkną” albo „taka do tylko do jednego się nadaje”. W dzisiejszych czasach trzeba mieć naprawdę grubą skórę, by nie brać do siebie tego całego szamba, które się na człowieka wylewa, i by się nie poddawać i dalej walczyć o to w co się wierzy. Naprawdę to podziwiam.

  31. Podziwiam kobietę, która akceptuje samą siebie: uczy się swojego spektrum i lubi swoje cechy. Dzięki takiemu uczuciu do swojego ja, może rozwinąć skrzydła, dbać o siebie i innych, rozpieszczac się. Nie bać się życia własnymi ścieżkami, oddychać pełną piersią – nie każda z nas to potrafi.

  32. Podziwiam Indię Yellich-O’Connor. Kto to jest? Najprostsza odpowiedź: siostra Lorde. Bardziej skomplikowana: ma dopiero 19 lat, ale wywalczyła sobie marzenia. Wyjechała z rodzinnej Nowej Zelandii do Los Angeles, gdzie przeżyła kryzys młodego wieku. Całe dnie leżała na kanapie, nie wiedziała, co ze sobą zrobić, dopadła ją apatia. Postanowiła spakować się i wyjechać do Nowego Jorku. Miasto artystów ją uzdrowiło. Napisała książkę ze swoimi wierszami i właśnie ją wydała. Udało jej się przezwyciężyć kryzys, przez który ja obecnie przechodzę i odnaleźć swoją drogą. Podziwiam ją właśnie przez to, ale również dlatego, że osiągnęła to sama – nie promuje się na nazwisku siostry. Sama przeszła swoją drogę ku marzeniom. Usłyszysz o niej, tylko jeśli ją obserwujesz w mediach społecznościowych – nie piszą o niej serwisy plotkarskie. Czytanie jej wpisów na blogu i wierszy przynosi mi niezwykłe ukojenie – jakbym czytała własne słowa, ale napisane przez moją lepszą wersję, tę, którą chciałabym się stać. Patrzenie na jej życie daje mi motywacje i podnosi z kryzysu.

  33. Może to będzie oklepane, może to będzie jeden z wielu komentarzy, może…może powiem to po raz pierwszy w życiu…
    Zawsze wydawało mi się, że jak już kogoś podziwiać to z polotem, z przytupem, głośno i dosłownie, ale im jestem starsza, tym dokładniej i z coraz większym skupieniem wpatruję się w moją mamę.

    To kobieta – bohaterka. Super-Woman naszej rodziny.

    Moja mama wyszła za mąż w wieku 21 lat, w wieku 22 lat została mamą. Moją Mamą. Rzuciła pracę (a zarabiała lepiej od mojego taty) i zaczęła na pełen etat świadczyć usługi dla swojej rodziny. Tego się nie docenia, tego się nie widzi. To jest przecież oczywiste.
    Moim jedynym obowiązkiem, jako dziecko, była nauka. Nie musiałam sprzątać, nie musiałam martwić się o to, co zjem. Obiad zawsze był. I zawsze był ciepły i na czas. Ubrania całej naszej rodziny magicznie pojawiały się w szafkach – wyprane, wyprasowane, poskładane i na swoim miejscu. Nie musiałam opiekować się moim bratem, mogłam – ale nikt ode mnie tego nie wymagał. Nigdy nie byliśmy bogaci, ale też nigdy niczego mi nie brakowało. Moja mama była strażnikiem naszego domu.

    Po 17 latach poszła do pracy. Najpierw jako szeregowy pracownik w nowo otwartej firmie jej koleżanki (która niestety szybko zbankrutowała), następnie przez jakiś czas dojeżdżała do innej pracy. Pracowała po 12 godzin dziennie + dojazdy, a po powrocie zajmowała się domem, gotowała obiad na kolejny dzień (przecież byliśmy przyzwyczajeni, że to Jej obowiązek). Moja Mama zauważyła, że jej koleżanki z pracy muszą wymykać się do sklepu, żeby kupić sobie coś do jedzenia, najczęściej batony. Zaczęła więc wozić słodycze dla koleżanek!

    W tej chwili, od 10 lat, pracuje w innej firmie. Nadal robi nadgodziny, bezpłatne, tylko po to, żeby wszystko w firmie grało. Na szczęście nie musi już oporządzać całej rodziny. I ja i mój brat wyprowadziliśmy się „na swoje”, a tata z czasem nauczył się pomagać w domu, nawet gotuje (to też jej zasługa!).

    A teraz, uwaga, mój mąż woli odwiedzać moich rodziców, aniżeli własnych! Ma nawet takie głupie powiedzonko, że „jeden woli synową, a drugi teściową” i zawsze przy tym puszcza do mnie oko, albo szturcha w ramie z przygłupim uśmiechem.
    Kiedy przyjeżdżamy do mich rodziców, czeka na nas lodówka pełna tego, co lubimy. Kiedy przeszliśmy na wegetarianizm (ja i mój mąż) moja mama nauczyła się gotować bez mięsa…żebyśmy mieli co jeść kiedy ich odwiedzamy. Ot tak, po prostu.

    Ostatnio tata zjadł ostatni kawałek ciasta. Zażartowałam, że to było moje ulubione ciasto i że teraz nie mam co jeść. Mama powiedziała, że za 45 min będzie nowe ciasto…

    Takich anegdot jest wiele. Mogłabym je mnożyć, dzielić, potęgować i pierwiastkować, a i tak nie starczyłoby czasu, żeby wymienić wszystkie małe i duże rzeczy jakie moi rodzice dla mnie zrobili. Tak wielu nie pamiętam, na tak wiele nie zwróciłam uwagi…

  34. Marysię. Podziwiam moją Marysię.
    Marycha to moja babcia, ma ze 160 lat i jest najbardziej dziarską, najfajniejszą babeczką jaką znam. Moja Marycha jest mi najbliższa charakterem, gustem, stylem… Mam 26 lat i często chętnie ubralabym to co ona nosi.
    Marysia nie stroni od facebooka, komentuje moje wpisy i sypie lajkami, dala się namówić na snapchata, pozwolila sobie wyregulowac brwi i zrobic hybrydy mimo, że całe życie się nie malowala. Pysznie gotuje, ma ciepłe serduszko. Spędziłam z nią całe dzieciństwo.. Chcialabym być kiedyś taką Marychą. Z odwagą, z uśmiechem, z jajem ale i z klasą i z radością do życia i ludzi ?

  35. Pewnie to co napiszę dla większości może być banalne, ale nie dla mnie.
    Kobietą, którą podziwiam jest moja Mama. Niestety nie zawsze Ją doceniałam, nie zawsze stawiałam Jej jako przykład do naśladowania, choć powinnam. Od kilkudziesięciu lat nie pracuje Ona zawodowo, ktoś nawet mógłby powiedzieć, że nie dokonała w swoim życiu niczego szczególnego. Dla mnie jest jednak Bohaterem. Będąc nastolatką miała możliwość, aby pójść na studia, dostała również propozycję gry zawodowej w siatkówkę, wybrała jednak inną drogę. Zrezygnowała ze swoich marzeń, aby prowadzić dom u boku swego męża. Urodziła i wychowała sześcioro dzieci, mimo przeciwności i klód, jakie rzucali jej pod nogi ludzie. Nawet Jej teściowa, z którą poczatkowo mieszkali moi rodzice, była dla Niej największym wrogiem i za każdym razem robiła mojej Mamie pod górkę. Mama jednak wszystko to znosiła z pokorą i nigdy nie pokazała, że jest Jej ciężko. Mimo, iż nie pochodzimy z zamożnej rodziny, Mama nigdy nie pozwalała nam tego odczuć. Gdy nie stać nas było na nowe ubranie – sama je nam szyła, gdy mieliśmy urodziny – piekła tort. I tak było zawsze – z kazdej sytuacji potrafiła wybrnąć. I nigdy nie dała nam odczuć, że jesteśmy gorsi. To właśnie Ona dała mi najpiękniejszy prezent – dała mi życie..
    Za ok. miesiąc sama zostanę mamą i marzę o tym by mieć w sobie tyle siły i determinacji, by dać mojemu synowi wszystko co najlepsze, by sprostać wszelkim przeciwnościom życia. Marzę by był dumny ze swojej mamy, tak jak i ja jestem dumna ze swojej. Marzę, by być właśnie taka, jak Ona.

  36. Podziwiam wiele kobiet. Podziwiam również siebie samą, ale największy szacunek, podziw i dumę budzi we mnie moja przyjaciółka. Z jednej strony zwykła kobieta, matka, żona, pracownik. Z drugiej – bohaterka. Nie miała wzorców, wsparcia, pomocy. Pochodzi z małego miasta, straciła mamę bardzo wcześnie, tata i bracia raczej nigdy specjalnie się nią nie interesowali. Postanowiła walczyć o swoje marzenia. Skończyła studia, stworzyła cudowną rodzinę, jest matką dwójki cudownych chłopaków, została dyrektorem finansowym w spółce notowanej na giełdzie, ale przede wszystkim została sobą. Dobrą, pomocną, normalną kobietą, dla której nie ma rzeczy niemożliwych i która zawsze zrobi mi gofry :)

  37. Podziwiam i zazdroszczę Pani Małgorzacie Mostowskiej (@gosiamostowska) za to, że uczy inne kobiety jak działać w zgodzie własną naturą i jak kochać siebie za to jaką się jest. Za inspiracje do wprowadzenia harmonii. Pani Gosia to wspaniała kobieta, która kocha to co robi, wierzy w to i wspiera swoich widzów/czytelników. Jest w tym szczera i oddana. Polecam zrobić wieczorną medytację z Panią Gosią na yt i przekonać się osobiście o jaką energię i inspirację chodzi. Bardzo mi dotychczas brakowało szczerego dialogu z samą sobą. Uświadomienie sobie, że nie muszę robić rzeczy, które powinnam jak mi się wydawało jest bardzo wyzwalające. Dzięki „bliższym poznaniu” z Panią Gosią często ze sobą rozmawiam i pytam jak się czuję i to kieruję moim dniem. Dzięki temu codziennie mam dzień kobiet <3

  38. Podziwiam wszystkie matki, ponieważ każda mama jest silną kobietą.
    Mama zawsze ma siłę wstać w nocy, gdy dziecko płacze, a później wcześnie rano, by zrobić kanapki do szkoły. Mama zawsze powie słowa otuchy, dzięki którym możemy później podbić świat. Zawsze doradzi i pomoże. Mama przez całe życie jest naszą prywatną nauczycielką, która ma najwięcej cierpliwości, krawcową, która zszyje każdą dziurę w skarpecie, kucharką, która robi najlepsze obiady, najlepszą przyjaciółką, której możemy powierzyć tajemnice i tą, która zawsze będzie nas kochać najbardziej, bo to ona nosiła nas pod swoim sercem.

  39. Kobietą, którą podziwiam jest pani Janina Ochojska, założycielka Polskiej Akcji Humanitarnej. W świecie, w którym łatwo jest przełożyć swoją osobowość na pieniądze i kształtować wizerunek tak, by pasował do obecnych trendów, niewiele jest osób, którym możemy uwierzyć. Tak po prostu uwierzyć, że to o czym mówią jest zgodne z prawdą i zgodne z nimi samymi. Byłam uczestniczką spotkania z panią Janiną na Akademii Sztuk Przepięknych w trakcie Woodstocku, czytałam jej książkę, oglądałam wywiady i według mnie tworzy spójny wizerunek silnej i mądrej kobiety. Janina Ochojska nie miała łatwego startu w życie, lecz trudności, z którymi musiała się borykać przekuła w determinację do osiągania celów. Opowiadając o misjach, w których brała udział nie gloryfikuje akcji humanitarnych, ani żadnej ze stron danego konfliktu, przedstawia świat jaki jest, czyli skomplikowany i pełen odcieni szarości. Jest to kobieta, która ma swoje wartości oraz zasady i się ich trzyma, ale nie z nieprzyjmującym krytyki uporem i brakiem zrozumienia dla życiowych wyborów innych. Reprezentuje cechy, które chciała bym kiedyś dostrzec u siebie: determinację, siłę charakteru, konsekwencję, i indywidualizm, który nie ma jednak nic wspólnego z egoizmem.

  40. Ja dziś podziwiam Jolę Szymańską. Dziś, bo niesamowitych kobiet jest ich tyle, że mogłabym opisać codziennie inną. A Jola jest niesamowita w tym, że nie boi się dzielić swoimi myślami, poglądami i przeżyciami. I jest piękna w tym jak to robi. Ostatnio zaimponowała mi gdy w Q&A nie bała się mówić o tym dlaczego się z mężem zdecydowała żyć w czystości przed ślubem, jednocześnie będąc w tym tak sobą i w ogóle nie oceniając tych, którzy się na to nie decydują. Właśnie takiego podejścia, za którym stoi tak oczywisty fakt, że jesteśmy różni i będziemy mieli różne poglądy, i które jest oparte o jej aż zwyczajne przekonanie że do tego faktu trzeba podejść z szacunkiem, tak mi brakuje w tym świecie.

  41. Moja chrzestna. Za to, że była dla mnie jak matka, zaraziła pasją do pieczenia, pokazała, że proste rzeczy dają dużo szczęścia i radości, jak zwykły spacer z psem, koszenie trawy czy łapanie promyków slonca latem na własnym tarasie. Nauczyła mnie tego, że warto być otwartym na ludzi, podchodzić do nich z uśmiechem i angażować się w relacje. Dzięki niej poznałam również rękodzieło – od decoupage po szydełkowanie, chociaż niewiele z tego umiem. Mimo że lat nie ubywa to nadal podziwiam jej zapał do pracy i taki dryg organizatorski. To kobieta orkiestra, która dobę wykorzystuje najlepiej jak się da. Zawsze będę o niej ciepło myśleć.

  42. Jedna taka co figle płata

    Wiele kobiet podziwiam. Za odwagę życia po swojemu. Ale dziś napiszę o najbliższej z nich – mojej babci Wandzie. Gdy byłam małym berbeciem, babcia pokazała mi świat książek, podsuwając serię książek o mojej imienniczce – „Ani z Zielonego Wzgórza”.
    Otworzyła mi furtkę do czarodziejskiego świata liter i historii, rozpalając moją czytelniczą wyobraźnię.

    Babcia, której dzieciństwo przypadło na lata wojny, cieszyła się, że jej wnuki mogą żyć w lepszych czasach. Osładzała nam dzieciństwo pysznym murzynkiem z malinami, zerwanymi prosto z krzaka, książkami, opowieściami i grami planszowymi.
    Lubiłam chodzić z nią na spacery i zaglądać w okna sąsiadów, takie ciepłe od świateł. Babcia często opowiadała mi o sąsiadach, zawsze mówiła o wszystkich ciepło.

    Podziwiam ją za czułe i dobre serce, które mimo ciężkich przeżyć, pozostało czyste i kochane.
    Podziwiam ją też za pewną sytuację z czasów jej szkoły podstawowej, kiedy to do klasy babci przyszła nowa uczennica. Dziewczynka ta była wyśmiewana z powodu … rudych włosów. Nie do uwierzenia dziś, prawda ? Babcia wspominała, że nikt nie chciał siedzieć w ławce z „rudzielcem”, dzieci nie chciały także bawić się z nową uczennicą. Moja paroletnia wówczas babcia zaprosiła rudowłosą dziewczynkę do swojej ławki i zostały przyjaciółkami. Podobno wnuczka tamtej dziewczynki do dziś wspomina sytuację naszych – swojej i mojej – babć, których przyjaźń przetrwała wiele lat.

  43. Ze wszystkich kobiet na świecie najbardziej podziwiam siebie. Bo pomimo tylu przeciwności losu i ogromu nieszczęść jakich do tej pory doświadczyłam, dalej brnę do przodu nie tracąc pogody ducha. I pomimo tych wszystkich złych rzeczy, wciąż uwielbiam życie. Czasami sama się zastanawiam skąd ja mam w sobie tyle siły i samozaparcia bo w niczym nie przypominam innych kobiet z mojej rodziny, które raczej słyną z załamywania rąk i biadolenia. I może to właśnie to tak bardzo motywuje mnie do brania życia właśnie swoje ręce :)

  44. Podziwiam moją Babcię, która jest seniorem naszej rodziny i dosłownie każdy, gdy ma problem z poskładaniem swojego życia do kupy zwraca się do niej o pomoc. Jej telefon dzowni cały dzień, a zacyzna się z samego rana. Ma wielkie serce, potrafi wesprzeć i dobrze doradzić. Choć ma już 82 lata, to wciąż pomaga następnej generacji najmłodszych w rodzinie w lekcjach z matematyki, przygotowuje ich do matury, tak samo jak pomagała mnie i mojej siostrze:) No i choć z natury nie jest energiczna, a raczej spokojna i mało aktywna jeśli chodzi o sport i podobne sprawy, to od lat przejeżdza 600 km pociągiem z Górnego Śląska nad morze do mojej mamy, by spędzić czas z najbliższą rodziną.

  45. Podziwiam Malale Yousafzai pakistańską działaczką na rzecz praw kobiet,
    która mimo bardzo młodego wieku swoją postawą oraz siłą zainspirowała wielu ludzi i dodała im odwagi. Doceniam jej wkład w walkę o edukację dla kobiet, jest dla mnie przykładem niezwykłej kobiecej siły.

