Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Pokemon Go – co to jest i dlaczego jest takie fajne

Ostatnio zamieniliśmy z moim chłopakiem spokojne, wieczorne spacery z psem, najczęściej odbywane na tury, na wspólne gorączkowe bieganie po okolicznych parkach, rzeczkach i krzakach. Mam wrażenie, że z naszej ekscytacji grą najbardziej cieszy się Chrupek, którego spacery zrobiły się dwa razy dłuższe. W końcu jajka same się nie wychodzą!

Czym dokładnie jest Pokemon Go? To gra RPG na smartfony, korzystająca z rozszerzonej rzeczywistości. Poruszamy się po opartej na Google Maps mapie okolicy, faktycznie przedreptując kolejne kilometry, a naszym zadaniem jest łapanie przyczajonych w różnych miejscach stworków. Odwiedzamy też PokeStopy, czyli wyznaczone miejsca (tablice informacyjne, place zabaw, ważne budynki), w których możemy pozbierać potrzebne nam do gry przedmioty. W końcu – rozwijamy nasze Pokemony i wystawiamy je do walki w specjalnych arenach, czyli Gymach.

O co chodzi z rozszerzoną rzeczywistością? Jeśli tylko mamy telefon wyposażony z żyroskop i aparat, możemy zobaczyć na ekranie Pokemony na naszej ulicy, przystanku tramwajowym czy na stoliku w salonie.

Odpowiem szybko na pytanie, które pewnie ciśnie Wam się na usta od samego początku – co sprawia, że prawie dwudziestosiedmioletniej kobiecie (w przyszłym tygodniu mam urodziiiinyyy!) chce się biegać wokół szkół i urzędów z telefonem?

pokemon-go-co-to-jest

na zrzucie ekranu reprezentacyjna część mojej wesołej gromadki

Po pierwsze, od dziecka kocham podchody, gry miejskie i wszystkie inne aktywności tego rodzaju. Do tego stopnia, że swoją pracę magisterską poświęciłam grywalizacji przestrzeni miejskiej. Pisałam w niej o grach, które motywują ludzi do segregowania śmieci, raportowania władzom dziur w drodze, nawet zorganizowałam swoją grę miejską w Krakowie – brało w niej udział sporo Czytelników bloga.

Jestem wielką fanką wykorzystywania gier i rywalizacji do osiągania rzeczywistych celów, a nowe technologie umożliwiają nam to na znacznie większą skalę. Kiedyś ściągnęłam sobie aplikację do biegania, w której w ramach porannej przebieżki uciekało się przez zombie, wypróbowałam też Habit RPG, czyli aplikację, która zamienia listę zadań w motywująca rozgrywkę. Żadna z nich nie została ze mną jednak na dłużej, ani nie wywoływała tak dużych emocji. Na czym więc polega magia Pokemon Go?

To takie trochę podchody 2.0. Trzeba włożyć buty, wrzucić smartfona do kieszeni bluzy i faktycznie połazić po okolicy. Jeśli chcemy złapać wodnego pokemona, musimy wsiąść w rower i pojechać nad wodę, a po wyjątkowo rzadkie sztuki czasem czeka nas wycieczka na drugi koniec miasta. Nigdy też nie wiemy, co się trafi – w bardzo niepozornym miejscu możemy znaleźć fantastycznego pokemona, więc adrenalina nas nie opuszcza.

To też gra zespołowa – po osiągnięciu określonego poziomu dołączamy do jednej z trzech frakcji i wspólnie bronimy lub zdobywamy porozrzucane w różnej części mapy areny treningowe.

Robi to mnóstwo ludzi. W Warszawie nie trzeba nawet jechać do centrum, żeby natknąć się na biegające tam i z powrotem grupki, niekoniecznie w wieku gimnazjalnym. Łapiąc dzisiaj drzewnego Pokemona w parku, zgarnęłam porozumiewawczy uśmiech pana koło czterdziestki. Dziewczyna, która zajrzała mi przez ramię, kiedy wychodziłam z tramwaju, krzyknęła gdzie znajdę rzadki okaz.

IMG_20160713_135241

czasem nie trzeba się nawet ruszać z kanapy

Drugim powodem, dla którego gra tak mnie wciągnęła i gram w nią mimo technicznych niedociągnięć, są same Pokemony. Budzą we mnie ogromny sentyment, bo jakieś osiemnaście lat temu tłukłam w nie namiętnie na GameBoyu, przechodząc grę raz za razem, we wszystkich możliwych konfiguracjach. Czuję się, jakby w magiczny sposób spełniło się moje dziecięce marzenie. I mam wrażenie, że to uczucie dzieli wielu millenialsów.

