Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Moja subiektywna baza – podstawy garderoby – przykłady i składy materiałów

Dużo piszę o tym, że nie ma czegoś takiego, jak obowiązkowe klasyki, podstawy garderoby. Naprawdę nie ma ani jednej rzeczy, którą „każda kobieta powinna mieć szafie”. I wcale nie trzeba mieć czarnych szpilek, beżowego trencza czy małej czarnej, żeby nasza szafa dobrze funkcjonowała.

Co więcej, możemy wykupić wszystkie klasyki z tej często powielanej listy i w żaden sposób sobie tym nie pomóc. Kilka razy popełniłam ten błąd. Kupowałam obcisły czarny kardigan, „bo to klasyk, który zawsze się przyda”, nie zastanawiając się, czy ja w takich swetrach w ogóle chodzę (nie chodziłam) ani czy dobrze się w nich czuję (nie czułam się). Sweter wisiał w szafie, ja miałam 100 zł mniej w portfelu, a moja szafa funkcjonowała tak samo źle, jak wcześniej.

Żeby nie teoretyzować bez praktycznej ilustracji, postanowiłam pokazać Wam co w takim razie, jeśli nie tzw. klasyki, jest moją subiektywną bazą i na co zwracam uwagę przy kupowaniu tych elementów. Podaję też składy materiałów, żeby pokazać Wam w praktyce, czym się kieruję, wybierając spodnie, sukienki czy bluzki.


Moja subiektywne podstawy garderoby


  • Koszule

Koniecznie o prostym kroju, nie cierpię tych taliowanych. Ponieważ wybieram te nieprzylegające do ciała, niepotrzebny mi elastan i kupuję te zrobione w 100% z bawełny. Wyjątkiem są te typowo kobiece, z lejących się materiałów – tu kupuję te zrobione z wiskozy, ewentualnie z jedwabiu. Ewentualnie, bo brak mi cierpliwości do prasowania jedwabnych rzeczy.

  • Bluzki i t-shirty z dekoltem V

Najchętniej z rękawem długim lub ¾. Mile widziany jest kopertowy, zakładany dekolt i zdobienia na ramionach czy wokół dekoltu. Jeśli bluzka jest zrobiona z dzianiny, wybieram bawełnę z małą domieszką elastanu, jeśli to tkanina, wiskozę lub jedwab.

podstawy-garderoby-1

biała bluzka – Mango Suit (100% wiskoza), spódnica – Promod (60% poliester, 35% wiskoza, 5% elastan), botki – Reserved // skórzana kurtka z bawełnianą podszewką – Kookai, koszula – Promod (100% wiskoza), spodnie F&F (98% bawełna, 2%elastan), botki – Buffalo // szara bluzka – TK Maxx, marka Cable&Gauge (97% wiskoza, 3% elastan), spodnie Camaieu (77% poliester, 22% wiskoza, 1% elastan), buty Kazar

  •  Czarne rurki z wysokim stanem

Jak najprostsze, bez żadnych ozdób, przetarć czy innego wydziwiania. Skład – najchętniej 98% bawełna, 2% elastan. Teraz mam rurki z F&F (marka własna Tesco) i sprawdzają się znakomicie, muszę kiedyś podjechać i kupić sobie na zapas drugą parę. Zawsze byłam też zadowolona z dżinsów Big Stara, nie sprawdziły mi się za to czarne rurki z Levisa i z H&M.

  • Ciemne spodnie z zakładkami

Koniecznie lekko podwinięte nogawki. Bardzo długo nosiłam granatowe, z wysokim stanem, z Jacqueline Riu, ale mama wyprała mi je kiedyś w wysokiej temperaturze i skurczyła się jedna nogawka. W zastępstwie kupiłam sobie czarne w Camaieu, które są bardzo wygodne, bo mają z tyłu gumkę, brakuje mi jednak jeszcze wyższego stanu, więc może uszyję sobie takie na miarę – potwornie nie lubię kupować spodni, a znalezienie takich, które leżą idealnie, wcale nie jest takie proste. W tego typu spodniach nie przeszkadzają mi syntetyki, bo zależy mi, żeby się nie gniotły.

  •  Sukienki i spódnice do kolan, z zaznaczoną talią

Najchętniej z kołnierzykiem, dekoltem V albo kopertowym. Rozkloszowane, ale nie sterczące a’la lata 50. Materiał – najchętniej wiskoza, mieszanki wiskozy z bawełną albo wiskozy z poliestrem. Jeśli to elegancka sukienka, nie mam nic przeciwko poliestrowi nawet w dużej ilości, pod warunkiem że krój pozwala ciału oddychać.

podstawy-garderoby-4

sukienka Topshop (100% poliester), botki Reserved // sukienka Aeterie (100% wiskoza), botki Reserved // sukienka Orsay (podszewka 97% wiskoza, 3% elastan, wierzch poliester)

  • Luźne sukienki o workowatym kroju, przed kolano

Najchętniej z kołnierzykiem i najchętniej uszyte z grubej bawełny. Idealnie, jeśli mają kieszenie. Długość – tuż przed kolano lub do kolan.

podstawy-garderoby-2

sukienka Mohito (dół 100% poliester, góra 75% bawełna, 25% poliamid) // sukienka Mohito (98% bawełna, 2% elastan) // sukienka Park Lane (z second handu) (100% bawełna) // botki Reserved

  • Wełniane lub kaszmirowe swetry z dekoltem V

Grubsze, cieńsze, mam ich kilka, głównie w szarościach, beżu i błękitach. Moja mama jest specjalistką od wyszukiwania kaszmirowych swetrów w second handach, więc obdarowuje całą rodzinę.

Dekolt V jest potencjalnie problematyczny (nienawidzę zabudowanych t-shirtów czy bluzek pod takimi swetrami!), ale ponieważ wszystkie moje bluzki też go mają, a koszule idealnie pasują, to nie sprawia mi to kłopotu.

podstawy-garderoby-5

szary – MC Gordon (100% lambswool) // niebieski – Westbury/C&A (100% kaszmir) // beżowy Days Like This (100% merino wool) // szary – Repeat (100% kaszmir, mój najlepszy sweter) // wszystkie swetry są z second handów

  • Luźne kardigany

Nie lubię krótkich, obcisłych sweterków, ale chętnie wkładam luźne kardigany ze szlachetnych włókien, głównie w celach docieplających. Mam dwa. Jeden z Filippa K, kaszmirowy, z łatami na łokciach, kupiony w męskim dziale second handu i drugi z La Redoute, dłuższy i czarny, wiązany w pasie, zrobiony z bawełny z jedwabiem.

  •  Kurtki o kroju ramoneski, niekoniecznie skórzane

Koniecznie krótkie, kończące się maksymalnie na górze bioder. Pasują wtedy do rozkloszowanych sukienek czy spódnic przed kolano, do tych workowatych zresztą też. Nie muszą być koniecznie zrobione ze skóry czy z zamszu, mam też materiałowe ramoneski, które idą raczej w stronę żakietu.

  •  Kurtki sięgające bioder

Obowiązkowo z kieszeniami! Mój mundurek na niezobowiązujące wyjście z domu to mokasyny albo botki, czarne rurki, koszula, wkładany przez głowę sweter i właśnie moja ukochana beżowa kurtka z Mint&Berry.

podstawy-garderoby-3

kurtka Mint&Berry (65% lyocell, 35% bawełna) // marynarka Coralie Marabelle dla La Redoute (80% wełna, 20% poliamid, podszewka 100% wiskoza) // kurtka Patrizia Aryton (100% poliamid)

  • Płaszcze przed kolano

Mam dwa. Jeden granatowy, rozkloszowany, z kołnierzykiem, kupiony na wyprzedaży w Mango. Jest cienki, z bawełnianej gabardyny, więc nadaje się raczej na wczesną jesień, niż zimę. Jest przeuroczy, tylko strasznie lepią się do niego psie włosy, więc każde wyjście jest poprzedzone czyszczeniem.

Drugi to szary płaszcz z kapturem o szlafrokowym kroju, który uszyła mi na miarę marka Patrizia Aryton. To bezdyskusyjnie najlepszy jakościowo płaszcz, jaki miałam, jest lekki, ciepły i niesamowicie przyjemny w dotyku.

  • Czarne rajstopy

Matowe i całkowicie kryjące, przynajmniej 60 den. Nie mam swojego ulubione źródła, chociaż najczęściej kupuję je w wyspecjalizowanych w rajstopach sklepach, jak Calzedonia czy Gatta. Oprócz tego czasem noszę szare, wełniane rajstopy w stylu przedszkolaka.

  • Czarne botki

Gładkie albo z delikatnymi złotymi okuciami i nigdy zupełnie płaskie.

  • Czarne mokasyny

Koniecznie kończące się w przedniej części stopy, tuż za palcami, jak baleriny. Taki krój podoba mi się o wiele bardziej, niż mokasyny zakrywające większą część stopy.