  46. Hej,
    zastanawiam się nad pytaniem, które zadałaś. Jaką kobietę podziwiam? Mam wybrać jedną osobę?
    Tak sobie myślę, że ja chyba podziwiam wszystkich dobrych ludzi. Nie ważne czy są odważni, z pasjami, z karierami, z pieniędzmi czy umięśnionymi ciałami. Podziwiam bezinteresowne dobro. Wszystkie matki, które chcą jak najlepiej dla swoich dzieci. Wszystkie żony i partnerki, które dbają o swoich mężczyzn. Wszystkie kobiety sukcesu i nie-sukcesu, ale kochające swoją pracę i wykonujące ją ze starannością i radością. Podziwiam ciebie Joasiu, bo wzruszają mnie twoje słowa o Chrupku. Podziwiam moją mamę, bo wciąż kocha moja tatę, gdy ja już nie potrafię. Podziwiam moją babcię, bo wybaczyła mojemu dziadkowi tak wiele. Podziwiam kobiety, które urodziły się jako mężczyźni, ale walczyły o swoją tożsamość. Podziwiam kobiety, które kochają kobiety. Podziwiam Ryfkę, bo głośno wspiera takie osoby. Podziwiam moją przyjaciółkę, bo jest weganką i walczy o prawa zwierząt. Podziwiam osoby, które dbają codziennie o środowisko (hym, znowu Ryfka ;)). Podziwiam wszystkie kobiety (i nie tylko, ale o nich mowa), które robią coś dla innych tylko dlatego, że chcą żeby świat był odrobinę lepszy. Nawet jeśli to jest tylko uśmiech na ulicy. A także wszystkie te, które robią coś dobrego dla siebie, bo wiedzą, że na o zasługują. Nawet jeśli to tylko długa kąpiel po męczącym dniu.
    Chciałabym też mieć chociaż odrobinę podziwu dla siebie, ale nie będę kłamać. Może kiedyś nadejdzie taki dzień, że nauczę się kochać sama siebie.
    Żeby nie kończyć pesymistycznie, to przesyłam jeszcze życzenia z okazji dzisiejszego święta, a życzę nam wszystkim kobietkom tego, czego najbardziej pragniemy całym serduchem, czyli rychłego nadejścia ciepłej i słonecznej wiosny :))) Buźka ;*

  47. Podziwiam Tao Porchon Lynch. Kobieta, która w wieku 99 lat jest instruktorem yogi, nie może nie inspirować.

  48. Cześć,
    Podziwiam moją babcie. Skoczyła w zeszłym roku 80 lat. Całe życie miał pod górkę. Mimo, że jest niesamowicie mądra osoba, rodzice pozwolili jej skończyć jedynie podstawowkę, bo musiała pomagać w gospodarstwie. Książki czytała po nocach, żeby nikt nie widział. Pracowała całe życie jak wół, szyjąc jako krawcowa, pracując w fabryce, utrzymując dom i ogromne pole oraz wychowując dzieci i to jednocześnie! Przeszła bardzo dużo chorób, ma duże problemy z chodzeniem i bardzo słabo widzi, a mimo to nigdy się nie poddaje, nigdy nie narzeka i zawsze można od niej usłyszeć miłe słowo i dostać ciepły obiad.
    Jest najlepsza na świecie i sądzę, że gdyby nie warunki w jakich przyszło się jej wychowywać, to byłaby conajmniej prezydentem Polski :)
    Pozdrawiam,
    Kasia

  49. A ja podziwiam Emmanuelle Alt. Dla kogoś, kto dobrze mnie zna, może być to wybór zaskakujący – całe życie jestem na bakier z modą, a jedyna „babska gazeta” , do której miałam przez moment cierpliwość to „Zwierciadło”, o „Vogue Paris” nie ma więc mowy. Niemniej jednak podziwiam ją za to, jaka jest. To redaktor naczelna największego pisma o modzie, która dżinsy kupuje w sieciówkach; ikona stylu, której noga nigdy nie przekroczyła progu siłowni, a maseczek na twarz wprost nie cierpi. Zaprzecza wszystkiem co stereotypowe i oczywiste dla osoby na tym stanowisku. Nie chodzi do fryzjera, nie ćwiczy jogi. Nie przywiązuje wagi do wygląda. A podziwiają ją tłumy. Do tego wszystkiego kocha gotować i jeść, a wygląda jak wygląda. Mój ideał :)

  50. Kobieta, którą podziwiam to Coco Chanel.
    Nie miała wesołej historii życia, nie miała wsparcia przy wyznaczaniu nowych trendów, trochę pod prąd, ale zgodnie ze sobą tworzyła przepiękne stroje, szukała sposobów aby wydobyć z kobiet piękno strojem.
    Stawiała na prostotę, minimalizm i klasę. Do dzisiaj jej perfumy, fryzura, „mała czarna” to absolutne hity nawet dzisiaj. Wyprzedziła swoje czasy dzięki odwadze, wyobraźni i sile. Dzięki temu, że się nie poddała.
    Być artystą to wspaniałe zadanie, ale być artystą tworzącym klasykę to coś nieprawdopodobnego!

  51. Cześć Dziewczyny :)
    Czy widziałyście film Breathe z Claire Foy ? Gdybym napisała, że znam kobietę której historia jest niemal analogiczna – mąż zachorował na stwardnienie rozsiane a nie na polio jak bohater filmu, miała wtedy dwoje małych dzieci i była (nadal jest) o wiele piękniejsza niż brytyjska aktorka (sorry Claire ;) ), uwierzyłybyście ?
    Mam przywilej bycia wnuczką takiej kobiety. Niesamowitej osobowości, która nauczyła mnie asertywności, dała odwagę do sięgania po swoje marzenia i kierowania się sercem i swoimi wartościami niezależnie od okoliczności. Do tego zawsze powtarza, że nigdy nie interesował jej wygląd zewnętrzny (kokieteria ;) ) ale … latem noszę spódnicę, która była jej ulubioną kiedy była … w moim wieku ! :)

  52. Podziwiam moją kochaną mamę. Nie miała łatwego życia i w sumie to zawsze ma trochę „pod górkę” ale potrafi być ponad to, co ją spotyka. Jest wspaniałym człowiekiem, życzliwym, wesołym, pomocnym.Jest najcudowniejszą mamą – kochającą i wspierającą. Jest cudowna przyjaciółką szczerą i oddaną. Jest wspaniałą babcią – troskliwą i opiekuńczą. I choć jest już zmęczona bo od zawsze musi komuś pomagać i się kimś opiekować to nadal to robi i się nie poddaje.

  53. Wielkim szacunkiem darzę Wandę Rutkiewicz. W nie najbardziej sprzyjających kobietom złotych czasach polskiego alpinizmu pokazała, że słaba płeć nie jest taka znów słaba.

    Ale kobietę, która podziwiam jakoś szczególnie, to ja sama. Nie zdobyłam ośmiotysięcznika, nie stworzyłam pięknych perfum, ale dokazałam czegoś zupełnie innego w sferze bardzo osobistej. Jestem dzieckiem z przypadku. Wyrastałam w brudnym mieście u boku rodzica alkoholika. To co pamiętam z dzieciństwa, to tłuczone szkło, zakupy na zeszyt w sklepie i betonowe śmierdzące podwórko. Koleżanki z klasy już w wieku 15 lat zaczęły taśmowo rodzić dzieci, a rówieśnicy eksperymentować z narkotykami i alkoholem. Wielu z nich szło za przykładem własnych rodziców i otoczenia i pomału się staczali.

    Podziwiam siebie za to, że nie chciałam być jak inni. Podziwiam siebie za to, że marzenia o godnym życiu urealniłam. Podziwiam siebie za to, że poszłam na studia i praca jest moją pasją. Podziwiam siebie za to, że stworzyłam swojej rodzinie dobry i bezpieczny dom. Podziwiam siebie za to, że to co widziałam podziałało na mnie stymulująco i wiem, czego na pewno w życiu nie chce dosięgnąć. Wygrałam życie i jestem szczęśliwa kobietą!

  54. Niezmiennie od lat podziwiam moją licealna nauczycielkę od łaciny, wzór kobiecosci pod każdym wzgledem, mimo jej powiększonych gabarytów. Tak niezwyklej kobiety nigdy wiecej nie poznałam. Potrafila z kazdego wycisnac to co najlepsze, zmuszała do myślenia, inteligentna i myślaca niezwykle racjonalnie, z poczuciem humoru najwyzszej klasy. Ma tytuł profesorski i wykładała na uczelni, jak sama opowiadała, strasznie ją nudziło uczenie studentów, więc uznała że w liceum będzie miała wiecej frajdy (nie wiem czy to rzeczywiscie taka frajda, byliśmy takimi głabami że to chyba ociera sie już o masochizm). Przy tym wszystkim jest ciepła osobą, taką matkujacą, traktując każdego serio i jego problemy. Kiedy myślę o tym jaka chce być to zawsze staje mi przed oczami jej postać, to ona pokazała mi jaka można byc dzielną, mądrą kobietą i mam taką cichą nadzieję że i ja, swoja postawą, komuś uświadomię że można być lepszym, że o to należy zabiegać.

  55. Bezsprzecznie, wiele kobiet jest godnych podziwu ale do konkursu wybiorę Rosalind Franklin, ponieważ mało o niej słychać a była niezłym kozakiem. Jako ambitny naukowiec pracujący w brytyjskim powojennym zmaskulinizowanym środowisku uniwersyteckim, musiała wykazać się odpornością na personalne uwagi pod swoim adresem nie pozwalając im wpłynąć na swoją pracę nad chemią i biologią molekularną. Dlaczego warto ją wspomnieć? Bo to ona jako pierwsza wykonała rentgenowskie zdjęcie cząstki DNA i zobaczyła jak wygląda podstawa życia każdego człowieka, bez jej badań Watson i Crick nie zdobyliby nagrody Nobla tak szybko. Jej wkład w ówczesny poziom wiedzy o genetyce jest ogromny. Co przykre, przy odbieraniu Nobla za odkrycie struktury DNA, jej nazwisko nie pojawiło się wśród laureatów, ponieważ cztery lata wcześniej, w wieku 37 lat zmarła na raka jajników, choć prawdę mówiąc nawet gdy jeszcze żyła nikt nie zgłosił jej nominacji do nagrody. Ludzie opisywali ją jako osobę szorstką, jestem jednak pewna że po powrocie z uniwersytetu chętnie wskoczyłaby w Waszą piżamkę i ciepłe kapcie z owczego futerka żeby w komforcie studiować i zgłębiać chemię molekularną przy filiżance ulubionej herbaty. Zabrała ją bardzo kobieca choroba a nauka z pewnością wiele straciła na jej śmierci. W dzisiejszych czasach wiedzą o niej raczej tylko ludzie interesujący się w pewnym stopniu genetyką więc warto mówić o takich wybitnych jednostkach, o których świat już praktycznie zdołał zapomnieć.

  56. Ja cenię i podziwiam Marię, za to, że potrafiła być sobą… za odwagę bycia sobą, za siłę mądrej wiary w siebie i Boga, nie zważając na to co powiedzą inni. Podziwiam w niej to jak potrafiła się zachwycić własnym pięknem i kobiecościa, tym jak uwierzyła, że jest godna dokładnie taka jaka jest by podjąć się tak niewyobrażalnego zadania. Podziwiam jej wolność wyborów, działań i umiejętność dawania tej wolności innym. Jest niesamowita w tym. Tak bardzo chciałabym mieć choć koszte jej wiary w Boga, w siebie, w ludzi. Choć odrobinę jej pokory, ogromnej miłości i mądrości…
    Niesamowita kobieta.

  57. Podziwiam moją babcię, która nie mając praktycznie niczego przyjechała ze wsi do Warszawy w latach pięćdziesiątych. Spotkało ją mnóstwo nieszczęść, żyła w ubóstwie, ale nigdy nie słyszałam, by narzekała na „los”. Jest kobietą z klasą i niesamowitą zdolnością do oszczędzania pieniędzy. Zawsze patrzę na nią jak na człowieka, który da sobie radę ze wszystkim w życiu. Niziutka, niepozorna, ale potrafi narobić rabanu. Jest dla mnie inspiracją. Ktoś kto nigdy nie pomyślał o tym, żeby się poddać. Po prostu niektóre rzeczy trzeba. Ma 84 lata, a praktycznie codziennie wchodzi po schodach na 3 piętro z ciężkimi siatami zakupów, bo przecież to nigdy nie jest tylko chleb :D

  58. A ja najbardziej podziwiam moją Mamę. Miała trudny start w dorosłość, rozczarowana nieudanym małżeństwem, brakiem własnego kąta z małym dzieckiem na głowie musiała stawić czoła przeciwnościom losu. Wyjechała za granicę,tam ciężko pracowała w kilku miejscach jednocześnie,by jak najszybciej zarobić na mieszkanie i stworzyć nam dwóm prawdziwy dom. Do tej pory została jej ta walka -jak ja czasem nie mam siły walczyć o swoje, to często ona zawalczy za mnie,stąd jej ksywka wśród moich koleżanek Merida Waleczna ?

  59. Kobieta, którą podziwiam jest moja babcia. W latach młodości była pielęgniarką i pomogła wielu osobom, o których do dziś opowiada podczas rodzinnych spotkań. Jednak nie miała w życiu łatwo. Przykładny mąż okazał się alkoholikiem, który wracał pijany rankami do domu. Jednak gdy zachorował na raka mimo wszystko była przy nim cały czas i wspierała jak najbardziej mogła.
    Pomagała także mojej mamie, mojemu bratu i mnie, gdy ojciec wyrzucił nas z domu. Dbała, żebyśmy zawsze byli dobrze ubrani i nie chodzili głodni. Chyba nigdy nie słyszałam jak narzeka, zawsze jest uśmiechnięta, wesoła i pomocna. Jest bardzo ciepłą i pomysłową osobą, z różnych „śmieci” potrafi stworzyć wspaniałe rzeczy, które służą potem latami. Myślę, że można to podciągnąć pod podejście zero-waste haha :)
    Nie miała łatwego życia ale zawsze potrafiła być optymistką. Uważam, że jest wspaniałą mamą i babcią. Nie potrafię sobie wyobrazić, że kiedyś jej zabraknie w moim życiu.

  60. Moja odpowiedź nie będzie oryginalna, nie będzie też w pełni zgodna z zasadami konkursu, nie potrafię bowiem wskazać jednej kobiety, którą podziwiam.

    Nie wiem, czym sobie na to zasłużyłam, ale moje życie pełne jest niesamowitych ludzi. Mam wspaniałych rodziców i dziadków, nikogo zatem nie powinien zdziwić fakt, że właśnie Mama oraz moje Babcie są kobietami, które nie tylko podziwiam, ale też kocham nad życie. Silne, niezależne, a jednocześnie podchodzące do życia z dużą dawką pokory. Lwice, które za wszelką cenę ochronią rodzinę przed niebezpieczeństwem. Jestem szczęśliwa i dumna, że wychowywały mnie trzy tak wyjątkowe kobiety. Mam nadzieję, że w przyszłości będę choć w połowie tak silna i odważna, jak one.

  61. A gdyby takkk… popodziwiać samą siebie i właśnie dziś, czemu nie, okazja idealna, uznać siebie za babkę, której podziw i uznanie się należą? Myślę, że robimy to zdecydowanie za rzadko, w świecie gdzie pęd do przodu i ciągłe wymaganie czegoś od siebie przyćmiewa fakt, że powinnyśmy się za to wszystko nagradzać gromkimi brawami. Zamiast karcić, że to wciąż za mało, że to jeszcze nie sukces, pogratulować sobie, że wstajemy rano, kiedy chce się spać i skomplementować ugotowany na czas obiad, bo pęd pędem, ale trzeba dobrze zjeść. Zatrzymać się i docenić swoją wspaniałość, bo wszystkie przecież jesteśmy cudowne :). Wszystkiego najpiękniejszego kobietki!

  62. Pewnie nie będę oryginalna jak napiszę, że podziwiam moją mamę. Nie było jej łatwo w życiu, w młodym wieku straciła męża i została z naszą trójką, a pomimo tego dała sobie świetnie radę. A zapytana przeze mnie czy gdyby mogła cofnąć czas i coś zmienić w życiu, odpowiedziała: „Nic. Wiem, że wszystko co się wydarzyło doprowadziło mnie do tego gdzie jestem i kim jestem teraz.” Podziwiam po stokroć!

  63. Ja podziwiam Tove Jansson. Uważam, że była odważną i twórczą kobietą, która nie bała się żyć po swojemu, w zgodzie ze swoimi pasjami. Poza tym w dużej mierze zrobiła mi dzieciństwo, myślę, że nie tylko mi :)

    Czy kwieciste piżamki wrócą do sklepu? Mojego rozmiaru już niestety nie ma…

  64. Podziwiam Ciebie i to właśnie TY dałaś i 7 lat temu motywację do założenia mojego bloga, który teraz już bardzo dobrze prosperuje :)

  65. Kobietą, która jest dla mnie prawdziwym autorytetem, jest moja mama – Jadzia. Jest to najodważniejsza, najskromniejsza i najwspanialsza kobieta jaką znam. Posiadam 10 rodzeństwa, które moja mama wychowała praktycznie sama. Po odejściu taty założyła własną działalność – jest producentem sadzonek kwiatów i warzyw. Zaczynała od zera. Jedyne co miała to pasje do roślin i kochające dzieci. Przez pierwsze 5 lat firma nie przyniosła żadnych dochodów – albo wychodziła na zero, albo pojawiały się straty równe całej hodowli, mama wszystko robiła w pojedynkę, nie zatrudniała nikogo. Oczywiście wszystko robiła między stertami prania, górami naczyń do umycia, zakupami, odrabianiem z nami lekcji i robieniem karmników na ,,technikę”. Nigdy się nie skarżyła, nie narzekała. Wstawała przed 4.00 po to, żeby pojechać do piekarni i kupić świeże pieczywo na śniadanie, mimo że prawie wcale nie spała. Po ciągłych próbach hodowlanych, które kończyły się często ogromnymi stratami, mama nie poddawała się. Jeżeli wiedza z książek zawodziła stosowała metodę prób i błędów, lub jak mówiła ,,wyczucie”. Razem z dwójką moich najstarszych braci tworzyła własne konstrukcje nawadniające i cieniujące. Jak się okazało ,,wyczucie” miała świetne, po 10 latach posiadała 7 tuneli i 4 szklarnie, w tym roku otworzyła się 2 kwiaciarnia. Ja w lutym obroniłam tytuł inżyniera, a w czerwcu czeka mnie obrona pracy magisterskiej. 6 z mojego rodzeństwa skończyła studia, reszta nadal się uczy. Mamy w rodzinie fryzjerkę, informatyka, mechanika, cukiernika, górnika i pielęgniarkę, uważam więc że i z naszym wychowaniem mama również dała sobie radę. Pamiętam okres kiedy wszyscy byliśmy w wieku szkolnym, dzień zaczynał się o godzinie 6.30. Mama budziła nas kolejno od najstarszego do najmłodszego. Harmider jaki panował w naszym niewielkim domu jest nie do opisania. P. coś rozlał przy śniadaniu, R. szuka swoich spodenek na w-f, K. zapomniał o plastelinie na plastykę, K. szuka swojej szczęśliwej bluzy, K. marudzi że woli kanapkę z dżemem – nie z szynką, a ja wyję że chcę dziś mieć na głowie dwa warkocze, nie jeden… Uwielbiam wspominać te poranki. Dlaczego? Bo mama niczym czarodziejka z magiczną mocą przywoływała plastelinę, spodenki na w-f, szczęśliwą bluzę, zamieniała kanapkę z szynką na dżem, sprzątała rozlane mleko i robiła najpiękniejsze warkocze na świecie. Teraz patrząc z perspektywy czasu podziwiam ją jeszcze bardziej. Moja mama to moja prywatna superbohaterka, radziła sobie ze wszystkimi problemami i potrafiła przy tym pomóc innym. Miała dwie super moce – miłość i szacunek do wszystkiego co robiła. Cała nasza jedenastka kocha ją i podziwia, dziś my zrobilibyśmy dla niej to wszystko co kiedyś ona dla nas. Moja mama zdecydowanie zasługuje na to żeby ją podziwiać.

  66. krótko i na temat: (super)mama

    podziwiam tę kobietę za to, że potrafi wyprowadzić mnie z równowagi po 2 sekundach rozmowy, a przede wszystkim za to, że pomimo tylu kłótni, które często kończą się łzami i krzykiem, ona zawsze wybacza i stoi za mną murem.

