Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Odkrycia miesiąca – październik

Cześć! W to ponure popołudnie mam dla Was podsumowanie kulturalne ubiegłego miesiąca – kilka doskonałych książek i świetny serial. Jak zwykle czekam na Wasze propozycje, trzymajcie się ciepło!


Książki


„Dziewczyna z pociągu” Paula Hawkins – kiedy napisało do mnie wydawnictwo Świat Książki z propozycją podesłania thrillera, moją pierwszą myślą było „hmm, przecież ja nigdy nie czytam takich rzeczy”. Zerknęłam jednak na imponujące recenzje, przypomniałam sobie, że obiecałam sobie próbować nowych rzeczy i wzorem Taco Hemingwaya rzuciłam krótkie „bardzo proszę”. Zaczęłam czytać w sobotni poranek i… prawie spóźniłam się na umówione spotkanie, bo do tego stopnia nie mogłam się oderwać. Kojarzycie te książki, które po prostu nie chcą Was wypuścić, do tego stopnia, że robi się to męczące? Taka jest „Dziewczyna z pociągu”.

To historia niezbyt szczęśliwej Angielki, która dla poprawienia sobie nastroju snuje fantazje na temat idealnej, w jej mniemaniu, rodziny zamieszkującej dom, który mija codziennie, jadąc do pracy pociągiem. A kiedy perfekcyjna codzienność zostaje zaburzona, w końcu ma okazję zaangażować się w ich życie.

Nie czytam zbyt wielu thrillerów czy kryminałów, ale wydawało mi się, że niełatwo wyprowadzić mnie w pole. Tymczasem sprawy w książce przybierają taki obrót, jakiego nigdy bym się nie spodziewała. Z jednej strony byłam kompletnie zaskoczona, z drugiej miałam moment z rodzaju „no tak, przecież te puzzle od początku do siebie pasowały!”.

Zamieszanie wokół książki nie jest sztucznym podkręcaniem temperatury – ona naprawdę jest piekielnie zmyślnie napisana. I zostawia z niepokojącym uczuciem, że nie wszystko jest takim, jak się wydaje, a idealny obrazek bywa bardzo złudny. Na długą podróż pociągiem albo deszczowy weekend jak znalazł!

„Pan raczy żartować, panie Feynman!” Richard F. Feynman – „Jeśli mogłabyś umówić się na obiad z dowolną osobą na świecie, prawdziwą lub fikcyjną, żywą lub martwą, kto by to był?” – to jedno z pytań-klasyków, które bardzo często zadaje się ludziom w wywiadach albo… na pierwszych randkach. Nigdy nie wiedziałam, co na nie odpowiedzieć, wymieniałam zwykle jakiegoś lubianego aktora czy piosenkarkę, ale bez większego przekonania. Teraz nie miałabym ani chwili zawahania – gdybym mogła zjeść obiad z dowolną osobą na świecie, byłby to Richard Feynman.

k2

Nie dlatego, że był genialnym fizykiem i noblistą. Dlatego, że dzięki swej ciekawości świata, nieustannemu zadawaniu pytań i walce z różnego rodzaju absurdami jest dla mnie niezwykle inspirująca postacią. W książce opisuje różne aspekty swojego wyjątkowo barwnego życiorysu – od nauki otwierania sejfów w bazie atomowej, po karierę perkusisty w Brazylii. Przeczytajcie, nawet jeśli, tak jak ja, nic nie wiecie o fizyce – aż chce się po lekturze wyjść z domu, poznawać ludzi i próbować nowych rzeczy. Na zachętę możecie obejrzeć krótki dokument:

https://www.youtube.com/watch?v=LyqleIxXTpw

„Red Lipstick Monster. Tajniki makijażu” Ewa Grzelakowska-Kostoglu – jestem wielką fanką Ewy i jej kanału na Youtube. Po pierwsze dlatego, że prowadzi go niezwykle profesjonalnie, ale i na luzie, po drugie przez jej niepowtarzalny styl i udowadnianie, że pozostawanie z zgodzie ze sobą to najlepsza z możliwych dróg. Dlatego z przyjemnością sięgnęłam po jej książkę – porządkuje wiedzę z jej filmików i jest doskonałym punktem wyjścia do nauki makijażu. Podoba mi się, że nie powiela schematycznych zasad, ale pokazuje, jak odnaleźć swój własny styl, że wszystkie prezentowane makijaże nadają się do codziennego noszenia, książka jest pięknie wydana, z fantastycznymi zdjęciami. To po prostu konkret w dobrym guście.

