Jak część z Was pewnie wie, studia magisterskie zdecydowałam się odbyć w Londynie. Ponieważ dostaję w związku z tym sporo pytań, postanowiłam zrobić małe wprowadzenie w ramach comiesięcznego posta we współpracy z Sony. Studiuję na Goldsmiths University of London, uczelni specjalizującej się we wszelkiego rodzaju sztukach i naukach społecznych, mającej w swojej ofercie wiele ciekawych, niespotykanych gdzie indziej programów. Może też poszczycić się jednym z najlepszych wydziałów socjologii w Anglii, co jest dla mnie kluczowe, bo to właśnie w tym departamencie jest mój kierunek – Photography and Urban Cultures.
Goldsmiths leży w południowo-wschodnim Londynie i właściwie nikt nie wie gdzie się zaczyna, a gdzie się kończy – budynki uniwersytetu zajmują połowę dzielnicy. Część zajęć (niestety nie moich) odbywa się w uroczych domkach w uliczce powyżej, część w zabytkowym budynku ratusza, część w dużych uniwersyteckich budynkach rozsianych po całym kampusie. Na pierwszym zdjęciu w poście możecie zobaczyć główny budynek akademicki, w którym mam większość wykładów. Mój kierunek obejmuje zarówno zajęcia teoretyczne (genialny kurs „Navigating Urban Life” lub wykłady poświęcone różnym kwestiom związanym z fotografią – etyce i prawu, podejściu do codziennych przedmiotów w fotografii itp.), jak i praktyczne (cotygodniowe prezentacje prac, warsztaty w ciemni, warsztaty ze średnim formatem, światłami, dźwiękiem, fotospacery po mieście itp.). Mam świetnych ludzi na roku, robimy mnóstwo rzeczy razem poza zajęciami i jestem nie tylko w stu procentach zadowolona z wyboru, ale i wdzięczna, że otworzyła się przede mną taka możliwość. Cała otoczka studiowania jest zdecydowanie mniej sztywna i oficjalna niż na UJ, gdzie zrobiłam licencjat i panująca tu atmosfera zdecydowanie bardziej mi odpowiada.
Goldsmiths ma dużą i świetnie wyposażoną bibliotekę, która na prośbę studentów działa 24 godziny na dobę. Ta uczelnia w ogóle ma bardzo pro-studenckie nastawienie, uwagi są faktycznie rozpatrywane i w ramach możliwości uwzględnianie. Istnieją stowarzyszenia i kluby miłośników absolutnie wszystkiego – od wszelkich możliwych sportów, z krykietem i kick boxingiem włącznie, przez najdziwniejsze instrumenty (jest i ukulele), gałęzie znanych organizacji (jak Food not Bombs czy Amnesty International), po koła fanów każdej istniejącej mangi. Ciągle coś się dzieje, nie ma dnia bez koncertu, wyświetlania filmu czy protestu przeciwko czemuś, to zdecydowanie jedna z tych szkół, które dodają energii, zamiast ją wysysać.
Poniżej możecie zobaczyć Cafe Natura, wegetariański bar prowadzony przez Samorząd Studencki, który zajmuje cały osobny budynek. Poza Naturą mieści się tam bar i klub, tuż obok jest siłownia oraz sale do jogi i innych fitnessów. Zwykle to właśnie tu jemy w przerwie między zajęciami, bo jedzenia ze szkolnej stołówki wszyscy się trochę boją. Kiedy robiłam zdjęcia, była ze mną Iris z Holandii, Melissa z Singapuru i Sean – na zdjęciu widzicie jego reakcję na komentarze pod
tym postem.