  67. Może to banalna odpowiedz ale podziwiam moją prababcię. To niesamowita kobieta która jest dla mnie zapałką żeby spełniać marzenia. Dowiedziałam się niedawno ze moja milos do szycia i ubran nie wzięła się z nikąd (wszystkie szyła sobie sama! A teraz wszystkie te rzeczy mam w swojej szafie i z dumą noszę :) )
    Podziwiam ją tez za to ze potrafiła sobie poradzić mimo trudności
    Kiedy razem z rodziną nie miała na chleb, zapracowała na maszynę do szycia i zaczęła szyć dla innych. Zachwyca mnie ta siła i miłość do ludzi która tkwi w niej do dziś.

  68. Otacza mnie wiele fantastycznych kobiet i naprawdę każda z nich jest godna podziwu za coś, w czym nie ma sobie równych. Gdybym jednak miała wybrać tylko jedną byłaby to siostra mojego partnera – Soraya. Dlaczego? Soraya to typ fighterki z niesamowitym wdziękiem, aurą dobroci wyczuwalną z 10km oraz poczuciem humoru, które powala nas często na kolana. W męskim świecie zarządzania funduszami i skomplikowanej bankowości wyższego szczebla czuje się jak ryba w wodzie i potrafi mocnymi argumentami wybronić niejeden projekt. Z jednej strony mocno stąpającą po ziemi, z drugiej, wrażliwa, empatyczna i zawsze gotowa do pomocy tym, którzy tego wsparcia potrzebują. Mimo, że różnią nas poglądy, obyczaje i język jest jedną z tych osób, których opinia na dany temat zawsze będzie dla mnie interesująca.

  69. Przychodzi mi na myśl Amelia Earhart. Pierwszy raz zetknęłam się historią Amelii kilka lat wstecz w jakimś babskim czasopiśmie. W czasach, kiedy większość mężczyzn uważała, że miejsce kobiety jest w kuchni ta dzielna i zdeterminowana osoba udowodniła, że my kobiety mamy prawo marzyć i realizować zamierzone cele. Pierwsza kobieta awiator – w 1932r. przeleciała solo przez Ocean Atlantycki. Pokazała, że kobiety mogą brać aktywny udział w życiu społecznym i budować swoją karierę. W pewnym sensie jej postawa mogła dodawać odwagi kobietom do wzięcia odpowiedzialności za własne życie. Amelia była pilotem, dziennikarką i pisarką, przez jakiś czas pracowała jako pielęgniarka, z tego, co pamiętam projektowała też kombinezony lotnicze dla kobiet. Właśnie pojawiła się w mediach informacja o rozwiązaniu zagadki jej zniknięcia podczas lotu nad Pacyfikiem w 1937r.

  70. Najbardziej na świecie podziwiam moja mamę. Jest to wspaniała, ciepła kobieta, która wiele w życiu przeszła. Mój ojciec daleki był od ideału, wiec wychowanie mnie spadło na moja mamę. Duża pomocą byli moi dziadkowie, niemniej jednak większość zasług należy się mamie. Podziwiam ja za to, ze mimo wszystkich trudów i przeciwności wychowała mnie na dobrego człowieka, przekazała najważniejsze wartości. Nigdy niczego mi nie brakowalo, jestem świadoma, ze często kosztem jej potrzeb czy marzeń. Jes ze mną w najlepszych i najgorszych momentach mojego życia. Zawsze mogę liczyć na jej wsparcie, czy tez kopa w tyłek jeśli potrzebuje motywacji do działania. Teraz gdy jestem juz dorosła i samodzielna mama podróżuje po świecie w destynacje o których często moge tylko pomarzyć, wiec podziwiam ja tez za chęci i odwagę :)

  71. Kasia z Krakowa

    Niejedną. Nierzadko nawet tę w sobie, która zaskakuje mnie wrażliwością, odwagą, twórczą złością. Ba, mądrością!

    Na panteonie kobiet, które podziwiam mam kobiety zwykłe-niezwykłe, które kontaktem ze sobą, tym co czują i wiedzą, swym własnym przykładem nieustraszenie pokazują innym drogę:
    Marta Maja Gierczyńska – masażystka lomi lomi, nauczycielka, tancerka, stwarza rzeczy niestworzone swoim prowadzeniem w tańcu, i uczy, jak nikt inny, że ty sama jesteś swoją najlepszą nauczycielką :)
    Alicja Gruszka-Nowak – terapeutka, tancerka. Doświadczeniami w tańcu i ruchu daje przestrzeń do odczucia iskierki radości w ciemności, bliskości w strachu, do wykroczenia poza swoje schematy bez przegadania.
    Ania Karna – masażystka lomi lomi, która prycha na teorie i racjonalizacje, stroni od zbędnych słów i wprawia człowieka w zakłopotanie neutralnie słuchając, a wymasuje tak, że człowiek się budzi ze snu.
    Ola Zawłocka – co uczy śpiewu całym ciałem. Tak być sobą jak ona jest to piękno.
    Iwona Olszowska – uczy tańca, ale tańca z ciała. Odbijania się od podłogi, ruchu z serca (i innych narządów ;), pewnego kroku i obierania kierunku.

    Te kobiety – cuda same – dzielą się wiedzą o życiu, każda przez swoje metafory, ale każda też przez język i mądrość jakie daje nam ciało. Tak wiele wiedzą i nie boją się tym dzielić – wiedzą przede wszystkim, że mają coś cennego do dania innym. I oby każda z nas to kiedyś poczuła!

    Współczesne wiedźmy. O nich wszystkich napiszę kiedyś książkę! W rzeczy samej, jeszcze dziś je o tym powiadomię!

  72. Ewa pancer - głowacka

    Za te noce przed świętami, kiedy to inni już śpią a Ty w kuchni krzątasz się do późna, by czarować nasze ulubione smakołyki podziwiam Cię Mamo.
    Za te chwile kiedy wydaje mi się, że nie ma wyjścia a Ty je wtedy znajdujesz, podziwiam Cię Mamo.
    Za te chwile kiedy mnie się już nie chce a Tobie tak, podziwiam Cię Mamo.
    Za to, że w każdym rozmiarze i kształcie umiesz być kobieca, podziwiam Cię Mamo.
    Za cierpliwość do nas Twoich dzieci i do Twoich wnuków podziwiam Cię Mamo.
    Za to, że masz w sobie niespożyte pokłady wybaczenia podziwiam Cię Mamo.
    Za serce miękkie i silne zarazem podziwiam Cię Mamo.
    Za to, że zawsze masz czas i energię, podziwiam Cię Mamo.

    …mama… jedna z najważniejszych Kobiet mego życia… niezmiennie ją właśnie podziwiam

  73. Może zabrzmi to jak typowa, nudna klisza, ale dla mnie mama jest wzorem siły i delikatności jednocześnie i to ją najbardziej podziwiam. Nie miała łatwego życia, wychowywała się w biednej (ale szczęśliwej i samowystarczalnej) rolniczej rodzinie, wypasała krowy, nigdy nie dostawała prezentów, sama szyła sobie odjazdowe ubrania. Jej tato pomylił datę jej urodzin i imię w urzędzie, dlatego zamiast Łucja ma na imię Lucyna i obchodzi urodziny dwa razy. Do pierwszej pracy chodziła piechotą pięć kilometrów, na obcasach, nawet zimą. Nigdy nie traciła pogody ducha, nawet kiedy na studiach pokłócili się z tatą tak, że nie rozmawiali ze sobą pół roku. Nawet kiedy spotkało ich nieszczęście i pojechali na wakacje nad morze odreagować. Kiedy mieszkaliśmy już wszyscy we czwórkę zawsze gotowała dwudaniowe obiady, chodziła z nami na dlugie spacery i ogarniała dwa ogródki. Do dzisiaj nie wiem skąd miała na to czas. Teraz, kiedy jestem już dorosła wiem, że chcialabym być jak ona. Zawsze czule przytulać, zawsze znaleźć czas, ze wszystkim sobie radzić z podniesioną głową i uśmiechem na twarzy. Lubić siebie. Nie tracić głowy nawet wtedy, kiedy pies zgubi się w lesie i dzieci dostają histerii. Rozmawiać z córkami przez telefon dlugie godziny . I spóźniać się do pracy z taką godnością.

  74. Z góry zapowiem, że nie znoszę ckliwych historii. Zawsze mam poczucie,że żerują na ludzkich emocjach, uderzają w słabe punkty i wzbudzają litość.
    Ta historia mimochodem wyszła trochę ckliwa, ale chyba trudno pozbawić ją emocjonalnego aspektu.

    Wiele razy czyta się „podziwiam moją mamę, bo…” Jako sceptyczka z natury, zawsze myślałam „boże, czy ludzie nie mogą wymyślić nic innego, zawsze tylko te mamy…” Aż w końcu i mi przyszło powiedzieć PODZIWIAM MOJĄ MAMĘ.
    Podziwiam ją, ponieważ po tym jak zginął mój ojciec, po kilkumisięcznym byciu emocjonalnym histerycznym warzywem, wstała, spakowała w jeden dzień walizkę i wyjechała do Norwegii. Bez języka, bez znajomości, bez pracy. Pojechała,żeby zmienić otoczenie i chyba przede wszystkim swoje życie. Wyjście z maleńkiej wsi z 600 mieszkańcami do stolicy Norwegii, rozprawienie się z logistyką metra i zerowymi kompetencjami językowymi angielskiego,norweskiego i właściwie- żadnego innego języka- było ogromnym wyzwaniem, ale widać, moja mama jest silniejsza niż wszystkie ograniczenia i niż ja sama przypuszczałam.
    Wróciła, wciąż wewnętrznie smutna, ale zupełnie inna. Nagle okazało się, że jest się w stanie uporać z formalnościami, które zawsze załatwiał ojciec, wyprowadziła się z naszej maleńkiej wsi, w ciągu dwóch dni zdobyła pracę a po 5 miesiącach została kierownikiem. Kiedy rozmawiam z moją babcią (mamą mojej mamy) czy moją chrzestną, każda z nich, łącznie ze mną, była pewna,że mama po śmierci ojca nigdy nie stanie na nogi. Nikt nie dawał szans, aby wróciła do normalnego funkcjonowania, widząc w jakim stanie była.
    Ale ona świetnie sobie dała radę a teraz z przyjemnością patrzy się jak wraca do życia towarzyskiego, jak uczy się wszystkiego od nowa, jak niegdysiejsze niemożliwe,staje się możliwe.

    Nie wiem ile z Was ma odwagę powiedzieć swojej mamie: Mamo,podziwiam Cię za to, jaka jesteś silna.
    Ja nie mam,ale jeśli uda się wygrać ten konkurs, z przyjemnością sprawię jej piżamę z Lunaby i wydrukuję jej to,co tu napisałam. Zawsze łatwiej wsunąć dyskretnie trochę ciepłych słów między piżamę niż powiedzieć szczerze „Jesteś naprawdę wielka”.

  75. To może nie bedzie super oryginalna odpowiedź ale… najważniejszą kobietą w moim życiu którą szczerze podziwiam jest moja mama.
    Choć już 20 lat spełnia się zawodowo jako nauczyciel nigdy nie zrezygnowała z realizacji swoich, przez długi czas głęboko skrywanych, marzeń! Ogromnym wysiłkiem, często na przekór wszystkim „dobrze radzacym”, otwarła niedawno swój własny sklep ogrodniczy i po tylu latach zastanawiania sie jak to będzie zamieniła marzenie w rzeczywistość. Codziennie na nowo przypomina mi tym, że warto walczyc o to co kochamy w życiu robić, nawet kiedy przeciwko nam wychodzą problemy ze zdrowiem, zmęczenie, codzienne zmartwienia.
    Moja mama to prawdziwa silna kobieta, która wie czego w życiu NIE chce i wie jak walczyć o swoje racje. Nie boi się wychodzic na przekór „oczekiwaniom” innych ludzi i utartym schematom postępowania.
    Każdej kobiecie w dniu naszego święta życzę znalezienia takiego źródła siły do walki o wymarzoną codzienność i tak wspanialego wzoru do naśladowania jakim jest dla mnie moja mama :)

  76. Pewnie nie będę oryginalna, ale podziwiam moją mamę. Jestem jedynaczką, więc miałam całkiem spore szanse, by zostać „zagłaskaną na śmierć”. Tymczasem mama zawsze mówiła „rób jak uważasz”. Nigdy nie wtrącała się w moje życie, pozwalała uczyć się na błędach. Z perspektywy myślę, że było to bardzo trudne- na pewno miała przecież swoje poglądy dotyczące tego, co jest dla mnie dobre. Mimo wszystko pozwoliła mi być sobą- ze wszystkimi tego konsekwencjami. Niezwykle Ją za to szanuję, choć bywały sytuacje, kiedy marzyłam, by usłyszeć „zrób tak i tak…” ;-)

  77. Nie będę oryginalna. Będę raczej do bólu nieoryginalna. Bez wahania, bez zastanowienia… kobietą, którą podziwiam jest moja Mama. Jest tak pewnie dlatego, że jest MOJĄ Mamą. A podziwiam ją dlatego, że wytrzymuje wszystkie moje marudzenia, wszystkie katastrofy, wszystkie końce świata. Bo ona wie, że wszystko będzie dobrze. Bo jest spokojna. Bo jest pewna. Bo nie robi z igły widły i nie dramatyzuje. Doskonale sobie ze wszystkim radzi z uśmiechem na twarzy. Nigdy nie narzeka, nigdy nie ma dość. Jak tak można – ja nie wiem. Ona wie.

  78. Najbardziej podziwiam moją nieżyjącą już babcię. Była niezwykłą kobietą. Dzielną i silną i z ogromnym poczuciem humoru. Jej odbicie widzę w moim najmłodszym synku, ma ten sam figlarny błysk w oku co Ona i tę samą chęć do psot :)

  79. Ja podziwiam Agnieszkę Osiecką, która jest moim autorytetem w wielu sferach życia. Pomimo tego, że tak zagubiona, poplątana i trudna… miała odwagę do życia i mówienia o nim w tak piękny sposób.

  80. Podziw to dla mnie słowo z tych bardzo konlretnych, a jednak w obecnych czasach mocno nadużywanych. Przez to podziw wydaję się ślepy lub tylko chwilowy. Wiem, że nie mogłabym podziwiać nikogo kogo osobiście nie znam. Żadnej znanej osoby, o której informację docierają do mnie z mediów. Wiem ze to, że zawsze mój podziw i szacunek wzbudzają wszystkie kobiety, które wydają się zwykłe, ale mają w sobie niezwykłą siłę. Siłę tak wielką, że pomimo wszystkich trudności nie poddały się i nie zamknęły na ludzi. Pomimo odniesionych w duszy ran odmieniają świat tym co najlepsze. Czesto na małą skalę, ale konsekwentnie. Wśród rodziny, znajomych, w pracy. Pragne stać się jedną z takich kobiet

  81. Kobietą, którą podziwiam jest Kenijka Wangari Maathai. Była pierwszą kobietą we wschodniej Afryce, która uzyskała stopień doktora, a w 1977 roku powołała Ruch Zielonego Pasa, której celem było przeciwdziałanie postępującemu pustynnieniu kontynentu i wynikającej z tego biedzie. Do dziś organizacja posadziła ponad 30 milionów drzew (wcześniej wskutek wycinania lasów ich powierzchnia w Kenii wynosiła niecałe 2%), ale to nie wszystko. Działania Wangari dały pracę dziesiątkom tysięcy kobiet, pokazały im, że mogą wziąć życie w swoje ręce i zmieniać świat. Pokazała, że są ważne i nie są własnością mężów. To oczywiście nie spodobało się ówczesnej władzy, ale Wangari nie poddawała się, przez co była w realnym niebezpieczeństwie i niejednokrotnie doświadczała przemocy zarówno fizycznej jak i psychicznej. W 2002 roku została wybrana do Parlamentu uzyskując… 98% głosów, a w 2004 roku Wangari została laureatką Pokojowej Nagrody Nobla. Maathai stała na pierwszej linii walki o sensowny ekologicznie rozwój społeczny, gospodarczy i kulturalny w Kenii i w Afryce. Jej życie pokazało mi, że zmienianie świata nie zaczyna się od narzekania na to, jak jest źle, udostępniania postów i podpisywania internetowych petycji, tylko od zakasania rękawów, wzięcia do ręki łopaty i zasadzenia pierwszego drzewa :)
    „Until you dig a hole, you plant a tree, you water it and make it survive, you haven’t done a thing. You are just talking.”

  82. Kogo podziwiam?

    Podziwiam siebie 4 lata temu.

    Nie mając obok siebie nikogo, chwilę po stracie pracy i przerwaniu studiów, z 6 tygodniowym dzieckiem w nosidełku – uciekłam taksówką przez pół Polski od tyrana, którym był mój partner. Przez kolejne tygodnie, miesiące walczyłam ze sobą. Budowałam świat swój i syna od nowa. Musiałam się przebranżowić, utrzymać nas oboje, wychować dziecko, zadbać chociaż momentami o siebie i zawalczyć o nas. Mam za sobą przeryczane – nie przepłakane ale przeryczane – noce. Płakałam na widok szczęśliwych rodzin w parku, gdy syn drzemał w wózku, płakałam wieczorami i nocami, gdy po calutkim dniu tyrania w domu, nad klawiaturą i odganianiem przemocy psychicznej, jaka leciała w moją stronę w SMS-ach, mailach, itd. – zdawałam sobie sprawę, że nie mam nic na kolację bo w lodówce tylko produkty dla synka, gdy marzyłam o pysznej latte w kawiarni, o ciepłym płaszczu, o odpoczynku… NIE ZŁAMAŁAM SIĘ. NIE WRÓCIŁAM. Przez dwa lata samiuteńka wychowywałam syna, odpierając brutalność. Zabierałam maleńkiego wszędzie. Do pracy, do lekarza, na zakupy, biegałam z wózkiem po parku bo trening uspokajał moje myśli. Wróciłam na ukochane studia, znalazłam lepszą pracę. Kiedy najmniej się tego spodziewałam – poznałam mojego obecnego męża.

    Dzisiaj? Dzisiaj podziwiam siebie tamtą. Bo gdyby nie ja tamta, gdybym wtedy się poddała, gdybym nie walczyła o siebie i z sobą w każdej godzinie – byłabym zapewne w innym miejscu niż jestem teraz, gdy mam wspaniałego męża, cudownego przedszkolaka, kończę swoje studia, zaczęłam kolejne, skończyłam książkę a teraz otwieram wymarzony biznes i mam mnóstwo planów, pomysłów na siebie, na nas. Mam siłę i wsparcie. Wtedy nie miałam wsparcia ale siły – mi nie zabrakło.

