Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

O tym, jak zostałam szafiarką

Słuchajcie, zostałam szafiarką! Ale zanim Wam napiszę, co mnie do tego skłoniło, opowiem Wam, co tak właściwie spowodowało, że przestałam dodawać tego typu posty.

szafiarka3ss

Po pierwsze, starałam się dojść do ładu ze swoją szafą i szafiarskie posty mi w tym nie pomagały. Blogi zaczęły się jako wizualne pamiętniki, dokumentujące co dziewczyny mają w szafach, ale bardzo szybko okazało się, że największe zaangażowanie budzą te posty, w których pokazuje się nowości, albo przynajmniej coś bardzo spektakularnego. Nic więc dziwnego, że bartery witane były z otwartymi ramionami. Efekt: szafa pełnych ubrań z kosmosu, w których w ogóle nie chodziłam, a w gratisie również frustracja i niezadowolenie z bloga.

Co się zmieniło: nic nie muszę. Posty z ubraniami nie służą mi do budowania popularności bloga, bo od jakiegoś czasu raczej piszę, niż pokazuję. Poza tym, to pewnie niepopularna postawa, ale tak naprawdę wcale nie mam potrzeby jej znacząco zwiększać – bardzo mi odpowiada miejsce, w którym mój blog się znajduje, a jeśli chodzi o stronę finansową to a) jestem zadowolona i b) większe zarobki nie muszą łączyć się z większą liczbą osób odwiedzających bloga. Nie martwię się też, że wrzucanie tu swoich stylówek sprawi, że rzucę się w wir zakupów, bo to już nie te czasy, nie mam też presji, że jak nie pokażę nowego zestawu, to na blogu będzie cisza – bo to tylko jeden z wielu rodzajów postów.

szafiarka5s

Po drugie, zaczęło mi przeszkadzać, że zdjęcia w postach szafiarskich zaczynają przypominać te w magazynach mody: coraz bardziej profesjonalne, nieskazitelne i… oderwane od rzeczywistości. Sandały w marcu, żeby być pierwszą z nowym trendem, profesjonalny makijaż i fryzura prosto od fryzjera, zdjęcia podrasowane tak, że średni zestaw nagle zaczynał wyglądać naprawdę nieźle. Nie wyobrażacie sobie, jak wiele można zmienić odpowiednim ustawieniem, nie wspominając już o innych sztuczkach. Jeśli komuś to sprawia przyjemność – nie ma sprawy, kibicuję i od czasu do czasu zerknę popodziwiać, ale ja wymuskane sesje wolę oglądać w gazetach (chociaż tak naprawdę też mnie w większości nudzą), a na blogi zaglądam po to, by móc utożsamić się z dziewczyną z krwi i kości. Byłam tym tak znudzona i zniechęcona, że zamiast wypisać się z tego wyścigu, zrezygnowałam z publikowania swoich zdjęć w ogóle.

Co się zmieniło: nic nie muszę. Nie mam potrzeby udowadniania, że mam figurę modelki (o ile tylko fotograf rozpłaszczy się na ziemi), nie czuję się zobowiązana udawać, że zawsze wyglądam jak z żurnala – bo nie wyglądam, moje włosy są w wiecznym chaosie i w ogóle nie cierpię czuć się nadmiernie wygładzona. Mam wrażenie, ze blogi w którymś momencie zamieniły się w konkurs piękności, a od ich autorek zaczęło się oczekiwać perfekcji w każdym calu. To udawanie, że wszyscy jesteśmy chodzącymi ideałami, jest strasznie niezdrowe i nie służy nikomu – czytelniczkom też nie, zwłaszcza tym najmłodszym.

szafiarka2s

Po trzecie, nie chciało mi się już łazić po mieście z aparatem w poszukiwaniu coraz to nowszych miejscówek, stroić się specjalnie pod zdjęcia (robienie zdjęć „po drodze” nigdy się u mnie nie sprawdzało, chociażby z tego powodu, że aparat sporo waży), szukać fotografów, z których nigdy nie byłam do końca zadowolona, albo męczyć o zdjęcia mojego chłopaka, tylko po to, żeby potem mruczeć pod nosem, że sama zrobiłabym sobie lepsze.

Co się zmieniło: kupiłam sobie za sto złotych statyw, postawiłam pod ścianą i w dziesięć minut zrobiłam zdjęcia, z których jestem całkiem zadowolona, bo wszystko na nich widać. Muszę jeszcze tylko poćwiczyć ustawianie ostrości – musicie mi wybaczyć, w końcu jestem początkującą szafiarką.

szafiarka4s

Przede wszystkim miałam jednak potrzebę pokazania Wam, jak organizuję swoją garderobę w praktyce i w czym chodzę i to nie tylko na bankiety, ale też na spacer z psem czy po domu – mam wrażenie, że mało kto o tym mówi, a warto. Dzisiejszy strój jest właśnie z weekendowego spaceru, połączonego z kawą na fantastycznym Placu Konfederacji na Bielanach, tutaj możecie zobaczyć, jak prezentuje się w terenie.

Poza tym zorientowałam się, że przynajmniej połowa mojej szafy to ubrania z second handów i chciałam Wam pokazać, że warto do nich zaglądać – są przyjazne i dla portfela, i dla środowiska. To moja mała misja.

No i ostatnia sprawa – po lekturze Elementu Żeńskiego, świetnego bloga krążącego wokół tematu kosmetyków, pomyślałam że wciąż brakuje mi w sieci miejsc, w których jest miejsce na dziewczyńskie gadanie, o ciuchach, kosmetykach czy czymkolwiek innym, ale bez ściemy w stylu „akceptuj siebie, ale trzy zdania dalej napiszemy Ci, że najmodniejsza kuracja prostująca włosy to absolutny must have w tym sezonie”.

 


 

Chyba wyszłam z wprawy, bo w całym wielkim poście nie udało mi się Wam powiedzieć, co tak właściwie mam na sobie. No to mam t-shirt z COSa, niekwestionowanego zwycięzcę mojego testu t-shirtów sprzed dwóch lat i dżinsową sukienkę z Monki, którą kupiłam w second handzie, z marmurkowymi guzikami. Wiem, wiem że ma krój jak na przedszkolaka, ale bardzo mi się to podoba. Do tego dwa hity z zeszłorocznej listy najbardziej udanych zakupówkurtka z Mint&Berry i sztyblety z Vagabonda. Jeszcze zegarek Seiko (to męski model, musiałam go zwężać u zegarmistrza), niezniszczalna torebka, kupiona w dawnym krakowskim Mulholland Drive, pies (też z drugiej ręki) i gotowe!

