Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Kindle vs tradycyjne książki

Kilka tygodni temu księgarnia ebooków Koobe wyposażyła mnie w słynny czytnik Amazona, Kindle. Dodatkowo mogłam wybrać szereg tytułów z ich oferty. Ciągle coś czytam, a moja lista „do przeczytania” tylko się wydłuża, była to więc świetna okazja, żeby nadrobić zaległości – wybrałam między innymi kilka powieści Joanny Bator, której nie miałam jeszcze okazji czytać. Szybko skończyłam rozpoczęte wcześniej tradycyjne książki i zabrałam się do testowania. Zepsuję zabawę i od razu zdradzę, że plusów czytnika dostrzegłam zdecydowanie więcej i to właśnie od nich zaczynamy.

Po pierwsze, zachwyciło mnie to, że od momentu podjęcia decyzji o kupnie książki do rozpoczęcia czytania mija jakieś pięć minut. Nie muszę jechać do księgarni ani zastanawiać się czy dany tytuł jest dostępny. To plus, który szybko może stać się minusem, narzuciłam więc sobie dyscyplinę i nie kupuję nowych książek, dopóki nie przeczytam obecnego zapasu.

Po drugie, jest mnóstwo książek, które są dostępne za grosze, albo zupełnie za darmo – to zwykle klasyki, którym wygasły już prawa autorskie. Dla mnie to super motywacja do nadrobienia staroci, które każdy powinien znać, a których jakoś nigdy nie chciało mi się ruszać.

Po trzecie, Kindle jest mały i zgrabny. Trzyma się go dużo wygodniej niż książkę, co doceniam szczególnie podczas czytania w łóżku przed zaśnięciem. Wyświetlacz zupełnie nie przypomina tych w komputerach czy tabletach, działa po prostu jak papier i nie męczy wzroku.

No i najbardziej oczywista sprawa – czytnik jest niezastąpiony podczas podróży. Nieraz zdarzało mi się zostawić jakąś książkę w domu, bo miała twardą okładkę albo była za gruba, czy nudzić się w samolocie czy pociągu, bo przeczytałam już wszystko, co wzięłam ze sobą. Albo jeszcze gorzej – zmuszać się do czytania czegoś, co normalnie rzuciłabym w kąt, bo książka, która zapowiadała się fajnie, okazała się strasznie nędzna, ale nie mam alternatywy. W przypadku ebooków wszystkie te problemy po prostu znikają.

KatarzynaSwierc0008

KatarzynaSwierc0005

Miałam jednak kilka obaw. Przede wszystkim, jestem jedną z tych osób, które czytają po trzy książki naraz i bałam się, że Kindle tylko ten problem pogłębi. Śmieszne, ale stało się zupełnie odwrotnie. Czytnik ma wbudowany licznik, który pokazuje jaki procent lektury jest już za nami. Niby to samo, co wizualna ocena liczby kartek w tradycyjnej książce, ale jakoś tak mnie to motywuje, że trzymam się jednego tytułu, dopóki go nie skończę. Może to efekt nowości, ale mam cichą nadzieję, że taki układ już się utrzyma.

Po drugie, zastanawiałam się czy nie będzie dziwnie nie mieć w domu książek. I faktycznie, jest dziwnie. Kiedy kilka miesięcy temu przeprowadzałam się do Warszawy, postanowiłam nie wozić ze sobą ciężkich kartonów z książkami, które zawsze były najgorszym i najcięższym elementem przeprowadzki. Zabrałam więc tylko kilka tytułów, które potrzebne mi są na co dzień, no i zdążyło do nich dołączyć parę kolejnych, które kupiłam już po przeprowadzce. Nie traktuję książek z żadnym specjalnym namaszczeniem, zawsze mam kartki powyginane od wilgoci i ubabrane zupą pomidorową. Sukcesywnie pozbywam się więc tych, do których nie planuję w najbliższym czasie wracać, najczęściej oddaję je znajomym. Staram się nie dopuścić do sytuacji, gdzie, jak u moich rodziców, z każdej szafki wypadają książki, których nikt już nigdy nie przeczyta, a na czele z kompletnie bezużytecznymi, za to zwykle zajmującymi naprawdę sporo miejsca tytułami z kategorii „prezent na zakończenie roku”. W efekcie regularnych czystek mam teraz na półce jakieś piętnaście tomów i trochę mi z tym dziwne, zwłaszcza że skutkuje to ośmioma pustymi półkami w moim miniaturowym mieszkaniu – po prostu nie mam wystarczającej ilości przedmiotów, żeby je zapełnić i chyba zacznę hodować tam zioła i pomidory.

KatarzynaSwierc0004

KatarzynaSwierc0006

Podczas tych kilku tygodni udało mi się dopatrzeć tylko dwóch konkretniejszych wad. Po pierwsze, nie mogę czytać w wannie, bo pewnie prędzej czy później skończyłoby się to dla czytnika tragicznie –  coś mi mówi, że suszy się go trudniej niż książkę. Mogę jednak z tym żyć i przez 99% czasu zupełnie o tym nie myślę.

Druga sprawa jest trochę poważniejsza – ebooków nie da się pożyczać. Lubiłam czytać książki pożyczane od znajomych czy te z biblioteki (tych nie plamię pomidorową!), bo zawsze miałam poczucie że wypada się szybko uwinąć i sprawnie mi szło. No i nie dość że byłam o kilkadziesiąt złotych do przodu, to jeszcze nic nie zalegało mi na półce. Dlatego mocno mi tej opcji brakuje, ale może powstanie (albo już powstała?) jakaś elektroniczna wariacja na temat biblioteki – nie jestem pewna, jak miałoby to działać, ale jeżeli coś wiecie, koniecznie dajcie znać.

KatarzynaSwierc0003

KatarzynaSwierc0002

Podsumowując – Kindle to dla mnie absolutny strzał w dziesiątkę. Czytam więcej, bo zawsze mam go przy sobie, wrzucanie czytnika do torebki razem z telefonem weszło mi w nawyk i wydaje się zupełnie naturalne. Na pewno nie odejdę zupełnie od książek papierowych, niektóre z nich są wydane czy skonstruowane w taki sposób, że nie da się ich zastąpić wersją elektroniczną, ale codzienne czytadła zdecydowanie przenoszę na Kindla.

 


 

Na koniec mam dla Was mini konkurs – Koobe przygotowało trzy vouchery o wartości 30 zł na ebooki do rozdania wśród moich Czytelników. Jedyna rzecz, którą należy zrobić, to zostawić w komentarzu tytuł swojej ulubionej książki, wraz z krótkim uzasadnieniem co sprawia, że to właśnie ona jest dla Was wyjątkowa*. Trzy najciekawsze odpowiedzi zgarniają vouchery – nie zapomnijcie zostawić maila, pod którym można się z Wami skontaktować. Macie czas do końca piątku (31.01), regulamin można przejrzeć tutaj.

*wiem że to strasznie trudne zadanie, wybrać tą jedną jedyną ulubioną, ale egoistycznie liczę na to, że podkradnę Wam jakieś perełki, których wcześniej nie znałam. Powodzenia!

KatarzynaSwierc0001

 

zdjęcia – Katarzyna Świerc 

WYNIKI: Dziękuję Wam bardzo za wszystkie polecenia, będę miała co czytać przez następne 10 lat! Ebooki wędrują do Beniovej i Aki za pracę zespołową nad poleceniem „Historii Lisey” i do Ani K. za wspaniałą zachętę do przeczytania „Pana Mani” – do zwycięzców odezwę się mailowo.

Jeśli chcecie kupić czytnik, który mam na zdjęciu, znajdziecie go tutaj. Polecam z całą mocą!

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

269 thoughts on “Kindle vs tradycyjne książki”

    1. Właśnie specjalnie spojrzałam na komentarze, żeby zobaczyć ile 'wzburzonych’ się pojawi ;)
      Co do Bilblioteki – jest opcja na Amazonie do wykupienia jakiegoś „premium” czy coś takiego i w ramach miesięcznej opłaty (na złotówki wychodzi około 30zł chyba/miesiąc) masz dostęp do całego zbioru książek, jakieś filmy etc.
      Mi Kindle pogłębił problem czytania kilku książek naraz… Teraz chyba czytam coś ok. 8 tytułów plus dwie w papierze…

      1. Przy studiowaniu filologii obcej kindle to wybawienie. Nie wydajesz fortuny na kserowanie książek, w domu nie walają się sterty koszmarnie pogniecionych kserówek…
        Z niemożliwością pożyczania książek się nie zgadzam. Osobiście częściej korzystam ze ston z książkami online, gdyż tytuły, których potrzebuję nie są aż tak powszechnie dostępne. Ściągam je w wordzie/pdf i zmieniam format na kindlowy. Następnie przerzucam na czytnik przy pomocy kabla. Tego typu książki możesz wysłać znajomym i element polecenia/pożyczenia zostaje zachowany

  1. Bezapelacyjnie Łuk Tryumfalny Erich Maria Remarque. Najpiękniejsza opowieść o miłości, która wcale nie jest opowieścią o miłości. Powieść można porównać do chwili kiedy podczas słonecznego lata leżymy na kocu, jedząc świeże maliny, cieszymy się spokojną chwilą i nagle zaczyna padać deszcz. Jest letni i ciepły mimo to drapie nas po skórze. Taki sam jest Łuk Tryumfalny – piękny ale nie pozwala o sobie zapomnieć.

  2. Ja przygodę z czytnikiem zaczęłam w święta… i jestem zachwycona. Co prawda nie mam zamiaru rezygnować z normalnych książek ale biorąc pod uwagę, że dużo jeżdżę ( nie tyle po Polsce co komunikacją miejską : P) to Kindle jest małym wybawieniem.
    Jak dla mnie jednak posiada jedną szczególną wadę: nie pachnie :P a ja kocham zapach książek

  3. Do niedawna byłam prawdopodobnie największą przeciwniczką czytników – wiadomo o co chodzi, książka, klimat, papier, zapach, pięknie wyglądające półki, piękne okładki… Teraz co raz bardziej przekonuję się do ebooków. Czytałam wcześniej jakieś artykuły, o tym, że zwiększają one ilość czytanych książek (bo można czytać wszędzie, nie trzeba dźwigać itd.), teraz jeszcze Twój post także raczej zachęcający niż zniechęcający… Cóż, pewnie wkrótce i ja przejdę na elektroniczną stronę. A póki co w konkursie nie wezmę udziału, bo jeszcze wygram i będę musiała kupić takie cacko, i co wtedy będzie! Na tak drastyczne zmiany nie jestem przygotowana :)

    Plus w poście są aż dwa nawiązania do pomidorów, czy to skutek jakichś braków? Też uważam, że zimą te w sklepach są niesmaczne, nie mogę się doczekać letnich :D

  4. Asiu kochana, czytam Cię i czekam na każdy kolejny tekst z utęsknieniem, a tym wpisem do końca mnie w sobie rozkochałaś!
    Murakami, „Norwegian Wood”- znasz? to moja najukochańsza pozycja, możesz leniwie czytać, wyobrażać sobie wszystko, cieszyć się i smucić razem z bohaterami.. Murakami cudownie buduje fabułę (w każdej książce tak jest) i jego polecam Ci z najczystszym sercem!
    buziaki, Ola

    1. Popieram! „Norwegian Wood” jest absolutnie fantastyczną książką. Za każdym razem kiedy ją czytam ( a robię to kilka razy w roku) słyszę, jak cichutko gra gitara, a w powietrzu unosi się leciutki zapach spalenizny. Ponadto, dzięki Murakamiemu poznałam mnóstwo świetnej muzyki i kilka ciekawych książek. Zatem polecam :)

    1. Na stronie Amazona. Ja swojego mam z Amazona niemieckiego, bo przed świętami mieli fajną promocję, nie wysyłają tylko do PL i trzeba mieć kogoś w niemczech… poczytaj na stronie swiatczytnikow są różne ciekawostki na ten temat;)

    2. Najlepiej przez Amazona, może być amerykańskiego. Dostawa w 3 dni :). Plusem jest łatwość reklamacji – pewnego razu zdarzyło mi się, że w moim Kindlu 4 wysiadł ekran. Po krótkim czacie z obsługą, obiecali mi wysłać bez żadnych pytań nowego, jednynym warunkiem było wysłanie z powrotem ( a koszty zwraca Amazon) zepsutego Kindla w ciągu 30 dni.
      Swojego Kindelka mam już 2 lata i nie potrafię się bez niego oprzeć. Nawet brak telefonu nie doskwiera mi tak, jak brak kindla :)

    3. Niby najlepiej przez Amazon, ale nie jest już tak fajnie jak kiedyś. Kiedy ja zamawiałam swojego kindla kilka lat temu, Amazon opłacał cło. Teraz tego nie robią i często w praktyce wychodzi tak, że cło i koszty wysyłki wynoszą tyle samo, co cena kindla.
      Opłaca się czasem kupować na allegro, ale koniecznie trzeba zwrócić uwagę na to, czy będzie go można zarejestrować i czy wtedy będzie gwarancja. Kindle bywają wadliwe, wtedy gwarancja się przydaje (Amazon wysyła nowego gratis).

  5. Moja ulubiona lektura to „Podziemny krąg” Chucka Palahniuka ponieważ uświadomiła mi wiele rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałam. Zrozumiałam, że gromadzenie wielu rzeczy nie ma sensu, które jest naszą podświadomą chęcią zaimponowania innym, najczęściej tym, których całym sercem nienawidzimy. Palahniuk poprzez swoją oryginalność powiązaną z groteską potrafi w sposób ciekawy przedstawić oczywiste fakty i prawa rządzące życiem.

  6. Wybieranie jednej ulubionej książki powinno być zabronione ;) Normalnie odpowiedziałabym „Mistrz i Małgorzata”, jako „all time favourite”, ale tym razem postawię na „Wszystko jest iluminacją” J. S. Foer’a. Kocham ją za wszystko. Za eksperymenty na języku (ukraińsko-angielski, którym porozumiewa się Alex jest przecież perełką – najniższe ukłony dla tłumacza za jego pracę), za niezwykłą wrażliwość z jaką napisana jest ta książka, za zderzenie dwóch światów, czasu przeszłego i teraźniejszości, za Dziadka i Sammy Davis Junior, za to, że płakałam i śmiałam się na zmianę… Nie będę opowiadać fabuły, ale każdemu, kto jeszcze nie czytał, polecam!

  7. „Komin Pokutników” Jana Długosza – legendy polskiego taternictwa i alpinizmu. Wspinaczka, niesamowity klimat i kawał dobrej literatury w jednym. Gorąco polecam nie tylko osobom zainteresowanym górami. Książka ta towarzyszy mi w zasadzie zawsze – mam ją zarówno w wydaniu papierowym, jak i elektronicznym.

    1. Najlepsza książka, „Pod wulkanem” Malcolma Lowry, ale pewnie znasz :) Chętnie przeczytałabym w oryginale, ale nie znam angielskiego aż tak dobrze, może kiedyś

  8. Książką, którą trzymam wysoko w swojej hierarchii najlepszych, jest zdecydowanie „Historia Lisey” Kinga. Nie tylko dlatego, że to King (no, może trochę tak… mam słabość do jego powieści w stylu „Smętarza dla zwierzaków”), ale dlatego, że to jedna z najpiękniejszych powieści o miłości wielkiej i wiecznej i o tajemnicach życia, a do tego napisana tak niesamowitym językiem, że chce się chłonąć tę książkę jak kawałki pysznego ciasta. Pamiętam doskonale uczucia, jakie towarzyszyły mi przy czytaniu tej książki, a to głównie emocje, które książka wywołuje, są dla mnie wyznacznikiem jej jakości czy piękna. Ta obudziła ich bardzo wiele, a do tego stała się dla mnie inspiracją i zawdzięczam jej wiele wierszy, które być może dziś trudno byłoby mi pokazać, ale stały się ważną cząstką mnie i historii mojego życia (ok, może ma to trochę związek z faktem, że czytałam ją jako wiecznie zamyślona nastolatka, ale…) „Historię…” czyta się trochę jak baśń (mistyczny klimat, który tworzy King, jest nie do opisania własnymi słowami), ale jednocześnie można ją odnieść do życia tu i teraz i pozwala zobaczyć więcej, niż wcześniej się widziało – po prostu uwrażliwia. :)

  9. „Drapieżcy” Grahama Mastertona – moja pierwsza ksiażka z gatunku horroru, ktora skutecznie zacheciła mnie do zagłębienia się w jego twórczość. Jeśli ktos się nie boi to polecam gorąco, bo naprawdę warto. :)

  10. Gdy usłyszę pytanie jaka jest moja ulubiona książka bez zastanowienia odpowiem: „Księga bez tytułu”, Gala Anonima. Książka już od samego początku skrywa tajemnicę, sam jej opis powoduje, że chce się ją przeczytać. Ja to zrobiłam w jeden dzień. Nie mogłam przestać, musiałam skończyć. Jest to powieść sensacyjna, przygodowa, a zarazem łączy thriller, horror oraz czarną komedię. Nie spotkałam jeszcze książki, która łączyła by aż tyle różnych gatunków. Koniecznie musisz przeczytać!