 

k1


Filmy


Black Books – serial, po który sięgnęłam z rekomendacji Zwierza Popkulturalnego i jak zwykle się nie zawiodłam. To uroczy sitcom, kręcący się wokół niezbyt sympatycznego Irlandczyka, właściciela małej księgarni, i dwójki jego równie dziwacznych znajomych. Ma tylko trzy krótkie sezony, więc nie ma obaw, że nie wyjdziecie z domu przez długiego tygodnie, a do tego niesamowicie poprawia humor, więc bardzo Wam polecam.

https://www.youtube.com/watch?v=uDCZmuo8Ws4

 

W tym miesiącu trafiłam też na sporo takich sobie rzeczy – „Intruza”, który był trochę przydługi, „Crimson Peak”, które zamiast straszyć, groteskowo śmieszyło czy „Teorię wszystkiego”, historię życia Stephena Hawkinga – w porządku, ale bez zachwytów. Ciekawa jestem, czy Wy odkryliście coś wyjątkowego, dajcie koniecznie znać!

 

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

76 thoughts on “Odkrycia miesiąca – październik”

  1. Film „Teoria wszystkie” niesamowicie mnie poruszył. Uważam, że był zrobiony bardzo dobrze.

    Zainteresowałaś mnie książką „Dziewczyna z pociągu”, bo ostatnio często trafiam na bardzo pochlebne recenzje :-)

    Gorąco polecam serial „Homland” trzyma w napięciu. Choć ma już sporo sezonów to cały czas trzyma poziom.

    1. mnie również film 'teoria wszystkiego” bardzo poruszył, do tego stopnia że obejrzałam go dwa razy ;) na „dziewcznę z pociągu” mam chrapkę :)

    2. Ha! ja tez obejrzalam Teorie wszystkiego dwa razy – uwazam , ze jest swietny, zabawny i wzruszajacy jednoczesnie, a glowna rola meska to majstersztyk, bardzo zasluzony Oscar.

  2. Oho! Już kolejna osoba poleca „Dziewczynę z pociagu”, to chyba niezawodny znak, że powinnam po nią sięgnąć i się sama przekonać co w tym takiego jest! Dojeżdżając na studia autobusem obserwuję inne osoby i zastnawiam się kim są, więc myślę, że książka powinna mi się spodobać. Jak dobrze, że mam w tym miesiącu urodziny – już wiem o co poproszę!

  3. A wiesz, że mnie „Pan raczy żartować…” miejscami jednak, hm, może nie drażniła, ale wyczuwałam w niej coś więcej niż to, czym chciała się wydawać. Zwłaszcza tam, gdzie mowa była o konstrukcjach nuklearnych, w tym o pierwszej żonie Feynmana. Miałam wrażenie, że wszystkie przygody, piętrzenie tych świetnie się czytających zapętleń (na zasadzie: uczę fizyki – gdzie uczę? no jasne, że w Brazylii – ale czemu tylko uczyć fizyki w Brazylii, ja jeszcze do tego gram na bębnach w czasie wykładów!) przykrywają to, o czym Feynman nie chce powiedzieć, te delikatne struny, które zbyt łatwo potrącone jeszcze bardzo długo dźwięczą. Bo nie podejrzewam, że w innym wypadku mógł wszystkie sceny z żoną rozwiązać w taki sposób. A w każdym razie tak to sobie tłumaczę. Ale poza tym książka świetna i rzadko gości na mojej półce, bo jest w wiecznych pożyczkach :).

    1. Hm, to chyba dlatego, że ta książka jest zbiorem anegdot, a nie (auto)biografią :) mnie bardzo urzekła, wracam często do losowych fragmentów (np. kiedy ostatnio zaczęłam uczyć się portugalskiego). Jest też druga część książki, ale mniej zaskakująca… Miałam ją, ale komuś pożyczyłam…. i niestety nie mogę do niej wrócić.

  4. Ja w tym miesiącu zabrałam się za klasyki – „Buszujący w zbożu” i „Zabić drozda”. Obie książki polecam, choć drugiej jeszcze nie skończyłam. Przypomniałam sobie, jak świetną książką i filmem jest „Charlie”. A także dwie nowości „Mój Nowy Jork” – ta książka jest po prostu przepiękna – i „Pozdrowienia z Korei” – wymagający, ale ciekawy reportaż o Korei Północnej.

  5. Książka o Feynmanie zrobiła na mnie przeogromne wrażenie, natomiast „Dziewczyna” wynudziła za wszystkie czasy ;) Dla osób o podobnej ciekawości świata polecam wspaniałe „Cosmos: A Spacetime Odyssey”!

  6. Black Books <3 Uwielbiam ten serial, od czasu do czasu oglądam sobie jakiś odcinek na poprawę nastroju. Jest cudownie absurdalny. A wiesz, że Dylan Moran w przyszłą sobotę występuje w warszawskiej Stodole? Byłam już raz na jego występie i baaardzo polecam! A jeszcze co do seriali, to koniecznie obejrzyj IT Crowd, też krótki i też brytyjski, poziom humoru i absurdu podobny do w Black Books (a może nawet wyższy ;)).

  7. Przeczytałam „Nieznośną lekkość bytu” i żałuję, że zrobiłam to tak późno. Żałuję każdej chwili z czasów, kiedy nie znałam tej książki.
    Ciekawa jestem, czy ją znasz…?

        1. haha, właśnie niekoniecznie, ja czytałam ją w liceum i za Chiny nie pamiętam o czym była :D pamiętam głównie emocje z lektury, ale treści ani trochę. Chyba pora powtórzyć!

  8. Anna Katarzyna

    Przeczytałam, że to był niezbyt symetryczny Irlandczyk i przypomniało mi się, że moja ulubiona ciotka zawsze mówi „każdy jest ładny, kto ma nos na środku”. Więc to pewnie nieładny Irlandczyk, chyba że brak symetrii nie dotyczy nosa.

    Przy okazji, dowiedziałam się dzisiaj, że siostra mojego dziadka, którą ja pamiętam jako samotną i trochę dziwną (ale bardziej nudną) starszą panią, w czasach młodości poznała nazistę z Argentyny który jeszcze długie lata po wojnie pisał do niej listy i namawiał, żeby uciekła do niego. Oprócz tego miała mnóstwo innych przygód o których nie wiedziałam (np dwutygodniowe małżeństwo). Teraz mam o czym myśleć- z naszej dwójki to na pewno na jestem ta nudna!

    1. :D o łaaał! Ja też jakiś czas temu poodkrywałam mnóstwo dziwnych rodzinnych historii, było i tygodniowe małżeństwo, i pradziadek, który miał dwie żony – siostry:) Nie daje mi to teraz spokoju – jak się poznaje nazistów z Argentyny?

      1. Anna Katarzyna

        Kiedy przyjeżdżają na wojnę do Europy i- bardzo filmowo- ranni w boju lądują w szpitalu w Twoim rodzinnym mieście. A Ty, równie filmowo, pomagasz w tym szpitalu jako pielęgniarka.

        Ciągle mam problem to przetworzyć.

  9. Asiu! Dziękuję za podsunięcię książki i filmu o Richardzie Feynmanie – niesamowicie inspirująca postać! Film obejrzałam, a książkę już zamowiłam i coś czuję, że spędzę cały wieczór na rozmyślaniu o tym mądrym, ciekawym świata, serdecznym i inspirującym człowieku. Wielkie wielkie dzięki! Milego weekendu :)

  10. Dziewczyna z pociągu to coś dla mnie. Szukałam właśnie czegoś dobrego do poczytania na jesienne wieczory. Uwielbiam thrillery, a ten zapowiada się obiecująco. Dzięki za fajne inspiracje! :)

  11. Polecam stand up’y Dylana Morana na yt! I serial peep show, widzę że już ktoś mnie ubiegł – mogę oglądać te same odcinki w kółko, a na dniach zaczyna się ostatni sezon. Absolutnie genialny serial.

    1. Aha, i jeszcze That Mitchell and Webb Look – trochę mniej równy niż Peep Show, ale skecze ze snookerem to klasyka. Poza tym „Harry & Paul’s Story of the 2s” – prześmieszne; jeśli okazałoby sie w Twoim guście, to na dokładkę serial „Harry & Paul”. I na koniec absolutna perełka z przepiękną piosenką – serial Detectorists, który niedawno powrócił z 2. sezonem. No, to tyle mojego ;))

  12. Joasiu, ostatnio pytałam Cie co sądzisz o kaszmirze z sieciówek i dziś znalazłam w lumpeksie czarny sweter z luźnym golfem z firmy Marks & Spencer i według mnie jakość powala, sweterek jest dość gruby i prezentuje się świetnie (w porównaniu z tym z F&F). Gdyby nie Twoja książka (którą z resztą wygrałam na tym blogu:) ciągle kupowałabym akryl i nie wiedziała, że zwyczajnie szkoda na niego pieniędzy. Nigdy nie wiedziałam czemu tak bardzo elektryzują mi się włosy i teraz już nie mam tego problemu. Tajemną wiedzę przekazuję dalej :)

  13. Tak bardzo uwielbiam Twój post, że wiem co już będę czytać i oglądać przez najbliższe dni. Idealny na jesienny sezon <3 Więcej takich proszę!

