Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Domowe marzenia

Jestem z siebie bardzo dumna, bo kilka tygodni temu, po dość długich poszukiwaniach i masie stresu, zostałam właścicielką ruderki na warszawskiej Pradze Południe.

W najbliższych miesiącach czeka mnie totalny remont. Szukałam mieszkania w starym budownictwie, kierując się zasadą „im gorsze, tym lepsze”. Zależało mi na mieszkaniu z duszą i nie chciałam dopłacać za czyjeś podwieszane sufity czy panele, których i tak bym się pozbyła.

Na szczęście w moim mieszkaniu nikt nie robił poważniejszego remontu od prawie siedemdziesięciu lat (!!!), więc nie tylko korzystnie wpłynęło to na cenę, ale też uchroniło oryginalny układ mieszkania czy piękny, dębowy parkiet, który wystarczy wycyklinować.

To wszystko oznacza, że moim drugim domem (no dobra, teraz trzecim!) stał się Pinterest. Oglądam, analizuję i dochodzę do smutnego wniosku, że choćbym nie wiem jak się postarała, nie zrealizuję wszystkich swoich pomysłów na czterdziestu kilku metrach kwadratowych. Zwłaszcza tych pomysłów, które oryginalnie pojawiają się w nowoczesnej willi z basenem albo gigantycznym lofcie, wysokim na pięć metrów.

Pomyślałam więc, że chociaż opiszę je tu sobie na blogu. Mocno liczę na to, że napiszecie mi w komentarzach „łeee, ja mam taras na dachu i mi przecieka i w ogóle wieje, ciesz się że nie masz!”. To oczywiście żarcik, ale mieszkanie w wielu różnych mieszkaniach (policzyłam, że przeprowadzka na Pragę będzie moją trzynastą czy czternastą przeprowadzką) nauczyło mnie, że wiele z „o łaaaaał, ale suuuuper!” elementów, jest super głównie na zdjęciach, albo przez pierwsze piętnaście minut, kiedy jest się u kogoś w odwiedzinach.

Szeroki parapet, na którym można czytać – super, tylko po kwadransie robi się koszmarnie niewygodnie, a do tego wieje od okna. Jaccuzi – super, tylko ile razy w roku człowiekowi chce się nalewać kosmiczne ilości wody do wanny (mnie się nie chciało nigdy, bo w ogóle nie lubię się moczyć w wannie), a nieużywane otwory są bardzo sprawnie zasiedlane przez cywilizacje wszelkiego typu robaczków i nie pachną najprzyjemniej. Fotel-hamak wiszący z sufitu – super, tylko po pięciu minutach cierpną nogi, a jak już się człowiek w taki fotel zapadnie, to za nic nie może się sam z niego wykaraskać. I tak dalej, i tak dalej – moi rodzice mają w domu saunę, w której na przestrzeni dwudziestu kilku lat byłam dokładnie dwa razy. Ale muszę tu oddać sprawiedliwość –  budowali przecież ten dom dla siebie (gdybym to ja miała wtedy coś do powiedzenia, pewnie zarządziłabym budowę wielkiego basenu z piłeczkami na środku salonu) i mój tata chętnie z sauny korzysta.

Nie planuję więc żadnego wielkiego wydziwiania. Na razie największym szaleństwem, które z dużą tremą zdradziłam mojej projektantce wnętrz, jest wysuwany kosz na śmieci, bo nienawidzę szafki pod zlewem zakapanej torebkami herbaty wyciąganymi z kubków. Popatrzyła na mnie z politowaniem, bo to co mnie wydawało się wymysłem, jest dziś podobno przy urządzaniu kuchni standardem. Od czego mam jednak bloga, jak nie od tego, żeby sobie zaszaleć?

Poniżej moja lista mniej i bardziej rzeczywistych mieszkaniowych marzeń, czyli co bym zrobiła, gdybym mieszkała w lofcie za milion dolarów albo starej willi w Hamptons.


W moim idealnym domu chciałabym mieć…


  1. Pomost – wiem wiem, trudno o to w Warszawie (chociaż jeszcze do tego dojdziemy!), nie można budować domów w bezpośredniej odległości od wody i w ogóle komary, ale jednak dom nad jeziorem, koniecznie z własnym pomostem, z którego będę plumkać co rano w zieloną toń, to moje marzenie numer jeden. Nie musiałby być aż z takim przytupem, zadowolę się skromniejszym, na przykład takim.
  2. Taras, najlepiej na dachu – ostatecznie może być i taki, umieram też z zazdrości jak widzę taras Magdy Milejskiej z Odwzorowania. Co ciekawe, żeby mieć taras na dachu, nie trzeba kupować dwustumetrowego apartamentu ani wybijać dziury w dachu kamienicy – wystarczy dobrze poszukać, tutaj dowód.
  3. Zsyp na pranie – to jest kategoria „totalnie niepotrzebny, ale genialny wynalazek”. Jestem pewna że nie powstydziliby się go siostrzeńcy Kaczora Donalda. Do niedawna nie miałam pojęcia o jego istnieniu, a szczytem osiągnięć w tej dziedzinie wydawała mi się dziura za lustrem łazienki, przez którą wrzucało się ubrania prosto do kosza na pranie w sąsiadującej z łazienką pralni. Ale odkąd przeczytałam o zsypie na blogu Houseloves, nic już nie jest takie samo. Już nigdy nie rzuciłabym wieczorem brudnych ubrań na podłogę! A przynajmniej nie przez pierwsze dwa tygodnie.
  4. Szafa za zasłonką –  taka albo taka. To jest pierwsze marzenie na liście, które mam szansę zrealizować w moim nowym mieszkaniu, ale jeszcze nie wiem czy to zrobię – chyba jestem trochę za leniwa na to całe pranie i odkurzanie. Z drugiej strony przed dobre kilka lat trzymałam ubrania w klatce i nie narzekałam, więc jeszcze zobaczę.
  5. Zlew z kafelków – o taki. Nie wiem dlaczego, ale bardzo mi się podoba. Tylko skąd się bierze skręcające kafelki? Na pewno zrzuciłabym na niego w drugim tygodniu użytkowania tłuczek od moździerza albo coś równie ciężkiego, więc zostawiam go w fazie marzeń.
  6. Spiżarnia – a w niej półki pełne dżemów, powideł i innych przetworów! Pierwsze mieszkanie, w jakim w życiu mieszkałam (w Bieruniu Nowym przy ulicy Granitowej), w bloku z lat osiemdziesiątych, miało za wąską kuchnią sporą spiżarnię, do tego z osobnym wejściem z korytarza. Myślę że architekt przewidział w tamtym miejscu raczej składzik na rowery czy wózki, ale ponieważ z jakichś niezbadanych przyczyn mieliśmy dwie wielkie piwnice, pomieszczenie pełniło rolę spiżarni i od tamtej pory bardzo o takiej marzę.
  7. Pralnia – tu akurat nie mam żadnych powodów sentymentalno-estetycznych, a jedynie czysto praktyczne. Nie cierpię pralek w łazience, a jeszcze bardziej nie cierpię suszarek z mokrymi skarpetkami zajmujących pół mieszkania. Bardzo bym więc chciała mieć takie pomieszczenie gospodarcze, do którego upchnę też wszystkie odkurzacze, prasowacze i inne graty. Wiem, że teoretycznie rozwiązaniem mogłaby być suszarka elektryczna, ale miałam taką, kiedy mieszkałam w Londynie i naprawdę niszczyła ubrania.
  8. Okrągły, drewniany stół – jeden taki nawet mam , wygrzebany na OLX i sprowadzony z Łodzi. Telepie się na wszystkie strony i wygląda, jakby ktoś zrobił go samodzielnie z podręcznikiem Adama Słodowego, ale jest piękny i mam nadzieję że uda mi się go wcisnąć do nowego mieszkania.
  9. Kawiarniany blat w kuchennym oknie – o taki. Potrzeba tu zgrania wielu elementów, takich jak parapet, potencjalny kaloryfer i widok za oknem – w żadnym z mieszkań, w których mieszkałam, nie dało się go zainstalować.
  10. Okna podzielone na prostokąty, takie jak w amerykańskich domach. Najlepiej wielkie.
  11. Dwuskrzydłowe drzwi, oczywiście w starej kamienicy, takie jak tutaj – w Warszawie obfituje w takie Stara Ochota, zdarzają się też na Pradze Północ. Wyjątkowo piękny okaz, przedzielający salon na dwie części, ma moja sąsiadka na Mokotowie.
  12. Najzwyklejsza, sznurkowa huśtawka – taka jak ta, albo ta. Obawiam się, że w moim mieszkaniu mogłabym się odbijać nogami od ściany, niezależnie od tego, gdzie bym ją powiesiła.
  13. Domek na drzewie – jak byłam mała, bawiliśmy się z moim bratem w „ogólnodostępnym” domku na drzewie, który ktoś zbudował na skraju lasu tuż za naszym ogrodem. I tutaj pro tip – jakbyście chcieli sprawdzić co się stanie, jak skoczycie z domku na (wielkim) drzewie, trzymając się przywiązanej do gałęzi liny, to nie sprawdzajcie. Marzy mi się taki porządny, z prawdziwego zdarzenia, mogłabym mieć tam biuro! PS Wiem wiem, że można wynająć domki niedaleko Warszawy, kiedyś pytałam o wolny termin i nie było żadnego chyba na rok w przód!
  14. Wbudowana w ścianę biblioteczka – bardzo mi się takie podobają, jest tylko jeden problem – nie mam (i nie chcę mieć!) za dużo książek. Jestem dziewczyną z Kindlem i dużą liczba przedmiotów w domu mnie irytuje, zwłaszcza tak ciężkich jak książki.
  15. Mieszkanie na barce – a moim naj naj największym domowym marzeniem jest zamieszkanie na barce, a właściwie w nowoczesnym domu na wodzie, takim jak ten. Piękne widoki, bliskość natury i niezależność – jak mi się znudzi Port Czerniakowski, to przeholuję sobie dom drogą wodną do Gdańska albo do Wrocławia. Kiedy mieszkałam w Londynie, spacery po dzielnicach barkowych należały do moich ulubionych zajęć. Na pewno jest sporo minusów, albo przynajmniej trudności, ale i tak mam nadzieję, że uda mi się to marzenie kiedyś spełnić. Może być tymczasowo – mieszkając przez wiele lat w domu nauczyłam się doceniać ten niesamowity luksus, jakim jest centralne, miejskie ogrzewanie.

A jak jest u Was? Co Wam się marzy w sferze mieszkaniowej? A może któreś z marzeń zdążyliście już zweryfikować?

 


[sc name=”Banner”]

 

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

203 thoughts on “Domowe marzenia”

      1. Mam takie okna od roku i kocham je miłością tak wielką, że w żadnym nie powiesiłam firanek, więc myje je śerdnio raz w miesiącu :)

      2. Takie szprosy możesz sobie zamontować w każdym zwykłym oknie, więc to wcale nie musi pozostawać w sferze marzeń – bodajże wiedeńskie (nie pamiętam dokładnie) to są takie, które składają się z drewnianych listew i wyglądają, jakby faktycznie okno składało się z wielu małych szybek. Też o nich marzę. W oknach w moim aktualnym mieszkaniu nie mają za bardzo racji bytu, bo mam okna szersze niż dłuższe (140 cm szerokości na 130 wysokości) i wyglądałoby to jak gigantyczna, tandetna szachownica, a nie styl, klimat i pinterest.

