Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Gry, w które grałam w dzieciństwie

Nie wiem czy to kwestia bycia dorosłym, czy prowadzenia własnej firmy, czy wszystkiego po trochu, ale strasznie, strasznie trudno jest nie pracować za dużo. To jest mój główny cel na 2016: robić to, co chcę i lubię robić, ale pilnować jak Chrupek pór posiłków czasu wolnego i spędzać go w naprawdę fajny sposób. Czyli taki, jaki sprawia mi największą przyjemność.

Na przykład nie spędzać większości swojego czasu w Internecie. Jeździć na wycieczki, nawet kiedy wydaje mi się, że nie mam na to czasu. Odwiedzać znajomych i ani trochę się przy tym nie spieszyć. Naprawdę odpoczywać w weekendy. Chodzić do biblioteki i wypożyczać powieści, których nie uświadczymy na empikowych półkach z nowościami. Rysować, mimo że ani trochę nie umiem. W skrócie – robić wszystko to, co w absurdalnym zabieganiu postrzegamy jako stratę czasu.

Zaczęłam nie pierwszego stycznia, ale sporo wcześniej. Na przykład od dobrych kilku tygodni nie używam Facebooka, a przynajmniej nie w takim wymiarze, jak robiłam to wcześniej. Zainstalowałam wtyczkę do Chrome, która pozbawia mnie zupełnie facebookowej tablicy. Nazywa się News Feed Eradicator, pisałam o niej w poście o cyfrowych porządkach. Mogę publikować zdjęcia i statusy na blogowym profilu, pisać i odbierać wiadomości, zajrzeć na czyjś profil. Ale nie wciąga mnie czytanie nieistotnych dyskusji, artykułów o zmyślnie skonstruowanych tytułach czy oglądanie zdjęć ludzi, których nie widziałam od pięciu lat. W efekcie zaglądam tam dużo rzadziej, w niektóre dni w ogóle i jest mi z tym naprawdę dobrze.

Próbuję też przypomnieć sobie wszystkie rzeczy, które lubiłam robić w dzieciństwie i sprawdzić, czy nadal będą mi sprawiać frajdę. Okej, nie bawię się klockami Lego, ale na przykład zrobiłam sobie dzień z wspominaniem gier komputerowych, w które grałam. Często się je demonizuje i stawia jako przykład najgorszego możliwego sposobu spędzania czasu, ale ja się z tym nie zgadzam. Były ważną częścią mojego dzieciństwa, nauczyły mnie angielskiego (nic tak nie cieszy jak przyszpanowanie na lekcji w podstawówce słówkami typu miecz obosieczny albo obozowisko trolli), sprawiły że czasem nawiązuje niespodziewaną więź z osobami, z którymi pozornie za wiele mnie nie łączy.

Grałam głównie dzięki mojemu starszemu bratu, który był stuprocentowym komputerowym geekiem. Do dziś piętrzą się gdzieś stosy prenumerowanego przez niego CD Action. Pamiętam, że kiedyś nawet sami stworzyliśmy grę, o robaku walczącym z kosmitami. Moim wkładem było narysowanie wszystkich stworów w Paincie.

Przygotowywanie tej listy sprawiło mi niesamowitą frajdę. Dajcie znać, czy też graliście, czy tak jak ja z rozrzewnieniem wspominacie któreś z tytułów, a może kochaliście zupełnie inne? Nie ma to jak zanurzyć się w dziecięcych sentymentach!

