Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Czy analiza kolorystyczna ma sens?

W ramach kampanii “Wyraź się kolorem”, z którą stoi Śnieżka, fabryka farb, opowiem Wam o swoich wrażeniach dotyczących analizy kolorystycznej. Pomyślałam, że to świetny pretekst, żeby sprawdzić, czy bycie latem, wiosną czy jesienią ma jakikolwiek znaczenie w praktyce. Z jednej strony od dawna mnie to kusiło, z drugiej niebezpiecznie kojarzy się ze szkołą stylizacji spod znaku Trinny i Susannah i latami dziewięćdziesiątymi. Stwierdziłam się, że nie dowiem się, dopóki nie przetestuję na sobie i poprosiłam o pomoc moją koleżankę ze studiów, Paulinę, która jest personalną stylistką, specjalizującą się między innymi w kolorach.

kolory5

 

Podstawą powodzenia całej operacji jest naturalność. Musimy być w stanie zobaczyć się tak, jak faktycznie wyglądamy, pokazuję się Wam więc na zdjęciach bez grama makijażu. Paulina ustawiła mnie przodem do okna, na parapecie postawiła duże lustro i na początek opowiedziała o tym, skąd biorą się nazwy poszczególnych typów. Nietrudno się domyślić, że od nazw pór roku. Na początku byłam sceptyczna, bo gdzie zimą znajdziemy fiolet czy głęboką czerwień, jednak Paulina uświadomiła mi, że wystarczy popatrzeć chociażby na niebo o zachodzie słońca – i faktycznie, coś w tym jednak jest.

Następnie wyciągnęła ze swojej olbrzymiej sterty materiałowych szmatek pierwsze, podstawowe w tego typu diagnozie kolory, czyli srebrny i złoty. Przyłożyła je po kolei do mojej twarzy, zasłaniając bluzkę, którą miałam akurat na sobie i kazała mi określić, w którym z kolorów prezentuję się korzystniej. Tu jeszcze się wahałam, jednak kiedy po chwili wymieniłyśmy je na śnieżną biel i kość słoniową, nie miałam już wątpliwości. W złocie i złamanej bieli wyglądałam całkiem normalnie, w śnieżnej bieli i srebrze – jak topielec. Cienie pod oczami robiły się większe, cera stawała się dużo mnie świetlista, ale najłatwiejszym do zaobserwowania znakiem były pojawiające się nie wiadomo skąd zaczerwienienia wokół nosa.

 

kolory1a

 

Wspólnie z Pauliną zdiagnozowałyśmy, że jestem wiosną – czy raczej Paulina zdiagnozowała i starała się mnie skierować na dobry trop, żebym samodzielnie do tego doszła. Zabrałyśmy się więc za kupkę szmatek dedykowanych właśnie wiosnom i zaczęłyśmy porównywać poszczególne kolory z ich odpowiednikami dla innych typów urody. No właśnie, odpowiednikami – to, że reprezentujemy dany typ urody nie oznacza, że musimy rezygnować z tego czy tamtego koloru, wystarczy, że znajdziemy odpowiedni odcień. Dla mnie, jako wiosny, najlepsze są kolory czyste i ciepłe, z domieszką żółtej barwy. Jak czerwień, to pomidorowa, jak róż, to idący raczej w stronę łososia niż fioletu, jak zieleń, to w kolorze wiosennej trawki. Co najciekawsze, kiedy przeanalizowałam swoją szafę, okazało się, że zawsze dryfowałam w kierunku właśnie takich kolorów . Moje ulubione bluzki są kremowe, najukochańsza zamszowa kurtka ma kolor ciepłego brązu, kiedy decyduję się na czerwoną szminkę to tylko w pomidorowym czy koralowym odcieniu, a tydzień przed spotkaniem z Pauliną kupiłam sobie łososiowo-różową, skórzaną kurtkę, bo potrzebowałam w miarę uniwersalnego odkrycia wierzchniego na wiosną, a czerń wydawała mi się zbyt oklepana i przytłaczająca. Plus z całego serca nienawidzę fioletu.

