Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Odzieżowy niezbędnik, czyli gadżety do dbania o ubrania

W czasach, kiedy najbardziej „interesowałam się modą” (czytaj: najczęściej chodziłam na zakupy), najmniej uwagi poświęcałam swoim ubraniom. To jeden z wielu powodów, dla których nigdy nie czułam się w nich naprawdę dobrze. Raczej nie zdarzało mi się czytać metek w sklepach, a już tym bardziej rezygnować z zakupu wystrzałowej sukienki czy bluzki ze względu na nieodpowiedni dla mnie skład – nigdy w życiu!

Bardzo wiele osób funkcjonuje w ten sposób. Z jednej strony ma potrzebę ciągłego uzupełniania garderoby, z drugiej zupełnie nie dba o to, co już ma. Ta pokręcona relacja z własną szafą jest tak naprawdę całkiem zrozumiała. Kiedy mamy nadmiar rzeczy, zajmowanie się każdą z nich zabiera mnóstwo energii, a często i pieniędzy. Podejrzewam, że na pastowanie pięćdziesięciu par butów schodzi kilka tubek pasty na sezon.

Zresztą najczęściej sporo z tych rzeczy to ubrania zupełnie przypadkowe, kupione bo wyprzedaż, bo było tanio. Zupełnie nie czujemy, że są „nasze” i najzwyczajniej w świecie nie chce nam się nimi zająć czy zanieść do krawcowej. Stąd biorą się wiszące miesiącami w szafie płaszcze z urwanymi guzikami i spodnie czekające na skrócenie. Szybka moda to pochwała bylejakości.

Już dobrych kilka lat mieszkałam sama, ale dopiero po uporządkowaniu szafy (i głowy!) zaczęłam faktycznie dbać o wiszące w mojej szafie ubrania. Odkryłam takie sztuczki jak pranie delikatnych rzeczy w specjalnej siatce czy z magiczną szmatką. Nie było to zresztą bardzo trudne – moja mama używała ich, odkąd pamiętam. Mnie po prostu nigdy nie przyszło do głowy, żeby zajmować się takimi nudami. Bluzka zafarbowała? Trudno, jest przynajmniej okazja do wybrania się na zakupy.

Teraz dbanie o ubrania sprawia mi szczerą radość – to ewidentnie starość. Uwielbiam pastować przed zimą buty, w których chodzę piąty sezon, polubiłam nawet prasowanie! Nigdy nie mogę się do tego zebrać, ale jak już zacznę, najczęściej z audiobookiem w słuchawkach, to bardzo mi się podoba. Pomyślałam więc, że podzielę się z Wami moimi ulubionymi gadżetami, które sprawiają, że moje ubrania wyglądają lepiej.


Rolka do ubrań


Tym, co często odróżnia taki sobie strój od naprawdę udanego, są detale. Dokładnie odprasowany kołnierzyk koszuli albo jednolita powierzchnia swetra czy spódnicy – bez paprochów, bez włosów, bez kociego futra. Przejechanie po ubraniu wałkiem z klejącą powierzchnią zajmie nam maksymalnie kilka minut, a na pewno będziemy wyglądać dużo schludniej. Wiem, co mówię – mam psa, który nie tylko jest ekstremalnie kudłaty, ale też dzięki specjalnemu, żółto-czarno-białemu umaszczeniu, ma funkcję brudzenia jasnych ubrań na ciemno, a ciemnych na jasno.

Oczywiście, można też użyć po prostu zmoczonej szmatki, ale z rolką idzie znacznie sprawniej. Można je kupić w supermarketach, sklepach z AGD, wiem że bywały też w H&M.


Chusteczka wyłapująca kolor


Pamiętam, że u mnie w domu w brudną koszulę zaplątały się kiedyś czerwone majtki, farbując całą pralkę białego prania na zaskakująco jednolity, majtkowy (a jak!), różowy kolor. Mnie nigdy nie udało się niczego aż tak spektakularnie przefarbować, ale kilka razy po wyjęciu z pralki jasnych ubrań zauważyłam nieestetyczne zacieki. Najbardziej podchwytliwe są materiały w kontrastujących kolorach, na przykład czerwone w białe kwiaty.

Skutecznym rozwiązaniem, poza praniem w możliwie niskiej temperaturze, jest wrzucenie do bębna specjalnej chusteczki, która wyłapie ewentualne zabarwienie. Można je kupić na przykład w Rossmanie.


Siatka do prania bielizny i delikatnych materiałów


Kolejny gadżet, który kosztuje grosze, a może znacznie wydłużyć życie naszym ubraniom. To po prostu niezbyt duża torba, uszyta z syntetycznej siatki, zapinana na zamek, która chroni zamknięte wewnątrz ubrania przed wszelkiego rodzaju uszkodzeniami, które mogą im się przydarzyć w pralce.

Co powinno się w niej prać? Delikatną bieliznę, przede wszystkim biustonosze, i wszystko co uszyte jest z delikatnych materiałów – śliskich, półprzezroczytych czy bardzo cienkich.

Świetnie sprawdza się też przy ubraniach ozdobionych aplikacjami, jak cekinowy wzorek czy hafty – choć i tak należy pamiętać o wywróceniu ich na lewą stronę. Dotyczy to tylko płaskich, nieskomplikowanych ozdób, jeśli cała nasza sukienka czy bluzka skonstruowana jest z misternie ułożonych aplikacji, zanieśmy ją do pralni.