  83. poprostumama

    Wszystkiego kobiety które są kochającymi MATKAMI zasługują na podziw, za…
    1. Bezgraniczną miłość do swoich dzieci, oddanie, poświęcenie, zaradność, wspiercie i troskę
    2. Niedajadanie, niedosypianie, brak wolego czasu dla siebie – mamy, wielki szacunek za to co robiecie

    Kobiety, matki jesteście bohaterkami swoich domów, wzorem i autorytetem i wszystkie zasługujecie na podziw.
    Gratulacje Wam z całego serca…

  84. Mam w swoim otoczeniu wiele wspaniałych kobiet, które podziwiam i szanuje, ale (i nawet nie wiesz jak bardzo się tutaj biję z myślami i po raz, który zaczynam tę wiadomość) najbardziej podziwiam siebie. I wiem jak to brzmi – jakbym była hiperzarozumiała, a jest zupełnie odwrotnie. Mam problem z przyjmowaniem komplementów, wiarą we własne możliwości i umiejętności, wielokrotnie łapię się na syndromie oszusta i dewaluuje swoją wartość. Wkładam ogromną pracę w to by szanować samą siebie, doceniać własne sukcesy i wybaczać sobie błędy. W końcu to ze sobą będe do końca życia.

  85. A ja pójdę nieco innym torem – wszyscy skupiamy się na podziwianiu kogoś. Ten ktoś robi ciekawe rzeczy, spełnia swoje marzenia, ma ciekawą pracę, mnóstwo przygód, jest wytrwały, pomaga innym. Ciągle podziwiamy innych i choć to niewątpliwie słuszne, to według mnie zapominamy w tym wszystkim o celebrowaniu siebie.
    Tak że odpowiadając na pytanie konkursowe chciałabym napisać, że podziwiam siebie. Za to, że nie poddałam się, kiedy moje długoletnie marzenie legło w gruzach, za to że przetrwałam wiele ciężkich chwil w życiu, za to że wciąż wierzę w ludzką dobroć, a przede wszystkim za to, że *jestem* i mam możliwość dzielenia się moimi przygodami, marzeniami, energią z drugim człowiekiem i że mogę pomagać innym.

  86. Kobietą, którą podziwiam jest moja mama. Wyjście za mąż wiązało się dla niej z przeprowadzką prawie 300 km od domu rodzinnego. Zaraz po ślubie zaszła w pierwszą ciążę ze mną i okazało się, że ojciec ma problem alkoholowy. Rok po mnie urodził się mój brat. I mama jakoś sobie radziła, mimo tego, że z racji odległości nie mogła liczyć na wsparcie swoich najbliższych, wsparcie, którego nie mogła otrzymać od ojca. Mieszkaliśmy w PGR-ze, było biednie, ale mama jakoś wiązała koniec z końcem i wychowała dwójkę wspaniałych dzieci. Dzisiaj życia moje i mojego brata są całkiem satysfakcjonujące i udane. Wiem, że nie byłoby tak, gdyby nie upór i wytrwałość mamy, jej siła i wiara. Moja mama to taka Matka Polka Siłaczka – dzisiaj to nie jest rola modelowa i sama nie chciałabym być taką siłaczką, wiele rzeczy zrobiłabym inaczej. Ale przeszłości nie da się zmienić, a ja doceniam to, co dla nas zrobiła mama.

  87. Podziwiam kobiety, które mają w sobie na tyle mądrości, ze umieją ją przekazywać innym. Taką kobietą jest choćby Kamila z blogu Cammy, które umie wiele mądrości przekazać w pięknych psychologicznych wpisach. Podziwiam ogólnie ludzi, którzy umieją dostrzegać piękno w najmniejszych detalach, którzy zarażają optymizmem.

  88. Podziwiam kobietę, która jest kobietą niezależną, która bezustannie się rozwija, jest wrażliwa i empatyczna, ale jednocześnie silna, która nigdy się nie poddaje i patrzy z nadzieją w przyszłość, która jest wsparciem dla swoich bliskich, zaraża ich dobrą energią, która dba o ciało, ale i o duszę, a przy tym wszystkim pozostaje sobą – z całym zestawem wad i zalet.
    Kobieta ta to moja mama, babcia, siostra, ciotka, przyjaciółka, szefowa, wykładowczyni, nauczycielka, fryzjerka, lekarka, krawcowa, kosmetyczka, ekspedientka, pani z pobliskiej piekarni… wyliczać mogłabym bez końca.
    Kobieta, którą podziwiam, to kobieta jaką codziennie staram się być. Dla mojego narzeczonego, dla moich bliskich, a przede wszystkim dla siebie.

  89. Przez te trzydzieści parę lat życia spotkałam wiele kobiet mądrych, kreatywnych, pięknych przede wszystkim wewnętrznie, ale największy wpływ wywarła na mnie Babcia. Żyła w bardzo trudnych czasach, najpierw wojna potem szary czas komuny, ale zawsze umiała powiedzieć coś miłego, wesprzeć, podtrzymać na duchu i motywować do działania. Ile razy bałam się czegoś spróbować, patrzyłam z boku to Babcia zawsze mówiła spróbuj, nic nie tracisz, w najgorszym wypadku ci się nie uda, ale ja wiem, że będzie dobrze. Kiedy gasła i odchodziła przez kilka lat nigdy się nie skarżyła, zawsze uśmiechnięta, wdzięczna za każdy gest. Podziwiam ją za tę radość ducha, uśmiech choć dokładnie wiedziała dokąd to zmierza. Od jej śmierci minął rok, a mi dalej brakuje Jej uśmiechu i rady. To była najważniejsza kobieta w moim życiu. Myślę, że nie trzeba być super bohaterem, żeby być dla kogoś ważnym i swoim skromnym życiem mieć tak wielki wpływ na czyjeś życie.

  90. Najbardziej na świecie podziwiam moją Babcię. Za co? Przede wszystkim za szukanie dobra we wszystkim, co nas otacza. Bo jak nie podziwiać osoby, która, widząc polityków w telewizji i słuchając, jakie bzdury potrafią wygadywać, mówiła: „Ale zobacz, przynajmniej w garniturze dobrze wygląda”. Do końca życia będę pamiętała bardzo konkretne zalecenie, którym skwitowała moje marudzenie, że pokłóciłam się z chłopakiem: „Po co się kłócić? Życie jest na to za krótkie. Lepiej idźcie na spacer. Świeże powietrze dobrze wam zrobi”. Podziwiam moją Babcię i bardzo ją kocham – nadal i na zawsze, choć nie ma jej ze mną od sierpnia, zmarła dwa tygodnie przed moim ślubem. „Wiesz, ja już jestem słaba, nie będę wam robić problemu, raczej nie przyjdę”. No i nie przyszła. Konkretna i słowna, jak zawsze, cholera.

  91. Siebie. Podziwiam, że udaje mi się łączyć pracę, zarządzanie domem, wychowywanie dzieciaków, dbanie o siebie i te wszystkie inne rzeczy, które każda z nas robi na codzień. W dodatku udaje mi się nie zwariować, nie popaść we frustrację czy przygnębienie i – co chyba najważniejsze – zachować dystans do siebie i życia.
    Oczywiście nie jestem jedyną kobietą, którą podziwiam, ani nawet tą podziwianą najbardziej, ale my, kobiety, mamy taki feler, że za mało się doceniamy, że skupiamy się na tym, co nam nie wyszło, że nie dostrzegamy, że żonglowanie tymi wszystkimi elementami życia to nie lada sztuka, z której możemy być dumne.
    Zawsze się śmieję do mojego męża, że on zawsze robi wszystko perfekcyjnie. Ale on robi jedną rzecz na raz, a ja w tym czasie ogarniam te 99 rzeczy, dzięki którym świat się jeszcze nie zawalił. Więc chyba wystarczy, że będą zrobione dobrze, a nie doskonale?!
    I za to „dobrze” podziwiam siebie i inne babki.
    Pozdrawiam,
    Agata

  92. Hej :)
    Fajny konkurs, musiałam chwilę się pogłowić!

    W pierwszej kolejności oczywiście przyszła mi do głowy mama, babcia, wspaniałe kobiety z mojego otoczenia.

    Ale zaczęłam myśleć intensywniej, którą z kobiet, które też znacie (albo może was zainteresuje) warto wspomnieć i uhonorować jej działalność, to co zrobiła i kim jest. I jak tu jeszcze połączyć Dzień Kobiet – czyli święto, którego mam nadzieje celem jest zwrócenie uwagi, jakie my kobietki jesteśmy cenne, fajne, potrzebne, unikalne, godne szacunku i wartościowe – z tematyką bloga, która myślę jest nam wszystkim bliska i lubiana.

    I wtedy od razu nasunęła mi się na myśl niezwykła kobieta – Waris Dirie. Być może kojarzycie ją, tak jak ja, z książki lub filmu „Kwiat pustyni”, lub jeśli słyszałyście coś na temat praktyki obrzezywania kobiet (statystyki są straszne!) – to bardzo możliwe, że m.in. dzięki niej. W kilku zdaniach postaram się opisać jej historię, żebyście mogły zobaczyć dlaczego ta kobieta jest tak niezwykła.
    Urodziła się w Somalii, gdzie w wieku 5 lat została poddana tradycyjnemu okrutnemu rytuałowi obrzezania narządów żeńskich. Duża część dziewczynek w ogóle go nie przeżywa. Po kilku latach zostaje zmuszona do poślubienia 60-letniego mężczyzny i wtedy ucieka z domu. Po miesiącach tułaczki, trafia do Anglii. Tam wpada w oko sławnemu brytyjskiemu fotografowi mody – Terence Donovanowi i po publikacji jej zdjęcia w kalendarzu Pirelli jej kariera modelki rozwija się bardzo szybko. Waris pamięta o swojej przeszłości i zaczyna o niej mówić. W 1997 udziela przełomowego wywiadu w Marie Claire, po którym sprawą obrzezki kobiet zaczyna interesować się coraz szersze grono autorytetów i w efekcie, w tym samym roku, Waris została mianowana Specjalnym Ambasadorem ONZ. Powołała też fundację, która niesie realną pomoc i naświetla temat. I lżejszy akcent na zakończenie – modelka ponoć zakochała się w Polskim morzu i (nie wiem czy dalej) ale jeszcze w 2012 r. mieszkała w Gdańsku :)
    No niesamowita babeczka! :)

  93. Kobietą którą podziwiam jest moja mama. Nigdy nie rozumiałam mojej mamy , na przełomie lat dopiero teraz widzę jaką osoba była. Jeśli mialabym ją określić jednym słowem to -artystka. Mimo , że z wykształcenia była krawcową ,to zawsze miała zamiłowanie do sztuki, pewnie dlatego we mnie tak prężnie rozwijała ten zmysł artystyczny, przez co poszłam do szkoły muzycznej ,a majac rok umiałam już malować proste rzeczy typu motyl ,dom itp.
    Moja mama miala zawsze zwariowane pomysły. To ona wpadla na pomysł abym przekuła sobie uszy, żeby w 4 klasie przefarbować mi włosy na czerwono ,zeby mój pokój miał każdą ścianę w innych barwach. Nie rezygnowała ze swoich pomysłów mimo ,że niektórzy znajomi czy rodzina uważała coś za wariactwo. Wymyśliłyśmy absurdalną powieść dla dzieci o dwójce kotów o imionach :” Pierożek z Kapustą” i „Leniwy Klusek” ,kupowałyśmy sobie plastikowe kryształy ,które udawały kolczyki w pępkach. Z czasem jednak oddaliłyśmy się od siebie, przestałyśmy się rozumieć. Potem z niewiadomych przyczyn mama zmarła. Wtedy zaczęłam przywracać wspomnienia,znalazłam jej stare pamiętniki ,kiedy była w tym samym wieku co ja teraz. Dzięki temu wszystkiemu uświadomiłam sobie ,że podczas tych zabaw i szalonych projektów moja mam zawsze wpajała we mnie to ,abym nie bała się nowych rzeczy ,żebym próbowała swoich sił ,mimo że niektórzy mówią mi ,że to nie ma sensu. To ona zareagowała entuzjazmem ,kiedy nagle będąc na studiach powiedziałam jej ,że iść na drugi kierunek,na scenografię,mimo że nie miałam żadnego przygotowania. To ona ciągnęła mnie do zrobienia prawa jazdy ,żebym nie była nigdy zależna od kogoś i mogła zawsze gdzieś sama pojechać. To ona chciała bym wyjechała z miasta na studia ,bym zobaczyła inne perspektywy. Zawsze była przy mnie , była dumna z moich sukcesów i mówiła że jestem najlepsza. Niektóre z tych rzeczy dopiero uświadomiłam sobie ,gdy mi ich zabrakło,ale przez to umiem je teraz docenić. Mimo że tego nie słyszy ja jej dziękuję za to ,co dla mnie zrobiła. Jestem jej wdzięczna ,że jestem tu gdzie jestem i kim jestem ,bo wiem jak duży wpływ na to miała ona- moja mama :)

  94. Podziwiam siebie- za postęp, który zrobiłam. Siedzę w domu z trzecią anginą w tym sezonie jesienno/ zimowym i nie płaczę w poduszkę, jak kiedyś, tylko konsekwentnie wprowadzam plan pracy nad odpornością i wierzę, że już za rok będzie lepiej. Dla mnie to ogromnie ważne, bo zmieniłam sposób patrzenia na świat, co wydawało mi się niewykonalne.

  95. Simone de Beauvoir. Za to, że „miała jaja”, żeby żyć tak jak chciała i nie przejmować się opinią innych.

    I wszystkie inne kobiety, które żyją w zgodzie ze sobą!

  96. A ja Asiu podziwiam Ciebie – Joannę Glogazę. I nie piszę tego dlatego, by się podlizać i wygrać konkurs. Po prostu kiedy takie pytania padają wśród znajomych, to taka jest właśnie moja odpowiedź. Podziwiam Joannę Glogazę za to, że żyje w zgodzie ze sobą i swoimi potrzebami, że ma swoje zdanie bez względu na to co pomyślą inni. Że potrafi motywować i pisać w piękny sposób o codzienności. Że zwraca uwagę na pozornie błahe rzeczy i potrafi im nadać nowe znaczenie. Że jest kipiącą energią, wulkanem pomysłów i przede wszystkim bardzo inteligentną i odważną osobą. Podziwiam Joannę za to, że prowadzi fantastycznego bloga, właściwie to jedynego, którego czytam stale i czekam z utęsknieniem na każdy wpis i za to, że z blogowania uczyniła swój zawód i sposób na życie. Chciałabym być taką kobietą jak Joanna. Bez kopiowania, ale czerpiąc inspiracje, krok po kroczku zmierzając w stronę swojego slow life.

  97. Cześć :)
    Jest wiele kobiet, które mogłabym tutaj wymienić… tak wspaniałych, że napisanie o nich wszystkich zajęłoby mi sporo czasu. Gdy zaczęłam się zastanawiać, którą podziwiam najbardziej , postanowiłam kierować się sercem i wybrać moją Mamę. Chyba nie będę tutaj oryginalna. Dla większości z Nas Nasze Mamy są największą inspiracją, pierwszym i najważniejszym wzorem,. To od nich uczymy się miłości, szacunku ale także tego jak być kobietą, odnosić zarówno sukcesy jak i porażki.
    Moja mama zdecydowała się na macierzyństwo w bardzo młodym wieku, miała 19 lat kiedy urodziłam się ja i 23, gdy urodził się mój brat. Gdy wspomina to teraz, mówi, że zawsze marzyła o rodzinie i nigdy nie pomyślałaby, że coś może pójść nie tak. Niestety, mój brat urodził się z dziecięcym porażeniem mózgowym i wieloma innymi chorobami. Od urodzenia jest tak zwaną „roślinką” – nie ma z nim praktycznie kontaktu, nigdy nie powie, co go boli. Nie wiadomo, jak mu pomóc. Przez wiele lat moja mama musiała radzić sobie z opieką nad Konradem sama. Mój tata uzależnił się od alkoholu, zrezygnował z czynnej opieki nad synem. W wielu sytuacjach zamiast stać się oparciem, stawał się jego dokładnym przeciwieństwem ( dodatkowo bardzo upartym- nie chciał skorzystać z pomocy psychologa, nie przyjmował pomocy).
    To tylko zarys sytuacji, w której znalazła się moja mama. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że zawsze była uśmiechnięta i nie miała chwil słabości. Jednak, gdy przywołuje w myślach jej postać – jako całokształt, widzę osobę, która nauczyła mnie, czym jest odpowiedzialna miłość, zarówno do moich bliskich, jak i do siebie samej. Przedefiniowała słowo „normalność”, ponieważ z perspektywy innych osób nasza rodzina może obiegać „od normy” ja jednak za żadne skarby bym jej nie zamieniła.

    Codziennie obie uczymy się od siebie czegoś nowego. Nie zawsze się zgadzamy, ale w każdej sytuacji się wspieramy.
    Jest zabawna, urocza, troskliwa ale też silna. Jest moją najlepszą przyjaciółką.

    Cieszę się, że mogłam to napisać :) Dzięki!

  98. A ja, jako science freak, podziwiam wszystkie kobiety w nauce, bo serio często mają gorzej, nawet w XXI wieku. Nie raz słyszałam niemiłe komentarze o tym, że nic nie umiemy, żebyśmy wracały do kuchni, że baby to się nie będę słuchać (np. na budowie), że na wykładzie takie tłumy, że gdyby nie kobiety, to by nie było gdzie palca wcisnąć (chyba najbardziej obleśny komentarz). I podziwiam kobiety nauki za to, że dają radę. Że się nie poddają i walczą o to, żeby inne dziewczyny też mogły iść ich ścieżką. Być szanowane i doceniane za swoją pracę. Bo niejednokrotnie jest tak, że kobieta musi pracować więcej, żeby pokazać, że w czymś jest lepsza od mężczyzny. Bo bycie tak samo mądrym/zdolnym jak on nie wystarcza.

    Podziwiam Marię Curie-Skłodowską za to, że była pierwsza na Sorbonie – na pewno nie raz usłyszała zgryźliwy komentarz i nie raz płakała przez to w poduszkę. Podziwiam Rosalindę Franklin, która przyczyniła się do odkrycia DNA. Podziwiam Lisę Meitner, której wiedza i umiejętności były zamiecione pod dywan i a odkrycia przywłaszczone przez innych. Że mimo to pracowała dalej nad tym, co kochała. I podziwiam każdą kobietę, że mimo przeciwności, jakie ją dotykają, prze do przodu. Bo w tym jest siła kobiet – w determinacji, ciężkiej pracy i pasji.