Zbierałam też karty z Pokemonami, podobnie jak pół mojej podstawówki. Pamiętam, że już wtedy była mowa o ogłupiającym działaniu Pokemonów, krążyły miejskie legendy o dzieciakach, które wyskakiwały przez okna, żeby polecieć jak Dragonite. Coś mi się kojarzy, że mieliśmy nawet specjalną lekcję wychowawczą, poświęconą tej strasznej zarazie.

Czy Pokemon Go jest niebezpieczny? Mam wrażenie, że osoby, które grzmią o rzucających się pod samochody nastolatkach w pogoni za Pokemonem, nigdy gry nie widziały i wydaje im się, że Pokemona trzeba dogonić i przygwoździć do ziemi własnym ciałem. A więc: to tak nie działa.

Faktycznie, zerkając na ekran telefonu, człowiek staje się mniej uważny, ale czy dopiero teraz ludzie zaczęli chodzi ze smartfonami w ręce? Przy zachowaniu podstawowych środków ostrożności, czyli po prostu zdrowego rozsądku, powinniśmy wyjść z tej próby cało.

A ogłupiający? Grałam w Pokemony jako dziecko i jakoś dałam radę dobrnąć do końca edukacji. Gram w nie teraz i już z perspektywy dorosłego człowieka nie widzę w nich nic, czego nie miałyby inne fenomeny popkultury – Harry Potter, Gwiezdne Wojny czy komiksy z Supermanem. A do tego zmuszają nas do ruszenia się z kanapy, odwiedzania nowych miejsc, pozwalają poznać nowych ludzi. I są chyba pierwszym faktycznym, używanym przez masy przejawem rozszerzonej rzeczywistości. Słyszeliśmy o niej od lat, ale do tej pory dla większości pozostawała futurystyczną teorią. Ani ja, ani Wy, ani nikt inny nie wie, co nam przyniesie – ale to nie powód, żeby z góry nastawiać się do niej negatywnie.

pokemon-go

a bilecik jest?

Za każdym razem, kiedy pojawia się jakaś innowacja, mamy wybór. Możemy podejść do sprawy z otwartym umysłem, sprawdzić o co ten cały hałas, przekonać się czy to coś dla nas i postarać się zrozumieć. Możemy też zaszufladkować temat jako „nowe, dziwne, złe”. I na pewno głupie!

Idealnym podsumowaniem wydaje mi się fragment posta, którego przeczytałam dziś na blogu The Nife En L’Air:

To me, simplicity isn’t about going back to the Stone Age or diabolizing all technology and comfort of modern society. It’s about balance and moderation. It’s about taking the best of modern life while not letting it invade the joy of the moment. We all have our own perfect balance. Some will leave e-mail and Internet at home when they travel, others will enjoy sharing every moment via social media. The importance is for you to find your own sweet spot and reach that balance to make the most of life.

 


 

Dajcie znać, czy mieliście okazję zagrać, jakie są Wasze przemyślenia, no i najważniejsze (!) – ile ich już złapaliście? A może macie inne terenowe gry, które lubicie, jak Ingress czy geocaching?

 


[sc name=”Banner”]

 

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

80 thoughts on “Pokemon Go – co to jest i dlaczego jest takie fajne”

    1. Na ios musisz założyć konto z appleid adresowane np w USA i potem jest w Apple storze.

      W przypadku Androida musisz znaleźć godny zaufania portal linkujący plik apk a potem go wywołać i zatwierdzić instalację poza Google play jako wyjątek od reguły.

      Jak masz Lumię to musisz znaleźć inny telefon.

  1. Przy jakichkolwiek tego typu grach szybko tracę zainteresowanie. Są według mnie fatalnymi pożeraczami czasu i umysłu. A nie lepiej tak po prostu połazić po okolicy lub pojeździć rowerem i zostawić telefon w domu? Wydaje mi się, że to jest zdecydowanie większa frajda.Co kto woli jednak, więc mimo to życzę zainteresowanym miłej zabawy :-)

    1. Jedno drugiego nie wyklucza:) Plus gra daje po prostu dodatkową motywację, powiedzmy sobie szczerze, większość z nas zaległaby na kanapie, zamiast objeżdżać rowerem po pracy co ciekawsze miejsca osiedla:) Umysłu mi jeszcze nie pożarło, ale będę raportować;)

      1. Aniu, bardzo dziękuję za podlinkowanie mojego tekstu :)
        A tobie Asiu za przepuszczenie linka przez moderację ;) Sama trochę się cykam plików .apk więc czekam do końca lipca na oficjalną wersję :D

  2. Ja mam takie pytanie techniczne, czy telefon trzeba mieć cały czas w ręce i zerkać na ekran? Czy w momencie, kiedy obok nas znajduje się pokemon aplikacja da nam znać i np. telefon zawibruje, dostaniemy powiadomienie?