Dobre żelazko/steamer


Pamiętam, że kiedy wyprowadziłam się z domu na studia, prawie w ogóle nie prasowałam swoich ubrań. Miałam wrażenie, że choćbym nie wiem ile instruktażowych filmików obejrzała,  nigdy nie osiągnę efektów, jakie wychodziły spod ręki mojej mamy czy babci. Wymięta koszula po dziesięciominutowej walce z żelazkiem robiła się tylko odrobinę mniej wymiętą koszulą.

Na pewno brakowało mi doświadczenia, ale przede wszystkim, miałam beznadziejne żelazko. Do dziś pamiętam, że zapłaciłam za nie jakieś 40 zł w którymś z supermarketów i wydawało mi się, że zrobiłam świetny interes.Tymczasem dobre żelazko robi naprawdę dużą różnicę. Już te w okolicach 150-200 zł w porządku.

Warto o tym pomyśleć zwłaszcza wtedy, gdy większość naszych ubrań jest wykonana z naturalnych albo sztucznych (nie mylić z syntetycznymi!) materiałów – wyciągnięte z pralki, są zwykle dość pogniecione. No i trzeba pamiętać o regularnym czyszczeniu powierzchni żelazka – inaczej czekają nas ciemne smugi na jasnej bluzce trzy minuty przed wyjściem. A jeśli prasujemy dużo, warto jest zastanowić się nad zastąpieniem go prasowaczem parowym.

Update 2022: wróciłam do nieprasowania 99% swoich ubrań. Klucz do sukcesu to równe rozwieszenie ich na suszarce lub wieszaku na suszarce.


Pasta do butów


Kiedyś była chyba w każdym domu, teraz wiele osób zupełnie zapomina o jej istnieniu. Niesłusznie – wypastowane buty po pierwsze wyglądają znacznie lepiej (zobaczcie różnicę u Mr.Vintage), po drugie znacznie wolniej się niszczą. Różnica jest szczególnie istotna zimą i jesienią. Wtedy warto dodatkowo używać też impregnatu do skór.

Jeśli macie ochotę na bardziej rozbudowaną pielęgnację, Mr.Vintage napisał jeszcze jeden świetny wpis na ten temat. Naprawdę warto wziąć przykład z panów i zadbać o swoje skórzane buty – odpłacą nam się długim życiem i starzeniem się w pięknym stylu.


To gadżety, które robią największą różnicę w mojej szafie. Oczywiście, są też podstawowe sprawy, jak dobre wieszaki, albo sprytne rozwiązania, jak żelowe wkładki do butów na obcasach. Teraz ich nie używam, bo nie mam żadnych naprawdę wysokich szpilek bez platformy, ale nie raz uratowały mi stopy podczas całonocnej imprezy. Ale to właśnie te pięć rzeczy na co dzień przydaje mi się najbardziej.

Ciekawa jestem, jakie są Wasze gadżety do odzieżowych zadań specjalnych, co pozwala Wam lepiej dbać o ubrania? 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

120 thoughts on “Odzieżowy niezbędnik, czyli gadżety do dbania o ubrania”

      1. Dużo pozytywnych opinii ma maszyna z Lidla Silver Crest (jest co jakiś czas, ale ponoć rozchodzi się jak świeże bułeczki). Moja mama ma i bardzo sobie chwali, bo jest niewielka i prosta w obsłudze.

        1. Najlepsze są maszyny Łucznika. Znam pana, który zajmuje się naprawą maszyn do szycia i tymi, które się najszybciej psują są wszystkie nowoczesne maszyny, a w Łuczniku, jeśli już coś się stanie wystarczy ew. wymienić jakąś część i dalej pięknie śmiga.

          1. To chyba dotyczy starych, niezniszczalnych Łuczników. Te produkowane obecnie mają kiepskie opinie w porównaniu z innymi markami. A o maszynie Silvercrest z Lidla słyszałam wiele dobrego. Sama zaczynałam na Singerze 8280 i z czystym sumieniem mogę go polecić.

  1. Ja dopiero niedawno odkryłam wireczek do prania, mimo, że moja mama używała ich namiętnie… uznawałam do tej pory, że nic nie dają i po co mi to… ale wiedza i mądrość przyszły z wiekiem :-)
    Co do pastowania butów, nam w domu fantastyczne urządzenie do tego – potocznie nazywane mężem. A że urządzenie pracuje w wojsku to buty się świecą lepiej niż [jak to nazwać? genitalia?] najbardziej wypucowanemu burkowi alfa w pobliskiej wiosce ;-)

  2. Rolka do ubrań to u mnie w domu podstawa – kocia sierść przyczepia się do czego się tylko da, szczególnie do czarnych swetrów i marynarek! Wszystkie podane przez Ciebie gadżety stosuję, oprócz tej chusteczki wyłapującej kolor. Udało mi się przeżyć 26 lat bez zafarbowania białych ubrań (odpukać w niemalowane drewno, oby tak pozostało haha).

  3. Rolki do ubrań można też spotkać w Sinsayu. Ja jednak nie lubię rolek, może po prostu trafiłam na jakieś wybrakowane … Tak czy inaczej, zamiast rolki używam… taśmy klejącej. Chusteczka wyłapująca kolor to bardzo fajna sprawa. O siatce do prania słyszę pierwszy raz, ale aktualnie nie jest mi potrzebna, bo i tak wszystko muszę prać ręcznie (brak pralki O.o).

  4. Chusteczki wyłapujące kolor znajdziemy też w Aldi. W Rossmannie są też takie wybielające-polecam. Dają radę.
    Pytanie jak czyścić żelazko bo moje właśnie zaczęło brudzić ubrania (białe!) podczas prasowania.

    1. W Castoramie, w dziale z klejami, można kupić sztyft do czyszczenia żelazek, polecam, u mnie daje radę ;) coś koło 13 zł.