Do dyspozycji studentów są liczne pokoje do nauki, wyposażone w komputery, skanery i resztę tego typu sprzętów. Ja najczęściej korzystam z tego dedykowanego mojemu kierunkowi, gdzie dostępne są wszelkie możliwe programy do obróbki zdjęć i video, skanery do negatywów itp. Mieści się on w wyjątkowo brzydkim wieżowcu, który ma jednak tę zaletę, że roztacza się z niego świetny widok na wschodni Londyn. To chyba tyle, jeżeli chodzi o podstawowe informacje, jeżeli macie jakieś pytania, chętnie na nie odpowiem, jeżeli tylko będę umiała. W kwestiach rekrutacji najlepiej po prostu sprawdzić strony poszczególnych uczelni/kierunków, ten proces może wyglądać bardzo różnie, to samo dotyczy opłat.
95 thoughts on “Goldsmiths, University of London”
Fajnie, że odnalazłaś się w miejscu, z ludźmi i na kierunku, który Ci odpowiada. Spełniaj się, a jednocześnie marzenia. Trzymam kciuki, mała!
To ja mam pytania! ;)
1) czy musiałaś robić certyfikat, który uprawniał Cię do podjęcia nauki ? słyszałam już różne wypowiedzi i nic już nie wiem.
2) jeżeli to jest możlice, to czy mogłabyś podać jaki jest właśnie koszt w Twoim wypadku ?
3) i ostatnie (jak narazie;) ), kwestia mieszkania – wynajmujesz coś, czy mieszkasz w jakimś studenckim domu?
z góry dziękuję i serdecznie pozdrawiam! ;*
Tak, musiałam zdać IELTS, mieszkam w akademiku, a koszty (zakładam że pytasz o opłaty na uczelni) naprawdę różnią się w zależności od kierunku i zawsze są podane na stronach uniwersytetów.
Hej,
Super zdjęcia. Bardzo klimatyczne miejsce.
Trochę Ci nawet zazdroszczę ;)
Pozdrawiam,
Damian
Komputery Mac : to jest uczelnia dla bogatych studentow a nawet raczej dla bogatych mamisynkow i coreczek tatusiow
yy?
Hahaha, a masz burżujko!
(cozaludzie o_0)
hahahaha w wiekszosci/moze i wszystkich uczelniach angielskich znajdziesz zarowno Mac-i jak i zwykle komputery; aby kazdy mogl pracowac na tym, do czego jest przyzwyczajony haha
SD powodzenia na studiach
xxx
Uuu kogoś zżera wewnętrzny robal ;-) Nawet jeśli tak jest to co? ;-)
pracownia z macami jest dostępna także na polskich publicznych uczelniach np. Wydział Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAMu ma ponad 20 komputerów z których korzystamy podczas zajęć z technologii informacyjnej a także możemy pracować w adobie photoshopie cs6 czy sklejać filmy
Pracownie z macami są dostępne też na polskich publicznych uczelniach, np. na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAMu mamy ponad 20 maców, z których korzystamy podczas zajęć z technologii informacyjnej, a także po zajęciach można pracować w adobie photoshopie cs6 czy montować filmy.
Twoja uczelnia sprawia świetne wrażenie, po Twoich ostatnich postach widać że bardzo rozwinęłaś się w fotografii. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie :) Asia
u mnie w LO też mamy mac’i a wiatr po korytarzach hula i sufit się na głowę wali. że konkretny rodzaj kompa to jakaś obelga czy cos?
Jeśli mnie pamięć nie myli, to w moim gimnazjum też były. ;)
Maci są nawet w mojej bibliotece ( a misto ma niecałe 10 tys mieszkańćów)
U mnie też Mac’i były w gimnazjum (na wsi), czyli już ze 4 lata temu. A burżujska szkoła to na pewno nie była.
U mnie też Mac’i były w gimnazjum (na wsi), czyli już ze 4 lata temu. A burżujska szkoła to na pewno nie była.
Podziwiam i życzę wielu sukcesów!!! Zadam pytanie trochę z innej beczki: co planujesz po studiach, jaka praca pasuje do Ciebie najbardziej?
Dziękuję! Mam dużo różnych planów i nie wiem, który z nich zacznę realizować najpierw.