  • Wacky Wheels – czyli wyścigi zwierząt w samochodzikach, jedna z pierwszych gier, jakie pamiętam. Kiedy wypadło się z trasy, zwierzak „uderzał” w ekran, zostawiając udawane rysy i pęknięcia – wyglądało to tak. Za pierwszym razem pobiegłam do mamy z płaczem, że rozbiłam monitor od środka łosiem w samochodziku.
  • Re-Volt – kolejne wyścigi, tym razem zdalnie sterowanych samochodzików po domu, ogrodzie i ich najbliższej okolicy. Najbardziej lubiłam jeździć po stole z rozsypanymi płatkami śniadaniowymi!
  • Anno 1602 – gra strategiczna, w której kolonizujemy, handlujemy, podbijamy i budujemy. Szło mi kiepsko, bo zamiast walczyć, wolałam budować i rozwijać miasta.
  • Knights&Merchants – kolejna strategia, którą uwielbiałam, tym razem osadzona w średniowiecznych realiach. Z 1998 roku, prawie sprzed dwudziestu lat! Niesamowite.
  • Ace Ventura – chyba jedyna klasyczna przygodówka, która kiedykolwiek mnie wciągnęła. Uwalniamy wieloryby i foki, główkujemy, jak przełączyć przekładnie albo połączyć kabelki. I nie można było oszukiwać, bo nie było jak sprawdzić w Internecie!
  • Theme Park World – uwielbiałam tę grę! Budujemy w niej park rozrywki, planujemy atrakcje i ustalamy ceny biletów, stawiamy budki z frytkami i podkręcamy ilość soli, by tuż obok walnąć kiosk z niezdrowymi napojami. Cukierkowe kolory, bajkowe atrakcje, no i można było testować rollercastery!
  • Harry Potter i Kamień Filozoficzny – bardzo podobała mi się jej różnorodność: latanie na miotle, rzucanie zaklęć, zbieranie kart. Nie zaszłam za daleko, bo pożyczyłam ją koledze i porysował mi płytę. Przy okazji: odkryłam z ogromną radością, że nie widziałam wszystkich filmów o Harrym Potterze, a tych, które widziałam, nie pamiętam (dobrodziejstwa krótkiej pamięci!), więc od kilku dni z wielkim podekscytowaniem nadrabiam.
  • Heroes III – wszyscy grali, więc ja też. Zawsze tą samą ekipą, z archaniołami. Czasami z moim bratem – nie wiem, jak mu się to nie nudziło, bo zawsze, ale to zawsze, przegrywałam.
  • Black&White – następna gra, którą kochałam całym sercem. Jesteśmy bóstwem, rządzącym losem wieśniaków z plemienia. Pomaga nam chowaniec, czyli gigantyczny zwierzak, którego możemy wytresować na posłusznego pupila o dobrym sercu albo koszmarną bestię. A na ramionach siedzą nam aniołek z diabełkiem, namawiając każdy do swojego. I te misje poboczne! Do dziś czasem sobie podśpiewuję „ooood lądu nas suszy, już czas w może ruszyć!”.
  • Saga: Gniew Wikingów – polska strategia, w której zawiadujemy klanem Wikingów, hodując krowy, wskrzeszając martwych i podbijając inne plemiona. I można było robić własne mapy!
  • Starcraft I – nie lubiłam gier dziejących się w kosmosie, ale ta jakoś mnie wciągnęła. Pewnie przez te kryształy w pięknych kolorach.
  • Pizza Syndicate – prowadzenie sieci pizzerii, urządzenie lokali, przygotowywanie własnych przepisów w genialnym kreatorze, mafijne walki i brudne zagrywki typu nasyłanie szczurów, a następnie inspekcji sanitarnej, na konkurencję. Trudna, ale świetna!
  • Frogger – czyli przechodzi żaba przez ulicę, a potem rzekę. Takie stare, takie proste, a takie wciągające.
  • Icy Tower – już trochę nowsza zręcznościówka z serii „łatwa do opanowania, trudna do doprowadzenia do mistrzostwa”. Cała moja podstawówka w to grała! Podobnym powodzeniem cieszyły się Prehistoric, Jazz Jack Rabbit i Crazy Frog – pamiętam, że koleżanka dostała na urodziny notesik z kodami, którymi z bólem serca podzieliła się cała klasa.
  • Simsy – wiadomo! Nie byłam jakoś szczególnie wciągnięta, ale trochę grałam, choć chyba tylko w podstawową wersję.
  • Terror From the Deep – czyli zwalczamy UFO pod wodą. Była strasznie mroczna, do dziś jej soundtrack sprawia, że przechodzą mnie ciarki.
  • Baldur’s Gate I i II – moje ulubione gry wszechczasów, do tej pory nie trafiłam na lepsze, a próbowałam kilka razy – między innymi dlatego przestałam grać. Historia, która naprawdę wciąga, rewelacyjnie nakreślony świat i taka walka, że nawet mnie chce się walczyć.

Po pewnym czasie wybłagałam też u rodziców GameBoya i grałam namiętnie w Pokemony, Alladyna, Króla Lwa (najgorsze były małpy i hipopotamy!) i Duck Tales.

Na pewno o czymś zapomniałam, więc mam nadzieję na kolejne odkrycia w komentarzach. A jeśli macie ochotę zrobić sobie sentymentalny wieczór, a gry to nie Wasze bajka, pisałam też o moich ulubionych książkach i o gadżetach z dzieciństwa – może coś Was zainspiruje. Bawcie się dobrze!