  •  Duży szal

Z bawełny, wełny lub kaszmiru. Mam pasiaty, bawełniany szal z Maroka, który noszę jesienią, ciepły różowy szal w kratę, z bardzo przyjemnego kaszmiru, brakuje mi tylko wełnianego szala na zimę, bo mój ulubiony pasiasty po ostatnim sezonie nadawał się już tylko do wyrzucenia. Mam ambitny plan zrobienia go sobie na drutach, z ciemnozielonej wełny.

podstawy-garderoby-6


Przykładowa baza z produktów dostępnych w sklepach


Moje ubrania, poza sukienką Aeterie, są już nie do kupienia. Poniżej przygotowałam za to przykładową bazę/capsule wardrobe z aktualnej oferty sklepów, na podstawie której chętnie zbudowałabym swoją szafę.

Kody rabatowe: na La Redoute działa kod -10% na wszystko. Na Zalando przy zakupach od 220 zł wzwyż możecie liczyć na 5% zniżki.

podstawy garderoby 1

1. Kaszmirowy kardigan – Repeat, 1 259 zł
2. Bluzka z granatowym akcentem –  Kaffe, 129 64,50 zł
3. Szal boho – R edition, 79,98 39,94 zł
4. Czarne rurki z podwyższonym stanem – Cheap Monday, 209 167,20 zł
5. Granatowy płaszcz dwurzędowy – MADE IN FRANCE, 793,80 635,04 zł
6. Czarne botki – Zign, 419 zł
7. Kaszmirowy kardigan – R essentiel, 366,24 zł
8. Skórzana kurtka – Mango, 469,90 zł
9. Sukienka w kolorze dyni – mint&berry, 249 174,30 zł
10. Lakierowane mokasyny – KIOMI, 239 zł
11. Wełniany szal w kratę – Polo Ralph Lauren, 549 zł

podstawy garderoby 2

1. Klasyczny wełniany płaszcz – atelier R, 793,80 637,04 zł
2. Luźna biała bluzka – s.Oliver, 159 zł
3. Spódnica w pasy – mint&berry, 169 zł
4. Kaszmirowy kardigan z kołnierzem – Zalando essentials, 339 zł
5. Czarne botki z wężowym wzorem – Vagabond MARJA, 499 349,30 zł
6. Szal – Polo Ralph Lauren, 299 zł
7. Kaszmirowy sweter z dekoltem w kształcie V – R essentiel, 457,80 366,24 zł
8. Dwukolorowy płaszcz – Coralie marabelle x la redoute madame, 1297,80 648,90 zł
9. Spodnie z zakładkami i wysokim stanem – R studio, 272,96 218,36 zł
10. Mokasyny ze złotym zdobieniem – Zalando Iconics, 379 189, 50 zł

podstawy garderoby 3

1. Płaszcz z szalowym kołnierzem – atelier R, 751,80 601,44
2. Klasyczna błękitna koszula – Selected Femme, 209 zł
3. Czarne rurki – Topshop, 249 zł 4. Wełniany sweter – Benetton, 139 zł
5. Czarne botki ze spiczastym czubkiem – Carinii, 359,90 zł
6. Rozpinany sweter z kieszeniami – R essentiel, 209,96 146,96 zł
7. Różowa sukienka z nadrukiem w kaktusy – Karl Marc John, 415,42 zł
8. Szmaragdowy płaszcz z wełny – Aleksandra Markowska, 790 zł
9. Skórzane botki z klamrą – Jonak Paris, 599 zł

Kody rabatowe: na La Redoute działa kod -10% na wszystko. Na Zalando przy zakupach od 220 zł wzwyż możecie liczyć na 5% zniżki.

Dajcie znać, jak to wygląda u Was – co tak naprawdę jest podstawą Waszej garderoby? Postarajcie się nad tym zastanowić, nawet jeśli wydaje Wam się, że nie macie jasno sprecyzowanej bazy. To bardzo dobre ćwiczenie i ważny punkt w organizowaniu szafy.

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

119 thoughts on “Moja subiektywna baza – podstawy garderoby – przykłady i składy materiałów”

  1. Asiu, pierwsze zdjęcie idealnie pokazuje, jakie spodnie są dla Ciebie stworzone, a jakie niekoniecznie – w tych z zakładkami wyglądasz super ekstra, w rurkach… już nie tak super ;) Napisałaś, że są z wysokim stanem, na zdjęciu jakoś zupełnie tego widać – wręcz przeciwnie, wydawało mi się, że to biodrówki, za którymi bardzo nie przepadam i które uważam za krzywdzące dla wielu kobiecych figur (w tym dla Twojej, dla mojej też). Wiem, że Twój tekst nie miał na celu poddawać opinii czytelników to, jak się nosisz, ale i tak pozwolę sobie napisać, abyś jak najwięcej nosiła spodni jak te z zakładkami – bardzo Ci służą! :) Pozdrowionka!

    1. Mnie w ogóle te spodnie z Camaieu urzekły i faktycznie, na Asi wyglądają bardzo korzystnie! Uwielbiam takie kroje i sama świetnie się w nich czuję.

    2. To zależy. Ja za krzywdzące uważam przekonanie, że wszystkie kobiety powinny dążyć do jednego, „idealnego” typu figury, czyli chudej klepsydry. Mam lustro (i aparat) i widzę, że mam dolną część ciała masywniejszą, niż górną, ale nie widzę powodu, żeby ją w związku z tym ukrywać przed światem. Na pewno w trapezowej spódnicy i czółenkach na szpilce moja figura wyglądałaby na bardziej zbliżoną do klepsydry niż w rurkach i botkach, ale nie czuję potrzeby udawania, że wyglądam inaczej, niż naprawdę wyglądam:) Plus ja swoją sylwetkę naprawdę lubię (zresztą nie mamy tu zbyt dużego pola manewru zwykle) i w rurkach czuję się super. To jest w ogóle ciekawy temat, bo pewnie nie włożyłabym czegoś typu białe spodnie do połowy łydki. Wydaje mi się, że najlepszym wyznacznikiem tego co jest krzywdzące, a co nie, jest dobre samopoczucie noszącego:)

      1. rurki są okej, ale mam wrażenie, że te botki skracją nogę i sprawiaja, że wydaje się masywniejsza. sama mam masywne uda i wiem, co znaczy być ich – dumną :P – posiadaczką ;)

          1. Uśmiałam się, z tej niedługiej nogi :D Przypomniała mi o czerwcowym spotkaniu autorskim w Silessi, tak samo jak jedna z pokazanych tu sukienek. Nie mylę się, to ona, prawda? :D
            Dziewczyny w sumie wyżej mają rację, choć wydaje mi się, że może w innych spodniach wyglądasz mniej efektownie niż w tych rurkach właśnie. Ale to Twoje spodnie i skoro z nimi Ci dobrze, to chodź do woli!

            A swoją drogą, pięknie pokazałaś jak można zbudować szafę bez marynarki, małej czarnej i wysokich szpilek. Bardzo podoba mi się Twój styl :)

      2. Asiu, czywiście, zgadzam się z Tobą, ja też noszę rurki, chociaż tak jak Ty mam masywniejszy dół (i to mocno – w talii jakieś 65 cm, w biodrach czasami i 100cm, zależy czy akurat mam słabość do słodyczy czy nie ;)) – bo czasem lubię :) I nie powiem, że w szafie rurek nie mam, bo mam. Ale u mnie działa to tak, że w krojach luźniejszych, z wysokim stanem, wyglądanie lepiej idzie w parze z lepszym samopoczuciem – po prostu nie czuję się wtedy, jakbym „zakuła” swoje ciało w ciasne spodnie (rurki przecież takie są). Tymczasem nosząc np. culottes albo i szwedy (z wysokim stanem są super!) mam większą swobodę ruchu, czuję się lepiej i, jak słyszę od bliskich mi osób, lepiej wyglądam. Dlatego te spodnie noszę coraz częściej, tym bardziej, że teraz w pełni akceptuję swoje ciało i dobrze się z nim czuję (gdy byłam młodsza poddawałam się „tyranii” mody i wciskałam się we wszystko, co modne, nie bacząc na to, co dobre dla mnie). I nie zapominajmy, że culottes albo i inne luźniejsze fasony (takie nawet z zakładkami) wcale nie „ukrywają przed światem” kształtów – czasem wręcz przeciwnie, uwydatniają większą pupę np., więc zupełnie nie to miałam na myśli w poprzednim komentarzu.
        Ale rozumiem i szanuję to, że Ty dobrze czujesz ze swoim i to w dowolnym fasonie. Tak trzymaj :) Pozdrowienia!