  11. „Przeminęło z wiatrem” – najpiękniejsza książka wszech czasów. Scarlett O’Hara jest wszystkimi kobietami świata. Książka jest tak pełna, cała i skończona, że to aż nieprawdopodobne. Zawiera wszystko – wojnę, miłość, nienawiść, głupotę, próżność, mądrość, dumę, dobroć i zło. Margaret Mitchell pisała ją przez 18 lat i to zdecydowanie widać ;)
    Kiedy po raz pierwszy ją skończyłam czytać, miałam depresję przez dwa tygodnie, bo uświadomiłam sobie, że nigdy już nie przeczytam jej po raz pierwszy.

    jest coś takiego jak biblioteka elektroniczna, ale jeszcze się nie zdążyłam zorientować jak i gdzie ;) mojego kindla mam od dwóch tygodni i nagle czytam w każdej wolnej chwili :)

  12. Ja co prawda nie mam ebooka, ale tak poza konkursem polecę Ci ksiażkę Patti Smith „Poniedziałkowe dzieci”. Jest niesamowita, po przeczytaniu opadła mi szczena, jak genialną osobą jest Patti. No i w tle Nowy Jork z lat 70, więc czego więcej chcieć :D.
    Z autobiografii polecam jeszcze książkę Jeanette Walls „Szklany zamek”- kolejna książka o kobiecie z jajami ;)
    pozdrawiam! :)
    gabi

    1. Tak! Dwie książki, które mam na półce, i które również niesamowicie mi się podobały :)
      „Poniedziałkowe dzieci” to cudowna podróż do świata bohemy artystycznej lat 60. i 70., totalnie moje klimaty, dlatego też ta książka jest mi wyjątkowo bliska.

  13. Fajny konkurs- gratuluję Kindelka, niech służy Ci pięknie:)

    Moja ulubiona książka to Gra w klasy Julio Cortazara. A powodów do miłości mam wiele!
    1) można ją czytać normalnie strona po stronie, ale także skakać od rozdziału do rozdziału innego zupełnie, przez co w zasadzie mamy nie jedną, a dwie (!) książki w cenie jednej.
    2) z zdanie najpiękniejsze takie: ” I wydawało się tak naturalne przejść na drugą stronę ulicy, wejść na stopnie mostu, na jego smukły kontur, zbliżyć się do Magi uśmiechającej się bez zdziwienia, przekonanej, tak jak i ja, że przypadkowe spotkanie jest czymś najmniej przypadkowym w naszym życiu i że tylko wyznaczają sobie rendez-vous, ci którzy pisują do siebie na liniowanym papierze, a pastę do zębów wyciskają od samego końca tubki.”
    3) za niesłychane operowanie językiem, takie, co pieści duszę prawie,
    4) i za to, że książka ta wiernie służy mi od lat wielu, nie zdradza, nie rozczarowuje, pięknie pomaga gdy brzydko jest

    i wsjo:)

    1. Wpadlam tu zeby sprawdzic czy ktos napisal o tej wlasnie ksiazce!
      Choc jest przepelniona pewnego rodzaju beznadzieja i rezygnacja (a moze wlasnie dlatego), zawsze bedzie moja mala biblia.
      Bardzo polecam nowo wydane „niespodziewane stronice” Cortazara. Miod na serce. Madre, zabawiajace, dajace do myslenia – super.

  14. Syledigger! Ebooki można POŻYCZAĆ! Właściciel decyduje o czasie wypożyczenia i gdy ten minie, zostanie on usunięty ze zbioru osoby pożyczającej. Istnieją też miejsca w sieci, gdzie można wypożyczyć książkę, również amazon ma taką bibliotekę.

  15. Nie przedłużając – mam wiele „ulubionych”, ale wybrałam tę, której być może nie czytałaś ;) A są to „Szkice Piórkiem” Andrzeja Bobkowskiego – dzienniki z czasów II wojny światowej. Pisarz (który o sobie zwykł mówić, że jest modelarzem, bo do pisarza mu daleko) bardzo obrazowo opowiada historię wojny z własnego punktu widzenia, a był on emigrantem mieszkającym w Paryżu. Bobkowski był świetnie wykształcony, światowy, to widać w jego prozie, dzięki niemu chce się posłuchać Strawińskiego czytając Flauberta. A jednocześnie zupełnie nie jest to literatura wojenna, bo jego życie mimo wszystko pełne było radości i beztroskie, jak na czas wojny. Mądra lektura, moim zdaniem prawdziwa perełka :)

  16. Jeśli chodzi o wypożyczalnie, to nieźle sprawuje się http://www.ibuk.pl/ (głównie książki naukowe, ale jest to lepsza opcja, jeśli nie możemy dostać nigdzie książki w wypożyczalni, a papier jest drogawy :).
    Wolę jednak system abonamentowy Legimi http://www.legimi.com/pl/cennik/?pakiet=0 można wybrać odpowiedni pakiet i mieć dostęp do ogromnej liczby tytułów w tej cenie. I co ważne, bo patrzę też na to od drugiej strony, są uczciwi względem wydawców w tym systemie, więc sytuacja win-win-win :)
    Tylko takie wypożyczalnie działają tylko na aplikacjach, więc nie są to systemy na Kindle’a.
    Przyznam, że bardzo mnie ucieszyła Twoja opinia na temat Kindla. Mi mocno podnosi komfort życia na wszystkich płaszczyznach (praca, studia, przyjemności), a ebooki wciąż mają u nas ciężki PR, ale mam nadzieję, że to się zmieni.

    1. Ja właśnie próbowałam legimi (było to już jakiś czas temu) i nie mam najlepszych wrażeń: przede wszystkim, tablet to jednak nie to samo, co kindle, a po drugie, miałam wrażenie, że tyle rzeczy jest do przeczytania, że w efekcie nie mogłam się skupić na jednej lekturze i skakałam od tytułu do tytułu ;) no i denerwowały mnie strasznie te komunikaty „książki chcą być czytane powoli” czy coś takiego, nie pamiętam już dokładnie, ale było takie coś. W każdym razie skupienie się na samym czytaniu było dla mnie trudne. na kindlu mi milej :)

  17. „Szklany klosz” Sylvia Plath – trudno wybrać „ulubioną”, ale ta jest najbardziej wstrząsającą, prawdziwą, najsmutniejszą i robiąca największe wrażenie książką jaką kiedykolwiek przeczytałam (uff, tyle epitetów w jednym zdaniu!) Na pewno do niej wrócę, czytałam ją jakoś na przełomie gimnazjum/liceum i długo miałam ją w głowie, jestem bardzo ciekawa jak będę ją odbierać po upływie kilku lat, zawsze znajdzie się coś innego w książce jak się ją któryśtam raz przeczyta! :) kindla nie mam, ale wizja trzymania małych i lekkich czytników (a nie czasem nieporęcznych książek) w drodze na uczelnie jest naprawdę kusząca!

  18. Mam już dużo lat, ale mimo to nadal uwielbiam serię o Harrym Potterze, w szczególności „Harry Potter i kamień filozoficzny”. Za każdym razem, gdy sięgam po tę książkę przenoszę się w świat magii, przygody i dziecięcej beztroski (bo od razu przypominam sobie moment, gdy pierwszy raz sięgnęłam po nią). Moja wyobraźnia zaczyna działać na większych obrotach. Ponadto kocham uczyć się tych dziwnych nazw stworzeń, zaklęć, eliksirów i zasad panujących w świecie czarodziejów :)

  19. Po pierwsze, niby to nie najważniejsze w tym poście, ale piękne zdjęcia. Po drugie – wstyd, ale nie słyszałam wcześniej o takim wynalazku, a brzmi naprawdę zachęcająco. Po trzecie i już całkiem na marginesie – wciąż masz tę torbę z Zary! Miałam ten model w kolorze fioletowym i do dziś nie mogę przeboleć, że kiedy mi się znudziła (już kilka lat temu) sprzedałam ją na Allegro, bo potem zaczęłam za nią tęsknić, a ty dziś mi o niej przypomniałaś, haha. Pozdrawiam!

  20. Już jakiś czas temu myślałam bad kindle ale jednak nadal wole wersje papierowe. A jak już potrzebuje to telefon też mi z tym daje rade i wystarczy jedno urządzenie ;)
    Udziału w konkursie nie biore bo swojego kindla nie mam (może jeszcze) ale jeśli chodzi o książki to saga „Igrzyska śmierci” i książki Gerritsen (szczególnie ta seria o detektyw i patolog np. „Mumia” lub tej samej autorki „Grawitacja”).
    Od nowego roku wypozyczanie ebookow miała wprowadzić podgórska biblioteka w Krakowie :).
    Pozdrawiam :)

  21. Wyjdę na przeciw z całą wiedźmińską serią (choć wybierając skupię się na „Krwi Elfów” Sapkowskiego). Po pierwsze, niezmiernie rzadko trafiają mi się książki, które przykuwają mnie tak mocno, że muszę brać wolne z pracy, bo nie jestem w stanie odpuścić choć na chwilę śledzenia losów bohaterów. Przy okazji skutkuje też to zapominaniem o obiedzie, mleku na gazie, włączonym żelazku i innych przyziemnościach mogących rozpraszać. Po drugie – niesamowicie lubię, gdy wkrada się taki poziom dialogów i narracji, który powoduje, że książki nie da czytać się w tramwaju – ty się śmiejesz/płaczesz ukradkiem, a towarzysze jazdy wątpią w twoją poczytalność. Za te chwile szaleństwa i głębokiej pasji saga wiedźmińska jest dla mnie wyjątkowa!

  22. Jeśli chodzi o pożyczanie ebooków z biblioteki, to np. w Wojewódzkiej Bibliotece w Gdańsku jest taka możliwość. Nie wiem jak duża część zbiorów jest dostępna w wersji elektronicznej, ale jakaś jest. Sama nie korzystałam z tej możliwości, ale podobno działa to tak, że pobiera się daną książkę i w terminie oddania ona po prostu sama się wykasowuje :) Na pewno w warszawskich bibliotekach też da się wypożyczyć ebooki

  23. Mam czytnik od września i bardzo sobie chwalę. Przed kupnem wydawało mi się, że przede wszystkim będę miała problem z oczami, że od czytnika będzie mi się męczył wzrok. Jak się okazało, nie męczy się bardziej niż od czytania książek tradycyjnych ;) A czytam dużo, raz wiąże się to ze studiami, dwa z hobby- od dziecka sporo czytam, dla przyjemności.
    Moja ulubiona książka, zdecydowanie ” Przypadki Robinsona Crusoe” Daniela Defoe. Pierwszy raz wpadła mi w ręce zupełnie przypadkowo, miałam 11 lat, byłam chora, nie miałam co robić w domu bo wszystkie wypożyczone z biblioteki książki już przeczytałam. Do tej pory pamiętam jak nieprawdopodobne wydawało mi się to, że na świecie są jeszcze bezludne wyspy, bez cywilizacji, zupełnie odcięte od świata. I jak wydawało mi się to wspaniałe, bo oznaczało, że jeszcze tyle można odkryć, że jednak człowiek nie był wszędzie. Postanowiłam wtedy, że jak będę dorosła to odkryję taką wyspę :) Jak na razie idzie mi średnio, ale mam dopiero 24 lata i zakładam, że sporo jeszcze przede mną ;)
    Pozdrawiam,
    Natalia

    PS. Bardzo lubię Twojego bloga, uważam, że jest o półkę wyżej od reszty ;)

  24. hej! jaką masz wersję Kindelka? classic czy paperwhite?
    bardzo poważnie zastanawiam się nad zakupem, ale nie mogę zdecydować, czy to podświetlenie ekranu w paperwhite robi naprawdę taką ogromną różnicę…

    pozdrawiam!

    1. Polecam Paperwhite. Korzystałam wcześniej też chwilę z wersji classic, i jak najbardziej też jest ok Opcja paperwhite ma tą przewagę, że pozwala czytać bezproblemowo z zupełnej ciemności bez budzenia drugiego lokatora łóżka – w moim przypadku bardzo ważne :)

  25. Jestem przywiązana do tradycyjnych książek i nic nie zastąpi mi przewracania kartek, czy sprawdzania ile jeszcze mniej-więcej książki zostało mi do przeczytania poprzez rzucanie okiem na zamknięty blok książki przetknięty zakładką. Dodatkowo jeszcze jestem na edytorstwie, tym bardziej technicznym, związanym z obróbką tekstu i tworzeniem bryły książki. Ale… Coraz bardziej interesują mnie zasoby elektroniczne i tworzenie ebooków. Kindle musi być fajnym gadżetem i w sumie nie wiem czy nie przekonuję się do jego kupna coraz bardziej.

  26. Książka do ktòrej nieustannie wracam to „Cień wiatru”- Carlos Ruiz Zafona. Ponieważ oprócz tajemniczej, kryminalnej historii skupiającej się wokół ” Cmentarzyska Zapomnianych Książek”, niezwykle szczegółowo opisuje miejsce w którym akcja się dzieje, czyli moje ukochane miasto Barcelonę. Moje ulubione cytaty: ” Sekret wart jest tyle, ile warci są ludzie przed którymi powinniśmy go strzec”, ” Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie”.

  27. Przeczytałam w swoim życiu naprawdę spoooro książek, ale jest jedna naprawdę wyjątkowa – może nie będę zbyt oryginalna:) są to w sumie wszystkie części „Mikołajek i Inne Chłopaki”. To jedna z tych książek, które mama czytała mi do poduszki w dzieciństwie. Poza tym mam z nią baaardzo ciepłe wspomnienia – w zeszłym roku pojechałam na parę dni nad jezioro rodziną, a najmłodsi byli właśnie na etapie Mikołajka. Codziennym rytuałem było wyjście przed domek, rozłożenie się całą gromadą na leżakach, mrożona kawa i czytanie na głos dzieciakom przygód Mikołajka. Dzieci mniej więcej pół godziny po rozpoczęciu czytania były już w zupełnie innym miejscu, bawiąc się w zupełnie coś innego ;) Mimo wszystko wszyscy dorośli wciąż czytali sobie na głos („Jeszcze jeden rozdział.” „No dobra to jeszcze jeden” „Oooooostatni” :D). Po ponad 15 latach sięgnęłam wtedy ponownie do Mikołajka i zrozumiałam ukryty w nim sens, który mogą zrozumieć już tylko dorośli :)

    1. Apropo Kindla ma też jedną, sporą wadę – może rozładować się w najmniej spodziewanym momencie;) Jechałam w tym roku pociągiem na Krym. Była już noc, wszyscy spali a ja kończyłam jeszcze zaczętą parę godzin temu książkę Christie „Morderstwo w Orient Ekspresie” (uznałam że nie ma lepszego klimatu do przeczytania jej niż 24godzinna podróż na wschód;). No i niestety stało się – rozładował się bodajże na 95% gdy detektyw miał oznajmić rozwiązanie zagdaki :D

      1. Agnieszka, a mi kiedyś wiatr na plaży porwał ostatnią kartkę książki, gdzie było rozwiązanie zagadki :”Kto zabił” :)) Na szczęście mój mąż ją czytał wcześniej i wydusiłam z niego odpowiedź :)

    2. Super rytuał:) Też uwielbiam Mikołajka, a najbardziej Alcesta, który zawsze coś podjadał i miał tłuste ręce i tego, którego nie można było bić, bo nosił okulary:) Ananiasza? Aż sobie przeczytam ponownie, bo ostatni raz czytałam właśnie jako dziecko.

  28. Mój wybór to książka „Nie boję się”pióra Niccolo Ammaniti.
    Mój numer jeden ostatnich miesięcy.
    Książka z pozoru lekka, zabawna, figlarna, narracja prowadzona z punktu widzenia małego bohatera – dziecka, który przez przypadek zostaje wciągnięty w wir trudnych i niepokojących wydarzeń, gdzie zostaną wystawione na próbę wartości, na których dotychczas opierał swoje życie, przyjaźń, rodzina… Będzie musiał dorosnąć w przeciągu paru tygodni, podjąć decyzje zmieniające całe jego życie, a wszytko to w malowniczej scenerii południowych Włoch, w upalne lato (akcja rozgrywa się w latach 70, osławionych we Włoszech i do dziś budzących niepokój), gdzie powietrze jest ciężkie i duszne od gorąca i tajemnic.
    Polecam!
    Pozdrowienia, Michasia

  29. Ech, taka duża chęć na czytnik, tak mało pieniędzy na kupowanie ebooków. Wiec wciąż jedyną opcją dla mnie pozostaje miejska biblioteka… W sumie jeszcze całej nie przeczytałam, do dzieła!