  3. W następnym tygodniu masz dwudzieste siódme urodziny? Ja też :)
    Mój mąż drodzy się ze mną, że mi nie pokaże, jak zainstalować tę grę, bo jak on chciał mi ją pokazać to nazwałam ją głupią, a po przeczytaniu Twojego posta nagle chcę :D

  4. Poszukiwaczka przygody ze stolicy

    Co prawda Pokemon Go jakoś mnie nie przekonuje, ale geocaching to co innego! Coś świetnego! Przy okazji polecam też questing, czyli nietypowy sposób na poznanie ciekawych miejsc. Duch przygody jak przy szukaniu „keszy”, a i zawsze można dowiedzieć się czegoś nowego!
    Miłego poszukiwania pokemonów! :)

  5. Też skończyłam 27 lat w tym roku, więc pamiętam jak kilkanaście lat temu ogarnął nas pokemonowy szał, a teraz mam wielką frajdę z Pokemon Go :)
    Niestety, z żyroskopem to nie jest taka prosta sprawa. Okazuje się, że oprócz iphone’ów ma go bardzo niewiele modeli – głównie te flagowe (czyli, mówiąc wprost, najdroższe). Ja sama wymieniłam telefon na nowy w zeszłym tygodniu, a wczoraj odkryłam, że nie dane mi będzie zrobić zdjęcie pokemona siedzącego na kanapie obok moich kotów, i jestem niepocieszona… Mam jednak nadzieję, że ten problem zostanie dostrzeżony, kiedy gra wejdzie oficjalnie na rynek europejski, i znajdzie się jakiś rozwiązanie – w końcu zobaczenie pokemona w realnym świecie jest wielką atrakcją tej gry, a u nas niewiele osób ma iphone’a.
    Tak czy inaczej, gra jest super! Team Red pozdrawia: 17 pokemonów i 9 jajek; oj, wiele kilometrów mnie czeka :D

    1. Ja mam Huawei Honor 7, który nie jest bardzo drogi i na szczęście żyroskop ma. Obawiam się, że nie ma żadnego sposobu na obejście tego problemu – bez żyroskopu rozszerzona rzeczywistość nie zadziała.

      1. Ja mam Huawei P9 lite i byłam nim zachwycona aż do wczoraj… Nie przyszłoby mi do głowy, że na nowym modelu coś mi nie będzie działać. W takim razie pozostaje mi mieć nadzieję, że jak mój chłopak wymieni telefon za parę miesięcy, to będę go mogła czasami pożyczyć (też lubi pokemony, więc dopilnuje, żeby jego smartfon miał żyroskop ;))

  6. Totalna głupota i marnowanie czasu. Dziwie się Asiu, że nawet Ciebie wciągnęła. Dla mnie tego rodzaju gry wręcz cofają w rozwoju.

    1. Marnowanie czasu to w ogóle ciekawy temat – chyba o tym napiszę posta:) Dla mnie bieganie z chłopakiem i psem po okolicy, kiedy czuję się jakbym znowu była dzieckiem, marnowaniem czasu nie jest. Zaciekawiło mnie ostatnie zdanie – jakiego rodzaju gry cofają wg Ciebie w rozwoju? I co dokładnie przez to rozumiesz?

      1. Gdzieś kiedyś przeczytałam/usłyszałam, że czas tracony na przyjemności nie jest czasem straconym :) A jakby już się uprzeć i poczepiać to zdecydowanie większą stratą czasu byłoby chyba czytanie o tym jak ktoś aktywnie spędza/traci swój czas. Przynajmniej moim zdaniem.

      1. Cofanie sie w rozwoju czyli regresja jest terminem istniejącym w psychologi rozwojowej i oznacza powrót do zachowań, które charakterystyczne sa dla wczesniejszego etapu rozwoju jednostki orac zapomnienie/pozbycie sie umiejetnosci już nabytych. Jest to czesto mechanizm obronny organimu i może być obiawem pewnych chorób jak np autyzmu. Regresja nie bedzie spowodowana przez gry, ale moze byc wywołana przez np stres, czy traumatyczne wydarzenia. Zdecydowanie czesciej występuje ona u dzieci. U dorosłych wywoływana jest przez podobne czynniki i powoduje powrót do momentu, w którym jednostka czuła sie bezpiecznie, pewnie, etc.