  14. Mnie „Dziewczyna …” nie zachwyciła w ogólnym rozrachunku, chociaż dobrze się ją czytało i szybko. Ale są fajniejsze książki. Jak np. „Szczygieł”, która to na pewno pozostanie w mojej pamięci na dłużej.

      1. Ha! Ja też nie mogłam przebrnąć przez tę książkę…
        Mimo wielu zachwytów innych osób do mnie jakoś nie trafiła i mam dodatkowo wrażenie, że już kiedyś czytałam taką książkę (Strasznie głośno, niesamowicie blisko), w której narratorem też jest nastolatek. Polecam :)

  15. Black Books pokochałam bardzo mocno kilka lat temu, gdy emitowało go HBO. Odcinek z wycieczką zagraniczną był boski!

  16. Chętnie sięgnę po „Dziewczynę z pociągu”, zwłaszcza, że jestem w klimacie kryminałów, z tym że polskich – odkryłam Miłoszewskiego, w ciągu tygodnia łyknęłam „Uwikłanie” i „Ziarno Prawdy”, na Kindle’u czeka „Gniew”, nie wiem kiedy ostatnio wracałam do domu i zamiast zajmować się piętnastoma mniej lub bardziej istotnymi rzeczami, po prostu pakowałam się pod koc w salonie i czytałam :D
    z filmów odkryłam świetną komedię quasi-romantyczną – „About time”, baaardzo polecam, nie jest to mój ulubiony gatunek filmowy, ale oglądało się wspaniale!

  17. Już nie pierwszy raz po przeczytaniu Twoich wrażeń książka wylądowała dzień później w paczkomacie pod domem:).

    Mam pytanie na temat twojej opinii o marce Simple. Dotychczas kupowałam tam akcesoria w promocji (szalik, czapkę itp), zastanawiam się czy warto kupić tam sukienkę lub koszulę. Zdaję sobie sprawę, że to zawsze kwestia indywidualna ubrania, nie całej marki ale potrzebuję oka eksperta;).

    1. W Simple wszystko jest na mnie za długie, więc nie pomogę. Miałam tylko jedna kurtkę, do której wszystko się lepiło, więc nie byłam z niej szczególnie zadowolona. Ale słyszałam raczej dobre opinie, może dziewczyny coś doradzą!

      1. Kupiłam kilka tygodni temu sukienkę- czarną, rozkloszowaną, z długim rękawem. Zamówiłam ją przez Internet i jak mało którą rzecz pozostawiłam z uwagi na bardzo dobrą jakość- sukienka ma podszewkę nawet w rękawkach, jest ciepła, elegancka, uszyta z grubej mięsistej tkaniny i ładnie trzyma fason.

    2. Z Simple mam jedwabną sukienkę i wełniany płaszcz. Obie rzeczy noszę od kilku lat i nie mam im nic do zarzucenia – mimo że na pierwszy rzut oka nie sprawiały wrażenia super-porządnych. Kupowałam w gdańskim outlecie, więc cenowo były bardzo przystępne (sukienka była przeceniona na 150 zł, ale że miała jakąś plamę, to wytargowałam się na 100 zł – plama zeszła bez problemu, natomiast płaszcz kosztował ok. 600 zł, co za taką rzecz jest kwotą śmiesznie niską). Jedyne co, to guziki i „zawieszka” w płaszczu dość kiepsko przyszyte, ale wiadomo, że można to poprawić samemu :)

  18. Zwróciłam kiedyś uwagę na książkę Richarda Feynmana w księgarni, ale jej wtedy nie kupiłam; po Twojej recenzji chyba jednak to zrobię :)
    Ja i Luby odkryliśmy ostatnio książkę… kucharską: „Superfood na co dzień” Jamiego Olivera. Oliver promuje w niej zdrowe odżywianie – tłumaczy, co jeść i dlaczego, a jego przepisy są po prostu cudowne! Największe wrażenie robi na nas dział ze śniadaniami, zamierzamy przetestować wszystkie przepisy. W kolejce czekają m.in. pudding z czarnego ryżu z tropikalnymi owocami i muffiny z batatami i nasionami, będzie pysznie!