          1. Też kiedyś próbowałam ten patent, ale moje żelazko uwielbiało tę sól wciągać do środka przez dziurki do parowania, co odbijało się na jakości wody w żelazku – zostawiało potem paskudne zacieki na ubraniach :(

    2. Dobrym sposobem jest też mycie lekko rozgrzanego żelazka gorącym octem, ale trzeba uważać, żeby się nie oparzyć. Ja tym sposobem doczyściłam paskudnie ubrudzoną stopę nowego żelazka. Sól niewiele pomogła, bałam się też, że zostawi mi zadrapania na sprzęcie…

  5. Ja nie wyobrażam sobie życia bez osłon na wierzchnie ubrania zimowe – po sezonie oddaję do wyczyszczenia, potem w futerał i ładnie wisi czekając na swoją kolej, bez kurzu czy, nie daj Boże, moli ;)

  6. Cieszę się, że poruszyłaś ten temat, Asiu. Skoro mamy w szafie te ulubione, ukochane ubrania, to trzeba o nie odpowiednio dbać, a będą nam służyły długie lata. Swego czasu miałam mnóstwo swetrów z angory, więc rolka do ubrań była koniecznością. Bardzo dobre są te z H&M (dobry klej i dużo listków + niska cena), ale wszystko przebiły rolki z Ikei! Są świetne i tanie. Co do pielęgnacji obuwia – pasty i woski są niezbędne, ten wpis MrVintage jakiś czas temu pomógł mi uporządkować wiedzę i jednocześnie zainspirował. Pobiegłam do Ochnika i kupiłam krem do pielęgnacji odzieży skórzanej – ponieważ uznałam, że moim kurtkom i torebkom też należy się odpowiednia opieka. Muszę przyznać, że od tego czasu odpłacają się wspaniałym wyglądem-było warto :)

      1. Rolki z Ikei są najlepsze nie tylko dlatego, że są tanie, ale też z tej przyczyny, że można kupować same opakowania uzupełniające (rolki bez rączki) – jest więc w dodatku ekologicznie. Po zużyciu w śmieciach ląduje tylko kawałek tekturowego walca, a ekologiczni ortodoksi i dla niego z pewnością znajdą zastosowanie. :)

    1. Potwierdzam – rolki do ubrań z Ikei są znakomite. Można dokupywać same wkłady, więc jest to ekonomiczne i ekologiczne :) ja mam białego kota i lubuję się w ciemnych ubraniach – te rolki to u mnie podstawa. Kiedyś stosowałam szeroką (tzw. szarą) taśmę klejącą, ale u mnie taśma przegrywa z ikeowską rolką w oczyszczaniu ubrań z sierści.

  7. Wszystkie te triki również stosuję! Regularnie, ba!, codziennie korzystam z chusteczek nawilżanych dla niemowląt (najlepiej tych nawilżanych olejkami), bo są idealne do szybkiego przetarcia butów czy torebki, nie dość że dobrze czyszczą, to jeszcze te minimalne ilości rozwodnionych olejków pielęgnują powierzchnię. Nie ma brudu, który w mieszkaniu, samochodzie, rowerze i właśnie na ubraniach nie zszedłby za pomocą tych chusteczek! Nawet uratowałam nimi bluzkę poplamioną smarem ;)

    1. Zima nie rozstaje sie z takimi chusteczkami – idealne wlasnie do przetarcia butiw ? świetnie tez czyszczą karoserie z ptasich kup, nawet tych przyschnietych ?

    2. hmmm…. te chusteczki dla niemowlat sa z alkoholem, zastanowilabym sie najpierw dwa razy zanim przetarlabym nimi cos ze skroy…

      1. Nie wszystkie, ja używam Babydream z Rossmana i one nie zawierają alkoholu, a niektóre zawierają wspomniane przeze mnie olejki.

    3. Oh tak, chusteczki nawilżające to ósmy cud świata. Ja używam ich do czyszczenia, usuwania plam, właściwie do wszystkiego!
      A mój patent to pianka do mycia szyb jako odplamiacz – wystarczy spryskać, odczekać i większość plam znika prawie bez śladu.

  8. Jako szczęśliwa kocia mama biało-czarnego Watsona, świetnie rozumiem problem z jasną sierścią na ciemnych ubraniach i ciemną na jasnych – dlatego u mnie też bez rolki ani rusz. ;) Cieszę się, że zwróciłaś uwagę na żelazko, bo do tej pory ta kwestia mi umykała – zaczęłam jednak kupować lepsze jakościowo ubrania i będę musiała w najbliższym czasie zainwestować w żelazko lepsze od tego, które aktualnie posiadam. Dla mnie niezbędnym gadżetem są też odświeżające wkładki do butów. Jestem wegetarianką i skórzane buty u mnie odpadają. Chciałabym jednak kupić jakieś porządne buty na nowy sezon – może istnieją takie, które nie są skórzane, ale stopy i tak dobrze się w nich czują?

    1. Watson <3 Trudno mi powiedzieć, bo sama noszę skórzane buty, więc nigdy się tym mocniej nie interesowałam. Na lato na pewno trampki czy espadryle, ale z zimą jest gorzej - wiadomo:) Coś mi chodzi po głowie, że czytałam artykuł o nowym rodzaju substytutu skóry, faktycznie ekologicznej i o super właściwościach, ale jest chyba w fazie ekspertymentów. Ewentualnie filcowe walonki;) Przykro mi, że marna ze mnie pomoc, może inne dziewczyny coś podpowiedzą!