        1. Ach, byłabym zapomniała napisać o moich ulubionych spodniach, które uważam za IDEALNE dla dziewczyn z pełniejszymi biodrami, a które wcale ale to wcale nie chowają kształtów, tylko przepięknie je podkreślają – MOM JEANS! Odkryłam je wiosną tego roku, kiedyś w życiu bym ich nie założyła, bo moje biodra wyglądają w nich na jeszcze większe – ale teraz wyparły rurki z mojej codziennej garderoby, są genialne! Z wysokim stanem, luźniejsze, no i takie ładne! Bardzo polecam :) I w temacie dobrego samopoczucia noszącego – właśnie MOM jeans kiedyś zainspirowały mnie do tekstu o tym, co to znaczy samoakceptacja :) http://www.pineap.pl/2016/05/samoakceptacja/

          Więc Asiu, jeśli po moim komentarzu uznałaś, że żywię „krzywdzące” przekonanie, że „wszystkie kobiety powinny dążyć do jednego, „idealnego” typu figury, czyli chudej klepsydry” – to absolutnie źle mnie zrozumiałaś :)

          1. Być może się nie znam (najwyraźniej :p), ale mi się Asia bardziej podoba w rurkach (jak już lecimy z oceną, sorry Asiu). A najbardziej to w spódniczce, ale my nie o tym, tylko o spodniach ;)

            Ja również należę do grona masywniejszych dołów i szczerze nienawidzę culottes, podobnie jak nie jestem fanką „mom jeans”. Zupełnie nie mój styl. I zgadzam się z osobami piszącymi, że jednak najważniejsze jest to, jak w danych spodniach się czujemy.
            Asia dobrze się czuje w rurkach z F&F, a moje doświadczenia z tą firmą są marne, bo ich spodnie bardzo mi spłaszczają tyłek ;)
            Przez lata szukania dobrych spodni wiem jedno – u mnie żaden fason z założenia nie jest tym idealnym. Dużo zależy od konkretnego modelu :) Oprócz culottes, ich nie trawię.

            1. Taaak, dlatego porady typu „masz figurę X, noś spodnie Y” są jeszcze bardziej bez sensu – każdy fason ma tyle niuansów, że nie da się tak komuś doradzić w ciemno, cygaretki cygaretkom nierówne – ani cokolwiek innego czemukolwiek innemu:)

            2. Ciut off topic… To mi trochę przypomina program sprzed wielu wielu lat „Idol”. Był to jeden z pierwszych programów, gdzie zmieniano wizerunek uczestników – na „lepsze” rzecz jasna… A ponieważ blond był beee, wszystkie dziewczyny stawały się brunetkami – niezależnie od karnacji, koloru oczu i co najważniejsze – od ich samopoczucia w tymże kolorze. Nawet jeśli faktycznie lepiej komuś w ciemnym (ale to i tak zawsze subiektywna opinia), to jeśli źle się w tym czuje, jest po prostu nie dla niego. Tak mi się to skojarzyło z tym, kto i co nosić „powinien” ;-)

      3. Właśnie miałam skomentować, że najważniejsze jest samopoczucie noszącej. Mnie się podobasz w rurkach, może to podświadome, bo sama lubię rurki. W zakładanych czuję się niekorzystnie, więc sama bym ich nie wybrała. Nasz umysł nas trochę oszukuje ;) Ile kobiet tyle sylwetek. Cieszę się z tego wpisu, bo uświadomiłaś mi jakie lubię i nieświadomie kupuję sukienki. Także kilka innych faktów, np. że nie noszę kołnierzyków. Dziękuję:)

      4. Kilka lat temu „dostałam” od siostry usługę „personal shopper w szafie i na zakupach”.
        Pani przyszła, zrobiła mi wykład „co powinnam a czego absolutnie nie powinnam nosić” – w końcu jestem gruszką i „muszę” chować moje „mega masywne nogi” (a mam podobną figurę do Ciebie, Asiu, rozmiar XS/S) – wywaliła mi z szafy większość rzeczy, które lubiłam i nosiłam dobrze się w nich czując. Jak tylko wyszła – popłakałam się. Tydzień później na zakupach próbowała mnie przekonać, że kwiatowa bobmerka za 300zł to coś co absolutnie muszę mieć – i że skrycie zawsze o tym marzyłam… (nadmienię, że pracuję w korpo i dość często mam oficjalne spotkania służbowe).
        Niestety mam tak, że im bardziej mi ktoś każe, tym większym rebeliantem jestem.
        Tym sposobem wyleczyłam się z masthaveów i innych kanonów. Faktycznie po tamtym, nieco feralnym spotkaniu, ograniczyłam ilość rzeczy w szafie, ale chodzę w tym co lubię, nie w czym „muszę” bo tak mówią poradniki. Dostosowuję swoją garderobę do swojego stylu życia i tego żeby było mi wygodnie jadąc 4h samochodem na spotkanie.
        A teraz mam zamiar zacząć eksperyment z capsule wardrobe a ponadto zbieram kasę ze sprzedanych rzeczy na kaszmirowy, jasnoszary szal :)

        1. W poszukiwaniu dobrej jakości dodatków polecam zajrzeć do sklepów z męskimi ubraniami – ja zeszłej zimy kupiłam na zimowej wyprzedaży granatowy szał 100% kaszmir za 150zł (w Wólczance-Vistuli). Wahałam się chyba z miesiąc, bo te 150zł wydawało mi się sporą kwotą jak za szalik (dobrze, że mi go nie wykupili :P), ale miałam już dość tych akrylowych. Szal jest cudowny – piękny, ciepły, miękki i oddychający – zdecydowanie udany zakup :)

      5. Fajne, że to napisałaś. Większość porad na temat wszystkich rzeczy związanych z wyglądem kręci się wokół tego jak się ubrać/ malować/ czesać żeby być jak najbliżej jakiegoś idealnego modelu, który jest jeden dla wszystkich i nazywane jest to wyglądaniem lepiej/ piękniej/ harmonijniej. Zamiast skupiać się na polubieniu pewnych swoich cech zajmujemy się tym jak je ukryć ewentualnie „zrównoważyć” . Myślę, że to nie jest dobre.

      6. Mam bardzo podobną figurę do Twojej i okazuje się, że moja baza garderoby jest BAAARDZO podobna do Twojej. Z kilkoma małymi zmianami:
        1. T-shirty i topy też 3/4 lub chociaż przed łokieć, ale dekolt zdecydowanie w łódkę lub okrągły.
        2. Luźne sukienki – brr! ale ja chyba mam większą różnicę pomiędzy talią i biodrami, w takich krojach czuję się O-KRO-PNIE (jak ziemniak! ;)). Mam jedną taką i zawsze zakładam do niej pasek.
        3. Kiedyś preferowałam sukienki właśnie rozkloszowane, ale od jakiegoś czasu lubię takie zebrane w talii, a na dole proste luźne – jak na przykład sukienki kopertowe. Widzę u Ciebie jedną kopertową, ale jest dość nietypowa. Wypróbuj taką z rękawem 3/4 :)
        4. Kurtki do bioder odpadają. Zresztą jeśli byłyby dobre w ramionach, to w biodrach się nie dopnę ;) Ale ramoneski, owszem! I odnośnie płaszcza – w zeszłym roku kupiłam zimowy płaszcz podobny do tego Picantti z wczorajszego wpisu (tylko, że cały czarny), był za długi i pani krawcowa zasugerowała długość do kolana (dosłownie w połowie kolana). Wow, to był strzał w dziesiątkę. Nie żałuję, że dałam się namówić :) Ale podobnie jak w przypadku sukienek – dół płaszcza się nie rozszerza, tylko jest prosty :)
        5. No i rurki! Ile wzbudzają emocji! :) Ja doszłam do wniosku, że ubranie szerokich spodni, wcale nie zmieni faktu, że mam szerokie biodra. Jestem niska i w szerokich spodniach mam wrażenie, że jestem jeszcze bardziej masywna. Zamiast maskować, wolę podkreślić. Zainspirowałam się dwoma wpisami Marii z Ubieraj się klasycznie w kwestii rurek: http://ubierajsieklasycznie.pl/duze-biodra-na-elegancko/ i http://ubierajsieklasycznie.pl/elegancja-dla-niskich-gruszek/. Rurki skracam nad kostką (mimo tego, że jestem niska) i dobrze mi to robi. Podoba mi się zarówno do balerin i mokasynów, a do szpilek wygląda jeszcze lepiej. Mam poczucie, że dobrze to równoważy masywne biodra, bo nie ma takiego efektu bardzo wąskich kostek ;) Zazwyczaj jednak nie wybieram typowych dżinsowych rurek bo nie lubię (za bardzo mnie gniotą :P).

        I NAJWAŻNIEJSZE: zgadzam się z Tobą w 100%, że ważniejsze jest dobre samopoczucie osoby noszącej dane ubranie :)

    3. Ten punkt widzenia chyba faktycznie trochę przekładamy przez siebie. Akurat mi osobiście na zdjęciach powyżej bardziej Asia się podoba w tych rurkach niż w luźnych :D Fajnie podkreślają kształtne nogi. :) I sama, jako posiadaczka cięższego dołu mam nadzieję, że w swoich wyglądam równie dobrze :)

  2. Super zestawienie, bardzo pomocne. Fajnie widać konsekwencję stylistyczną. Ja dopiero zaczynam przygodę z ideą „capsule wardrobe” – na razie za mną krytyczny przegląd szafy i rozstanie z rzeczami, w których nie chodzę. Ciagle jeszcze mam problem z zestawianiem ze sobą rzeczy. Wszystko wygląda ok, ale brakuje mi efektu wow. No i walczę ze sobą, żeby nie kupować – zwłaszcza, że sklepy kuszą pięknymi swetrami (uwielbiam = mam ich za dużo), szalami (ten sam przypadek). Twoje zestawienie podsunęło mi pomysł, żeby zrobić takie dla siebie – potestować różne kombinacje w domu przed lustrem. :) Pozdrowienia!