  19. Ostatnio oglądałam „Bez litości” z Denzelem Washingtonem .. Jejciu to jest jeden z lepszych filmów jakie oglądałam i polecam wszystkim, którzy lubią filmy dające do myślenia i hmm nie jestem dobra w opisywaniu filmów ? Polecam obejrzeć zwiastun naprawdę warto.
    I wczoraj oglądałam film Dar i że jestem trochę strachliwa to wysypałam talerz z owocami na mojego chłopaka xd a co do filmu też polecam obejrzenie zwiastunu, mnie zaintrygował i nie żałuję, bo mnie zaskakiwały poszczególne etapy filmu i zagadka na końcu. Pozdrawiam i życzę miłego weekendu.

    1. Hm, moim zdaniem zwiastun filmu „Bez LItości” prezentuje się dużo lepiej niż sam film. Nie uwidziałam tam szczególnego przesłania. Pod względem akcji- nie można powiedzieć, że fabuła wiele wnosi do historii kina. Bardzo mi przypomina Szklane Pułapki i inne klasyki. Dla MNIE ( podkreślam, bo to kwestia indywidualna) , film aż ociekał niepotrzebną (miejscami) brutalnością(typu przewiercanie komuś czaszki na wylot korkociągiem do wina- niezwykle plastyczny obraz:P). Nie demonizuję tego filmu, ale po prostu myślę, że akurat na niego szkoda czasu( mówię z ręką na sercu, jako fanka kryminalnego neo-noir:D)
      Pozdrawiam najserdeczniej

  20. Mnie osobiście bardzo rozczarowała „Teoria wszystkiego”. Oczekiwałam więcej, hmm, Hawkinga, mniej historii jego żony. Naprawdę nie mam tu zamiaru umniejszać pierwszej pani Hawking, nie o to mi chodzi. Mimo to, myślałam, że może gdzieś uchylony zostanie rąbek jego procesu twórczego, tego, jak dochodził do prawdy fizycznej. Strasznie mi tego brakowało w tym filmie. Hawking to naprawdę niebanalna postać fizyka, który zaistniał w popkulturze, a jakoś bardzo został umniejszony jego wkład w fizykę współczesną w tym filmie. Oprócz pięknych zdjęć, smutnej w zasadzie i trudnej historii oddania nie widzę w nim tego, co chciałam zasiadając do oglądania.

  21. Ja w ostatnim czasie znowu zaczęłam więcej czytać. Zwłaszcza pierwsza opisana przez ciebie książka mnie zainteresowała, poczytam sobie trochę o niej i być może się skuszę. Jestem też w trakcie poszukiwań jakiegoś fajnego serialu ale jak na razie nic mnie nie zainteresowało.

  22. Z seriali „Olive Kitteridge”. O zwykłych ludziach, uroczy i często gorzki. Tylko cztery odciniki, pojawia się Bill Murray. A główna rola fenomenalna.

  23. Przyuważyłam w kiosku Teorię wszystkiego i postanowiłam poszukać, może będzie na którymś portalu z filmami, dobrze wiedzieć, że warto :-) W październiku wałkowałam natomiast temat stylu ;-) Przeczytałam drugi raz Twoją książkę, znacząc obficie fiszkami, „Po drugiej stronie lustra” Agaty Dominik i „Nieporównywalnie piękną” Joanny Tor Gazdy. Moje prywatne stylistki :-) A z lektur bardzo przyjemnych na długie wieczory „Powrót na Staromiejską” Mulczyńskiej. Jeśli ktoś lubi klimat małych barwnych sklepików z rękodziełem, pachnących mydlarni, czekoladziarni, uroczych knajpek prowadzonych z sercem i wątkiem miłosnych zawirowań w tle – polecam :-)

  24. Oglądałam dzisiaj film „Lucky One” fajny, miejscami nieco ckliwy, ale pozwalający spojrzeć na życie trochę z innej perspektywy – nie wszystko jest takim jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Byłam również w kinie na „Ugotowanym” – dla fanów foodporna jak znalazł, ale wybitności (pod kątem nie-jedzenia to tam nie ma ;) ).
    Czytam od dłuższego czasu też książkę „Myśl jak Sherlock Holmes”, którą serdecznie polecam. To pierwsza książka w historii mojego czytelnictwa, którą czytam tak wolno. Zwykle lektury pochłaniam, a tą sączę co 5-10 stron. Nie dlatego, że jest źle napisana, tylko dlatego, że muszę pomyśleć i zastanowić się nad – z pozoru banalnymi treściami, które przekazuje Autorka, a które w rzeczywistości takie proste nie są. Jeśli chodzi o naukę uważności w życiu, to jest to moim zdaniem najlepszy podręcznik, który Ci serdecznie polecam :)