PS Jeszcze nie wiem, jak często będą posty odzieżowe, pewnie jak będę miała coś ciekawego do pokazania czy opowiedzenia, ale postaram się, żeby nie było to raz na rok.


[sc name=”Banner”]

 

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

116 thoughts on “O tym, jak zostałam szafiarką”

  1. ojej ale miło!! zgadzam się całkowicie, oglądanie tych wychuchanych blogerek, które w każdym poście mają inną torebkę mnie także znużyło sto lat temu ;P szafiarstwo miało fajną ideę na początku, ale potem się przekształciło w potworka. Ciężko znaleźć teraz w sieci zwyczajną „dziewczynę z sąsiedztwa”, kótra fotografuje się tak jak chodzi na codzień. Dlatego z „modowych” blogów to zaglądam raczej tylko do Ciebie i jeszcze do Marii z ubierajsieklasycznie. Lubię modę, ale w innej wersji niż nam wciskają sklepy, kampanie i blogerki. A więc witamy szafiarkę!:) jak miło pomyśleć że ktoś do tego wraca. Cieszę się także, że można będzie zobaczyć na własne oczy jakie zestawy można skomponować z takiej szafy o jakiej piszesz w książce i ile można kombinacji uzyskać :) Bo czytanie o modzie watro połączyć z oglądaniem. Myślę, że w pewnym momencie pisałaś o swojej stylkowej kurtce z zamzu i innych ubraniach w książce czy na blogu, i wiele osób zastanawiało się z czym to nosisz itp, Twoja szafa taka owiana tajemncą mi się wydawała:)

  2. A mnie trochę brakuje Twoich dawnych, szafiarskich postów… :-( „(…) ale postaram się, żeby nie było to raz na rok”. Fajnie byłoby, gdybyś napisała na końcu „miesiąc” :-D

  3. Bardzo fajny post. Też mam dosyć ogladania 916412424ymuskanych sesji, niby przypadkiem, gdzie dziewczyny pozują w super drogich burach, okularach jak gwiazdy filmowe. Przestałam podglądać lubianego bloga kiedyś Alice Point.

    Czuję, źe po hipsterach, YUCCIE będzie teend na zwyczajność, czyli zero internetu, telefonów, aplikacji i zdjęć kaw na instagramie. Czylie życie tak jak zyja nasi rodzice, co niektórzy nie wiedzący nawet jak zamknąć stronę internetową. Zobaczysz! Przyjdzie taka moda.

      1. Ja nie mam telefonu od 2 lat i żyje mi się super bez niego. Dzięki temu nauczyłam się planować wszystko wcześniej i nie gapię się w komórkę w metrze:)

        Wydawanie kasy na obóz bez telefonu wydaje mi się strasznie śmieszne. Chociaż dzieci w Stanach jako najczęstszą karę dostają teraz zakaz gry na ipadzie. Wiem, bo słyszałam setki razy:)

    1. Zgadzam się, Alice Point to już tylko i wyłącznie reklama drogich marek, skrajnego wychudzenia i jakiejś takiej maniery, która przestałą inspirować, a zaczęła drażnić…

      1. Przepraszam z góry za dość dziecinne pytanie. :D Kiedyś czytałam regularnie Alice Point, ale po tym, jak zaczęła pisać po angielsku (wówczas mało co rozumiałam w tym języku :D), to przestałam. Teraz weszłam z ciekawości, przejrzałam jej posty i zauważyłam, że do każdego ma tylko kilkanaście komentarzy, a kiedyś miała setkę. Wie któraś skąd ten spadek? Tak tylko się zastanawiam. :P

  4. ten blog Element zenski jest wprost przewspanialy! czegos takiego szukalam, dzieki! i czekam tez na posty szafiarskie…droga styledigger – czytam Ciebie prawie od poczatku i tesknie za tymi szafiarskimi blogami – ale prawdziwymi i tak pieknie zwyczajnymi, pozdrawiam serdecznie!

  5. A mnie brakuje bloga dla pań 50+ (chyba , że gdzieś jest , ale nie wiem).
    Uwielbiam modę jak nigdy wcześniej, bawi mnie „modelowanie szafy”, lubię minimalizm, który rozumiem jako oszczędność biżuterii, kolorów, nadmiaru dodatków. Prostota i elegancja- to jest to co lubię, no i jeszcze wygoda.

      1. Dziękuję za link. Przeglądając bloga uświadomiłam sobie, że mam identycznie obcięte włosy, co prawda w innym kolorze, ale cięcie to samo. Super, nie wiedziałam , że są takie blogi.
        Dzięki.

    1. A ja polecam ten blog: http://www.fashion50plus.pl
      Może trochę przemawia przeze mnie lokalny patriotyzm (autorka tak jak ja jest łodzianką), ale lubię też specyficzną estetykę jej kreacji. Uprzedzam, że to awangarda, a nie spokojna klasyka dla pani po pięćdziesiątce. :)

  6. uwielbiam twoje posty szafiarskie, masz bardzo ciekawy styl ubierania, wyróżnia się na tle innych blogów. zgadzam się, że szafiarstwo poszło w beznadziejnym kierunku i chciałaś się od tego zdystansować, ale akurat twoje ubrania warto pokazywać.

