Joanna Glogaza

strona główna > artykuły

Call me Shirley.

Bally to ponoć najstarsza na świecie firma produkująca luksusowe buty i torebki. Została założona w 1851 r. przez Szwajcara Carla Franza Bally’ego. Jej produkty charakteryzuje wysoka jakość i brak widocznego loga, co praktycznie eliminuje problem podróbek. We wrześniu na warszawskim Nowym Świecie otwarty został pierwszy butik tej firmy w Polsce. Ceny ich butów oscylują wokół 1000-1500 zł. Brzmi nieźle, ale dla mnie całkowicie abstrakcyjnie, z tego prostego powodu, że nie stać mnie na tak drogie obuwie. A właściwie brzmiałoby, gdyby nie Alice. Wynalazła dla mnie sznurowane męskie trzewiki w komisie odzieżowym na ul. Karmelickiej. Panie ekspedientki chyba nie poznały się na wartości butów i tym sposobem za nieco ponad 100zł mam w swojej garderobie właściwie nieużywane buty Bally, idealne do noszenia ze skarpetkami z falbanką w stylu Shirley Temple.

shoes- vintage Bally

photos by Guziec

Dzięki za lekturę!

Jeśli nie chcesz przegapić moich nowych artykułów, odcinków podcastu czy książek, zostaw swój adres e-mail:

28 thoughts on “Call me Shirley.”

  1. cudowne są!! jesteś mega szczęściarą :) ciekawi mnie bardzo gdzie kupiłaś te skarpetki, bo poszukuję już kilka tygodni i nic.. :(

  2. super polaczenie – te buty ze skarpetkami :).
    a co do Bally, to tez jestem szczesliwa posiadaczka torebki tej firmy i kozakow – wszystko zakupione w na szmatach :) za grosze.

  3. Piękne! *_* Są płaskie, czy na obcasie?

    Gdzie jest ten komis? To ten blisko apteki, po stronie Rossmanna?
    Dość często widuję buty tej firmy w lumpeksach, niestety nigdy mój rozmiar. W przeszłości chyba takiego nie produkowano ;-)

  4. Szczerze mówiąc, Twój model mi się akurat nie podoba, bo jest zupelnie nie w moim guście, ale swego czasu moja mama znalzła w lumpeksie damskie na obcasie, czarno- białe… z tej koelkcji: http://www.shoes.com/productimages/Shoes_iSEC1053854.jpg tylko, że na obcasie…. zapłaciła za nie 20 złotych :) Tez nówki.

    A tu, gdzie ja teraz studiuję Bally ma swój wielki sklep, w którym jest „nieco” taniej, ponieważ sprzedają rzeczy z kolekcji z zeszłego sezonu… aż, że każdy ich sezon jest klasyczny, not to cóż…. co za różnica? Tym niemniej…. nawet na przecenione kolekcje mnie nie stać. :)

  5. Po pierwsze, boskie buty! A po drugie, dzięki za doedukowanie mnie. Właśnie dziś na Placu Nowym znalazłam fajne karmelowe botki i pewnie napis BALLY nic by mi nie powiedział, gdyby nie Ty :) Co prawda nie są w takim idealnym stanie jak Twoje, ale kobieta chciała tylko 25 zł, więc nie wybrzydzałam. Na mnie co prawda o 3 numery za małe, ale wzięłam je z myślą o innych szafiarkach i już znalazły nową właścicielkę :) Cel na przyszły tydzień: znaleźć coś dla SIEBIE! :)

  6. moja przyjaciolka kupila buty tej firmy w lumpeksie (ale glownie ja je nosze;)), takie typowe oxfordy czarno biale. nie wiedzialam ze ta firma jest tak stara! :)
    najbardziej zazdroszcze ci tych skarpetek w stylu 50’s, ja takich nigdzie dorwac nie moge.
    bardzo fajny blog, bede wpadac czesciej. pozdrawiam :)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.