  25. Od kiedy pojawił się post, zdążyłam już przeczytać tę książkę właściwie w kilka godzin :) nie spałam przez nią do 3 rano, a gdy się obudziłam o 10, to czytałam dalej aż się skończyła. Fajna i niesamowicie wciągająca, podoba mi się sposób napisania i taka szara rzeczywistość, autentyczność. Lubię czytać z Twojego polecenia, gdyż wiem, że jakość tekstu będzie sprawdzona i na poziomie :) zaczęłam też jakiś czas temu „Wyznaję”, ale nie mogę się jakoś wciągnąć, jestem na samym początku i nie specjalnie podoba mi się wątek dominikanów, jest powierzchowny jakiś, albo może muszę się wczuć ;)
    A ja Tobie bym chciała polecić też jedną książkę, jeśli jej jeszcze nie czytałaś „Mag” Fowlesa. Jest inna i wciągająca także. Nie będę zdradzać fabuły, więc musisz uwierzyć mi na słowo, to nie będzie zmarnowany czas. Mam słabość do grubych tomów ;) I lubię czytać stare książki, takie które są na rynku długo a mimo to dalej zdobywają uznanie. Pozdrawiam serdecznie

  26. Chyba odechciało Ci się prowadzić bloga, bo posty są coraz rzadziej i coraz nudniejsze. Podałaś 4 pozycje w tym poście. W hatifnatach też coraz mniej. Zaczyna tu wiać nudą.

    1. Posty z odkryciami mają tyle pozycji, ile trafi mi się w danym miesiącu – nie widzę sensu w polecaniu na siłę rzeczy, które mnie nie przekonują. Nie w każdym miesiącu zachwyca mnie dużo rzeczy.

  27. Dla mnie „Teoria wszystkiego” zostawiła gorzki posmak. Film bardzo mi się podobał, ale poirytował mnie rozwój sytuacji. Że żona poświęciła dla niego swoją karierę, tak na prawdę to ona dała mu porządnego „kopa do życia” i przez cały czas wspierała i nie pozwalała się poddać… A on zakochał się w „asystentce”? No aż się we mnie zagotowało. Dobrze, że sobie ułożyła później życie :) Ale po prostu byłam wściekła kiedy skończyłam oglądać ten film :)

  28. Niedawno byłam w kinie na „Soli ziemi” – arcydzieło! Jeśli miałabym wybrać jakiś film, aby wejść do środka i móc chwilę w nim posiedzieć to właśnie ten.

  29. Będąc ostatnio w Empiku rzuciła mi się w oczy „Dziewczyna z pociągu”, potem sobie przypomniałam, że Ty o niej wspominałaś, pomimo że nie jest to mój ulubiony typ literatury, pochłonęłam ją jednym tchem. Faktycznie bardzo wciąga, ale zbyt szybko, moim zdaniem, czytelnik jest się w stanie domyślić zakończenia przez co nie jest to już intrygujące. Do końca miałam nadzieję, że zakończenie zaskoczy i, że to czego się sama domyśliłam okaże się odwrotne. Nie mniej jednak rzeczywiście świetnie pokazuje, że często to co widzimy z zewnątrz, gdy patrzymy np. na życie innych ludzi jest złudne i w rzeczywistości inne. Z zewnątrz czasem nie dostzregamy dramatów, które dotykają ludzi. Myślimy, że są oni szczęśliwi.

  30. A ja też niedawno odkryłam Feynmana! Oprócz „Pan raczy… ” przeczytałam jeszcze „A co cię obchodzi co myślą inni” – bardzo polecam!

  31. Mnie osobiście „Dziewczyna z pociągu” nie urzekła. Czytałam zdecydowanie lepsze kryminały/thrillery. Pochłonęłam ją w dwa dni, bo czekałam na efekt „wow”. Nie powiem, zakończenie okazało się zaskakujące, bo na pewno od samego początku bym na to nie wpadła, ale nie poczułam jakiejś niesamowitej atmosfery albo napięcia. Po prostu coś się zaczęło i rozwinęło. Aczkolwiek dobrze przeczytać coś co jest na topie, przynajmniej można sobie o tym porozmawiać i wymienić się opinią :)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.