  7. Aż miło na Ciebie popatrzeć :) Masz taki fajny, niewymuskany ale schludny styl. Jestem bardzo na tak i czekam na więcej postów szafiarskich :)

    Też znudziły mi się już blogi dziewczyn, które codziennie chodzą do kosmetyczki, fryzjera i na zakupy. To nie jest tryb życia normalnych ludzi. A na pewno nie mój, bo zbankrutowałabym po tygodniu. Mam jednak trochę inne priorytety w życiu, niż nowe ciuchy co drugi dzień ;)

  8. Uwielbiam Cię jeszcze bardziej za Twoje podejście ;) Od kilku miesięcy też prowadzę swojego bloga i przez długi czas zastanawiałam się czy moje stylizacje nie są zbyt zwyczajne i czy kogoś zainteresuje moja naturalność i to, że nie przedstawiam obecnych „must have” będzie dla kogoś interesujące. Dziś już nie mam wątpliwości, że jednak bycie sobą i nie próbowanie zrobić z siebie kogoś kim się nie jest tylko na potrzeby promowania bloga jest dobrym podejściem. Cieszę się, że dostaję ciepłe słowa od innych, że cenią moją naturalność ;) Zależy mi na tym, aby czytelnicy traktowali mnie jako „dobrą koleżankę”. Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy ma co innego na celu i trzeba to szanować, ktoś zostaje ze mną albo idzie do innego świata blogowego… ;) Dobrego dnia :)

  9. Heh, przeszłam podobną wewnętrzną przemianę w kwestii blogowania kilka lat temu. Co prawda, obecnie nie bloguję z różnych względów (choc miałam krótki epizod), jednak pamiętam, że Twoje pierwsze posty sygnalizujące zmiany na blogu zbiegły się w czasie gdzieś z moimi przemyśleniami. Było to baaardzo miłe uczucie, bo chyba sama przez lata oglądania blogosfery i uczestniczenia w niej (na małą skalę, ale jednak) troche „wyprało mi mózg”. Gdy myślę o ilości pieniędzy, jaką wydałam na zupełnie niepotrzebne rzeczy, to w sumie jest mi przykro, bo mogłam mieć z tego całkiem fajne oszczędności np. na wakacje. Z drugiej strony, była to lekcja życia i nauczka. Szafę dawno przewietrzyłam i to do tego stopnia, że spodnie, które noszę regularnie, wymagają szybkich następców. Całkiem je znosiłam, ciesząc się z jednej strony, że w końcu mogę do woli korzystać z ubrań, bo przecież od tego są – żeby je nosić, a nie żeby wisiały gdzieś „na specjalną okazję”. Z drugiej strony, jest ciężej, bo nie bawię się w półśrodki i trudno znaleźć coś, co spełnia założone kryteria (właśnie – może wiesz o sklepach, gdzie jest większa szansa na znalezienie czarnych, zwykłych spodni, ale bez domieszki poliestru? Niestety źle znoszę taki dodatek w spodniach). To wszystko, w bardzo dużej mierze, dzięki Tobie, za co bardzo Ci dziękuję! Niezmiernie mnie cieszy takie rozważne podejście i Twoja konsekwencja, której czasem ze świecą szukać w blogosferze.

    1. Dziękuję Ci bardzo! Kurczę, nie wiem, bo ja takie materiałowe spodnie z zakładkami chętnie kupuję z domieszką poliestru. I czasami po dwie pary na raz, bo jak już raz znajdę coś super, to wolę sobie oszczędzić szukania na przyszłość:)

      1. Hm, może demonizuję za bardzo ten poliester już… A jaki % Twoim zdaniem jest w porządku? Z tego, co widziałam, to domieszka wahała się między 20 a 35 %, przynajmniej w modelach, które oglądałam, ale mówię o spodniach jednak dość obcisłych:) Podobne pytanie właściwie mogłabym zadać też do jeansów, których kupno też wisi mi nad głową.
        A patent z kupowaniem 2 par jest super. Muszę to wprowadzić też na spodnie, wcześniej tylko tshirty tak kupowałam.
        PS Trencz z Mango, który polecałaś jakiś czas temu (beżowy, klasyczny, dwurzędowy) jest super i złapałam do za 230 zł zamiast 399 <3 Teraz jest chyba w ogóle za 199.

  10. Juhuu! Mam dokładnie takie samo podejście, modelka i sesja to jedno, ale na blogi zagląda się w zupełnie innym celu niż oglądanie nowej kolekcji danej marki odzieżowej. U siebie wrzucam ładne zdjęcia czy produkty, ale jako inspirację, oddanie nastroju czy kierunku poszukiwań. Sama pokazuję się w starych trampkach i z tą samą torebką, bo tak wyglądam na co dzień i nie popieram bezmyślnego konsumpcjonizmu i upychania do szafy kolejnej podobnej rzeczy. Fajnie, że osoby z takim zasięgiem nadal pozostają szczere :)

  11. Tak bardzo się z Tobą zgadzam! Właściwie, to taką „filozofią” się kieruję – chcę pokazać w czym chodzę na co dzień, swoje spojrzenie na modę, a nie najnowsze, wypłukujące portfel, czasami niepraktyczne trendy na doskonałej pupie i talii. Chociaż przyznam szczerze, że i na takich blogach zdarza mi się dłużej zawiesić oko. Ja w ogóle ze zdjęciami mam problem, chyba mnie popchnęłaś do przełamania się. :P

    Ja zawsze ustawiam jakiś przedmiot w miejscu, w którym będę stała, ustawiam sobie na niego manualnie ostrość, samowyzwalacz (nie dorobiłam się pilota, ugh) i jest. Mi się sprawdza, ale pewnie ten sposób już znasz.

  12. Twojego bloga czytam od niedawna – w sumie to odkąd trafiłam na Twoją książkę „Slow Fashion”. Jesteś genialna! Nie ukrywam, że śledzę blogi modowe, ale tylko po to by pooglądać zdjęcia gdy mi się nudzi. Wszystkie te blogerki 'gwiazdy’ są tak przerysowane, że jest mi ich w pewnie sposób żal. Tak, każdy powinien nosić torebkę Korsa – bo to must have – w końcu stać na nią każdą przeciętna dziewczynę, każdy powinien mieć szpilki od Louboutina, bo to całkiem normalne … poza tym trzeba mieć w szafie chociaż jedną parę porządnych szpilek …. Jak widzę w co poprzez blogowanie zmieniły się naprawdę fajne dziewczyny robi się przykro. Te, które kiedyś miały coś mądrego do powiedzenia zamieniły się w pseudo gwiazdy, z którymi raczej ciężko się utożsamić. Rozumiem, że dzięki pracy nad blogiem ich status majątkowy znacznie się zmienił, ale moim zdaniem to popadanie ze skrajności w skrajność. Takie pokazywanie wyidealizowanego życia „na bogato” i wydaje mi się, że własnie przez to coraz więcej nastolatek robi się po prostu zepsutymi dzieciakami, bo uważają, że im się to wszystko należy – bo skoro blogerka to ma, to rodzice tym bardziej powinni im to kupić! Nie wspomnę już o kampaniach i polecaniu super produktów, które w rezultacie okazują się shitem – np. drogie świece Yankee Candle – nie wiem, czemu ale moje jakoś nie pachną. Szczerze lepiej pachnie świeczka kupiona w Rossmanie za 10 zł :P Asia nie zmieniaj się, bo jesteś super! Jesteś mądra, otwarta, nie boisz się wypowiadać na różne tematy. i jesteś przede wszystkim NORMALNA za to lubię Cię najbardziej! I nie mogę się doczekać premiery Twojej drugiej książki.