 

kolory2a

 

No to najważniejsza kwestia – czy świadomość tego, jaki mamy typ urody i jakie kolory są mu przypisane cokolwiek nam daje? Ja widziałam sporą różnicę między “dobrymi” a “złymi” kolorami, z drugiej strony byłam zupełnie niepomalowana, zwykle mam makijaż i wtedy ta różnica jest pewnie mniej zauważalna. A jednak zdarza się, że nie robimy ze sobą nic specjalnego, a ciągle ktoś nam prawi komplementy, pyta o wakacje czy nową fryzurę – często jest to zasługa wyjątkowo trafionego koloru w naszym ubiorze, który sprawia, że wyglądamy zdrowo i promiennie.

Nie ma się jednak co nadmiernie tym przejmować. Po pierwsze, tak jak wspomniałam wcześniej, często instynktownie wybieramy najlepsze dla siebie kolory. Po drugie, jeżeli chcemy trzymać się zasad, a jednocześnie umieramy z tęsknoty za tym fioletem czy pomarańczem, który zupełnie nie mieści się w naszej palecie, możemy spokojnie założyć go dalej od twarzy (na spódnicy czy spodniach) lub nawet, noszone w górnej części ciała, stonować dodatkami w którymś z “naszych” kolorów. No i ostatnia rzecz – jeżeli zachwyca nas coś w “zakazanym” kolorze, możemy najzwyczajniej w świecie zignorować wszystkie wskazówki i cieszyć się zakupem. Moim zdaniem są to zasady, które warto znać i mieć z tyłu głowy przy robieniu zakupów, ale nie ma się ich co niewolniczo trzymać za wszelką cenę.

 

 Przykładowe kolory dla poszczególnych typów urody


sniezka

Kolory farb, których użyłam powyżej:
wiosna: sentymentalna podróż, soczysta morela, lazurowe wybrzeże, zielona herbata, pole słoneczników
lato: wiosenny deszczyk, płatki hortensji, letni poranek, różana altanka, orientalny taniec
jesień: żywioł młodości, miodowa słodycz, pachnący cynamon, zachodzące słońce, pomarańczowy sad
zima: cisza nocy, twórczy fiolet, skaliste wybrzeże, władcza czerwień, lodowy błękit

 


 

 

Na koniec, po wcześniejszym podpytaniu Pauliny, postaram się odpowiedzieć na Wasze pytania, zadawane wcześniej na Facebooku.

Czy czarny i biały pasują do każdego typu urody? 

Nie, ja na przykład i w czerni, i w śnieżnej bieli nie wyglądam najlepiej. Za to już złamana biel jak najbardziej się u mnie sprawdza.

Czym się różni zimna wiosna od ciepłej, stonowana jesień od stonowanego lata, jak odróżnić light spring od light summer?

Paulina wspominała, że unika rozróżnień na tego typu podgrupy. Sposobów dzielenia pór roku na bardziej precyzyjne kategorie jest podobno mnóstwo i łatwo się w tym pogubić. Rzadko też się zdarza, aby ktoś był typem stuprocentowo czystym, dlatego Paulina zaleca raczej poszukiwanie swoich najbardziej korzystnych i lubianych kolorów w obrębie naszej pory roku, niż szufladkowanie się w podtypach, które nigdy nie będą w 100% trafne.

Jakie kolory pasują do niebieskookiej, ciemnej szatynki ze złotymi piegami?

Paulina wspominała, że testowała kiedyś różne narzędzia do analizy kolorystyczej online i wyniki zawsze różniły się od prawdy. Myślę, że tak samo trudno jest kogoś zdiagnozować na odległość, tym bardziej że najważniejsze jest, jak w danym kolorze wygląda nasza buzia. Kolor włosów czy oczu ma znaczenie drugorzędne, zresztą ten drugi bardzo często zależy od tego, co akurat mamy na sobie. Moje oczy są zielone, ale czasem robią się szare,brązowawe czy idą w stronę niebieskiego – wszystkie zależy od towarzystwa, w jakim w danym momencie występują.

Jak to jest z farbowaniem włosów? Czy przy zmianie odcienia zimnego na ciepły albo ciemnego na jaśniejszy trzeba będzie wymieniać całą garderobę?