    1. okna szprosowe może ładnie wyglądają ale są bardzo niepraktyczne w użytkowaniu.Szybę podzieloną na mniejsze trudno się myje a na szprosach gromadzi się kurz. Nie polecam

  1. Gratuluję własnych czterech kątów i witam na Pradze :) Odkąd zamieszkałam tu prawie 3 lata temu, czuję się naprawdę „jak u siebie” :) Może jesteśmy tak naprawdę sąsiadkami? Agata z Mińskiej.

      1. Haha, chciałam napisać dokładnie to samo.Ale podejrzewam, że Asia raczej celowała w okolice Saskiej Kępy niż Brzeskiej (może się mylę, teraz remontują tam super kamienicę).

        1. Widziałam tę kamienicę na Brzeskiej, jest piękna, ale drooooga. Ja tam się Pragi (ani Północ, ani Południe) nie boję, rozważałam nawet kamienicę na Stalowej, jedyne co wyeliminowałam, to Szmulki, tam mi się wydało trochę za hardkorowo:)

          1. O Szmulki nie podejrzewałam Cię ani przez moment ;-) A Stalowa nie taka straszna, jak wygląda. Dużo się ostatnio zmienia i oddanie metra na Szwedzkiej to będzie kolejny motor zmian.

            1. Zgadzam się.Szmulki, jak cała Praga, są dosyć specyficzne, ale dużo się zmienia plus mają klimat małego miasteczka i zaangażowanych społeczników:).

              A Stalowa mogłaby być warszawskim Prenzlauer Bergiem po remoncie. Fajnie, że tyle antykwariatów tam powstało.

              Ja z Pragi to chyba najmniej lubię Targową.

          2. bardzo fajnie – witaj na Pradze :) jak bys potrzebowala rad lokalesa (prażanka od pokolen) – gdzie kupic warzywka (i kto ma wlasne a kto z Broniszy), gdzie pan wymieni fleki za 7 pln a gdzie skrocic spodnie za 10 to chetnie pomoge :)

          3. Oj Stalowa to jest baaaardzo głęboka woda, uwierz mi bo wiem coś o tym, Szmulki to przy tym płycizna:) przereklamowane są.

    1. Mińska to nie Praga, to Kamionek ;) Praga = Targowa, Ząbkowska, to co po drugiej str mostu kolejowego. Slowo Praga oznacza administracyjną tzw. Pragę Północ.

      1. No właśnie są różne szkoły chyba – ostatnio słyszałam jak ktoś się oburzał, że Plac Hallera to nie Praga, bo Praga to Ząbkowska, a dzisiaj koleżanka mówiła że dla niej Praga=Wiatrak. Więc chyba zależy czy myślimy kategoriami administracyjnymi, czy historycznymi:)

        1. Warszawscy puryści to Pragą nazywają pewnie Starą Pragą, a twórców administracyjnej Pragi Południe odsądzają od czci i wiary;). Mieszkam na Saskiej Kępie, to też administracyjnie Praga Południe, ale jednak chyba mało kto o tym miejscu tak myśli.

        2. Dokladnie…administracyjnie Kamionek jest czescia Pragi Poludnie:)

          Ale dla wielu osob jest tylko jedna praga…tak „prawdziwa” czyli obecnie zwana Praga Polnoc

        3. Jest nawet projekt, żeby Praga Północ nazywała się po prostu Praga, a Praga Południe – Grochowem, bo nie jest to prawdziwa Praga ;-0

    1. U mojej mamy jest taki zamocowany na drzwiach szafki, więc kiedy się ją otwiera, kosz nie ma wyjścia, musi się udostępnić :D

  2. Jaki ten zlew ładny, nigdy takiego nie widziałam!
    Ja od siebie dodam, że nienawidzę tych ramek, które dzielą okna – te białe w przykładu u Ciebie wyglądają jeszcze w miarę, ale jak widzę u kogoś takie złote, przyklejone tylko do ozdoby, to mi się nóż w kieszeni otwiera ;)
    Gratuluję w ogóle własnego kącika! Trzymam mocno kciuki, że dobrze będzie Ci się tam mieszkało :)
    Pozdrawiam serdecznie.

  3. Gratuluję zakupu! Ja jak kupowałam swoje mieszkanie pięć lat temu, to po dokonaniu opłat u notariusza miałam dokładnie tyle pieniędzy na koncie by kupić lodówkę i najtańszą kanapę (499 zł z dostawą!). Potem miesiąc po miesiącu mogłam wydać 1000 zł z moje wypłaty na remonty i potrzebne rzeczy. Najpierw stół i 4 krzesła, potem wycyklinowałam podłogi, w trzecim miesiącu dopiero kupiłam pralkę. Przez dwa lata wiłam swoje gniazdko. Myślałam, że to jest tylko tymczasowe miejsce, więc nie inwestowałam w jakość tylko funkcjonalność. Ale okazuje się, że tu jednak zostanę, bo bardzo dobrze mi się mieszka. Niestety to co wtedy zaoszczędziłam, teraz będę musiała dołożyć (np. w meble kuchenne, gdyż mam ich mało i nawet garnki mi się już nie mieszczą).

    Moja rada: kup łóżko ze schowkiem (materac na stelażu podnoszony do góry), to dodatkowe 3m2 przestrzeni magazynowej.

    1. A takie rozwiązanie jest wygodne np. czy pościel nie spada podczas podnoszenia? Bo teraz rozglądam się za łóżkiem do niewielkiej sypialni i ktoś mi odradzał takie łóżko jako niepraktyczne.

      1. Ja mam takie – potwierdzam, że jest wygodne. Pościel się praktycznie nie przesuwa przy jego otwieraniu. Testowane wielokrotnie – mimo podnoszenia, wszystkie piernaty + 2 drzemiące w nich koty pozostają na swoich pozycjach :) Do tego mam jeszcze bajer w postaci składanego, tapicerowanego zagłówka (nie tej marki, ale podobne: https://www.comfortbe.pl/produkty/meble-tapicerowane/4,lozko-city-skladany-zaglowek). Jak lubi się czytać w łóżku – bomba!

          1. Świetna opcja jak masz wokół łóżka przestrzeń, żeby wyciągać szuflady :) ja mam też podnoszony materac jak Monika, to jest jak dodatkowa szafa, świetna opcja, polecam!

            1. Też mam takie łóżko, 180×200, genialna przestrzeń magazynowa, potwierdzam:) a pościel na co dzień na łóżku, pod narzutą

            2. No właśnie ja bym mogła wyciągać tylko z jednej strony, więc szuflady trochę niepraktyczne. A masz z Ikei czy innego sklepu?

      1. Nie, i nie :) Nazwa Murphy bed (nie „morphy”) oznacza łóżko składane do pionu pod ścianę, często w meblościance. Tu Dziewczyny mówią o łóżku z zabudowaną przestrzenią pod łóżkiem, do której można się dostać podnosząc „wieczko” w postaci materaca.

        A Tobie Asiu polecam przejrzeć kamienice w Amsterdamie, aż szczęka opada od przepięknych okien :)

        Pozdrawiam!

    1. Hmmm ja też nie doceniam, mam takie ze szprosami wewnątrz okien. Z zewnątrz są bardzo ładne, dom nie zieje ciemnymi prostokątami, ale od wewnątrz tną widok na kawałki a poza tym takie okna w zimnych porach roku są bardziej przepuszczalne, nie pamiętam dlaczego, nie ma jednolitej próżni w środku czy coś, zawsze okna ze szprosami mają gorsze parametry zatrzymywania ciepła niż identyczne bez nich. Znajomi mają inne, takie starej daty, że krata jest częścią ramy i w to wstawione są małe szybki, śliczne i baaardzo klimatyczne. Te się z kolei fatalnie myje, nie ma gdzie się rozpędzić ze ściągaczką czy szmatą, ciągle uderzasz w te ramki. Wątpię, żeby właściciele ze zdjęcia z postu sami myli okna, albo żeby bliskie im były moje dylematy oszczędzania gazu, ale ten piękny widok i tak mają pocięty:)
      Także Asiu, jeśli czekalaś na powody, to powoli możesz studzić zapał:)

  4. Na razie mieszkanie pozostaje w sferze niedostępnych marzeń, dalej nie śmiem się posuwać w swoich pomysłach ;D

  5. Ale super wpis! Kradnę pomysł na kuchenny blat przy oknie! To jest genialne!
    Jako osoba zainteresowana kupnem mieszkania w starej kamienicy w przyszłości z chęcią poczytam o tym, na co zwrócić uwagę przed kupnem itp.
    Z niecierpliwością czekam na wpisy o remoncie!

    1. Noo, jest super:) Skopiuję z komentarza niżej:

      To jest pierwsze mieszkanie, które kupiłam w życiu, więc nie jestem jakoś super pro:) Zwracałam uwagę na to, jak wygląda sam budynek – czy jest zadbany, czy klatka dobrze wygląda, czy ma wymienione piony itp. Przeszłam się po okolicy o różnych porach dnia i wieczorem, pozaczepiałam przechodniów. Miałam określone warunki dotyczące lokalizacji (max 20 min do centrum i dużo zieleni). Samo mieszkanie można przerobić, z budynkiem i otoczeniem jest gorzej:) Wyeliminowałam wszystkie mieszkania, które nie miały miejskiego, centralnego ogrzewania.