  13. Aż skomentuję, a robię to za rzadko! :)
    Świetnie to wszystko ujęłaś, mam od dawna podobne odczucia.
    Mam chwile, kiedy zdjęcia sprawiają mi i facetowi przyjemność, gdy w poście, gdzie sterczę jak słup soli w tych swoich ciuchach, przemycam coś więcej – miejsce godne odwiedzenia, jego historię etc. Ale często traktuję te sesje jak przykry obowiązek, bo patrzę na szafę i myślę sobie: mi się podoba, ale to wszystko już było, co ja mam pokazać? I wtedy wkurzam się na bloga i wszystkiego się odechciewa… Ale potem przypominam sobie, że przecież dużo piszę i nie muszę ratować się nowym ałtfitem.
    Sama się łapię na podziwianiu tych wszystkich pięknych blogerek, potem patrzę na siebie i myślę sobie „Czemu nie widać na zdjęciach tego mojego idealnego makijażu?! Czemu w lustrze wydaję się ładniejsza?”, a potem uzmysławiam sobie, że ja po prostu nie umiem robić idealnego makijażu i nigdy nie będę idealna. I dobrze :)
    Co do sukienki – właśnie pakuję się na majówkę i wyciągnę swoją, mam o takim samym kroju, świetnej jakości, z lumpeksu, i też dziecięcą ;)
    Pozdrawiam!

  14. Blogi o modzie i nie tylko traktuję jako inspirację. Czytam, oglądam i zastanawiam się, co mogę wprowadzić w życie. Doceniam wkład i wysiłek dziewczyn w przygotowanie sesji, wpisu, ale zawsze staram się zachować zdrowy rozsądek i nie próbuję porównywać się z nimi. Każda z nas ma inny styl, urodę, zwyczaje, osobowość, a ta ostatnia tak naprawdę jest ważniejsza niż najmodniejszy wzór torebki. Myślę, że ten krótki komentarz najlepiej podsumują słowa Judy Garland:
    „Zawsze bądź pierwszorzędną wersją siebie, zamiast drugorzędną wersją kogoś innego. ”

    Wszystkiego dobrego:)

  15. Cieszy mnie bardzo powrót wpisów szafiarskich na Twoim blogu w takim… normalnym, nieżurnalowym. Mam nadzieję, że uda mi się coś popatrzeć i może przestanę wyglądać na spacerach z psami jak kloszard. :P

  16. Wszystko co napisałaś o blogach szafiarskich to prawda, jednak takie zdjęcia na tle ściany ze statywu są moim zdaniem przesada w drugą stronę:) najbardziej lubiłam twoje zdj z pobytu w Anglii i wydaje mi się ze jeden/dwa obrazki z „terenu” są świetnym zamiennikiem tych wszystkich rozbuchanych sesji szafiarskich.( A ciężką lustrzane zawsze można wymienić na kompakt albo kompakt z wymienna optyką). Tez troche tęsknię za twoimi szafiarskimi wpisami, fajnie byłoby gdyby wróciły np jako miesięczny cykl :)

  17. Ja też jakieś 2 lata temu przestałam śledzić szafiarskie blogi, strasznie nudne się zrobiły, zbyt profesjonalne i te komentarze typu „ładne/brzydkie”. Twoje szafiarskie zdjęcia na tle ściany to fantastyczny pomysł!
    Skąd Chrupas ma taką ładną chustkę?

  18. Super pomysł! Muszę przyznać, że odkąd najpopoularniejsze polskie blogi szafiarskie zostały przejęte przez szanele i witony trochę straciłam do nich serce. Super będzie zobaczyć wpis o nieformalnej odzieży spacerowej miejskiej – z moim piesem (też z drugiej ręki, najlepsza secondhandowa inwestycja ever) chodzimy po różnych jeżyckich kawiarniach. Mam cichą nadzieję, że jak będę wyglądać na ogarniętą odzieżowo to nikt nie zwróci uwagi że mój pies siedzi pod stołem i jojczy że chce drożdżówkę ;)

  19. No i super!
    Masz bardzo fajne podejście! I dobrze, że piszesz o tych młodszych czytelniczkach, które patrzą na ten cały blichtr bez żadnego filtra i też tak chcą – w końcu kariera marzeń- ładne wyglądanie i robienie sobie zdjęć na wyjazdach, w luksusowych hotelach, w kawiarniach itd.
    Sama lubię czasem pooglądać gwiazdy blogosfery w niebotycznych szpilkach i wieczorowym makijażu, ale kompletnie mnie one nie inspirują.

    Mam dwoje dzieci i pracuję w domu, więc siłą rzeczy bez sensu w moim przypadku jest kolejna para szpilek i wystrzałowe kiece. A jednocześnie nie lubię bylejakości, dlatego wypracowałam sobie własną drogę środka, żeby było mi komfortowo, a jednocześnie, żeby czuła się atrakcyjnie:) Piszę o tym zresztą więcej u siebie w poście o ubieraniu się przy racy w domu, o tu: http://www.odpoczywalnia.blogspot.com/2016/04/moda-praca-w-domu-czyli-ewolucja-stylu.html#more (przepraszam za spam, ale jest na temat:) )

    Pozdrawiam!