  30. Do zalet czytnika dodałabym jeszcze możliwość czytania pdfów. Jak wiadomo czytanie na komputerze 20-stronicowych artykułów strasznie męczy oczy, a osobiście staram się nic nie drukować jeśli nie jest to absolutnie konieczne (bardzo drażni mnie zużywanie papieru bez sensu). Kindle okazał się idealnym rozwiązaniem :)

  31. Myślałam, że dotarłam do tego smutnego momentu w swoim życiu, w którym żadna książka nie jest mnie już w stanie porwać na tyle, by zupełnie nie móc się od niej oderwać i czytać w każdej wolnej chwili. Książek czytam naprawdę dużo i zdarzają się takie, o których mówię, że fajne, że wciągające, że ładne, że miłe… ale od kilku dobrych lat o żadnej nie mogłam powiedzieć „wow!, to trzeba znać!”. Jeszcze do niedawna z rozrzewnieniem wspominałam zarwane (dwie) noce nad „Apokryfem Agłai” Jerzego Sosnowskiego, to były wakacje 2009, tuż po maturze i to była ostatnia książka, która mnie zupełnie zachwyciła. Aż do niedawna, kiedy sięgnęłam po „Przeminęło z wiatrem” M. Mitchell. Początek jest zachęcający, ale bez szaleństw, za to potem jest już tylko lepiej. „Apokryf…” (który też polecam!) został zdetronizowany, a ja zupełnie wchłonięta przez losy Scarlett O’Hary, kobiety megakobiecej, doskonale skonstruowanej postaci, mieszanki cech, które czynią ją bohaterką idealną, a całą książkę absolutnie genialną. Scarlett jest wredną zołzą, egoistką, irytuje bardzo, ale równie bardzo przyciąga i intryguje. W realnym świecie pewnie byśmy się nie polubiły, w literackiej rzeczywistości – uwielbiam ją, jej życiowe hasło „pomyślę o tym jutro”, bezkompromisowość, jej dojrzewanie od naiwnego podlotka do świadomej kobiety. Podobnie zresztą jak Retta Butlera – nie potrafię zliczyć, ile razy podczas czytania go nienawidziłam, a ile razy kochałam. Jest idealnym łobuzem, a przy tym – wedle słów samej O’Hary – „równie podniecający, jak wypita ukradkiem szklanka koniaku”.

    (a do ściągania ebooków – legalnie i za darmo! – polecam serwis wolnelektury.pl. Wszystkie książki tam dostępne są na wolnej licencji, bo prawa autorskie do nich wygasły, a redaktorzy serwisu zrzekli się praw autorskich do opracowań / przypisów. Zamiast nielegalnie ściągać z chomikuj, lepiej legalnie brać stamtąd; dzięki temu redakcja może liczyć na większe fundusze i dygitalizować kolejne pozycje :))

  32. Mam od soboty, identyczny jak Twój. Jedyny minus – sesja się zbliża a ja zamiast się uczyć czytam, czytam czytam… bo wreszcie mogę w każdej chwili i to na co akurat mam ochotę (a nie to co akurat jest na półce). Można czytać w wannie! Tylko trzeba trochę bardziej uważać, ale czym by było życie bez odrobiny adrenalinki.

    1. a no i moja ulubiona książka to „Księga Strachów” czyli 3 część Pana Samochodzika. Pierwsza książka, którą przeczytałam od deski do deski w ciągu jednej nocy, z latarką, pod kołdrą. Kiedy do niej wracam znów czuję się jak bym miała 11 lat.

  33. Co prawda wciąż zastanawiam się nad zakupem czytnika, ale jeszcze go nie mam, więc polecę Ci moje ulubione tytuły poza konkursem :-) Zacznę od tych, które pewnie już znasz. „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” Maria Vargasa Llosy – niby o miłości, ale narracja i fabuła są tak fantastyczne, że stawiają tę książkę w szeregu moich naj-naj-ukochańszych. Polecam nawet osobom, które boją się, że o miłości pisze się tylko słabo. Ten tytuł temu zaprzecza. „Godziny” Michaela Cunnighama – rewelacyjna powieść-tryptyk o trzech niesamowitych kobietach, które łączy inna powieść („Pani Dalloway” Virginii Woolf), niesamowita. „Samobójczynie” Jeffreya Eugenidesa – na podstawie tej powieści Sofia Coppola nakręciła swoje „Przekleństwa niewinności”. Jeśli lubisz film, książka urzeknie Cię jeszcze bardziej, bo ciężar narracji spada na chłopców-poglądaczy, a jeśli go nie lubisz, może Cię mile zaskoczyć, bo właśnie nieco się różni. Moja ulubiona część filmu – senny klimat w zamglonym kolorze słońca późnym latem i cisza amerykańskiego przedmieścia – jest w książce świetnie pokazana. Polecam Ci też Eugenidesa „Middlesex”, absolutnie fantastyczną powieść o dojrzewającym chłopcu, który urodził się jako hermafrodyta (miał potrójny zestaw chromosomów) i był wychowywany jako dziewczynka. Z fachowo i ciekawo nakreśloną historią hermafrodytyzmu na świecie i w Stanach. Niezastąpiona lektura dla czytelników ciekawych niespotykanych tematów, ale klimat i narracja tej książki zachęcą każdego – rozwija się jak pączek kwiatu, a potem wybucha i do końca toczy się szalonym tempem (intelektualnym). Poza tym zachęcam Cię do przeczytania mojej UKOCHANEJ książki, „Madame” Antoniego Libery. Nad wiek inteligentny i wrażliwy młodzieniec ulega fascynacji nową dyrektorką szkoły, nauczycielką francuskiego. Ich romans toczy się na płaszczyźnie literatury, którą książka jest przesiąknięta, zwłaszcza klasyką francuskiego złotego okresu (cudna scena oparta na „Fedrze” Racine’a), do tego humor najwyższych lotów i realia polskiego PRL-u. Mam nadzieję, że przynajmniej jeden tytuł będzie nowy! Miłego czytania :-)

  34. „Trzeci policjant”- bo to jedyna książka, w której opowiedziano jak człowiek stapia się ze swoim rowerem ( i vice versa). Czarny humor w najlepszym wydaniu.

  35. Norwegian Wood już się pojawiło, a ja o innej wyjątkowej książce Murakamiego- Kafka nad morzem. Dostałam ją jako prezent od przyjaciółki, ma więc wartość sentymentalną. Od samego początku książka stała się moja, poruszając wszystko, co najwrażliwsze. To jedna z tych , które czyta się jednym tchem, niesamowicie klimatyczna. Inspirowała na tyle, że tuż pod zakończeniem zaczęłam notować :)

    Właściwie Murakami to jedyny autor, którego książki czytałam przez ostatni rok, oprócz oczywiście lektur i podręcznika do historii muzyki :D

  36. Mój Kindle sprawuje się świetnie, chociaż raz przydarzyła mi się sytuacja, która ewidentnie daje punkt papierowym książkom, a mianowicie: siedzę z koleżanką na wykładzie, ona wyciąga papierową powieść, ja wyciągam Kindle, ona otwiera i czyta, ja odpalam i czytam….że bateria rozładowana. Moje rozczarowanie było proporcjonalne do szyderczego uśmieszku sąsiadki ;) Tego dnia strasznie się wynudziłam.

    A co do ulubionej książki: „Dziennik Bridget Jones”. Może niezbyt wymagająca i z pewnością nie wzbogacająca moją literacką wyobraźnię czy kulturę. Ale w epoce „przed Dziennikiem” myślałam, że to niemożliwe, żeby ktoś śmiał się w głos czytając cokolwiek. Teraz uśmiecham się do siebie, gdy przypominam sobie fragmenty „Dziennika”, który wyciskał ze mnie łzy (śmiechu). Mit obalony. Można umierać ze śmiechu czytając. Potwierdzam. Plus przezabawne perypetie, które tak bardzo przypominają życie kobiety. Drogie panie, jesteśmy jak Bridget. Czy tego chcemy, czy nie.

  37. A ja polecam „Baśnie o miłości” Hansa Christiana Andersena. Uwielbiam wszelkie powieści z elementami baśni lub bajek, często czytam też książki z reguły przeznaczone dla młodszych czytelników, ale nic nie działa na mnie tak terapeutycznie jak pięknie skonstruowana tajemnicza i magiczna historia. „Baśnie o miłości” to zbiór cudownych, wzruszających opowieści, myślę, że trafią w Twój czytelniczy gust :))

  38. Moja ulubiona książka to „Harry Potter i Kamień Filozoficzny” ponieważ to dzięki niej jako dziecko naprawdę pokochałam czytanie. Pamiętam jak zarywałam całe noce, czytałam pod kołdrą przy maleńkiej zielonej latarce i nasłuchiwałam czy przypadkiem mama się nie obudziła (kilka razy przyłapała mnie na takim czytaniu i groziła konfiskatą książek). Do tej pory lubię wracać do niej i do całej czarodziejskiej serii.

  39. Muszę się przyznać, że do niedawna czytałam mało książek, nie to żebym tego nie lubiła, ale zawsze nam było jakoś nie po drodze. Albo książka za ciężka, żeby ją ze sobą nosić, albo gubiłam wątek jak robiłam sobie za dużą przerwę. Aż w końcu ja i kindle się spotkaliśmy :D Teraz czytam codziennie, chociażby 15 minut rano w tramwaju, a książkę kończę zanim się obejrzę. Kindle w moich oczach ma same plusy i jestem nim zachwycona. Co do ulubionej, na razie jeszcze takiej nie mam, więc zdecyduję się na coś co niedawno czytałam – „Po zmierzchu” Murakami’ego, a z klasyki „Anna Karenina”.

  40. Kindle bardzo na tak – też się ostatnio zaopatrzyłam i doceniam, zwłaszcza podczas rozjazdów, przejazdów i wyjazdów. I z tego, co wiem, funkcjonuje kilka wypożyczalni ebooków online, ale nie korzystałam jeszcze.

    A co do ulubionej książki (wybitnie trudno znaleźć tę jedną, jedyną): „Czara wyroczni” Judith Merkle Riley. Spełnia wszystkie wymogi Powieści Idealnej: gruba, historyczna i zawiera czarownice – a opowiada o aferze trucizn na dworze Ludwika XIV. Ach, do czego może doprowadzić zemsta zranionej kobiety… Może nie jest to najgenialniejsza z książek świata, ale żywię do niej ogromny sentyment. I to ona zainspirowała mnie do badań bardziej naukowych w temacie :))

  41. Z ogromnym sentymentem wracam do ”Złotej muchy” Joanny Chmielewskiej. Czytając ją czuję zapach morskiej bryzy, przypominam o polskim wybrzeżu sprzed laty. Pociągająca jest także typowo kryminalna fabuła w stylu wszystkich książek autorki, ale dreszczyk emocji razem z kaloszami do połowy uda i zimowym Bałtykiem, to dopiero coś!

  42. Kindle jest świetnym urządzeniem, mam swój od około pół roku i z ręką na sercu mogę polecić wszystkim, którzy wciąż się wahają, zarówno molom książkowym jak i tym, którzy na książki często nie mają czasu. Ja tę ulubioną przeczytałam jeszcze tradycyjnie, jednak jestem na dobrej drodze, by z pomocą czytnika odnaleźć co raz to nowe faworyty. (Naprawdę muszę ograniczyć się do jednej?) Moim ulubieńcem jest „Buszujący w zbożu” J.D. Salingera. Ciężko mi określić, co tak naprawdę mnie w tej książce urzekło. Z jednej strony bohater – Holden Caufield, arogancki chłopak, który nie zgadza się z otaczającą go rzeczywistością, można by pomyśleć, że nic odkrywczego, kolejny przykład nastoletniego buntu. Niezwykła wydaje mi się jednak jego relacja z młodszą siostrą, opiekuńczość i wrażliwość wobec niej, tak niepodobna do tego typu postaci. Może to sposób narracji, swobodny i bezpretensjonalny. A może ma z tym coś wspólnego fakt, że Chapman, morderca Lennona miał przy sobie tę właśnie książkę, w chwili zabójstwa? Koniec końców właśnie ta szczególna informacja zachęciła mnie do sięgnięcia po „Buszującego w zbożu”.

  43. Spośród ukochanych tytułów Sienkiewicza („Quo vadis” i „Pan Wołodyjowski”) raczej nie wybiorę nic, ale myślę, że „Anna Karenina” Tołstoja urzekła mnie bardzo. Powodów może być wiele. Pierwszy to ten, że jestem bez wątpienia humanistką zafascynowaną historią. Czasy opisane w tym dziele pasują w sam raz do mojego gustu historycznego (jeśli chodzi o Austrię i Rosję). Drugim może być to, że po obejrzeniu filmu z pięknymi kostiumami, a następie przeczytaniu książki, życie bohaterów stało się barwniejsze. Może to jest magia kina, ale ja sądzę, że wówczas mogłam sobie lepiej wyobrazić stroje z epoki, a nic na tyle nie ukazuje epok co stroje. Książkę uwielbiam , ponieważ historia Anny, która miała prawie wszystko, a następnie poświęciła to dla miłości ma w sobie coś urzekającego, co zawsze mnie ciągnie do tej lektury.

    1. Chcę jeszcze dodać, że z wielkiej literatury (chodzi mi o klasyki czytane jako lektury itp.) nie miałam jak wybierać, ponieważ w tym roku kończę gimnazjum, a zestaw lektur obecnie czytanych bardziej ogłupia ludzi niż wpaja wartości, ewentualnie głupotę, ale to już inna bajka, ja i tak czytam więcej niż same lektury (mimo że obecnie nie mogę się zdecydować na przeczytanie jakiejś ambitniejszej książki).

  44. „Labirynt nad morzem” Zbigniewa Herberta. Piękne eseje o upływie czasu, starożytnych i delfinach. A dookoła lazurowe niebo, rozgrzane słońcem kamienie, cisza… Uwielbiam :)
    P.S.: Choć gdybym miała wskazać książkę, która zrobiła na mnie największe wrażenie, byłyby to „Dzieje grzechu” Żeromskiego. Jedyna książka, którą fizycznie odchorowałam, a od której nie byłam w stanie się oderwać.

      1. Tak. I zdecydowanie warto przeczytać, żeby wyrobić sobie własną opinię.
        A co do Kindla – mam już ponad trzy lata, pierwszy, najstarszy model, bez bajerów i nadal jest bezcennym skarbem. Spowolnił nieco napływ nowych książek do domu (nie odciął go na szczęście, bo są sprawy, o których można czytać tylko na papierze), ale sprawdza się we wszystkich sytuacjach, o których pisałaś, przede wszystkim jednak ułatwia „mikroczytanie”, jak to ładnie ujął kiedyś u siebie Andrzej Tucholski.

  45. Też właśnie odkrywam Kindle i kupił mnie – maniaczkę książek papierowych… Czytam w wannie i nic się nie dzieje, a jest wygodniej niż ze zwyczajną książką – jeszcze co prawda nie pływał, ale zawsze się jakoś lekko zachlapie i nic – działa dalej, więc może się przełamiesz – kąpiel bez książki to jednak nie to samo :) A co do biblioteki, to polecam good reads – możesz się zarejestrować przez Kindle i wymieniać się książkami z innymi użytkownikami. Jeszcze nie skorzystałam, ale wygląda dobrze.

  46. Zadanie wręcz bezlitosne – wymyślić jedną jedyną książkę. Po dłuższym (naprawdę dłuższym!) przemyśleniu, dochodzę do wniosku, że jedną z ważniejszych książek, które zaważyły na moim sposobie myślenia była powieść Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata” (Tak, wiem, nic odkrywczego czy oryginalnego). Sukcesywnie wracam do niej co kilka lat. Za każdym razem robi na mnie wrażenie zupełnie innej, niekiedy wywołuje lęki związane z nagłym napadem zbyt dokładnego i analitycznego podejścia do rzeczywistości po jej przeczytaniu. Przy okazji, zawsze wczytuję się w Wolanda – i nigdy nie mogę się zdecydować, czy to rzeczywiście wcielony Szatan, czy tylko katalizator zła w innych postaciach. Podejrzewam, że to rodzaj zakrzywienia rzeczywistości nazywanego „odcieniami szarości” ;). Tak czy inaczej, będąc mało oryginalna czy podążająca za nowymi trendami, zostaję przy Bułhakowie.