      Wcześniej obejrzałam 5 innych mieszkań, w 4 coś było nie tak, 1 ktoś mnie przelicytował (chciałam negocjować, ktoś przyszedł i z marszu zaakceptował cenę), w końcu trafiłam na to i jeszcze nie znalazłam innego, które podobałoby mi się bardziej (tzn w moim budżecie, widziałam wiele stumetrowych mieszkań, które podobały mi się bardziej;)) – ale muszę przestać przeglądać te ogłoszenia, bo w końcu na pewno znajdę i będzie mi smutno:)

      Moja główna rada to nie napalać się i starać się na chłodno analizować – trudne, wiem:)

        1. Tak jak pisałam niżej – brałam pod uwagę i Pragę Południe i Północ, byle z szybkim dojazdem do centrum (max 20 minut komunikacją), więc nie byłam skupiona jakoś na jednej okolicy:)

    2. Kuchenny blat pod oknem dla większości osób działa dobrze tylko na zdjęciach. Miałam, bo mieszkanie 32m2, więc albo biurko do pracy (a studiowałam) albo stół. Skończyło się tak, że zamiast jadać w kuchni (bo taki był zamysł) jadaliśmy przy biurku albo na kanapie i stoliczku kawowym z IKEA ;)
      Znajomi również mają, i też nie używają tj. tylko jako przestrzeń do szykowania jedzenia. Ale oni mają duży stół w salonie, więc zupełnie im się nie opłaca jeść w kuchni.
      Także, jeśli planowałabym posiadać stół, to nie zdecydowałabym się na blat tj. gdyby mi pasował w rozkładzie mieszkania, żeby mieć przestrzeń do pracy to spoko, ale pod kątem siedzenia przy nim – nie.
      Za to krzesła sprawdzają się całkiem spoko przy okazji imprez, bo jak wiadomo – dzieją się w kuchni :)

  6. Zofia Anastazja

    Mi się marzy wanna na nóżkach, drewniana podłoga w łazience i umywalka wbudowana w starą, prostą toaletkę. W ogóle marzy mi się toaletka z prawdziwego zdarzenia, z lustrem z żarówkami, jak w teatralnych garderobach. I chciałabym mieć żółte drzwi wejściowe do domu. No i mnóstwo roślin w mieszkaniu, co zdążyłam już trochę zweryfikować: nie mam ręki do roślin, mimo że dużo o nich czytam i o nie dbam, no i mam w mieszkaniu kotkę, która lubi podgryzać listki i zrzucać doniczki…
    No i dzielę z Tobą marzenie o spiżarence… :)

  7. Ja w domu rodzinnym mam zsyp, który zorganizowaliśmy podczas remontu 8 lat temu, gdy byłam jeszcze w gimnazjum. Wcześniej mieliśmy pralkę w łazience ale podczas tamtego remontu zdecydowaliśmy się zamienić rupieciarnię (a właściwie to dwie rupieciarnie, bo przewróciliśmy ścianę) w piwnicy właśnie na ładnie uporządkowaną pralnię z miejscem na wieszanie prania. Rupieciarnia była bezpośrednio pod łazienką, więc po prostu wycięliśmy nie za dużą dziurę w podłodze i opakowaliśmy szafką bez dna, a na dole postawiliśmy kosz. Genialna rzecz <3

  8. Gratuluję!!! Ja w lipcu kupiłam mieszkanie w starym budownictwie (1940) i nadal walczę z remontem.. może w styczniu uda mi się wprowadzić. Oprócz starego pieca kaflowego w mieszkaniu nie zostawiam nic. Parkiet kładziemy sami, bo zastaliśmy na miejscu panele :( Powodzenia i cierpliwości podczas remontu!! No i życzę żebyś znalazła najlepszą ekipę remontową, która Cię nie zawiedzie :)

  9. hah! Co za timing! Za 15 minut mam oglądanie pierwszego w życiu mieszkania ;) w sensie idę zobaczyć mieszkanie z rynku wtórnego, blok z 1933, jestem bardzo ciekawa jak będzie. Byłabym ogromnie wdzięczna za post o Twojej drodze do kupienia mieszkania, OGROMNIE :)!

      1. O, to trzymam kciuki:) To jest pierwsze mieszkanie, które kupiłam w życiu, więc nie jestem jakoś super pro:) Zwracałam uwagę na to, jak wygląda sam budynek – czy jest zadbany, czy klatka dobrze wygląda, czy ma wymienione piony itp. Przeszłam się po okolicy o różnych porach dnia i wieczorem, pozaczepiałam przechodniów. Miałam określone warunki dotyczące lokalizacji (max 20 min do centrum i dużo zieleni). Samo mieszkanie można przerobić, z budynkiem i otoczeniem jest gorzej:) Wyeliminowałam wszystkie mieszkania, które nie miały miejskiego, centralnego ogrzewania.

        Wcześniej obejrzałam 5 innych mieszkań, w 4 coś było nie tak, 1 ktoś mnie przelicytował (chciałam negocjować, ktoś przyszedł i z marszu zaakceptował cenę), w końcu trafiłam na to i jeszcze nie znalazłam innego, które podobałoby mi się bardziej (tzn w moim budżecie, widziałam wiele stumetrowych mieszkań, które podobały mi się bardziej;)) – ale muszę przestać przeglądać te ogłoszenia, bo w końcu na pewno znajdę i będzie mi smutno:)

        Moja główna rada to nie napalać się i starać się na chłodno analizować – trudne, wiem:)

        1. Hahaha a ja właśnie już prawie witam się z gąską :D dużo bardzo przeglądałam ogłoszeń, jestem na bieżąco ze wszytskimi w tej dzielnicy która mnie interesuje. To jest pierwsze w życiu, które obejrzałam, naprawdę bardzo mi się spodobało, no bardzo. Zabrałam się za załatwianie procedur już powoli ;) Dodam, że w czwartek wylatuje na 2 tyg na Kube (zero internetu), jak wrócę mieszkania nie będzie więc zapewne now or never.

          Dodam jeszcze anegdotę: zawsze w poniedziałek chadzam na Bingo do mojego ulubionego baru :D nigdy nie udało mi się wygrać. Dzisiaj przyszłam na Bingo podekscytowana, rozrysowałam na odwrocie kuponu do bingo znajomym schemat mieszkania. Stwierdziłam że to jest mój szczęśliwy kupon, gram nim i 'hahaa jak wygram Bingo to biore te chatę”. Zgadnij co: Bingo :D

          Także zobaczymy co przyniosą kolejne dni. Tak sobie właśnie myślę, że robiąc podsumowanie tygodnia (takie jak robisz na FB) , co mnie spotkało fajnego teraz mam jakąś kumulację :D w ciągu 3 dni stanęłam na podium w turnieju szermierczym (o czym marzyłam od 15 lat :D), znalazłam wymarzone mieszkanie, Bingo! a przed chwilą wyciągnęłam plecak do tej podróży i wypadły z niego moje ukochane, kokosowe karmelki z Wietnamu, cała paczka :D

          No, pozdrawiam, trzymaj kciuki :D Ja też trzymam kciuki, bardzo interesują mnie posty o mieszkaniu. „Moje” (jak już wspomniałam już jestem w ogrodzie, już witam się z gąską) jest w kamienicy z 1930, więc chyba podobny klimat. No oby się nie rozpadły :D

          1. O super, gratki z turniejem! Wiem, że brzmię jak totalny zabawopsuj, ale ja bym obejrzała jeszcze parę innych mieszkań, choćby dla sportu:) A bingo zazdroszczę, też bym chciała mieć ulubiony bar z bingo!

  10. Cześć,
    Jeśli mogę coś doradzić – to prysznic z głębokim brodzikiem, bo gdy przychodzi wyprać ogromny koc robi się problem. A tak hop do brodzika i można spokojnie prać w rękach.
    I jeśli kupujesz szafki, to koniecznie zamykane. Otwarte półki może i są ładne, ale jedynie przyciągają kurz.
    Jeśli chcesz zabudowę, bo może nie szafka na książki, a na ubrania? Taka na całą ścianę, gdzie zamieścisz ubrania, buty, pościele i ręczniki?

    Ja uwielbiam praktyczne projektowanie domów. :)

    Pozdrawiam i powodzenia z remontem,
    Kasia

    1. A ja z kolei przeklinam głęboki brodzik u rodziców. Sama mam teraz wannę z prysznicem, ale w przyszłości będzie walk-in-shower.

        1. ojj, z tymi walk-in showerami to się dobrze zastanówcie – korzystałam z takich i genralnie wszystko się zalewa. głębokie brodziki są bardzo praktyczne. jak urządzaliśmy dolną łazienkę, w której prysznic ma służyć głównie technicznie i dla gości, to coś nas zamroczyło i kupiliśmy płytki niski brodzik – przy pierwszym myciu półek/szuflad z lodówki (jak się myje w zlewie to cała kuchnia zalana) zobaczyłam jaki błąd popełniliśmy… dośc, że łazienka sie zalewa to i człowiek cały w wodzie ;)

          1. Wszystko zależy jak jest wykonany. Odpowiadni spadek i scianki prysznica i nic się nie zalewa :) Rodzice mojego chłopaka tak właśnie przerobili sobie łazienkę, bo mieszkała z nimi babcia i wysoki brodzik był dla niej problemem, a teraz spokojnie radzi sobie sama. Z reguły takie walk-in są też większe niż klasyczna kabina prysznicowa, a właściwie to wielkość zależy od wielkosci łazienki i naszej porzeby.

        2. Mieszkałaś w mieszkaniu bez brodzika? Moi rodzice mają taki walk-in. Oni zachwyceni, ja sobie nigdy takiego nie zrobię, chociaż wizualnie mi się podoba. Warto przetestować jak jest możliwość, bo nie będzie tak prosto się go potem pozbyć.

            1. mariposa linda

              my mamy prysznic walk-in, kabina wcale nie za duża (chyba 70?), mieszkamy już prawie 5 lat i uważamy, że była to jedna z naszych najlepszych decyzji! nie dość, że drzwiczki się składa i prysznic zajmuje wtedy baaardzo mało miejsca (nasza łazieneczka jest naprawdę mała, więc robi to przeogromną różnicę!), to jeszcze niedawno mieliśmy niemiłą przygodę – w ścianie puścił jakiś zawór i zaczęła nas zalewać woda, ale dzięki temu, że odpływ jest w podłodze, to nic się nam na mieszkanie nie wylało – mąż walczył z zaworem i zamknięciem wody, a ja tylko spokojnie ściągałam wodę takim ściągaczem do szyb w stronę odpływu ;) (w ogóle najlepiej by było mieć całą łazienkę pod kątem, żeby cała woda sama spływała)

            2. My mamy walk-in tylko z zasłonką (standard w Szwecji) i woda rozlewa się tylko do zasłonki. Podłoga w łazience jest nieco wyżej, więc wszystko odpowiednio wyprofilowane. Bardzo lubię to rozwiązanie i we własnym mieszkaniu tylko walk-in, natomiast raczej z szybką niż zasłonką ;)

    2. No ej dziewczyny, to nie jest tak, że albo walk-in albo głęboki brodzik ;) W moim mieszkaniu i u rodziców są brodziki z niskim syfonem z przesuwnymi drzwiami – nic się nie leje i jednocześnie nie trzeba odstawiać gimnastyki wchodząc/wychodząc spod prysznica. Z resztą, nawet jak zrobi się odpływ liniowy w posadzce i drzwi przesuwne to też będzie wszystko ok (chociaż nie w każdym mieszkaniu tak się da). Pozdrawiam!

  11. Cześć Asiu, sama teraz szukam własnego mieszkania i ostatnio myślę też o prawej stronie Wisły. Czy można się Ciebie zapytać, która część Pragi przypadła Ci na tyle do serca, że zdecydowałaś się tam zamieszkać?

    1. Właściwie wszędzie mogłabym mieszkać, na Pradze Północ czy Południe, zależało mi tylko na szybkim dojeździe do centrum. Omijałam tylko takie typowe sypialniano-osiedlowe miejscówki, nową deweloperkę itp. No i wyeliminowałam Szmulki, bo trochę mnie wystraszyły:)

  12. Myślę, że oglądałaś, ale polecam Grand Designs wszystkim szukającym inspiracji. Ja np tam zobaczyłam podłogę wykonaną z desek odzyskanych ze starej łodzi. Przepiękne, wielkie deski kosztowały grosze i świetnie nadawały się do kuchni. Skoro przetrwały lata na morzu to i rozlana kawa im nie straszna :D

  13. Ooo, zsyp na pranie został teraz moim must have! Ja mam, z tego co wymieniłas, jedynie drzwi dwuskrzydłowe w salonie, sa super, jak trzeba cos wnieść, na codzien korzystamy z jednego skrzydła. Bardzo chce mieć duży taras za domem, ale niestety są inne priorytety na ta chwile. Marzyła mi sie również wyspa w kuchni, ale moje 8 m kwadratowych kuchni na to nie pozwala

  14. Też szukam na Pradze starego mieszkania!
    Tylko przeraża mnie wizja, że kupię nawet tanio mieszkanie w kamienicy i okaże się, że wymiana elektryki i rur dosłownie puści mnie z torbami :( Tak samo jak piecyk gazowy :(
    Jak wygląda Twój kosztorys? Pi przez drzwi oczywiście. Jeżeli nie chcesz się dzielić – nic nie szkodzi :)
    Pozdrawiam i gratuluję!