  99. Hej Dziewczyny! :-)
    Myślę, że kobiet, które podziwiam jest wiele. Jednak ostatnio ogromną inspiracją stała się dla mnie Pani Urszula Dudziak – i jej kanał na Youtube :-) Dziewczyny! Jeśli jeszcze nie widziałyście – to polecam! :D
    Owszem, wiadomo, że mogłabym się rozpisywać o mojej mamie i wielu innych super babkach,
    ale Pani Urszula ma 74 lata, jest pełną energii, pogody ducha kobietą, z dystansem do siebie samej i świata, zarażającą swoim optymizmem innych ludzi :-)
    Przy tym jest zadbana, elegancka i wesoła. Nieustannie ciekawa świata.
    Nigdy nie pomyślałabym, że ja, 28 letnia młoda kobieta zainteresuje się kanałem o tyle starszej od siebie osoby i znajdzie w nim tyle inspiracji!
    Chciałabym w jej wieku wyglądać i czuć się śpiewająco – tak jak ona!
    Pani Urszuli – chylę czoła! :-D

  100. Kobietą, którą najbardziej podziwiam jest moja babcia. Choć jej życie nie było usłane różami, a wręcz dawało jej w kość niejednokrotnie, zachowała pozytywne nastawienie do życia i wciąż zaraża optymizmem. Ta kobieta nauczyła mnie nie tylko pokory, ale również pokazała, że jestem piękna właśnie taką jaką jestem. Kiedyś podsmiechiwałam się z jej uwag, żebym np. krem wklepywała, a nie wcierała czy nie zakladała nogi na nogę by zachować zdrowe i piękne nogi. Dziś wiem, że te babcine porady są bezcenne. Szkoda, że dopiero kiedy dojrzewamy, zaczynamy zauważać jaką wartością są właśnie najbliższe nam osoby, że nie mówimy „kocham” tak często jak należy. Obecnie babcia przekazuje mi swoją wiedzę na temat krawiectwa i mam nadzieję, że jest przed nami jeszcze dużo dni spędzonych razem na wspólnym szyciu. Moja mistrzyni i moja Babcia.

  101. Moj babcię. I to nie tylko dlatego, że jest moją babcią, ale za to, jakim jest człowiekiem, ile przeżyła i ile poświęciła. Dopiero z perspektywy czasu jestem w stanie to rozpoznać. Babcia urodziła się w trakcie wojny i już w bardzo młodym wieku nie dawała sobie w kaszę dmuchać (moja ulubiona historia! Pod koniec wojny, gdy „gościli” Niemców, wpatrywała się w jednego głodna, a on rzucił jej kość. A ona trzasnęła mu tą kością o talerz. Ten już zaczął ładować broń, ale jego przełożony wtargnął, ukarał żołnierza, a babci dał torbę cukierków). Przejechała pół świata, mówiła w kilku językach (po tylu latach bez praktyki ostał się jedynie angielski), była w klasztorze, a potem wróciła do Polski. I do dziś jej życie nie jest usłane różami, a ona – mimo że chora, słaba i już dość leciwa – wciąż działa na pełnych obrotach. Gotuje dla kilku osób, opiekuje się wszystkimi. I nie pamiętam jej innej.
    Podziwiam ją, krótko mówiąc, za jej siłę.

  102. Kobietą, którą najbardziej podziwiam jest moja Babcia. To wspaniała Kobieta – energiczna, zaradna, zorganizowana, bardzo pomocna i ciepła, mimo, że czasem trochę (no, może bardziej niż trochę) despotyczna. Potrafi załatwić wszystko i wszędzie. Ma swoje znajomości chyba wszędzie w Krakowie. Urzeka wszystkich dookoła swoim sposobem bycia. Umie słuchać innych. Mimo swoich 80 lat, wciąż jest aktywna towarzysko i zawodowo. Jest piękną, elegancką, zadbaną Kobietą. Zastanawiałam się, czy pasuje tu stwierdzenie, że nosi godnie swój wiek, ale mam wrażenie, że dla Babci wiek, to tylko numerek w dowodzie, a tak naprawdę to Ona ma wciąż trzydzieści kilka lat. Wzorowa kobieca głowa rodu :D. Do tego ma niesamowitą rękę do roślin – potrafi ożywić każdy kwiatek, niezależnie od tego czy został ususzony, zalany czy zamrożony (gdyby nie Ona, moja dżungla parapetowa umarłaby marnie jakieś dwie sesje egzaminacyjne temu). Imponuje mi w niej także troska o najbliższych – czasami być może trochę zbyt nachalna. Ale Babcia zawsze jest i wspiera, kiedy potrzeba, kiedy coś złego się dzieje. Mój Dziadek do tej pory twierdzi, że 40 lat temu nie przeżyłby swojej choroby, gdyby nie Babcia i nie jej wsparcie. Ze spraw mniejszego kalibru – takiego dopingu, jaki mieliśmy z bratem przed maturą i później na studiach, przed egzaminami, to polska reprezentacja piłkarska nigdy nie miała! I to w wersji jednoosobowej! :) Znakomita gospodyni – bardzo dużo o prowadzeniu domu dowiedziałam się właśnie od niej. Tak samo jak o relacjach damsko-męskich i o małżeństwie – niektóre z tych porad są naprawdę nie do przecenienia. Myślę, że generalnie, kobiety z pokolenia naszych babć to niekwestionowane mistrzynie życia, które mają za sobą życie w trudnych historycznie czasach, a mimo to potrafią zarażać ludzi optymizmem i radością, żyć pełną piersią nawet na starość. Obyśmy i my takie były!

  103. Podziwiam 3 Marie, które 1973 roku stanęły przed sądem w Portugalii: Maria Teresa Horta, Maria isabel Barreno i Maria Velho da Costa.
    Oskarżono je o szerzenie treści pornograficznych szkodzących portugalskim kobietom.
    Powodem była napisana przez nie książka Novas Cartas Portuguesas (pl. Nowe Listy Portugalskie).
    Wszystko to działo się za czasów krwawej dyktatury Salazara, którego propaganda stanowiła o tym, że ” po stronie kultury stoją mężczyźni, zaś kobiety- po stronie natury”. Ksiażka natomiast-manifest feministyczny- broni kobiet, ich prawa do równego traktowania, odczuwania przyjemności seksualnej, itp.
    Jak wielką odwagą musiały wykazać się kobiety, które ryzykując swoje życie podjęły się napisania tej książki?
    Dużo łatwiej jest być silnym, kiedy zwyczajnie można. Gdy jedyna na co się narażamy to skandal lub śmieszność.
    Każda z nich ryzykowała swoje życie i zdrowie, bo tortury w więzieniach Salazara były doprawdy wymyślne i wcale nie tak trudno było do nich trafić.
    Dlatego podziwiam kobiety które są silne, walczące o swoje ideały, nie tylko wtedy kiedy okoliczności im na to pozwalają, ale zawsze. :)

  104. Każda kobieta jest na swój sposób piękna, mądra i przede wszystkim godna podziwu. Ja najbardziej podziwiam swoją mamę, która pomimo tylu życiowych trudności, nigdy nie przestała dbać i pamiętać o sobie, ale przede wszystkim i pomimo życiowych trudności czerpała radość z życia. Co wiecej, nigdy jej nie zatraciła i potrafiła ją przekazać mnie. Pomimo tego, ze w wieku 37 lat, musiała zacząć budować samodzielnie moje i swoje zycie od początku, z bagażem doświadczeń i mega trudnych wspomnień. Podziwiam ją, bo dała swietnie sobie radę SAMA, wychowała mnie na dobrego człowieka, a sama odnalazła radość i miłość życia. Pomimo przeszłości…

  105. Lena_Wanderlust

    Ja podziwiam…. Katarzynę Nosowską! Nie za instagram, nie…. ;) Czytałam jej wywiady, felietony, na yt jest parę wywiadów…. Byłam na kilku koncertach Hey. Jest fantastyczną babką! Mądrą, nie wywyższa się, jest taka codzienna, normalna, mam wrażenie że nazywa to co mi jest trudno określić. Bardzo się utożsamiam z tymi wartościami które przekazuje w wywiadach i felietonach. Na koncertach jest przefantastyczna- wspaniała artystka, genialny głos, wrażliwość, a przy tym jest skromna i dziękuje milion razy po każdej piosence(choć come on! troszkę przesadza ale jest kochana!). Anegdoty i mądrości są wspaniałe. A przy tym wszystkim nie wstydzi się przyznać do wątpliwości, zwykłych ludzkich porażek czy słabości. Ma do siebie dystans :) Uwielbiam ją jako osobę, jako artystkę, uważam że ma super wrażliwość na sprawy ludzkie i jak mało kto potrafi to ubrać w słowa-czy w tekst piosenki czy zwykłą wypowiedź (i tez bym chciała to umieć, ale cóż…). Podziwiam ją również za to, że działając w grupie na której koncerty bilety sprzedają się w try miga, gdzie przekrój wieku publiczności jest ogromny…. postanawia to przerwać, by spróbować jeszcze czegoś innego w życiu…. Ile trzeba mieć odwagi! I ciekawości i w ogóle! Nie wiem czy zdecydowałabym się na taki krok, takie wyjście ze strefy komfortu kiedy na dodatek wszyscy patrzą, pytają po co, dlaczego itd. Podziw!

  106. Podziwiam moją babcię.
    Za to, że w ciemnogrodzie jakim była Brenna w czasach jej dzieciństwa potrafiła zdobyć się na odwagę i odejść od męża tyrana.
    Za to, że wygrała z rakiem i opowiadała mi o wszytskich badaniach z najdrobniejszymi szczegółami (na stwierdzenie dziadka „nie warto opowiadać takich smutnych historii” stwierdziła, że nie jest smutna, skoro dobrze się kończy).
    Za to, że kupowała na targu króliki żeby nie sprzedali ich na pasztet.
    Za to, że nauczyła mnie otwierać każdy słoik a był to dla mnie ostatni bastion męskiej dominacji.
    Za to, że była dla mnie synonimem kobiecości.
    Za to, że nauczyła mnie ufać swojej intuicji.
    Za to, że zawsze mnie wspierała, czymkolwiek się zajmowałam.
    Za to, że dzięki niej potrafię brać za siebie odpowiedzialność.
    Za motto życiowe, które wciąż mi powtarzała „rób co uważasz za słuszne”.
    Za to, że oswoiła mnie ze śmiercią kiedy opiekowałam się nią ostatnie 3 tygodnie jej życia.
    Moja babcia jest dla mnie Wonder Woman.

  107. Krótka notaka na temat podziwiania pewnej kobiety – nauczycielki życia.
    Chciałabym docenić najlepszą według mnie, nauczycielkę życia. Nie chodzi mi o moją mamę, którą także podziwiam, lecz o moją wychowawczynie w 1 i 2 klasie liceum. Przekazała mi bardzo dużą ilość wiedzy, sprytu a także pewnych podstawowych zasad rządących życiem. Nigdy nie zapomne gdy podczas jednej z godzin wychowaczych uczyła moją klase, tak jak własne dziecko – kiedy mówić lub nie mówić dzień dobry lub kiedy tłumaczyła jaki wizerunek stwarza sobie dziewczyna całująca się gdzieś na podłodze w szkole z chłopakiem. Moja klasa składała się głównie z dziewczyn więc tłumaczyła nam także kwestie, za których przekazanie były odpowiedzialne nasze mamy – chodziło oczywiście o przedwczesne zajście w ciąże np przed maturą. Użyła wtedy bardzo dobrego argumentu – „Pomyślcie sobie, co wy możecie takiemu dziecku zaoferować, ono powie wam chce pojechać na narty, chce to itp i co wy mu będziecie mogły dać”. Piszę o niej, ponieważ nawet gdy awansowała na stanowisko wicedyrektorki, nadal bardzo solidnie prowadziła z nami lekcje języka polskiego, dzieliła się swoimi przemyśleniami, ale ich nie narzucała, zachęcała do tworzenia własnych poglądów, do bycia kreatywnym. Myśle, że wielu z nas spotyka na swojej drodze życiowej, właśnie takie, niepozorne nauczycielki życia, które być może tylko na chwilę zagoszczą w naszym życiu. Moim zdaniem właśnie takie kobiety mogą nam przekazać ideały, dzięki którym stworzymy sobie własną, idealną ścieżkie życiową. Podziwiajmy je :)

  108. Jako, że sama śpiewam w chórze, ale do kariery mi daleko, podziwiam Kasię Nosowską za to, że świetnie radzi sobie na zdominowanej przez mężczyzn polskiej scenie rockowej.

  109. Kobieta która jest moim autorytetem jest moja mama. Podziwiam przedewszystkim jej siłę psychiczną, wiele w swoim życiu przeszła, wiele straciła, ale nigdy się nie poddała. Stanowi źródło moich motywacji, ale jest też podporą w trudnych chwilach. To zdecydowanie kobieta którą podziwiam najbardziej.

  110. Nie będę oryginalna – podziwiam moją Mamę. Jakaś wrodzona mądrość pozwoliła Jej na samym początku dorosłego życia wybrać sobie cel i drogę, którą będzie do niego podążać. Nigdy nie pożałowała swojej decyzji, choć bardzo wiele ją kosztowała…

    Urodziła dziewięcioro dzieci, jedno pochowała. Wybudowała dom i stworzyła w nim niepowtarzalną atmosferę. Gotowała, prała, sprzątała, ale przede wszystkim wychowywała. Nie wróciła do pracy w zawodzie przedszkolanki, za to od niemal dwudziestu lat nadzoruje edukację domową swoich dzieci.

    Potrafiła zawalczyć o swoje i ich szczęście i po dwudziestu latach toksycznego związku w końcu powiedziała „nie!”. Boryka się przez to z niewyobrażalnym ciężarem (awantury, sprawy w sądzie), ale zrobiła to dla nas – żebyśmy zrozumieli, że mężczyźni nie powinni traktować kobiet tak, jak ojciec traktował ją.

    Poza tym jest bardzo piękna i niesamowicie stylowa. Chciałabym jej podarować odrobinę luksusu w postaci jednej z piżam Lunaby, myślę o tym odkąd poznałam tę markę, ale na razie nie bardzo mnie stać na taki prezent.

  111. Cześć Asiu! Przeczytałam pytanie i pojawił się moment zawahania – rzadko piszę komentarze i dzielenie się w internecie nie przychodzi mi jeszcze spontanicznie. Odpowiedź jednak pojawiła się od razu i została w głowie, więc przełamując nieśmiałość – opowiem o kobiecie, którą podziwiam najbardziej. Jest to zdecydowanie moja babcia, mama mojej mamy!
    W ciężkich czasach PRL-u moja babcia urodziła i wychowała 13 dzieci. W połowie dokonała tego samodzielnie: tuż po urodzeniu najmłodszej córki, a mojej mamy, dziadek niespodziewanie zachorował i umarł. Pojawiały się głosy, że wychowanie takiej gromadki samodzielnie jest niemożliwe, naciski sąsiadów i rodziny na oddanie dzieci. Z pewnością pojawiały się głosy krytykujące moich dziadków jak bardzo nieodpowiedzialni byli tworząc aż tak dużą rodzinę. Babcia mimo wszystkich problemów wychowała wszystkie swoje dzieci, w tym najmłodszą – moją wspaniałą mamę. Bardzo pomogło też starsze rodzeństwo, dbające o młodsze. Mamie udało się dostać na studia do większego miasta, gdzie poznała mojego tatę i od 30 lat tworzymy naszą własną też wcale nie najmniejszą rodzinkę. A ja, gdy podczas wizyt w rodzinnym mieście mamy, widzę ją z przynajmniej kilkorgiem swojego rodzeństwa (wszyscy stają się tam coraz bardziej do siebie podobni!) – widzę jak niesamowitą więzią jest rodzina. Jest to dla mnie czysta miłość, na którą nie mają wpływu okoliczności, zachcianki, różnice poglądów, i wszystkie przeciwności losu.
    Moja babcia nie żyje już od kilkunastu lat, ale zawsze wspominam ją właśnie w Dzień Kobiet – to był dzień jej urodzin! Mając taki autorytet nie mogę nie pokonać wszystkich trudności życiowych, nawet w tym momencie swojego życia: gdy jako przyszła mama obawiam się bardzo, czy sprostam nowemu wyzwaniu. :-)
    Życzę wszystkim nam, żebyśmy nigdy nie zwątpiły w nasze Kobiece Moce! Najlepsze pozdrowienia, Asiu!

  112. Zanim urodziłam dziecko znajoma powiedziała mi, żebym zadbała o to, bym była szczęśliwa, a wtedy moje dziecko też będzie. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że moje życie wywróci się o 180 stopni i nie tylko moje dziecko „odbierze mi” moje ówczesne źycie, ale na dokładkę postanowię przeprowadzić się do kraju mojego męża i rozpocznę naukę nowego języka. Nie wiedziałam, że będzie mi ciężko znaleźć na cokolwiek czas, będę samotna, przemęczona, będę długo szukać nowej pracy. Myślałam, że wszystko bez problemu ogarnę, zorganizuję się… ale tak nie jest. Często nie ogarniam. Jednak zawsze przypominam sobie jej słowa (chyba nie zdawała sobie sprawy ile siły mi nimi przekazała) i myślę sobie, że powinnam kochać siebie, gdy nie ma na nic czasu zadbać choć o drobne rytuały (maseczka, słuchanie muzyki, krótki spacer w drodze do żłobka, dbanie o to jak wyglądam – dla siebie i dla tych wokół mnie), a gdy znajdzie się wolna chwila wyjść na randkę z mężem czy zadbać o to, by moje chłopaki zajęli się sobą, a bym ja miała czas na naukę czy choćby wyjście na zakupy.

    Co dzień odnajduję siłę, bo chcę, by moje dziecko (a może w przyszłości dzieci), widziało we mnie zmotywowaną i silną kobietę. Chcę, by mój mąż widział tę zwariowaną dziewczynę, którą poznał kilka lat temu. Chcę zadbać o moje ciało i umysł, bo wiem, że jeśli sama będę się dobrze czuła ze sobą, to będę emanować pozytywną energią i zarażać nią ludzi wokół mnie.

    Kiedyś czytałam wywiady czy biografie znanych osób, inspirują, jednak często są „płaskie”, bo nie wszystko da się wyrazić słowami (książka) czy obrazem (film). To, czego doświadczam na co dzień jako matka, żona, kobieta (a czasami nadal mała dziewczynka) oraz w każdej innej roli – to prawdziwe życie. Staram się uczyć na błędach, inspirować tym, co dookoła mnie., kochać siebie i PODZIWIAĆ – gdy mi się to udaje, jestem w stanie doceniać i podziwiać inne kobiety wokół mnie i nie podcinać ich skrzydeł.

  113. Agamaratonczyk

    Najbardziej na świecie podziwiam moją mamę. Mimo, że zupełnie się różnimy, mamy odmienne charaktery to jest najbardziej niezwykłą kobietą, jaką znam. Gdy dziś patrzę na moją mamę to widzę te lata, kiedy sama wychowywała mnie i moją siostrę a w „międzyczasie” dokończyła budowę domu. Ale najbardziej lubię codzienność z nią: zawsze jak wracamy do domu to mimo, że nadal pracuje, to zawsze przygotowuje ciepły obiad. Choć nie zawsze rozumie moje wybory to zawsze mnie wspiera. Gdy wychodzę biegać to zawsze mówi, żebym dzisiaj dała sobie spokój bo odpowiednio jest za gorąco/wieje/jest za zimno/pada i w ogóle to znowu idę mieszać błoto… ale później zawsze czeka w drzwiach z butelką wody. Chociaż kończę już studia przeżywa wszystkie zaliczenia… tylko teraz czasami mówię jej po fakcie, że coś zdałam, żeby się nie denerwowała. Oczywiście jest wiele innych kobiet, które podziwiam ale uważam, że trzeba doceniać małe rzeczy i codzienność bo to one tworzą nasze życie. No i przede wszystkim wszyscy dobrze wiemy, że nie ma jak u mamy.

