W końcu uporałam się z pracą licencjacką (co jednak wcale nie oznacza wakacji), mogłam więc z czystym sumieniem poświęcić dzisiejszy dzień na próby rozszyfrowania skrótu KFB na torebce z Mulhollandu. Pojawiały się mniej i bardziej absurdalne propozycje (z przewagą tych drugich), aż w końcu stanęło na Kentucky Fried Bag. Nie ma ona najmniejszego sensu, ale w porównaniu z resztą całkiem nieźle brzmi. Poza tajemniczą torebką mam na sobie koszulę i spódniczkę z H&M, ramoneskę z Romwe, pasek z Bershki i buty z DeeZee.