    1. Ja skreśliłam od razu zaniedbane budynki z niewymienianymi od wieków pionami i mieszkania bez ogrzewania miejskiego. Ekipa wycenia remont z materiałami na ok 35 tys – do tego dochodzi oczywiście wyposażenie.

      1. Zrobiłam w życiu już wiele remontów i nie chcę straszyć ale do tego kosztorysu dodaj 25-30 % … A tak w ogóle to gratuluję własnego mieszkania :) urządzanie swojego mieszkania to świetna sprawa, nie rezygnuj ze swoich priorytetów i nie daj się przekonać fachowcom do ich pomysłów na Twoje mieszkanie – moja ekipa już się przyzwyczaiła do moich „dziwnych” pomysłów i mojego uporu :) trzymam kciuki :)

        1. Tak, potwierdzam, że chyba zawsze wychodzi więcej, niż w kosztorysie ;) Ze starszymi mieszkaniami jest też taka trudność, że wiele rzeczy wychodzi po jakimś czasie. Ja na przykład po 3 latach dowiedziałam się, że licznik gazu może i działa, ale to taki stary model, że jedna drobna wymiana pociągnęła za sobą większe. Elektryka też teoretycznie była ok, ale i tak z czasem wymagała tuningu, itd. Ale da się to przeżyć.

  15. Gratulacje!
    Mam wysuwany kosz na śmieci i jest ekstra. Jestem tak przyzwyczajona, że ludziom kopie po szafkach jak chce do kosza ;-)

  16. Gratulacje, kupno i urządzenie swojego mieszkania to coś super ekscytującego!
    My mamy 65 metrów kwadratowych na 5 osób (no dobra, 4,5 osoby, bo maluch liczy się za połówkę), więc moim największym marzeniem jest przestrzeń. Niestety, trzeba sobie radzić z tym, co jest. Z marzeń mieszkaniowych udało się zrealizować:
    1. Sypialnię. wiem, dla większości standard, ale kilka lat spalam w salonie z aneksem kuchennym i zamykana sypialnia to luksus, który nadal cieszy
    2. Odrębna kuchnia – malutka, ale jest, w dodatku urządzona bardzo fajnie i z wymarzoną ścianą tablicowa, na której piszemy sobie miłe rzeczy :)
    3. W salonie dwie ściany zajmuje wykonana przez stolarza biblioteczka. My akurat mamy mnóstwo książek, więc już jest wypełniona po brzegi. I jak super wygląda!

    Z niezrealizowanych marzeń:
    1. Dom z ogrodem – to jeszcze trochę musi poczekać
    2. Duuuże okna, takie do podłogi, z których widać zieleń przed domem
    3. Kuchnia z jadalnią i spiżarnią – też marzę o tych półkach z przetworami. A w jadalni duży drewniany stół.
    4. Duży salon, z wielką kanapą, na której wszyscy mogą się zmieścić i nie trzeba psa wyganiać na podłogę

    1. Ja mieszkam na 38 metrach rodzina 2+2. Zamiast suszarki I wieszania rzeczy mokrych dookoła mamy w końcu suszarkę bębnowa. W mieszkaniu jest ciepło, pachnąco, ubrań nie trzeba prasować. Idealne rozwiązania. Musi być nowoczesna i dobra.

  17. Super marzenia :) ten zlew jest ekstra i nigdy podobnego nie widzialam.

    Mam szafe za zaslonka i nic sie nie kurzy. Na pewno nie bardziej niz w szafie z przesuwanymi drzwiami, ktora tez mam. U mnie zaslonka jest od samego sufitu, nie tak jak na Twoim zdjeciu. Rozwiazanie ladne i tanie, wiec polecam :)

        1. O to to, organiczne. Ja tez mam szafę z zasłonką w sypialni, naprzeciwko łóżka. Zasłonki do samego sufitu z ikei, ale kupiłam 4 – po 2 różne i powiesiłam naprzemiennie, więc łatwo mi się dostać do każdej części szafy i nie jest monotonnie. Tzn, wszystkie są białe, ale o 2 różnych fakturach. Za nimi są 2 oddzielne wysokie szafy, kosz na pranie w kącie i puste miejsce pośrodku, miało tam stać lustro, ale ostatecznie wjechała druciana półka na kółkach i już została. Najpiękniejsze w takiej zasłonkowej szafie jest to, że jest niesamowicie lekka, fajnie zmiękcza światło i robi super klimat. I jeszcze powiesiłam sobie za zasłonką białe lampki choinkowe, nie wiem, czy może być coś bardziej uroczego… W pewnym momencie pojawił się pomysł na zamontowanie rzutnika nad łóżkiem, żeby wyświetlać filmy na zasłonce, ale niestety nie doczekał się realizacji, a teraz, po półtora roku, zmieniamy mieszkanie… Ale pomysł zasłonkowej szafy zabieram ze sobą, bo ją uwielbiam.

    1. My mamy jedną z szaf za zasłonką (a raczej za indyjską narzutą), ale wszystko jest raczej prowizoryczne i zasłonka wyniknęła z tego, że to szafa mieszcząca się między ścianą, a wersalką. Nie było miejsca na otwierane drzwi, a przesuwnych w ikei do tego modelu, który się tam zmieścił nie było . Piorę ją rzadko, ale mam ze dwie takie, które pasują wymiarowo, więc czasem zmieniamy (to jest małe, więc nie ma problemu ani z praniem, ani ze zdejmwaniem, z zasłoną na całą ścianę oczywiscie inaczej) . Nie zauwazyłam, żeby w tej szafie bardziej się kurzyło niż w innych.

  18. Asiu serdeczne gratulacje!

    Kupiłam mieszkanie w zeszłym roku, niestety piękny parkiet nie nadawał się do niczego, pod spodem był toksyczny żużel-zwróć proszę na to uwagę, mamy teraz piękna deskę. Ostatecznie z mieszkania została jedynie balustrada na balkonie i nic więcej, ale spełniłam wszystkie realne(niestety taras z widokiem na las był zdecydowanie poza zasięgiem) marzenia. Mam spiżarkę, pawlacz, prysznic bez brodzika(mój studencki koszmar to brodziki w wynajmowanych mieszkaniach) i czarną zabudowę kuchenną. Waham się odnośnie biblioteki bo mam dość dużo książek, ale sukcesywnie je „opycham” a obecnie bardzo dużo wypożyczam-bardzo podobają mi się biblioteczki, ale czy to nie jest miejsce na rozbuchanie zakupowe? Uściski! Nie mogę się doczekać jak zobaczę Twoje realizacje! Swoją drogą jak rozwiązujesz dylemat mieszkać w atrakcyjnie wizualnej kamienicy czy mieć widok na atrakcyjnie wizualna kamienice?:)

    1. Oo, super, gratulacje:) Żużel – już gdzieś właśnie o tym czytałam, parkiet mam położony bezpośrednio na deskach, ale jeszcze sprawdzę, dziękuję! W prysznic bez brodzika też celuję, o ile budowa łazienki na to pozwoli. Haha dylemat rozwiązuję tak, że nigdzie nie jest niesamowicie pięknie, ale za to mam dużo zieleni:)

  19. Gratuluje mieszkania!
    Mam tylko jedną radę, jeśli masz taką możliwość, to wyremontuj wszystko co się da przed przeprowadzką. My chcieliśmy „robić sobie pomału” i w efekcie od 3 lat nie posunęliśmy się ani o krok do przodu. No może poza nową kanapą. Ale kuchnia i łazienka nietknięte:/ Jak sobie pomyślę o tym brudzie i zamieszaniu jakie się wiąże z remontem tych pomieszczeń, to mi się słabo robi:)

  20. Gratulacje!

    Chociaż ostatnio się zastanawiałam, po Twoim gościnnym występie w Michała Szafrańskiego, w którym opowiadałaś, że większość Twojego piżamowego biznesu rozbija się o Bielsko/południe Polski, co Cię trzyma w Warszawie? Bo na imprezy/ścianki nie chodzisz, miłość już też nie, zawód masz wolny… tzn mam nadzieje, że nie jest to bardzo wścibskie pytanie, ale jakoś wtedy zaczęłam się zastanawiać…
    No ale widzę, że teraz to nie przelewki:)

    Dodam jeszcze, że polecam szafę za zasłonką – mam taką na całą wysokość ściany. Moja co prawda nie jest domyślną ubraniową, ale w drugim pokoju jako dodatkowa na walizki, rzeczy podróżne, rzeczy zimowe, sportowe itp. ale bardzo zgrabnie się to wszystko chowa. Bez względu czy się zdecydujesz na załonę, polecam do samego sufitu.

    1. Bardzo lubię Warszawę – i tak, teoretycznie mogłabym mieszkać gdziekolwiek, a pod kątem piżam najlepiej w Biesku. Bielsko też lubię, ale myślę że w tym momencie bym się tam nudziła. Warszawa jest fajna, różnorodna, dużo się dzieje, jest milion warsztatów, knajp itp., no i mam tu dużo znajomych. Szafa – o, super:)

    2. Warszawa to nie tylko imprezy i ścianki. Właściwie Warszawa przede wszystkim tym NIE jest. Warszawa to CIĘŻKA PRACA niemalże 24 godziny na dobę (wysokie ceny) i pośpiech (duże odległości) i – jak słusznie zauważyła Asia – bogata oferta kulturalna. Jest to również, o czym nie każdy wie, miasto bardzo zielone.
      To zadziwiające, jak powszechna jest opinia, że warszawiacy nie mają pojęcia o tym, co się w Polsce dzieje, a jednocześnie brak jest refleksji, jak bardzo wyobrażenia tej reszty Polski o Warszawie są oderwane od rzeczywistości. Jak czytam komentarze, to mam wrażenie, że dla niektórych Warszawa to jedna wielka Chmielna, po której przechadzają celebrytki z TVN-u i dziennikarze z Pudelka. ;-)

      1. Bez przesady z tą ciężką pracą i odległościami. Piszesz tak, jakby poza Warszawą ludzie mieli zapewnioną spokojną pracę i godne warunki płacowe. Tak przecież też nie jest. A na warszawską komunikację miejską też nie narzekam.

        1. Nie, ja tak nie piszę, tylko Ty tak czytasz. Pracy w Warszawie jest więcej niż na prowincji, w końcu po coś ci wszyscy ludzie tu zjeżdżają, ale 3 tysiące netto w Małkini to nie to samo co w stolicy. Porównaj ceny czynszów, mieszkań, mediów, itp. Sklepy i kioski otwarte po 18:00 (nie mówiąc o galeriach), autobusy i tramwaje jeżdżą regularnie do 01:00 w nocy. A propos tych ostatnich, czy ktoś tu narzeka na komunikację miejską? Autobusy jeżdżą punktualnie, mamy metro, zgadza się, ale faktu, że z Bemowa do centrum tramwajem jedzie się 45 minut, jakoś to nie zmienia.