[sc name=”Banner”]

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

74 thoughts on “Gry, w które grałam w dzieciństwie”

  1. Wszystkie części Harrego powtarzają ciągle na TVN7 i oczywiście za każdym razem oglądam! A z gier to u mnie absolutnie rządziły Simsy. Teraz też bym pograła, ale jakoś szkoda mi czasu :D

  2. Polecam grę przygodową, chyba grę roku 200ktoregoś „The Longest Journey” . Moja najukochańsza gra z świetnym podkładem glosów polskich aktorów. Bajkowa, trudna i swietne obrazy.

    Ja uwielbiałam przygodówki, np. Floid, kosmita, ktory próbuje uratować swoją planetę. Hopkins FBI, brutalna gra, ale świetne łamigłówki. Larry – taka zboczona, teksty bardzo nie dla dzieci, ale super zagadki!

    Zegarmistrz- bardzo fajna, tajemnicza gra, niestety coś było nie tak z moją płytą i zacięła mi się przy końcówce.

    Syberia- kolejny klasyk, super zagadki, piękne obrazy.

  3. Ja, natomiast, byłam mistrzem w heroes IIII. 3 lata temu, będąc w najgłebszych odmętach sesji wygrzebałam heroes i grałam z 3 noce ;) Team Bastion forever!
    Król lew to hit mojego dzieciństwa. Pamiętam też taką grę logistyczna/zrecznosciowa w której ustawiali się bomby na planszy. No i jeszcze hit w mojej rodzinie – supaplex.

  4. Z Twojej listy (jesteśmy w tym samym wieku) grałam od czasu do czasu w simsy, theme park world i pizze, jestem ogromną fanką heroes 3, myślę, że „stracony” na tę grę czas mogłabym liczyć w latach, nawet teraz zdarza nam się z bratem pograć gdy zjedziemy do domu na święta, do rodziców :) Poza tym drugi ogromny ulubieniec – Diablo II, ojj przeszłam tę grę kilka razy każdą postacią, a jaka byłam szczęśliwa gdy okazało się, że wychodzi 3 część, szkoda tylko że od ponad roku leży na półce i jakoś nie mam czasu się za nią zabrać – dorosłość jest okropna! :) właściwie to pod wpływem Twojego postu uznałam, że choćby się waliło i paliło jutro ją w końcu odpalę, mam wolne przedpołudnie a pranie, filmiki na youtube i zaległości blogowe mogą poczekać!. Aaa no i zgadzam się całkowicie z tym co powiedziałaś na temat gier, również uważam że była to bardzo przyjemna i mimo wszystko wzbogacająca część mojego dzieciństwa.

  5. Robię to samo! Odkopuję moje przyjemności z dzieciństwa i sprawdzam, czy nadal mi sprawiają taką samą frajdę. Też zatraciłam się w internetach niestety i spędzam za wiele godzin bezmyślnie gapiąc się w ekran.

    A co do gier to pomyślałam, eee, w nic nie grałam, aż tu… gdzie można teraz zdobyć „Harry’ego Pottera i Kamień Filozoficzny”? :D Osobiście uważam, że gry to strata czasu, ale, hm, zrobię wyjątek ;>

    1. Ooo ja też w Mario grałam, na grze telewizyjnej kupionej po komunii :D A później pamiętam taką grę komputerową w której byłam żołnierzem i zbierałam różne rzeczy broń i zabijałam jakichś wrogich żołnierzy a nawet jakieś zombie :) Ehh te wspomnienia :)

  6. Do mojej listy dochodzą jeszcze klasyki typu Diablo II czy The Settlers IV, ale generalnie uwielbiam Cię :D Do tego lubiłam też The Movies, bardzo podobne do Theme Park World, ale o kinie: było się producentem filmowym i trzeba było, oczywiście od zera, budować swoją firmę: zatrudniać aktorów, tworzyć sceny, można było pisać scenariusze etc. Im „później” (gra zaczynała się gdzieś około 1920 i leciała do naszych czasów) tym więcej udogodnień, aktorom można było zafundować liposukcję czy odwyk od alkoholu. Pamiętam, że namiętnie w to grałam.
    A tym wpisem sprawiłaś, że chyba też odświeżę sobie te wszystkie gry…