    2. ja polecam buty melissa, OKAb, crocs – stopy czują się w nich naprawdę dobrze, a niektóre wzory są nawet lepsze niż skórzanych.. osobiście noszę od kwietnia do pierwszych mrozów..

      1. Też jestem wegetarianką i znam ten problem doskonale ! Tym bardziej, że mam wybitny (ale to naprawdę rzadki) talent do niszczenia butów, i buty z byle jakiego zamiennika skóry, tudzież tekstylne, wytrzymują u mnie góra miesiąc. Nie mówiąc już o tym, że chodzenie w czymś takim to umiarkowana przyjemność…

        Przeprowadziłam gruntowne badanie rynku i wynika z niego że:

        – nowoczesnym zamiennikiem skóry o świetnych właściwościach (na przykład takich, że buty oddychają) jest mikrofibra. Buty z niej proponuje m.in. ta firma: http://wills-vegan-shoes.com/women-s-vegan-shoes.html/ (pierwsza „testowa” para właśnie leci do mnie z UK, zobaczymy czy warte swojej ceny)

        – jest też naturalny odpowiednik skóry, a mianowicie… korek. W Polsce o buty z korka trochę trudno, ale jak ktoś się wybiera na wakacje do Portugalii, to zaopatrzyć się w nie dość łatwo. Ja mam korkową torbę i bardzo sobie chwalę :)

        A tu przykład: http://www.nae-vegan.com/pt-pt/mulher-pt/nara

      2. Z wege-butami jest największy kłopot- ja w ostatnim sezonie nieco odpuściłam bo nie mogłam znaleźć eleganckich krytych butów, w których nie poci się stopa (po fakcie przepłacam to wyrzutami sumienia). Najczęściej kupuję buty w Zarze- 90% jest nie ze zwierzaka; w dużych sklepach internetowych typu Zalando możesz wyszukać buty z wybranego materiału. Melissy, Crocksy- mam jedną parę, wstydliwie noszoną na wakacjach z uwagi na to, że czuję się w nich jak mała dziewczynka a nie wymarzona elegantka pod trzydziestkę :-) Jeśli cena nie jest dla Ciebie przeszkodą to polecam sklepy internetowe takie jak Beyond Skin- mają naprawdę ładne wzory wegańskich butów.

        1. Dziękuję Wam bardzo za pomoc! :) Macie rację, że z butami na cieplejsze pory roku nie ma problemu, jednak zima jest już naprawdę problematyczna. Na pewno sprawdzę sklepy, które tu polecacie :)

  9. Dopiero niedawno poznałam chusteczki do prania – od tego czasu nie rozstaję się z nimi. To cudowny wynalazek! Zawsze wrzucam chusteczkę, bo nie daj boże coś mi się zaplącze i całe pranie kolorowe…

    Bez rolki do ubrań też sobie nie wyobrażam życia. Mam królika i jego sierść uwielbia gościć na moich ubraniach ;) W Pepco kupiłam taką małą rolkę do torebki – polecam, bo mam ją zawsze przy sobie.

  10. Dobre żelazko! Skąd ja to znam, jeszcze nie tak dawno prasowanie było najmniej lubianą przeze mnie czynnością, a to za sprawą marketowego żelazka za 50 zł. Teraz mam nowocześniejsze, z funkcją pary i ceramiczną stopą. Różnica jest ogromna! Do prania kolorowych ubrań, szczególnie gdy jest to mieszanka kolorów, których nie da się posegregować, wrzucam ampułki chroniące kolory, sprawdzają się.

  11. Rolka jest, dobre żelazko jest (a do tego stara niezniszczalna deska do prasowania z pokrowcem w arbuzy <3 ), pasta do butów jest, woreczki są… Tylko jakoś po przeczytaniu Twojej książki ubrań mi brakuje. ;)

  12. Nawilżające chusteczki to moje ostatnie cudowne odkrycie! Udało nam się nawet ostatnio wyczyścić suknię panny młodej, żeby trochę lepiej prezentowała się na zdjęciach ; )
    A z chusteczkami wyłapującymi kolor trzeba uważać, ostatnio jedna z nich zatkała mi filtr w pralce! Od tego czasu wkładam je do woreczka z praniem

  13. Nawilżające chusteczki to moje ostatnie cudowne odkrycie! Udało nam się nawet ostatnio wyczyścić suknię panny młodej, żeby trochę lepiej prezentowała się na zdjęciach ; )
    A z chusteczkami wyłapującymi kolor trzeba uważać, jedna z nich zatkała mi filtr w pralce! Od tego czasu wkładam je do woreczka z praniem

  14. Ja jeszcze korzystam z saszetek, które dorzuca się do białego prania, aby nie szarzało, oraz z takich z proszkiem do czarnych ubrań, które magicznie odświeża kolor.
    Co do rolek, Ikea daje radę!

  15. Woreczki do prania to mój niezbędnik, przedłużyły życie biustonoszy. Testowałam w nich pranie t-shirtów, niestety mimo tego szwy i tak się wykręciły… Pozostaje tylko pranie w rękach nowych koszulek ;) Swoją drogą, udało mi się upolować w H&M’ie na dziale z odzieżą basic’ową długo poszukiwany biały t-shirt z dekotlem V, jestem miło zaskoczona że od kilku prań świetnie się trzyma i szwy są na swoim miejscu (skład 96% bawełna, 4% elastan, może to kwestia dodatku elastanu przed którym długo się broniłam).
    Pielęgnowałabym buty skórzane, gdyby tylko takowe były w sklepach. Szkoda, że sieciówki wypuszczają w kolekcjach prawie tylko buty z ekoskóry, która na dodatek jest marnej jakości i zaczyna przemakać już po pierwszym śniegu.
    Ciekawy i praktyczny wpis, aż skuszę się do wypróbowania rolek do ubrań. Do tej pory ciemną garderobę czyściłam szczotką, ale ona sama również wymaga dużo czyszczenia by przypadkiem nie naniosła więcej prószek i włosów na czarny oraz granatowy płaszcz.
    Pozdrawiam!