Świetne możliwości rozwoju – nauka i pasja w jednym. Bardzo się cieszę, że jesteś zadowolona i garuluję. Śledzę z przyjemnością londyńskie posty :)
piekne miejsce i super zdjecia!
xoxo from rome
K.
kcomekarolina.com
Wciąż uważam, że nie znalazłabym w sobie tyle odwagi. Ale Tobie gratuluję i życzę jak najwięcej powodzenia w wielkim świecie :)
Świetny materiał! sama jestem obecnie przed wyborem studiów, miasta i na razie nie myślałam o za granicy, ale magisterka w Londynie to może być dobry pomysł! twoje zdjęcia na pewno do tego zachęcają :) aż miło pomyśleć, że gdzieś na świecie na prawdę chcą żebyś korzystał z czasu studenckiego jak najkorzystniej!
xx
Piękne miejsce, piękne zdjęcia :)
wow, looks SO AMAZING! want to visit! xx
natalieoffduty.blogspot.com
Co skłoniło cie do wyboru tego kierunku i czy mogłaś bardziej coś o nim napisać bo jestem zaintrygowana :)
Tutaj znajdziesz opis kierunku, można też pobrać szczegółowego PDFa: http://www.gold.ac.uk/pg/ma-photography-urban-cultures/ Skłoniło mnie to, że jest to program, który najlepiej łączy moje zainteresowania.
what a gorgeous place!
http://www.styleandshades.blogspot.com
Dziękuję za ten wpis.
ten twój Sean przypomina mi Daniela Radcliffe, tylko że ma inny kolo włosów ;P
Sean co prawda nie jest „mój”, ale na pewno przekażę!
„zdecydowanie jedna z tych szkół, które dodają energii, zamiast ją wysysać” trafiłaś w samo sedno!
Sama zastanawiałam się czy nie spróbować swoich sił na zagranicznej uczelni. Zdjęcia wykonane aparatem sony co raz bardziej mi się podobają, szkoda tylko, że nie ma wizjera.
pozdrowienia!
Jestem pod wrażeniem tego z jaką odwaga spełniasz marzenia! Ja będę teraz zdawała maturę i to przyprawia mnie o młodości, bo tak naprawdę nie wiem co bym chciała robić. Dlatego imponuje mi twoja postawa:) Chciałabym się zapytać jak poradziłaś sobie z językiem angielskim, czy od zawsze miałaś go na takim wysokim poziomie, czy może jeszcze jak byłaś w Krakowie, chodziłaś do jakieś szkoły językowej?
-A jak długo się uczyłaś angielskiego żeby być na takim poziomie na jakim jesteś? Możesz polecić jakieś materiały (książki,strony itp.) z któych korzystałaś?
-Od pierwszej klasy podstawówki, gdzieś tak od gimnazjum chodziłam też na prywatne lekcje, no i przez kilka miesięcy chodziłam do liceum w Cambridge. Korzystałam ze zwykłych, szkolnych książek, które wybierali nauczyciele, nie pamiętam nawet tytułów. Jeżeli chodzi o strony, to nigdy nie korzystałam z żadnych przeznaczonych do nauki języka, za to czytam bardzo dużo artykułów online, blogów czy książek po angielsku- nawet nie ze względu na naukę języka, tylko po prostu- bo nie ma polskiego tłumaczenia, albo jest marne. Mam też dużo znajomych, z którymi mogę porozumieć się tylko w tym języku. Jestem leniem, jeżeli chodzi o naukę języków i nigdy nie wkuwałam słówek (chyba że wisiała nade mną groźba jakiejś kartkówki czy testu), bo po prostu mi się nie chciało- uważam że dużo więcej daje naturalne używanie jeżyka/czytanie/rozmowy. Nawet takie głupoty jak regularne tłumaczenie krótkich tekstów łatwiej pozwalają mi zapamiętać nowe słówka czy konstrukcje, niż uczenie się ich na pamięć- pewnie dlatego że muszę poświęcić chwilę na ich odszukanie i przez to lepiej zapamiętuję.