  7. Cześć! Rozpoczynając od Theme Park World do Simsów to grałam we wszystkie. Jeszcze mogę dorzucić GTA, Need for Speed i Happyland, bardzo podobne do Mario tylko bohaterem jest taki jasno brązowy pies. ;)
    W Heroes III nadal gram, a czasem nawet ze swoimi współlokatorami na 3 laptopy i czasem nawet się noce zarywa, jak na porządnych studentów przystało, a sesja tuż tuż… :D
    Pozdrawiam :)

  8. Ja do tej pory gram w Heroesy III i też zamkiem z archaniołami, zawsze tą samą bohaterką i zawsze próbuję zebrać ten sam idealny zestaw umiejętności :D
    Do tego różne wersje Simsów i JazzJackRabbit ze zręcznościówek!

  9. Mój brat mnie raczej nie dopuszczał do „poważniejszych” gier, chociaż w Larę Croft czasem pozwalał pograć ;) Za to namiętnie graliśmy razem w Wormsy, pamiętam też taką grę, w której zarządzało się linią kolejową, budowało tory itp – brzmi średnio ciekawie, ale wtedy to było super wciągające! Niestety nie pamiętam zupełnie nazwy. A Pizza była jedną z moich ulubionych gier, miałam chyba ze dwie wersje, przy czym najbardziej lubiłam urządzanie wnętrz i robienie nowych przepisów ;)

  10. Ja nawet teraz mam czasem fazy grania w Heros III! Co za piękna gra i niesamowicie wciągająca.
    A jeśli lubisz grać w gry, które mają świetne dialogi to zdecydowanie musisz zagrać w The Curse of Monkey Island („przygodowa gra komputerowa typu point and click stworzona i wydana przez LucasArts w 1997 roku” via Wikipedia). Ostatnio w nią grałam i muszę przyznać, że jako gra jest super, ale te teksty… Najlepsze jakie słyszałam w grach tego typu :D!
    Spróbuj, a nie będziesz żałować :)

  11. Byłam totalnie nie-growa w dzieciństwie, ale przez młodszego brata zostałam raz wyciągnięta w ten świat-a tą jedyną grą w którą grałam były heroesy :)
    Natomiast twój post natchnął mnie do tego by przy najbliższej wizycie w domu sprawdzić gdzie jest nasze stare lego. Myślę że byłoby w sam raz na wieczór wspomnień :)

  12. Heroes III to klasyka :)! I pamiętam tą grę z żabą!
    Pamiętam też, że z takich świetnych staroci była jeszcze gra z pastą do zębów (chyba Elmex), platformówka, która rozgrywała się w jamie ustnej, Prehistoric – też kompletny platformówkowy staroć, ale równie świetny.
    Apropo rozwijania cywilizacji to ja uwielbiałam Wigglesy, gra z 2001 roku, na zakup której straciłam 2 miesięczne kieszonkowe :) i sporo grałam w Zeusa (dzięki czemu zbierałam piątki na lekcjach historii starożytnej).
    Bardzo lubiłam też Sacred – typowy RPG.

  13. Jestem największym dziwakiem na świecie. Gry komputerowe mnie… stresują. Nie mogłam grać w nic innego, jedynie w króla lwa (ale i tak labirynt, gdzie gonił mnie timon i pumba był stresujący) i simsy. I też nie lubowałam się w zabijaniu moich simów, tak jak to czyniła większość znajomych. Pamiętam, że próbowałam kiedyś grać w Herkulesa, ale poziom 3 był już ponad moje siły. I jakoś tak do teraz lubuję się jedynie w pasjansie i ewentualnie wiosce smerfów, gdzie hoduje się własne warzywa :D

  14. Bo Heroesy są dużo bardziej skomplikowane niż nam się to wydawało za dzieciaka, pewnie dlatego Twój brat grał w nie dla samej gry :) Są jak szachy z wieloma opcjami, bardziej liczy się znajomość reguł (ze ulepszony elf strzela dwa razy, a harpia po ataku odlatuje na swoje stare miejsce) i strategia niż szczęście.

  15. U mnie Simsy i Harry Potter były na pierwszym miejscu. Poza tym Heroes, Icy Tower z tych, które ty wymieniłaś :) Później Syberia, chyba największa moja miłość, jeżeli chodzi o gry komputerowe!