Tak jak pisałam wyżej, Paulina wspominała, że kolor włosów ma znaczenie drugorzędne. Byłam bardzo ciekawa, czy da się zmienić swój typ kolorystyczny, ale podobno jest to trudne, za zmianą koloru włosów musi iść bardziej opalona czy rozjaśniona cera i kilka innych czynników. O drastyczną zmianę typu urody po farbowaniu na zbliżony kolor raczej bym się więc nie obawiała. Z drugiej strony na pewno warto jest mieć zaufanego fryzjera, który pomoże nam wybrać jak najkorzystniejszy odcień.

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

55 thoughts on “Czy analiza kolorystyczna ma sens?”

    1. Justowanie nie zwiększa czytelności tekstu, skąd ten pomysł? Prawidłowe wyjustowanie wymaga czasu i umiejętności. Praktycznie nie jest możliwe w internecie, gdzie w zależności od rozmiaru ekranu i przeglądarki tekst będzie wyglądał różnie.

      A odnośnie tematu analizy kolorystycznej – sama czuję się jesienią z ciągotami w stronę zimy. Ale jedyne, do czego mi się to przydaje to wybieranie kolorowych kosmetyków, konkretnie szminek. Z podkładami sprawa jest prostsza – najjaśniejszy, nieróżowy. Pomadki testuję na Mamie, która jest stuprocentową jesienią i dzięki temu wiem, że dany kolor jest dla mnie odpowiedni lub potencjalnie kontrowersyjny.

      Nie zgodzę się jednak ze stwierdzeniem, że kolor oczu czy włosów jest sprawą drugorzędną. Ten pierwszy chcemy podkreślić, a ten drugi, jeśli ktoś (a najwyraźniej to większość kobiet) chce eksperymentować, dobrać do typu urody. Również teoria o zmianie typu kolorystycznego – co powiemy o spalonej w solarium blondynce przefarbowanej na czarno? Moim zdaniem stylizacja powinna przede wszystkim pasować do osobowości. Jeśli, dajmy na to typowa wiosna jest energiczną osobą kochającą intensywne barwy, to niech stylizuje się na zimę, droga wolna. Dla mnie jest to tylko kwestia konsekwencji i przekonania.

  1. Z Twojego opisu wynika, że to fajna sprawa taka analiza kolorystyczna. Doszłam do wniosku, że, niestety, ale trzeba przy analizie kolorystycznej zgłosić się do stylisty – specjalisty :) internet może coś podpowiedzieć, same też możemy wyciągnąć kilka wniosków, ale tylko wprawne oko potwierdzi (lub nie) nasze przypuszczenia co do odpowiadających nam kolorów.

    1. Oo zdecydowanie warto się oddać w ręce profesjonalisty. Wiadomo, że to nie artykuł pierwszej potrzeby, ale jak już mamy zaprzątać sobie tym głowę, to warto to zrobić porządnie. Fajnie jest wszystko zobaczyć na własne oczy, posłuchać historii o kolorach, zadać milion pytań – ja czułam się trochę jak w SPA:) No i koszt też do przełknięcia, zwłaszcza że to jednorazowy wydatek, ja płaciłam 350 zł i to jest też cena dla „normalnych” klientów:)

      1. Serio wydawać 350 zł, by dowiedzieć się, w jakich kolorach nam do twarzy? :-) Przynajmniej ja takie rzeczy wiedziałam już w podstawówce/gimnazjum, kiedy kupowałam gazety typu Twist, gdzie było pełno takich porad czy testów. Chociaż nawet bez tego bym sobie poradziła ;-) Trochę mi się to kojarzy z tymi poradnikami, o których coś niedawno pisałaś – niczego odkrywczego się nie dowiedziałam. Choć rozumiem, że są osoby, którym to może się przydać ;)

  2. Twój wpis jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, a jeśli ktoś chce zobaczyć co kryje się pod nim to koniecznie powinien wygooglować „ubieraj się klasycznie” – rewelacyjny blog poświęcony w głównej mierze własnie analizie kolorystycznej. Wspaniała autorka i bardzo merytoryczne treści :)

    1. Znam, znam, faktycznie jest rzetelnie prowadzony! Ostatnio nawet wpis autorki o konsekwencji w stylu zainspirował mnie do pracy nad postem z mini-polemiką, jak coś mądrego z niego wyniknie to niedługo się pojawi:)