-Asiu,znasz perfect angielski? I czy jak wyjedziesz tam do UK to czy Twoj blog dalej bedzie funkcjonowal? Kiedy wyjezdzasz?
-Nie mam problemów z rozmowami na „codzienne” tematy, ale jak czytam np. akademickie książki czy czasopisma z branż, które mnie nie dotyczą (wędkarstwo?:)) to muszę sprawdzać niektóre słówka. W zeszłym roku napisałam egzamin IELTS na 8 punktów na 9, jest bardzo spoko, nie martwię się że będę miała problemy z językiem, ale nie powiedziałabym że jest perfect- perfect to ja po polsku nie mówię:) Pewnie że będę prowadzić bloga, a wyjeżdżam najprawdopodobniej we wrześniu.
Źródło: http://www.formspring.me/JoannaGlogaza
O, widzę że ktoś już odpowiedział za mnie, właśnie tak to mniej więcej wyglądało. Nie chodziłam do szkoły językowej w Krakowie, ale chodziłam na dodatkowe lekcje w gimnazjum i liceum, mam wrażenie że najwięcej się nauczyłam sama czytając/rozmawiając ze znajomymi z zagranicy.
Asiu, czy to jest 1-roczny master? I czy planujesz zostać później w Londynie? :)
Tak! I nie wiem, nie podjęłam jeszcze decyzji i nie zamierzam jej szybko podejmować:)
Dzięki! Od 8 lat mieszkam na prawo od Ciebie (Greenwich) i nie miałam pojęcia, że to takie fajne miejsce. Znam je zwykle z przelotu jadąc do centrum.
Ha, spacerowałam dzisiaj po Greenwich! Pozdrowienia!
Dzięki! Od 8 lat mieszkam w Londynie, na prawo od Ciebie (Greenwich) i nei miałam pojęcia, że to takie fajne miejsce!
Najbardziej jestem pod wrażeniem… pokoi do pracy. ;D My na uczelni nie mamy nawet ławek na korytarzach. A znasz może jakąś stronę, cokolwiek, z opisem, rankingami uczelni wyższych w Anglii? :)
Guardian co roku publikuje tak ranking, najlepiej kierować się rankingami tematycznymi, które porównują dziedzinę, którą faktycznie chcemy studiować.
Bozia w dzieciach. :)
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej uczelni i warunków, w jakich możesz studiować. To kosmos w porównaniu z naszymi polskimi wydziałami „najlepszych” uczelni takich jak UJ czy UW…
Ale się rozwiniesz dziewczyno :) Brawo, że się zdecydowałaś! Coś czuję, że urosną Ci ogromne skrzydła!:)
Twój sposób życia to inspiracja, bardzo mi się podoba to, że potrafisz odważnie spełniać swoje marzenia. Powodzenia na studiach ;)
Biblioteka otwarta 24 godziny na dobę? Cudo!
co studiujesz? ;) jesteś wspaniała!
Photography and Urban Cultures!
A ja mam pytanie związane z uzyskaniem dyplomu na Twoim kierunku:) Jakie są wymagania? Napisanie pracy, czy zrealizowanie jakiegoś fotograficznego projektu? Pozdrawiam!
Napisanie pracy, której część stanowi projekt fotograficzny, później jest wystawa. Pozdrowienia!
Napisz jak było w Twoim przypadku z nauką angielskiego. Wiele pewnie można się nauczyć odwiedzając anglojęzyczne strony i oglądając choćby bbc, ale co ze zwykłą komunikacją między ludźmi?
Mam wrażenie, że najwięcej nauczyłam się czytając blogi/strony po angielsku, trochę mimochodem, bo po prostu i tak miałam zamiar je przeczytać, nie wchodziłam więc na nie z zamiarem podciągnięcia się z angielskiego i rozmawiając ze znajomymi z innych krajów.
Napisz w jaki sposób przebiegała Twoja nauka angielskiego. Pewnie wiele może zmienić wytrwałe odwiedzanie anglojęzycznych stron i oglądanie choćby bbc, ale co ze zwykłą komunikacją?