  16. Stary numer żeby zdobyć więcej pieniędzy w grze gdzie budowało się park rozrywki:
    1. buduje super atrakcje na wyspie (to ważne!) w parku
    2. otwieram i daje jej niską cenę
    3. wszyscy tam biegną
    4. odcinam dostęp wyspie od lądowej części parku
    5. stawiam tam budki ze strasznie drogim żarciem
    6. ludzie je kupują bo nie mogą się uwolnić z wyspy a ja mam $ na dodatkowe atrakcje

    Jak tak teraz myślę to brzmi jak jakaś zabawa małego psychopaty.

  17. A propos Baldur’s Gate: ciekawi mnie, czy próbowałaś serii Dragon Age. Mimo, że to nie ten klimat, to ja się wciągnęłam. A wcześniej był właśnie Baldur i Neverwinter Nights.

  18. W naszej rodzinie hasło „dawać żarcie” z Knights&Merchants stało się kultowe :) stale do niego wracamy. Poza tym lubiłam wspomniane już Syberię i The Longest Journey, a najbardziej Wizardry 8, którego nie skończyłam a strasznie bym chciała i chociaż miałam chyba z 10 lat przerwy co jakiś czas ta gra za mną chodzi.

  19. Ja kochałam Simsy! Nawet ostatnio chciałam sobie znów pograć, ale niestety mój start laptop nie wydala….
    W Heros też sporo grałam, a jeszcze wcześniej razem z młodszym bratem mieliśmy obsesje na punkcie Mortal Combat – zawsze byłam Kitaną :) A jeszcze wcześniej był Prehistorik :D

  20. Icy Tower czy Frogger pamiętam z lekcji informatyki w podstawówce, natomiast w Black & White grała moja przyjaciółka – ja jakoś bałam się tej gry ;)
    Namiętnie grywałam w Simsy, poza tym moją grą dzieciństwa z pewnością jest Jazz Jack Rabbit II, do tego lubiłam bardzo Króla Lwa, Alladyna, Smerfy i Lomaxa – super platformówki! Pamiętam, że miałam je na płycie, którą kiedyś tata posądził o wirusa i połamał ją, płakałam wtedy… :D
    Do tej pory lubię sobie wrócić np. do Simsów, ale to taki pochłaniacz czasu, że aż strach! Teraz grywam z mężem w różne gry na dwie osoby, obecnie co wieczór gramy partyję Mortal Kombat… :x

    1. Ach, zapomniałam jeszcze o GameBoy’u, którego dostałam kiedyś na imieniny! Był wybawieniem podczas chorób, szczególnie miesięcznego zapalenia oskrzeli, które mnie kiedyś dopadło. Namiętnie grałam na nim w grę Speedy Gonzales :D

  21. Simsy, Herosi (oczywiście, że III, inne się nie liczyły ;)), w Sagę grałam namiętnie, chociaż byłam beznadziejna… W Theme Park nie grałam, ale w Theme Hospital już tak (te dziwaczne choroby!) :)

    Moje inne: Wormsy, również jeżdżące po stole samochodziki w Micro Machines (których grafika w mojej pamięci jawi się jako znacznie lepsza), gra, której nazwy nie pamiętam, ale jeździło się po mieście i wysadzało samochody jakichś psychopatycznych postaci, które nas goniły, bałam się jej :D), GTA (te starsze), Tomb Raider (w które też byłam beznadziejna i głównie trenowałam w domu Lary :D), Virtua Cop, Mario Bros oczywiście, również na GameBoyu, no i na koniec wisienka na torcie: mój absolutny hit po dzień dzisiejszy, Cezar 3!

    Przede wszystkim jednak moją rozrywką było… Patrzenie jak mój starszy brat gra w gry ;)

  22. Pierwsza gra Harry Potter miała tragiczną grafikę i ogólnie nie wyglądała szczególnie zachęcająco (zachęcająco wtedy dla wczesno-nastoletniej mnie. ). Ale Komnata Tajemnic i Więzień Azkabanu to już były gry na poziomie :D Pamiętam jak się zawsze bałam tego bazyliszka (ultimate villain, tak? :D) na końcu. Już nawet 50 dementorów nie było tak strasznych jak ten bazyliszek…

  23. Co do Anno 1602, też tak mam, nie w tej konkretnej grze bo w nią chyba nie grałam, ale we wszelkich strategiczno-rozwojowych grach stawiam na kulturę, domki i w ogóle a wojsko, gdzieś na końcu. Teraz mam grę 7 cudów świata, to zwykle mam ujeme punkty na wojnie bo nigdy nie chce mi się marnować cennych monet na budowę budynków wojskoch :)

