Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Co słychać? Kwiecień.

Hej! Pierwszy wpis z tej serii, z marca, spotkał się z Waszym ciepłym przyjęciem, więc z chęcią przygotowałam kolejny. Dla mnie to spora przyjemność, takie podsumowanie zawsze mi przypomina, że całkiem sporo się u mnie wydarzyło i pozwala spojrzeć na cały miesiąc z dystansu – zwłaszcza, że mam naprawdę koszmarnie kiepską pamięć i o wszystkim zapominam. Wzięłam sobie do serca Wasze uwagi i dodałam też zdjęcia, których nie publikowałam wcześniej na Instagramie czy Facebooku.

IMG_20160401_162228

Miesiąc zaczęłam w Bielsku, gdzie wpadłam też na chwilę do zaprzyjaźnionej RedakcjiBB. Dziewczyny robią tam super robotę, z magazynu tworzonego przez młodzież dla młodzieży rozwinęli się w naprawdę niezwykłą społeczność, w której młodzi ludzie z jednej strony mogą zdobywać doświadczenie i rozwijać swoje talenty, z drugiej otwierać się na innych i poczuć się ze sobą dobrze. Mocno im kibicuję!

IMG_20160331_131826

Byłam też w Łodzi, po parę drobiazgów do nowości w Lunaby, które już niebawem pojawią się na stronie. Najwcześniej będzie je można zobaczyć na targach ślubnych Slow Wedding już w tą niedzielę w Kotulińskiego6 w Czechowicach-Dziedzicach – wpadnijcie się przywitać, jak tylko macie ochotę, będzie mi bardzo miło.

dav

Sobotni spacer po Krakowskim Przedmieściu, z niezniszczalną torebką z Zary, która jest ze mną od jakichś siedmiu lat. Myślę, że długowieczność zawdzięcza naprawdę grubej, pikowanej skórze – przez to mimo tego, że jest sztuczna, trzyma się na medal . Plus mój ulubiony kaszmirowy szal, z second handu, który zabieram w każdą podróż, bo idealnie sprawdza się jako kocyk.

IMG_20160410_085744

Cel spaceru – afternoon tea w hotelu Bristol. Menu kosztuje 60 zł za osobę, w cenie jest dzbanek herbaty (wiele rodzajów do wyboru) i mnóstwo kanapeczek, sconsów i mikrodeserów. A do tego, w piątki i soboty, muzyka fortepianowa na żywo. Wszystko odbywa się w pięknej sali kolumnowej, naprawdę świetne doświadczenie, idealne do celebrowania jakiegoś wydarzenia albo na nietypową randkę.

dav

Wybrałam się też na wycieczkę do Katowic, w odwiedziny do mojej przyjaciółki Ani. Nie mogę uwierzyć, jak to miasto się w ostatnich latach zmieniło! Kiedyś współczułam wszystkim znajomym, którzy zdecydowali się tam studiować, dziś chętnie bym w Katowicach zamieszkała.

IMG_20160411_081301

Odwiedziłyśmy wiele miejsc, w których jeszcze nie byłam, między innymi Synergię, gdzie zjadłam pyszne placki z otrębów gryczanych.

dav

W końcu udało mi się też wybrać do Muzeum Śląskiego. Podobało mi się bardzo, zgadłam wszystkie słówka w grze na znajomość gwary, a pani, która je wypowiadała, miała głos i akcent tak łudząco podobny do mojej babci z Rudy Śląskiej, że miałam wrażenie, że urządzenie zaraz mnie zapyta, czy mam ochotę na ciasto.

dav

Bardzo spodobała mi się też instalacja inspirowana kanarkami, które ostrzegały górników przed metanem, same niestety tracąc przy tym życie.

dav

Nie obyło się też bez wizyty na Nikiszowcu i przypomniało mi się, że lata temu robiłam tam podczas wycieczki z rodzicami zdjęcia na bloga. Przy okazji – jeśli interesuje Was historia Śląska albo po prostu lubicie dobrze napisane reportaże, koniecznie przeczytajcie „Czarny Ogród” Małgorzaty Szejnert.

dav

Odwiedziłam też Anię i Mateusza w ich pięknym mieszkaniu, nigdy nie mogę się napatrzeć na idealnie pasującą do wnętrza Taszkę, owczarka szwajcarskiego, tu na pierwszym planie w roli dywanika.

dav

Powrót do domu. Nigdzie nie przychodzi mi do głowy tyle pomysłów, co w pociągach. I chyba nie tylko mnie – miałam na studiach kolegę, który napisał całą swoją pracę magisterską, jeżdżąc tam i z powrotem londyńskim metrem.