  47. Kindle – moja miłość. Ja swojego dostałam na urodziny. Wcześniej bardzo długo twierdziłam, że nigdy i że tylko papier. Teraz bez czytania e-booków nie wyobrażam sobie swojej przygody z literaturą. Z blogów o czytnikach polecam http://www.swiatczytnikow.pl mnóstwo użytecznych informacji i ściąg z promocji na e-booki.
    Tych najlepszych książek było mnóstwo zależnie od dnia, miesiąca, pory roku ;) Może napiszę co zachwyciło mnie ostatnio. Jest to Ben Aaronovitch i jego seria o magii i Londynie. Opis z jego strony: „These are the adventures of Peter Grant, Police Constable, apprentice wizard and all round nice guy, as he tries to maintain law and order amongst the more ‘special’ members of London’s population.” W skład serii wchodzą: „Rivers of London”, „Moon Over Soho”, „Whispers Under Ground”, „Broken Homes”.
    I mój ulubiony cytat (rozmawiają Peter Grant i jego szef – wizard- Nightengle.
    So magic is real. – I said- Which makes you a … what?
    „A wizard.”
    ” Like Harry Potter?”
    Nightingle sighed. „No,” he said, „not like Harry Potter.”
    „In what way?”
    „I’m not a fictional charakter,”said Nightingle.

    A poza konkursem: Mariusz Wollny i jego seria o Kacprze Ryksie – inwestygatorze królewskim w Krakowie ostatnich królów Polskich.

  48. MartaKrystyna

    Ja też miałam obawy co do Kindle’a, ale jak tylko dostałam swojego na własność szybko je zweryfikowałam. Czyta się szybciej, można spakować do plecaka w góry (liczy się każdy gram!) i do ograniczonego bagażu WizzAir ;) Poręczny i podręczny, zdecydowanie dwa słowa które najlepiej opisują to urządzenie. Co do książki… Czytałam dużo dobrych i jeszcze więcej złych, ostatnio przeważnie monografie naukowe (mgr!), ale postanowiłam wybrać tutaj „Wiedźmina”, ponieważ cyklicznie wracam do niego na jesień. Pierwsze przeczytanie- na samym początku gimnazjum, zupełny zachwyt. Każde następne- coraz więcej intertekstualnych nawiązań, historycznych aluzji. Jednak z każdym rokiem odkrywam w nim coraz bardziej pretensjonalne momenty, gorzej napisane. Słodko-gorzka relacja. Jednak nie przeszkadza mi to wracać do niego, to była jedna z pierwszych świadomych lektur, nie „ponieważ mama mi dała”, nie „ponieważ koleżanki/koledzy czytają”. Od tamtej pory, kiedy zupełnie intuicyjnie ściągnęłam „Ostatnie życzenie” z półki, to fantastyka stała się moim ulubionym gatunkiem, nawet, jeśli na czas pewien opuszczonym, to nigdy za długo nie zaniedbanym.

  49. Książek ulubionych mam kilka, ale ta, do której wracam od lat, czytana w całości lub we fragmentach, to „Dzieci z Bullerbyn”. Bo czasem trzeba nakarmić swoje wewnętrzne dziecko :)
    PS Pytanie z innej beczki – jaki lakier masz na paznokciach w tym poście?

      1. Tak, „Dzieci z Bullerbyn”! Najwspanialsza książka z dzieciństwa! :) I jeszcze „Ania z Zielonego Wzgórza” :)

        Ale jeśli chodzi o książkę ulubioną, to zdecydowanie „Nieznośna lekkość bytu” Kundery – i piszę to z pewną niepewnością, bo to jedna z tych książek, które lubi się tak bardzo, że aż chciałoby się ją zachować tylko dla siebie ;) Niesmowite połączenie filozofii i historii, która jest prosta, a jednak porywa. Lepsza od adaptacji filmowej, która przecież jest dobra sama w sobie! :)

        No i jeszcze „Mag” Johna Fowlesa – zaskakuje na każdym kroku, ciągle nie wiemy, co jest prawdą, a co grą… Wielkie tomiszcze, więc na Kindla wygodniej ;)

  50. Ja wciąż nie mogę się przekonać do czytnika – w moim przypadku tę rolę z powodzeniem od lat pełni telefon i wydaje mi się, że czytnik byłby w tej sytuacji fanaberią, a nawet niepotrzebnym wydatkiem. Jednak wciąż mam na niego ochotę… i wciąż nie mogę się zdecydować. To chyba znaczy, że nie jest mi jednak potrzebny ;-)

    Coś w rodzaju biblioteki to iBuk, ale tam są jednak głównie książki naukowe, chociaż mają trochę beletrystyki.

    A poza konkursem – jest taka perełka, która może Ci się spodobać, jeśli jeszcze jej nie czytałaś. To „Lala” Dehnela. Przepiękna książka o barwnym życiu pewnej barwnej osobowości.

    1. Czytałam:) I zgadzam się w zupełności! A co do dylematu czytnik/telefon, to dla mnie kluczowy jest wyświetlacz – po całym dniu nad laptopem nie chcę już wgapiać się dodatkowo w telefon.

  51. Jeśli miałabym wybrać jedną książkę to byłaby to Kocia kołyska Kurta Vonneguta. Dzięki tej książce pokochałam go bezdyskusyjnie miłością wielką i od tamtej pory przeczytałam „chyba” wszystkie jego opowiadania i książki. Uwielbiam styl jego pisania i krótkie rozdziały (trochę jak z chipsami, nie można poprzestać na jednym). Polecam, ale niestety też wiem, że nie każdemu się spodoba.

  52. Jak dla mnie Kindle ma same zalety :) W wannie i tak nigdy nie czytam ;)

    Ulubioną książką jest dla mnie zazwyczaj ta, którą aktualnie czytam. Wciągam się w akcję, przeżywam losy bohaterów, wyobrażam sobie wszystko co zostało opisane, a potem często pozostaję pod wrażeniem książki jeszcze jakiś czas po jej zakończeniu. Mało którą czytam dla samego przeczytania, a książki kiepskie zwyczajnie porzucam. Obecnie moja ulubiona książka to „Służące” K. Stockett. Pokazuje, jak to jest być czarną służącą w domu białej Pani. Opowiada historię widzianą oczami obu stron. Raz zabawna, innym razem bolesna, ale zawsze skłaniająca do refleksji, otwierająca oczy. Na pewno ją zapamiętam.

    viollet.blogspot@gmail.com

  53. Polecam „małżeństwo we troje” E. E. Schmitta, to piękna i poruszająca książka, która łączy w sobie kilka opowiadań. Na początku zastanawiałam się czemu te opowiadania znalazły się w jednym zbiorze, po przeczytaniu wszystkich zrozumiałam, co więcej znalazłam nawet kilka interpretacji :) każde opowiadanie jest inne, ale piękne i mądre na swój sposób. Dodatkowo na końcu autor zamieścił swój pamiętnik, w kltórym opisuje przeżycia towarzyszące pisaniu tych opowiadań, dzięki twmu ma się wrażenie, że Schmitt staje się twoim znajomym. Polecam!!

    1. Ooo brzmi fantastycznie, skuszę się mimo że nie przepadam za opowiadaniami – zawsze się wkurzam, że ledwo zdążyłam się przyzwyczaić do bohaterów a tu już koniec:)

      1. O! Skoro pojawiła się pozycja Schmidta (nie czytałam „Małżeństwa we troje”) to dodam coś od siebie (właściwie nie miałam zamiaru – siedzę z notatnikiem i zapisuję sobie tytuły), a jednak chyba trzeba wspomnieć. Jeśli nie czytałaś „Małych Zbrodni Małżeńskich” to gorąco polecam. Krótki dramacik (do przeczytania w 2 godziny ;) ) to błyskotliwa dyskusja niegdyś kochającej się pary – od 15 lat będącej małżeństwem – jest tu jednocześnie sporo prawdy i humoru. Kiedyś (a było to dawno) sądziłam nawet, że może być to świetny prezent dla pary młodej z poczuciem dystansu (vide charakterystyczna okładka), minęło jednak już kilka lat i teraz musiałabym znowu przeczytać – książkę oddałam znajomym i bardzo byli zadowoleni ;) Po za tym Eric-Emmanuel Schmidt chyba bardziej znany jest z krótkiej książeczki Oskar i Pani Róża, to jednak zupełnie inny gatunek.

  54. Muminki – Tove Jansson
    Cała seria książek. Może to brzmi niepoważnie w moim wieku, ale wciąga mnie za każdym razem magia zapomnianej doliny skandynawskich trolli.

    1. To nie brzmi niepoważnie, książki o Muminkach – jak większość literatury dziecięcej z najwyższej półki – posiadają drugie dno i są skarbnicą mądrości. Wystarczy przeczytać je będąc już dorosłym. Mną najbardziej wstrząsnęła „Dolina Muminków w listopadzie” – niesamowity traktat o starości i samotności, o czym nie miałabym szans się przekonać w wieku lat kilku ;-) Ktoś wyżej wspomniał „Dzieci z Bullerbyn” – podobnie, dziwię się, że nie padł jeszcze „Kubuś Puchatek”…

        1. ’Córka rzeźbiarza’ – autobiografia Tova Jansson jest absolutnie przepiękna i wzruszająca! bardzo trudno jest ją zdobyć, bo nie wznowiono wydania, ale warto, warto, warto! historie z dzieciństwa niezwykłej kobiety opowiedziane z nutką skandynawskiej melancholii, dużą dawką humoru i przedzwnym, tove’owym zamysłem nad rzeczywistością, przy czym jest zadziwiająco nie-biograficzna, jak na autobiografię. ;)
          wczoraj zamiast się uczyć do sesji spędziłam trzy godziny w czytelni pochłaniając po raz trzeci tą książkę. ;D

        2. O tak, „Mama Muminków” Boel Westin (bo pewnie o tę biografię chodzi) jest naprawdę dobra, ale już na pierwszy rzut oka widać, że pisała ją literaturoznawczyni:) To dla mnie nie wada, ale niektórzy wolą więcej życiorysu w biografiach. Westin napisała o życiu Tove przez pryzmat jej twórczość. Myślę, że warto przeczytać. Czytałam ją na Kindelku, ale chyba jednak lepiej w tym przypadku zdecydować się na papier, bo jest cudownie wydana i naprawdę bogato ilustrowana:)

  55. Świetnie napisane! Powiem szczerze,że kocham książki i muszą być u mnie w domu. Jednak jeżeli chodzi o wyjście z domu czy wyjazd to Twoja propozycja jest jak najbardziej na tak. Co do ulubionej książki polecam Zbigniewa Nienackiego „Pan Samochodzik i zagadki Fromborka”. To jedna z wielu książek Nienackiego. Czytam każdą z zapartym wdechem. Przede wszystkim wyjątkowe są za to,że dzięki temu aktorowi poznaje Polskę, a dokładniej jeziora na Mazurach (autor dokładnie opisuje szczegóły,których nigdzie nie znajdziemy). Nigdy na geografii w szkole nie mogłam zapamiętać jezior a dzięki tym książkom pamiętam:) Polecam wszystkim, książka przygodowa,która wciąga nas w niesamowity nastrój z dodatkiem poczucia humoru przeplatane strachem i grozą. Do tego niesamowity samochód, oj taki chciałabym mieć:) Książki tego autora są dosyć stare mimo tego towarzyszą mi od młodych lat aż po dziś. Dla mnie książka nr 1 i nie ma i nie będzie innej, która by ją zastąpiła.

    Pozdrawiam Cię serdecznie,
    A.

  56. Dzień dobry,
    Nie jestem jedną z tych osób co w życiu czytały i przeczytały wiele książek, ale jako zapracowana mama, poza cudownymi urokami zwykłego, szarego życia uwielbiam czytać dobre książki! Jeżeli wylądowałabym na bezludnej wyspie i mogłabym wziąć ze sobą tylko jedną książkę to byłaby to bez wątpienia Biblia. Dlaczego? Ciężko opisać jednym zdaniem zwłaszcza,że nie wiem czy do końca wierze…, ale ujmujące jest to, że w zależności w jakim momencie życia ją czytam , odbieram każde słowo bardzo osobiście jakby tyczyło się mojej osoby. Każdemu polecam. P.S. Wahałam się między „Wyznaniem gejszy”, „Anią z Zielonego Wzgórza” , wiem romantyczka jakich wiele, ale uwielbiam ten stan:) Pozdrawiam wszystkich, a zwłaszcza Asię (dziękuję za bloga).

  57. Moją największą i najbardziej przeżytą książką…jest…”Ania z Zielonego Wzgórza” od Lucy Maud Montgomery. Kiedy czytałam ją pierwszy raz, będąc dzieckiem…musiała czytać mi ją mama…a ja w połowie spałam. Ale niedawno, kiedy robiłam porządki na półkach, zdecydowałam się po nią sięgnąć. I utonęłam. Przeczytałam pierwszy tom jednym tchem. A dzięki mojemu wujkowi, który na Pierwszą Komunię podarował mi wszystkie części, bo nie wiem czy wszyscy wiedzą, ale jest kontynuacja, mogłam na parę tygodni przenieść się do świata dobra, radości i ciekawych przygód. I świata już niestety tak innego od naszego. Btw. Ania – rudowłosa dziewczynka, ma rodzinę i dzieci :) Jest to naprawdę jedna z najlepszych książek jakie czytałam. Właśnie m.in. za tą dobroć i ciepło, jakie z niej płynie :D
    Polecam każdemu, kto chciałby oderwać się od tego świata obłudy i zakłamania. I trochę pomarzyć o lepszej wersji dzisiaj :)

  58. Moja ulubiona książka to Stephen King „Ręka mistrza”. Książka przenosi nas na wyspę, która chodź jest wygląda na zwykłą to taką nie jest. Dzieją się niesamowite rzeczy, a zarazem bardzo realne. Chodź jest gruba, to czyta się jednym tchem.

  59. Jeśli chodzi o książkę moim zdaniem króluje Alchemik P. Cohelo. Jest to ksiażka która zdaniem powinna być wpisana do kanonu lektur gimanzujm/liceum. przeczytałam ją bardzo dawno temu jednak nadal ma ona wpływ na moje decyzje, zycie. jest to powieść która za pomocą histori pokazuje nam sens zycua, naszych działań i decyzji.

    Jesli chodzi o ebooki to polecam portal http://www.legimi.com/ , przez 7 dni możesz najpier przetestować ;] jesli ci się spodoba wtedy dopiero wykup abonament. Moim zdaniem jest naprawdę dobra opcja.

  60. Po stokroć 'Nieśmiertelność’ Kundery – czytam raz do roku i i za każdym razem mam gęsią skórkę – przeczytaj koniecznie! Fragment o niezapominajce, którą bohaterka chce nieść przed sobą jako remedium dla oczu na obrzydliwy syf świata i jedyny okruch piękna <3 przeczytaj koniecznie, papierową wersję mogę pożyczyć!

  61. Gratuluję świetnego nabytku! Ja mam mojego już od roku i kocham go miłością szaloną, tak jak kochałam wcześniej papierowe książki. I – podkreślę od razu – wcale nie bardziej. Zupełnie nie rozumiem czemu ma to w jakikolwiek sposób kłócić się ze sobą. Moi papierowi ulubieńcy dalej są ze mną, dalej je dostaję i kupuję – po prostu są to książki domowo-wannowe (też jeszcze się nie odważyłam na zabranie Kindla do wanny – moje zdolności motoryczne to katastrofa).
    Książka która jest dla mnie teraz wyjątkowa to „Gwiazdozbiór psa”. Dawno nie czytałam tak pięknej i ciepłej i jednocześnie tak strasznej opowieści. Płakałam, śmiałam się, ale nie mogłam się od niej oderwać. Myślałam o niej potem długo i pierwszy raz doświadczyłam książkowego kaca. Oczywiście w mojej wersji wyglądał on tak, że następną książkę i tak zaczęłam, ale w przerwach myślałam o poprzedniej.