        Partycja zapewne użyła skrótu myślowego i 'cofaniem się w rozwoju’ okresliła zaburzenia relacji miedzy ludzkich, które nierzadko są efektem nadmiernego korzystania z wszelkich mediów.

      2. „Cofanie w rozwoju” zaskakująco często oznacza po prostu „robienie czegokolwiek, czego JA OSOBIŚCIE (t.j. mówiący) nie zaszczycam swoim zainteresowaniem”. :D

    2. Studiowałam na Informatyce ze specjalnością Inżyniera Biomedyczna. Mieliśmy m.in. cały przedmiot poświęcony wpływowi gier komputerowych na zdrowie osób starszych. Po przeczytaniu kilkunastu artykułów naukowych na ten temat stwierdzam, że nie istnieje gra wideo bądź komputerowa, która cofała by w rozwoju. Jest wręcz przeciwnie. Osobom starszym, które regularnie grają zdecydowanie poprawia się sprawność umysłowa. A w przypadku gier, które dodatkowo wymusząją ruch, poprawia się sprawność fizyczna. Jest dużo projektów, w których wolontariusze kupują Kinecty do domów starości i tam uczą grać pensjonariuszy lub prowadzą specjalne zajęcia. „Głupi” tenis może dać wiele korzyści, a w przypadku osób starszych mniej narażać na kontuzje.

      Ostatnio po internetach krążył filmik z „babcią”, która gra na konsoli:
      https://www.youtube.com/watch?v=4Nu9EXg8YDw
      :)

      Myślę, że to dobrze, że ludzie się ruszają z kanapy. A wszystko zależy od zdrowo-rozsąkowego podejścia. Wiadomo, że za dużo to przesada, ale kilka urozmaiconych spacerów nikomu krzywdy nie zrobi ;)

      A osobiście dodam, że to nie dla mnie, bo zupełnie nie rozumiem fenomenu Pokemonów ;P

  7. Mnie jakoś nie przekonuje ta gra tym bardziej, że były problemy z prywatnością konta Google. Niby się z tym uporali, ale problem był, więc nie wiadomo czy nie powróci. Tutaj możesz poczytać więcej: http://www.benchmark.pl/aktualnosci/pokemon-go-a-prywatnosc-czy-granie-jest-bezpieczne.html. Kolejnym powodem w moim odczuciu na nie jest fakt, że z gry trzeba korzystać z włączonym GPS. Nie mamy pewności czy w ten sposób nie są zbierane informacje.

    1. Na iPhone’ach, na Androidzie nie. Tak, to prawda, ale te same informacje zbierają chociażby Google Maps. Ale rozumiem, że jak ktoś jesy wyczulony na bezpieczeństwo danych, to może mu to przeszkadzać.

    2. Motyw z dostępem do danych z konta Google jest rozwiązany w ostatniej aktualizacji, co widać w momencie wyrażania zgody na powiązanie z kontem Google. Konta Google mają też to zabezpieczenie, że jeśli aplikacja chce zmienić warunki dostępu (zacząć pobierać więcej danych niż użytkownik wyraził pierwotnie zgodę), to wyloguje i każe wyrazić zgodę jeszcze raz – i na ekranie jest napisane, na co się człowiek zgadza.

      Alternatywnie można założyć konto na serwerach Niantic i z niczym go nie wiązać, wtedy nie będzie problemu z prywatnością.

      Jeśli chodzi o zbieranie informacji przez GPS – cóż, w iPhone jedynym sposobem na zablokowanie tego niebezpieczeństwa jest wyłączenie usług geolokalizacji w telefonie w ogóle (chociaż też nie jestem zupełnie przekonana, czy jakieś aspekty licencji Apple nie dadzą firmie dostępu do tych danych w określonych okolicznościach, chociaż ostatnie przeboje z telefonem terrorysty w Californii sugerują, że bez zgody użytkownika Apple tych danych nie ma), a to w dużym stopniu kaleczy funkcjonalność tego telefonu – no ale to już kwestia priorytetów.

      PS Team Mystic!

  8. Też już mam aplikację, tylko jak to zrobic, żeby widziec np. mój pokój? Tzn. co zrobiłaś, że Pokemon pokazał się u Ciebie na stle? Dałam pozwolenie na korzystanie z aparatu, ale nie działa:(

    1. Jeśli przełączyłaś przełącznik AR w prawym górnym rogu i dalej nic, prawdopodobnie nie masz żyroskopu w telefonie – wtedy niestety Pokemona na stole nie zobaczysz:(

  9. Nie wiem czy takie fajne, jak się jest gapą. W Chinach ponoć była już ofiara śmiertelna, kobieta która weszła na mocno uczęszczana drogę szybkiego ruchu.