  3. ja dzięki analizie kolorystycznej sięgnęłam po kolory, na które nigdy bym wcześniej nie spojrzała, bo wydawały mi się zbyt krzykliwe i mocne, a tymczasem okazało się, że w intensywnych barwach wyglądam jak milion w każdej walucie :)

  4. Świetnie, gdybyście razem z Pauliną przygotowały post na temat tego, jak się określić. Nie mam pojęcia którą porą roku jestem ani jak odróżniać tony zimne, ciepłe i neutralne. Myślę, że takie wskazówki byłyby przydatne :-)

    1. Tak jak ktoś pisał wyżej, sporo pisze o tym autorka bloga Ubieraj się klasycznie. Dla mnie temat jest raczej ciekawostką, niż czymś kluczowym przy wybieraniu strojów i nie wiem wystarczająco dużo, by móc się samodzielnie zanalizować, dlatego postanowiłam oddać się w ręce profesjonalistki. Takiego posta raczej nie przewiduję:)

  5. Analiza kolorystyczna to już prawie odrębna dziedzina, którą od wielu lat zgłębiają najlepsi specjaliści od kolorów. Zdziwił mnie fakt, że zrobiła Ci jedynie 4 stopniową analizę ponieważ była ona stosowana jakieś 20-30 lat temu i nie bez powodu odchodzi się od niej ponieważ się nie sprawdziła. 12 stopniowa analiza kolorystyczna, którą stosują najlepsi koloryści jest na tyle rozbudowana, że potrafi odpowiedzieć na pytanie dlaczego np. wiosna wygląda też czasami dobrze w chłodnych kolorach, bo i takie się zdarzają. Są też lata, które wyglądają dobrze w ciepłych kolorach. Właśnie dlatego, że nie da się w 100% określić koloru konkretnej osoby przypisując ją do jednej pory roku, rozbudowano ją o kolejne stopnie. W Polsce analiza kolorystyczna nadal traktowana jest po macoszemu, choć w Stanach pojawiły się już 16 stopniowe podziały typu urody. Przeprowadzając bardzo dogłębną analizę nie ma możliwości „zgubienia się” w ich obrębie, bo nasze ciało samo wskaże odpowiednie kolory, którymi obdarzyła nas natura. PS no i nie powinno się wykonywać analizy przy świetle dziennym, bo światło dzienne w zależności od pory dnia czy roku daje inną barwę. Taka analiza powinna być wykonana w sztucznym świetle o temperaturze 5400K w pomieszczeniu do którego nie wpada żadne inne światło.

    1. Ja uważam, że analiza na 4 sezony jest nieużyteczna. Niektórym podtypom zimy lepiej jest w kolorach wiosny niż w kolorach innego podtypu zimy z racji przenikania się sezonów.

      1. Makijaż nie zakryje wszystkiego, przy na prawdę złych kolorach zauważymy różnicę, np. Angelina Jolie w czerni, a w swoich stonowanych kolorach. Nie możemy też się łudzić, że kolor zadziała jak podkład ;) Jeżeli mamy np. silne zmiany trądzikowe to różnica przy nagiej skórze może być nawet niezauważalna. Zgodzę się ze światłem słonecznym, potrafi płatać figle.

  6. Mistrzynią analizy jest Maria z ubierajsieklasycznie.pl! Uwielbiam jej bloga, jest kopalnią inspiracji posegregowanych według każdego typu urody. :)

    + zawsze bawią mnie nazwy kolorów farb. „Sentymentalna podróż” brzmi fajnie, ale „władcza czerwień” to jest to… :D

    Bardzo fajny post Asiu, pozdrawiam. :)