  3. Kupiłam za Twoją rekomendacją kardigan z jedwabiem z La Redoute i jest naprawdę wspaniały! Na szmaragdowy płaszcz z ostatniego kolażu czaję się od wiosny, ale coś nadal nie chcą go przecenić… Ech!

  4. Link zamiast do lakierowanych mokasynów (które swoją drogą mam i serdecznie polecam! są bardzo wygodne) odsyła do bluzki Kaffe AMBER (pierwsze zdjęcie, nr 10). Świetnie wyglądasz w tym różowym żakiecie i w luźniejszych spodniach!

  5. Nie wierzę, mamy dokładnie takie same preferencje co do ciuchów (no, nie licząc sukienek odcinanych w pasie)! Kocham Cię za ten post i za polecenie dobrych czarnych spodni z wysokim stanem, moje jedyne słuszne upolowane dwa lata temu w Lidlu mają już najlepszy czas za sobą. Lecę dziś do Tesco! :D

  6. To jest post, na który czekałam :) dużo mówi sie o kapsułach a rzadko pokazuje sie jak to wygląda w praktyce. Z chcecia zonaczylabym na wiosnę i lato kolejne takie zestawienie! Jak dla mnie brakuje troche jakiś niebieskich dżinsów w zestawieniu (i białych, które jak czarne pasują do większości rzeczy tylko niemiłosiernie sie brudza :p)

  7. Mi się już powoli zaczęło klarować :)
    1. Jeansy rurki w klasycznym kolorze, kupowane w typowo jeansowych sklepach typu Lee (niedługo muszę uzupełnić i teraz chętnie wypróbuję klasyki z Lee). Nie lubię czarnych spodni – miałam już podejście do takowych, ale wolę zainwestować w woskowane ciemnogranatowe.
    2. Koszulki bawełniane – z dekoltem V lub półokrągłe, jednokolorowe, bez napisów lub w paski (ostatnio kupiony wyjątek – biały T-shirt z nadrukiem klasycznej Myszki Miki, dla przełamania nudy).
    3. Koszule o lekko luźnym kroju, najlepiej bawełniane i koniecznie takie, w których można wywinąć rękaw.
    4. Kardigany – wykorzystywane najczęściej jako narzutka do sukienek: kremowy, szary, granatowy, czarny (wiskoza +poliamid).
    5. Swetry – najlepiej bawełniane, jednokolorowe. Obecnie mam tylko kremowy, ale zamierzam jeszcze kupić granatowy i czerwony lub butelkową zieleń. Jeden ciepły golf polskiej firmy 80% wełna, 20% bawełna – granatowy.
    6. Sukienki – bawełniane lub z wiskozy, lubię takie z kołnierzykiem, delikatnie rozkloszowane i długość przed kolano. Jesli chodzi o sukienki jesienne, to mam kryzys i na pewno muszę uzupełnić garderobę :)
    7. Buty – sandały Vagabond, skórzane baleriny (obecnie srebrne z zielono-butelkową kokardą oraz czarne, brakuje mi cielistych), trampki – Converse klasyczne, bordowe skórzane buty sportowe za kostkę – w sam raz na jesień, czarne płaskie za kostkę – Ecco, jesienne botki w kolorze jeansu – Ecco, botki z ociepleniem ciemnobrązowe – Ecco, czekoladowe Ukkala by Emu).
    8. Kurtki – czarna skórzana z Mango, jeansowa katana, płaszcze – wiosenno-jesienny granatowy płaszyk Zara, jesienno-zimowy – granatowy płaszcz z Mango kupiony lata temu z wełną i wiskozą, z paskiem w talii, lekko rozkloszowany, ciepła zimowa kurtka khaki typu parka z Zary.

  8. Styledigger, poradz! Jadac na 2 miesiace w podroz sluzbowa ile wzielabys ciuchow, nie planuje wracac w trakcie raczej, jade do Anglii. nie chce zabierac 30 kg bagazu, ale chce moc wygladac I czuc sie z ciuchami dobrze, przez caly wyjazd.

    1. To capsule wardrobe zdecydowanie, zależnie od tego, co lubisz nosić, ale przykładowo: 3-4 sukienki, spódnicę, z 2 pary spodni, kilka bluzek, kilka tshirtów, kilka koszul, jakieś swetry/marynarki, parka i płaszcz plus buty i dodatki. Zmieści się w średnio dużej walizce spokojnie:)

      1. ;) dzieki, ze odpisalas, postaram sie zrobic tak, zeby wszystko sie choc troche moglo ze soba polaczyc I zobaczymy. Oczywiscie wezme tez cos wodoodpornego ;)

  9. Bardzo fajny, przejrzysty i ciekawy wpis. Dzieki niemu widzę, ze w kwestii capsulewardrobe jestem świętsza od papieża (czyli ciebie ;)) bo wg mnie to calkiem sporo ubrań! Ja tez się męczę w czarnych rurkach z h&m, czas odwiedzić Tesco….

    1. Super! Ale to po pierwsze po prostu baza mojej garderoby, nie capsule wardrobe, mam jeszcze sporo innych rzeczy w tym typie, np więcej koszul. Po drugie, nigdy nie napisałam, że kto ma mniej ubrań, wygrywa – ważne, żeby mieć tyle, ile się faktycznie nosi i potrzebuje:)

  10. U mnie takim niezbędnym, bazowym elementem są na pewno rozkloszowane spódnice z kieszeniami – zwłaszcza zimą i jesienią, wtedy spodnie idą w odstawkę i prawie codziennie wciągam czarne rajstopy i spódnicę. Nie tylko dobrze się czuję w takim kroju, ale mogę do nich spokojnie zakładać sztyblety, botki i kozaki, a w pracy zmieniać na baleriny (przy spodniach musiałbym jeszcze kombinować z cienkimi skarpetkami i irytować się na nogawki wyłażące że sztybletów…). I najważniejsze – w takiej spódnicy mogę bez przeszkód usiąść w pracy na fotelu po turecku, a tylko w ten sposób wytrzymuję osiem godzin przed komputerem :)

  11. Asiu, przeszłam wiele sklepów i przejrzałam mnóstwo sklepów online i nigdzie nie mogę znaleźć zimowego płaszcza, w którego składzie byłoby przynajmniej 80% wełny! Zalando opisuje mianem płaszczy wełnianych te, z których niektóre mają jedynie 10% wełny.. Poradziłabyś do jakich sklepów zajrzeć?

    1. Będę miała wpis o płaszczach na dniach, jeśli chcesz powyżej 80% wełny w cenie poniżej 500 zł, to zerknij do TK Maxx, są też polscy producenci, parę dni temu mi ktoś wrzucał na FB markę SZULIST, którzy mają fajne składy i rozsądne ceny, tylko online trudno ich znaleźć. Czasem coś się trafia np na Dawandzie, jak ten, ale nic nie wiem o tej marce. A powyżej 500 zł COS, Marc O’Polo, można też znaleźć sporo modeli na Zalando czy La Redoute.

    2. Ja kupiłm w zeszłym sezonie w Mango piękny, szlafrokowy płaszcz z wykładanymi poładmi, szary, 80% wełny za 500zł. Kocham go i za każdym razem słyszę- gdzie go kupiłam, kiedy, za il. A taki niby klasyk szary no. Może w tym roku też coś w Mango znajdziesz?

      1. Ja też kilka lat remu kupiła granatowy płaszczyk z Mango, 80% wełna i reszta wiskoza z tego co pamiętam, kosztował jakieś 499 zł, noszę go do dziś, a oddany do czyszczenia wrócił do mnie jak nowy :)

    3. Ja właśnie zamówiłam płaszcz Coral Short ze sklepu Talia Fashion – mam nadzieję, że będzie ciepły (wybrałam opcję z ociepleniem, o której dowiedziałam się jak napisałam do nich maila) i ładny :) Bardziej podobały mi się modele z nowej kolekcji, ale ten ma rewelacyjny skład (tylko 17% syntetyku, reszta to wełna i kaszmir), te nowe już tak sobie (najczęściej 50% syntetyku, 50% wełny). Cena przyzwoita i to bardzo :)

        1. To w takim razie przepraszam za zamieszanie :-D
          Sama miałaby na ten płaszczyk ochotę, ale dopóki nie znosi się mój camelowy z Topshopu sprzed dwóch lat, to niestety – embargo ;-)

    4. Ja proponuję Thalia-Fashion, polską markę dostępna na DaWandzie. Kupiłam od nich ostatnio płaszcz o bardzo wysokim procentażu wełny za 240 zł (z przeceny), wykonany bardzo ładnie. Ocieplany może nie na 20-stopniowy mróz, ale do -5 powinien dać radę, no i rękawy też ma ocieplane, a to rzadkość.

  12. Hej, zamówiłam ten płaszcz (Dwukolorowy płaszcz – Coralie marabelle x la redoute madame) ze względu na skład. Czy sądzisz, że nada się na zimę? :) Mam także kurtkę, ale szaleję za płaszczami i najbardziej lubię zimą chodzić w płaszczu a nie w wielkiej kurtce ;).

  13. Dla mnie ważną bazą są ciemne, obcisłe rurki (trochę takie jak Twoje;), kiedys miałam najlepsza sprawdzoną parę z HM, kupowalan je co rok, przez 3 lata, ale w ostatnim roku coś się zmieniło w kroju i już nie było to samo… Obecnie przekonałam się do spodni z wyższej półki- kupno pierwszych spodni Levi’s kosztowało sporo, nie tylko pieniędzy ale i stresu i wyrzutów sumienia (ale nie żałuję!). Druga najważniejsza rzecz w mojej szafie to mocno taliowane koszule… Dżinsowe, klasyczne białe, błękitne, każde!
    P.s. zazdroszczę Ci (i Twojej mamie) tego nosa do szukania kaszmirowych swetrów w ciucholandzie. Za każdym razem jak o tym piszesz próbuje sie przekonać i coś znaleźć, ale nie ma szans, nie potrafię. Chyba się trzeba przełamać? Może napiszesz kiedyś o tym na co trzeba zwracać uwagę jak szuka się takiego cuda w lumpeksie?

    1. Po kilku wpisach Asi stwierdziłam, że również muszę nauczyć się kupować kaszmirowe swetry w lumpeksie. Początki nie były proste. Wchodziłam do sklepu i wieszak po wieszaku, metka po metce sprawdzałam składy i rodzaje wełny i niewełny. Po jakimś czasie potrafiłam rozróżnić już szlachetniejszą wełnę po dotyku, co skracało czas poszukiwań. Teraz wchodzę, omiatam wieszaki ze swetrami wzrokiem i widzę już które są z kaszmiru czy angory ;) Serdecznie polecam ;)

  14. U mnie totalną bazą bazy są sukienki – z wyraźnie zaznaczoną talią, rozkloszowane, do kolan lub minimalnie przed. Nie jestem zmarźluchem, zawsze ubieram się lżej niż większość ludzi o danej porze roku, więc noszę je praktycznie na okrągło, tylko materiały i dodatki dopasowuję do temperatury. Jeśli nie mam na sobie sukienki, wybieram luźne bluzki, najczęściej z dekoltem V, zawsze jednokolorowe, dzięki czemu mogę zaszaleć z wzorzystymi spodniami, w których super się czuję. Przez większość roku (poza czasem upałów i wielkich mrozów) ciężko mnie spotkać bez wielkiego, tkanego szala, który upolowałam kilka lat temu w SH – jest niezniszczalny, mimo że był już kocem, parasolem i obrusem. ;) Do tego proste dodatki: jednokolorowy płaszcz (na zimę czerwony!), czarne buty i taka sama torebka.

    Długo leczyłam się z „uniwersalnej bazy” i z tego, w co wiele lat byłam wciskana. Przykład – spódnice. Ciągle słyszałam, że powinnam w nich chodzić (a czułam się fatalnie) i że przecież jak można nie mieć eleganckiej spódnicy na wszystkie oficjalne okazje. Kiedy sprzątałam szafę miałam ich całą stertę, a wszystkie równo nie noszone. Teraz mam jedną – krótką, rozkloszowaną, czarną w drobne kwiatki, którą uwielbiam i noszę, bo pasuje do moich prostych bluzek. Więcej nie potrzebuję. ;) A kiedy muszę być ubrana formalnie, wskakuję w poprawną do bólu granatową sukienkę, która krojem i stylem wpisuje się idealnie w to, co noszę na co dzień.

    Dotarcie do tego punktu trochę mi zajęło, ale się udało. Dziękuję, Asiu. ;)

    1. O rany, mam tak samo :) jakoś dziwnie długo utrzymywało się we mnie przeświadczenie, że muszę mieć w szafie spódnice, skoro mam sukienki, spodnie i bluzki. A później się okazywało, że ilekroć miałam wybrać sukienkę lub zestaw bluzka+spódnica, zawsze wybierałam sukienkę. I zostałam w sumie z dwiema spódnicami (w porównaniu z kilkunastoma sukienkami) a i tak daję im pół roku – jak nie będę po nie żegnać, pożegnam się bez żalu.

      1. Miałam podobnie, choć kiedyś częściej chodziłam w spódnicach i faktycznie dobrze się w nich czułam. Jednak od jakiegoś czasu wolę sukienki (głównie ze względu na to, że już nie trzeba dobierać góry, ale też dlatego, że po prostu dobrze się w nich czuję) :) Obecnie w szafie została moja 1 ulubiona spódnica, delikatnie rozkloszowana koronkowa w kolorze ecru z Benettona, do której ubieram czarną/granatowa bluzkę i jestem gotowa do filharmonii :) albo zakładam luźniejszy sweterek i ubieram do pracy ;)

  15. Ależ świetny wpis!
    Super, że masz taką ogarnięta tą garderobę, świetnie to wygląda, jest spójnie, ograniczone kolory, i jednocześnie niebanalnie i po „Twojemu”, pasują mi te ubrania do Ciebie:)
    Zastanawiam się sama nad zrobieniem czegoś podobnego, żeby sprecyzować moją listę zakupów (bo ewidentnie potrzebuję uzupełnić garderobę), ale serdecznie nie chce mi się wyciągać wszystkiego z szafy. Lista nie daje takiej wizji, rysownik ze mnie marny (ale i tak nie wiem, czy nie spróbować podkraść dzieciakom kredki i rozrysować sobie co mam i czego potrzebuję)

    Pozdrawiam i biję brawo, za fantastyczne pokazywanie mądrego podejścia do ubierania się w praktyce!

  16. Wow, chciałabym umieć stworzyć sobie taka bazę – ale jeszcze mi daleko:) Twoja książka mi bardzo pomogła, ale to troche trudniejsze niż myślałam. Dzięki Tobie w tym roku szukam wełnianego szalika za to i wszelkie 100% akryl odkładam na półkę… (dlaczego wszystkie są takie ładne, a wełniane to często koszmarki?:( ).

    Mam też pytanie. Mam chyba tę samą bluzkę z Mango z pierwszego zestawienia. W jaki sposób ją pierzesz? Moja po pierszym b. delikatnym praniu zgodnie z metką się bardzo skurczyła a linia dekoltu lekko skręciła :(

    Pozdrawiam ciepło!

    1. W Anglii jest super manufaktura wełny, można tam zaopatrzyć się nie tylko w wełniane szaliki, ale również swetry, czapki, koce, super sklep :) byłam w tym roku w czerwcu i przywiozłam sobie wełniany szalik w kratę, który kosztował koło 70-80 zł (ale były też droższe). Chyba mają sklep internetowy: Filkins, Woollen Weavers, mają tam też kawiarnię – pyszna kawę, wina, można zjeść lunch i domowe ciasta i zastanowić się, który szalik wybrać :P, świetne miejsce, polecam dla zwiedzających okolice Gloucestershire :) oczywiście dużo firm polskich robi wełniane szaliki, polecam poszukać na DaWandzie.

  17. Asiu, chciałabym Ci bardzo podziękować. Od momentu kiedy zaczęłam czytać Twojego bloga zupełnie zmieniłam podejście do kompletowania garderoby. Skończyły się przypadkowe zakupy, szczególnie te ”na chandrę” i „nie mam w co się ubrać”. Teraz czuję się świadoma, nie zwodzona promocjami i modą. Na ubranie wolę wydać więcej i mieć poczucie, że dany ciuch założę do wielu rzeczy i będzie mi służyć wiele lat. Dużo nauczyłam się również o składzie ubrań i materiałach, wpadam do lumpeksu i na odległość widzę kaszmirowe swetry i jedwabne koszule. W konsekwencji oszczędzam, mam uporządkowaną i skromną szafę (mąż jest szczęśliwy), rzeczy są bardzo dobrej jakości. Dzięki buszowaniu po lumpeksach moja szafa składa z ubrań czołowych domów mody, jak Dior, DKNY, Marc Jacobs, Roberto Verino, Valentino…

  18. Hmmm no i zmuszasz mnie do myślenia w czwartkowy wieczór ;).

    U mnie podstawa to zdecydowanie ciemno granatowe rurki. Kocham też sweterki i sukienki z cienkich, delikatnych dzianin. Kocham czarne botki bez zdobień i czarne kryjące rajstopy. A dekolty…. przede wszystkim te w kształcie tzw. łódki.

    Asiu dziś widziałam w TK MAXX sweterki 100% kaszmir po 279zł, to dobra chyba cena nie?

  19. Dla mnie do bazy należą bawełniane bluzki z dekoltem łódka lub woda (bez aplikacji), raczej dopasowane lub lekko luźne, nie znoszę koszul. Do tego spódnice do kolan proste lub z kontrafałdami. Spodnie niezbyt często noszę, niedawno dołączyły do mnie czarne rurki.