  10. Patrycja :)

    Uważam, że w każdej grze znajdą się tacy fanatycy, którzy staną się od niej tak uzależnieni, ze nie bedą patrzeć na nic tylko ślepo podążać za Pokrmonem. Przecież ofiary śmiertelne były rownież w przypadku selfie z mostu, czy skarpy. Co nie zmienia faktu, ze mojej koleżance jak jechała samochodem wyskoczyła na na drogę grupka chłopaków, bo chcieli złapać Pokemona… Asia ja tez miałam GameBoya i tez miałam Pokemony :)

  11. Na pierwszy rzut oka gra wygląda niewinnie i ciekawie. Można ją potraktować jako motywację do zwiększenia swojej aktywności fizycznej, ale niestety, przeważnie tak nie jest.
    Ludzie coraz bardziej tracą kontakt z rzeczywistością, już teraz przeciętny Polak traci 4 lata swojego życia na patrzenie się w ekran swojego telefonu. O wiele bardziej efektywnie można spędzić ten czas będąc offline.
    Denerwuje mnie ten pęd, coraz to nowe aplikacje, gry, kanały na youtube. Żeby być ze wszystkim na bieżąco potrzebne są niezliczone godziny czasu.
    Mój chłopak już prawie całkowicie stracił kontakt z rzeczywistością. Jest to główna przyczyna naszych nieporozumień. Moje stanowisko w tej sprawie na pewno się nie zmieni. Fajnie, jeśli ktoś wybierze sobie jedną, może dwie aplikacje/gry. Ale w pogoni za tym aby być ze wszystkim na bieżąco, marnowane są niezliczone godziny czasu… Kreatywne osoby potrafią bardzo ciekawie zorganizować swój czas będąc offline. Wiem, że Tobie Asiu głowy pełnej pomysłów nie brakuje, ale większość osób niestety bezmyślnie korzysta z tego, co oferują nam współczesne portale społecznościowe i aplikacje. Nie podoba mi się kierunek, w którym zmierza ten świat, ale to tylko moje zdanie. Pozdrawiam.

    1. Zgadzam sie z Tobą całkowicie. Teoretycznie ta gra miała wyciagnać dzieciaki z domów żeby się troszkę poruszały, ale juz teraz w necie mozna znależć pełno wskazowek jak oszukac aplikacje i łapac pokemony nie ruszając sie z kanapy. Zdecydowanie wolę wyjść na spacer z psem i chłopakiem i im poswiecić czas i moją uwage. Ktos wyżej wspomniał ze to gra cofająca nas w rozoju, może nie jest z tym aż tak zle, ale ta gra nie wymaga od nas zupełnie żadnego wysiłku umysłowego, w żaden sposob nas nie rozwija, nie wymaga myslenia, rozwiązywania problemów. Wrecz przeciwnie musimy ttlko slepo podazac w okreslonym kierunku. Tetris bardziej stymuluje nasz umysł.

        1. Osobiście nie, ale mój chłopak jest zapalonym graczem i wypróbowuje wszystko co się pojawia na rynku i nawet on stwierdził, że to strata czasu i zabawa na kilka godzin max. Może jest po prostu zbyt wymagający ;)

        2. Może coś przeoczyłem ale mi się wydaje że Pokemon Go nie wymaga szczególnie więcej kminienia niż Tetris który może na papierze jest prosty ale wymagał też o wiele więcej refleksu.

          Problem z tą grą jest taki że na razie niewiele w niej treści i jeśli szybko nie zaczną czegoś dodawać, to spodziewam się że nastąpi wysycenie entuzjazmu.

          Co do kantowania to można ale a) jak się zacznie oszukiwać to ta gra po prostu jest kosmicznie nudna i b) Niantic ma jakieś doświadczenie z kantowaniem z ingressa więc jak ktoś będzie miał za miesiąc zablokowane konto bo zaczął grać z domu to co? Nie warto – gra ma sprawiać przyjemność, jak nie sprawia graj w coś innego, za pasem premiera Pokémon Sun and Moon.