  7. O, mój temat, więc się wypowiem:-) O ile mi wiadomo nie ma wcale „mnóstwa” podziałów, z takich powszechnie używanych są 3: wg 8, 12 i 16 typów, moim zdaniem 4 to trochę za mało i coraz rzadziej się go stosuje – nie dlatego, że jest zły, tylko dlatego że ciężko jest nauczyć za jego pomocą klientkę jak powinna dobierać sobie kolory. Grunt to poznać swoją pierwszą najważniejszą cechę – czyli np. osoba której dominującą cechą jest np. „czystość” w pierwszej kolejności unika przygaszonych kolorów, typ „chłodny” przede wszystkim unika ciepła itd. – to wyjaśnia, dlaczego niektórym zimom (głębokim) jest pięknie w ciepłym złocie, a niektórym wiosnom (czystym) w chłodnej fuksji. No i radzę uważać z noszeniem „nie naszych” kolorów z dala od twarzy – sama skusiłam się tak kiedyś na buty w kolorze ciepłej czekolady i teraz do niczego mi nie pasują:P
    Podpisuję się pod pozytywnymi komentarzami o blogu Marii „Ubieraj się klasycznie”. No i Asiu, Ciebie też uwielbiam:-) i często czytam, choć chyba jeszcze nie komentowałam:-)

  8. Hmm… A co z osobami, które wyglądają dobrze i w ciepłych, i w zimnych, i w czystych, i w zgaszonych barwach? Rzecz jasna nie we wszystkich, bo takich osób nie ma :) mam własnie taki problem, że nie pasuję do żadnego podziału – bez makeupu wyglądam dobrze w czerni, bieli, trawiastej zieleni, złocie, wszelkich szarościach, złamanych błękitach, ciepłych i zimnych różach. Barwy, w których wyglądam fatalnie, również mieszczą się we wszystkich grupach. No cztery pory roku. Albo więcej, jeśli przyjmiemy któryś z nowszych podziałów. ;)

  9. O, proszę, nie myślałam, że kiedykolwiek doczekam się tematu typów urody w „nowoczesnych” mediach, zawsze kojarzył mi się raczej z poprzednimi dekadami i przestarzałymi książkami – czyli wiecznymi narzekaniami mamy pt „to nie twój kolor, wyglądasz jak śmiertka” i tomikiem, w którym kolory starość zmieniła na nieco nieadekwatne. Co nie zmienia faktu że jako jedyna ze znanych mi osób byłam jej zwolenniczką, nierzadko przyjmując pogardliwie nierozumiejące spojrzenia koleżanek (no bo kto normalny przejmowałby się takimi wydumanymi teoriami?). Niestety-stety u mnie sprawdza się stuprocentowo więc jako jesień mogę ze smutnym westchnieniem pomachać mięcie i innym chłodnym kolorom. I to może nie byłoby aż tak bolesne, gdyby nie fakt, że moja paleta kolorystyczna pojawia się na sklepowych wieszakach tak rzadko i prawie nigdy poza swoją porą roku, co skutecznie utrudnia zakupy i przyprawia o frustrację. Byłoby miło, gdyby producenci i projektanci marek wrócili myślą do tych teorii i zadbali o wszystkie typy, zamiast fundować wiosenne kolekcje całe w pastelach z dodatkiem czerni i bieli. Cały czas zastanawia mnie ten brak równowagi między ciepłymi a chłodnymi kolorami na wieszakach.
    Ciesze się więc, że podjęłaś ten temat, może wróci na języki do świadomości większej grupy.

    1. Z tym fryzjerem czy wakacjami to jest ciekawa sprawa. Moje ostatnio zakupione oprawki okularów (czarne, ale inny kształt niż dotychczas) nie zostały zauważone przez nikogo – za to od kilkunastu osób niezależnie usłyszałam pytanie, czy zmieniłam kolor włosów :-D

      Od lat wiem, że jestem jesienią – typem zdecydowanie ciepłym. Ale unikam typowo „jesiennych” barw, jakimi są zazwyczaj rudości czy brązy. Źle się w nich czuję. Moją bazą jest granat, do którego dodaję zielenie, turkusy, czasem różowy czy fiolet. Dbam o to, żeby przy twarzy mieć zawsze coś, co „ociepli” cerę. Latami unikałam czerni, ale okazało się, że w sztucznym świetle nawet nieźle w niej wyglądam. Biżuterię wolę złotą :-)

      Wydaje mi się, że nie ma co sztywno traktować tych typów – to tylko wskazówki.