          1. Napisałaś „Warszawa to CIĘŻKA PRACA niemalże 24 godziny na dobę” – to jak mam to rozumieć? 3 netto w Małkinii jest inne niż 3 netto w Warszawie, ale prawdopodobieństwo takich zarobków w obu miejscach też jest diametralnie różne.

            1. Napisałam powyżej, z przykładami.
              3 netto to za wysokie progi na Małkinię? Niech będą 2 albo i 1,5. Porównaj sobie, co można mieć za te pieniądze w Warszawie i poza nią.

            2. Nie rozumiem w takim razie Twojego punktu widzenia. Wynajem czy kupno mieszkania przeciętnie będzie sporo droższe, ale ceny w Biedronce z grubsza będą takie same. Wydaje mi się, że przeciętnie w Warszawie więcej ludziom zostaje po wszelkich opłatach niż na prowincji. Bo inaczej jaki ekonomiczny sens miałoby przyjeżdżanie do stolicy ze względu na pracę? Żeby więcej pracować, więcej zarabiać, ale i dużo więcej wydawać? W tej przysłowiowej Małkini pracy możesz w ogóle nie znaleźć, taka jest różnica.

            3. Jedzenie kupuje się nie tylko w Biedronce. No i nie bierzesz pod uwagę ceny usług: leczenie, naprawa, remonty, o cenach czynszu i kosztach wynajmu już pisałam. I tak, w Warszawie się więcej zarabia, ale też więcej pracuje i więcej wydaje. Tak funkcjonują wszystkie światowe metropolie. To są d r o g i e miasta. I jeżeli ktoś ma do wyboru pracę i życie w drogim mieście oraz brak pracy i życie w tanim mieście, to wybierze opcję numer 1. Nie znaczy to jednak, że po całym dniu pracy będzie mógł sobie pozwolić na odpalenie szampana w domowym jacuzzi i imprezę na ściance.

  21. Kawiarniany blat jest cudowny <3 Ale póki co moim największym marzeniem jest sprawny czajnik elektryczny i podwójne łóżko, gdyż spanie na złączonych jedynkach do przyjemnych nie należy. Ale to dopiero pierwsze studenckie mieszkanie, więc nie narzekam.
    Do marzeń dorzuciłabym mini ogródek przydomowy albo balkonowy, chociaż nie chcę nawet myśleć jakie dziwy mogą wyjść pośród krakowskiego smogu :) Pozdrawiam ciepło !

  22. Mam fotel hamakowy w salonie! Uwielbiam go! Mieszamy razem od trzech lat i niemal nie było wieczoru żebym w nim nie siedziała :) ściana książek tez jest na mojej domowej liście „must have”. Właśnie przy niej wisi hamak i czytanie w nim jest wyjątkowo relaksujące ?

    1. A ja o takim fotelu marzę. I będę go miała :). Co do ściany z książek – sama nie wiem, mam ostatnio sporo dylematów książkowych – wydaje sie bardzo dużo książek, a ile z nich wartych jest zakupu i przechowywania?

  23. Co do kosza – ja sobie wymyśliłam, że całą szafkę „wyciągam” czyli mam po prostu wysoką na 80cm szufladę, gdzie mam dwa kosze i różne inne rzeczy – świetnie to robią w IKEI, warto sobie podpatrzeć takie rzeczy :) Nie wiem czy o to Ci chodzilo pisząc „wysuwany kosz na śmieci”, ale moje rozwiązanie bardzo polecam :)
    Gratuluję nowego mieszkania i brawo, że zatrudniłaś kogoś do wnętrz, bo będzie Ci o niebo łatwiej. Ja z racji wykształcenia robiłam wszystko sama i po pewnym czasie już sama nie wiedziałam czy coś mi się podoba, czy nie ;) ale efekt jest fajny, a ja już wiem na co będę zwracać uwagę przy następnym mieszkaniu :)

  24. Gratulacje, będziesz mieć na pewno dużo przyjemności związanej z urządzaniem! <3
    Ja ze swoich marzeń zrealizowałam póki co prysznic walk-in (uwielbiam go, nic się nie wylewa, bajecznie łatwo się go czyści). W ogóle mieliśmy niedawno remont łazienki i toalety, ekipa z ogłoszenia okazała się cudowna, mój mąż wybrał super kafelki. Wszystko wymyśliliśmy sami i wyszło całkiem funkcjonalnie i w naszym stylu.
    Teraz w sferze marzeń do spełnienia jest remont kuchni, ale jeszcze nie mamy konkretnego zamysłu. Ale ekipa (ta od łazienki) już umówiona na maj, więc zimą będziemy intensywnie rozmyślać :)

  25. Gratuluje decyzji o zakupie i zycze wiele wytrwałości przy remoncie. Jestem juz po remoncie drugiego własnego mieszkania i naprawdę polecam zatrudnić architekta, jesli budżet pozwoli, zwłaszcza do małego lokum, gdzie każdy centymetr sie liczy. Ja zatrudniłam architekt tylko do rozrysowania elektryki, punktów świetlnych i koncepcji ustawiani ścian oraz zabudowy łazienki, na wykończenie i kolorystykę zdałam sie na siebie i Pinterest :-) Dzieki jej pomysłom udało sie powiekszyć optycznie przestrzeń, uporządkować niepotrzebne załamania ścian i jeszcze wygospodarować mały schowek-spiżarke, z którego jestem super zadowolona. Powodzenia!

    1. Zazdroszczę. Z konieczności musiałam współpracowac z architektem i jakoś mnie zrazil do tego zawodu – kontakt osobisty bardzo fajny, dluie terminy realizacji, powoływanie się na przepisy, których nie umiał przedstawić. Jakoś trudno mi się przemóc i zatrudnić jednak kogoś innego.

  26. Super, gratuluję!
    A najbardziej cieszy mnie, że wybrałaś Pragę:) nie dałaś się stereotypom;)
    Ja jestem z Warszawy, od kilku lat mieszkam na Pradze, a w sierpniu kupiliśmy tu mieszkanie. Nie wyobrażam sobie mieszkać gdzie indziej.
    Też marzyliśmy o starszym budownictwie, a jednak ze względów praktycznych wybór padł na kilkunastoletni budynek. Za to w sercu starej Pragi;) okolice ul. 11 listopada. No i remontujemy się i urządzamy bardzo stopniowo…;)
    Może jesteśmy sąsiadkami:)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Alicja

      1. To może dobrze, że ta Wileńska nie wyszła. Nie chciałabym tam mieszkać… tam naprawdę się dzieje…
        Jak się gdzieś miniemy na Pradze, obiecuję, że Cię zaczepię:)
        Powodzenia z remontem!

  27. Wybiłaś mi z głowy pomysł z wiszącym fotelem. ?
    Chciałabym mieć kiedyś mieszkanie w kamienicy z wysokimi sufitami i różnymi bajerami zrobionymi pod koty, legowiska pod sufitem itp. Mam nadzieję, że kiedyś uda się na takie zarobić. ?

  28. Gratulacje! Moje własne mieszkanie to jedno z moich największych marzeń :) Teraz pozostaje mi tylko rozbudowywanie tablicy na pinterest i przeglądanie postów, ale wierzę, że w przyszłości i jak będę remontowała moje własne, wymarzone miejsce :)

  29. Pomosty i łódeczki widziałam na Wilanowie, ale nie chcę sobie wyobrażać, ile te domy są warte ;)

    Lubię małe mieszkania, uwielbiam oglądać filmiki o tiny houses na YT :D więc ja marzę, żeby moje przyszle mieszkanko miało 20m2 i żebym mogła zastosować w nim wszystkie sprytne sztuczki. ;)

  30. ale chyba ten parapet do czytania da się zrobić jakoś wygodnie, nie? bo to chyba moje największe marzenie :) teraz w ogoóle mieszkam w mieszkaniu bez parapetów. i tak mi ich brakuje! :D człowiek takiej małej rzeczy nie docenia. niby coś za coś, bo nie ma parapetów z prostego powodu: wszystkie okna w mieszkaniu są od podłogi do sufitu, więc jaśniejszego mieszkania ze świecą szukać, ale raczej bym się na coś takiego nie zdecydowała w swoim kącie. szafa za zasłonką wydaje mi się mega praktyczna. bo taka zwykła – drzwi zajmują miejsce jak się otworzy, znowu przesuwana – upierdliwe rozwiązanie, szczególnie jak w tym momencie mam jedną szafę w sypialni z chłopakiem i nie możemy się ubierać równocześnie :D dodaję do przemyślenia takie rozwiązanie.

    poza tym, że ja też marzę o domu blisko natury to spiżarnia to coś, co jest na mojej liście od zawsze <3 za to zsyp na pranie totalnie do mnie nie przemawia – mam wrażenie, że strasznie hałas i głosy by się nosiły po domu.
    w ogóle tyle przeprowadzek co miałaś musiało dobrze wypłynąć na to co wiesz o swoich potrzebach. ja sobie nie wyobrażam,m jak np. nasi rodzice budowali czy kupowali domy – nie mieszkając praktycznie nigdzie indziej wcześniej. ja, poza domem rodzinnym mieszkałam chyba w 7 mieszkaniach do tej pory i naprawdę każde kolejne wzbogaciło mnie o rzeczy których absolutnie nie zrobię u siebie w mieszkaniu :) – a o których bym pewnie nawet nie pomyślała.

    1. Taki parapet to po pierwsze jest naprawde duzo szerszy niz przecietne parapety. Teraz naprawde mozna kupic szczelne okna (podwojne a nawet chyba o potrojnych slyszalam) A po drugie w kwestii wygody nie rozumiem w czym problem. Dzierga sobie czlowiek poduszke i zalatwione, podparcie dla plecow juz jest :) Rzeklam. Bo nie przestaje marzyc o takim i wydaje mi sie ze to najbardziej realne z moich marzen :)

  31. Asiu, gratuluję, wspaniały krok, niech się dobrze mieszka! Dodawaj koniecznie zdjęcia z prac remontowych no i wrzucaj swoje pomysły. Ja swoje mieszkaniowe marzenie w większości mam spełnione. Mieszkamy z mężem na poddaszu,w ukochanej dzielnicy Krakowa – Woli Justowskiej. Okno w sypialni jest trójkątne, a z niego jest widok na las. Ale kiedyś trzeba będzie rozglądnąć się za większym gniazdkiem i to co mi się marzy to łazienka w stylu angielskim. Piękne są też umywalki w misce. Oczywiście miękki blat jako parapet do czytania. Bujany fotel. Kominek. Kuchnia z wyspą, z lekką nutką retro. Pokój – sala kinowa. Okrągły drewniany stół. Ściana książek. Mega zakręcony przedpokój z fikuśnymi wieszakami i turkusowymi drzwiami. Taras. Oranżeria.

  32. Moim marzeń są gładkie ściany. Nigdy na to wcześniej nie zwracałam uwagi, ale odkąd zamieszkałam w Niemczech jest to marzeń numer jeden. Tutaj króluje na ścianach tzw. raufaza. Tym obrzydlistwem zakrywają krzywe ściany w mieszkaniach. Spiżarka to jest super wypas. Moi rodzice mają w domu i to, jest to. Wszystkie puszki, przetwory, słoiczki i inne spiżarniane rzeczy tam się mieszczą włącznie z dużą lodówką. Najważniejsze to urządzić mieszkanie wg własnych potrzeb i upodobań. Trzymam kciuki za spełnienie chociażby części Twoich mieszkaniowych marzeń ?

    1. Tez mieszkam w Niemczech w marcu już nie wytrzymałam i zdarłam ta okropna tapetę sama po pracy czy przed praca robiłam ten remont. 3 pokoje i przedpokój w 2 m-ce zrobiłam. Ciężko było zdzierać, 3 warstwy farby na tapecie i te małe drewienka w tapecie- koszmar, a pod ta tapeta mnóstwo dziur. Ogólnie ściany równe, zalatalam dziury, przetarłam, zagruntowalam i pomalowałam naturalna farba wapienna. Odrazu zmienił mi sie klimat w mieszkaniu bo ściana oddycha.

  33. swietny wpis! Mnie rowniez marzy sie domek na drzewie :) poza tym weranda, marzenia realne, tylko trzeba sie zabrac za ich realizacje.
    (polecam prysznic walk-in, mamy i to jest swietna sprawa, u nas nic sie nie wylewa).
    Kiedys marzyl mi sie duzy ogrod, a teraz widze, ze nie mam reki do pielegnacji roslin, wiec troche sie przeliczylismy, ale przynajmniej latem na trawie mozna polezec, wiec nie narzekam :)
    Pozdrawiam i przyjemnosci w urzadzaniu mieszkania!

  34. A ja mam kilka rzeczy z twojej listy :) Mieszkam w kamienicy i mam taras na dachu nad całym mieszkaniem – nie przecieka, ale trochę wieje, mimo to jest super; szafę za zasłoną z czarnego lnu – praktyczna i wygląda bardzo fajnie; wbudowaną biblioteczkę i nawet wykroiłam mini – no może nie pralnię, bo pralkę mam w łazience (pod blatem, też za zasłonką z lnu – polecam :) – ale suszarnię. Wygospodarowałam ją pod antresolą córki: córka ma wejście na antresolę ze swojego pokoju, a ja do suszarni z korytarza. Koncypowałam to przez pół roku :)) ale jest i sprawdza się.
    Kiedyś miałam też fazę na mieszkanie na barce, ale mi się odwidziało i teraz w życiu bym nie zamieszkała. Ciągłe zimno, wilgoć, reumatyzm i komary, a do tego moje dzieci topiące się w rzece :O. Nieeeee

  35. Witam w klubie zakochanych w warszawskiej Pradze. Może będziemy sąsiadkami :)
    Praga nie jest taka zła, jak ją malują. Mieszkania mają cudowny klimat i historię. Na dodatek sąsiedzi są bardzo przyjaźnie nastawieni do nowych osób, pod warunkiem, że dasz się poznać z dobrej strony.
    Pozdrawiam i powodzenia!

  36. „Pomost – wiem wiem, trudno o to w Warszawie (chociaż jeszcze do tego dojdziemy!), nie można budować domów w bezpośredniej odległości od wody i w ogóle komary, ale jednak dom nad jeziorem, koniecznie z własnym pomostem, z którego będę plumkać co rano w zieloną toń, to moje marzenie numer jeden. Nie musiałby być aż z takim przytupem, zadowolę się skromniejszym, na przykład takim”

    Taki dom jest przycumowany na rzece we Wrocławiu nieopodal mostu Grunwaldzkiego. Zrobię ci zdjęcie jeśli chcesz.

  37. „Dwuskrzydłowe drzwi, oczywiście w starej kamienicy” i z takowymi mieszkałam prawie całe życie a wogóle tego nie doceniałam.
    teraz moja mam chce sprzedac to mieszkanie i nie ma chętnych na 119 metrów

  38. Im jestem starsza tym bardziej dochodzę do wniosku, że marzy mi się dom na wsi albo w lesie… W sumie dom na wsi mają moi rodzice, tam się wychowałam i chciałabym tam kiedyś wrócić, tak po prostu. Co nie wiem, czy się uda, bo mam już swoją rodzinę. W tym domu jest nawet wielki dębowy stół, okrągły rzecz jasna :) I w zasadzie to tyle mi się marzy. Niewiele, ale zarazem wiele :)

  39. Nam się marzyło dwupoziomowe mieszkanie, żebyśmy mogli zrobić takie kręcone schodki do salonu. Oraz ukryty pokój (np. za regałami z książkami), o którym wiedzieliby tylko domownicy :-) Ale nic z tych rzeczy się nie udało na razie zrealizować. Szukaliśmy i na rynku wtórnym, i pierwotnym. Ostatecznie wygrał rozwojowy metraż i piękne otoczenie bloku – mnóstwo zadbanej zieleni. Za oknem w kuchni mam drzewo tak blisko, że mogłabym urządzić przyjęcie w stylu Jasia Fasoli, jeśli zabraknie mi paluszków :)

    Trzymam kciuki za mieszkanie, remonty i pomysły na ciekawe rozwiązania. Mam nadzieję, że się pochwalisz, bo to zawsze było inspirujące.

  40. Aaaaaa i dobra rada od posiadacza prysznica walk-in. Jeśli będziesz miała możliwość, to zrób sobie ogrzewanie podłogowe w łazience (np. elektryczne). Po pierwsze, to super przyjemne wchodzić sobie boso na cieplutkie kafle pod prysznicem. Sprawdza się zimą. Po drugie, nie ma problemu z zalewaniem – nawet jeśli się mocno nachlapie, to podłoga bardzo szybko wysycha.

  41. Miałam szafę za zasłonką kilka lat temu, zanim to było modne :D Przeprowadzaliśmy się z bloku do domu, rodzice nie mieli serca niszczyć parkietu, żeby zrobić drzwi przesuwne – tak jak mieliśmy w zabudowie w mieszkaniu. Gdybym urządzała swoje mieszkanie na pewno zdecydowałabym się na pralnie i garderobę, konieczne z toaletką. Podobają mi się nowoczesne prysznice bez brodzika, jednak za bardzo lubię długie kąpiele. Co do łazienki polecam płytki w jasnych kolorach. Teraz mam łazienkę w granacie i choć ładnie wygląda, ten kolor działa na mnie depresyjnie.

  42. Asia! świetne pomysły :) Fajnie że nie blokujesz się ograniczeniami jakie stawia Polska rzeczywistość , dzięki temu jesteś bardziej kreatywna . Z niecierpliwością czekam na odsłonę metamorfozy twojego nowego mieszkania.
    Ps Jeśli będziesz chciała się pozbyć swojej szafy klatki to plisss daj znać marzę o takiej ale nigdzie nie mogę znaleźć :( nawet na olx

  43. Ojjj zebys sie nie zaskoczyla ile cyklinowanie kosztuje. Moi rodzice tez mysleli ze ich parkeit wystarczy 'tylko’ wycyklinowac. Okazalo sie, ze bardziej oplaca sie zerwac podloge i polozyc nowe panele. Wiadomo- panele to nie debowy parkiet, ale trzeba bylo isc na kompromis. Powodzenia z remontem! Trzymam kciuki!

    1. Mam już wycenę, kosztuje sporo mniej niż nowy parkiet, choć jasne, niemało, ale parkiet to u mnie mus:) To też na pewno zależy od stanu parkietu, mój nie był nigdy cyklinowany i nie wygląda źle, więc jestem pełna nadziei:)

      1. Ostatnio szukałam mieszkania na wynajem i miałam cichutką nadzieję na ładną podłogę. W Białymstoku rynek mieszkaniowy dzieli się chyba tylko na mieszkania kiczowate i drogie, dlatego za cud uważam znalezienie parkietu w jodełkę w moim zasięgu cenowym. Przed wynajmem tylko zajrzałam pod okropny dywan i zapiszczałam z zachwytu zapiszczałam. Po przeprowadzce i wyniesieniu dywanu okazało się, że prawie cały parkiet jest w plamach z białej farby. Kilka godzin na szorowania i mam wymarzoną podłogę <3 całe szczęście, że nie trzeba cyklinować, bo w wynajmowane bym tak nie inwestowała.

        Ten komentarz właściwie nie ma związku z ceną cyklinowania, tak tylko dzielę się miłością do ładnych podłóg :D

  44. Katarzyna Irmina

    Ale zazdroszczę! I gratuluję:)
    Ja jeszcze jestem na etapie szukania swojego pierwszego wynajętego mieszkania, ale też oczyma wyobraźni widzę już to, które kiedyś będę miała.
    Od dziecka tylko nie moge się zdecydować na konkretny styl – jak byłam mała ten problem rozwiązywałam myśleniem, że po prostu będę miała dużo mieszkań/ domów w różnych częściach świata, każde urządzone w innym stylu…
    Z takich must have’ów to dla mnie balkon (a najchętniej taras na dachu, najchętniej w Madrycie;) ), wysokie sufity, duże okna (koniecznie!), drewno na podłodze, najchętniej wanna (której nigdy nie miałam i bardzo mi się marzy), koniecznie piekarnik (zaskakujące, jak często się go nie umieszcza), dokładnie takie dwuskrzydłowe drzwi, o jakich piszesz, koniecznie duże łóżko… Eh, rozmarzyłam się.

  45. Joasiu, podziwiam!!!! Ja o własnym M marze od wielu lat, ale…hmmm, wszystkie pieniądze wydaję na podróże… Czy możesz trochę więcej na temat finansowej strony? Podziwiam, że udało Ci się kupić mieszkanie w młodym wieku, jednocześnie jeżdżąc po świecie w egzotyczne miejsca. Czy to jest tylko kwestia oszczędzania (cóż, ja z moim skromnym zarobkiem w instytucji kultury i małym dzieckiem musze bardzo zaciskać pasa) czy masz jakieś rady, którymi mogłabyś się podzielić? Jeśli oczywiście masz ochotę:) Powodzenia w remoncie, na pewno będzie pięknie na końcu! Pozdrawiam, Domi

    1. Dziękuję Ci bardzo! Aż tak dużo po świecie nie jeżdżę:) Chciałabym mieć jakąś magiczną radę, ale niestety to kwestia przede wszystkim wysokich zarobków i trzymania kosztów dużo poniżej nich – nic rewolucyjnego.

  46. Tjaa, wszyscy marzymy i wydaje nam się, że nasze mieszkanie będzie wyglądało jak z Pinteresta, a potem przychodzi rzeczywistość i trzeba wykazać się niezwykle wyszukanym gustem oraz wielkim budżetem, żeby naprawdę super urządzić mieszkanie…

  47. Hej, hej, z tymi szerokimi parapetami to jest jedyna rzecz, której mi brakuje w naszym mieszkaniu ( my zdecydowaliśmy się na nowe mieszkanie, okna do samej ziemi). Może do czytania książek faktycznie nie bardzo, ale za to dla mojego kota to byłby raj… I o ile swoje mieszkanie bardzo lubię, to łezka mi się w oku kręci na widok kocich łapek grzanych pod brzuszkiem, oczywiście na parapecie;)

    Mieszkania gratuluje:)) Czy to oznacza, że porzucasz Mokotów?