    2. Z tym marnowaniem czasu to jest ciekawa sprawa. Uważam, że jeżeli sprawia mi przyjemność rundka po mieście i łapanie pokemonów to nie marnuję w ten sposób ani sekundy. Mogłabym w tym czasie robić coś innego? Jasne, że bym mogła! Ale co jeśli chcę właśnie łapać pokemony? Pracy nie zawalam, relacji towarzysko-rodzinnych też nie (wprost przeciwnie, mojej mamie (nauczycielce i wychowawczyni z 30-letnim stażem ;)) bardzo spodobał się poke-szczur w jej ulubionym spożywczaku :D), przy okazji w moim rodzinnym miasteczku trafiłam w 2 miejsca, o których nie miałam pojęcia, a byłam pewna, że to miasto zdeptałam wzdłuż i wszerz nie wiem ile razy :) Najważniejsze to znać umiar :)

      1. Co prawda nie gram w Pokemon Go, ale zaczęłam grać w planszówki i w zasadzie to też strata czasu. Dla mojej koleżanki wszystko co nie oznacza zdobywania nowej wiedzy, która mogłaby się przydać w pracy, to też strata czasu, więc fakt, że dużo czytam książek uważa za moją słabość, przez którą nie mogę się rozwijać we właściwym kierunku. A ja z jednej strony lubię mieć świadomość, że dobrze wykorzystałam czas na pracę, ale lubię też tracić czas… w wybrany przeze mnie sposób.

  12. Nie wierze, ze ludzie marnuja czas by analizowac i dorabiac filozofie o „ruszeniu sie z miejsca i poznaniu ludzi” do czegos takiego i dzieki czemus takiemu. Ta gra wrecz zniecheca by sie rozejrzec tylko by patrzec w ekran. Ps. Pokemony mozna znalezc tez w auschwitz

    1. Wow, no można, bo generują się losowo, to nie tak, że ktoś z Niantic pojechał do obozu i je tam posadził. Za czym albo przeciw czemu to jest argument?

      PokeStopy działają tak, że kiedy się jakiś znajdzie, to na ekranie jest napisane, co to za miejsce i jest też jego zdjęcie. Obchodząc osiedle, zaliczając kolejne PokeStopy, znalazłam kilkanaście mozaik, płaskorzeźb, obrazów, figurek, dziwnych fragmentów budynków, na które chodząc codziennie do pracy nie zwracałam uwagi. Więc to nie tak, że tylko się człowiek lampi w ekran jak głupi, my ze znajomymi reagujemy raczej „o, pokestop tutaj? a co tu jest?” i głowa do góry :).

  13. W swojej miejscowości wyglądałam, jak dziwak z telefonem w ręku ekscytując się, że przy sklepie jest pokemon. Żałuję, że obecnie u mnie pada, bo wciągnęłam się w to łapanie. 9 pokemonów, przy wyjściu na zakupy uważam za bardzo dobry wynik. Szkoda mi tylko trochę baterii w telefonie, oj szybko znika.

  14. Asiu, sama nie wiem dlaczego, ale rozczarowałaś mnie.
    To mi si e pasuje do slow life i chyba nie kupię Twojej książki, choć zamierzałam.

    1. Z ciekawości, co ma slow life do pokemonów? Dla każdego coś miłego :) Myślę, że gospodarowanie swoim czasem tak, by niczego nie zawalać, a przy okazji wygospodarować sobie chwilę na złapanie pokemona, jeśli sprawia mi to frajdę, jest jak najbardziej zgodne z ideą życia slow :) Przecież nie chodzi o całkowite odłączenie się od cyber-świata!

    2. Jejku, jaka reakcja^^ ciekawe skąd u Ciebie taka łatwość w mówieniu innym, w zasadzie obcym ludziom, takich rzeczy. „rozczarowałas mnie” „nie kupie nic od Ciebie”…to dla mnie jakaś forma hejtu internetowego.
      na żywo nie miałabyś odwagi pewnie nikomu powiedzieć czegoś takiego, jakby Ci opowiedział, że ostatnio przeżywa fascynację aplikacją komórkową. Ale w necie puszczają hamulce. Takie hasełka może i byłyby uzasadnione, jakby Asia wykorzystywała dzieci do szycia piżam albo zamiast używać polskich materiałów używała jakiejś tandety, wmawiając konsumentom, że to polska jakość. Ale na milosc boską, Asia powiedziała, że lubi od czasu do czasu zagrać w pokemony. I że jej sie to podoba. Gdzie tu powod do rozczarowania? Slow life to nie domena życia nudnego doprowadzającego do powolnej śmierci:D Nie kupuj książki, Twoja strata. Asi nie ubędzie od tego:D