  10. Już wielokrotnie podchodziłam do tego tematu na przestrzeni lat i próba oszacowania, jakim dokładnie jestem typem urody zwykle kończyła się fiaskiem ;) Nie potrafię dopasować siebie do żadnego konkretnego, podobnie jest z kolorami. Na pewno jest mi dobrze w zdecydowanych, czasem nawet jaskrawych, barwach, ale równie dobrze wyglądam w bieli czy niektórych pastelach. Ostatecznie polegam po prostu na intuicji i swoim lustrze. W końcu to, podobnie jak z typami sylwetek, tylko wytyczne do których nie każda z nas musi się dopasować. A ja chyba powinnam się pogodzić ze swoim byciem wiecznie niedopasowaną :)

    Karolina

  11. Nie umiem ocenić czy powinnam używam żółtych czy różowych fluidów, a co dopiero analiza kolorystyczna… Odnalazłam swoje ulubione kolory (czerń, biel, szarość i granat) i trzymam się ich, mając nadzieję że nie wyglądam najgorzej. Zresztą, nawet gdyby okazało się że do twarzy mi w fiołkowym albo turkusie i tak bym się do nich nie przekonała.
    Pozdrawiam! :)

  12. ja jestem właśnie takim podrobionym typem kolorystycznym ;) w naturalnych włosach i niepoprawionej oprawie oczu jestem latem (tylko nie takim czystym a mieszanym), a po przefarbowaniu na czerń jestem zimą :)

  13. Foster Marine

    wiedziałam, że jesteś wiosną od czasu posta z płaszczykiem w kolorze gumy balonowej i ilości pozytywnych komentarzy, jakie się pod nim pojawiły:D

    polecam zajrzeć na blogadiaryofacolouraddict.blogspot.com – dziewczyna robi świetne analizy celebrytek!

  14. Mi też wyszła wiosna (koszmar w Polskich sklepach) i również nienawidzę fioletu. Niestety ta wiosna nie zawsze się sprawdza. Bywają dni, że lepiej mi w zimnych odcieniach i nie mam pojęcia dlaczego :/

  15. Mimo tego, że wielokrotnie natknęłam się na artykuły związane z analizą kolorystyczną i w dodatku mam coś wspólnego ze sztukami plastycznymi, to dopiero Twój post zmotywował mnie do tego, żeby sprawdzić czy to faktycznie działa. Do tej pory wyznawałam podział na grupy kolorów: te które noszę, oraz te których nigdy nie założę i wynikało to raczej z gustu niż z tego w czym mi jest dobrze. Dzisiaj siadam przed lustrem z masą szmatek i zobaczymy czy podświadomie wybieram dobrze ;)

  16. Jestem stylistką i analizy kolorystyczne robię od prawie ośmiu lat. Zawsze poświęcam pół godziny na zdiagnozowanie typu kolorystycznego bez makijażu, ale zaraz po tym wykonuję „makeup no makeup” w odpowiedniej tonacji, między innymi po to, żeby zobaczyć jak te same barwy zgrają się z pomalowaną twarzą – to działa :) Poza tym potwierdzam i sama zawsze powtarzam wszystkim paniom – typ kolorystyczny to wskazówka i kierunek w którym mamy podążać, ale nie możemy traktować tego jak matematykę! Trzeba miksować i kombinować, wtedy nasz styl staje się ciekawy i właśnie NASZ :) Sztywne trzymanie się zasad sprawdza się jedynie w przypadku tzw „modowych beztalenci”, ale to zbyt duży temat, żeby go teraz poruszać ;) Pozdrawiam. Marta Gałka

      1. A wszyscy z ciemnymi włosami, cerą i brązowymi (ewentualnie zielonymi) oczami (tzn. 50% kobiet w PL) powinni nosić motywy zwierzęce. Zrobiłaby nam się dżungla na ulicach..

    1. Niby jak – jeżeli nie mam brązowych oczu, to już nie mogę się ubrać w stylu safari? I co to jest „pasterski look”? Artykuł sprawia wrażenie, ze autorka może i wie, że coś dzwoni, ale gdzie i w którym kościele, nie ma pojęcia. Każdy typ urody ma swoją paletę, w której wygląda najlepiej; niektóre palety też wiążą się z określonym stylem i typem urody, ale to nie znaczy, że osoba o typie „południowym” nie moze wyglądać zjawiskowo w zestawie minimalistycznym albo w stylizacji gotyckiej i w ogóle temat jest zbyt obszerny na jeden artykuł napisany po łebkach i zilustrowany nie najlepiej dobranymi kolażami.