  20. „Po drugie, zaczęło mi przeszkadzać, że zdjęcia w postach szafiarskich zaczynają przypominać te w magazynach mody: coraz bardziej profesjonalne, nieskazitelne i… oderwane od rzeczywistości. Sandały w marcu, żeby być pierwszą z nowym trendem, profesjonalny makijaż i fryzura prosto od fryzjera, zdjęcia podrasowane tak, że średni zestaw nagle zaczynał wyglądać naprawdę nieźle. ”

    <3

  21. Nie wiem czemu, ale byłam przekonana, że Chrupek to ma TAKI WIELKI ZAMASZYSTY OGON :-D a tu patrzę i … nie widzę ;-))
    Super razem wyglądacie! Pamiętam, że na Twojego bloga zaglądałam prawie od początku, ale ponieważ raczej nie mamy podobnego stylu w ubiorze, to się na dłuższy czas odmeldowałam, i wróciłam po latach, gdy blog zmienił charakter na „slow life lifestyle” ;) Teraz wchodzę tu regularnie, głównie po to, żeby się zatrzymać i pomyśleć. A Twoja pierwsza książka jest takim hitem, że nie mogę jej odebrać przyjaciółce, która pożyczyła ją „tylko na chwilę”, a trzyma już ponad pół roku („bo wiesz, ciągle do niej wracam, ale zaraz oddam! ” :-D ) . Następną książkę ma już obiecaną w prezencie :)

      1. Oj, biedny Maluszek <3 Ja też mam sunię z secondhandu, widzącą na jedno oczko i bez jednego kła, a że znaleziona była przy drodze, to prawie pewne, że potrącił ją samochód. Prawie nie było czego ratować, ale dała radę :) Najważniejsze, że teraz psiaki mają kochające domy i dają nam tyyyyle radości! Już to kiedyś pisałyśmy, że bez nich człowiek nie widzi aż tak dokładnie zmieniających się pór roku, pączków, kwiatków, małych wiewiórek w parku, jeżowych godów itp. :)

  22. Kiedyś jak wrzucałaś tylko posty ubraniowe to od czasu do czasu zaglądałam, ale potem mi się znudziło (nie dlatego, że mi się nie podobały Twoje stylizacje, ale dlatego, że trochę mi się znudziło) Uważam, że poszłaś w dobrą stronę i teraz zaglądam o wiele częściej :) Nie wchodzę na blogi polskich szafiarek, kompletnie mnie to nie interesuje. Czasami zajrzę na jakieś zagraniczne strony, ale tylko dlatego, że akurat szukam inspiracji. Fajnie jest popatrzeć na kobietę, która też nie jest doskonała jak ja, bo wiem że jesteś prawdziwa w tym co robisz i nikogo nie udajesz.

  23. Super post, fajnie, że trochę wracasz do „korzeni szafiarstwa” ;) Wyznam, że śledzę Twojego bloga niemal od początku i trochę tęskniłam za tym elementem, bo zawsze byłam fanką tego co pokazujesz (i fajnie widać jak zmieniło się Twoje podejście do mody i blogowania, niesamowita zmiana, oczywiście na plus). Z pewną nostalgią wspominam te czasy, kiedy blogi szafiarskie dopiero zaczęły się pojawiać, była w tym pewna szczerość i bezpretensjonalność, którą teraz odnajduję w niewielu miejscach w sieci. Ale mam wrażenie, że akurat te blogi, które u nas zaczęły modę na tę formę blogowania nadal trzymają poziom – jak Twój, Sztywniary czy np. Harel.

  24. Joasiu, chętnie odwiedzam Twojego bloga przede wszystkim dlatego, że jest tu „coś” do przeczytania, a ja tęsknię za blogami, które się czyta – nie tylko ogląda (chyba z tej tęsknoty zresztą zaczęłam prowadzić własnego). Odnoszę wrażenie, że teraz blogi mają tylko wyglądać, a kwestia treści słownej schodzi na dalszy plan. Dodatkowo zauważyłam, że w blogosferze panuje presja na publikowanie zdjęć, wygląd bloga, a nawet wygląd mieszkań blogerek zgodnie z określoną modą, co w końcu sprawia, że elementy z najpopularniejszych blogów stają się powoli powtarzalne. Dlatego gorąco życzę Ci wytrwałości w tym odróżnianiu się od innych blogów modowych! Dla mnie jest to bardzo pozytywna cecha Twojego bloga!

  25. Zdjęcia pod ścianą to moje ulubione! Jestem absolutną fanką Caroline z UNFANCY, która robi proste zdjęcia swojej kapsułowej garderoby – z kimś takim mogę się utożsamiać. Blogi miały mieć przewagę nad magazynami właśnie dlatego, że są autentyczne. Nikt na co dzień nie biega do profesjonalnej makijażystki i nie nosi gołych kostek w styczniu. Dlatego tak cenię to, co robisz Ty .

  26. i fajnie, że idziesz w tym kierunku ! ostatnio już czuję się lekko zniechęcona do dwóch blogów: Ubieraj się klasycznie i Simplecity (wcześniej moje ulubione) – tamte blogi zaczynają skręcać w stronę szafiarsko-ZAROBKOWĄ -przekierowanie na stronę sklepu internetowego (znamy), a to pewnej eksluzywnej marki … nic nie mają już wspólnego z deklarownym minimalizmem

    1. Nie zauważyłam u dziewczyn niekonsekwencji i naprawdę nie chciałabym żeby komentarze zamieniły się w festiwal pretensji:) PS Też mam na blogu linki afiliacyjne, też na nim zarabiam i nie widzę w tym nic złego!

      1. oczywiście, że nie chciałabym nikogo krzywdzić, bo pod wpływem wymienionych blogów moja szafa nareszcie jest zorganizowana pod każdym względem (jakość ubrań, fason, kolory) i nie przypomina wcześniejszego chaosu,
        he ! teraz głupio zabrzmi prostowanie, wyjaśnianie, ale miałam na myśli to, że tego typu przekierowania na konkretne strony zakupowe kojarzą mi się właśnie z blogerkami, które krzyczą ze swojej strony : hallo ! dzisiejsze ubranka sponsoruje firma X lub Y…

  27. czytając, a raczej przeglądając większość blogów miałam poczucie że brzydko się ubieram, jem, mieszkam i w ogóle brzydko żyję.

  28. Jak dobrze wiedzieć, że ktoś jeszcze zwrócił uwagę na sandały noszone do stylizacji w zimie! Za każdym razem, kiedy widzę takie zdjęcie, z ciekawością zaczynam przeglądać komentarze w poszukiwaniu uwag na ten temat ale na próżno. Sandały może i lepiej wyglądają do niektórych ubrań niż botki, ale sandały w zimie?!