IMG_20160415_154239

Kwiecień był też miesiącem intensywnego planowania, bo czeka mnie sporo wyjazdów w związku z premierą mojej drugiej książki. Mój planer za miliony monet od Erin Condren był więc w ciągłym użyciu. Jest piękny, ale ciągle odpada mu okładka, jest też mocno porysowana, w przyszłym roku na pewno zdecyduję się więc na planer którejś z polskich marek, w mniej kosmicznej cenie.

dav

Toczę ze sobą ciągłą walkę o niejedzenie słodyczy, ostatnio idzie mi nieźle, ale jak tu walczyć, jak mój chłopak przywozi mi z delegacji takie przysmaki? Nutellowe batoniki były przepyszne, wcale nie za słodkie, no idealne!

IMG_20160416_113651

Dla równowagi, sporo też gotowałam (podzieliłam się nawet kilkoma przepisami), największym odkryciem tego miesiąca były bezdyskusyjnie warzywne babeczki z przepisu Szczeslivej – naprawdę szybkie i naprawdę pyszne.

IMG_20160419_144942

Z kolei odkryciem miejskim był dla mnie Plac Konfederacji na warszawskich Bielanach, z uroczymi kamienicami, do których przylegają maleńkie ogródki, fajnymi kawiarniami i sąsiadującą ulicą Płatniczą, pełną małych domków i schowanych w starych ogrodach willi. Znalazłam nawet sypiącą połówkę małego domku na sprzedaż. Cena – dwa miliony.

IMG_20160417_182713

Spacerujemy po Starych Bielanach, Chrupek z nową, wiosenną fryzurą – mojego autorstwa!

dav

Stylowe wnętrze Rośliny, wegańskiej knajpy na Placu Konfederacji. Desery bardzo fajne, psie ciastka przyjęte z zachwytem, ale jedzenie mnie nie zachwyciło, może źle trafiłam.

dav

Jedna z moich ukochanych, niestety kosztownych, przyjemności, czyli masaż. Mogłabym spędzić życie na masażu, zawsze wpisuję voucher na listę prezentów nieodmiennie mile widzianych. W kwietniu byłam w Thai Sun, już drugi raz, i było super.

IMG_20160421_195805 (1)

A od Mai, koleżanki, z którą się na masaż wybrałam, dostałam magnes z Hatifnatami, prosto z Oslo. Jest przecudowny!

dav

Kwiecień był też miesiącem spacerów w spektakularnych okolicznościach przyrody.

dav

Jak widać, nie tylko mnie się podobało. Tarzanie się to jedna z większych życiowych przyjemności Chrupka!

dav

Patrzę na to zdjęcie i nie mogę uwierzyć, że to ten sam pies, co na tej focie z pierwszej chrupkowej sesji.

dav

Znalazłam też czas na czytanie wierszy z pięknej kolekcji, którą dostałam pod choinkę. W sobotni poranek, z herbatą, pod kocem, w ramach małych weekendowych przyjemności.

IMG_20160428_083616

A skoro już o książkach mowa, zwłaszcza książkach wydanych przez Znak, to odwiedziłam też Kraków, żeby ustalić szczegóły promocji mojej książki, zobaczyć jak się drukuje i wnieść ewentualne ostatnie poprawki dotyczące kolorów.

dav

Byłam zszokowana, że druk książki to nie bardziej rozbuchana wersja wkładania pendrive’a do komputera. W końcu dowiedziałam się, czym jest tajemniczy „druk offsetowy”, miałam nawet okazję zobaczyć, jak ten skomplikowany proces wygląda krok po kroku.

dav

Fajnie było też zobaczyć CMYK, który do tej pory miał dla mnie formę cyferek w Photoshopie, w postaci prawdziwych, wielkich maszyn z żółtą, niebieską, czerwoną i czarną farbą.