    1. Ale buty skórzane są oczywiście w sieciówkach (zresztą sama piszesz, że „prawie tylko…”). Jednak wszystko zależy od tego, czego poszukujesz. Zdarza mi się kupować buty z Lasockiego lub skórzane buty w Deichmann (z serii 5th Avenue), ale dość atrakcyjna cena jak na skórzane obuwie też ma swoją cenę – te skóry są dość delikatne i buty szybko się niszczą (tzn. po 3 sezonach zazwyczaj się z nimi żegnam, mimo pielęgnacji). Uważam, że buty to zdecydowanie rzecz, na której nie należy aż tak mocno oszczędzać i wolę mieć mniej par w szafie, ale za to porządnych, w związku z czym nie muszę szukać nowych butów co sezon. Jednak niestety buty zimowe są dość drogie i jeśli planujesz kupić jakieś na tę zimę, to musisz liczyć się z większym wydatkiem (zwłaszcza chyba w przypadku wysokich kozaków).

  16. Tych gadżetów ubraniowo-rzeczowych jest masa i niby to takie pierdu pierdu, a jednak bez nich od dłuższego już czasu nie wyobrażam sobie swojej szafy :) Ja zawsze dbałam o swoje ubrania, większość też ubrań piorę ręcznie. Zawsze też boję się jakichś wypadków, kilka razy na nowe ubrania a to podkład mi się wypluł, a to poszarpałam sobie plecy bluzki o jakieś krzesło itd itp. i niestety bardzo takie wypadki przeżywałam. Na szczęście jest ich coraz mniej. Ale z gadżetów, oprócz wszystkich wymienionych, brakuje mi szmatki do prania, dodałabym jeszcze (jak koleżanka wyżej) pokrowce na płaszcze/kurtki, siatki zabezpieczające delikatne ubrania przed prasowaniem, wkładki zapachowe do butów, chusteczki nawilżane też się przydają :) jest jeszcze jedna ważna kwestia, której u mnie brakuje – stabilna, dobra deska do prasowania. Żelazko mam dobre, ale deskę rozwaloną i dlatego znielubiłam prasowanie :)

    1. Na poczatek sie przywitam, dzien dobry :)
      Swietny blog, trafilam na niego dzieki ksiazce „Slow Fashion…” (ktora rowniez bardzo mi sie podoba, jestem w polowie lektury) i doczytuje sobie tu i tam, skaczac troche po postach. Bardzo mi sie podoba idea slow fashion, ulubione rzeczy lubie nosic latami, cenie sobie jakosc i bardzo mi rozjasnilas sprawe, dlaczego ostatnio jakosc gotowej konfekcji i innych rzeczy tak sie dramatycznie pogorszyla, grrr (wnerwialo mnie to juz od dluzszego czasu).
      Co do dbania o odziez, to dla mnie podstawa jest dobra pralka (jestem fanka marki na M :P ), jako istota leniwa piore w pralce nawet jedwab, czysta welne i delikatne biustonosze z fiszbinami i nic im sie nie dzieje (biustonosze te same od 7 lat, piore w siatce).
      Segreguje tez pranie kolorami i rodzajem wlokna, i przestrzegam paru podstawowych zasad co do doboru srodkow pioracych:
      1. Rzeczy biale i w pastelowych kolorach (a takze mocno zabrudzone) zawsze piore w proszku, bo proszek najlepiej wybiela i usuwa plamy. Program i temperature prania dobieram do stopnia zabrudzenia materialu i jego rodzaju.
      WAZNE-biale rzeczy trzeba DOKLADNIE wyplukac, bo niedoplukane szybko szarzeja, a obecnie produkowane pralki z reguly niedoplukuja (oszczednosci wody i pradu maja swoja cene), wiec powtarzam program „Plukanie” parokrotnie.

      2. Proszki swietnie wydobywaja biel, ale powoduja blakniecie kolorow, wiec kolorowe rzeczy piore wylacznie w zelach lub plynach do prania, najlepiej takich bez zawartosci wybielaczy optycznych w skladzie.
      Potwierdzam, ze chusteczki do wylapywania kolorow to swietny wynalazek :)

      3. Rzeczy z welny i jedwabiu piore wylacznie w specjalnych plynach do prania welny i jedwabiu, na specjalnym programie do welny lub jedwabiu. Siateczka jest przydatna :)

      Problem zaklaczenia garderoby nie jest mi obcy, bo mam w domu koty, staram sie kupowac rzeczy malo „lapiace” siersc, a odklaczam reka w zwilzonej gumowej rekawiczce, kolistymi ruchami (rolki jakies mi sie wydaja malo efektywne, ale moze nie znalazlam dobrych?). Jednak i tak mam wrazenie, ze najskuteczniej odklacza suszarka elektryczna :)

      Butom przechowywanym przez kilka miesiecy poza sezonem bardzo dobrze robia prawidla.

      Pozdrawiam :)

  17. A ja dodam od siebie golarkę do ubrań – co prawda odkąd zwracam uwagę na skład kupowanej odzieży problemów z mechaceniem jest znacznie mniej, ale i tak coś tam ze starego sortu się zdarzy, a nie ma dla mnie nic gorszego niż taka skulkowana bluzka czy sukienka…

    1. Jaki skład jest gwarancją braku zmechaceń? Mam swetry z wełny, z dodatkiem kaszmiru i innych naturalnych włókien a i tak się mechacą podczas noszenia. Akrylu unikam jak ognia a i tak moje ubrania nie wyglądają tak, jakbym chciała…

      1. może mechacenie to nie to samo co kulkowanie, ja miałam na myśli takie chamskie kulki po bokach ubrania poliestrowego, ale w sumie masz rację, delikatnie mechacić się pewnie będzie wszystko… co nie zmienia faktu, że na bawełnie czy wiskozie problem jest znacznie mniejszy. Albo sobie wmawiam :)

      2. Żaden. Po jakimś czasie te lepsze wełny przestają się pilingować, ale jedyny sposób to elektryczna golarka ;) lady-and-the-dress miala kilka fajnych wpisów o materialach, polecam! :)

  18. Trochę nie w temacie, ale baaaardzo dziękuję za podlinkowanie noclegu w Kapicach w poście o Biebrzy, niesamowite miejsce!!

  19. Dobre wieszaki – dla mnie to podstawa! Te druciane z pralni czy plastikowe ze sklepów są okropne, każdy w innym rozmiarze, a w dodatku nieprzyjemnie klekoczą. Kupuję tylko drewniane. Zajmują więcej miejsca, ale dzięki temu mam w szafie prawdziwy porządek :-) Jedyny wyjątek zrobiłam dla takich pokrytych welurem, na których wieszam śliskie ubrania.

    Poza tym mydełko do odplamiania (genialna rzecz, tysiąc razy lepsza niż wybielacz!), golarka do ubrań… i szydełko. To ostatnie przydaje się, żeby przeciągnąć z powrotem jakąś wyciągniętą nitkę ze swetra czy z dzianinowej sukienki.

  20. Rolka do czyszczenia ubrań jest dla mnie absolutnie niezbędnym gadżetem z racji tego, że mam sporo ciemnych ubrań. Heh miałam kiedyś czarno-białego kota, pamiętam co mi robił z ubraniami:)
    Fajnym sposobem na przywrócenie życia swetrowi albo bluzce, które już trochę się zmechaciły jest użycie specjalnej golarki albo po prostu zwykłej maszynki do golenia. Ale o tym pewnie wszyscy wiedzą;) Ściereczkę muszę wypróbować przy okazji.
    Ostatnio zirytowały mnie plamy na spodniach, które powstały po deszczu, to samo dzieje się z ciemnymi rajstopami. Czy jest jakiś sposób, żeby temu zapobiec albo odratować zepsute rzeczy?

    1. Ja słyszałam nazwę na rolkę „odkwapiacz” i sama mając dwa psy czarnego i rudego nazwałam ją odkłaczacz :)

      Od siebie polecam chusteczki do suszarek bębnowych, które wrzucam do szuflady z bielizną i szafy z butami. Nie dość, że pochłaniają zapach kurzu to jeszcze same pachną czystością.

  21. Odkąd mam golarkę do zmechaconych ubrań, nie wyobrażam sobie jej nie mieć. Ratuje mnóstwo ciuchów, szczególnie tych z lumpa.

  22. Widze, że nikt o tym wynalazku nie napisał, więc się podzielę ;) Zamiast papierowego wałka polecam silikonowy wałek do czyszczenia ubrań, widziałam go też pod nazwą „wieczny wałek” :D. Mega fajna sprawa, wałek jest niezniszczalny, po użyciu wystarczy go wypłukać wodą i już. Świetnie zbiera zabrudzenia z ubrań, wg mnie lepiej niż papierowe wałki, no i jest bardziej eko. Na allegro widziałam go nawet za kilka zł. Ja mam kilka sztuk – w domu, w pracy, plus wersje mini do torebki. Do papierowego już nie wrócę ;)

  23. Właśnie tak myślałam ostatnio nad tą siatką do prania, i teraz wiem że ją kupię :) Mam bardzo dużo delikatnych ubrań i czasem się zastanawiłam czy im nie szkodzi jak się tam miotają między innymi ubraniami. Rolka to też ważny element zwłaszcza jesli mamy białego kota :) a w pracy chcemy wyglądać zjawiskowo bez kociej sierści…

  24. Polecam rolki do sierści z Ikei. Duże i tanie. Mam dwa futrzaki (w tym jednego persa)- o odkłaczarkach mogę opracowania naukowe pisać ;)

  25. Używam woreczków do prania (do biustonoszy, delikatnych, rajstopowych skarpet, stopek).
    Chusteczki nawilżane, golarka do ubrań (pożyczam od mamy tylko w razie potrzeby).

    Moim typem też jest siatka do prasowania, zapobiegająca świeceniom się ubrań. Zamiast prasować na lewej stronie, prasuję na prawej – kładę siatkę ją na wierzch i jadę :D działa ;)

  26. Pamiętam jak pierwszy raz mama przyniosła do domu chusteczki wyłapujące kolor. Nie wierzyłam, że działają. Po kilku próbach była zachwycona i nadal jestem! W końcu skończył się problem pofarbowanych ubrań. :)

    1. Ja kiedyś spróbowałam, wrzuciłam dwie i potem miałam wszystkie majtki zafarbowane na różowo :D nie ufam już tym chusteczkom. :)

  27. A propos woreczków do prania, to moja koleżanka sprzedała mi ostatnio swój patent – używa ich nie tylko do prania delikatnych rzeczy, ale również pakuje do nich wszyskie skarpetki, dzięki czemu się nie gubią w pralce, jak to czasem bywa. To też dobry sposób na dbanie o ubrania, bo co nam po 1 skarpetce? ;)