  29. Super, witamy z otwartymi ramionami :) Podzielam w 100% Twoje zdanie na temat blogów szafiarskich – w wielu przypadkach stały się głównym i chyba jednynym zajęciem blogerek, no i zrobiły się z nich „żurnale”, od których można się nabawić kompleksów, zwłaszcza, jak się jest mamą, której cały makijaż zajmuje minutę dziesięć ;)

  30. Świetny wpis! Ostatnio właśnie zastanawiałam się dlaczego zrezygnowałaś z postów szafiarskich. I mam odpowiedź :)
    Mnie też chodzi po głowie odejście od pokazywania zawartości mojej szafy i zastąpienie tego pokazywaniem swoich prac, rzeczy, które uszyłam czy narysowałam. Może nie tak od razu, może to dłuższy proces, ale ewolucja bloga może okazać się dobrą rzeczą :)

  31. Dopiero zaczynam tak naprawdę przygodę z blogowaniem i bardzo chciałabym dojść kiedyś do takiego momentu, w którym Ty aktualnie się znajdujesz, mieć pewną równowagę w szafie i w głowie oraz stałe grono czytelników. Czytam Twojego bloga od około 5 lat więc mam nadzieję, że i ja po takim czasie będę mogła napisać taki post :)

    Zapraszam oczywiście do siebie na http://www.adaszczerbicka.pl

  32. Myślę, że Twój styl jest naprawdę ciekawy i fajnie byłoby zajrzeć trochę do Twojej szafy :) po pierwsze dla inspiracji, po drugie na zachętę do chodzenia po second handach, po trzecie, żeby zobaczyć, jak wygląda slow fashion w praktyce. W każdym razie cieszę się, że będą takie posty. Uwielbiam tego bloga, jest taki naturalny, normalny, życiowy, no po prostu uwielbiam Cię Asiu :)

  33. Uwielbiam Twoje dzisiejsze polaczenie:) Musze przyznac, ze zrobilam spory progres w slow fashion odkad zaczelam stosowac sie do Twoich rad. I zarówno w Twoim dzisiejszym poscie jak i w moich wlasnych wyborach zauwazam nacisk na wybieranie rzeczy jak najmniej skazonych przez mode, tak aby nie obrzydly po sezonie, a graly rozne role przez lata i przepieknie ze soba wspólgraly. Jednoczesnie jak to ulatwia wybór, kiedy czlowiek uswiadomi sobie, ze niektóre trendy celowo sa dziwacznie zaprojektowane, zeby nam sie szybko znudzily i potrzebowaly wymiany. Nareszcie jestem swiadoma, ze obecnej szafy nie bede sie wstydzic na zdjeciach, tlumaczac sobie – wtedy taka byla moda. Wszytkie elementy Twojego stroju spokojnie moglabys ubrac 10lat temu, jak i zapewne za 10 lat i wygladac stylowo:)
    PS. Celowo nie uzywam slowa stylizacja, poniewaz jest w nim cos tak nieszczerego i udawanego. Tak jakby powiedziec, „stworzylam dzis stylizacje A, zeby udawac dzis kogos kim nie jestem”. Bardzo cieszy mnie Twój powrót do dzielenia sie tym co masz w szafie i pokazywania w jak fajny sposób mozna te same ciuszki polaczyc.

  34. Pies z second handu <3

    a to prawda, że mało jest miejsc w których można by było pogadać o ciuchach a nie tylko popodziwiac je na szczupłych ciałach dodając jedynie zdawkowy komentarz w stylu "świetne buty".

  35. Jak miło, że wracasz do szafiarstwa. W 2009 roku strasznie chciałam dobić do tego grona, ale primo: ówczesny chłopak wykpił ideę i odmówił uwieczniania moich fatałaszków. Secundo: nigdy nie byłam chuda ani długonoga, więc zastopowała mnie myśl, iż nikt nie będzie chciał oglądać strojącego się kartofla. Dziś sama jestem dziadkiem…tzn. jeszcze krąglejszym kartoflem. Ale dziś mam 33 lata, trochę życia za sobą – i w dupie, co kto sobie o mnie niepochlebnego pomyśli. Jak sądzisz, czy warto zostać szafiarką w tak sędziwym wieku? :D
    P.S: Twoja książka jest znakomita, bardzo mi pomogła uporządkować szafę. Tudzież głowę.

    1. Ja tam chętnie się przerzucę z wszechobecnych krewetek i szampana na kartofelki :-D Śmiało! Do odważnych świat należy!

  36. Bardzo do mnie trafił ten post, prawdopodobnie dlatego, że jestem blogerką modową ;) Jeśli chodzi o wyścig szczurów w prezentowaniu nowych trendów – w zupełności się zgadzam. Do mnie także nie trafiają zdjęcia, które wyglądają jak prosto z żurnala. Dużo milej ogląda się kogoś, z kim można się utożsamić. Ja sama stawiam na naturalność i spotyka się to z ciepłymi opiniami. Czasami aż sama jestem w szoku. To niesamowite! Nie tylko pieniądze się liczą i to kto jakiego fotografa może wynająć, ale przede wszystkim kreatywność i pomysłowość :)

  37. Blogi szafiarskie „chwyciły” właśnie dlatego, że zwykłe dziewczyny prezentowały swoje zwykłe – niezwykłe szafy i ubrania, często z sh. Też mi przeszkadza, że teraz przypominają sesje w magazynach mody jak celnie napisałaś „coraz bardziej profesjonalne, nieskazitelne i… oderwane od rzeczywistości”. Przeszkadza pogoń za nowościami, 20. płaszcz w sezonie; irytują gołe nogi w marcu i listopadzie, bo lepiej wychodzą na zdjęciach. Te blogi nadal mają fanki, ja czuję przesyt. Zastanawiam się czy i kiedy pęknie ta „bańka”. Zostałam przy kilku blogach, które prezentują coś więcej, które mimo, że zarabiają, zachowały „zwyczajność” i prawdziwość.
    Też czekam na Twoje, ubraniowe posty. Pozdrawiam