Cudowne otoczenie, taki wyjazd na pewno wiele uczy, nie tylko pod względem kierunku, który się studiuje, ale także pozwala zdobyć mnóstwo ważnych dcświadczeń i poznać wielu ciekawych ludzi, język i kulturę :)
Pokoje do nauki? Jejku u nas na politechnice Warszawskiej często nie ma gdzie usiąść w czytelni przybibliotecznej, nie mówiąc już nic o miejscach gdzie można spędzać czas jak ma się okienko między zajęciami.. Normalnie czytając to mam wrażenie że piszesz o jakiejś utopii:) zazdroszczę!
rety, świetna szkoła, aż chce się tam iść! jak sobie przypomnę moją politechnikę, gdzie nawet nie było miejsca, żeby w przerwie lub okienku spokojnie usiąść i np. porobić projekt… ech:/ strasznie to przykre w pewnym sensie.
WOOOW :) Zazdroszczę :) Inspirujesz mnie zarówno jeżeli chodzi o zdjęcia, studia i bloga.
Ogromne podziękowania za tego posta, bardzo wciąga i motywuje do kreatywnego studiowania! Fajnie, że są takie miejsca gdzie ktoś o tym pamięta. Życzę żeby uczelnia i studiowanie dawały radość każdego dnia!
Marzenie studiować w takim miejscu :) Szczerze gratuluję :)
http://aniomodzieanioszyciu.blogspot.com/
Świetny post Asiu, miejsce wydaje się być wprost idealne do studiowania. Studia za granicą to wielka dysproporcja pomiędzy tym co jest u nas. Sama miałam przyjemność studiować 1 semestr za granicą w ramach Erasmusa, uczelnia również świetnie wyposażona, kilkanaście miejsc z komputerami, wszelkie sprzęty jak ksero/ drukarka/ skaner za darmo, lunch z stołówce za grosze. I podejsćie prowadzących bardzo pro – studenckie, a zajęcia wnosiły znacznie więcej niż te w Pl. Więc jak tak czytam Twój post to mi się zamarzyło by tam wrócić.
A propos angielskiej wersji, „na zdjęciu” – in the picture (zamiast on the…)
Pozdrawiam i życzę powodzenia!
A dziękuję bardzo, zawsze to robię, już poprawiam:)
Czy chcialabyś kiedyś podzielić się zdjęciami, które robisz na zajęcia? są one bardziej artystyczne, czy może niektóre z tych co zamieszczasz na blogu?
Co masz na myśli, pisząc „artystyczne”?
Trudno powiedzieć, po prostu studiowanie fotografii kojarzy mi się z jakimiś oryginalnymi przedsięwzięciami, nauką eksperymentowania i bawienia się fotografią, artstycznymi projektami, sesjami.
Niesamowicie zazdroszczę Ci atmosfery, którą opisujesz. Nieczęsto zdarza się, żeby studiowanie było tak bardzo pozytywne, a uczelnie otwarte na studentów. Życzę powodzenia i czekam na kolejną notkę ;)
Te marzy mi się wyjechać na studia za granicę, ale boję się, że nie poradzę sobie z językiem angielskim – masz może jakieś rady, by skutecznie się uczyć ? ;)
podoba mi sie kierunek w ktorym zmierza ten blog. blizej CI do Uli niz Alicji:)
Podziwiam Twoją odwagę i determinację, że zdecydowałaś się na tak radykalny krok.
Opłaci się na pewno! :)
Kiedy ja zaczynałam studia, mało kto słyszał o Erasmusie, co dopiero mówić o studiach magisterskich za granicą. Z tego powodu bardzo żałuję, że nie urodziłam się kilka lat później…
Mam pytanie.. Jak się stało, że uczęszczałaś do liceum w Cambridge przez kilka m-cy? Czy to był Twój wybór, ile płaciłaś, co trzeba zrobić żeby mieć możliwość chodzenia do liceum w UK? (chodzi mi o to, czy trzeba zdać jakiś test)?
