Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Brick Lane i Columbia Road Flower Market

Korzystając z wyjątkowo nielondyńskiej pogody, wybrałam się wczoraj razem z Juliane (możecie ją zobaczyć oglądającą ubrania na jednym ze zdjęć) do wschodniej części miasta. Spacer zaczęłyśmy od Brick Lane – ulicy, która w każdą niedzielę zamienia się w targ z absolutnie wszystkim.

Są ubrania vintage, winyle i książki, jest jedzenie z różnych części świata, są małe sklepiki sprzedające ubrania projektantów i wieloma innymi przedmiotami. W okolicy jest też mnóstwo galerii, restauracji, barów i cukierni. Jest niesamowicie tłoczno, jednym z moich ulubionych zajęć jest siedzenie na krawężniku z bajglem w ręce i patrzenie na ludzi (a potem rzucanie się za nimi w pogoń z aparatem). W tą niedzielę udało mi się na przykład spotkać grupę Pearlies, zbierających pieniądze na cele charytatywne, pana w szałowym fraku i cylindrze i wiele innych, świetnie wyglądających osób.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Oprócz stałych stoisk i sklepów, w okolicach Brick Lane pojawiają się także czasowe pop up shopy. Niedawno otworzył się na przykład American Apparel Factory Outlet, sprzedający przecenione ubrania i końcówki kolekcji (będzie tam do 14.10). Warto zaglądać w bramy, bo w wielkich podwórkach i pofabrycznych halach kryją się różne targi tematyczne i inne niespodzianki.

 

 

 

Ta część Londynu ma też silne żydowskie tradycje, nic więc dziwnego, że w okolicach Brick Lane można znaleźć przynajmniej kilka piekarni sprzedających bajgle. Najlepsze są podobno pod numerem 159, w małym, otwartym przez całą dobę sklepie. Po odstaniu kilkunastu minut w olbrzymiej kolejce (to zawsze dobry znak), z której można było podglądać piekarzy przy pracy (kolejny plus), zamówiłyśmy na pierwszy ogień dość tradycyjną opcję z łososiem i białym kremowym serkiem. Były doskonałe i zdecydowanie warte czekania.

 

 

 

 

 

 

Z Brick Lane przeszłyśmy spacerem na Columbia Road, gdzie w każdą niedzielę odbywa się piękny (choć tłoczny) targ kwiatowy. Dookoła jest wiele cukierni, kawiarni i uroczych sklepików, sporo ludzi przychodzi tu więc po prostu z zamiarem miłego spędzania czasu. Więcej Londynu już wkrótce!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

80 thoughts on “Brick Lane i Columbia Road Flower Market”

  1. zazdroszczę Ci Londynu… bo Londyn to królestwo starych winylowych płyt, które kolekcjonuję, do pełni szczęścia brakuje mi tylko albumów Queen, z pewnością w Londynie bym je znalazła…

  2. I właśnie oglądając TAKIE zdjęcia mam wrażenie, że się duszę w swoim miejscu…

    Swoją drogą to świetnie, że pokazałaś Londyn z perspektywy innej niż tą którą zazwyczaj oglądamy na zdjęciach znajomych-emigrantów namiętnie wrzucamych nk tudzież inny twarzo-buk, no wiesz: wielki ben, most i grill przed wynajmowanym domkiem…

  3. Super, super, super, że pierwszy post o Londynie jest właśnie o tym miejscu :) Ja w Londynie spędziłam ostatnie dwa i pół miesiąca, na Brick Lane byłam niestety tylko trzy razy, ale to właśnie tam zrobiłam mój zakup życia – czwarta część Harrego Pottera w twardej oprawie za funta! Zdjęcia można tam robić w nieskończoność, ja też już nie mogę doczekać się wrzucenia swoich. Czekam na dalsze relacje, bardzo lubię je u Ciebie czytać i oglądać. Pozdrawiam serdecznie :)

    1. To trochę smutne, że z całego niedzielnego OLBRZYMIEGO asortymentu dostępnego na Brick Lane, zakupem Twojego życia okazał się 'Harry Potter’…
      Kot Lama

  4. To biało-czarne zdjęcie z panem grającym na gitarze nadaje się do konkursu fotograficznego! Niesamowite! I szczerze mówiąc, troszkę ci zazdroszczę, że masz możliwość poznać Londyn z innej strony, właśnie takiej, jaką nam pokazujesz w postach. Mam nadzieję, że i ja kiedyś na swoim blogu będę mogła pokazać swoim czytelnikom taką podróż wgłąb kultury.

    1. Ło hoo, dziękuję! Ja nie przepadam za czarno-białymi zdjęciami (chyba, że są oryginalnie czarno-białe), ale w tym wypadku uznałam że tak będzie lepiej, bo pan policjant miał odblaskową kamizelkę, która skupiała całą uwagę.

  5. A to mnie zaskoczyłaś „doskonałym bajglem” bo jadłam tego samego i byłyśmy z Bzu mocno zawiedzione. Biorąc pod uwagę kolejki uznaję to miejsce za przereklamowane. Bzu wzięła bajgla z wołowiną, który był lepszy, ale ten mój był po prostu zapychający z bardzo małą ilością serka i łososia. Próbowałam jeszcze bajgla z tuńczykiem i kukurydzą, no ale żaden nie był w połowie tak dobry jak te, które jadłam w Stanach, nawet w zwykłych sieciówkach.