  20. Moja subiektywna opinia.
    Przeglądałam ostatnio Twoje starsze posty (z czasów typowo szafiarskich) i Twoje stare wrzuty na youtubie (tak, tak, w internetach nic nie ginie) i pozwalam sobie na jedną uwagę dotyczącą krojów Twoich strojów (bo wychodzę z założenia, że skoro ktoś się publicznie pokazuje w sieci, to godzi się na ocenę ze strony internautów). Zauważyłam bowiem, że bardzo Ci dobrze w ubraniach z naprawdę podkreśloną talią, bo zdaje się, że masz ją bardzo szczupłą i fajnie to wygląda (właśnie coś w stylu bluzka plus szersza spódnica, jak na pierwszym zdjęciu). Korzystaj z tego, wiele dziewczyn marzy o pokazywaniu talii, a nie mają czego (ja np.), a tu taka talia się marnuje! Nie pasują mi na Tobie te workowate sukienki, choć rozumiem, że wygoda, i że czasem człowiek nie ma ochoty emanować seksapilem.
    Mam nadzieję, że to nie było zbyt niedelikatne z mojej strony… ;)
    Pozdrawiam!

      1. Mogę prosić o linka do zdjęć Asi z tą krótką fryzurą (lub podanie mniej więcej daty, to poszukam, ale nie przypominam sobie aż tak krótkich włosów). Mam bardzo podobne włosy do Asi, tylko teraz chcę ściąć z długich na krótkie i zbieram inspiracje ;)

  21. Bardzo fajny post!
    To fakt, ze bez sensu jest kupowac „masthevy” jesli nie do konca je czujemy, lepiej sluchac siebie, starac sie poznac swoje wlasne osobiste preferencje, ja wiem co lubie i czego szukac w bazowych ubraniach:
    – proste tiszerty w twarzowych dla mnie kolorach (granatowe, jasnoszare, bordowe..), dekolt najlepiej w lodke.
    – jednobarwne welniane swetry (mam piekny blekitny z sh),lub kaszmirowe, najlepiej z przeceny,marka Uniqlo ma swietne obnizki na wyprzedazy kupilam swetry za 29 euro.
    – spodnie rurki czarne, najbardziej pasuja na mnie Mango lub Promod.
    – dzinsy granatowe proste, z Etam.
    – spodnie z gumka w pasie, moje ostatnie odkrycie,Promod, 100% wiskoza, moge spokojnie wlozyc pod nie grubsze legginsy i mam i cieplo, i swobode ruchow.
    – sukienki najlepiej z cienkiej welny na zime, dekolt w lodke i raczej forma tuby
    – kaszmirowy, duzy szal w pieknym fiolkowym kolorze, jeden z lepszych prezentow jakie dostalam.
    – kurtka skorzana motorowa grafitowa
    – na lato sandaly z jednym paskiem, na plaskim obcasie, chetnie srebrnawe lub zlotawe
    – na zime ciezkawe, ale proste kozaki na zlobionej podeszwie i sznurowane botki, najlepiej czarne.

    Czaje sie na nowy, zimowy plaszcz, welniany, najlepiej jasnoszary,klasyczny z klapami , blisko ciala lub ze stojka – czekam z ciekawoscia na Twoj nowy post, Asiu.

    Mysle, ze najtrudniej jest wybrac, w czym najlepiej sie czujemy ( ta presja, ze cos MUSIMY miec!), pozniej jest juz z gorki, uzupelniamy tylko zuzyte rzeczy.

  22. Bardzo fajny post!
    Można powiedzieć, że moja szafa powstała troszkę z lenistwa, bo nie lubię za dużo zastanawiać się, co na siebie włożyć… Bazą dla mnie są przylegające do ciała sukienki, mini albo nad kolano, w które najczęściej zaopatruje się w second handach. Latem zakładam jeden ciuch, sandałki albo baleriny (jestem zakochana w melissach) i siup! Jestem gotowa do wyjścia :-) Jesienią i zimą ubieram jeszcze czarne kryjące rajstopy, czarne botki na koturnie albo słupku i jeśli chcę się dogrzac, szary kardigan typu waterfall (mam jeden od 4 lat i przydałoby się znaleźć dla niego zastępstwo, ale nic nie podoba mi się tak jak ten stary, zmechacony, wysłużony staruszek) Jeśli chodzi o okrycia wierzchnie, moim absolutnym numerem 1 jest krótka czarna skórzana kurtka, którą noszę od wiosny do jesieni, a zimą wskakuje w puchowy płaszcz do kolan. Mam oczywiście jeszcze sporo ubrań, w których prawie nie chodzę, ale jakoś tak żal mi się ich pozbywać… Bo jednak kilka razy w roku mam ochotę założyc spodnie lub spódnicę.. :-) wtedy zakładam do nich zazwyczaj biały lub czarny t shirt albo taliowana koszulę, jeśli chce wyglądać elegancko.

  23. To ja też spróbuję tak podsumować.
    1. Szalone marynarki, koniecznie obszerne i długie co najmniej do połowy bioder. W geomertyczne wzory, hafty, aplikacje, żakardowe, gobelinowe, albo po prostu o ciekawych krojach. Mam ich najwięcej ze wszystkich ubrań. Pewnie więcej niż majtek.
    2. Marynarki o takich krojach jak wyżej, ale czarne lub czerwone gładkie z wełny albo aksamitu.
    3. Kamizelki dopasowane do marynarek niekoniecznie z kompletu w obu powyższych kategoriach.
    4. Poncha: z krawatów i czarne z Meksyku
    5. Ogromne, kolorowe swetry, patchworkowe albo w wydziergane wzory.
    6. Dopasowane swetry do bioder, z okrągłym wykończeniem jak najbliżej szyi w czarno białe wzory geometryczne – najlepiej jakieś nietypowe jak rozjechane piksele, ale też po prostu paski i pepitka, mogą mieć czerwone elementy. Oba rodzaje swetrów wełniane albo bawełniane.
    7. Czerwony, wełniany, zimowy płaszcz. Musi być bardzo retro i bardzo kobiecy. Dopasowany na ścisk w talii, mocno rozkloszowany. Wszelkie teatralne retro akcenty wskazane, wielkie kaptury, rozkloszowane rękawy, drapowania. Nie może mieć metalowych elementów.
    8. Koszule w czarno- białe wzory z jedwabiu lub wiskozy. Wzory muszą być bardzo ciekawe i nieoczywiste, geometria odpada. Najlepiej w przerobione graficznie postaci ludzkie. Koszule luźne, długie z możliwością zapięcia pod szyję z klasycznym kołnierzem.
    9. Gładkie koszule w krojach takich jak wyżej: białe, butelkowa zieleń, fiolet, srebro, złoto.
    10. Gładkie bluzki pod szyję z okrągłym dekoltem jak najmniejszym, z wiskozy: welur albo satyna nie mogą być matowe. Złote, srebrne, czarne, czerwone, szmaragdowe, fioletowe i pudrowy róż.
    11. Obcisłe koszulki z krótkim rękawem w czarno białe wzory ewentualnie ciekawe nadruki ale bez napisów. Mogą być też czarne z kieszonką z ciekawym nadrukiem z Medicine. Okrągły, mały dekolt.
    12. Czarne, eleganckie szorty z wysokim stanem i rozszarzanymi nogawkami, 5 cm za tyłek. Te same od 10 lat, najczęściej noszona rzecz w mojej szafie.
    13. Rozkloszowane spódnice z klinów wykończonych półokrągło. Moje autorskie kompozycje ciekawych materiałów.
    14. Rozkloszowane, wełniane spódnice z materiałów w ciekawie wzory.
    15. Metaliczne rurki.
    16. Eleganckie, szerokie spodnie w kratkę lub pepitkę, mogą być szwedy, culotte albo cygaretki, koniecznie wełna.
    17. Moje czarne, eleganckie spodnie o futurystycznym kroju lekko nawiązującym do bryczesów ale bardzo science fiction.
    18. Sukienki mini, najlepiej obcisłe w ciekawe, pasujące do marynarek wzory, mam też ulubioną całą z czerwonych frędzli.
    19. Sukienki midi, retro kroje od lat 20 do 50, z bawełny w piękne, kolorowe, geometryczne wzory, albo gładkie, mam też złotą po babci naprawdę z lat 40 z jedwabnego brokatu.
    20. Lekarski, czarny kufer
    21. Małe, haftowane torebeczki
    22. Oxfordy z „grzywką” z okrągłym noskiem. Koniecznie czarne, ewentualnie czarne i czerwone.
    23. Glany- różne w tej chwili mam białe przed kostkę, klasycznej długości białe w kosmos i takie pod kolana wiśnowe.
    24. Walonki na zimę
    25. Eleganckie sandały o męskim kroju też z grzywką.
    26. Kryjące rajstopy w różnych kolorach, podstawa to czarne, białe, złote i ecru, ale też wiele innych kolorów.
    27. Skarpetki w czarno białe geometryczne wzory.
    28. Kolorowe berety.
    29. Czarna, wełniana czapka w stylu lat 20
    30. Folkowe, wełniane szale
    31. Czarne boa z piór.
    32. Kolorowe szelki.
    33. Muchy dopasowane do koszul.
    34. Mój standardowy zestawy biżuterii: żarówka na aksamitce i kolczyki też żarówki.