  114. Kobietą, którą podziwiam najbardziej, jest moja mama. Jest dla mnie ogromnym wzorem i zawsze chciałam być taka jak ona – mimo że czuję, że i tak nigdy nie będę dorastać jej nawet do pięt, bo mamy całkowicie różne charaktery i to, co dla niej jest naturalne, dla mnie wymaga dużego wysiłku ;) Moja mama nie lubi okazywania emocji, ale i tak wiem, że bardzo mnie kocha i zawsze się o mnie troszczy. Zawsze też mówi to, co myśli o mnie, bardzo szczerze i choć czasem boli, to zwykle po pewnym czasie okazuje się, że jak zwykle miała rację. Dla mnie moja mama jest najmądrzejszą i najpiękniejszą kobietą na całym świecie, nieustannie ją podziwiam – wygląda ładnie nawet, gdy założy dżinsy i polar (choć ona oczywiście twierdzi inaczej). Jednakże cechą, która najbardziej mi imponuje, jest jej pracowitość. Moja mama nie wydaje się nie wiedzieć, co to prokrastynacja! Nigdy nie odkłada niczego na później i bardzo ją za to podziwiam. Gdybym miała sama wybrać sobie mamę, to na pewno byłaby to właśnie ta!

  115. Mogłabym wymienić pewnie z setkę kobiet, które podziwiam. Z przeróżnych branż, miejsc, środowisk, za przeróżne rzeczy. Wiadomo, że mama i babcia najbardziej wpłynęły na to, jaka jestem, ale dziś chciałabym opisać kogoś innego.

    Najbardziej podziwiam moją ciocię Elę, siostrę mamy. Najbliższa mi osoba z rodziny, wie o mnie najwięcej, nigdy mnie nie oceniała. Nie miała łatwego startu, w dodatku wybrała zupełnie inną ścieżkę życia niż jej rodzeństwo. Nigdy się nie poddała, zawsze robiła swoje, nawet, kiedy wszystko to było zupełnie inne niż normy społeczne. Wiecie, 40 lat na karku i nie ma dzieci ani kredytu na mieszkanie? Moja ciocia jest najbardziej samoświadomą osobą jaką znam, wie czego chce, wie czego nie chce – co jest takie ważne i tak mało ludzi potrafi to określić. Biorę z niej przykład w wielu dziedzinach. Przede wszystkim w podążaniu własną drogą i wspomnianej już samoświadomości. Nikt mnie nie nauczył tak jak ona, że własne życie powinno się przeżyć według własnego planu, że ludzie mogą (i zapewne będą) gadać i oceniać, ale dopóki ty jesteś szczęśliwa i nie krzywdzisz innych – nic im do tego. Nauczyła mnie też, że najważniejsze to i tak kochać i być kochaną :) Poza tym, że jest świetną, spełnioną i zawsze radosną osobą, wspiera mnie jak nikt w rodzinie, zawsze akceptuje moje decyzje i jest po prostu nakochańszą ciocią na świecie! Choć w zasadzie traktuję ją po prostu jak przyjaciółkę :)

  116. Podziwiam Lindę Pałkiewicz- żonę Jacka Pałkiewicza. Żyjąc u boku mężczyzny, który większość czasu w roku spędza na podróżach, wyznaje zasadę: ” Jeśli chcesz być szczęśliwa w małżeństwie, nie możesz zmieniać charakteru i przyzwyczajeń partnera.” Ta zasada sprawiła, że gdy jej mąż miał lecieć w Święta Bożego Narodzenia w podróż, zamiast marudzić- pomogła mu się spakować. Może Linda nie jest nikim szczególnym, ale jej osoba pomogła mi pewne rzeczy w swoim związku zaakceptować i była pewnego rodzaju objawieniem ;)

  117. Panie i Panowie,
    jest mi niezmiernie miło zakomunikować, że konkurs na kobiecy autorytet wszech czasów zorganizowany przez myśli Natalii Sobiech, i pod patronatem jej systemu wartości, został rozstrzygnięty! Obrady były niezmiernie burzliwe, refleksje ustawiały się kolejkami, by zaproponować własnych kandydatów, a neurony prześcigały się w szaleńczym pędzie, chcąc przekazać swoje impulsy przed konkurentami. Z tego chaosu przemyśleń, wspomnień oraz emocji wyłoniły się trzy osobistości, które dumnie staną na podium. Prosimy o uwagę, oto wyniki: zaszczytne miejsce trzecie zajmuje… Frida Kahlo. Za niezłomność duszy i niezależność myśli. Siłę – fizyczną oraz mentalną, której mogliby zazdrościć tytani. Odwagę i wytrwałość fundujące jej malarskie arcydzieła. Brak lęku przed wyjątkowością.
    Na drugim miejscu znalazła się… Audrey Hepburn za ponadczasową klasę i elegancję, które inspirują z niegasnącą mocą. Za talent aktorski, którego gwiazda będzie lśnić na filmowym niebie Hollywood już zawsze. Za rozkojarzoną Holy Golightly, niezależną księżniczkę Annę i romantyczną Sabrinę. Za empatię i wielkie serce, którymi hojnie dzieliła się z innymi.
    Nadszedł długo wyczekiwany moment, zaraz wszyscy poznamy zwycięzcę. By tradycji stało się zadość, należy jednak przedłużyć ten moment niepewności. Zacznijmy więc od opisu zasług, które zdecydowały o przyznaniu głównej nagrody właśnie tej kobiecie.
    Był 13 stycznia 1997 roku, mroźny poniedziałek. 20 letnia dziewczyna spoglądała na swój zaokrąglony brzuch z czułością. „Ciekawe, co teraz robi? „- pytała siebie, myśląc o córeczce, którą miała nosić pod sercem jeszcze ponad dwa miesiące. Wspomnianą już wówczas cechował upór i determinacja, oświetlana hasłem: „Ja Wam pokażę!”. Tego styczniowego dnia miała dać im popis. Właśnie planowała ewakuację, wściekła, że nie może zobaczyć miejsca, skąd dobiegają liczne, niezrozumiałe dźwięki. -Ileż można siedzieć w tych ciemnościach?- myślała- Moja cierpliwość dobiegła końca, czas poszukać drzwi. Po czym zaczęła niecierpliwie wymachiwać drobnymi stópkami, jakby chciała tupnąć i rozkazać komuś, by zabrał ją tam, skąd przybywa jedzenie, niezbadane odgłosy i błyski. Jak postanowiła, tak zrobiła. Odkryła, gdzie należy się udać, by nareszcie opuścić wilgotną kryjówkę. Jednak nagle zauważyła, iż wyjścia strzeże podłużna, śliska postać. Miała wrażenie, że zna jej imię – Pępowina. -Nie pozwolę Ci dezerterować!- ostrzegała tamta-musisz tu zostać na jeszcze ponad dwa miesiące! Zobacz – jestem do Ciebie przytwierdzona, bez mojej zgody, nigdzie się stąd nie ruszysz!- mówiła pewnym tonem. Córeczce przemknęło przez myśl tylko: „Jeszcze Ci pokażę!”- i zaczęła szturmować drzwi. Pępowina nie mogła na to pozwolić, zaczęła oplatać ciało uciekinierki niczym zachłanne lasso. Nagle dotarła do szyi, a jej przeciwniczka poczuła, że przegrywa – brakowało jej powietrza. I wtedy, niespodziewanie, córeczka zobaczyła dziwny pięciopalczasty twór, który uniósł ją do góry. Oślepił ją ostry blask – chłodny i biały – rozchodzący się ze szklanego przedmiotu, który wisiał nad jej głową. Zamknęła oczy, nadal nie oddychała – przekonana, że wciąż brak jej powietrza- przestraszona, nie wydała z siebie najcichszego dźwięku. Wtedy usłyszała złowrogie słowa : „Martwa, nie oddycha”. -Czy te dziwne stwory mówią o mnie?- zastanawiała się. Poczuła, że ktoś uciska jej drobniutką klatkę piersiową. Unosiła się i opadała gwałtownie. -Co się dzieje? Dlaczego tak mną szarpiecie? Ja Wam jeszcze pokażę!- po czym otworzyła sine usta, by wydobyć z nich wściekłą reprymendę w postaci dziecięcego płaczu. I wszystko ucichło, wszyscy zaczęli się cieszyć. „To miejsce jest strasznie dziwne”- pomyślałam wtedy jako ta niecierpliwa, uparta córeczka. I myślę tak do dziś, ale często tłumaczy mi je zwyciężczyni tego konkursu – moja mama, która -choć jak widać czasem wiąże się to z ryzykiem- wspiera mnie w realizacji nawet najbardziej zwariowanych planów. I nigdy nie wątpi w ich sukcesywność, a tą wiarą oraz miłością wywalczyła u moich myśli miano największego autorytetu.

    mail: natalia-Sobiech@wp.pl

  118. Podziwiam kobiety w ogóle, za ich siłę i zaradność, a równocześnie delikatność i ciepło. Jest to naprawdę niezwykłe połączenie cech, a nazywa się: kobiecość. Tak sobie myślę, że najbardziej inspirująca kobieta w moim życiu, to moja Mama. Zawsze szczęśliwa, gdy może komuś pomóc i pełna empatii, nawet wobec zupełnie obcych ludzi. Mama co roku organizuje pewną akcję charytatywną, której celem jest leczenie jakiegoś chorego dziecka. Z pomocą rodziny, przyjaciół, swoich uczniów i ich rodziców, co roku ratuje życie małej istoty i daje jej rodzicom nadzieję na szczęście. To po Mamie odziedziczyłam miłość do słowa pisanego. Ona wprost kocha książki i czasem potrafi czytać czwartej nad ranem. Mama gotuje najlepiej na świecie, wiadomo! Ona mnie wszystkiego nauczyła, patrzyła na moje nieraz zabawne zmagania kuchenne i zawsze udawała, że moje podejrzane wypieki są przepyszne. To Mama nauczyła mnie kobiecości i wiary w siebie. Zawsze mnie wspierała i we mnie wierzyła, nawet jeśli nikt inny tego nie robił. Przez wszystkie lata mojego życia przyjaciółki przychodziły i odchodziły, a Ona zawsze była przy mnie. Mogę jej powiedzieć wszystko, nawet najbardziej głupiutką myśl, taką co siedzi z tyłu głowy. I Ona zawsze stara się zrozumieć , doradzić i pokazać, że jest tu, jakiekolwiek błędy popełnię. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się być dla kogoś taką świetną mamą, jak Ona dla mnie.

  119. Ja podziwiam Ewę Błaszczyk za siłę, jaką ma w sobie. Podziwiam ja za to, że nie poddała się, kiedy spotkała ją tragedia tylko wykorzystała te sytuację by zbudować ośrodek dla osób, które tak jak jej córka zapadły w śpiączkę dając im i ich rodzinom nadzieję na to, że z tego wyjdą. Podziwiam ja za to także, że znajduje czas także dla swojej drugiej córki i pracę zawodową. Za to, że po tych wszystkich latach wciąż ma nadzieję na to, że jej córka wyjdzie ze śpiączki i wciąż przypomina, że potrzebne jest stworzenie systemu wsparcia dla dzieci w śpiączce. Podziwiam ja za to, że pokazuje, że można żyć normalnie, być oparciem m dla swojej rodziny i działać dla dobra innych nawet wtedy gdy po ludzku wydaje się, że już nie ma nadziei o można się cieszyć wtedy życiem.

  120. Anna Longina Mikłaszewska

    Mogłabym napisać, że podziwiam Anję Rubik, bo jest inteligentną kobietą w bardzo trudnym środowisku. Ale nie napiszę, że bo błahe i do Anji Rubik mi daleko w codziennym życiu.
    Najbardziej podziwiam moją kuzynkę Alicję (to taka trochę przyszywana kuzynka). Kiedy związała się ze swoim przyszłym mężem, musiała się z nim spektakularnie rozstać, by nauczyć mężczyznę odpowiedzialności i partnerstwa. Spektakularnie, bo kupiła mieszkanie na kredyt, nie mając grosza przy duszy. Ale parła do przodu, uczyła się i żyła skromnie. Związek się udał, Ala wykształciła się na specjalistę genetyki, jest takich osób w Polsce chyba mniej niż 10. Kiedy mężczyzna nauczył się partnerstwa :) bardzo długo starali się o dziecko. Mamą po raz pierwszy została w wieku 37 lat, dwa lata później po raz kolejny. Jej dzieciorki, a moje i męża chrześniaki, to najgrzeczniejsze i najcudowniejsze szkraby na świecie. Ala wie wszystko o super wychowywaniu dzieci. Nie żadne bestresowe wychowanie, tylko najmądrzejsze książki o emocjach małych dzieci i wspaniałe podejście. Najbardziej podziwiam w niej cierpliwość do nich (choć są grzeczne, to ja czasem wychodzę z siebie) oraz jej pogodę ducha. Takie dojrzałe macierzyństwo w ich przypadku jest przepiękne. Ala ma pozycję zawodową, męża który dobrze zarabia i ten komfort, żeby być na urlopie wychowawczym i poświęcać się dzieciom. Jednocześnie zawsze wszędzie jej pełno, jest duszą towarzystwa, zna cały świat, ma ogromne grono znajomych na całym globie. Wszyscy ją kochają, zawsze po znajomości coś ci załatwi, jak na przykład wcześniejszą operację endoprotezy dla mojej mamy u znajomego chirurga. Pozna cię z szefem lotniczego pogotowia, skrzypkiem z opery narodowej pochodzenia białoruskiego, który spędza u niej święta, z nominowanym do literackiej nagrody nobla pisarzem z RPA, który jest mężem jej kuzynki albo ze skrzypaczką Oksaną, która mieszka w Petersburgu i natychmiast zaprosi cię do siebie. Dzięki niej poznaliśmy wspaniałych ludzi.

    Ciagle podróżuje z dziećmi, robi im niespodzianki i ma na to siłę i czas. Laboratoria genetyczne ją rozchwytują. A ja cały czas pamiętam jak ciężko ta kobieta pracowała na tę pozycję. Jak będą jeszcze w liceum przyjeżdżałam do niej do wielkiego miasta, do mega skromnego mieszkanka, a ona całe pieniądze wkładała w naukę i podróże. Najśmieszniejsze w niej jest to, że pewnie wyobrażacie sobie super buissneswoman, tymczasem Alicja nie ma za grosz gustu :) Nie przywiązuje do ubioru wagi, żadne tam szpilki i super kiecki. A brak modnego stroju nadrabia urokiem osobistym. Makijaż nakłada tylko na bal chóru Akademii Medycznej. Wspominałam że śpiewa w chórze, gra na instrumentach, ma kota i że zjednoczyła swojego męża z jego skłóconą rodziną? :) Najbardziej podziwiam ją za cierpliwość, pogodę ducha i łatwość nawiązywania kontaktów (ech frazes jak z cv :P). Myślę, że nauczyłam się tej otwartości od niej. Jestem 10 lat młodsza, a super się dogadujemy i kocham ją jakby była moją rodzoną siostrą, a niestety nie mam rodzeństwa więc to taki zastępnik. Chciałabym być taką mamą jak ona :)

  121. Ostatnio najbardziej podziwiam Kamilę Rowińską. Co jest dla mnie samej zaskakujące, bo Kamila jest… coachem. A ja nigdy nie słuchałam coachów (wręcz przeciwnie, reagowałam na nich alergicznie). No więc dlaczego Kamila? Bo mówi – w sposób bardzo do mnie trafiający – że „sukces życiowy” to nie bogactwo czy spektakularna kariera, ale wprowadzenie w swoje życie balansu, równowagi. Innymi słowy, poukładanie życia na wszystkich płaszczyznach – relacji z rodziną, bliskimi, pasji itp. I to jest dokładnie takie przesłanie, jakiego mi brakowało. Zawsze skupiałam się bardziej na nauce, potem bardziej na pracy, rozwoju, a wszystko inne było „na marginesie”. Nikt mi jakoś nie uświadomił, że np. dobre relacje z dziadkami to też jest cel, nad którym trzeba pracować! Poza tym rzadko się słyszy, że takie zupełnie zwyczajne, ale dobre życie też może być wspaniałym sukcesem. Dlatego teraz, wprowadzając w swoje życie trochę drobnych zmian, bardzo ciepło myślę o kobiecie, która mnie do nich natchnęła i która – na tyle, na ile jestem w stanie to ocenić – sama wydaje się doskonałym przykładem człowieka poukładanego i całkiem szczęśliwego :)

  122. Kobiety są niesamowite – piękne, pracowite, inteligentne, wrażliwe, zdolne do ogromnych poświęceń dla dzieci i rodziny ale… czasem niestety bardzo zawistne względem innych kobiet. Jest w nas coś takiego – nazwijmy to biologicznym dziedzictwem, odwieczną walką o najlepszego samca; że widząc sukces, piękno, szczęście innej kobiety zamiast inspirować się i podziwiać mamy ochotę podłożyć nogę albo wręcz kopnąć i jeszcze pod nosem dodać „a masz małpo!”
    Podziwiam kobiety, zwłaszcza te z pokolenia Y, które potrafią być życzliwe innym kobietom.
    Gdyby nie taki życzliwe kobiety nie byłabym tu gdzie jestem, było kilka przełomowych momentów w moim życiu i wiem, że miałam bardzo duże szczęście, że to właśnie takie osoby pojawiły się na mojej drodze. Czasem zwykłe dobre słowo i poczucie, że ktoś w nas wierzy potrafi zdziałać więcej niż niejedno szkolenie czy pieniądze za które niby możemy wszystko kupić. Nic nie daje takiego bodźca do pracy i realizowania marzeń jak wsparcie innych kobiet. Jeżeli coś wiemy, coś umiemy podzielmy się tym z innymi kobietami, zwłaszcza z tymi w których widzimy potencjał, nie bądźmy samolubne, inspirujmy się i nie zazdrośćmy, nigdy nie wiemy jak wygląda tak naprawdę życie osoby którą oceniamy. Ja staram się przekazywać dalej dobro, które bezinteresownie dostałam. Wystarczy zwykła rada, wskazówka, ciepłe słowo otuchy – tylko tyle i aż tyle. Kobiety bądźmy życzliwe, byśmy mogły podziwiać się nawzajem!