dav

Oglądam kilka stron, które dopiero później będą rozcinane. Nie mogłam wyjść z podziwu, że wszystko jest tak idealnie poukładane, gdybym to ja układała książkę do druku, na pewno pomyliłabym kolejność i zapomniała o połowie stron. Tym większy szacun, że do niedawna robiło się to ręcznie, bez pomocy programów komputerowych.

dav

To była naprawdę super wycieczka, pracownicy drukarni byli dla nas przemili i odpowiadali niestrudzenie na setki pytań. Wiecie, czego drukują obecnie najwięcej? Kolorowanek dla dorosłych!

dav

Nie mogło się obyć bez Chrupka! Przedsprzedaż książki rusza już w tym miesiącu, będzie ją też można kupić na Warszwskich Targach Książki. Będę tam w sobotę 21 maja, więc z przyjemnością napiszę Wam też dedykację – dam jeszcze znać o szczegółach.

IMG_20160428_171546

Znów nocowałam w pięknych apartamentach Laiko, tym razem udało mi się niczego nie spalić.

dav

Było dość zimno, więc oprócz secondhandowej sukienki miałam na sobie płaszcz z Mango i ulubioną chustę, ozdabianą złotą nicią.

IMG_20160428_211519

Udało mi się też spotkać z Ryfką, której nie widziałam chyba od roku! Strasznie chciałam spróbować kominkowych ciastek, które polecała na blogu, ale trafiłyśmy na moment, w którym panowie akurat zamykali.

IMG_20160429_100642

Rano zdążyłam jeszcze wpaść do Konrada z Halo Ziemia i wypić herbatę w jego pięknym biurze (Cluster Cowork) z piecami kaflowymi, stylowymi drzwiami i antresolą, na której można sobie uciąć drzemkę.

dav

A wisienką na torcie tego świetnego miesiąca był telefon od pana z serwisu, że mój rower jest już gotowy po przeglądzie. Odebrałam go po drodze z dworca i zaliczyłam swoją pierwszą przejażdżkę w tym roku – ale się za tym stęskniłam!

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

59 thoughts on “Co słychać? Kwiecień.”

  1. Na masaż zapraszam do Lublina. A wiosna i lato to dobry moment, żeby odwiedzić to miasto, bo dużo się dzieje!

    1. Z ciekawości zapytam – gdzie konkretnie polecasz się udać w Lublinie na masaż? Myślę o tym już od jakiegoś czasu, ale jakoś nie mogę się zorganizować, no i chciałabym trafić w jakieś sprawdzone miejsce :)

          1. Oj mam nadzieję, że w ramach reklamy książki wpadniesz do Lublina. Co będzie okazją także na masaż. Wszyscy będą szczęśliwi :D

  2. Wczoraj widziałam drogowskaz na Plac Konfederacji, zastanowiłam się co tam właściwie jest, teraz wiem, że następnym razem skręcę :).

  3. Ha! Niech się schowa ranking najlepiej ubranych blogerek u Kasi Tusk! Ja się załapałam do kwietniowego przeglądu u StyleDigger! :D
    #JestemZwycięzcą

  4. W liceum lubiłam pisać w tramwajach :). W pociągach głównie czytam.

    Co do planera, to oglądałam kiedyś na YT, jak jakaś pani dostosowuje takowy do swoich potrzeb. Między innymi oddawała okładkę do zalaminowania i wymieniała sprężynkę na jakąś sprawdzoną, chyba pobraną ze zużytego kołonotatnika. Dorysowywała też jakieś rubryki na dodatkowych pustych stronach i tworzyła rozbudowaną legendę oznaczeń. Na swój sposób fascynujące, ale ja wolałabym prawdę mówiąc, żeby planer za miliony monet nie wymagał tuningu. Z drugiej strony ja nie notuję aż tyle i aż tak szczegółowo jak ta pani, mogę więc spokojnie używać paperblanksów, które nie pozostawiają wiele miejsca na tego typu zabiegi, ale za to są solidne i trwałe.