  38. Trafiłam na Twojego bloga akurat w takim momencie kiedy z szafiarskiego stawał się lifestylowym. Dopiero zaczynałam swoją przygodę z blogami i zbyt obszerne teksty o ciuchach mnie po prostu przerażały, więc przychodziłam tutaj bardzo nieufnie… Ale okazało się, że masz tak niesowitą lekkość pisania, że wpadanie na bloga i czytanie o ubraniach zaczęło być prawdziwą przyjemnością, a kiedy zagościły tu posty kulturowe, podróżnicze stało się jeszcze ciekawiej :)) Fajnie od czasu do czasu zobaczyć taki szafiarski post, ale jednak jako odbiorca bardzo cieszę się, że pokazujesz na blogu dużo, dużo więcej i zawsze umiesz zainspirować :))

  39. Fajnie! Ja za taki klimat lubię jeszcze Ryfkę – co prawda ma zdjęcia z „plenerów” – ale to są zdjęcia takie normalne, jakie ja mogę zrobić koleżance a ona mi na spacerze. ;)

  40. A ja na Twojego bloga trafiłam ok. rok temu (po przeczytaniu książki) i zostałam bo pomyślałam „oh, wreszcie normalna dziewczyna”. Nudzą mnie blogi, których autorki udają, że całe życie żyją po słonecznej stronie ulicy. Poza tym, ileż można oglądać tylko fatałaszki. No i Chrupek, totalnie uwiódł mnie Chrupek.

  41. Bardzo lubię to jak wyglądasz- dziewczęco i na luzie. Sama lubię taki styl, czasem jeszcze idzie to w kierunku „na menela” (lubię duże swetry, sneakersy, luźne koszule itp.), więc taka dziewczęco-kloszardowa przeplatanka, ale cały czas niezobowiązująco.
    Aż mnie skręca w brzuchu na myśl, że niedługo kończę studia, a w najbliższe wakacje czeka mnie praca w kancelarii. Przez ostatnie wakacje miałam już z kancelarią do czynienia. Pierwsze dwa tygodnie stażu to było dla mnie „wow” jeśli chodzi o ubiór- kupiłam sobie spódnicę midi w linii A, sukienkę z lnu i kilka koszul z wiskozy. Naprawdę mi się te ubrania podobały i nadal podobają. Niestety po tych dwóch tygodniach czułam się już bardzo zmęczona takim wyglądem- było mi jakoś za sztywno. Po miesiącu z ulga odetchnęłam, kiedy nie musiałam już codziennie przez 8 godzin chodzić w koszuli i spódnicy. W te wakacje to już nie będzie tylko miesiąc stażu, a za rok czeka mnie pełen etat. Chciałabym odnaleźć odpowiednik tego co lubię na co dzień, ale w wersji oficjalnej i boję się, że to po prostu niemożliwe, żebym nie czuła się w pewnym momencie przebrana za kogoś innego.
    Dopiero niedawno zaczęłam ogarniać swoją szafę, a tu znowu czeka ją trzęsienie ziemi. Jak żyć!

    1. Hej Aniu, znam Twój ból :) Każdą nową pracę zaczynam z podejściem, że „teraz to już się będę ubierać ładnie i poważnie”, a po kilku dniach/tygodniach tak mnie to męczy, że zaczynam przemycać coraz więcej i więcej luzu. Zazdroszczę dziewczynom, które potrafią cały czas nosić koszule, marynarki i buty na obcasie, ale ja bym w takich ciuchach umarła ;) A niestety, z biegiem lat człowiek awansuje i pozycja coraz bardziej wymaga „profesjonalnego” wyglądu, nie dżinsów i trampek czy balerinek. Pocieszam się, że może przez te pierwsze tygodnie da się wyrobić sobie w miarę profesjonalną opinię i potem mój skręt w stronę casualu nie będzie już tak raził, czego i Tobie życzę!

      1. Najchętniej nosiłabym w pracy wygodne mokasyny i luźne koszule, no ale co zrobić. Trzeba się będzie jakoś przyzwyczaić do zmian :)
        Dziękuję za miłe słowa!

  42. I za to właśnie bardzo lubię Twój blog. Fantastyczne podejście, celne obserwacje, myślenie, życzliwośc do siebie i świata, poczucie humoru. Oby więcej takich opiniotwórczych szafiarek! ;-) Gdybym miała córkę nastolatkę, pokazywałabym jej ten blog! :-)

  43. Lubię oglądać to jak się ubierasz, bo nosisz chyba wszystko co jest na mojej liście „nigdy przenigdy ” i wyglądasz w tym super. To w pewien sposób otwiera mi estetycznie głowę przez konfrontacje z czymś co jest bardzo ładne i harmonijne ale totalnie inne niż to co uważam za estetyczne w pierwszym odruchu. No i jako posiadaczka wieeelkiej szafy (nie, że nieograniętej wszystko noszę! ) jestem ciekawa jak może funkcjonować taki minimal. Ja też całkiem niedawno zostałam szafiarką i poczułam się trochę zjechana, bo jestem chuda, żeby moje włosy nie wyglądały na wymuskane prostownicą musiałabym wypryskać na nie butelkę lakieru, no i robimy sobie zdjęcia w plenerach specjalnie dobranych do klimatu ubrań. Może to szczególnie z moim stylem wyglądać bardzo sztucznie, ale ja serio wyglądam tak na codzień, fotki są robione przy okazji i chyba po prostu jestem dziewczyną, której nie brudzą się buty. W ogóle ostatnio dopada mnie z Internetu coraz więcej przekazów, że dobrze i ładnie znaczy prosto i naturalnie, co z jednej strony jest fajne w kontekście odrywania się od chorej idealizacji, a z drugiej może być kolejnym smutnym internetowym naruszeniem tego co jest fajne a co nie. Ja się nie dam! Jestem sztuczna, wymuskana i teatralna po koniuszki palców i żadne instagramowe bombardowanie nie zmusi mnie do zakupu niebieskich jeansów i wyjścia po bułki bez szminki. Znowu komentarz gigant.

  44. Bardzo ciekawy post, zresztą jak i cały twój blog. Chętnie tu zaglądam. Jestem troszkę straszą dziewczyną niż większość twoich czytelniczek, dwa lata temu skończyłam magiczną 40stkę :). Interesuję się bardzo modą, zresztą od zawsze tak było. Jako nastolatka bardzo lubiła dziergać na drutach i szyć samodzielnie. Na studiach uwielbiałam szperać w second handach. Niestety, gdzieś po 30stce mój styl zatracił swój indywidualny charakter, być może z racji wykonywanej pracy przestałam myśleć twórczo w kwestii swojego wyglądu i tego co noszę, a zaczęłam naśladować innych. Moja szafa była mieszanką ciuchów w różnych stylach, a ja nie potrafiłam stworzyć z tego czegoś sensownego. Cztery lata temu zmieniałam miejsce zamieszkania i wtedy podczas przeprowadzki pozbyłam się większości ciuchów. To był strzał w dziesiątkę, od tego czasu zaczęłam interesować się slow fashion i trendem capsulewardrobe. Przeczytałam twoją książkę i bardzo pomogło mi to w uporządkowanie mojego myślenia w kwestii ubrań. Obecnie mój styl ubierania się jest bardzo prosty, z racji wykonywanego zawodu nie mogę bardzo zaszaleć, ale też nie chcę nosić nudnych uniformowych zestawów. Chociaż przeglądam blogi młodszych blogerek modowych w poszukiwaniu inspiracji, to w fashion blogosferze brakuje mi właśnie ciekawych miejsc dla kobiet dojrzałych. Z chęcią będę zaglądać do polecanego wyżej bloga – 40plus60plus. Ja polecam AgnesęAdamczak, bardzo lubię jej styl. Sama też niedawno została instagramową szafiarką. Z niecierpliwością czekam więc na toje kolejne szafiarskie posty i kolejną książkę. Pozdrawiam

  45. Na Twojego bloga trafiłam niedawno i już zostałam :) Dzisiejszy post przypomniał mi wszystkie powody, dla których Twój blog należy do moich ulubionych, a przede wszystkim ten główny – bo jest prawdziwy, a nie udawany i robiony pod publikę. Zestaw który dzisiaj pokazałaś jest bardzo fajny, chociaż nie dla mnie, ale podoba mi się bo wygląda na super wygodny. No i Chrupek jest cu – do – wny jako model ! Pozdrawiam serdecznie ! :)

  46. Po ilości komentarzy widać, że wiele dziewczyn, kobiet jest już zmęczonych oglądaniem wymuskanych i nienagannie wyglądających blogerek. Na Twojego bloga trafiłam jakiś czas temu, po usłyszeniu w Polskim Radiu Katowice audycji z Twoim udziałem. Sposób w jaki się wypowiadałaś wydał mi się na tyle autentyczny, że zaczęłam dosłownie przekopywać Twojego bloga i czytać wszystkie wpisy, które dodałaś do tej pory. Nigdy nie byłam typem modowej maniaczki i zawsze trzymałam się swojego stylu, który przecież nie musi się wszystkim podobać :) Twój blog i podejście do mody utwierdziło mnie w tym przekonaniu jeszcze mocniej, za co bardzo Ci dziękuję! Trzymam kciuki za dalsze sukcesy :)

  47. Hej:) Swietne post i dzinsowa sukienka <3
    a czy mozesz polecic ciekawe i sensowne cenowo lumpeksy na Żoliborzu? :)

    pozdrawiam,

    Monika

  48. Twój blog jest jednym z nielicznych (oj, bardzo nielicznych), w którym istnieje coś takiego jak Treść, a nie kilka paskudnych stylistycznie i gramatycznie zdań o najnowszych szmatkach czy smarowidłach za ciężkie pieniądze. Miło się czyta, i równie miło zgadza się z Twoim zdaniem na temat hurtowego szafiarstwa :)

  49. Ponieważ uważam cię za specjalistkę od wynajdywania perełek ciucholandowych i cenię sobie twoje wyczucie smaku, mam pewną prośbę o doradztwo w sprawie pewnego sweterka. Znalazłam w ciucholandzie beżowy, mięsisty, kaszmirowy , jakościowy sweterek, golf o dość zwyczajnym wyglądzie, o lekko luźnym kroju i z lekko kimonowymi rękawami. Czuję potencjał w tym sweterku, ale kompletnie nie mam pomysłu z czym go zestawić żeby wyglądał bardzo dobrze. Czy mogłabyś mi pomóc coś wymyśleć z tym sweterkiem? Bardzo mnie ciekawi twoja opinia na temat tego sweterka :-)

    1. Nie lubię golfów i kimonowych rękawów, więc moja opinia jest taka, że bym go sobie nie kupiła, ale to zupełnie nieważne, skoro Ty lubisz:) Super, że udało Ci się znaleźć sweter takiej fajnej jakości! Na pewno będzie wyglądał fajnie klasycznie z rurkami albo cygaretkami (z białymi na pewno super też!), z prostą minispódniczką, może z pumpami/szarawarami? Trudno powiedzieć, nie wiedząc, co lubisz nosić, może jak wrzucisz jakieś zdjęcie sweterka, to będzie łatwiej – dałabyś radę zrobić?

  50. Ahhh.. Jak Ty się Kobieto fajnie zmieniłaś :) Kiedyś gdzieś tam parę lat temu znalazłam Cię jako szfiarke i śledziłam przez jakiś czas. Później życie się potoczyło własnym losem i stwierdziłam, że w końcu zacząć samemu decydować co jest fajne a co nie :) No i dzisiaj gdzieś tam w otchłani mojej pamięci, przypomniałam sobie nazwę Twojego blogga i stwierdziłam, że zajrzę z ciekawości. Spodziewałam się kolejne nierealnej lali, w najnowszym hot looku, z wieczorowym makijażem w środku dnia, gdzieś pośrodku fashionweeka na końcu świata :) Jakże byłam naiwna i jakiego miłego figla spłatał mi los! czytam i czytam i przestać nie mogę! Uważam, że rozwinęłaś swojego bloga w tak ciekawym kierunku, że na pewno zajrzę jeszcze nie raz. Teraz nic tylko pozostaje mi nadrobić zaległości z bloga i czekać z niecierpliwością na nowe posty! :)

  51. A ja trafiłam tu niedawno, przeglądam archiwum i zajrzałam na ten post i absolutnie urzekła mnie Twoja torebka. Czy możesz coś bliżej o niej? Jaka firma, model, czy jest gdzieś szansa ją zakupić? Pozdrawiam serdecznie

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.