      1. Absolutnie 1up+! Chyba wolę jazdę rowerową po mieście (przy której nota bene tez czasem – bezpiecznie – patrzę w telefon, bo się beznadziejnie gubię), ale mam wrażenie, że nagle pojawiła się tu grupa offline’owych świętych. A zróbcie sobie, ludzie, rachunek sumienia – ile godzin dziennie w necie, ile godzin bez sensu, ile godzin spędzonych obok kogoś. A tej grze Asi podoba się przecież to, że może spędzić czas ze swoim chłopakiem i psem, i że łapie dzięki niej życzliwy kontakt z nieznajomymi, co jest bardzo słów. P.S. Książkę czytałam. Dobra, nie zawiodłam się:)

  15. Też mam 27 urodziny w tym roku i też cisnę w pokemony od paru dni :-). Czuję się, jakby mi ktoś wrócił dzieciństwo na sterydach, mam taką radochę z tego, że tylko cieszę michę na dzielni. Ale też pamiętam pogadanki w szkole na religii, jakie te japońskie bajki szatańskie, jak pokemony zjadają niewinnym dzieciom dusze, i to, co czytam dzisiaj w niektórych miejscach na temat GO zupełnie mnie nie dziwi.

    Piątka!

  16. Jak chcę się poruszać to idę pobiegać. I wolę popatrzeć na drzewa niż szukać pokemonów. Czy gry cofają w rozwoju? chyba nie, robimy to sami.

  17. Wczoraj minęły mi dwa lata z Ingressem ;) Dzięki niemu po 3 latach mieszkania na swoim osiedlu poznałam wszystkie jego zakamarki, zaczęłam ogólnie dużo więcej chodzić/jeździć na rowerze po okolicy, a nawet jeździć w różne dziwne miejsca o dziwnych porach nocy, żeby zrobić duże pola ;D Poznałam przy tym dużo fajnych ludzi, także zagranicą. Przykładowo, pojechałam służbowo na weekend do Freiburga robić zdjęcia, a przy okazji spiknęłam się z lokalsami na zbieranie unikatów (hakowanie unikalnych portali). Mamy kontakt do dziś ;)
    No i odwiedziłam przy okazji anomalii (specjalnych eventów dla graczy) sporo miejsc – Wiedeń, Rotterdam, Hannover, Hamburg, Gdańsk (wcześniej nie miałam okazji po nim tak dużo chodzić).

    Pokemony oparte są z grubsza na mechanice Ingressa, ale jednak Ingress wydaje mi się dojrzalszy – w końcu ciężko brać niepełnoletnich na akcje ingressowe o 2 w nocy :)

    1. Wydaje mi się, że jednak core grupą odbiorców Pokemonów nie są dzieciaki, tylko bardziej ludzie roczniki 80-90, dla których gra jedzie po nostalgii, ale możliwe, że kieruję się moją pokebańką :) Natomiast mi Ingress nigdy nie siadł, miałam poczucie, że próg wejścia jest dość wysoko i nie mam dość energii do zainwestowania, żeby się wciągnąć – a Pokemon GO mocno jedzie na strasznie niskim progu wejścia, wystarczy kojarzyć, o co chodziło z Pokemonami i siada, jeśli ktoś ma to tego ciągoty.

  18. Nie wiem o co chodzi z tymi pokemonami, mi wystarczy po prostu zwykły spacer lub wyprawy rowerowe na łonie natury…

  19. Coraz bardziej kusi mnie zagranie w słynne pokemony, ale mam skłonność do przesadzania. Pewnie zostałabym no lifem. Pamiętam jak wciągnęła mnie słynna facebookowa farma – ostatnia rzecz przed snem i zaraz po przebudzeniu – zebrać zbiory i nakarmić zwierzęta… miesiące wyjęte z życia, eh :)

    1. Ja mam tak z serialami i dlatego nigdy nie zaczynam ich oglądać sama – zawsze się umawiam na oglądanie z kimś, więc nie mogę oszukiwać i oglądać sama po 5 na raz:)

  20. mam 42 ,wkręca jak cholera ale ale jest skrajnie niebezpieczna ,potknięcia, wchodzenie na jezdnie, bieganie z telefonem w ręce bo ciemnych zakamarka miasta to norma , każdy myśli ja będę uważać niestety tak nie jest dojdzie do ofiar jestem tego pewien
    a gre już można pobrać oficjalnie w Polsce

  21. Pingback: MORTYCJA POLECA #81 - PRZEGLĄD INTERNETÓW | M O R T Y C J A

  22. Przepraszam za takie osobiste pytanie, ale może masz ochotę zdradzić jak poznaliście się ze swoim chłopakiem? ;)

  23. Pokemony od początku budzą strasznie skrajne relacje :) Pamiętam te artykuły o zwiększonej agresji u dzieci zaangażowanych w walki pokemonów, już nie wspominając o kościelnej nagonce, że to wymysł szatana :D Mam wrażenie, że Pokemony budzą większą złość w osobach, które w nie nie grają, stąd komentarze o marnowaniu czasu, cofaniu w rozwoju, byciu zawiedzionym i podobnie…
    Wczoraj prawie płakałam ze śmiechu jak z chłopakiem w parku biegaliśmy i było „Ja pójdę tą stroną jeziorka, a Ty drugą” i „Mam Evee! Choć tu też złapiesz!”. Moja mama była podłamana, że „my też”, ale jak zobaczyła pokemona na swojej kanapie, to się śmiała, że musi teraz uważać jak siada.
    Nie lubię jak ludzie decydują za mnie co jest marnowaniem czasu ;)

  24. A ja w to nie wchodzę :) Bo właśnie jestem przekonana, że bawiłabym sie zbyt dobrze -a boję się tego swojego braku umiaru. Ja tak mam – albo w ogóle albo na 100%.
    Myślę, że zanim zaczniemy krytykować innych, którzy robią coś, co nas nie kręci, warto zadać sobie pytanie – czy robią coś złego, krzywdzą innych? Jesli odpowiedż jest przecząca – chyba warto po prostu odpuścić, a co nas obchodzi, jak inni się relaksują?
    Pozdrawiam serdecznie wszystkich grających i tych niegrających takze :)

  25. A ja geocaching i questing poznałam dzięki harcerstwu! Sama nawet stworzyłam swojego questa w ramach zbiórek. Fajna zabawa i sposób na poznanie okolicy

  26. Nie wiem na ile to prawda, ale słyszałam, że to gra zainicjowana przez CIA, które z prawnego punktu widzenia nie może nagrywać/ kontrolować/ zbierać informacji, a tak dzięki grze ma dostęp do nagrywanych przestrzeni publicznych, wnętrz, prywatnych posesji, dźwięków i to wszystko legalnie dzięki ludziom zbierającym pokemony :)

  27. „Za każdym razem, kiedy pojawia się jakaś innowacja, mamy wybór. Możemy podejść do sprawy z otwartym umysłem, sprawdzić o co ten cały hałas, przekonać się czy to coś dla nas i postarać się zrozumieć. Możemy też zaszufladkować temat jako „nowe, dziwne, złe”. I na pewno głupie!” Tak tak tak! No lepiej tego ująć nie można!

  28. Fajna appka, w tydzień schudłam dzięki niej 1,5kg (moje spacery stały się znacznie dłuższe a tempo bardziej żwawe). W ciągu tego tygodnia zagadało do mnie dwóch sympatycznych chłopaków, którzy również w to grają a dzięki appce mieli pretekst do zaczęcia rozmowy :) Lepsza kondycja, lepszy kontakt z ludźmi, lepsze samopoczucie.

  29. Jeśli chodzi o Geocaching to dziwnie się ludzie na mnie patrzyli z przystanku autobusowego jak w krzakach przy pomniku bezskutecznie szukałam małego pojemniczka. Albo jak w parku przedzierałam się przez świerki, albo jak grzebałam w tujach przed klubem muzycznym… Naprawdę to budziło w ludziach niezdrowe zainteresowanie. Zwłaszcza, że wielu ludzi nie słyszało o Geocaching. Może gdzieś na bezdrożach to jest fajne, ale jak się robi takie rzeczy w centrum miasta, to ludzie myślą, że robi się coś podejrzanego (zgubiła coś? pijana? terrorystka?) i to jest krępujące.

  30. Za tego Psyducka na stole Cię nie lubię. Dwa dni pod rząd łaziłam nad wodą, miałam go na radarze i nie chciał mi się pokazać. A gracze z mojego miasta twierdzą, że non stop go łapią. Wredny nie chce, żebym go złapała. :(

    ;)

  31. Na jaki poziom znudzenia i otumanienia trzeba się wspiąć, do jakiego stopnia stracić kontrolę nad swoim życiem, by chodzić po ziemi i szukać nieistniejących stworów? i cieszyć się jak debil z każdego napotkanego brzydkiego 3D? tak dać się zmanipulować? pokolenie milenialsów nie zbuduje przyszłości, zjada się samo i zostanie z niczym. No chyba, że zostanie oko w oko z islamistami. Halo, tu ziemia i prawdziwy świat potrzebujący mądrych ludzi. Wiem, wołam w próżnię :)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.