  5. Ten post mnie zawstydza, bo wiem mój kwiecień minął strasznie statycznie i nic szczególnego się nie działo ;)
    Uwielbiam Twoje zdjęcia, za ten niepowtarzalny klimat, więc takie podsumowanie to czysta przyjemność dla oka. I książka widzę zapowiada się na równie pięknie ozdobioną tymi fotografiami… już nie mogę się doczekać premiery :))

  6. Bardzo lubię ten rodzaj postów, także cieszę się, że mogę je również u Ciebie przeglądać ;) Przy najbliższej wizycie w Warszawie muszę wybrać się z przyjaciółkami do Bristolu na herbatkę ;) Bardzo lubię takie smaczki :) Przyjemnego wieczoru ;)

  7. Poratujesz mnie? Jakiś czas temu znalazłam u Ciebie link do topmten miejscówek na wesele w okolicach Warszawy. Cały dzień ślęczę nad blogiem w poszukiwaniach…

  8. Super post, dodawaj je co miesiąc!
    I Asiu, mam propozycję/prośbę co do tematu na posta: porównanie życia w Warszawie i Krakowie. Wiem, że oba miasta znasz już dość dobrze, w obu mieszkałaś/mieszkasz parę lat, byłoby to ciekawe do poczytania o Twoich wrażeniach i przemyśleniach.

  9. Te warzywne muffiny w weekend odpalam, w temacie planowania polecam mix chyba wrocławsko-warszawski Imomo, czuję że spodoba Ci się kreatywna natura tych dziewczyn :)

  10. Bardzo lubię te podsumowania miesiąca :) zdjęcia piękne, teksty także…. i Twoje zdjęcie z pociągu z słuchawkami na uszach bardzo mi się podoba :)

    Czekam z niecierpliwością na książkę!

  11. Bardzo miło mi się czyta takie posty – lekkie, idealne na piątek. Kurczę naprawdę się u ciebie sporo działo:) Uwielbiam Stare Bielany, przed długi okres mieszkałam na Bielanach i co tydzień chodziłam tam na spacer marząc o tym, że kiedyś będę mieszkała w jednym z tych mini domków z mini ogródkiem (jak już wygram w totka). Wielkim sentymentem darzę restaurację Karuzel Bielański (naprzeciw metra Stare Bielany) choć nie każdemu przypadnie do gustu. Dla mnie to podróż w wehikule czasu – odnosi się to do jedzenia, poprzez wystrój aż po obsługę. Mają niedrogie zestawy lunchowe, trochę w klimacie baru mlecznego. Jedno ostrzeżenie – odradzam śledzia w śmietanie. Okropny:) Polecam też Pod podłogą z Jadłem na Starych B, choć jak dla mnie zapach w środku odstrasza i jak jeść to tylko w ciepłe miesiące w ogródku. Tanie i domowe polskie jedzenie, też trochę takie barowo-mleczne.Do wyboru 2 zestawy:)
    Skusiłaś mnie afternoon tea w Bristolu – zdecydowania chciałabym się wybrać następnym razem kiedy będę w Warszawie:)

  12. Ale fajny kwiecień miałaś! Zazdroszczę najbardziej chyba tych samotnych podróży pociągiem. I bardzo mi się podobasz w tej wersji z czerwoną sukienką, płaszczykiem i ta śliczną chustą:)

  13. Z ciekawości zapytam – masz już na oku jakieś planery z myślą o przyszłym roku? Strasznie miotam się w swoich notatkach treningowych i chciałabym jakoś tę kwestię uporządkować, bo jak na razie mam obedience porozrzucane pomiędzy Keep Google, kalendarz i zwykły zeszyt formatu B5. Mocno mnie ta sytuacja męczy, bo chciałabym mieć wszystko w jednym miejscu, ale do tego potrzebuję czegoś… właśnie między kalendarzem, a zeszytem, co z jednej strony pozwoli na robienie dość obszernych notatek, a z drugiej pozwoli planować w oparciu o konkretne daty. Buu.

  14. Paulina Natalia

    a na Targach Książki będzie Pani o jakiejś konkretnej godzinie? bo na ich stronie z informacją o tym dniu nie mogę Pani znaleźć :)

  15. Chałupa na Starych Bielanach za dwie banki to prawie darmo. Zazwyczaj chodzą po cztery. Bierz! No dobrze, żartuję. Dwie, czy cztery bańki, to żadna różnica. Lokalizacja nie jest tania, a domy wymagają ogromnych inwestycji, bo są naprawdę stare. Widzę tylko jedno rozwiązanie. Lotto :D