  17. Byłam na analizie i mam mieszane uczucia. Były momenty, że podczas przykładania kolejnych 'szmatek’ już nic nie widziałam: albo oceniałam swój wygląd na odwrót niż stylistka. Moim patentem na dobór kolorów i krojów do urody i sylwetki są… zakupy z Mężem. Trudno go wyciągnąć, ale kiedy wybierze mi sweter czy sukienką, chwalą ten ciuszek na mnie potem i kobiety, i mężczyźni.

  18. Ja mam zawsze spory problem z określeniem jakim jestem typem. Wiem jakie do mnie kolory pasują, ale są one dosłownie z każdej gamy i za nic w świecie nie jestem sama w stanie określić jaki to typ urody. Mieszany chyba najbardziej pasuje – o ile taki w ogóle istnieje. :) Może kiedyś zdecyduję się wybrać do jakiejś profesjonalistki, może ktoś pomoże mi odkryć jakieś nowe kolory i w czym będzie mi lepiej :)

  19. Hmm, ja tam nie wiem z tym artykułem. Może niektórym pomaga, ale ja jednak wolę ten klasyczny podział, z porami roku.
    Post świetny, ale rzeczywiście fajnie by było dowiedzieć się, jak samemu to określić. Uwielbiam Twojego bloga, masz naprawdę cudne posty, a chyba najbardziej lubię zakładkę Slow Fashion ;)
    Życzę dużo weny i pomysłów (mojej koleżance akurat ich brakuje :P) Pzdr! :*

  20. Może komuś zainteresowanemu się przyda: na blogu Barwy Urody – podlinkowny w podpisie jest mnóstwo informacji o analizie kolorystycznej – podział na 12 typów.

  21. Uwazam(tak jak P.Jacykow),ze analiza to zloty interes i pomysl,na wyciaganie pieniedzy.Wg.wszelkich analiz:4 stopniowych,16 itd jestem typem chlodnym,ktory w barwach zimnych ginie a pracuje dla mnie pomarancz…
    dalam sobie wiec spokoj z tymi bzdurami i sama wiem,jaki kolor lubie i w jakim nastroju jestem.
    Pozdrawiam.

  22. Fajnie przygotowałaś ten materiał. Jak czytam te wszystkie poradniki na temat analizy kolorystycznej i sama próbuję ocenić jaką porą roku jestem, to zawsze wychodzi jesień, a ja najbardziej na świecie kocham kolor szary i czarny. I dobrze się w takich zestawieniach czuję … ehhh nadal jest to dla mnie trudne. Jednak Twój wpis przeczytałam z przyjemnością :)

  23. Joasiu, masz bardzo ciekawy i nieoczywisty typ urody. Oczy typowo wiosenne, ale temperatura u Ciebie nie jest bardzo wyraźna ze względu na jasną karnację. Miałam przyjemność ukończyć kurs z analizy kolorystycznej w systemie 12 typów i osobiście uważam, że analiza kolorystyczna to ciekawe narzędzie. Nie każdy instynktownie wybiera dobre kolory. Większa część osób stawia na czerń, szarość i beż, ponieważ nie ma na siebie pomysłu. Jeśli masz ochotę poczytać na temat analizy kolorystycznej zapraszam do mnie na bloga: http://restyleinc.blogspot.com/

  24. Pingback: JAKIM TYPEM URODY JESTEŚ? CHŁODNYM, CZY CIEPŁYM? – EssLifestyle

  25. Pingback: Jakim typem urody jesteś? Chłodnym, czy ciepłym? | Kameralna

  26. Niestety, ale się nie zgadzam – moim zdaniem ewidentnie lepiej Ci w zimnych barwach i to w nich cera wygląda promienniej – w dodatku masz bardzo chłodny odcień oczu i włosów, a cera idzie w stronę różu. Jak dla nie lato jak nic.

  27. wiosna jest dla ciepłych karnacji, ty natomiast masz zimną. Zdecydowanie błyszczysz i promieniejesz przy niebieskim i srebrnym, a czerwony czy złoty gasi Cię. Z całym szacunkiem dla osobistej stylistki, analiza nie jest wykonana najlepiej.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.