    Ufff to nie jest minimalistyczna szafa

    1. Haha, ale czad! Na podstawie Twoich rzeczy jestem w stanie sobie zobrazować jak wyglądasz :D Najlepszy tekst, że masz marynarek więcej niż majtek! Szacun :D

  24. Świetny post!!!! Bardzo mi się podoba :)

    mam pytanie, czy masz Joasiu tylko te 4 swetry? czy wiecej? bo zawsze zastanawiałam się ile potrzebuję na zimę…..

  25. Asiu
    Zaczełam czytać twoja druga książkę i natychmiast pobiegłam po pierwszą. Obie są swietne i mamy takie samo podejście do kupowania i dożycia generalnie. Nie ze wszystkim się zgadzam, ale mas ogromny dar pisania. Dlatego czekam na kolejną pozycję ;-)

    Bardzo podoba mi się pomysł na nie komponowanie garderoby z tzw klasyków. I masz tu w 100 % rację. Sama to sprawdziłam na sobie.

    Myślę ze kobiety w dzisiejszych czasach mają problem ze znalezieniem własnego stylu. Bardzo często kopiują innych i stad są problemy, ze nie mają się w co ubrać. Powód jest prosty: nie mamy czasu na zastanawianie się nad sobą, nad tym co lubimy i w czym nam jest dobrze. Po za tym uważam się za osobę myślącą i nadal się zastanawiam jak to sklepy i firmy odzieżowe robią, że mamy ochotę wciąż kupować więcej i więcej…? Znam podstawy marketingu, a jednak sama daję się złapać na wszystkie ich sposoby i pułapki, pomimo że wiem jak to działa.

    Fajnie byłoby poczytać coś na ten temat. Jak się na to nie złapać? Mam wrażenie, że nie nadążamy za tym…

    Pozdrawiam

  26. Hej, mam pytanie odnośnie rurek z Tesco. Czy kupowałas je teraz i jesli tak czy moge prosić o link do nich? Albo Ew Ile kosztowałaby jaki skład. :))
    Dziękuje i pozdrawiam
    Kamila

  27. Bardzo dziękuję za ten wpis. Szczególnie pomocne są składy materiałów poszczególnych ubrań – niedawno zaczęłam zwracać na to uwagę i ciągle szukam informacji na temat idealnych mieszkanek aby osiągnąć zamierzony efekt – ubrania, które oddychaja, są dość trwałe a jednocześnie za bardzo się nie gniota :)

  28. O rany, ale mi się smutno zrobiło za Twoim ubiegłorocznym szalikiem! Ja jestem właśnie na etapie szukania wełnianego szala dla siebie i muszę przyznać, że ciągle mam z tyłu głowy Twoje zdjęcie z postu, co nosić zimą i ten piękny szalik w paski :)
    Brakowało mi u Ciebie takiego postu – lektura książki i bloga daje jako-takie wyobrażenie, co znajduje się w Twojej szafie, ale zazwyczaj są to opisy lub pojedyncze, przykładowe zdjęcia, a tutaj w końcu wszystko pięknie zebrane i zobrazowane :)

  29. To w sumie całkiem zabawne jak bardzo się różnimy ;) Aktualnie osiągnęłam pewien balans pomiędzy noszeniem sukienek, spódnic i spodni, chociaż przez ostatnich 7 lat praktycznie nie nosiłam spodni. Ostatnio znów je polubiłam i noszę w zależności od nastroju. Trzymam się mojej palety kolorystycznej (dla intensywnej zimy, wszelakie głębokie barwy). I tak:
    góry – byle nie dekolt w serek… ale lubię golfy ;) najlepiej dekolt okrągły, zabudowany albo łódka (ale nie lubię, kiedy wystają ramiączka od stanika); lubię dekolty na plecach, różne wycięcia; dekolt woda – chętnie; kardigany tylko dopasowane (kolory: szary, czarny, biały); sweterki wkładane przez głowę w „moich” kolorach; lubię rękawy 3/4 (a kiedyś nie znosiłam); koszul nie lubię; marynarki taliowane, do linii bioder;
    doły – jeansy w klasycznych kolorach (ale czarne i szare też bym chciała), nie lubię dziur i przetarć; od chyba 10 lat noszę tylko rurki i bardzo mi z tym dobrze (ale to nie takie mega skinny jeans, nie wyglądają jak rajstopy ;) spódnice z koła lub półkoła, trapezowe mi nie leżą; lubię też proste, dopasowane; marzy mi się ładnie skrojona spódnica – ołówek, ale to niestety u krawcowej (30cm różnicy pomiędzy biodrami a talią nie jest dostępne w sieciówkach); generalnie lubię rozkloszowane doły w długości pomiędzy kolanami a połową uda; długość do kolana i midi jest dla mnie miażdżąca, bez obcasów wyglądam jak krasnal; maxi nie noszę wcale, nie umiem się w tym poruszać…
    Kroje generalnie dopasowane. Wybieram albo wzór na całości (może być też koronka) albo gładka powierzchnię w wyraźnym kolorze. Nie noszę naszywek i nadruków, wyrosłam z tego, kojarzą mi się z gimnazjum.
    Lubię wzorzyste, czarne rajstopy, kabaretki w klasyczna kratkę lub motywy kwiatowe. Uważam, że stanowią fajny akcent do prostych ubrań. No i czarne klasyki. Teraz nie mam już innych kolorów, wyrosłam już z tęczy na nogach ;)
    Preferuję dopasowane płaszcze, kurtek mam o wiele mniej.
    Z opisu wynika, że mam niezły miszmasz w szafie, ale jakoś dobrze mi się większość ze sobą zestawia, zawsze mam co na siebie ubrać :) Z butami mam większy dylemat, także omijam je w tym zestawieniu. Pozdrawiam!

  30. Bazą dla mojej szafy są gładkie ubrania (bez wzorów) w uniwersalnych odcieniach, np. czarny i szary golf, beżowy cienki sweterek, czarna prosta sztruksowa spódnica, czarne rajstopy, botki itd. I do tej bazy dokładam coś z charakterem, np. ciepły kardigan w serca, koszula w kratę itd. W lecie więcej kolorów oczywiście. Ale teraz gdy nie chce mi się wstawać wcześniej żeby kompletować strój, wolę rzeczy, które bez problemu do siebie pasują. Nie jest idealnie i nadal mam sporo zbędnych rzeczy, ale otrzeźwiałam dzięki Tobie i nie kupuję już setki pomarańczowych bluzek, których nigdy, nigdzie nie założyłam :D

  31. Wydaje mi się, że celem dobrego ubierania się jest osiągnięcie wyglądu harmonijnego, zrównoważonej sylwetki. Ty w rurkach wyglądasz po prostu źle, dodatkowo są za małe, zamek się rozchyla.

  32. Dziękuję za ten post i przy okazji za super książki, które bardzo cenię.
    Mam prośbę o poradę w sprawie kaszmirowych swetrów. Przymierzam się do zakupu i bardzo podoba mi się ten polecany przez Ciebie na Zalando kardigan. Jednak opinie pod nim są trochę niepokojące. Czy kaszmir mechaci się w kulki w krótkim czasie?

    1. Kaszmir lubi się mechacić, każda wełna się mechaci. Warto ją ” odkulkować” np. zużytą, tępą maszynką do golenia. Co jakiś czas odświeżam tak moje swetry i muszę przyznać, że efekt jest znakomity. Tylko trzeba pamiętać, żeby nie przyciskać za mocno i żeby maszynka była naprawdę tępa?

  33. Uwielbiam takie wpisy i uwielbiam minimalistyczną garderobę ( a może to mój portfel nie zawsze pozwala mi zaszaleć…). Jedynie latem pozwalam sobie na trochę bardziej szalone wzory czy kolory. Najlepsze jest to, że takie ubrania wcale nie muszą kosztować wiele ( chociaz wiem, ze niektorzy wyznają zasadę, że skoro chcę kupić cos raz a porządnego to warto wydać wiecej kasy). Spora cześć mojej klasycznej garderoby ( do pracy, na zajęcia czy na spacer) to zakupy z denleya, gdzie wiele nie wydaję. Najwazniejsze to nie przepłacać, zwracac uwagę na skład metek i nie podążać slepo za modą.

  34. Zawsze czekam z niecierpliwością na takie wpisy u Ciebie, raz, że miło popatrzeć na osobę tak gustownie ubraną, dwa, że bardzo inspirujesz i dzięki Tobie jestem zadowolona ze swojej garderoby :)
    Pozdrawiam serdecznie!