  16. Bardzo lubię te wpisy, są naprawdę inspirujące. Afternoon tea w Bristolu niestety chwilowo odpada, ale plac Konfederacji wpisałam na listę miejsc do obejrzenia w weekend przy najbliższej okazji:)

  17. Potwierdzam.Warzywne babeczki, które znalazłam u Ciebie, okazały się przebojem także w moim domu. Dziękuję. :-)

  18. Super wpis, czyta się jednym tchem do tego piękne zdjęcia. Najbardziej podobały mi się te z pieskami, ale jestem nieuleczalną psiarą więc mogę nie być obiektywna. Swoją drogą mam twoją książkę Slow fashion, jak miło, że powstaje kolejna część i wydaje mi się, że jeszcze ciekawsza bedzie, sądząc po tytule :)

  19. Piękny ten Twój miesiąc.

    A jak znajdziesz jakiś fajny, polski planer (nie za miliony monet), to mam nadzieję, że pokażesz nam go na blogu. ;)

  20. Przyznam szczerze, że dopiero niedawno do Ciebie trafiłam i bardzo mi się podoba :-) Sporo się u Ciebie działo w zeszłym miesiącu, fajnie się czyta :-) Apropos Katowic to kiedyś dostałam się tam na studia, ale zrezygnowałam i wybrałam Warszawę i do tej pory zastanawiam się jakby to było tam mieszkać, na pewno inaczej niż w stolicy, no ale to kwestia wyborów w życiu :-) Nigdy nie będzie wiadomo co by było gdyby :-) Pozdrawiam!

  21. myślę, że nie jestem jedyną osobą, która ma straszny problem z butami na wiosnę, może jakiś przewodnik? Uwielbiam twój blog, czytam kilka lat, a to dopiero mój pierwszy komentarz:))

  22. Cześć! Twój planer może i się psuje, ale jest przepiękny, nie można mu tego odmówić :) Ja korzystam z polskiego kalendarza o nazwie Multiplaner. Kosztuje stówę – moim zdaniem to drogo – i jest najbrzydszy z możliwych, ale ma bardzo ciekawy sposób porządkowania notatek. Nigdy wcześniej się z czymś takim nie spotkałam. Kto wie, może właśnie taki kalendarz by Ci pasował!

  23. Ten pomysł z podsumowaniem miesiąca jest wspaniały! Muszę zacząć to robić sama dla siebie, żeby pamiętać i żeby uświadomić sobie ile fajnego się wydarza.
    Co do planerów, dziewczyny ja też mam zawsze problem na styku ładna okładka/ porządne wykonanie/ fajny układ/ dużo miejsca. I ostatecznie doszłam do kupowania czystego porządnego notesu i robienia w nim swoich tabelek ręcznie. Trochę roboty ale bardzo polecam, bo dopasowanie 100% a ładne zeszyty są sporo tańsze kiedy nie są planerami.

  24. Joasiu, tyle rzeczy, inspirujacy miesiac, oj w pociagach, dojazdach, mozna sporo zrobic i pewnie sporo rzeczy napisac, bo skoro nic innego i tak nie ma sie do zrobienia, cala uwaga zostaje skoncentrowana na jednym zajeciu. Pozdrawiam serdecznie Beata

  25. Też uwielbiam masaże :) Jak będziesz w okolicy Cieszyna, to polecam EstetiQ day spa (co miesiąc robią promocje i często można trafić na różne fajne zabiegi w dobrej cenie).

  26. Asiu, na Bielanach KONIECZNIE kawa w księgarni Baczyńskiego! Księgarnia stoi tam od bodajże lat 70. (dla mnie od zawsze ;)), zawsze kupowało się tam podręczniki do szkoły, potem o mały włos by jej nie zamknęli, ale pojawił się ktoś genialny, kto zorganizował w Baczyńskim również fajne miejsce do posiedzenia i teraz księgarnia znów tętni życiem! Cudowna atmosfera, przekochana obsługa i super kawa (moje ulubione migdałowe latte – polecam!)

  27. W książce napisałaś: „nieatrakcyjne-buty i torebki ze sztucznej skóry”. Czy ja dobrze zrozumiałam, że torebka z Zary jest sztuczna? To jak to jest z tym Asiu nieatrakcyjne czy atrakcyjne?