  24. Ohh tak, zatracamy się w tej codziennej gonitwie i każdy przejaw odpoczynku, tym bardziej tego mniej ambitnego, traktujemy jak zło. Tyle jest przecież do zrobienia, tyle do nadrobienia, więc nie ma czasu na odpoczynek. Otóż jest i ja też staram się ostatnio nie mieć wyrzutów sumienia, gdy obejrzę dwa odcinki serialu w ciągu dnia, gdy przygotowuję się do egzaminu. No bo sorry, 10 h nauki i tak mi nie da dużo więcej niż 8. Dlatego trzeba czasem wychillować ;) Gry komputerowe! Ostatnio chciałam zagrać sobie w starego dobrego Heroes’a III – do dziś pamiętam jak siedzieliśmy z bratem i graliśmy do 22, a potem do piwnicy, gdzie stał (jedyny wtedy w całym domu) komputer schodził tata i grał w Heroes’a do rana! Aż przeszedł całość :D
    Theme Hospital, Pizza, Rollercoaster, Diablo II, Red Alert – pierwsza gra komputerowa, z którą miałam styczność! To były dobre czasy :D

    1. kocham tę gre miloscia dozgonna! najlepsza platformówka jaka istniała! W tym samym typie jest tez Pandemonium i Croc no i z nowszych Rayman. CUDNE GRY, jesli ktos lubi platformówki to polecam wszystkie 4! CUDA!

  25. Asiu, kocham Cię za przypomnienie o Wacky Wheels – zapomniałam o tej gierce, a naprawdę kochałam, naprawdę w nią grać! (chociaż wydaje mi się, że mieliśmy tylko demo ;))

    W „Herosów” pykałam z dwa lata młodszym bratem (nota bene Twój rocznik) i jego kolegami, ale w dwójkę – potrafiliśmy całymi dniami nie wychodzić z pokoju i tylko wstukiwać kody na czarne smoki ;) Później w trójkę też trochę grałam, ale z to dwójką mam całą masę magicznych wspomnień ;)

    Jeśli chodzi o „Simsy” to wklepywałam kod dający mi pieniądze i budowałam domy. Wcześniej tworzyłam ich projekty w zeszytach w kratkę :D A po skończonej budowie, rozpoczynałam kolejną – jak dla mnie ta gra mogłaby nazywać się „mały architekt” i opierać tylko i wyłącznie na budowie i dekoracji wnętrz :P

    „Theme Park World” nie kojarzę, ale grałam w coś bardzo podobnego – „RollerCoaster Tycoon” – kurde, aż bym sobie teraz „pykła”! :D

    Z niewymienionych, był jeszcze „Prehistorik” i taka magiczna windowsowska gierka „Chip’s Challenge” – ta druga to chyba moja ukochana gierka wszech czasów ;)

  26. To ja chyba jestem strasznie stara, bo nie znam wcale tych gier:D
    Ja grałam z Montezummę i jakąś pierwszą dwuwymiarową wersję Prince of Persia. I w tetrisa, i jeszcze w taką grę, gdzie piłką zbijało się cegiełki.

    1. Ja mam te same wspomnienia :P plus – dwuwymiarowa Zorro na Atari, szal :)nie wspominajac o takich retro-klasykach jak PacMan czy Donkey Kong.

      Pamietam tez, ze kochalam gre DuckTales – latalo sie samolotem, plywalo w monetach w skarbcu Wujka Sknerusa, zdobywalo diamenty w dzunglii itp sprawy:)

      1. A i jeszcze byla super gra o magazynierze, co przesuwal paczki – Sokoban :D i podobna w klimacie, tylko o przesuwaniu kamieni – boulder dash. Ale nostalgia!!

  27. Simsy – to jest to! Kawałek mojego dzieciństwa minęło na tej grze, uwielbiałam i mam do niej ogromny sentyment, nawet zastanawiam się czy nie wrócić po latach i znów poczuć ten dziecięcy entuzjazm już na sam dźwięk strony startowej ;)

  28. Prince of Persia 2D (na dyskietce :) ), Soldat, Wormsy, Kapitan Pazur oczywiście, Crash Bandicoot na PS1, Re-Volt (ach te pioruny na samochodzikach…), Skoki Narciarskie 2002 Polskie Złoto (sam środek Małyszomanii), Mario, Tank1942 i Conta7 na Pegasusie, Happyland Adventures, Highway Pursuit.