  123. Mam już 30 lat (ponad), a nadal sobie myślę, że jak dorosnę chciałabym być jak… moja Mama. Jednocześnie jest to osoba, którą najbardziej podziwiam. Od kiedy byłam mała zawsze miała dla mnie czas, zawsze wysłuchała moich problemów, zawsze co niedziela razem z Tatą zabierała mnie na spacer. Jako dorosła kobieta podziwiam ją za to, że zawsze widzi jasną stronę życia, jest optymistką i uważa, że każdy problem da się rozwiązać – trzeba albo chwilę poczekać albo chwilę pomyśleć, rozwiązanie znajdzie się zawsze. Mimo prawie 60 lat jest pełna energii i nowych pomysłów. Co drugi dzień zmienia koncepcję urządzenia domu, obicia kanapy, sposobu pomalowania szafek i żadna z tych rzeczy nie jest dla niej problem, bo także własnymi rękami wciela to w życie. To ona zaraziła mnie kreatywnością w podejściu do życia, chwaliła rysunki i nauczyła szyć na maszynie. Więc kiedy będę już dorosła, chciałabym jak ona mieć zawsze otwarte serce, głowę pełną pomysłów i nieprzerwaną wiarę, że wszystko da się naprawić.

  124. Podziwiam „mammę Romę”, taką na poły mityczną postać kreowaną przez Sofię Loren, czy Anne Mangani. Sama jestem matką i wciąż poszukuję wzoru do naśladowania. Otacza na stereotyatki Polki, uciemieżonej, potulnej, oddanej dzieciom, ale bez wlasnego ego. A ja ego mam :) Z dugiej strony pokazują się równie nierealne wzory pani perfekcyjnej, tak nierealnej, jak plastikowej. A ja chciałabym być jak Sofia piekna, zalotna kiedy mam ochotę, ale i twarda jak wulkaniczna skała…

  125. ” Nie garb się”
    „Jesteś po prostu krzywa”
    „Taką skoliozę trzeb ćwiczyć całe życie.”
    To pierwsze słowa, które wypowiedziała do mnie pani Irena, fizjoterapeutka, pogromczyni krzywych pleców i koślawych stóp. A już po chwili bez litości masowała mnie, rozciągała i wyginała moje ciało do granic możliwości.
    Do jej malutkiego gabinetu skierował mnie potworny ból pleców. Przy pierwszym spotkaniu niewysoka sześćdziesięciolatka, z prostymi jak druty blond włosami do ramion i niebieskimi skrzącymi oczami wzbudziła we mnie strach i zapał do ćwiczeń.
    Jednak z każdą kolejną wizytą zaczynałam żywić do niej większą sympatię, w końcu … podziw. Dlaczego?
    Choćby z powodu zamiłowania do pracy. Każdy klient jest dla niej ważny. Zawsze kiedy masuje mi energicznie plecy, rozluźnia powięzie, ugniata garba, nie mogę uwierzyć, że w tej małej kobiecie drzemie tylee siły! Po skończonych ćwiczeniach można zostać w jej gabinecie kolejne dwie godziny i korzystać ( rzecz jasna na własną rękę) ze specjalistycznego sprzętu. Reaguje ponadto na bieżące potrzeby pacjentów- boli cię głowa- rozmasuje ci mięśnie szyi i karku, naciągnąłeś mięśnie uda- już biegnie z taśmą stabilizującą….
    Podziwiam ją za miłość do kilku- i kilkunastoletnich pacjentów. Sama nie ma dzieci, jednak „matkuje ” innym. Martwi się o ich oceny w szkole, problemy w domu, perypetie miłosne…Zawsze z uwagą słucha, gdy trzeba służy dobrą radą, a czasem o prostu przytuli. Dla niektórych jest prawie jak matka. Kiedyś zwierzyła mi się:” Przychodzą tu dziewczyny, które mają prawie 20 lat i mówią, że ich matki nigdy nie powiedział im, że je kochają, a co dopiero mówić o przytulaniu.”
    Szanuję panią Irenę, gdyż zbudowała swoją markę samodzielnie. Po ponad dwudziestu latach pracy na etacie w szpitalu zdecydowała się pracować na własną rękę. Jednak sukces nie przyszedł od razu. Przez sześć miesięcy miała jednego klienta, mimo to nie zamknęła gabinetu.
    Nieustannie doszkalała się, aż w końcu opracowała własne metody rehabilitacji. Na tyle skuteczne, że pomagają wielu osobom w przypadkach beznadziejnych, według lekarzy nadających się jedynie do operacji :)
    Podziwiam ją też za bezkompromisowość, nie użala się bowiem nad pacjentem, choćby jego kręgosłup przypominał harmonijkę. Raz ciach, zakasuje rękawy i bierze się do pracy. Potrafi zbesztać za brak systematyczności w ćwiczeniach, ale też pochwalić za postępy.
    Przede wszystkim podziwiam ją, bo potrafi być przyjaciółką w taki dyskretny, nienachalny sposób. Nie umawiamy się na pogaduchy przy kawie, ale jak inaczej niż jako przyjaciółkę mogę określić kobietę, która mówi: „Nie odmawiaj sobie niczego. Zasługujesz na najlepsze. ” ” Nie martw się i ty znajdziesz swojego księcia”. ” Wierzę w Ciebie, zdasz ten egzamin”?
    Po 2 latach ćwiczeń z panią Ireną urosłam o 3 cm i kilometry pewności siebie. Podziwiam ją, bo mnie nie inspiruje. Ona daje mi kopa w tyłek, zabrania użalać się nad sobą i sprawia, że działam, walczę, zmieniam się na lepsze!

  126. Im jestem starsza tym bardziej podziwiam moją ukochaną Mamę. Mimo, że pochodziła z wiejskiej, niezamożnej, wielodzietnej rodziny to dzięki swojej determinacji i pracowitości podczas egzaminów wstępnych na studia wyższe uzyskała drugi wynik i dostałą się na filologię rosyjską na Uniwersytecie Gdańskim. Mama wiedziała, że po studiach chce wrócić w swoje rodzinne strony i zostać nauczycielką. Mimo, że mieszkaliśmy w mieście wybrała pracę w wiejskiej szkole podstawowej, później wiejskim gimnazjum. Dobrze znała te środowisko i wiedziała, że życie dzieci z dawnych terenów popegeerowskich nie jest usłane różami i zawsze przyda im się jakiś swój człowiek w pobliżu. Poprzez swoje zaangażowanie do tej pory motywuje i pokazuje, że dzieciaki jeśli tylko zechcą mogą zmienić swoje życie, a ich pochodzenie niczego nie determinuje. Mama nigdy nikogo nie traktuje z góry, dla niej wszyscy są równi i zawsze znajduje czas na rozmowę z każdym niezależnie od tego czy to pani sprzątająca, która ukończyła tylko szkołę podstawową, czy „problematyczny chłopiec” lub wykształcona dyrektorka. Przez 25 lat pracy zawodowej mama wypuściła w świat mnóstwo swoich „dzieci”. Wiele z tych osób zrobiło nawet doktoraty i zajmuje się kształceniem kolejnych pokoleń. Chociaż Mama i tak zawsze powtarza, że najważniejsi są po prostu ludzie i relacje z nimi, a największą nagrodą dla niej jest to, że po latach byli uczniowie chętnie utrzymują z nią kontakt.

  127. Podziwiam moja nauczycielke j. niemieckiego, nauczyciela z powolaniem. Na jej lekcjach w jej prywatnej szkole jezykowej (swoj biznes we wspolpracy z dwiema innymi kobietami -mlodsza- wychowanka i starsza-ktora to ja jezykowo wychowala, czy to nie cudowne taka praca 3″pokolen”?) uczylismy sie nie tylko jezyka, ale niestandardowego myslenia, odwagi, swojej wartosci i poczucia „dam rade!”. Pani Marta jest dowcipna, madra, inteligentna, pelna checi do pomocy. Trudno mi dobrze opisac za co ja podziwiam, bo trudno sie ograniczyc w superlatywach. Pomogla mi uwierzyc w swoje umiejetnosci, kiedy bardzo tego potrzebowalam, za co zawsze bede jej wdzieczna.

  128. Jaką kobietę podziwiasz? Odpowiedz na to pytanie nasuwa się sama. Oczywiście moją mamę i moje dwie babcie. Niebywale silne kobiety, które zawsze był dla mnie wzorem. To dzięki nim wiem, że jeśli przyjdzie taka potrzeba, dam sobie ze wszystkim radę. Jest też mnóstwo ikon ze świata książki, polityki, filmu, które niezaprzeczalnie miały wpływ na mój światopoglądowa i moje opinie. Jednak osobą którą najbardziej podziwiam, jest moja przyjaciółka Klaudia. Niestety od jakiegoś czasu borykam się z problemami. Bardzo trudno przyznać się do takich stanów depresyjnych. Zwłaszcza jak się zawsze przed całym światem było bardzo silną, niezależną osobą, która wszystko potrafi zrobić sama. Mam lepsze i gorsze momenty. Wiem, że przez to w jakim jestem czasem stanie, bardzo ranie i rozczarowuje bliskich. Ona jeszcze się nie poddała, jak wielu przyjaciół w moim otoczeniu. Nigdy mnie do niczego nie zmusza i nie przeprowadza wielogodzinnych rozmów czy interwencji. On jest przy mnie i czeka. Wie, że potrzebuje czasu i że przyjdzie dzień kiedy wszystko się ułoży. Najbardziej boję się, że nadejdzie moment, kiedy ją rozczaruje i kiedy przestanie we mnie wierzyć. I wiem, że musi jej być ciężko ale nigdy tego nie pokazuje. Zawsze jest słoneczkiem dla wszystkich którzy ją znają. Przecież musi mieć słabsze dni jednak nigdy tego nie widać. Mamy plany na założenie wspólnie własnej firmy. Ma być to marka odzieżowa. W październiku kupiłyśmy Twój kurs, dał nam bardzo dużo pozytywnej energii i powera. Dlatego wierzę, że obie znajdziemy swoje miejsce i swoją drogę. Chcę ten bon wygrać dla Klaudii, w podziękowaniu za to jaką jest osobą dla innych. Wiem też, że siła jest kobietą! A przyjaciółki nie są ze sobą tylko jak wszystko jest super i kolorowo, są też, a zwłaszcza wtedy gdy jest szaro! I nie po to żeby mieć satysfakcję ale by być przy Tobie. Często ogromną pomocą jest sama obecność, gdy czujesz, że nie zostałeś sam.

  129. Ze względu na ogromne zainteresowanie historią, gdybym miała wytypować jedną kobietę, którą podziwiam wybrałabym Christine de Pisan. Jest to kobieta,która totalnie mnie oczarowała, a należy zaznaczyć, że żyła ponad 600 lat temu. Christine była francuską pisarką,
    jedną z pierwszych feministek, która promowała udział kobiet w nauce, polityce , czy sztuce. Jej osiągnięcia były o tyle wybitne ponieważ w XIV wieku publikowanie ( już nie wspominająć o publicznym debatowaniu) przez kobiety było co najmniej nie na miejscu.
    O Christine można byłoby pisać wiele (co już zostało nie raz zrobione), ale mnie najbardziej imponuje jej upór. Aby robić to co się pragnie, bez wględu na czyjąś opinie. Christine de Pisan miała odwagę,żeby mówić głośno o tym co jej się nie podobało. Ile z nas jest wstanie to zrobić ?
    PS. natknęłam się właśnie na artykuł Riennahery o Pisan, więc gorąco polecam .

  130. Kobietą, którą podziwiam niezmiennie od wielu, wielu lat jest pani Beata Pawlikowska.
    To kobieta orkiestra – radiowiec o kojącym głosie, niestrudzona podróżniczka, niezwykle płodna pisarka, fotografka zamykająca w kadrze magiczne chwile, kochająca gotowanie i swoje dwa koty osoba publiczna.
    I już same jej talenty i dążenie do pogłębiania wiedzy mogą budzić podziw i szacunek. Jednak mnie najbardziej zachwyca przemiana, jaka zaszła w niej samej przez te kilkadziesiąt lat życia. Wiele razy powtarzała w książkach i wywiadach, że jako młoda kobieta była bardzo nieszczęśliwa. Przeżyła wiele trudnych chwil np. anoreksję, gwałt, próbę samobójczą. I tu mogłaby zakończyć się jej historia, ale jednak nie poddała się i mało tego, bo przekuła swoje słabości w siłę, zrozumiała i polubiła samą siebie, dzięki czemu z biegiem czasu osiągnęła harmonię i stała się szczęśliwym człowiekiem. Jest dla mnie żywym dowodem na to, że zmiana siebie i osiągniecie szczęścia jest naprawdę możliwe! A to naprawdę daje ogromną nadzieję!
    Beata Pawlikowska jest dla mnie prawdziwą inspiracją i bardzo się cieszę, że zdecydowała się mówić publicznie o swoich przeżyciach, bo w ten sposób pomaga i mi i innym czytelnikom zmieniać nasze życie na bardziej świadome, lepsze i po prostu szczęśliwsze. Każdego dnia jej inspirujące słowa motywują, wspierają i dodają otuchy. Pokazała mi drogę, a ja staram się nią podążać i choć czasami zbaczam ze ścieżki, to i tak idę do przodu :-)

  131. Myślę, że na podziw zasługuje większa część kobiet na świecie, ta która realizuje swoje marzenia i idzie do przodu.
    Jednak jeśli mam kogoś wybrać, to wybieram moją mamę.
    Podziwiam moją mamę, ponieważ jest mega silną babką, zawsze sobie daje sobie radę z przeciwnościami, nawet jak została samotną matką z dwójką dzieci i dużym domem do utrzymania. Miała wtedy dwie prace, była księgową i świetlicową, a nawet dorabiała w oriflame jako konsultantka. Kobieta – rakieta, nigdy nam nic dzięki niej nie brakowało. Jest ona taką moją osobistą bohaterką. Czasami mam wrażenie, że nie dam sobie rady w życiu, jak napotykam jakieś problemy, ale skoro ona sobie dała radę, to chyba nie będzie tak źle. Może nie zbawiła świata, czy nie odkryła żadnego pierwiastka, ale jest osobą, którą szczerze podziwiam.
    Pozdrawiam ;))

  132. Mężczyznę istniejącym we współczesnym świecie mogą inspirować modelki, aktorki, nieznajome mijane na ulicy (szczególnie latem), kobiety-fit z instagrama, skupione menedżerki-ogarniaczki życia pracujące z kawiarni. Jeśli czyta to jakiś facet i temu zaprzeczy – nie wierzcie mu, kłamie. Charakterne, łagodne, uparte, o aksamitnym głosie, te bardziej drapieżne, czy też te wyznaczające standardy zachowania a niekoniecznie urody – wszystkie wzbudzacie nasz zachwyt, każdego dnia.

    Jednak niezmiennie i najbardziej inspirować może Ta Jedyna, ten nieodłączny element mojego życia od 4 lat. Filigranowość, długie, piękne włosy, i ta Jej nieznośna lekkość bytu sprawia, że chce się bardziej wierzyć w siebie, w życie, w swoje cele. Podziw wzbudza umiejętność obniżania wagi pozornie dużych problemów niemal do zera. Z rozbrajającą szczerością i trzeźwym spojrzeniem jestem z Nią w stanie poradzić sobie z każdym lękiem czy sztuczną obawą. Niezłą lekcją był też dla mnie Jej najwyższy poziom dobierania argumentów w kłótni – musiałem naprawdę udoskonalić swój oręż, przez co wzrosła moja umiejętność w dyskusjach wszelakich!

    Podziwiam Cię (pewnie to czytasz) i.. po prostu – dziękuję, że jesteś.

  133. Osobą, którą podziwiam bardziej z każdym miesiącem jest Emma Watson. Trochę głupio mi, że nie wymieniam tu sufrażystek, naukowców albo wzorów jakimi były i są dla mnie moja mama czy babcie, ale jest w Emmie coś, co uważam za warte wyróżnienia.

    Wydaje mi się, że obecnie wiele kobiet (sic!) uważa, że my właściwie nie ma już o co walczyć. My, dziewczyny, mamy prawa wyborcze, możemy studiować co chcemy, w teorii wiele praw reguluje kwestie równości i sprawiedliwości. Więc niektóre z nas odcinają się od feminizmu, co dodatkowo go osłabia wręczając do rąk argumenty jego przeciwnikom: no bo skoro istnieją te „normalne” kobiety, to jasnym wydaje się, że feministki przesadzają, więc niech już skończą smęcić.

    I Emma mogła zrobić to samo. W bardzo młodym wieku dostała rolę filmową, która odpowiednio rozegrana mogła ustawić jej karierę na całe życie. Tymczasem ona najpierw zaskoczyła wszystkich idąc na Oxford (dając przykład tego jak ważna jest w życiu dobra edukacja), a potem zaangażowała się w działalność na rzecz praw kobiet i nie tylko: najpierw jako Ambasadorka Dobrej Woli ONZ, a potem w kampanii HeForShe.

    Emma w swojej działalności z daleka trzyma się od mizoandrii i otwarcie mówi o tym, że stereotypy płciowe krzywdzą także mężczyzn. Broni prawa do decydowania o własnym ciele nawet, gdy w marcu zeszłego roku media oskarżyły ją o hipokryzję za artystyczną sesję zdjęciową z dozą negliżu. Jest w tym wszystkim taka normalna, szczera i rozsądna, że nie mam najmniejszych wątpliwości co do uczciwości jej pobudek.

    To, co jest moim zdaniem ogromnie ważne: Emma mówi do młodego pokolenia o najbardziej aktualnych kwestiach. Ciężko byłoby mi wymienić chociaż jedną inną młodą aktorkę, która miałaby tę odwagę do wykorzystania swojego wizerunku w taki sposób. Wydaje mi się też, że szczególnie dla młodych ludzi, buntujących się przeciwko odgórnie narzucanym wzorcom z historii czy najbliższego otoczenia takie postacie jak Emma Watson są najbardziej inspirujące, w taki naturalny, „organiczny” sposób.

    Dlatego potrzebujemy więcej kobiet takich jak Emma. I dlatego ją podziwiam.