  62. „Inny chłopiec” by Willy Russell.
    Dlaczego ta książka jest dla mnie wyjątkowa? Czytałam ją kilka lat temu, jednak do tej pory kiedy myślę o książce wyjątkowej, na myśl przychodzi mi własnie ta. Nie potrafię odpowiedzieć dlaczego, czasami po prostu tak czujemy. Wiem natomiast, że opisana tam historia małego chłopca imieniem Raymond wpłynęła na mnie w jakiś sposób. Chłopiec, który nie potrafił odnaleźć się w tzw. „normalnym” świecie, który stworzył swój własny, aby ten utrzymywał go przy życiu. Ta książka miejscami dostarcza wiele smutku i nostalgii, jednak miejscami jest przezabawnym opisem chłopięcych perypetii – ze sobą samym, z ludźmi, ze światem. Chłopięca wyobraźnia go nie zawiodła. Pozwoliła mu wręcz wytrwać w ciężkim dla niego czasie.
    Zdecydowanie polecam tę pozycję. Nigdy nie zapomnę, jak jechałam autobusem zaczytując się w tej lekturze i co chwilę wybuchałam gromkim śmiechem. Spojrzenia współpasażerów – bezcenne:)

    missmaugo@gmail.com

  63. Ulubiona (a raczej jedna z dwóch „naj”, na którą obecnie zdecydowałam się jako ulubioną w kontekście Twojego pytania) jest „Blondynka” Joyce Carol Oates. To grubaśne cudo opowiada historię Marilyn Monroe, ale momentami dość mocno zbeletryzowaną. Ta książka jest też odzwierciedleniem zawartości głowy aktorki – im bliżej końca i tym samym końca jej życia, wkrada się w tę książkę chaos i szaleństwo. Przepięknie napisana, przeplatana teorią aktorską i byciem dzieckiem. Absolutna rewelacja. Działa jak wirówka. Wyciska z czytelnika wszystkie emocje i pozostawia pustą skorupę.

    1. Od roku mam Kindla i jestem absolutnie zakochana. Choć byłoby mi okropnie przykro z pustymi półkami… I ostatnio czytałam w wannie – nie utopiłam!

  64. Mnie kusi taki czytnik książek tylko pod tym względem, że nie ma problemu, żeby go gdzieś zabrać, mieć pod ręką kilkadziesiąt książek… jednak nie lubię wszystkich takich nowości i obawiam się, że bez książek papierowych byłoby mi na tyle dziwnie, że kupowałabym dwie wersje – na czytnik i tradycyjną książkę :D

    Może jeszcze kiedyś się przekonam, w końcu chodzi o to, że czytać i czytać i czytać, a normalnych książek nie zabierzemy wszędzie. Albo nie zabierzemy w takiej ilości :)

    pozdrawiam!

  65. Zdecydowanie moją ulubioną książką jest „Marylin, ostatnie seanse” Michela Schneidera.
    Wszystkim znane jest powiedzenie: „Nie oceniaj książki po okładce”. Jednak to m.in. okładka wydawnictwa Znak zachęciła mnie do kupna. Otóż widnieje na niej Marylin Monroe w towarzystwie dziennikarzy. Jedna z nich siedzi z notatnikiem. Zapisuje, jak się można domyślać, krótkie hasła ze spotkania z tak fascynującą osobą. Monroe jest zgarbiona, wygląda na zmęczoną pytaniami, ale jednocześnie zaciekawiona. Okładka stanowczo nawiązuje do treści książki. Ukazana została w niej ambiwalencja uczuć Marylin. Autor opisuje jak bardzo chciała grać, jednak później coś stawało jej na przeszkodzie. Barykadą, jak się okazuje, była ona i jej wspomnienia. Znakomita aktorka, chcąc z tym walczyć, poddała się psychoanalizie. W książce przedstawiono spotkania z jej lekarzem. Opowiadała o swoich uczuciach i przeżyciach, często traumatycznych. Schneider w perfekcyjny sposób wymieszał cechy powieści kryminalnej i biografii. Moim zdaniem cały utwór puentuje cytat: „Jak pacjenci poddani psychoanalizie, długo nie mogła uwolnić się od reminiscencji”.
    Książka jest kierowana do fanów Marylin, ale również do ludzi, którzy znają ją tylko z kartonowych pudełek, czy obrazów, na których widnieje. Gorąco polecam!

    1. Mój komentarz gdzieś zniknął. Nie jestem w stanie go odtworzyć, ale książki polecę jeszcze raz.
      Ben Aaronovitch: Rivers of London , Moon Over Soho, Whispers Under Ground, Broken Homes.
      Cykl o policjancie londyńskim, który odkrywa w sobie magiczne zdolności. Na razie przeczytałam pierwszą i jestem pod wrażeniem. To na dziś moja ulubiona książka, a co będzie jutro to kto wie. A i jeszcze cytat ze strony autora: „These are the adventures of Peter Grant, Police Constable, apprentice wizard and all round nice guy, as he tries to maintain law and order amongst the more ‘special’ members of London’s population.”
      Kindla dostałam na urodziny i od tej pory jest zawsze ze mną. Ilość przeczytanych książek zwiększyła się bardzo, zwłaszcza tych czytanych w oryginale – wbudowany słownik to jest to. I piszę to ja, która zawsze i wszędzie przedkładała papierową książkę nad tą elektroniczną. Drukowane będą zawsze u mnie miały swoje półki, ale zostawiam je dla naprawdę ciekawych i takich do których wrócę, a reszta to Kindle.
      A i jeszcze poza konkursem polecam Mariusza Wollnego serię o Kacprze Ryksie, królewskim „inwestygatorze” z czasów ostatnich polskich królów, miejsce akcji:Kraków.

  66. Kidle od prawie dwóch lat gości w moim życiu i był i dalej jest to najlepszy prezent jaki dostałam od mojego ukochanego!
    W ciągu tych dwóch lat, przeczytałam dużo więcej książek i prawie całkowicie wyparłam książki papierowe. Źle to brzmi, ale taka jest prawda, kindle waży ciągle tyle samo, a książki przy każdej przeprowadzce ważyły coraz więcej, bo więcej ich było…

    A co do książki.
    Bez zastanowienia powiem Murakami – Norwegian Wood.
    Nie dość, że tytuł zaczerpnięty z mojej ukochanej piosenki to i cała historia, mimo że smutna, to jednocześnie taka prawdziwa..

  67. „Okrążmy świat raz jeszcze” Tadeusza Perkitnego. Zdecydowanie najlepsza książka podróżnicza, a mało doceniona. Chciałam dodać, że nie chcę brać udziału w konkursie. Napisałam tytuł, żeby więcej ludzi dowiedziało się o tej książce. Nie mam czytnika, póki co zostaję przy tradycyjnych książkach, w których mogę podkreślać, zaznaczać, notować (oczywiście moich własnych) ;) Pozdrawiam!

  68. Wspaniały post.Uwielbiam czytać książki, ale problemem nie jest to, że nie mam miejsca w biblioteczce(wręcz przeciwnie, konsekwentnie dążę do wypełnienia jej po brzegi) ale cena książek.W Empiku zabieram się za jedna powieść, a zaraz chwytam kolejną i w rezultacie nie wiem na którą sie zdecydować,a wynika to z tego, że jako nastolatka kieszonkowe to jedyny mój majątek :)
    Obliczając koszty wychodzi mi, że jedną książkę mogę kupić na miesiąc…Z drugiej strony czytnik nie zastąpi mi przyjemności kartkowania lektury.Sama nie wiem już mi polecano czytnik, ale muszę się zastanowić :)

    1. Hmm, pozwolę sobie nie do końca się z tobą zgodzić
      Po pierwsze, nie każdego stać na czytnik.
      Po drugie, na pewno jak mówisz można kupić taniego ebooka za 5-10 zł, ale równie dobrze mogę kupić za taką cenę w księgarni, albo w innym sklepie (ostatnio kupiłam papierową książkę za 6 zł), co do ,,darmowych” książek czytam je laptopie.
      Po trzeci co jeśli czytnik mi się zniszczy, mam kupić nowy?
      Po czwarte potrafię czytać książki na stojąco w tramwaju bądź w autobusie nawet gdy jest tłok, z czytnikiem na pewno bym nie miała też problemu, ale zawsze jest obawa, że ktoś cie popchnie i na przykład sprzęt ci spadnie z rąk :P
      Po piąte co jeśli ROZŁADUJE się bateria a jest się poza domem.
      Po szóste ceny NOWYCH książek, są zbliżone do cen e-booków, wolę np. kupić książkę za 30 zł niż tą samo jako ebook za 25 zł i mieć ją na półce
      Po siódme jak mam kupić ebooka, gdy nie mam kona bankowego, jak za niego zapłacę?

      Oczywiście są też plusy takiego czytnika, ale u mnie przeważają wady ;)

  69. Po pierwsze: super, że zrobiłaś ten konkurs, tzn. zapiszę sobie sporo nowych tytułów książek do przeczytania!
    Po drugie: okazuje się, że Twoi czytelnicy są baardzo zróżnicowani (łączy ich chyba tylko to, że czytają Twojego bloga). Czytam ich ulubione lektury i z niektórymi chciałabym zamienić się biblioteką, a z innymi.. wolałabym nie.
    Ostatnio książkom pozwalam wpadać w moje ręce – a to coś ciekawego koleżanka mi pożyczy, a to znajdę coś w biblioteczce rodzinnego domu męża… na szczęście na razie przeżywam pozytywne zaskoczenia.

    1. Też to bardzo lubię:) A co do wpadania w ręce, to raz na jakiś czas staram się tak robić, bo czasem mam wrażenie że wpadłam w spiralę poleceń i internetowych hitów i w efekcie czytam to samo co wszyscy, taka obowiązkowa internetowa lista lektur:)

  70. Trudno jest wybrać ulubioną, najważniejszą książkę… Wymienię zatem tę, która w ostatnim czasie wywarła na mnie największe wrażenie. Jest to powieść biograficzna pt. „Nikt nie wyjdzie stąd żywy. Historia Jima Morrisona”.

  71. Pierwszą książką, jaką przeczytałam w moim życiu, była „Malutka czarownica” i od niej zaczęła się moja przygoda z czytaniem. Były tysiące książek tradycyjnych, męczonych przez wiele miesięcy i „połykanych” w jedno popołudnie. Byłam niewierna, niecierpliwa i kapryśna, ale prawie zawsze wytrzymywałam do końca. Szufladkowałam książki po grubości okładki, by wybrać te, które chcę taszczyć ze sobą przez cały dzień. Czytałam kilka książek naraz, zdradzając jedną dla drugiej, a drugą dla trzeciej bez mrugnięcia okiem. Aż przyszła jedna taka, która zatrzymała mnie na dłużej, skradła serce i pozwoliła zrozumieć nieuchronność naszych losów – „Sto lat samotności” G.G. Marquez. Musiałam do niej dorosnąć, bo czytana w czasach nastoletniego buntu wydała mi się tylko zbyt obfitą zbieraniną słów. Czytana ponownie, z dystansem, bez przywiązania do literalności, dosłowności i dokładnego śledzenia losów pojedynczych bohaterów, zostawiła mnie na koniec drżącą z przejęcia. I nie zmieniłam zdania, chociaż po niej było jeszcze wiele innych – tradycyjnych, słuchanych, a od miesiąca także elektronicznych. Myślę, że przyjdą jeszcze inne miłości, ale taka póki co była największa i najprawdziwsza.

  72. Joanno,

    z pełnym przekonaniem napiszę: Marina Lewycka „A Short History of Tractors in Ukrainian”. Łamana angielszczyzna bohaterów (nie spodziewałam się, że da się to napisać!), humor sytuacyjny, opisy postaci – bezcenne! Śmieszna i życiowa jednocześnie :) Przyznam, że po lekturze tej książki zamówiłam two caravans i we are all made of glue, ale czekają w kolejce. Magisterka się przecież sama nie napisze…

  73. Czytnik mam już od ponad roku i jestem nim zachwycona, bo rzeczywiście dzięki niemu nadrobiłam sporo zaległości czytelniczych (+50 książek przeczytanych w ciągu roku na czytniku + kolejne kilka na papierze).
    Jeżeli chodzi o jedną ulubioną książkę, to chyba „Ojciec chrzestny” Mario Puzo. Wszyscy pewnie znają film, ale, nie przecząc, że jest świetny, to zaryzykuję stwierdzenie, że książka lepsza ;) Mafia, włoska lojalność i zemsta, miłość, zdrady, zaskakujące zwroty akcji… Do tego opisane w przepiękny, wciągający sposób. W zasadzie jedyną wadą jest to, jak szybko się ją czyta.

  74. bardzo trudno wybrać ulubioną książkę, nie wiem jak inni to robią. ale postarałam się i wybrałam to co przyszło mi pierwsze na myśl „Duma i uprzedzenie” Jane Austen. najprawdopodobniej najbanalniejsza odpowiedź, ale już taka mam, jestem banalna. zawsze gdy czytam tą książkę, a czytam dość często, przenoszę się w tamten zupełnie odmienny świat. nie czytam tej książki dla romansu, chociaż pyskata Lizzie w rozmowach z panem Darcy’m jest boska, ale dla podróży w czasie. ludzie wtedy nie mieli wtedy internetu, komórek, samochodów. dzięki temu doceniali bliskość, naturę, przywiązywali większą wagę do słów. w końcu pisanie listów nie było takie łatwe, nie można było wcisnąć 'delete’. żyło się wtedy wolniejszym tempem, tempem które bardzo mi odpowiada. uwielbiam wszystkie powieści Jane Austen, ale ta jest najbliższa memu sercu ze względu na Lizzie, która nie przypomina Eleonory czy Emmy. posiada godność, ale też poczucie humoru które chroni ją od bycia napuszoną panną. jest pyskata i rezolutna, z czym się utożsamiam. ale potrafi coś, czego jej zazdroszczę, zawsze znaleźć odpowiednią odpowiedź w każdej sytuacji.

  75. Ja przeszłam na czytanie z tableta, po przeprowadce za geanicę. Dopiero wtedy zauważyłam te wszystkie zalety, które wymieniłaś powyżej. Wolę czytać po polsku, no i dodatkowo w trakcie podróży ipad zajmuje znacznie mniej miejsca. Zazwyczaj nie brałam ze sobą książek do piciągu, samolotu, bo był to dla mnie zbędny bagaż. Od kiedy mam ipada, czytam podczas całej drogi.

  76. Życie towarzyskie i uczuciowe Leopolda Tyrmanda to dzieło, nie pozycja.

    Czytajac te ksiazke mialem wrazenie, jakbym cofnal sie do czasow wczesnej podstawowki i nie rozumial ksiazki dla doroslych. Mozaika bardzo skomplikowanych charakterow, postaw, uczuc i intryg w dazeniu do wplywow i znaczenia na gruzach zburzonej Warszawy. Studium zycia codziennego elit wczesnego komunizmu w Polsce, ktore nie jest topornym moralitetem. Goraco polecam.

  77. Szczerze, to zupełnie zaskoczyłaś mnie stwierdzeniem, że wyświetlacz nie męczy wzroku, że nie jest taki jak w tablecie czy na komputerze. To jest chyba najważniejsza zaleta i głównie dlatego iż myślałam, że taki czytnik psuje wzrok, byłam przeciwniczką ebooków.
    Wydaje mi się, że skoro mamy takie możliwości, aby uczynić nasze życie łatwiejszym i przyjemniejszym, to powinniśmy z nich korzystać. Byłoby super, gdyby istniała swego rodzaju biblioteka ebookowa, zawierająca nie tylko klasyki, ale też nieco nowsze książki :) Wtedy mogłabym się przerzucić na czytnik, gdyż zazwyczaj nie kupuję książek, a wypożyczam je z bibliotek (święte miejsca jak dla mnie ;))).
    Cieszę się, że zdecydowałaś się na taki post.
    Pozdrawiam ciepło

  78. Książką, która plasuje się wśród moich absolutnie ulubionych, jest „Tortilla Flat” Steinbecka. Czytałam ją bardzo dawno temu, a niestety mam taką przypadłość, że kiedy mija więcej czasu nie potrafię sobie przypomnieć imion bohaterów, szczegółów akcji, nie pamiętam nawet, jak książka (lub film) się kończy (co ma swoje plusy, bo kiedy czytam ją po raz drugi, przeżywam wszystko na nowo ;-)), pamiętam tylko wrażenie, jakie na mnie wywarła dana książka. Pamiętam więc, że „Tortilla Flat” przeczytałam jednym tchem, że wciągnęła mnie fantastycznym, pełnym humoru językiem, że serdecznie się uśmiałam czytając tę lekką z pozoru opowiastkę o przygodach kilku włóczęgów, prowadzących rozwiązły i hulaszczy tryb życia, ale jednocześnie postępujących zgodnie ze specyficznym kodeksem honorowym; i że niejednokrotnie wzruszyłam się czytając. Inną książką, którą mogłabym polecić jest reportaż Marcina Michalskiego i Macieja Wasielewskiego „81:1. Opowieści z Wysp Owczych” – dwugłos na temat tego dziwnego, małego, wyspiarskiego kraju, z jednej strony naszpikowany zabawnymi anegdotami, z drugiej – pełny trafnych i pozbawionych patosu refleksji. Krótkie rozdziały sprawiają, że zanim się człowiek obejrzy, książka się kończy – ciężko przerwać czytanie w trakcie :-)

    1. Tortillę muszę sprawdzić, bo coś mi się kojarzy że mogłam czytać, a Wyspy Owcze polecił mi kiedyś ktoś z Czytelników, przeczytałam i od tamtej pory poluję na tanie bilety na Wyspy właśnie:)

      1. ohh, tanie bilety na wyspy owcze… albo prom! :-) też są na liście moich marzeń (a apetyt zdecydowanie wzrósł po przeczytaniu reportażu właśnie :-))

  79. Polecam dwie moje ulubione książki: „Paragraf 22” Josepha Hellera, ukazująca absurdy wojen (powieść była inspiracją dla scenarzystów serialu MASH) i „Króla szczurów” Jamesa Clavella.