Tak, to był mój wybór, nikt mnie tam nie zesłał:) Nic nie płaciłam jeżeli chodzi o samą naukę, uczyłam się w międzynarodowej szkole: http://www.impington.cambs.sch.uk/ , planowałam zdawać tam IB, ale poziom szkoły bardzo mnie rozczarował i wróciłam do swojego starego liceum. Trzeba po prostu wysłać aplikację, nie pamiętam jak dokładnie wyglądał ten proces, ale nie był zbyt skomplikowany – wszystko jest pewnie opisane na stronie. Nie przypominam sobie, żebym pisała jakiś test, ale z drugiej strony miałam wtedy jakiś podstawowy certyfikat z angielskiego.
Czytam Twojego bloga od samego początku, ale to chyba mój pierwszy komentarz:)
Twoje studia są dokładnym przeciwieństwem moich, pod każdym względem… Szczerze mówiąc strasznie Ci zazdroszczę, ale jednocześnie dziękuję, że uzmysławiasz mi, ale może też innym, że może być inaczej, lepiej. Tak naprawdę to już dawno przestałam tu zaglądać, żeby oglądać ciuchy, tylko po to, żeby znaleźć sposoby na poprawę swojego życia, bo bardzo do tego inspirujesz. Dziękuje!
K.
To ja dziękuję!
Nic tylko pogratulować decyzji!!!Zazdroszczę połączenia pasji ze studiowaniem oraz odwagi.Życzę dalszych sukcesów i owocnego rozwoju!!!
P.S.Pozdrów kolegę,rzeczywiście bardzo przystojny :))
1.jakie przedmioty zdwałas na maturze w pl?
2. jakie studia i w jakim miescie podjęclaś będąc w kraju? :)
3. te w Ldn to są magisterskie- kontynuacja tych polkskich ?:)
Na maturze zdawałam polski, angielski i WOS, studiowałam socjologię na UJ w Krakowie i progozowanie trendów w Collegium Civitas/Viamodzie w Warszawie, tak to studia magisterkskie/kontynuacja polskich:)
The last picture, is that at the top of the Ben Pimlot building? (Near the Squiggle lol)
Noo, it’s Warmington Tower!
Nie lubię nikogo chwalić, bo zazdrosna matka-polka-lekka frustratka ze mnie, ale Twój blog jest absolutnie fantastyczny. Systematycznie staje się coraz ciekawszy, życzę Ci tej tendencji wzrostowej na dłuuugo. A Londyn dał mu dużego kopa!
Kolejny Twój post jest dla mnie trochę jak moment rozpakowywania czekoladki ze sreberka. Ostatnio odkryłam Twój wiek i zaskoczona byłam, że jesteś taka młoda. To naturalnie komplement.
Post o Twojej nowej uczelni dał mi do myślenia i zaczęłam wspominać swoją, krakowską – podejrzewam, że gdyby zebrać same pozytywy z tych pięciu lat, to i tak cienizna by wyszła w porównaniu z tym, co piszesz o londyńskich doświadczeniach. Mam wrażenie, że krakowskie uczelnie są skostniałe i nie szczególnie chce im się to zmieniać. Jestem po prostu zła na swoją uczelnię za każdą zmarnowaną godzinę i olewactwo wykładowców. I nie jest to kwestia kierunku jaki wybrałam.
Życzę szczęścia, wielu podróży (które zrelacjonujesz na blogu) i głowy wciąż pełnej pomysłów. Ciekawa bardzo jestem jak widzisz siebie za pięć lat. Gdzie byś chciała być, co robić itd.?