  28. Ja do żelazka polecam wodę destylowaną (chyba, że macie dostęp do miękkiej wody) albo przefiltrowaną – nie trzeba się męczyć z odkamienianiem ;)

  29. Używałam kiedyś woreczków głównie do prania skarpetek. Nie lubiłam, kiedy wyciągając z pralki bluzkę wypadało mi na podłogę kilka skarpet. Ale popsuły się w nich suwaki i odpuściłam. Chyba znowu muszę się z nimi zaprzyjaźnić – idzie jesień, będzie więcej rajstop i skarpet.
    Staniki piorę ręcznie. Odkąd wybrałam się do porządnego salonu i mam odpowiednio dopasowany biustonosz, za który zapłaciłam sporo pieniędzy, boję się go prać w pralce z innymi ubraniami.
    A rolka z Ikei to niezbędnik przed każdym wyjściem z domu. Nawet jeśli nie ma się zwierzaka, paprochów czepiających się ubrań jest pełno.
    POZDRAWIAM.

  30. Mam nadzieję że Cię to nie urazi, ale po tytule spodziewałam się czegoś więcej niż rolka do ubrań, pasta do butów czy (sic!) żelazko…

  31. Czy istnieje jakiś sposób na to, żeby sweter z angory przestał kłaczyć? :( Mam jeden, który jest bardzo ładny, bardzo miły, ale jak tylko go założę, cała jestem w kłaczkach. Ja i wszystko dookoła :(

    1. Właśnie! To największy problem, z jakim sobie nie mogę poradzić. Mam piękny biały sweterek, ale po jego założeniu nie dość, że jestem cała w białych kłaczkach, łącznie z płaszczem i spodniami (czego potem nie mogę doczyścić przez kilka dni), to jeszcze otoczenie jest w białym puszku. Koleżanki nawet kazały mi ostrzegać kiedy mam zamiar ubrać go. Myślałam, że jeans będzie mniej „chłonny”, ale nic z tego. Po dwukrotnym założeniu leży w pudle i czeka na zbawienie albo wyrzucenie. Da się w ogóle jakoś obejść ten problem czy najlepiej się pozbyć swetra?

    2. Troche pomaga, jak od czasu do czasu wklada sie sweter zamkniety w szczelnym plastikowym worku na 24 godziny do lodowki, albo, przy braku czasu, na godzine (nie dluzej!) do zamrazalnika (dotyczy to tez wyrobow z mohairu). Zimno utrwala wloski.
      Mozna tez delikatnie wyszczotkowac sweter miekka szczotka (do ubran lub do wlosow), z gory na dol, w kierunku z wlosem.
      Ale niemozliwe jest calkowite unikniecie klaczenia, wiec najlepiej dobierac spodnie lub spodnice w kolorze zblizonym do swetra.

  32. Solidna pasta do butów i porządna szczotka do nakładania pasty – to jest to ! nie uznaję tych nowoczesnych kremów i innych dziwnych substancji, które wcale nie konserwują obuwia.
    Ps. blog ciekawy i inspirujący – to samo książka :)

  33. Kurcze, ale ze mnie antyk, używam wszystkich i uwielbiam wszystkie! Bliżej mi jakoś do moich rzeczy, kiedy zajmuję się ich pielęgnacją.

  34. Jakaś dziwną moda powstała na fotografowanie butów ,których przecież normalnie nikt nie trzyma na kocu koło gazety a tym bardziej koło owoców :D

  35. Rolka do ubrań jest u mnie koniecznością. Pozostałość po Kocie Leszku, którego nie ma już ponad 3 lata. A rolka została (za dwa tygodnie trafi do mnie Kot Boguś, rolka się przyda ze zdwojoną siłą).
    Pasta do butów również jest zawsze w szafce z butami-to znowu relikt mojego okresu buntu, kiedy to nosiłam glany do wszystkiego (raz nawet- o zgrozo! polazłam w tym na WESELE )

    Żelazko mam całkowicie beznadziejne i marzy mi się coś lepszego.

  36. Ja niedawno odkryłam maszynkę do usuwania zmechaceń ze swetrów i byłam bardzo zdziwiona efektem, bo maszynka wyszła mnie jakieś 10 zł a wiele swetrów wygląda jak nowe, gorąco polecam :)

  37. Zmieniłam rolki z wyrywanymi listkami na rolkę wielorazowego użytku, pokrytą gumową powierzchnią. Kosztowała mnie mniej niż taka „papierowa” z H&M czy Rossmanna, a dużo lepiej wszystko zbiera. Po użyciu wystarczy umyć rolkę pod bieżącą wodą. Do dostania na Allegro.

  38. Hej, myślałaś może kiedyś na temat posta (albo serii) o slow urządzaniu wnętrz? Pytam pod wpływem tego, że spojrzałam na otrzymany od ciotki bujany fotel – wygląda super i pasuje do klimatu mojego pokoju, natomiast jest słabo wyprofilowany i siedząc w nim „leci się” do przodu, dlatego służy głównie jako wieszak na ubrania. Myślę że każdy z nas ma jakieś meble albo przedmioty, z których nie korzysta i tylko mu zawadzają – zupełnie jak piękne, ale niewygodne buty. Nie chciałabyś poruszyć tego tematu? :)
    Pozdrawiam!