  80. Ahh co do książki to „Miedzianka. Historia znikania”. Kocham reportaże, a zwłaszcza te o Polsce. Filip Springer napisał niezwykłą książkę, o miasteczku, które było i zniknęło. Fanastycznie wplótł historie kilku ludzi i zawiłe dzieje miasteczka. Świetny styl pisania, uwielbiam po prostu. I cytat: „On najdalej wyciągnął przed siebie nogi, może był najwyższy. Bose stopy niemal dotykają dolnej krawędzi kadru. Patrzę na niego i myślę sobie, że jakbym miał złoto, biżuterię i pieniądze, tobym szczeniakowi jakieś buty kupił.”

    Wpis z: Springer, Filip. „Miedzianka.” iBooks.
    Ten materiał może być chroniony prawem autorskim.

    1. Pozostałe książki Filipa Springera też są świetne – głośna ostatnio „Wanna z kolumnadą” czy „Zaczyn” o Zofii i Oskarze Hansenach. Z całego serca polecam!

  81. Ja też nie posiadam Kindle’a ani innego czytnika, więc poza konkursem polecę książki Iana McEwana. Oczywiście na pierwszym miejscu „Pokutę”, ale właściwie wszystkie są niesamowite, głównie ze względu na styl pisania i wiele ciekawych obserwacji (np. w „Słodkiej Pokusie” napisał, że książka bez bohatera-kobiety jest jak pustynia – z czym się całkowicie zgadzam;).

  82. „Kraina chichów” Jonathan Carroll – za nierealną rzeczywistość i ziemię usuwającą się spod nóg kiedy wydaje się, że stąpa się po pewnym gruncie.
    Carroll to jeden z nielicznych autorów, których książki kupuję w wersji papierowej (tak na wszelki wypadek, gdyby mój Kindle odmówił posłuszeństwa:)

  83. W ramach rozrywki lekkiej i przyjemnej z przyjemnością polecam „Pafnucego” Chmielewskiej. Powieść przedstawiona z punktu widzenia zwierząt jest arcy rozrywkowa i powoduje salwy śmiechu. Zwłaszcza wydra i tytułowy Pafnucy, niedźwiedź.

    Nie wiem na ile interesująca jest dla Ciebie fantastyka, która w dużej mierze włada moim życiem książkowym. Ale nie piszę tutaj o tak znanych tytułach jak „Gra o Tron” czy też „Wiedźmin”. Moje serce skradła Jaenelle z trylogii „Czarne Kamienie” autorstwa Anne Bishop. Tak jak notatka na tylnej okładce mnie nieco rozczarowała, tak książka absolutnie oczarowała i wciągnęła od pierwszej strony. Dosłownie nie mogłam się oderwać od czytania, jedyny moment to ten, gdy za nią płaciłam ;)

    Jest tam tajemnica, konflikt (i to nie jeden), pełni życia i emocji bohaterowie, jednak to co najbardziej do mnie przemawia w twórczości Anne Bishop to tworzone przez nią światy. Choć w nurcie fantasy możemy obserwować pewnego rodzaju kalki naszej rzeczywistości, przełożenie polityki czy religii, tutaj mamy zaskakująco świeży i nowy świat. Mroczny, a jednocześnie ludzki. Nierealny, ale gdzieś w jego echach możemy odnaleźć znajome wątki.

  84. Dwie piękne historie miłosne- Anna Karenina i Zrób mi jakąś krzywdę, Jakuba Żulczyka.
    No i oczywiście Nowy, wspaniały świat Huxleya.
    Uwielbiam! ;)

  85. Ja chyba wolę papierową wersję książek… być może ma się ich wtedy mniej.. ale ma to swój klimat, gdy siedzi się wieczorem na kanapie i co chwila przewraca stronę.. Gdybym wymieniła swoje książki na takie plastikowe „cudo techniki” chyba czułabym się, że zakończyłam jakąś erę i wszystko już porzuciła na rzecz techniki. Maile, konta bankowe, dokumenty na komputerze, gazety… teraz ostatnia twierdza, czyli książki? :) Może po prostu jestem już ciuteńkę za stara by tak całkowicie przejść na „cyfrowe życie” :)

    Poza tym… gdybym już chciała się zdecydować to wybrałabym tablet. Jest podobnej wielkości, a przy okazji mogę sobie posurfować w internecie i powykorzystywać go do innych rzeczy. Takie Kindle jest trochę stratą pieniędzy, to trochę tak jakby się kupiło garnek tylko do gotowania pomidorowej. Ja tam wolę taki, co w nim wszystko ugotuję ;)

    Pozdrawiam,
    Asia z theplussizeblog.com

    1. A wiesz, że są Kindelki, które mają wiele funkcjonalności tableta? Nie wiem na czym to dokładnie polega, ale mieszkam teraz w USA i w tv leci reklama, która porównuje funkcjonalności iPada i Kindla. Sprawdź to, może powstał Kindle, który służy nie tylko „do gotowania pomidorowej”, a jednak nie psuje tak wzroku jak tablet ;)

      1. Jestem ciekawa jak to działa, gdyż chyba (nie jestem pewna) Kindle mają inny typ wyświetlacza. Chętnie zgłębię to, choć co prawda trochę mija zanim produkty z USA trafiają do Niemiec, a co dopiero do Polski.
        Jeżeli zaś są bardzo podobne, to osobiście wolę tablet, który oczywiście daje możliwość czytania eBooków niż eBook reader, który daje możliwości tabletu :)

        Pozdrawiam,
        Asia z theplussizeblog.com

    2. Dla mnie w Kindlu najważniejszy był właśnie wyświetlacz odmienny od tabletowego, dzięki czemu nie męczy tak wzroku. Tablet jakkolwiek sprawiłam sobie dodatkowo ;)

      kindle to taka podręczna bilblioteka, choć przyznaję niektóre książki najlepiej czyta się w wersji drukowanej. No i nie zawsze mam cierpliwość czekać na ebooka, który często jest wydawany później niż papierowa książka …

  86. Będą dwie pozycje bo strasznie ciężko zdecydować
    co do ebooka, jeszcze się nie przekonałam…. ale (po wielkich namowach całej rodziny) kupiłam Ipada….. i czytam coś na nim…. myślę,. że ebook może być kolejną pozycją… dla mnie ignoranta
    a ebookiem przeraża mnie tylko tu, że dużo czytam na wakacjach…. i np. bałabym się o Kindle na plaży…. te wsyztskie ziarenka piasku wszędzie, brudne łapska od jagodzianek itp :)
    ale zobaczymy ;)
    z książek
    dzieciństwo to 'Błękitny zamek’ L.M. Montgomery- historia niekochanej przez rodzinę, starej panny Joanny, która dowiaduję się, że został jej ostatni rok życia…. mimo, że tą książkę czytałam po raz pierwszy w wieku lat 10 (?) nadal ją kocham i wracam…. jkest taka strasznie piękna, mądra, a poza tym Montgomery (Anię i kontynuację czytałam po co najmniej 5 razy każdą)
    sam 'Błękitny zamek’ to obecnie bardziej kupka kartek pieczołowicie pozbieranych i umieszczonych na półce niż książka….. tysiąckrotnie przewracane strony doprowadziły do kompletnej dewastacji okładki….
    bardziej dorośle COKOLWIEK Jodi Picoult….. Kocham tę autorkę a jej 'Deszczowa noc’ czy 'Głos serca’ to naprawdę magicznie opowiedziane historie
    pozostaje wiadomo jeszcze klasyka 'Pan Samochodzik’, 'Krzyżacy’ (połknęłam w 2 tygodnie na wakacjach z dziadkami w wieku 11 lat :D) czy 'Władca Pierścieni”
    A na koniec dodam, że świetny temat postu…. może przekona takich 'ignorantów technologicznych’ jak ja do Kindle…. bo 3 lata walki z bagażem podręcznym w Wizzair jeszcze nic nie wskórały….. nadal latam objuczona książkami :)
    Pozdrawiam ciepło

    1. agathe, Błękitny zamek to chyba moja najukochańsza książka, mój egzemplarz jest całkiem zaczynany i posklejany, ale jest mój i tylko to jest ważne. Mam tę cudowną okładkę z Joanną w zielonym kapelusiku i naszyjnikiem z koniczyny. Zawsze mnie cieszy, gdy czytam, ze ktoś uwielbia Błękitny zamek. L.M. Montgomery wielbię i kocham miłością absolutną – wszystko, co napisała.
      Poza tym na liście moich ulubionych książek jest wiele pozycji. I ciągle odkrywam nowe, niesamowite książki. Kocham książki.
      Czytnika nie mam, ale myślę, że jakbym miała, to bym używała :)

      1. cześć Magda,
        Błękitny zamek jest totalnie magiczny…. a mało ludzi go czytało (takie przynajmniej jest moje wrażenie)
        także super, że się odezwałaś… fajnie znaleźć kogoś kto czuje podobnie, trochę się wahałam przed publikacją tego tytułu w poście… no bo jednak pozycja raczej z lat młodości, ale po Twoim komentarzu wiem, że było warto :)
        Pozdrawiam Cię serdecznie
        agathe

        1. agathe, tak, jest to pozycja z mojej młodości, ale została ze mną do dziś (a leci mi czwarty krzyżyk) i sięgam do niej parę razy w roku. Właśnie m.in. od LMM zaczęła się moja wielka miłość do książek (od LMM i Astrid Lindgren i Makuszyńskiego).
          Ktos gdzieś na forum mnie kiedyś objechał, ze jak to, Błękitny zamek ulubioną książką, skoro to takie zwykłe romansidło dla nastolatek? A nieprawda właśnie :)
          Mam nadzieję, że Joanna nie pogniewa się za to, ze rozmawiamy w komentarzach :)
          inne moje najulubieńsze książki, do których ciągle wracam to np. Martin Eden, Zbrodnia i kara, Weiser Dawidek, Dziennik panny służącej, Serce (Edmund de Amicis), oj, jest tego :)

  87. „Pan Mani” Abrahama B. Jehoszuy, w cudownym tlumaczeniu Leszka Kwiatkowskiego! W Polsce nadal w cieniu Amosa Oza i Etgara Kereta, a wielka szkoda! Jehoszua to chyba najbardziej „niehebrajski” ze wspolczesnych izraelskich pisarzy i najbardziej „zydowski” z tworcow zanurzonych w tradycji Srodziemnomorza. Kazde jego opowiadanie czy powiesc to wycieczka w troche inny swiat, rzadzacy sie swoimi, na pol magicznymi, na pol rzeczywistymi prawami. „Pan Mani” to cos na granicy sagi rodzinnej, przypowiesci, kryminalu, podrozy w czasie i, uwaga, wykopalisk archeologicznych. Zeby dotrzec do strasznej tajemnicy rodu Manich, razem z bohaterka wedrujemy nie tylko przez WIELKA HISTORIE – w czasie (wspolczesnosc – 18 wiek) i przestrzeni (Jerozolima – Kreta – polski sztetl), ale tez przez MIKROOPOWIESC – ciagle przeksztalcajace sie warstwy rodzinnych mitow, tajemnic i polprawd . A to wszystko pieknie odzwierciedla sie w zmieniajacym sie jezyku, czego Kwiatkowskiemu udalo sie nie zgubic (czapki z glow). Wielki plus za nietypowa forme – cala ksiazka to dialogi, w ktorych slyszymy tylko jednego z interlokutorow.

    Mam nadzieje, ze w powyzszym slychac, jak bardzo ja polecam:)

  88. Wiele mam tych książek, co są najulubieńsze :)
    Jako fanka reportaży chciałabym polecić jeden, bardzo ważny, momentami wstrząsający, ukazujący okrucieństwo i małostkowość wojen na Kaukazie. Książka nosi tytuł „Wieże z kamienia” i jest autorstwa Wojciecha Jagielskiego.
    Gorąco namawiam do czytania reportaży :)

  89. „Pożegnanie z Gemmą” Katy Gardner – opowieść o dwóch przyjaciółkach, które wyruszają w podróż do Indii. Bardzo trzyma w napięciu, zaskakuje i przy okazji zmusza do zastanowienia się nad istotą przyjaźni. No i same Indie świetnie opisane, czytając ma się wrażenie, jak by się tam było :)

  90. Chociaż to klasyk, który z pewnością jest Ci znany, moją ulubioną książką jest Forrest Gump Winstona Groom’a.
    A dlaczego? Bo pokazuje, że życie każdego człowieka może być piękne i fascynujące. I nie ważne z jakimi trudnościami się rodzimy,
    a później zmagamy, zawsze, ZAWSZE możemy sprawić, że przeżyjemy te nasze „5 minut” na Ziemi tak, by niczego nie żałować i mieć
    masę ciekawych wspomnień. Ta książka to motywacja, po którą sięgam zawsze, gdy wydaje mi się, że moje życie jest do dupy.
    Dzięki niej zobaczyłam, jak wiele mam i nauczyłam (i cały czas się uczę) się tym cieszyć.

    A Kindle to super wynalazek, niezastąpiony w podróżach, ale też podczas codziennego przemieszczania się metrem albo tramwajem.
    Jest lekki, więc już nie mam wymówek, że nie czytam, bo książki ciężkie, a moja torebka i tak mieści już pół Wszechświata.

    Pozdrawiam i czekam, jak zwykle ze zniecierpliwieniem, na kolejnego posta. Buziaki!

  91. Jako bibliotekarka nie mam nic przeciwko czytnikom, tym bardziej tym nowoczesnym, które obecnie są na rynku i nie niszczą wzroku :) Moje jedyne, ale to to, ze znając moje szczęście upuściła bym lub zalała czytnik, a to mogło by spowodować jego zniszczenie ;) No i nadal ceny niektórych wersji elektronicznych książek są zbyt wygórowane, ale i to zapewne za nie długo się zmieni.
    Co do ebooków i bibliotek, to popatrz co maja do zaoferowania duże biblioteki bo np. w małopolsce biblioteki podpisały abonament z platformą ibuk.pl, w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Krakowie nawet czytniki są pożyczane ;)
    A w Warszawie dla ciebie takie rzeczy wyszukałam:
    http://www.bemowo.e-bp.pl/bemowo/
    http://ursynoteka.pl/?page_id=191

    Ponadto masz jeszcze biblioteki cyfrowe, gdzie możesz przeglądać i czytać prasę XIX-wieczną i inne publikacje, które zostały uruchomione w ramach domeny publicznej :)

  92. Ulubiona książka:
    „Spotkamy się kiedyś w moim raju”
    Autor: Isabell Zachert, Christel Zacher

    Książka o życiu. Może nie jest napisana wybitnym językiem. Jednak życie pisze różny scenariusz, raz używa barwnego języka, czasami bywa on okrutny, a niekiedy bawi do łez.
    Ta, przejmująca lektura pokazuje, żeby nie bać się trudnych tematów, być przy kimś, rozmawiać i słuchać drugiej osoby.
    Dlaczego warto przeczytać?
    Dla mnie: książka ta była jednym z impulsów, które skierowały mnie na stronę fundacji dawców szpiku kostnego.
    Już od ponad roku jestem zapisana w bazie dawców. Marzę o tym aby uratować czyjeś życie.
    Czekam na telefon z fundacji. Jednak też cieszę się, że on nie dzwoni, bo świadczy to o tym że mój bliźniak genetyczny jest zdrowy.
    Zachęcam do lektury, jak także do rejestrowania się w bazach dawców.