  28. Będę się czepiać bo mam tu jakąś niespójność. Kolejny cytat:” …sztuczna skóra nigdy nie wygląda dobrze i nie uratują jej nawet designerskie dżinsy i koszula ze znanym logo. Nigdy nie będzie stylowa…”. Wydawało mi się ze jesteś konsekwentna w swoich poglądach. Chyba musisz napisać sprostowanie do tego, bo chyba zdajesz sobie sprawę, że wiele osób pod twoim wpływem zmienia podejście do ubrań. No i niech się trafi jedna osoba, która wyrzuciła wszystko z „eco” skóry na poczet tej „nieudawanej” – prawdziwej. To co jej powiesz Asiu? Można się przeprosić z „eco” bo po niej nie widać, że sztuczna?

    1. Rozumiem, ale nie rozwieję Twoich wątpliwości w takim razie, bo zwyczajnie mam inne zdanie. Dla mnie wyrzucanie czegoś, co dobrze mi służy, jest bez sensu, bo choć żadna inna torebka ze sztucznej skóry się u mnie nie sprawdziła, to ta dzięki grubym pikowaniom trzyma się i wygląda świetnie od 7 lat, więc nie widzę powodu, dla którego miałabym się jej pozbywać.

      1. Odpowiadasz wymijająco. Co to znaczy mam inne zdanie? Że to co pisałaś w książce jest już nie aktualne? Że jednak sztuczna skóra może wyglądać dobrze?
        Przecież ja nie chce abyś ta torebkę wyrzuciła. Nie chodzi oto a o konsekwencje wypowiedzi. A wątpliwości jakie się u mnie pojawiły to tylko takie, że wątpię w twoją szczerość.

        1. Nie wymijająco, ale nie wiem co jeszcze mogłabym na ten temat powiedzieć – mam w szafie starą torebkę, którą lubię, bo jest wyjątkiem od reguły, wygląda i trzyma się dobrze, czemu sama się w poście dziwię. Torebki z eko skóry generalnie mi się nie podobają i uważam je za mało trwałe, więc ich nie kupuję, ale kiedyś kupowałam, ta przetrwała i wygląda dobrze, więc ją mam. Naprawdę nic więcej nie uda mi się z siebie na ten temat wykrzesać, jeśli masz ochotę oskarżać mnie o brak szczerości (swoją drogą jaki miałabym mieć w tym cel?), nic nie zrobię, temat nie jest wart naszego czasu moim zdaniem:) Uwierz, że nie chciałam Cię swoją zarową torebką urazić;) Pozdrowienia!

  29. endorfinyalexy.blogspot.com

    Asiu, bardzo lubię czytać Twojego bloga, ponieważ bije od Ciebie dużo ciepła. Uwielbiam wpisy z serii hatifnaty, bo zawsze mogę się czegoś ciekawego dowiedzieć. Pozdrawiam serdecznie :)
    endorfinyalexy.blogspot.com

  30. Asiu, na wstępie chciałabym napisać, że Twój blog jest pierwszym, który zainteresował mnie na tyle, że śledzę go regularnie:) Sama marzę o napisaniu swojego bloga, ale chyba jeszcze musze się nauczyć slow life, by znaleźć na to czas, więc Twoją książkę zakupię na pewno. Super wpis o Katowicach, musze koniecznie odwiedzić Muzeum Śląskie. Tak się składa, że ja akurat studiowałam w Katowicach i przez cały czas myślałam jakie to miasto jest brzydkie i jak zazdroszczę studentom z Krakowa (do Krakowa na studia się nie dostałam). Studiowałam 6 lat 2 kierunki, więc na ostatnim roku wybrałam się na MOST do Krakowa. I tutaj czar pryska, bo o ile w mieście się zakochałam (tutaj mieszkam do teraz) tak studiowania nie wspominam dobrze. Tęskniłam ze moimi Katowicami, za studentami, którzy szanują swoich profesorów, nie olewają zadanych lektur i nie czują się panami świata, bo studiują na UJ. I to właśnie te 5 lat w Katowicach wspominam wspaniale i nie zamieniłabym tego na żadne inne miasto. A Katowice zmieniają się, to prawda, miasto korzysta z tego, co jest jego atutami i świetnie się w tym czuje. Miło odwiedzać tam znajomych i widzieć, jak miasto kwitnie:)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.