Pozdrawiam,
Justyna
Fajny blog :)
http://colorfullifeteen.blogspot.com/
Uczelnia fajna, ale kiedy każdy student płaci grubą kasę za studia, to jest z czego fundować takie udogodnienia. Ja teraz jestem w Edynburgu, na stypendium w ramach Erasmusa i dopiero teraz doceniłam swój UJ… Jaki wysoki jest poziom zajęć na moich kierunkach, jaką kulturę mają ludzie itd. Wykładowcy tutaj niczym się nie różnią od tych z Krakowa, może poza tym, że są zdecydowanie mniej kompetentni, co próbują nadrobić nadskakiwaniem studentom.
Generalnie mogłabym podsumować tę uczelnię jako szkółka dla tępych, bogatych dzieci bogatych rodziców. Kampusy, udogodnienia, biblioteki, kawiarnie = fantastyczne. Ludzie w większości straszni. A jak już zapytają skąd jesteś i słyszę: „Poland? Is that in Europe?” to ręce opadają. Studiuje tu też paru Polaków, takich za gatunku „Nie odezwę się do ciebie po polsku, bo jesteśmy w JUKEJU, a tak to w ogóle dobrze, że się wyrwałem z tego gówna jakim jest Polska”.
Cieszę się jednak Asiu, że Ty masz takie pozytywne doświadczenia :)
Ciekawe, jak różne doświadczenia mają różne osoby. Co studiowałaś na UJ? Ja na przykład jestem zachwycona kulturą i podejściem wykładowców i pracowników tutaj – na UJ notorycznie mnie zlewano, moje maile pozostawały bez odpowiedzi, a na dyżurach pojawiano się w kratkę. Wszyscy wiedzą, gdzie jest Polska i nie spotkałam jeszcze ani jednego „tępego dziecka bogatych rodziców”, cokolwiek się pod tym kryje.
Studiuję dalej (właściwie :) psychologię (5 rok) i filologię hiszpańską (też 5 rok, czyli 2 rok SUMu). W Edynburgu niespecjalnie narzekam na wykładowców, są bardzo mili, czasami trochę niekompetentni, ale może to dlatego, że uczelnia też młoda i dopiero rozwijająca się. A studenci przeróżni, zazwyczaj totalnie zlewający zajęcia – na jednym przedmiocie to chyba jakimś hipsterem byłam, bo chodziłam regularnie, a 90% ludzi nie pojawiało się :D Popularnym stwierdzeniem jest: „ogarniam projekt ze znajomymi”, ale nie udało mi się jeszcze odgadnąć, co dokładnie się pod tym kryje :)
Niektórzy wykładowcy UJ pozostawiają swoją postawą wiele do życzenia, ale to się zmienia, przychodzi nowe pokolenie wykładowców, bardziej otwarte na studenta, a przede wszystkim mające świadomość, że to oni są dla studentów, a nie studenci dla nich :) Na psychologii na UJ zdarzało mi się narzekać na pojedyncze jednostki, a reszta jest naprawdę ok. Nawet moja leciwa promotorka jest chętna gadać ze mną przez skype’a. Na iberystyce zaś studiuje nas dwadzieścia osób, więc wszyscy wszystkich znają i jest bardziej rodzinna atmosfera :)
Alillah ale ty jestes z Erasmusa, wez pod uwage ze raczej wykladowcy takich inaczej traktuja :D
Ja ogólnie jestem przeciwniczką generalizowania, więc uważam, że wiele zależy od kierunku i tego na jakich wykładowców się trafiło. Sama robiłam licencjat na UJ, studiowałam chwilę w Anglii, a studia magisterskie kończyłam w Holandii. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że poziom studiów językowych w Anglii to była totalna porażka. Natomiast jeśli chodzi o podejście do studenta to niestety UJ jest daleko w tyle. Szlag mnie trafiał, że każda osoba, która chciała robić coś ekstra była traktowana jak rozwydrzony przedszkolak z fanaberiami, który na pewno robi wszystko, żeby tylko zmyć się z zajęć… Na studiach w Holandii po raz pierwszy zobaczyłam, że student może mieć głos np. że jesli podział między zajęcami praktycznymi a teorią nie odpowiada studentom, to można coś z tym zrobić. Wydaje mi się, że to jest największa różnica między Polską a zagranicą. W Polsce spotkałam się z wieloma wykładowcami, którzy byli otwarci na studenta, ale nie byli często w stanie wiele zmienić bo mieli 'górę’ nad sobą.