    Acha, no i polowanie na kaczki, nie zapominajmy o polowaniu na kaczki, z pistoletem przytkniętym do telewizora i tym wrednym psem, który wyśmiewał nasze porażki. Strasznie go nie lubiłem.

    Dzięki Joasiu za przypomnienie Re-Volta, siedzę, gram i przypominam sobie stare dobre czasy :D

  29. Powyższe gry to zdecydowanie nie moja „epoka”- ja jestem z tej zdecydowanie starszej- lodowcowej z Mario itp. gierkami ;-)
    Zaintrygowały mnie pierwsze zdania posta, czy też może po raz kolejny dały do myślenia. Bo tak się składa, że mam bardzo podobne postanowienia noworoczne..oby tym razem zostały spełnione :-P

  30. Gra mojego dzieciństwa to „Prince of Persia” pierwsza wersja :) Najpierw grałam na czarno-białym monitorze u taty w pracy, potem już w domu na kolorowym. Co to były za emocje! Nie wiedzieliśmy nic o wskazówkach, które ułatwiały przejście gry, więc rozgrywki toczyły się dwa-trzy miesiące. W całej rodzinie mój tata był jedynym, który potrafił przejść trzeci etap (wymagał on wyjątkowej zręczności), więc kiedy ktoś zatrzymał się w tym miejscu, dzwoniono po nas i zapraszano w odwiedziny ;)

  31. Ace Ventura taaaak! :D Chociaż jedna podpowiedź – totem – była na opakowaniu. Odkryliśmy to z kolegami i pamiętam że wycięłyśmy z siostrą ten totem żeby pożyczyć chłopakom i zaginął. Nadal się z nimi kumpluję, muszę zapytać czy jeszcze to mają! (bo ja grę mam nadal, ciekawe czy pójdzie na moim laptopie…. :D)

  32. Froger, Icy Tower, Simsy, o tak! Grałam nałogowo. Przez krótką chwilę grałam też w Tarzana, z płytki, ale chyba nigdy nie udało mi się przejść jej do końca. Największym sentymentem jest jednak dla mnie Tux Racer – była to pierwsza gra, którą miałam na pierwszym komputerze, wielkim i głośnym PC. Jeździło się w niej pingwinkiem na brzuchu. Były różne trasy do pokonania z oczywiście jak największą prędkością, ale można było robić off-road:) taka mini zapowiedź otwartego świata w grach. Prócz tego pamiętam nieśmiertelne Mario jeszcze na Pegazusie, a także ta gra, w której strzelało się do kaczek (trochę makabryczne), ale nie pamiętam nazwy.
    Pamiętam też, że istniała cała taka platforma z gierkami online, chyba Miniclip. Wówczas była to nowość, więc siedziałam tam godzinami z siostrą. Często grałysmy w grę, gdzie bylo się małą świnką (?). Wszystko było w pikselach, ale kogo to wówczas interesowało:)

  33. Gra mojego dzieciństwa to zdecydowanie Tomb Raider, przeszłam wszystkie części i to bez podpowiedzi, oprócz tych najnowszych-nie podoba mi się za bardzo fabuła i sposób prowadzenia postaci. Te wszystkie ” znajdź-dopasuj-przekręć” i tajemnicze drzwi się otwierają i albo wychodzi boss z którym trzeba walczyć albo przejście do kolejnej planszy albo po prostu ważny artefakt i element układanki. Dzięki tej grze (a w szczególności 4 części przygód Pani Lary) zakochałam się w starożytności i arabskich klimatach, nawet zaczęłam się uczyć arabskiego! Cały czas moim marzeniem jest podróż do Egiptu i zwiedzanie piramid (najlepiej w wydaniu P. Lary Croft :P), może kiedyś się uda. Tak jak piszesz, nie czuję, że był to stracony czas, bo tak naprawdę ta gra dała mi pasję którą do dzisiaj rozwijam.

  34. Dla mnie dzieciństwo to Simsy i Heroesy… Absolutnie mnie wciągały!
    Ostatnio nawet znalazłam Simsy II w składowisku starych płyt i chciałam je odpalić. Taka byłam podekscytowana, a tu klops. Mój komputer okazał się „za dobry” do tej gry… Zabawne… mi wydaje się już starym gruchotem. ;)
    Pozdrawiam!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.