  134. Do kobiet które podziwiam należą między innymi moja Mama i Babcia. Mam wrażenie, że z kolejnymi mijającym latami odkrywam ich w sobie coraz więcej, robiąc jednocześnie wiele rzeczy zupełnie inaczej… Ale dziś chciałabym napisać o kimś innym, o moim ostatnim „girl crush”. Z zainteresowaniem śledzę w internecie Olkę Kaźmierczak, mam nadzieję, że to jeszcze nie stalking ;) ale to, co robi ta dziewczyna zawodowo daje mi dużo motywacji do działania i odwagi, bo skoro ona robi to co chce, to dlaczego ja nie miałabym tego robić? Ostatnio słowo feminizm odmienia się przez wszystkie przypadki, ale dużo też mówi się o sisterhood, wspieraniu się i dopingowaniu. A z tym mam ostatnio problem. Od czasu studiów miałam jedną najbliższą przyjaciółkę, pracujemy nawet razem, ale po studiach życiowe priorytety nam się całkiem rozdwoiły. Bardzo to przeżywam, bo zawsze szłyśmy bardzo podobną drogą, a teraz wsparcia w tym co ja robię mi brakuje. Ja w swojej pracy staram się działać dużo, rozwijać i stawać coraz lepszą. Praca to dla mnie nie odhaczanie nudnych zadań przez 8 godzin dziennie, ale realizacja własnych małych kroków, które prowadzą mnie coraz bliżej mojego celu, niezależności zawodowej i bycia po prostu dobrą w tym co robię. Poświęcam więc pracy i nauce sporo czasu, ale widzę w tym inwestycję w swoją przyszłość. Niesamowicie cieszy mnie każdy krok naprzód. Poza tym lubię zarabiać dobrze, choć to też wciąż niepopularne wyznanie. Dzięki temu mogę pozwolić sobie na wiele wyjazdów, małych przyjemności. Realizuję swoje marzenia i ambicje, a to sprawia, że uważam, że mam bardzo fajne życie :) i tylko czasami mi przykro, gdy słyszę, że powinnam odpuścić z pracą, bo to „prawdziwe” życie jest poza nią. Więc gdy u Olki Kaźmierczak czytam, że praca też może być pasją, to lżej mi na sercu, bo ktoś czuje tak jak ja. Że to nie wstyd realizować zawodowe ambicje i nie ma za co przepraszać. Zazdroszczę jej gangu kobiet, które się wzajemnie wspierają w działaniu i rozwoju. Mam nadzieję, że też spotkam takie dziewczyny na swojej drodze. Bo razem raźniej :)

  135. Jako facet przyznaję – to nie Wy jesteście słabszą płcią. Macie siłę, mądrość, cierpliwość i skromność, o których my możemy tylko marzyć. Nie mam pojęcia, jak ogarniacie jednocześnie dom, pracę, dzieci i nas. Dbacie przy tym o urodę, życie towarzyskie, relacje rodzinne. Sterujecie tym wszystkim w taki sposób, że wydaje się, że wszystko dzieje się samo. Kosztem wielkiego wysiłku mężczyzna też jest to w stanie jako tako ogarnąć, ale wtedy jest bohaterem, wszyscy go podziwiają. Radzi sobie w kuchni i nie pije? Ideał męża. Patrzcie jaki cudowny tata, bawi się z dziećmi. Sam je wyhowuje? Heros! Napiszmy o nim w gazecie! To, co dla kobiety jest codziennością, dla faceta jest wyczynem. Podziwiam Was Kobiety.

  136. Bardzo lubię czytać komentarze pod tymi postami są niesamowicie budujące. Ja dorzucę smutny wątek ale bardzo chciałbym tu napisać o mojej przyjaciółce, która zrobiła najodważniejszą rzecz o jakiej w życiu słyszałam. Pozwała do sądu swojego ojca o pedofilię. Uważam że to heroiczny czyn i nie wyobrażam sobie ile trzeba mieć siły i odwagi żeby się na to zdobyć. Sama też mam tego rodzaju chociaż nawet w połowie nie tak straszne doświadczenia i nigdy nie miałam odwagi żeby zgłosić nawet „zwykły” gwałt. Chociaż wiem że mogło by to może uchronić inne dziewczyny ale myśl że musiałabym się z tym człowiekiem skonfrontować jest zbyt straszna. Dlatego życzę Wam i sobie dziewczyny takiej siły i jak ma moja przyjaciółka. A najbardziej to żeby taka siła i odwaga nigdy do niczego nie były nam potrzebne.

  137. Moja najstarsza siostra! Anka za rok skończy 40 lat, a mimo tego, że jestem 14 lat młodsza, to nie ma miesiąca, w którym nie myślałabym o niej z podziwem i cichą zazdrością. Jej codzienna energia połączona z życiowym spokojem, nieudawana szczerość i dystans wobec siebie to coś, czym bezustannie próbuję przesiąknąć. Mam w planach tak jak ona co roku powtarzać, że „jeszcze nigdy nie żyło mi się lepiej, niż teraz”. Tak jak ona chciałabym wychowywanie trójki dzieci godzić z uwielbianą pracą, regularnymi spotkaniami z przyjaciółmi i podróżami do miejsc, gdzie można pysznie zjeść i porządnie odpocząć. Świadomość tego, że warto mocno kochać siebie (i dobrze o sobie myśleć), warto dbać o swoją rodzinę, ale nie warto wszystkim się przejmować, również przyszła do mnie za jej inspiracją. Nie wiem, czego jeszcze się od niej nauczę, ale nie mogę się tego doczekać (świętowania jej czterdziestych urodzin też).

  138. Na kobietę, którą podziwiam, trafiłam w idealnym momencie życia. Ja, 14 latka z kompleksami, niewysportowana, mało pewna siebie. Bardzo chciałam jeździć konno, trafiłam na lekcje do ponad pięćdziesięcioletniej Larysy pochodzącej z Ukrainy. Surowej trenerki, dla której niemożliwe nieistnieje. Która nauczyła mnie, podlotka, jak opanować strach, jak wymagać od siebie coraz więcej i się nie poddawać, jak nie przejmować się porażkami i przekłuwać je w działanie. Nikt wcześniej mi tego nie pokazał, a to jedna z ważniejszych lekcji w życiu. Z płaczliwej, niepewnej siebie dziewczynki, stałam się prawdziwą fighterką w dorosłym życiu. Wszystko dzięki kobiecie, którą podziwiam – kobiecie, która nie traci klasy i elegancji nawet sprzątając stajnię, którą mnóstwo trudności życiowych, bieda, emigracja nie zniszczyło, a wręcz przeciwnie umocniło i nauczyło spokoju ducha. Ona nauczyła mnie kobiecej siły, powtarzając, że kobieta musi być trochę cwana, trochę przebiegła, powinna walczyć o swoje nie robiąc w okół siebie szumu, a ze spokojem przyjmować przeciwności. Że to kobieta stawia warunki gry, pewna swojej siły i kobiecości, niezależnie od sytuacji. Kobiecość to siła, a jednocześnie wrażliwość i empatia, cieszę się że otrzymałam tę lekcję.

  139. Może nieco dziwnie, bo ta pani już od kilkudziesięciu lat nie żyje, ale od niedawna zachwycam się życiorysem Zofii Kossak-Szczuckiej. Rany, czego ta kobieta nie zdążyła dobrego zrobić w swoim życiu! Dzieci nie stanowiły dla niej przeszkody w zdobywaniu wykształcenia, a była to przecież pierwsza połowa XX wieku. Nie były również przeszkodą w uczeniu innych – mimo że to uczenie odbywało się na nielegalnych tajnych kompletach.
    Oprócz tego, Zofia ryzykowała życiem, chroniąc Żydów przed gestapowcami. Gdzieś „po drodze” pisała książki. Mnóstwo książek. I walczyła z systemem, który krzywdził, ratując ludzi. Ciężko nie podziwiać. Polecam :)

  140. Patrycja L.

    Wsrod wielu kobiet ktore mnie otaczaja i ktore podziwiam wybralam dzisiaj moja sasiadke. Jest to wg. Mnie kobieta wielce zaskakujaca i godna podziwu !
    Moja sasiadka z wyksztalcenia jest polonistka. Jednak wyjezdzajac za granice nie zostala przy tym zawodzie, chociaz bylo wiele mozliwosc by pracowac jako polonistka m.in. w szkolach ktore sa czesto przy polskich parafiach. Moja sasiadka kladzie tapety ! Chociaz pracuje w typowo meskim zawodzie i wsrod mezczyzn uwazam, ze jest jednak bardzo kobieca. Bardzo rzadko tez narzeka na te dosyc fizyczna prace( ktora bardzo lubi), za co nalezy sie jej prawdziwy szacunek gdyz niedawno skonczylo 60 lat. Mozna z nia porozmawiac na rozne tematy poniewaz interesuje sie wielowa rzeczami. Wiem tez, ze jak przyjde do niej na herbate porozmawiac a czasami i nawet ponarzekac na to i owo to nie bedzie mi prawic moralow jak malolacie ale mnie wyslucha, doradzi i porozmawia « po ludzku ».
    W regulaminie pisze, ze trzeba posiadac adres zamieszkania w Polsce, i chociaz z mojej krotkiej opowiesci mozna latwo wywnioskowac, ze znajduje sie zagranica, adres w Polsce rowniez posiadam. Jesli jednak cos mnie dyskwalifikuje z tego konkursu ciesze sie, ze moglam sie tu podzielic moim podziwem do mojej super sasiadki.

  141. Uwielbiam jej odważną zmysłowość, cykliczny ból, ciężar macierzyństwa, bogactwo płodności.
    Kocham jej żonglerkę planetami w mikrokosmosie codzienności.
    Jej świat … wieczna batalia powszedniości z piekącą namiętnością.
    Ziemia jest kobietą, wieczny wszechświat kobiecością.

  142. Podziwiam swoją siostrę od kiedy pamiętam. Od zawsze robiła coś, co sprawiało jej radość. Żyła pasją i nadal nią żyje, chociaż ta zmieniła się z gry na organach (magister po studiach muzyki kościelnej) na programowanie. Przeniosła się do innego miasta, by studiować to, co chciała. Wtedy ten kierunek był na jednej uczelni w Polsce. Teraz prawdopodobnie nie zagra już na organach. Znalazła inną pasję. Jeżeli chce coś osiągnąć, to na 99,9% to zrobi, na 100% jeśli to kocha. Nie przeszkodzi jej ani zarwana noc, ani zdrowie.
    Chciałabym być taka jak ona, chociaż to nie jest możliwe. Chociaż nie jest doskonała. Jest moim drogowskazem. Pokazuje mi, gdzie mogę być, jeżeli tylko będę robić to, co kocham, tak, jak kocham.

  143. Niezmiennie podziwiam Emmę Watson. Cieszę się, że jesteśmy w podobnym wieku, bo dzięki temu często mimochodem trafiałam na wywiady, dzięki którym mogłam obserwować jej rozwój jako kobiety i aktorki. Emma zawsze zachowuje się i wygląda z klasą, a do tego ma wielki urok osobisty (jej taniec w show Jimmy’ego Fallona to jedna z najlepszych rzeczy na YouTube! :)) Co szalenie istotne, w rozsądny i dobry sposób wykorzystuje swoją popularność. Jest Ambasadorką Dobrej Woli ONZ, gdzie w ramach kampanii HeForShe zwraca uwagę na to, czym jest feminizm i dlaczego, mimo że często deprecjonowane w dzisiejszych czasach, to tak ważne dla obydwu płci pojęcie. Emma pokazuje, że dziewczęcość i urok mogą swobodnie iść w parze z inteligencją, siłą przebicia, wysoką empatią i elokwencją!

  144. Kobieta którą podziwiam to Rut Moabitka. Wszystko zaczęło się od przeczytania przeze mnie Księgi Rut i takiego zdziwienia, bo jest to księga zupełnie różna od pozostałych ksiąg Biblii. Rut jest zwykłą kobietą, dobrą synową i przyjaciółką dla Noemi, zmaga się z biedą i ma nadzieję znaleźć dobrego męża. Nic nadzwyczajnego, pewnie wtedy było mnóstwo takich kobiet i pewnie teraz te słowa również opisałyby całkiem sporą grupę kobiet. Rut jest dobrym człowiekiem, aczkolwiek jej reputacja jest lekko nadszarpnięta. Tylko, że Rut jest też jedną z pięciu kobiet które zostały wymienione w rodowodzie Jezusa. Jest najbardziej zwyczajną z tych kobiet, nie wykazała zbytniej odwagi, nie ma też do końca czystego sumienia, ale też nie zrobiła nic bardzo złego. Rut to nikt specjalny, nikt godzien zapamiętania, i tak też o sobie myśli czasem pewnie każda z nas. A jednak Rut jest wystarczająco specjalna, żeby zostać wymieniona w miejscu, gdzie powinni zostać wymienieni tylko mężczyźni. Dla mnie Rut to postać, która mówi, że samo moje istnienie ma znaczenie, że nie muszę niczego udowadniać, że nawet zwykłym życiem mogę mieć wpływ na inne osoby. Jej historia jest uwalniająca. Nie muszę dążyć do tego, by udowodnić, że jestem kimś wartościowym i wpływowym. To jest mój punkt startu.

  145. Zawsze fascynowały mnie silne, odważne i wolne duchem kobiety. Z biegiem czasu grono podziwianych przeze mnie kobiet wzrasta. I tak wymienić mogłabym: Susan Sontag, Orianę Fallaci, Katarzynę Kobro, Pinę Bausch, Wandę Rutkiewicz.
    I właśnie Wandę Rutkiewicz chciałabym wyróżnić z tego zacnego grona.
    Podziwiam jej upór i wolę walki w dążeniu do realizacji swoich marzeń. Jej wolę walki z przeciwnościami losu, własnymi słabościami, dyskryminacją. Podziwiam jej drogę do „Karawany marzeń” czyli miłości jej życia – gór.
    Wanda mówiła: „Oglądanie gór z samolotu, samochodu, ze schroniska, z bazy, jest zupełnie czymś innym niż sytuacja, w której człowiek staje się ich cząstką. Bo wtedy, kiedy ruszam w góry, kiedy męczę się z plecakiem na grzbiecie, kiedy spływam potem i trudno mi złapać oddech – jestem ich cząstką. To jest wspaniałe przeżycie, że należę do tego świata przyrody, że nie jestem tylko tym, który się przygląda. To za mało tylko patrzeć. Trzeba walczyć, działać, bać się, cieszyć”.
    Słowa te są dla mnie szczególne, gdyż nie tylko o góry w nich chodzi, a o drogę jaką pokonujemy do realizacji własnych marzeń. Właśnie w tych słowach Rutkiewicz przemawia do mnie nakłaniając do walki o własne szczyty i marzenia, o własny Everest.

  146. Ania. Emilia.

    Podziwiam Marię Konopnicką.
    Przyznam, że do pewnego czasu niewiele o niej wiedziałam. Oczywiście czytałam jej książkę o pewnej sierotce, ale było to w czasach szkolnych, czyli troszkę … dawno.
    2 lata temu będąc we Lwowie, konkretnie na Cmentarzu Łyczakowskim usłyszałam jakąś część jej historii i przepadłam. Ależ to była nietuzinkowa postać
    Utalentowana, posiadająca wspaniałe lekkie pióro, ale też dążąca do swoich celów.
    W tamtych czasach bycie kobietą nie było łatwe, kobietom ciągle rzucano kłody pod nogi.
    Ona miała w nosie konwenanse. Podziwiam jej odwagę gnania przez życie bez opamiętania.
    Życie tej kobiety wywarło na mnie ogromne wrażenie, bo mimo, iż nie można nazwać jej ideałem (a kogoż można ?) , potrafiła znaleźć słowa na wszystko.
    Miała ogromne pokłady odwagi, które pozwoliły jej dojść tam, gdzie planowała. I przejść do historii.
    Mowa oczywiście o Marii Konopnickiej, która nawet po śmierci „wywołała” skandal, gdy w jej grobie na jakiś czas złożono ciało jej przyjaciółki, może i nawet kochanki, Marii Dulębianki.

  147. Mogłabym wymienić wiele kobiet bo przecież w każdej z nas jest coś godnego podziwu, ale gdybym miała zdecydować się na jedną postać, wybrałabym siostrę Małgorzatę Chmielewską. Z wywiadów z nią, z jej książki i z obserwacji jej działalności, wyłania się obraz niesamowicie silnej i inyeligentnej kobiety. Mimo tego, że jest siostrą zakonną, nie dała się zamknąć w sztywne schematy. Została sobą i będąc sobą wypełnia złożone śluby. Pracuje z tymi, z którymi rzadko kto chce pracować – brudnymi, chorymi, bezdomnymi ludźmi, których my najczęściej mijamy na ulicy. Wykazuje się wielką odwagą bo przecież niełatwo podejść do takiego człowieka, ciężko nawiązać z nim kontakt.
    Mimo ciętego języka i szorstkiego sposobu bycia widać w niej dużo łagodności, która sprawia, że pomimo swojego wieku siostra Małgorzata wciąż jest piękna. Godne podziwu jest w niej też to, że słowa zamienia w działanie. Liczą się dla niej ludzie, nie system. Mimo tego, że jest zakonnicą zaadoptowała kilkoro dzieci, jedno z nich – niepełnosprawnego Artura – wychowuje przez cały czas. Jest matką, zakonnicą, działaczką społeczną i pisarką. I naprawdę jest niesamowicie inteligentą kobietą. Inspiruje chociaż wcale nie zależy jej na byciu ikoną. I najpiękniejsze jest to, że żyje dla innych. Nie dla siebie robi to wszystko i nie dla siebie walczy z problemami, które stawia przed nią społeczeństwo, ale robi to dla innych. I walczy w imieniu tych, którzy nie mają siły walczyć.

  148. Jeszcze kilka/kilkanaście lat temu nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Wszystkie wypracowania „o moim bohaterze” musiałam zmyślać. Aż przeczytałam biografię Elżbiety II, królowej brytyjskiej. ONA JEST Z WYKSZTAŁCENIA MECHANIKIEM ORAZ JEST JEDYNYM CZŁONKIEM RODZINY KRÓLEWSKIEJ, KTÓRY ODBYŁ SŁUŻBĘ WOJSKOWĄ! WTF Elżbieto, jesteś niesamowita! Podobno od małego dokoła siebie utrzymywała idealny porządek, a cukierki układała od najmniejszego do największego…. Elżbieto, jesteś niezłym freakiem! Podczas przeglądu wojsk w ’81 oddano do niej 6 strzałów, a ona po prostu niewzruszona kontynuowała przerwane czynności. Elżbieto, masz jaja ze stali. Myślę sobie, że żeby żyć w takim rygorze, jakim jest ród królewski i równocześnie stworzyć wizerunek uwielbianej królowej, trzeba być niesamowitą osobą. No i, oczywiście, nie można tu nie wspomnieć o tym, że Elżbieta hoduje corgi <3

  149. Nie bedzie to oryginalne, ale nie mam jakiejkolwoek innej odpowiedzi- moja Mamunia. Jak bylam mlodsza to zawsze sobie myslalam ze nie chce byc taka jak ona. Teraz o tym marze. To dzieki niej mam cechy, ktorych kiedys nie znosilam, a teraz uwazam ze sa one moja definicja i najwieksza siła. Po Niej jestem bardzo wrazliwa na cierpienie drugiego czlowieka i na piekno. Ona nauczyla mnie celebrowac zwykle chwile (zanim to jeszcze bylo modne). Ona nauczyla mnie milosci do gor, nazw wszystkich gwiazdozbiorow, wierszy baczynskiego, poswiecenia dla najblizszych, przyjazni i tego ze makijaz nie jest mi potrzebny aby czuc sie pieknie. Dzieki niej umiem rozmawiac z cierpiacymi i nigdy nie trace nadziei. Byla najpiekniejszym czlowiekiem jakiego znalam, mimo ze sama zawsze miala ogromne kompleksy. Odeszla za szybko, ale nie zostawila po sobie tylko pustki. Przede wszystkim najpiekniejsze wspomnienia, najlepsze decyzje, niesamowite wiersze. Zostalam ja- jej odbicie, ktore w sobie kocham.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.