    Odnośnie Kindla (albo jak kto wolo Kundelka)
    Sama nabyłam czytnik. Kundelek to strzał w dziesiątkę. Ale nie od razu go użyłam. Jak tylko mi przyszedł, zapoznałam się z jego obsługą, ale nie przypadł mi do gustu. 2 tygodnie leżakował w szufladzie biurka. A dziś? Dziś mam chyba 50 książek na tym cudownym sprzęcie i ciągle wrzucam nowe :)
    Jeszcze jedną zaletą jest to, że długo trzyma bateria, ja mam kindla 5. :)

  93. Polecam Gottland Mariusza Szczygła, świetna książka, jest to cykl reportaży o Czechach. Losy bohaterów poruszające, książka pokazuje nowe oblicza znanych Czechów o których na pewno wszyscy słyszeli np. Kafka, Kundera, Havel czy Bata o innych w książce nie wiedziałam nic. Świetna podroż przez czeską historię i kulturę, nie ma w tej książce miejsca na polskie stereotypy mówiące o kraju Krecika i Szwejka. Świetnie się czyta,

    Pozdrawiam

  94. Ja się ostatnio zastanawiałam nad tym. Co prawda nie mam czytnika, ale zdarza mi się czytać na tablecie. Tak czy siak, wychowałam się w domu w którym było sporo książek, u moich dziadków jeszcze więcej i to było świetnie. Szybko połknęłam czytelniczego bakcyla i czytałam wszystko co mi w ręce wpadło. Tym sposobem przeczytałam masę fajnych książek. Jak jeszcze studiowałam i mieszkałam z rodzicami to w moim małym pokoiku był regał po sam sufit a na nim po 2 rzędy książek, potem wyprowadzka i okazało się, że kawalerki nie służą księgozbiorowi. Teraz mam w końcu swój regalik i nie zamienię go na nic innego. Natomiast do elektronicznych książek jakoś brak mi przekonania. Zwłaszcza książki, które lubię, wolę mieć zmaterializowane na półce, nawet jeśli jest to Marketing Kotlera. Póki co lubię czytać czasopisma na tablecie, ale czy się przekonam do ebooków to nie wiem.

  95. Dzięki za tego posta! Bardzo przydatny, bo już jakiś czas temu zaczęłam poważnie się zastanawiać nad kupnem Kindle’a, no i teraz już na 100% go kupię dzięki Tobie ;)

    Co do ulubionej książki to chyba „Zabić drozda” Harper Lee. Klasyka, ale sięgnęłam po nią dopiero kilka miesięcy temu. Świetnie zbudowana fabuła, sposób narracji jest urzekający, bo jakby z perspektywy dziecka :) Zakończenie zaskakujące, choć nie wszystko kończy się happy end’em . Skończyłam ją czytać dopiero o 4 rano , bo nie wyobrażałam sobie, żeby iść spać bez poznania zakończenia. Zdecydowanie dla mnie obowiązkowa pozycja dla każdego bookmaniaka ;)

    PS: „Prawie jak w bajce” („There Should Have Been Castles”) Hermana Rauchera też polecam :)

  96. Wczoraj patrzyłam na czytnik w MM :) Nie jest przesadnie drogi i właśnie bardzo podoba mi się w nim wyświetlacz! Może się skuszę, ale raczej za jakiś czas. :)

  97. Asiu, a czy odpalałaś na swoim Kindlu jakieś książki z ilustracjami? Zastanawiam się nad zakupem czytnika by mieć pod ręką konkretny rodzaj literatury – artykuły naukowe. Te z mojej dziedziny zawsze pełne są wykresów, tabel i ilustracji. Czy tego typu pozycje przegląda się łatwo, jest możliwość powiększenia danego akapitu/obrazka?
    Z góry bardzo dziękuję :)

    1. Na Kindlu 4 świetnie czyta się komiksy – ale nie wiem, czy one nie są przypadkiem w specjalnej wersji Kindla… Na pewno odpowiedź znajdzie się na wspominanej już wielokrotnie stronie Świat Czytników :)

  98. Jedną z moich ulubionych książek jest „Król szczurów”. Ja preferuje książki w tradycyjnym wydaniu, bo uwielbiam -oczywiście w moich własnych – zapisywać cytaty z danej lektury, które mnie zauroczyły, poruszyły.

    Jeden z moich ulubionych, z autobiografii Salmana Rushdiego „Joseph Anton” – ” To zawsze kobiety dokonują wyboru, a mężczyźni mogą się tylko cieszyć jeśli dopisuje im szczęście i wybór pada na nich ” :)

  99. Nie umiem wybrać tylko jednej książki:( więc chyba nie wezmę udziału w konkursie…
    Jeśli jednak miałabym Ci jakąś polecić (a ja lubię, jak mi ktoś poleca, więc podoba mi się ta chytra forma konkursu;)), to może „Szkarłatny płatek i biały” Fabera. Świetnie napisana powieść, która wciąga. Z tych, co trzeba dokończyć, chociaż oczy się już zamykają.

    Ja nie mam Kindla, mimo iż mnie zachwyca i chętnie bym go używała… ale prakycznie wszystkie książki, jakie czytam, wypożyczam z biblioteki. Raczej nie mam budżetu, by kupować co miesiąc cztery nowe książki. Na dodatek, nie wszystkie są warte przeczytania, a do większości nie wrócę po raz drugi. Więc jeśli czytelnicy w komentarzach podrzucą Ci jakiś pomysł na cyfrową bibliotekę, to może podziel się nim w poście z rozwiązaniem konkursu?

    Pozdrawiam!

  100. Lubię e-booki głównie na ich mobilność, na możliwość czytania wszędzie a szczególnie nocą w samochodzie. Czytam książki na tablecie, smartfonie i nie rozumiem czym różni się używanie czytnika. Co oznacza sformułowanie, że jest jak książka, nie bardzo mogę pojąć różnicę?

    Z książek życia: Okrążmy świat raz jeszcze Tadeusza Perkitego. Książka jest dziennikiem autora z podróży dookoła świata, zachwycające jest to kiedy odbyła się podróż. Tadeusz i jego przyjaciel Leon wyruszyli w podróż życia w latach 20. ubiegłego stulecia. Książka zawiera opisy państw, które nie istnieją, podziałów których nie ma, problemów które dziś za względu na łatwość komunikacji nie istnieją i oczywiście mnóstwo przygód podróżników. Książkę kupiłam sobie czternaście lat temu będąc od ponad roku w USA, potrzebowałam polskiej książki (czytnik by się przydał :)), poczytania czegoś w języku ojczystym i kupiłam sobie na jakiejś polonijnej stronie najgrubszą pozycję i to była ta książka, dwa tomy czytałam multum razy, każda strona jest osobno bo wydanie jest kiepskie. Na przeczytaniu książki się nie skończyło, szukałam informacji na temat głównych bohaterów ciekawiły mnie ich losy, to czym się zajmowali w dorosłym życiu, czy mieli rodziny, jak przetrwali wojnę. W 2009 wyszło wznowienie, mam, piękne, moc ilustracji, ale i tak najlepiej mi się czyta te moje wyświechtane stroniczki. 'Okrążmy świat raz jeszcze’ czytać można w dowolnym miejscu więc losowo otwieram książkę i czytam daną przygodę -cymes, książka jest ze mną od 2000 roku i zastąpiła Dzieci z Bullerbyn :)

    1. Nie wytłumaczę Ci tej różnicy dokładnie, bo się nie znam na technologiach, ale to zupełnie inny ekran, nie jest błyszczący jak w laptopach czy tabletach, wygląda po prostu jak papier, można spokojnie czytać na słońcu na przykład – szczegóły tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/E_Ink I dziękuję Ci bardzo za propozycję, po takim opisie na pewno się prędzej czy później skuszę:)

    1. Ha, prawda. Ale już ze dwa razy zdarzyło mi się, że ktoś opowiadał mi o fajnej książce i okazywało się, że czytał i ma ją właśnie w wydaniu elektronicznym. No i tak samo w drugą stronę.

  101. ’Traktat o łuskaniu fasoli’ W. Myśliwskiego – czytając miałam wrażenie, jakby ktoś po kolei dotykał wszystkiego tego, co w środku, w głowie, w emocjach, we wrażliwości – i trafiał w samo sedno.

    1. Skończyłam niedawno Opowieść mężczyzny, który zarabia śpiąc, ale mi się nie spodobała, wcześniej pochłonęłam w dwa czy trzy dni Ciemno, prawie noc Joanny Bator, strasznie mnie wciągnęła, a teraz czytam Japoński wachlarz tej samej autorki.

  102. Ja też z tych, co to wiecie, książka to musi być książka! Aż tu w zeszłe wakacje na tygodniowe wczasy wzięłam tylko jedną książkę(co by nie przekroczyć limitów wagowych), którą dzieci dały mi w miarę szybko przeczytać i potem kicha. A tam na leżakach masowo Brytyjki z kindlami i się zainteresowałam tematem. Tak więc od kilku miesięcy jestem szczęśliwą posiadaczką kindla i jak dla mnie bomba. Ponieważ mieszkam od kilku lat poza Polską i do kraju jeżdżę dwa razy w roku, zawsze jedna walizka była wypakowana książkami. O wadze nawet nie wspomnę! Poza tym wszelkie nowości mogłam „powąchać” dopiero po kilku miesiącach, a teraz, jeśli tylko są dostępne na mobi mogę mieć je od razu. Niestety, wiele pozycji wciąż targam w formie papierowej bo nie ma na czytnik, ale i tak jest to już teraz bardzo mały procent. staram się nie wpaść w pułapkę kupowania, bo to takie łatwe i kupuje nową po przeczytaniu starej, co w przypadku walizy książek nie było możliwe i wciąż mam do przeczytania wiele pozycji z przed np 5 lat. Znacie to? Plusem jest cena ebooków, przeważnie od 10 zł mniej niż tradycyjnie wydanej książki, no i więcej miejsca w domu. Czy myślicie, że kolejne pokolenie też będzie miało jak my, taką trudność w pozbywaniu się książek? Ja dopiero od niedawna postanowiłam dać moim tomiszczom szansę na drugie życie wśród znajomych i w bibliotece, która chętnie wzięła każdą ilość. I nie tęsknię. A co do wypożyczania, ale audiobooków, to w moim rodzinnym mieście w dziale specjalnym biblioteki można pożyczyć audiobooki, a wygląda to tak, że wybiera się z półki płyty, a obsługa zgrywa delikwentowi na pendrive i zawsze mamy czego słuchać w drodze z Polski, a jedziemy przeważnie ponad 16 godzin. W drodze poświątecznej słuchaliśmy „Więziennego prawnika” Grishama. Więc oprócz kindla polecam też audiobooki. A i na koniec, czy nigdy czytnik nie padł Wam w jakimś ekscytującym momencie, bo zapomnieliście go naładować? Pozdrawiam i świetne wpisy, śledzę już od dawna, ale jakoś nigdy nie mogłam się zebrać na napisanie czegoś od siebie, więc dziś mój pierwszy raz.

  103. Czy ja jaką widzę siebie sama, to dokładnie ta osoba jaką widzą mnie inni? A może nie ma jednej obiektywnej prawdy na temat tego kim jesteśmy? Polecam „Oko” Nabokova. Genialna książka (a może raczej książeczka), którą pochłania się bardzo szybko, ale na zawsze zmienia nasz sposób postrzegania siebie i naszych relacji z innymi ludźmi.

  104. „To samo morze” – bo Amos Oz już dawno powinien zgarnąć Nobla; bo tęsknię za Tobą Żydzie; bo zawsze jest jakieś morze: niezmienne, wieczne i trwałe.

  105. Nigdy nie umiałam wskazać swojej ulubionej książki (ani filmu)bo jest ich zbyt wiele,a czasu zbyt mało na ponowne czytanie.
    Dlatego postanowiłam wskazać na „Anię z Zielonego Wzgórza”. Wszystkie 8 tomów.
    Dlaczego akurat ta? Bo to książka, która zaraziła mnie miłością do czytania. Dzięki niej odkryłam, że nie ma nic lepszego niż latarka pod kołdrą byle tylko dotrzeć do końca.
    Na pewno będę ją czytała kiedyś swoim dzieciom!:)

  106. Nie jestem typem „mola książkowego ” ani nic w tym rodzaju , ale jedna książka bardzo mnie pochłonęła. Mianowicie mam na myśli książkę pod tytułem „Jeździec Miedziany ” autorstwa Pauliny Simons . Jest to pierwsza część trzytomowej sagi. Opowiada o życiu podczas II wojny światowej , o miłości , rodzinie , problemach , radości i smutku . Gdy ją przeczytałam i opowiedziałam o niej koleżance to od razu chciała ją przeczytać.

  107. Sztuka prostoty, Dominique Loreau – za to, że pod jej wpływem kupiłam czytnik, pozbywając się tony zalegających w domu książek.

  108. A nie bolą Cię od tego oczy? Ja się najbardziej właśnie tego boję. Może rzeczywiście czas się przestawić na nową formę książki. Choć lubię dźwięk kartek, zapach książki to czętsto nie chce mi się wozić ze sobą zbędnych kilogramów, a przy czytniku tego problemu nie ma :)

  109. Milan Kundera „Nieznośna lekkość bytu”. Kocham książki ale ta przychodzi mi pierwsza do głowy zawsze kiedy słyszę ulubiona książka. Jestem pod wielkim wrażeniem jak w słowach można opisać złożoność ludzkiego charakteru, uczuć, ale i napisać coś niedopowiedzianego. To książka o życiu, w każdym jego aspekcie. A co jest w niej najlepsze to, że jest prawdziwa. Motywy, decyzje bohaterów, ich zachowania uświadomiły mi, że niektórzy naprawdę tak postępują:D Jeśli czytałaś, przeczytasz czy cokolwiek chętnie dowiem się czy tylko ja ją tak lubię :D Pozdrawiam:)

  110. Moją ulubioną książką, a właściwie serią książek jest „Jeżycjada” Małgorzaty Musierowicz. Jest to niesamowita, pełna ciepła i humoru opowieść o rodzinie Borejków, której akcja ma miejsce w moim ukochanym Poznaniu (nazwa serii pochodzi od dzielnicy, w której mieszkają główni bohaterowie). Bardzo często wracam do tych książek, bo są pełne życiowej mądrości i niezależnie od wieku (po raz pierwszy czytałam te książki będąc podstawówkową dziewczynką ;)) zawsze znajdę w nich coś dla siebie. Właśnie to najbardziej cenię w książkach, że po przeczytaniu zapadają w pamięć i chętnie do nich wracamy po latach. Poza tym magiczne jest czytanie o miejscach, które np. mijam codziennie podróżując tramwajem ;)

    Mniej więcej pół roku temu dostałam od brata Kindla i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie bez niego mojego czytelniczego życia! Chociaż muszę przyznać, że raz na jakiś czas, tak dla równowagi mam potrzebę przeczytania sobie papierowej książki. Miłych w dotyku kartek i zapachu druku niestety Kindle mi nie zastąpi.

  111. Asiu, czy to jest Kindle Paperwite czy model podstawowy?
    Zastanawiam się, który kupić.
    Z góry dziękuję za odpowiedź.
    N.

  112. Czytnik mam od dawna i najbardziej lubię w nim to, że mogę położyć na stole i się nie zamyka, kiedy nie przytrzymuję stron ;) I że mogę powiększyć litery do wygodnych rozmiarów.
    Moja ulubiona książka – zdecydowanie „Nędznicy” Wiktora Hugo. Bo jest w niej niemal wszystko, więc można czytać wiele razy i za każdym razem odkrywać coś nowego. Bo jest o prawdziwym dobru, i choć jest trochę czarno-biała – jak to literatura romantyczna – to jest piękna, wzruszająca, wciągająca do ostatniej strony. Mój egzemplarz jest cały poklejony fiszkami :) Nie muszę chyba dodawać, że jest milion razy lepsza od ekranizacji…

    A wypożyczalnia e-booków jest „w mojej” bibliotece, niestety nie są to jakieś szałowe pozycje i na razie nie korzystałam, ale istnieje i możesz sobie przejrzeć :)
    http://ebooki.bibliotekamanhattan.pl/

  113. Ja sama właśnie przymierzam się do swojego pierwszego Kindla. Myślę, że jest on świetnym uzupełnieniem papierowej kolekcji i wcale nie zamierzam z tej okazji pozbywać się moich regałów pełnych książek. Kindle będzie idealny podczas dalszych podróży i codziennej jazdy autobusem do i z pracy. Wracając do tematu, moją ulubioną książką od pewnego czasu (paru ładnych lat) jest Paragraf 22 Josepha Hallera. Uwielbiam historie wojenne, najlepiej te zupełnie pozbawione sentymentalizmu i obdarte ze wszelkich nieznośnie romantycznych wątków. Paragraf 22 to dla mnie opowieść idealna, na początku histerycznie zabawna, potem w co raz to dobitniejszy sposób podkreślająca absurd i beznadzieję wojennej rzeczywistości. Finał w rzymskich dekoracjach to już absolutny majstersztyk, pozostawia człowieka rozłożonego na łopatki jeszcze długo po zakończeniu lektury. Zdecydowanie polecam wszystkim miłośnikom wojennej prozy!

  114. Ja bezwarunkowo kocham „Mistrza i Małgorzatę”. Nie umiem nawet określić za co, ale chyba właśnie na tym polega prawdziwa miłość…

    Poza tym uwielbiam książki Tokarczuk. Za subtelny powiew magii, motywy oniryczne, refleksję i przepis na tort. Tort z muchomorów (Jeść powoli. Czekać).