Odwołując się do konkretnego przykładu Asi, wydaje mi się, że w przypadku studiów artystycznych ta różnica w dalszym ciagu jest kolosalna, choćby ze względu na dostępność do sprzętu, literatury, ale też często zwykłe podejście do sztuki.
P.S. Na moje studia zarobiłam w 100% sama ;)
Nawet nie wiesz, jak ci zazdroszczę… ale w takim dobrym sensie :)
Ja poważnie zastanawiam się nad moją przyszłością i chcę jakoś połączyć to, co kocham, z tym, co da mi pieniądze. Ciekawe, czy coś z tego wyjdzie…
Robisz zdjęcia aparatem sony nex-f3? jesteś zadowolona? jakiego obiektywu używasz? chciałabym taki sobie sprawić ale nie wiem czy warto ;)
Straaaasznie doceniam Twojego bloga.
interesujacy blog:)
http://wildness-fashion.blogspot.com/
zakochałam się w tym miejscu <3 mega inspirujące !
Napisałaś tego posta akurat wtedy kiedy mam miesięczną „przerwę” od oglądania wszelkiego rodzaju blogów, zdjęć, prac innych itp. Dzisiaj się niestety złamałam, ale od jutra nadal się będę trzymać mojego postanowienia :D Też mam problem z tworzeniem czegoś sama, cały czas się tylko inspiruje pracami innych i planuje, co mogłabym zorbic i kiedy. Ale tym postem zmotywowałaś mnie do działania! :D
Tez mam pytanie. Gdzies wczesniej ktos pisalal, ze przez kilka miesiecy chodzilas w Anglii do liceum. Czy to bylo tak calkiem, ze tak powiem wyrwane z kontekstu? Nie wiem jak sie wyrazic, po prostu pisze o dziewczynie, ktora po skonczeniu gimnazjum jedzie na roczny kurs do Londunu, tylko nie za bardzo mam jakas bardziej szczegolowa wizje tego jej kursu. Zaczelam akurat szukac info w necie, ale odwiedzilam twojego bloga i po przeczytaniu posta i komentarzy doszlam do wniosku, ze moze zapytam.
cześć, ja się wybieram na studia licencjackie do Szkocji, gdzie są one refundowane, natomiast magisterskie, jeśli się ich podejmę, mam zamiar robić w Anglii. Mówię, że jeśli się ich podejmę, ponieważ są bardzo drogie. Chciałam zapytać, czy sama opłacasz sobie te studia czy masz jakąś pomoc finansową? :)
zazdroszczę Ci życia w UK. marzę o tym, by kiedyś się znaleźć w Londynie:)
Bardzo cieszę się, że znalazłam ten post! Szukam takich jak najwięcej :)
Dlatego mam pytanie-czy zdawałaś maturę międzynarodową?
Pozdrawiam :)
Cześć, dostałam właśnie bardzo dogodną conditional offer na kierunek International Relations and Chinese na Goldsmiths, dziękuję bardzo za ten wpis bo naprawdę zachęcił mnie do przyjęcia tej oferty, mimo że na początku dość sceptycznie podchodziłam do tego uniwersytetu :D Czekam jeszcze na rozpatrzenie mojej aplikacji przez inne uniwersytety ale od teraz zapratruję się na Goldsmiths bardzo pozytywnie ^^ I podbijam pytane o maturę międzynarodową. I jeśli zdawałaś ją to na ile pkt? I czy mogłabyś opisać dokłaniej jak wygląda życie na tym uniwersytecie? Czy wykłady są obowiązkowe? Ile wynosi fee i jakie są koszty utrzymania? Który jest w rankingu (jakoś nie mogłam nigdzie znaleźć informacji o tym)? Jeszcze raz dzięki za ten post, pozdrawiam!