    Pozdrawiam serdecznie ( z Mokotowa, ale ja wszystkie trzy adresy miałam mokotowskie i nie wyobrażam sobie innej dzielnicy:)

  48. pstra matrona

    Zazdroszczę urządzania nowego mieszkania to takie fajne! Moja siostra ma prysznic typu walk-in i nic nie cieknie jest super, a ja mam taki po prostu prysznic w całej łazience bo jest bardzo mała i to też jest ok, w niczym to nie przeszkadza no i myję się podłogę kilka razy dziennie. Taras jak dla mnie nie jest przereklamowany, w moim mieszkaniu w którym na razie nie mieszkam bo jestem w innym mieście mam taki ogromny, wprawdzie nie na dachu ale z widokiem na przepiękny park pełen starych drzew i nie ma nic fajniejszego, kiedy tam mieszkałam ciągle na nim siedziałam i robi się na nim super imprezy w stylu ogrodowym. Tym postem uświadomiłaś mi, że potrzebuję koniecznie zamieszkać na barce, i że to w moim przypadku najpraktyczniejsze rozwiązanie ever! Nigdy o tym wcześniej nie myślałam, ale zawsze marzyłam o tym, żeby mieć ruchomy zamek Hauru takie miejsce, które będzie moim domem, ale będzie je można zawsze przemieścić i będzie miało drzwi, którymi można wychodzić w kilku różnych miejscach jednocześnie. To bardzo nierealne marzenie, ale barka to jest właśnie to w prawdziwym świecie. Mój zawód wymaga takiego trybu życia, że muszę się cyklicznie przeprowadzać co miesiąc/ dwa max 3 w związku z tym jakiekolwiek marzenia o urządzaniu własnego mieszkania są dla mnie w kategorii nierealistycznej, bo to po prostu głupie wkładać tyle wysiłku w miejsce, w którym właściwie mnie nie ma. Z barką mogłabym być ślimakiem! Co do moich mieszkaniowych marzeń to wymienię bo to mega przyjemne: łazienka w marokańskich płytkach, mieszkanie-dżungla ale tak totalnie z kratą na suficie zarośniętą przez pnącze tak, że cały sufit jest zielony, z drugiej strony szklany sufit, jeden pokój w mieszkaniu w którym wszystko byłoby białe tak totalnie wszystko z gniazdkami, kablami czy karniszami włącznie był taki pokój w muzeum Miró w Barcelonie kiedy tam mieszkałam i uwielbiałam w nim przesiadywać bardzo mnie to relaksowało, zasłony zszyte z maleńkich białych ubranek dla lalek, biblioteczka zrobiona z żeliwnych, kręconych schodów, mała szklarenka zrobiona ze starych okien, kanapa w kształcie wielkiej dłoni, kolekcja pięknych wysokiej jakości plakatów Kandińskiego i Bellmera na ścianach, serwis naczyń z Bolesławca w szklanych szafkach w kuchni (mam już dwa kubki!) tapeta w ptaki na drzewach. Z drugiej strony poza tą rozbuchaną wizją własnego super-indywidualnego mieszkania mam też marzenie, żeby mieszkać w tradycyjnym japońskim domu, gdzie nie ma żadnych rzeczy na wierzchu, żadnych mebli, wszystko jest neutralne z drewna i papieru, a na środku jest dziedziniec z pomostem wokół ogrodu zen, w mieszkaniu nie ma niczego indywidualnego co mogłoby świadczyć o tym jaka jest mieszkająca w nim osoba. Wydaje mi się to bardzo uwalniające, mieszkałam jakiś miesiąc w takim domu i tęsknię za tym.

    1. mariposa linda

      Wow, ale odjechane te marzenia!!! :) Życzę Ci, żeby się kiedyś zrealizowały!
      I jestem bardzo ciekawa, co to za zawód, który wymaga tak częstych zmian adresu? :)

  49. Gratuluje zakupu! Teraz dopiero sie zacznie przygoda :D

    Moje aktualne marzenie to centralne ogrzewanie i winda na piate pietro, oba bez szans na realizacje, bo wynajmujemy mieszkanie w starej paryskiej kamienicy. Plusem jest piekna klatka schodowa i mini ogrodek-trawnik na podworzu, bo nasza dozorczyni to pasjonatka roslin.

    Podoba mi sie bardzo ten blat z widokiem, choc mysle, ze widok tez bylby tu wazny.
    Z oknami szprosowymi mam tak, jak ktos wyzej – nie znosze szczegolnie tych pozlacanych, poza tym to koszmar je dobrze umyc, no i np. wg Feng Shui ( a takze zdrowego rozsadku ;)) widok na swiat nie powinien byc „pokrojony”, uwielbiam za to duze okno-drzwi.

    Moim niespelnionym marzeniem jest miec pokoj w wiezyczce domu lub kamienicy, troche jak w Jezycjadzie^^. Na razie czekamy na przyznanie mieszkania socjalnego, o ktorym marzy chyba co drugi Paryzanin, bo tutaj sie raczej wynajmuje a nie kupuje. Mam nadzieje, ze bedzie tam cieplo, bo to w doomu suuper wazne, jak mam okazje sie przekonywac codziennie..

  50. Marzyłam kiedyś o mieszkaniu w starej kamienicy z bardzo wysokimi sufitami, pięknym parkietem i starymi drewnianymi meblami. Trochę się udało, bo wynajmowałam takie cudo w Krakowie za całkiem przyzwoite pieniądze, a jednym minusem była koszmarna łazienka. Potem było jeszcze kilka mieszkań i w końcu budujemy dom. Pomysłów mam bardzo dużo, jednak na całym poddaszu będzie jedna wielka przestrzeń wykorzystana na sypialnię mi miejsce do czytania książek. Przed nami jeszcze długa droga z wykańczaniem, ale jak się nie zacznie to na pewno się nie skończy. Tobie kochana serdecznie gratuluję własnego mieszkania, mam nadzieję, że będzie ci się w nim dobrze mieszkało.

  51. Taras, weranda..a może balkon? :) ja mam wielkie marzenie posiadania balkonu. Bo przynajmniej częściowo można go traktować jako pomieszczenie gospodarcze. Chociaż te skarpety tak nie draznily swoim widokiem.No niby taki standard ten balkon ale w moim mieszkaniu go brak.

    1. Ja też nie będę miała balkonu i trochę było mi smutno, ale potem sobie przypomniałam że właściwie nie korzystałam z żadnego mojego miejskiego balkonu, w żadnym moim warszawskim mieszkaniu – taki blokowy/kamieniczny rzadko nadaje się do chillowania, albo przynajmniej ja byłam mało zdeterminowana:)

      1. Ja mam balkon na całą długość mieszkania i fajnie optycznie powiększa powierzchnię (duże okna) i ogólnie daje takie poczucie przestrzeni. Od wiosny do późnej jesieni mam sporo kwiatów w doniczkach. ALE balkon jest od południowej strony i latem nagrzewa się tak strasznie, że wszelkie próby spędzania tam czasu w dzień mogą się skończyć upieczeniem żywcem, nawet wieczorami płytki oddają tyle ciepła, że żaden chillout by nie wyszedł;).

  52. Powiem tak: jakąkolwiek fanaberię sobie nie wymarzysz, wynajmij ją na dzień, tydzień, miesiąc. Dotyczy to tak samo mieszkania jak i super drogiego samochodu itp. A własne miejsce najlepiej mieć sprawdzone i użytkowe. Cokolwiek tam będziesz mieć i tak spowszednieje.

    Pozdrawiam :)

  53. Szuflada na kosz naśmieci to podstawa, ja nie umiałabym już korzystać ze zwykłej szafki, no bo fuj, fuj i ogólnie blee :) A tak serio, to bardzo polecam Ci żeby ta szuflada była otwierana automatyczne: dotykasz kolanem i siłownik ją wysuwa: jest wtedy najbardziej higienicznie. Suszarek stojących w mieszkaniu też nie cierpię, mam stropową w łazience i na balkonie i naprawdę bardzo Ci je polecam jeśli będziesz mieć wannę. Nie zajmują nic miejsca, są higieniczne, mało widoczne i nie trzeba się z nimi szarpać.

    Powodzenia z remontem!

  54. Mi się od dzieciństwa marzy basen przy domu, a najlepiej w domu, pod dachem, aby móc korzystać z niego cały rok :D

  55. O, szafa za zasłonką jest od tygodnia moim marzeniem. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z takiej możliwości, ale właśnie na wykładzie prowadzący pokazał nam projekty pokojów w amerykańskich akademikach Macieja Nowickiego. Zakochałam się w tym pomyśle i od razu zaczęłam kombinować jak by to wprowadzić w moim pokoju, ale chyba muszę poczekać na jakąś inną przestrzeń do tego przedsięwzięcia.
    A z innych marzeń to regał cały wypełniony książkami, a nawet cała ściana-regał, ale to w dalekiej przyszłości, moja anglistka ma taką ścianę i zawsze zafascynowana patrzyłam na ten ogrom tomów.
    Ten blat barowy przy oknie też wygląda pociągająco, a jeżeli chodzi o szeroki parapet do czytania to chyba nic mnie od tego marzenia nie odwiedzie, na pewno da się go tak urządzić żeby był wygodny :)

  56. Ale super! Ten post wchodzi na listę moich ulubionych, póki co to wszystko pozostaje w sferze marzeń, ale Tobie życzę, jak i pozostałym Dziewczynom udanego remontowania, urządzania i przede wszystkim fajnego zamieszkania, pozdrawiam i gratuluję!

  57. Gratuluję Asiu! :) cudowne te marzenia, trzymam kciuki za spełnienie <3
    Pytanie i prośba do Ciebie i wszystkich innych:
    Jakie blogi wnętrzarskie polecacie/znacie? Coś innego niż Pinterest. Ciekawe, inspirujące ;) nie jestem w temacie.
    Pozdrawiam!

  58. Mi się marzy, po pierwsze, mieszkanie w kamienicy z wykuszem. Fajnie by tam było ustawić fotel albo kanapę i korzystać jak najdłużej z dziennego światła. Napatrzyłem się na takie kamienice studiując w Łodzi. W Warszawie, gdzie teraz mieszkam, jest ich niestety mniej, przez zniszczenia wojenne. Skromniejsze marzenie – wanna stojąca na metalowych „łapkach”, jak w horrorach. :)

  59. Okna że szprosami – zdecydowanie nie polecam. Chyba, że do mycia okien będziesz wynajmowała kogoś. Inaczej murowane wkurzenie po trzecim szkiełku.
    Ale na Pradze będzie Ci się mieszkało dobrze. Sama tu wybrałam mieszkanie. Jest zupełnie nie tak, jak w powszechnej opinii :) Jest dobrze :) Też chciałam mieszkanie w starej kamienicy, z duszą. Ze starej cyklinowanie deski podłogowej musiałam niestety zrezygnować, gdyż nie dało się już jej odratować. A, że remont przedłużał się w nieskończoność i wprowadziłam się prawie rok po zakupie, na parkiet już stać mnie nie było. Ale kiedyś jeszcze będę miała piękny parkiet!

      1. Zupełnie prozaicznie – szukanie właściwej ekipy remontowej. Ostatecznie końcowa ekipa mimo podpisanej umowy remont zamiast w 1,5 miesiąca robiła 3,5. I to nawet nie to, że wylewaka musiała wyschnąć, nie to, że krzywo położone płytki przyprawiały mnie o koszmary senne. Nie, panowie w naszej kamienicy podłapali jeszcze dwa zlecenia i robili wszystko na raz. Efekt był, jaki był i po początkowym entuzjaźmie szybko niewiele zostało. Mając jednak w pamięci co przerobiłam z poprzednimi „fachowcami” wolałam, żeby Ci dokończyli, niż szukać następnej ekipy. I dodam, fakt posiadania w domu architekta w ogóle nie pomagał. Ale szewc bez butów chadza :)

  60. Od niedawna śledzę Twojego bloga i bardzo mi się tu podoba :3 Tak sobie myślę, czy nie wrzucałabyś co jakiś czas zdjęć ze swojego nowego mieszkania? Interesują mnie takie rzeczy, bo aktualnie myślę o wyprowadzce z domu rodzinnego :)

  61. witam sąsiadkę z Pragi :) mam nadzieję że to nie jedna z tych kamienic które ostatnio wybuchają albo pod którymi strzelają do ludzi :D. Najlepsza dzielnia Warszawy! A to moje hmm 18 mieszkanie więc przeprowadzek też miałam sporo. Prowadze zeszyt w ktorym notuje co mi sie podobalo a co nie w kazdym z mieszkan w ktorych mieszkałam. Ale wlasne to raczej w przyszłym zyciu, albo po spienięzeniu spadku ;).

  62. Mam nadzieję, że nie zabrzmi to bardzo creepersko, ale kiedy przeczytałam, ze kupiłaś mieszkanie w kamienicy, ucieszyłam się tak, jakby ten news pochodził od jakiejś mojej siostry :D Ogromne gratulacje i powodzenia :) Moim domowym marzeniem jest właśnie mieszkanie w kamienicy z parkietem, wysokimi sufitami, starymi drzwiami (dwuskrzydłowe koniecznie!) i najlepiej balkonem z widokiem na miasto (a na balkonie hamak!). Tak sobie gdybamy z chłopakiem, że jak obecne lokum zrobi nam się za ciasne, przeprowadzimy się właśnie do centrum Katowic, ale raczej w część południową, już za torami kolejowymi. Zanim kupiłam obecne mieszkanie, oglądałam dwa w tej samej kamienicy w samym centrum, jedno było do całkowitego remontu, na co nie pozwalał mi budżet (a już wyobrażałam sobie, co można by tam zrobić :D ), a drugie odnowione i w stanie surowym, ale na wysokim poddaszu bez windy, więc też odpadło :( marzy mi się (jak co drugiej osobie tu :D) prysznic walk-in w szarych kaflach marokańskich, najlepiej na tyle duży, żeby zmieściła się w nim też długa drewniana ławka – byłam kiedyś na wakacjach w Danii i nasze lokum miało coś takiego. W ogóle marzy mi się mieszkanie w drewnie i z białymi, dekoracyjnymi drzwiami – na szczęście moje obecne już takie miało! – i z kolorowymi drzwiami frontowymi. Za to obecnie też nie mogę narzekać, bo mam podwójne drzwi balkonowe otwierane na oścież, i chociaż balkon jest malutki, to po otwarciu drzwi wydaje się, że cały salon jest balkonem <3 w zeszłym roku planowaliśmy jadać na balkonie śniadania, ale już nie wystarczyło nam kasy na meble, więc to na pewno mocny plan na kolejne lato.

    Trochę się boję Twoich przyszłych wpisów na temat nowego mieszkania. Twoja metamorfoza salonu (tego, gdzie Chrupek miał legowisko na półce) miała ogromny wpływ na urządzanie moich czterech ścian :D

    A właśnie – jak Chrupek odnajduje się w nowym miejscu? Pisałaś, że to bardzo bojaźliwy psiak.

    1. Uuu, zazdroszczę tego balkonu strasznie, w ogóle Katowic, Katowice są super:) I jest tam masa pięknych mieszkań. Ja w moim nowym mieszkaniu jeszcze nie mieszkam, bo się do tego nie nadaje, jest totalną norą z dziurą w parkiecie i obdrapanymi ścianami, ale niedawno się przeprowadzałam i Chrupek się odnalazł bez problemu, potrzebuje tylko paru dni na przyzwyczajenie. To będzie już nasza trzecia przeprowadzka razem, więc zdążył się chłopak przyzwyczaić:) Plus to nie przedwojenna kamienica, tylko budynek z cegły z początku lat 50, więc parkiet jest, ale pięknych drzwi już niestety nie ma:)

  63. Cześć,

    jeszcze tak mi przyszło do głowy. Może zrobiłabyś posta o tym co trzeba sprawdzić kupując mieszkanie z rynku wtórnego (chodzi o wszystkie obciążenia, umowy dożycia itd ). Czy korzystałaś z pomocy jakichś osób, które się tym zajmują?
    Czy korzystałaś z pomocy osoby oceniającej stan techniczny budynku. Co sądzisz o tym?

    Myślę, że zarówno mi jak i wielu innym osobom by się to przydało.
    Pozdrawiam

    1. Nie chciałabym o tym pisać, bo nie jestem ekspertem – pisał o tym m.in. Michał Szafrański, chyba też Wolny z bloga Wolnym Być. Ja na mieszkania z obciążoną księgą wieczystą nawet nie patrzyłam, jestem za dużym laikiem na takie przygody:) Tak, wynajęłam pana remontowca, żeby przyjechał, rzucił okiem na całość, czy nie ma żadnych niespodzianek typu grzyb na ścianie, pęknięcia itp, i wydał opinię czy brać:)

  64. W Markach gdzie mieszkam, i dokładnie obok mnie jest osiedle w których na dachach są tarasy. Ale nie takie jak na zdjeciu z otodom tylko naprawdę ładne, z dołu mozna podziwiać sobie minidrzewka i tarasowe meble :D

  65. Okna podzielone na kwadraty i pralnia w piwnicy (dwie ogromne pralki piorące w 45 minut oraz suszarka susząca rozwieszone pranie) to szwedzki standard w niemalże każdym mieszkaniu:)

  66. Z tą suszarką (lub pralkosuszarką) to jeszcze bym Cię zachęcała do przemyślenia tematu. Te najnowsze modele są coraz bardziej delikatne dla ubrań i znacznie ułatwiają życie. Ja w swojej suszę bokserki męża, wszystkie skarpetki oraz duże rzeczy: pościel, ręczniki, koce – wychodzą z niej puchate i mięciutkie. Co więcej – suszenie kołdry i poduszek w ten sposób sprawia, że wypełnienie nie zbija się w takie chamskie grudy, tylko są niemal jak nowe. :)

  67. Asiu ja od lat jestem zakochana w dużych domach w stylu hamptons choć moim zdanie one zdecydowanie najlepiej wpisują się w nadmorskie klimaty. Jak czasem widzę taki dom wciśnięty w mini działkę na osiedlu pełnym strodawnych klocków to jakoś czar pryska. Jednak jak już przyszło do budowy własnego to niestety musiałam zweryfikować swoje oczekiwania i skończyło się na zdecydowanie mniejszym gabarycie, choć nie narzekam. Jest pięknie i po mojemu :) Gratuluję zakupu. Projektowanie i urządzanie to niesamowita sprawa. Mnie do tej pory nie udało się wszystkiego zrobić ale najważniejsze punkty tak. Przestronne przesuwne bezprogowe okna w salonie i drewniany taras to był mój priorytet. Poza tym spiżarnia od razu przy kuchni – strzał w 10! Polecam każdemu. Już nie pamiętam jak to jest upychać w szafkach sprzęty kuchenne typu mikser czy brytfanki. Teraz wszystkie sprzęty mają swoje miejsce a szafki w kuchni nie sa pozapychane. Tak się akurat złożyło,że mam dokładnie taki sam zsyp jak prezentujesz, bardzo trafiony pomysł projektantki. Główna łazienka jest na piętrze a pralnia na parterze więc zsyp sprawuje się idealnie. Drzwiczki od zsypu zostały wyłożone płytkami i praktycznie wtapiają się w ścianę. A ja przynajmniej nie muszę latać po schodach z praniem w tę i z powrotem. Przy 4 osobowej rodzinie to całkiem ważne. Bardzo podobają mi się takie drewniane trochę skandynawskie elewacje domów (mój dom niestety jeszcze nie posiada elewacji). Zastanawiam się tylko jak to jest z utrzymaniem takiej elewacji. Obawiam się, że wymaga ona dosyć częstego impregnowania. Przykładowo ja swój taras muszę olejować co pół roku. Życzę dobrej zabawy i powodzenia przy remoncie. No i będę czekać na jakiś wpis na blogu.

  68. Jej, trafiłaś tym tekstem tam, gdzie mnie boli najbardziej! :D Od jedenastu lat pałętam się od internatu, przez pokoik u starszej pani, przez mieszkanie w cztery babki w mikromieszkanku w bloku po mieszkanie kątem u przyjaciółki (stan obecny). I moja potrzeba własnego gniazda (choćby kawalerki, choćby wynajętej, ale całej dla mnie i tak, żebym mogła się w niej jakoś urządzać) przybiera na sile już od dawna. Sytuację pogarsza fakt, że nie mam pojęcia gdzie będę za rok: w Gdyni, w innym mieście na drugim końcu Polski, a może za granicą?

    Tymczasem aktualnie najcudniejszym prezentem jaki dostałam na Święta był wymarzony blender, a do Ikei nie jeżdżę nawet zjeść, bo serce mi pęka kiedy nie mogę kupić nawet wazonu, bo od razu wyobrażam sobie jak ciężkie będzie podejmowanie decyzji co wziąć ze sobą za granicę jeśli do tego właśnie zmusi mnie sytuacja. Może Cię to zdziwi, ale ten problem unaoczniło mi przeczytanie w Twojej pierwszej książce jak ciężko było Ci się spakować na wyjazd na zagraniczne studia. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że każda poduszka/świeczka/filiżanka/ramka na zdjęcia to grat, którym albo będę musiała obarczyć rodziców, albo za ciężkie pieniądze zabrać ze sobą hen, kto wie gdzie. Tak więc jestem na ścisłej diecie inspiracyjno-wnętrzarsko-sklepowej, co boli tym bardziej, że uwielbiam tę tematykę i przez większość czasów nastoletnich marzyłam o zostaniu projektantką wnętrz ;)

    PS. W głowie narzekam na to tak często, że pisząc ten komentarz przeżyłam swoiste deja vu i aż sprawdziłam, czy nie napisałam tych samych smętów pod którymś z Twoich cudownych wpisów z metamorfozą salonu, kuchni czy sypialni, ale wygląda na to, że mi się ubzdurało. Jeśli to jednak zrobiłam to wybacz za powtarzanie się!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.