Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Spot Digging: targ staroci pod Halą Targową

Kolejnym miejscem, które chciałabym pokazać Wam w ramach cyklu odkrywania ciekawych miejsc, jest targ staroci pod Halą Targową. W każdą niedzielę rozkładają tam swoje „stragany” (słowo stragany ujęłam w cudzysłów, bo większość rzeczy jest po prostu rozłożona na chodniku)  dziesiątki sprzedawców- od profesjonalnych antykwariuszy, po sprzedające wszystko i nic stuletnie staruszki. Co można tam kupić? Właściwie łatwiej byłoby chyba wymienić rzeczy, których pod Hala Targową znaleźć się nie da. Są tam stare zdjęcia (zawsze zastanawiam się kto na nich jest i jakie były losy tych ludzi), albumy, książki i archiwalne numery gazet czy magazynów. Jest stara porcelana, garnki, sztućce, wszelkiego typu tablice, wieszaki i puszki. Jest mnóstwo starych aparatów, telefonów, maszyn do szycia i do pisania. Są buty, łyżwy, skórzane torby, futrzane czapy i piękne zegarki. Są i rowery- nie wiem jak jest teraz, ale kilka lat temu krążyła po Krakowie plotka, że kiedy ukradną ci rower, możesz spokojnie udać się w kolejną niedzielę pod Halę Targową i kupić go sobie jeszcze raz. Ale chyba najbardziej fascynują mnie stosy części do jakichś bliżej nieokreślonych urządzeń, których zastosowania nie znają nawet sami sprzedawcy, jednak wydaje się to nikomu nie przeszkadzać. Granica między sprzedawcą a klientem jest zresztą dość płynna- kilka osób było wczoraj żywo zainteresowanych odkupieniem mojego aparatu. Klimatu panującego pod Halą Targową nie da się porównać do niczego innego- trzeba tylko pamiętać o odpowiednim ubiorze (obowiązuje nie tylko zasada „mniej znaczy więcej”, ale i „gorzej znaczy lepiej”- to jak wyglądamy ma duży wpływ na ceny proponowane przez sprzedawców), pilnowaniu swoich rzeczy (kopertówka to słaby pomysł) i polowanie na starocie na pewno będzie udane. Najlepiej jest pojawić się tam wczesnym rankiem- wiem, że wstawanie w niedzielę o 6 rano nie brzmi dobrze, ale już koło 10 zaczyna się robić bardzo tłoczno, a najciekawsze rzeczy znikają znacznie wcześniej. Najbardziej wytrwali mogą udać się jeszcze na pobliski targ na Placu Nowym na Kazimierzu- bardziej uporządkowany, ale znacznie mniej efektowny. A jeżeli zdarzy Wam się zabłądzić w okolice Hali w godzinach nocnych, koniecznie spróbujcie słynnych grilowanych kiełbasek, sprzedawanych z niebieskiej nyski– godziny otwarcia 20-3, zwykle trzeba odstać swoje w kolejce, ale za to jest to chyba najbardziej towarzyska kolejka świata.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

| flea market on Hala Targowa, corner of Grzegórzecka and Daszyńskiego streets, Kraków|

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

49 thoughts on “Spot Digging: targ staroci pod Halą Targową”

  1. Z tego co widzę, tego targowiska nie da się jednak porównać z naszym łódzkim. Nasz rynek jest mniej światowy i, jakby to powiedzieć, bardziej dziadowski :P Nawet strach iść tam z aparatem, ale wrażenia, bezcenne!

  2. Matko boska, wsiadam w pociąg Warszawa-Kraków. Mogłabyś podać orientacyjne ceny tych rzeczy? Mi wpadł w oko srebrny ptak ;)

  3. Kiedyś tam nawet facet sprzedawał barokowy ołtarz! :O A instrumentów nie polecam kupować na Hali, bo kiedyś widziałam jak piękne skrzypce mokły w strugach deszczu, a właściciel ich nawet nie raczył przykryć. Jak ktoś chce, to na własną odpowiedzialność.

  4. Wow! Co za miejsce! Normalnie jakby się przechodziło przez magiczne drzwi do innego świata ;-)! Podobne klimaty zawsze zachwycały mnie na berlińskich targowiskach, na jednym tak się wkręciłam, że wyszłam z zepsutym zegarkiem za 1 euro ;-)!

    Aha – poproszę te stare Vogue’i z grosze!

  5. Aż dziw bierze, że jeszcze tam nie dotarłam. najbliższą niedzielę w Krakowie spędzę właśnie tam!
    Uważam, że cykl o fajnych miejscach w Krakowie, to świetny pomysł. Czekam na więcej :)

  6. Lubię takie miejsca głównie ze względu na stare płyty i książki. Takie miejsca mają klimat i są rajem dla poszukiwaczy unikatowych przedmiotów ale też są bardzo pro ekologiczne.