  35. Super wpis i super blog! Śledzę go już od jakiegoś czasu i bardzo pomógł mi zmienić podejście do mojej szafy :) Przede mną jeszcze długa droga – mam nadal o wiele za dużo ubrań, ale pracuję nad tym i stopniowo, regularnie czyszczę półki. Od kilu miesięcy staram się kupować jedynie to, czego naprawdę potrzebuję i widzę, o ile bardziej cieszy mnie przemyślany zakup który przydaje się niemalże tego samego dnia (w tym przypadku porządne skórzane trzewiki na słotę) niż kolejna para balerin, których być może nie założę przez kilka miesięcy (bo w przeciwieństwie do trzewików których nie miałam wcale, balerin ci u mnie dostatek…).
    Tak więc dziękuję za wszystkie wskazówki na Twoim blogu, który w bardzo przystępny sposób tłumaczy jak przejść na slow fashion, a jednocześnie niczego nie narzuca, słusznie podkreślając, że każda z nas jest inna i ma inne potrzeby. Oby tak dalej, czekam z niecierpliwością na kolejne posty! :)

  36. Też nie cierpię tych wszystkich „must have’ów”, tym bardziej, że często źle mi w klasycznych ubiorach lub romantycznych koronkach… Takie prawo fizjonomii ;) Widzę, że mamy bardzo różne upodobania, np. źle czuję się w workowatych fasonach lub delikatnych sukieneczkach, ale na tym polega rewelacja slow fashion, wyróżniamy się, nasze style nie są takie same ;)
    Obecnie dążę do zwariowanego, rockowego stylu dopełnionego inspiracjami z natury, mam dużo różnych kolorów balansujących na granicy letniej i zimowej palety, dlatego bardzo dobrze ogarnąć porządną bazę.
    Niestety, o ile szlachetne ubrania mają bardzo minimalistyczne/klasyczne fasony i detale, to o tyle trudno znaleźć ekstrawagantce sukienkę w panterkę chociażby z bawełny. Ale nie zadowalam sie byle czym :)

    Moja lista bazowa to:
    1. skórzana, czarna ramoneska do bioder
    2. biała koszula przylegająca do ciała o sportowym kroju
    3. biały lub czarny t-shirt, przylegający do ciała
    4. dopasowane czarne rurki, niebieskie dżinsy lub potargane spodnie, obowiązkowo z wyższym stanem;)
    5. dżinsowa kurtka
    6. dopasowane sukienki w zwierzęce printy lub motywy z liści, przed kolano jak zawsze
    7. bluzki z rockowym lub zwierzęcym nadrukiem
    8. buty najczęściej „spokojne”, z platformą lub płaskie, czarne lub brązowe na lato ;)
    9. sweterki z wełny lub kaszmiru, dopasowane ;)

  37. 1) Spodnie z Big Stara – to jedyna marka, która idealnie się mnie dopasowuje, pomimo mojego niskiego wzrostu i szerszych bioder
    2) Czy Twoja mama mogłaby wyszukać coś dla mnie? :)
    2) W temacie swetrów – mogłabym prosić o krótką notkę o tym jak je pierzesz/czyścisz?

    1. Nic, ciągle jest:) Chodzę w nim głównie w duże mrozy i do dłuższych sukienek. Wpis był o bazie, czyli o moich prywatnych klasykach, płaszcz jest raczej wyjątkiem w mojej szafie, bo jest dłuższy niż mój standard.

      1. Rozumiem. Gdybym ja miała taki płaszcz w szafie, to właśnie byłaby dla mnie klasyka, którą noszę co dzień ;)
        Tak, jak piszesz w następnym poście, znalezienie płaszcza jest bardzo trudne. Ja noszę, już mocno wysłużony, płaszcz kupiony 8 lat temu. Ale lepszego, jak dotąd, niestety nie znalazłam.

  38. Rewelacyjny wpis, dzięki! A z używaniem wyłącznie czarnych rajstop i czarnych butów doprawdy mnie olśniło – jakie to fantastyczne w swej prostocie! Na pewno skorzystam z tego triku.
    No i będę wypatrywać analogicznego postu dotyczącego pozostałych pór roku! Będą, prawda? :)

  39. W mojej garderobie podstawę stanowią białe koszule, choć nie o tradycyjnym kroju (taliowane z kołnierzykiem). Bardzo lubię nieco dłuższe, luźniejsze koszule ze stójką lub okrągłym dekoltem. Jeśli chcę podkreślić talię, zazwyczaj zakładam w pasie cienki, srebrny pasek. Zestawiam to z czarnymi, wąskimi spodniami. Większość moich koszul kupuję na przecenach w COSie, ich kroje i jakość bawełny najbardziej mi odpowiadają.
    Jeśli okazja jest bardziej formalna – dodaję złoty naszyjnik i czarne szpilki. Jeśli jest to mniej formalne wyjście – zarzucam loafersy z Reksiem z loft37 (kocham je!)
    Muszę tylko wyrobić sobie bazę do spacerów ze swoim szczeniaczkiem. Czarne spodnie przy rudej sierści to nie najlepszy zestaw na spacer :)

  40. Totalnie zgadzam się z tym co piszesz – nie ma czegoś takiego jak rzeczy, które trzeba mieć w szafie. Są takie które do nas pasują. Przejrzałam ostatnio, przy okazji przeprowadzki, swoją szafę oraz wiele z Twoich wpisów – zaglądam tu od niedawna, więc nie wszystkie – i nadal jestem w kropce jeżeli chodzi o dwie rzeczy: zakup spodni na sezon jesienno-zimowy oraz zakup spódnicy pasującej do śmiesznych tshirtów. To drugie jest nawet dla mnie bardziej istotne, gdyż ze spodniami zawsze miałam problem w doborze modelu czy rozmiaru. Czy podczas swoich przygotowań do sezonu natrafiłaś może na jakieś ciekawe fasony w stylu szkolnym (plisowana spódnica ale niezbyt elegancka) albo proste spódnice do kolana? Najlepiej bez wzorów i czarne.
    Strasznie mi czegoś takiego brakuje a to, co obecnie mam w szafie woła by wyrzucić bo jest nieco już na mnie za luźne. Nie robię tego, bo nie jeszcze mam alternatywy :(

  41. To chyba zależy od człowieka, ja mając Twoją bazę „nie miałabym w co się ubrać”, moje niezbędne rodzaje ubrań są zupełnie inne. Np. na mojej liście jedynymi niezbędnymi spodniami są getry na fitness, odzwyczaiłam się od spodni, nie lubię już w nich chodzić. Na mojej liście są spódniczki bez wzorów i bluzki we wzory do nich (wersja odwrotna: bluzki bez wzorów i spódniczki we wzory), sukienki przylegające i kloszowane, koszula biała, krótkie sweterki zapinane na guziki, sweter oversize bez zapięcia, polar. Ach! i pudło rajstop do tych sukienek i spódnic. i wszystko ładnie mi się mieści na półkach odkąd wywaliłam spodnie i zrobiło się miejsce ;)

  42. Przeczytałam tekst, na bazę rzuciłam okiem, krótko skwitowałam-nie mój styl, ale zaczęłam czytać komentarze. Nie lubię złotych rad typu: w tym Ci będzie lepiej, bo masz to takie, a tamto siakie. Jestem przekonana, że kluczem jest motywacja,którą się kierujemy przy wyborze ubrań.Jestem szczupła, drobna, wyglądam dość młodo i ubieram się w prosty sposób (jeansy +…). Przed 40 urodzinami zaliczyłam totalny kryzys związany ze stylem ubierania. Obudziła się we mnie świadomość wieku i zaczęło się : kobiece ubrania, oczywiście znanych i uznanych polskich firm, bo nie dość, że ma być kobieco to i jakość wysoka, szpilki itd…Ale co z tego, że wyglądałam fantastycznie, jak gniotło, przeszkadzało. Czułam się jak wtedy, kiedy byłam dzieckiem i jeździłam na niedzielne obiadki do babci odpicowana w kieckę z falbankami, haleczkę z drapiącą koronką i cienkie rajstopki, które się same ;) rwały oraz lakierowane buciki. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to nie moje, może i wyglądam atrakcyjniej niż w jeansach i bluzce, tylko co z tego,jeśli zamiast cieszyć się ze spaceru lub spotkania, wiercę się, bo mnie coś uwiera( mentalnie, nie fizycznie). Super i dopiero wtedy zaczęła się szukanie co jest moje. Oczywiście stosowałam się do wszystkich rad, szukanie inspirujących mnie pod względem stylu znanych kobiet , tablice z inspiracjami itd. Jakiś czas temu zrozumiałam, że wybieram dalej rzeczy, które mi się podobają , ale na innych, znowu to nie moje. Postanowiłam jakiś czas nie kupować – na razie pomaga w zdystansowaniu się do własnych potrzeb. W drodze do własnej bazy jest wiele pułapek i łatwo w nie wpaść. Droga Joasiu jeszcze raz przeczytałam tekst, tym razem z uwagą zatrzymałam się przy zdjęciach – moim zdaniem wyglądasz świetnie,ponieważ wszystko jest spójnie z Tobą , a w rurkach wyglądasz bardzo kobieco i atrakcyjnie. Mam obie Twoje książki, razem z córką chętnie do nich wracamy. Pozdrawiam.

  43. Piszesz o dobrej jakości tych rurek, a na zdjęciu widać bardzo mocno przekręcony szew, co świadczy o kiepskiej jakości i złym szyciu. Miałam kilka par, gdzie nogawki tak się przekrecaly i niestety nie da się w tym chodzić… Pozdrawiam.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.