  39. Jejku, a ja całe swoje życie (zawsze z psem) przeżyłam bez rolek odfutrzających, a mimo to nie miałam na sobie kłaczków. Jak? W moim domu od zawsze jest taka tajemnicza „szczotka” pokryta jak gdyby czerwoną tapicerką. Wystarczy przejechać po ubraniu pod włos szczotki i voila. Podobno do dostania w niektórych zoologicznych, a na pewno na allegro. Kiedy szczotka jest już bardzo zakłaczona wystarczy ściągnąć z niej wszystko głaszcząc ją z włosem. Wymienialiśmy je co ok 7-10 lat tylko dlatego, że ta „tapicerka” po tym czasie zwykle wyłaziła z ramki. Miałyśmy kiedyś raz rolkę, ale czyszczenie nią zajmuje za dużo czasu, a efekty są znacznie gorsze.
    Szczotki te mają różne formy, raz w internetowym zoologicznym widziałam też to w formie rękawicy, w każdym razie ta „tapicerska tkanina” zawsze jest czerwona i wygląda tak:
    http://swiathaftu.pl/environment/cache/images/0_0_productGfx_6a729d20084d4d19c0fa43e3905f1608.jpg

  40. Tyle już biustonoszy zniszczyłam piorąc je w pralce, że wybieram pranie ręczne. Czy ta torebka się sprawdza i miseczka nie jest nagle w kształcie litery S co najmniej?

    1. A pralas z wsadem z samych biustonoszy/delikatnej bielizny i na programie „pranie reczne/jedwab/welna” lub choc delikatne”, czy z innymi rzeczami i na prpgramie do ubran?
      Bo biustonosze z fiszbinami prane razem z ubraniami i nie na delikatnym programie nawet w siatce sie zniszcza. Co gorsza, drut fiszbina moze wyjsc i uszkodzic pralke, i to definitywnie.

  41. Ja lubię pastować buty – jest w tym coś relaksującego :) Natomiast do prasowania chyba się nigdy nie przekonam, chociaż niestety jest to czynność niezbędna, jeśli chcemy wyglądać jak człowiek. Na szczęście mój facet sam sobie prasuje koszule do pracy i chwała mu za to :)

  42. Nie wyobrażam sobie życia bez rolki do ubrań. Dość często noszę czarną marynarkę, a do niej notorycznie wszystko się przykleja, w życiu nie wyszłabym na ulicę taka „obleziona”…

  43. Swietny wpis, naprawde. Sama pamietam jak tuz po liceum zamieszkalam z kolezankami i ZADNA z nas nie prasowala swoich ubran. Teraz, nawet jesli wiekszosc moich ubran pochodzi z second handow, sa to dosc jakosciowe ubrania (skoro przetrwaly juz tyle to czemu mialyby sie teraz zniszczyc) i jestem do nich bardzo przywiazana, wiec prasuje je wszystkie i staram sie o nie dbac ! Pewnie dojrzalam ;)
    Milego dnia zycze !

  44. Super wpis! Czytam Twojego bloga od jakiegos czasu ale chyba nie komentowalam jeszcze. Wszystkie wymienione urzadzenia posiadam, poza – wstyd sie przyznac – pasta do butow, z ktora jakos mi nie po drodze. Wciaz sobie obiecuje ze bede buty pastowac regularnie, ale oczywiscie wciaz sa rzeczy „wazniejsze”. Musze zmienic priorytety ;)

  45. Popieram. Powinno dbać się o swoje ubrania, a najwyżej potem wydać je komuś znajomemu, kto się jeszcze z nich ucieszy. Osobiście żal mi doprowadzić kupioną rzecz do stanu szmatki do podłogi… Dlatego też staram się używać woreczków do prania, prać w niskich temperaturach, itp. Jedynym gadżetem, który niestety mnie zawiódł bardzo mocno są chusteczki wyłapujące kolor. Biało czarna bluzka stała się szaro czarna – mimo chłodnej wody i chusteczki. Kocham natomiast woreczki do prania (siatki) oraz golarkę (cudna sprawa i ratuje masę ubrań).

  46. Dziewczyny! Mam pytanie związane z dbaniem o ubrania, może trochę bardziej ratowaniem ich. Czy możecie polecić miejsce w Warszawie gdzie dokonują renowacji skór, ale nie rujnują przy tym portfela? Chodzi mi dokładnie o renowację brązowych botków i czyszczenie beżowej zamszowej ramoneski

    Dzięki wielkie za wszelkie rady :)

    Patrycja

  47. Boże, odkąd kupiłam sobie fajne buty mam świra na punkcie ich pielęgnacji. Specjalny olej kopytkowy do nawilżenia i uelastycznienia skóry, francuskie mydło, kondycjonery, impregnaty. Ale fakt, żadne z wcześniejszych skórzanych butów nie wyglądały tak, jak te, które mam teraz. Bo kiedyś to tylko czarna pasta, wiadomo. A jak obuwie nie-czarne, to w ogóle nic.

  48. Przepraszam za komentarz od czapy (a raczej chodzi o torebkę, którą wypatrzyłam w starym poście na blogu) i stąd pytanie jak oceniasz, będąc zwolenniczką slow fashion torbę od zuzi górskiej? Przymierzam się do zakupu a, że cena jest niemała to pytam..

  49. Ja dotego wszystkiego dodałabym jeszcze golarkę do ubrań. Niezbędna rzecz w dbaniu zwłazcza o swetry, bluzy, płaszcze… Koszt niewielki bo już od 15zł mozna kupić, a naprawdę robi robotę.warto tylko pamiętać by wybrać egzemplarz na baterie „paluszki”,a nie baterie R20 ;) bo te drugie są zdecydowanie droższe i trudiniej dostępne.
    Pozdrawiam
    Liliowa

  50. Rolki do ubrań są w też w IKEI – są nawet zapasowe rolki! W czasach, gdy wszystko ma być jednorazowego użytku, to niemal sensacja ;)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.