  7. Macie tam fajny targ z tego co widzę :)
    Albumy ze starymi zdjęciami mają w sobie coś naprawdę fascynującego. Jak byłam mała, uwielbiałam przeglądać stare zdjęcia moich pradziadków i dalekich krewnych i wyobrażałam sobie jak wtedy żyli :)


  8. Anonimowy-> Vogue coś koło 20 zł, bo dopytywałam znajomych, ale sama nie sprawdzałam, więc nie jestem pewna.

    Anonimowy-> wszystko zależy od wartości danej rzeczy, stanu, humoru sprzedawcy- pamiętam że kupiłam kiedyś wielki skórzany kufer za 60 zł, Ryfka wyszła wczoraj z kozakami za 10 zł, ale pewnie zdarzają się i takie za 100. Trzeba po prostu pytać i pertraktować.

    Agatiszka-> też się trochę bałam:)

    Anonimowy-> tak jest, wzięłam rękę Ryfki ze sobą, żeby przytrzymywała mi zdjęcia i albumy:)

    Niezdrowy Rozsądek-> wszelkiego rodzaju typy spod ciemniej gwiazdy są wpisane w klimat targu:)

    Anonimowy-> widziałam parę razy jakieś skrzypce i mandoliny, więc instrumenty jak najbardziej się zdarzają

  9. Chociaż swoje przyszłe mieszkanie chciałabym w bardziej nowoczesnych klimatach, zawsze ciągnie mnie do takich miejsc i gdybym mogła, pewnie bym połowę kupiła. A mój facet cieszyłby się jak dziecko z tej puchy Jacka Danielsa która króluje na jednym ze zdjęć :) Torebki też są świetne
    Szkoda, szkoda… że tak daleko do Krakowa :(

  10. Tak wiem:) w każdym razie torebkę trzymam zawsze blisko siebie. I zawsze biorę przyjaciółkę, bo sama nie mam odwagi tam się pojawić.
    Plac Nowy bardziej cywilizowany, ale droższy i mniej ciekawy. No coś za coś:P

  11. Podobny targ bywa w moim mieście, w trzecią niedzielę miesiąca (straszny termin, bo kto pilnuje liczby niedziel?!) i ciągnie się przez prawie cały park w centrum miasta. I faktycznie, ma swój klimat nieziemski, mimo że zapewne dużo mniejszy niż ten wasz – Krakowski.

  12. ooohhhhhhh!!!!! Cóż za zegarki!!! Choruję na takie od paru lat, ale jak widzę je u jubilera to nogi mi się uginają – przeciętna cena to kilkaset złotych…

  13. Właśnie za taki cudowny, stary klimat kocham Kraków. Niestety mieszkam w Warszawie i niestety w najbliższym czasie nie jawią mi się plany dłuższego zamieszkania w Krakowie. Jednak uparcie powtarzam, że jest to miasto cudowne, jednak na chwilę obecną pozostające w sferze moich marzeń.
    Czekam tylko na jakieś wolne dni aby móc wybrać się na moją coroczną , chociaż kilkudniową, podróż do Krakowa. I obowiązkowo odwiedzę polecone przez Ciebie miejsce :)

    Ps. Świetny cykl :)

  14. Cudowny klimat był też swego czasu (nie wiem jak teraz, bo już dawno nie zaglądałam) na warszawskim Kole. Rano o 5 zbierała się tam cała śmietanka wystawiennicza na Mazowszu. Od czasu do czasu można coś jeszcze trafić, ale wrażenia już nie te same. Kiedyś przyjaciółka sprawiła mi najpiękniejszą filiżankę ze spodkiem kupioną właśnie na Kole. Łza się w oku kręci. Innym miejscem była jeszcze Olimpia – niszowa i, powiedziałabym, że na tamte czasy dość hipsterska – zaopatrywały się tam m.in. stylistki Twojego Stylu i (starego, dobrego) Elle. A krakowski targ równie przyjemny. Zdjęcia chętnie bym przygarnęła.

  15. ach, uwielbiam nasz Targ Żydowski. Szczególnie z obowiązkową zapiekanką na niedzielne śniadanie;) Warto też zaznaczyć, że można na tym targu sobie handlować (ja często wyprzedaję swoją szafę tam, nie na allegro), tylko trzeba przyjść odpowiednio wcześniej i zapłacić za miejscówkę. Wrażenia z takiego handlowania- bezcenne:)

  16. Kolejny świetny post. Wiele miesięcy Cię nie odwiedzałam, bo szczerze mówiąc nie przypadały mi do gustu Twoje stylizacje, teraz widzę świetne ubrania i przepiękne perełki vintage, cała oprawa bloga jest kusząca a zdjęć nie powstydziłaby się sama Cherry Blossom Girl, z którą mi się kojarzysz, więc jestem zachwycona :)

  17. Świetny post :) Mam zamiar się tam wybrać :)
    Nie orientujesz się może, czy malarze sprzedają tam swoje obrazy? I czy mają one zbyt?
    Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź :)
    N.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.