    1. Jesteś pierwszą osobą w moim życiu, której te bajgle nie smakowały, a fanów znam naprawdę wielu. Sama jestem jednym z nich. Nawet suche smakują wyśmienicie. Oprócz brytyjskich śniadań i pewnego cudownego sosu do makaronu z Tesco, to właśnie za bajglami z Brick Lane tęsknię najbardziej.
      Kot Lama

    2. Do suchych zawsze można coś naładować jeśli ma się ochotę, więc są spoko, ale przyzwyczaiłam się, że bajgiel z łososiem i kremowym serkiem wygląda tak: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150978013383727&set=pb.119597513726.-2207520000.1349903981&type=1&theater przy tym genialnie smakuje. Plusem tych londyńskich jest niska cena, ale i tak dziwi mnie, że ludzie ustawiają się po nie w kolejce. Chociaż te z wołowiną mogę im wybaczyć, bo gdyby były odrobinę staranniej zrobione i jeszcze serwowane z ogórkiem małosolnym, to byłyby super.

  6. fajne te zdjęcia, takie niewysilone. nie ma olśnienia, jest rejestracja, spostrzeżenia (ciekawe!). przytulnie tam i swojsko jakoś, w tym Londynie :)

    Ula

  7. Hej…. Zasdrrroszczę Ci strrrasznie, wrrrr… ;P Asiu, … Alicja – gdziekolwiek by była – w krainie czarów, po drugiej stronie lustra, czy w jakimś zaczarowanym ogrodzie etc. przy Twoich zdjęciach z „kosmosu” to betka, Echhh…coś jakby w raju ;)

  8. o boże!!! znam tego gościa w cylindrze i ze ślepym okiem!!! Jak ostatnio wracałam do Londynu to siedział koło mnie w EasyBusie jak jechaliśmy ze Stansted i opowiadałam mu właśnie o Brick Lane, że musi koniecznie tam pójść (Włoch, przyjechał na kilka tygodni na wakacje na naukę języka), a w mieście nie był od około 20lat i się dopytywał gdzie iść!!! Przegadaliśmy całą drogę do Londynu, jezu, jaki ten świat jest mały!!!!!!!!!!!

  9. „the doodle notebook…” ukazał się w Polsce kilka lat temu, oczywiście w polskiej wersji językowej, jako „zeszyt do bazgrania. dla tych, którzy nudzą się w pracy”. Nabyłam wtedy, mam i czeka na zabazgranie. Problem w tym, że ja w swojej pracy się nie nudzę :)
    Post i zdjęcia rewelacyjne, jak zawsze :) To jest to! czyli miasto oglądane z zupełnie innej strony.

    D.

  10. Akurat dziś jestem w nostalgicznym nastroju i nie mogłam się nie popłakać z tęsknoty przy oglądaniu tych zdjęć. Spędziłam w Londynie rok – jeden z najpiękniejszych okresów w moim życiu. Mieszkałam właśnie we wschodniej części, w Hackney. Brick Lane, Liverpool Street i Shoreditch to były miejsca, w których spędziłam najwięcej czasu, miejsca, które do dziś mi się śnią, miejsca, których po prostu nigdy nie zapomnę.
    Londyn to wspaniałe, niepowtarzalne miasto. Kocham Warszawę, tak, ale to Londyn wzbudza we mnie tyle wyjątkowych emocji, że połowy z nich nawet nie umiem nazwać.
    W związku z tym naprawdę nie mogę doczekać się Twoich kolejnych postów. Wszystko płynie, ale bajgle z łososiem i Philadelphią na pewno smakują tak samo. Z obłędem w oczach czekam na dzień, kiedy znowu będę mogła się nimi zajadać.
    Kot Lama

  11. świetne zdjęcia:) moja ulubiona dzielnica Londynu, muszę się w niedzielę wybrać tam na bajle. ps. tez ostatnio zrobiłam zdjęcie temu psu;) dobrej nocy x

  12. Niestety, Brick Lane moze i kiedys byl ciekawym miejscem, teraz to jest juz powoli komercja, tylko taka dla hipsterow. Mieszkam w Londynie od 7 lat i z tych dwu miejsc to jeszcze Columbia Flower Market jest autentyczny. Ale zdjecia bardzo atmosferyczne:) pozdrawiam

  13. Robisz świetne zdjęcia. Na pierwszych światło pada w taki sposób, że nasunęło mi się skojarzenie z ulicą Pokotną z Harrego Pottera, którym bombarduje nas ostatnio telewizja:D

  14. Spending Sundays on Columbia Road Flower Market is absolutely my favourite thing to do in London on a weekend. Your pictures of the market and Brick Lane are super beautiful. You’ve captured the atmosphere so well. xx

  15. Jesteś niesamowita. Mam kilka blogów, które odwiedzam regularnie, ale żaden z nich nie jest taki jak Twój. Czuć konsekwencję i to, że rzeczywiście jesteś taka, jaką siebie przedstawiasz. Trzymaj tak dalej, dziewczyno, bo jesteś moim promykiem nadziei w tej zadufanej blogosferze!

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *