Ostatnio zdecydowanie wygrywają u mnie buty o możliwie klasycznym kształcie. Niedawno do kolekcji dołączyły kolejne dwie pary. Zielone dostałam od Fleq, a beżowe kupiłam w outlecie Aldo na Wiślnej. Mają dwie różne podeszwy, jedną jasną, drugą ciemną, co zauważyłam dopiero na zdjęciach, ale w sumie mi to nie przeszkadza i pasuje do ogólnego czarno-białego klimatu dzisiejszego posta. Poza tym chce mi się śmiać z mojego nieogarnięcia za każdym razem, kiedy na nie patrzę. Stoją na półce obok czarnej wersji sprzed kilku miesięcy- w końcu miałabym co nosić do moich czarno-białych rajstop.