  115. Asiu,
    jako wieloletnia czytelniczka – ale nigdy dotąd komentatorka ;) – gratuluję nowego nabytku! Sama mam Kindle’a od 1,5 roku i
    jestem nim zachwycona. Extra sprawa dla bibliofili takich jak ja. Polecam go również osobom, które mają słaby wzrok – moja
    znajoma, starsza osoba jest zachwycona czytnikiem głównie z powodu możliwości powiększania czcionki.

    Muszę jednak dorzucić łyżkę dziegciu do beczki miodu – kindle potrafi płatać figle. Zdarza mu się „zamrozić”, co oznacza zero
    reakcji na cokolwiek – chyba to dość częsty problem jak zorientowalam z wypowiedziach na swiatczytników.pl. Na razie
    chamski restart pomaga… Poza tym ja mam z moim czytnikiem (mam wersję 4 , wydaje mi się że na Amazonie figuruje po
    prostu jako „Kindle”) problem z zacinającym się przyciskiem , np. „strzałka do góry”, co uniemozliwia pełne używanie menu.
    Jakoś na razie odblokowuje się sam, ale z czasem może mu się pogarszać. Uprzedzając pytania – gwarancja trwa 12 m-cy, a mój czytnik ma ok. 1, 5 roku. Może są to duperle, ale bardzo bym nie chciała zostać na wakacjach z kindle’em nie nadającym się do użytku – brrr. Na pewno nie każdy czytnik ma jak mój, ale w sytuacjach wyjazdu/podrózy/itp. dobrze mieć papierową
    alternatywę.

    W uzupełnieniu – moja odpowiedź na pytanie konkursowe. Moją ulubioną książką jest zbiór opowiadań Zofii Kierszys
    „Zbierając kasztany”. Jest to ksiązka chyba absolutnie nieznana :) a wiąże się w moim życiu z krótką historyjką. Gdy byłam
    dzieckiem, moja mama regularnia czytywała pismo pt. „Sam na sam” – był to chyba miesięcznik pełeń krzyżówek, ale i
    rebusów oraz zagadek logicznych czy rysunkowych. Zawierał on również krótkie opowiadanka i w kilku numerach pojawiły się
    historyjki o Starej Damie bez Umiaru. Ta ekscentryczna pani sama rozwiązywała krzyżówki i zagadki intelektualne, często w
    parku, wszystko w bardzo fajnej atmosferze realizmu magicznego i w dodatku z poczuciem humoru.
    Po wielu latach na straganie z tanią ksiązką wpadła mi w oko mała książeczka z piękną okładką przedstawiajacą zdjęcie bujnych zielonych drzew. Tytuł „Zbierając kasztany” wydał mi się również zachęcający i tak stałam się właścicielką książeczki za jakieś 2 zł czy coś około tego ;) Gdy w domu otworzyłam zbiorek, okazało się, że przyciągnęłam do siebie opowiadania z mojego dzieciństwa.

  116. E-czytnik mam od kilku lat i przed zakupem doktoryzowałam się na temat tego gadżetu na tyle długo, że „plusy dodatnie” zwyciężyły nad „plusami ujemnymi” ;) Nie wybrałam Kindle’a świadomie, bo wtedy (nie wiem jak teraz) miał problemy z polskimi znakami – zwłaszcza przy ściąganiu e-booków nie z księgarni. Polecam zarówno do czytania beletrystyki, jak i studenckich skryptów. Na wyjazdach niezastąpiony, bo można w nim upchnąć mapy i przewodniki (zdjęcia i ilustracje są czarno-białe ale bardzo dobrej jakości). Są też wersje z głośnikami do odtwarzania audiobooków i słuchania mp3 w czasie czytania (jak ktoś lubi), z wifi i 3G, i innymi gadżetami. Ekran dotykowy lub nie. Co kto lubi. Najważniejsze, to zdecydować się na wielkość (do damskiej torebki, kieszeni w marynarce, etc) no i warto zainwestować w technologię najlepszą dla naszych oczu (kiedyś dla Kindle i E-ink to była PEARL). Warto też zwrócić uwagę na ilość formatów czytanych przez czytnik (zwłaszcza w kontekście polskich znaków). Niby można to konwertować i właściwie można rozwiązać nawet problem całkowitego braku polskich znaków, ale po co? ;)
    Jak ktoś ma jeszcze jakieś pytania to chętnie pomogę.

    Z lektur: Asi – jako świeżo upieczonej Warszawiance zadaję jako lekturę obowiązkową „Złego” Tyrmanda (koniecznie czytaj z mapą Warszawy lub zafunduj sobie spacer śladami bohaterów!) a pozostałym opowiadania J.L. Borgesa – na tyle krótkie, że spokojnie zdążymy przeczytać całe w drodze do pracy, w poczekalni, albo w kolejce po bułki. Miłej lektury ;)

  117. Jak dla mnie ” Weronika postanawia umrzeć” Paulo Cohelo. Po pierwsze sam fakt podobnego imienia mnie zbliża do bohaterki . Pamiętam jak bardzo było mi szkoda, że tytułowa Weronika nie była z pochodzenia Polką. Nie czytam jej jakoś często, może przeczytałam ją tylko 2 razy. To nawet dobrze bo sięgam do niej tylko wtedy kiedy jest mi na prawdę źle i tracę sens wszystkiego. Książka ma na mnie działanie uzdrawiające, jak taki mały psycholog. Czytam i potem nie mam poczucia winy, że powiedziałam komuś za dużo. Dzięki lekturze tak jak Weronika znowu zaczynam dostrzegać uroki życia. I chyba właśnie o to chodzi.

  118. Nie mamy w domu Kindle, ale jest kilkuletni jetbook. Działa, choć niestety ekran nie jest podświetlany.
    Z moich propozycji na konkurs –
    Colas Breugnon – autor Rolland Romain.
    Nauczyła mnie cieszyć się z drobnych zdarzeń, cała sztuka doceniania tego co się ma i co przynosi życie. Gorzkawa czasami, pozostawia jednak wrażenie ciepła i optymizmu.
    Właśnie dziecko się obudziło i rozpisywać się nie mogę :)
    Inspirujący blog, czytam od pewnego czasu :)

  119. Nie jestem przekonana do takiej formy książki, zdecydowanie wolę tradycyjne, ale pokazałaś tu wiele plusów e-czytników , dlatego moja opinia uległa lekkiej zmianie :D

  120. Wiem, że jest jakaś opcja wymieniania się „książkami”, jeśli inna osoba też na konto na amazonie. Moja siostra mówiła mi o tym niedawno, trochę marudząc, że mogłaby się wymieniać z teściową ale mają inny gust ;)

  121. Trzymaj Kindla w sztywnej okładce. W przeciwnym razie zniszczysz ekran (jest wyjątkowo delikatny). Wiem z doświadczenia.

  122. Upierałam się długo przy tradycyjnych książkach, jednak od dłuższego czasu nie starcza mi doby by spokojnie przysiąść z lekturą, a zabieranie wszędzie ze sobą kolejnego zbitku papieru, mogłoby się skończyć tragicznie dla mojego kręgosłupa. Rozważam więc zakup czytnika. Kindle to gadżet, o którym myślę już od pewnego czasu. Zdarza się bowiem, że w ciągu zabieganego dnia trafiam na moment przerwy, gdzieś poza domem. W takich chwilach marzy mi się, by oderwać się od tego, co mnie otacza, lub zgłębić wiedzę. Jak słyszałam – i co potwierdzasz – nie męczy on wzroku, co jest również ogromnym plusem.

    Muszę przyznać, że możliwość czytania ,,w biegu” to super propozycja! Moim zdaniem czytniki e-booków to przełom w czytelniczym świecie. Fakt, nic nie zastąpi tradycyjnej książki, i mam nadzieję, że te nie zostaną wyparte z rynku przez elektroniczne (co za straszna perspektywa – świat beż księgarni!). Możliwość wyboru pozycji książkowych w tak lekkim urządzonku również jest zaletą – wybierasz tytuł zależnie od nastroju lub potrzeby, nie zależnie od tego gdzie się znajdujesz. Nie musisz więc żałować, że jakiejś książki ze sobą nie zabrałaś :P

    Długo opierałam się tej formie czytania, ale mój pogląd ewoluuje! Na pewno zaopatrzę się w to ułatwiające życie, łagodzące frustrację wynikającą z braku dłuższej ilości wolnego czasu, urządzenie. Twój post tylko mnie w tym utwierdził :)

    Pozdrawiam! :)

  123. Co do czytania w wannie, polecam takie rozwiązanie: http://allegro.pl/wodoodporne-ochronne-etui-kindle-nook-kobo-sony-i3886264969.html

    Właśnie wróciłem z Egiptu i tak zapakowanego kindla (zmieścił się też telefon) miałem wszędzie – w basenie, w jacuzzi, podczas opalania (pozostałości kremu na dłoniach z piaskiem nie dają poczucia komfortu w obsługiwaniu „gołego” czytnika). Obsługa przez dotyk też działa bez problemu, a cena etui świetna :)

  124. To ja tak poza konkursem – ciężko mi wybrać ulubioną, ale ostatnio zachwyciła mnie książka „Żelary” Kvety Legatovej. Przeplatające się historie mieszkańców górskiej wioski w Czechach, absolutnie porywająca.
    Kindla mam od października, ale wciąż częściej sięgam po książki papierowe. Kupiłam sobie futerał magnetyczny – gdy się go zamknie, ekran gaśnie. Mój kuzyn mówił, ze zabierał swojego kindla nawet na plażę i nic mu się nie stało :)
    Kolega z pracy polecił mi też konwerter online: http://www.online-convert.com/ na razie wypróbowałam konwersję plików .pdf, .rtf i .doc do mobi – rewelacja, choć podobno czasem jest problem z obrazkami.

  125. jest specjalna wirtualna biblioteka, właśnie na kindle, tylko nie pamiętam jak się nazywa :D generalnie działa to tak, że ściągasz książkę, a po kilku tygodniach sama znika z czytnika :)

  126. Pingback: #1 MariMiesiąc i MariLinki | marilabo.pl - blog edukacyjno-życiowy

  127. Jak dla mnie Kindle też ma więcej plusów niż minusów!

    Zaś zabranie go na wakacje jest idealne, nie raz przeczytałam ebooka, którego nie planowałam ruszać!
    Wybór XX tytułów ze zgromadzonej biblioteczki ebooków też daje DUŻE możliwości, ale i przeraża ile poszło pieniędzy ;-)
    Dlatego system Joanny przeczytam książkę kupię kolejną jest bardzo dobry!

  128. Kocham Stasiuka, jest moim mistrzem słowa. Plątałam się ostatnio po Beskidzie Niskim z „Opowieściami galicyjskimi” pod pachą. Opowiadanie o tym, jak budowano i rozbierano cerkiew w Czarnem czytane opodal jakiejkolwiek innej cerkwi na totalnym zadupiu robi mocne wrażenie. Bardzo polecam! Wiem, że podobało Ci się w Bieszczadach, może spodoba Ci się też Beskid Niski? :) Zajrzyj: http://withlove.pl/poradnik-5-klimatycznych-miejsc-w-beskidzie-niskim-ktore-warto-odwiedzic/

  129. Najwspanialsza, najukochańsza: „Czesałam ciepłe króliki. Rozmowa z Alicją Gawlikowską – Świerczyńską” – Dariusz Zaborek.
    Przeczytałam jednym tchem. Niezwykły tytuł, zadziwiająca treść!
    Optymizm, odwaga, chęć życia, wola walki – odnajdywane na każdej stronie książki…
    „- A jaką największą makabrę przeżyła pani w obozie?
    – Walka z psychiką, żeby utrzymać się na powierzchni i żeby utrzymać w sobie optymizm, to już była makabra.
    – Jaki miała pani sposób, żeby przeżyć?
    – Polubić sytuację.
    -Polubić obóz koncentracyjny?!
    – Tak! Polubić obóz koncentracyjny! Popatrzeć rano na apelu – gdy się stało trzy godziny – jakie wschodzi piękne słońce. (…) Zawsze miałam w głowie, że to, co człowiek robi, powinien polubić. Mam sytuację przymusową i nie ma innego wyjścia. (…) Zapewniam pana – ta metoda daje efekty. Moje życie potwierdziło, że to jedyny sposób, żeby uchronić się przed nieszczęściem. ‘

    Polecam! :)

  130. Kindle mam od 3 lat i mimo dużych obaw zawojował mój serce. Czytam dużo i zachłannie, więc: rozwiązał problem z upchnięciem książek na 45 m2 zamieszkiwanych przez 4 osoby, pozwolił czytać przy karmieniu niemowlęcia (dostałam go od męża z okazji narodzin młodszej latorośli), odchudził torbę podróżną i torebkę zabieraną do pracy. Co do pożyczania, w USA biblioteki publiczne już wypożyczają e-booki. Czytelnik otrzymuje specjalny kod, który pozwala mu na wybieranie książek i czytanie ich przez 2 tygodnie.
    A ukochana ksiazka? Po pierwsze „Imię róży” Umberto Eco, bo potwierdza, ze sensem człowieczeństwa jest radość i zle czynią ci, którzy ją piętnują. Po drugie „Biała gorączka” Jacka Hugo Badera, bo jest tak żywa, kolorowa i krwista, że aż trudno uwierzyć, że autentyczna.

  131. ebookow z amazona nie da się pożyczać, ale z innych księgarni można wysyłać znajomym bez problemu.
    kolejne zalety ebooka to:
    1) błogosławieństwo dla osób mieszkających za granicą, którzy nie mają swobodnego dostępu do polskich księgarń i bibliotek
    2) ułatwienie w czytaniu książek w języku obcym – jeśli ma się wgrany słownik to wystarczy kliknąć na słowo i od razu dostaje się tłumaczenie, nie trzeba wertować papierowego słownika odrywając się od lektury.
    3) możliwość zapisania dowolnego tekstu w pdf i późniejszego czytania go na kindle (wszelkie artykuły, notatki itd).
    4) ebooki są sporo tańsze niż papierowe książki, szczególnie jeśli korzysta się z promocji w księgarniach internetowych
    5) można jeść i czytać jednocześnie, nie trzeba trzymać kindle w ręku tak jak książkę, może sobie leżeć na stole tylko co minutę trzeba kliknąć żeby zmienić stronę
    6) idealnie realizuje filozofię minimalistyczną – jedno małe urządzenie zamiast wielkiego regału z książkami
    7) przyjazny środowisku – nie produkuje się niepotrzebnie tony papieru, nie trzeba książek transportować, magazynować itd.

    1. ach i jeszcze jeśli ma się kindle z podświetleniem można czytać po ciemku jak dzieci lub mąż śpią obok i nikomu się nie przeszkadza światłem :)
      gdybym jako nastolatka miała kindle uniknęłabym niejednej niemiłej uwagi mamy, że o 2 w nocy powinno się już spać a nie czytać :D

  132. ,,Dziecko Noego” Éric-Emmanuel Schmitt, Jedyna książka która doprowadziła mnie do łez. W niezwykle prosty sposób opowiada o herozimie, bez zbędnych ozdobników, pochwalnych peanów czy pieśni sławiących męstwo. Ukazuje że bohaterem może być każdy, wystarczy tylko chcieć i mieć odwagę. Hmm, tylko a może aż tyle? Zakochałam się w prostocie tej książki, łatwości z jaką autor przekazuje czytelnikowi wartości które stanowią o naszym człowieczeństwie. W pewnym sensie ta książka przypomina ,,Małego księcia”. Jest dla małego i dużego, rośnie i dojrzewa razem z czytelnikiem. Za każdym razem gdy biorę ją do ręki odnajduję nową metaforę, czy inny przekaz jakiejś sceny. ,,Dziecko Noego” znalazłam przypadkiem, buszując w bibliotece, po jej przeczytaniu uwierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia ;)

  133. Miałam kiedyś czytnik (nie Kindle), ale nie spodobał mi się. Co innego mieć w ręce książkę, czuć papier, przewracać kartki. Zresztą, kupowanie ebooków jest dla mnie tak samo bez sensu jak kupowanie muzyki na iTunes. Może to staromodne myślenie, ale jestem fanką tradycyjnej sprzedaży książek i muzyki :D

  134. Zawsze marzyłam o kindle. Niestety te czytniki nie są najtańsze. Ostatecznie kupiłam inkBooka Explore. Mogłabyś zrobić porównanie inkoobków w kindle. Patrząc na model, który mam jestem naprawdę zadowolona i zastanawiam się czy nie jest nawet lepszy.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.